Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Z żoną do Niepołomic na lody

Wtorek, 21 sierpnia 2012 | dodano:21.08.2012 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 34.80 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 02:13
  • VAVG 15.70 km/h
  • VMAX 46.69 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Podjazdy: 264 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Żona walczy o 1000 km w tym sezonie i w ramach nabijania kilometrów pojechaliśmy do Niepołomic na lody.

Początek wycieczki był dość nerwowy bo o godzinie 16:00 jak wyjeżdżaliśmy to na południu zaczęły gromadzić się czarne chmury i nawet trochę kropiło, ale zdecydowaliśmy się jednak jechać. Już w Targowisku nad naszymi głowami znowu zaświeciło słońce. Zdecydowaliśmy się na wariant trasy przez Szarów i potem ścieżką rowerową przez Kozie Górki, końcówka ścieżkami przez las i po pokonaniu 18 km jedliśmy już lody na rynku w Niepołomicach. Po 30 minutowej przerwie ruszyliśmy w drogę do domu, tym razem ścieżką rowerową wzdłuż drogi 75, potem pod kościół w Szarowie i przez Targowisko, podjazd pod Chełm i do domu. Czas wyszedł nam całkiem dobry, moja żona wyraźnie jest w formie jak tak dalej pójdzie to 1000 km powinna zaliczyć bez problemu.

Galeria wycieczki


Szosówką pod leśniczówkę Przyborów

Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:19.08.2012 Kategoria 0-20 km, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 17.21 km
  • Czas: 00:35
  • VAVG 29.50 km/h
  • VMAX 39.04 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 33 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Nie jeździłem szosówką od czasu wypadku podczas wyjazdu do Krakowa na Małopolski Wyścig Górski (09.05.2012) - dziś postanowiłem w końcu się przejechać. Przed wyjazdem musiałem dopompować powietrze w obu kołach. Na trasę wyruszyłem dopiero o 18:45, myślałem nawet o dłuższej trasie, ale słońce już wyraźnie zaczęło zachodzić, więc postanowiłem, że pojadę Drogą Królewską pod leśniczówkę w Przyborowie i z powrotem.

Przez miasto jechało wolno i asekuracyjnie, wypinając się co chwilę z pedałów, zacząłem się rozpędzać dopiero pod Zajazdem Królewski. Jechałem dość szybko, po kilku kilometrach wrzuciłem nawet na dużą tarczę z przodu (52 zęby), próbowałem też jazdy na dłuższych odcinkach z dolnym uchwytem. Taka jazda jest dla mnie dość ciężka, nie wiem jak można w takiej pozycji zrobić 200 km, fakt jest faktem że w tej typowo kolarskiej pozycji moc jest większa i łatwiej o wysoką prędkość, ale mi jedzie się tak ciężko. Jak już rozpędziłem rower to jechałem 35-37 km, z tyłu pozostawały mi jeszcze dwie mniejsze koronki, ale nie miałem siły na nich cisnąć. Pod leśniczówką miałem średnią 28,2 km/h - powód wolne pierwsze 2 km przez miasto. W drodze powrotnej cisnąłem mocno i tuż przed wyjazdem z Puszczy dobiłem do średniej 29,5 km/h, ale później jazda przez miasto, znowu trochę wolniej, ale mimo wszystko starałem się przejechać szybko. W drodze powrotnej wykręciłem czas około 17:15, podczas gdy do leśniczówki miałem około 18:34, ostatecznie zakończyłem ten krótki wyjazd ze średnią 28,85 km/h.

Szosówka to szybki ale moim zdaniem mało bezpieczny rower, już się trochę odzwyczaiłem od jazdy bez amortyzacji, do tego jeszcze mocno nabiłem koła i niestety czułem każdą nawet najmniejszą nierówność. Rowerzystów na Drodze Królewskiej wręcz połykałem, to fajne uczucie ale z drugiej strony może lepiej jechać sobie trochę wolniej:). Jeszcze muszę potrenować w tym roku na szosówce, ale chyba tylko po Puszczy bo jakoś ciągle boję się jechać gdzieś dalej, trauma po wypadku w Krakowie pozostaje.


Z żoną do Łapanowa

Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:19.08.2012 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Z Żoną / Narzeczoną, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 41.61 km
  • Czas: 02:55
  • VAVG 14.27 km/h
  • VMAX 50.05 km/h
  • Temp.: 26.0 °C
  • Podjazdy: 304 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W końcu piękna pogoda, zdecydowaliśmy więc że jedziemy do Łapanowa. Z Łapczycy pojechaliśmy drogą powiatową do Siedlca i odbiliśmy w lewo na drogę na Stradomkę. Tą mniej ruchliwą drogą dojechaliśmy do Wieńca i skręciliśmy w prawo rozpoczynając podjazd przez Wieniec i Jaroszówkę. Moja żona trochę się męczyła pod górę (dawno nie jeździła) ale dała radę i po kilkunastu minutach jazdy i jakiś 130 metrach pod górę w pionie byliśmy w Klęczanach skąd rozpoczęliśmy szalony zjazd do Łapanowa. W Łapanowie na początku odwiedziliśmy cmentarz, a konkretnie dwie kwatery wojenne z okresu I wojny oznaczone wspólnym numerem 342. Potem pojechaliśmy na rynek gdzie zjedliśmy lody i uzupełniliśmy nasze bidony, kolejnym punktem miał być zalew. Podjechaliśmy pod ośrodek, ale tam jakieś remonty, można co prawda wejść nad zalew, ale kosztuje to 5 zł od osoby a my chcieliśmy tylko chwilę sobie posiedzieć, więc stwierdziliśmy że siedzenie na jeziorkiem nie jest warte 10 zł. Wróciliśmy się kawałek i zrobiliśmy sobie piknik nad Stradomką:) Po dłuższej przerwie ruszyliśmy w drogę powrotną, tym razem zdecydowaliśmy się pojechać płaską trasą prowadzącą doliną Stradomki. Na początek pojechaliśmy dość ruchliwą szosą na Ubrzeż, gdzie skręciliśmy w lewo i już mniej ruchliwą drogą przez Kamyk, Chrostową i Dąbrowicę dojechaliśmy do Wieńca, skąd tą samą drogą co rano wróciliśmy do domu.

Wycieczka udana, pogoda piękna, grzało może nawet trochę za mocno, ale po ostatnich chłodnych dniach to miła odmiana. Żona dała radę, przy okazji podnosząc swój tegoroczny dystans do 796 km, plan ma na 1000 czy się uda zobaczymy:)

Galeria wycieczki


Przełęcz Krowiarki i Zubrzycka

Sobota, 18 sierpnia 2012 | dodano:18.08.2012 Kategoria 61-80 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 71.87 km
  • Czas: 03:39
  • VAVG 19.69 km/h
  • VMAX 68.04 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 941 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pętle przez Przełęcz Krowiarki planowałem już od maja kiedy to byłem w Sidzinie na zielonej szkole i wtedy podjeżdżałem starym stalowym rowerem górskim w kierunku przełęczy Zubrzyckiej. Pomysł był taki, że pojadę samochodem do Jordanowa i z zrobię pętle rowerową przez Zawoję, Przełęcz Krowiarki, Przełęcz Zubrzycką, Sidzinę do Jordanowa - planowany dystans około 70 km. W sobotę przy pięknej słonecznej pogodzie nadszedł czas na realizacje:)
Do Jordanowa przyjechałem tuż przed 9:00, zaparkowałem na przedmieściach (bo rynku postój płatny) przy markecie Lewiatan i ruszyłem na trasę. Od samego początku miałem pod górkę, najpierw do rynku w Jordanowie, którego zwiedzanie zostawiłem sobie na koniec wycieczki, a później był solidny podjazd pod Osielec. Już ta w końcu niewysoka górka (800 m i 49 metrów przewyższenia), pokazała że nie jestem dziś w formie, nogi miałem jak z ołowiu, mięśnie napięte na granicy kurczy - jechało mi się ciężko. Na szczęście za podjazdem w Osielcu miałem piękny długi zjazd a potem odcinek w miarę płaski aż do mostu na rzecze Skawica na granicy Juszczyna i Białki. To właśnie za tym mostem skręciłem w lewo na Zawoję (385 m npm) rozpoczynając tym samym prawie 26 km podjazd na Przełęcz Krowiarki. Po skręcie przejeżdżamy tory kolejowe i jedziemy sobie przez Białkę, podjazd jest prawie nie wyczuwalny, metrów na altimetrze powoli przybywa ale jazda jest szybka i bez wysiłkowa. Po wjechaniu do Skawicy zaczynają się zdarzać odcinki i większej stromiźnie, ale są też odcinki płaskie i średnia podjazdu dalej nie przekracza 1%. Po przejechaniu 8,5 km dojeżdżamy do centrum Zawoi, tu zrobiłem mały postój na kilka fotek, kilkaset metrów dalej sfotografowałem jeszcze pensjonat Silver gdzie parę lat temu spędzałem majowy weekend i ruszyłem dalej. Za centrum Zawoi stromizna lekko rośnie, choć dalej nie jest jakaś mega duża, za to widoki robią się coraz ładniejsze. Po przejechaniu ronda ze skrętem na Markowa (16 km podjazdu), zaczyna robić się dość stromo, po kolejnych 3 km dojeżdżamy do wyciągu na Mosorny Groń. Tu zrobiłem kolejny postój (710 m npm) i przyznam szczerze, że byłem już dość mocno zmęczony. Za wyciągiem dojeżdżamy do przysiółka Policzne i zaczyna się jazda przez las, stromizna rośnie do poziomu, który będzie się już utrzymywał do końca podjazdu. Po chwili kończy się Zawoja, nic się nie zaczyna:) pozostaje tylko podjazd do góry. Asfalt miejscami jest dobry, ale są też dość duże odcinki z bardzo kiepską nawierzchnią, ruch na drodze jest spory, zdarzają się nawet ciężarówki, co na pewno nie ułatwia jazdy. Na 22 km podjazdu (wysokość 836 m npm) dojeżdżamy do serii serpentyn, na szczęście stromizna nie rośnie jakoś dramatycznie, choć wysokość zdobywamy trochę szybciej. Po wyjeździe z ostatniego zakrętu, droga prowadzi na wprost do góry, po obu stromach pojawiają się zaparkowane samochody, to znak że do przełęczy jest już blisko. W pewnym momencie widać na szczycie duży banner "Gmina Jabłonka wita" - jesteśmy na miejscu, po prawej stronie drogi jest duży łąką na której są ławeczki i kasa przed wejściem na szlak na Babią Górę. Gdy wyjechałem na szczyt mój GPS pokazywał wysokość 1004 m npm, ale po kilku minutach postoju wyraźnie się skalibrował i podniósł wysokość do 1013 m npm (większość źródeł podaję 1012). Na szczycie zrobiłem sobie dłuższy postój i sesję fotograficzną, w tym miejscu miałem przejechane 40 km i byłem już dość mocno zmęczony.

Po przerwie popędziłem w dół i szybko straciłem część wysokości, szybki zjazd skończył się w Zubrzycy Górnej pod Skansenem (niestety zza płotu nic nie widać), więc od razu ruszyłem dalej i po chwili dojechałem do skrętu na Sidzinę (728 m npm) i początku podjazdu pod Przełęcz Zubrzycką. Podjazd z tej strony jest raczej łatwy dopiero ostatnie kilkaset metrów może dać trochę w kość. Na samej przełęczy w zasadzie nic nie ma, kapliczka i fajny widok na Okrąglice w pasmie Policy. Zaraz za przełęczą mamy szybki i stromy zjazd, by po niecałym kilometrze wyjechać na ciekawą widokową polanę - czyli Wielką Polanę już w Sidzinie, w maju jak jechałem tu od strony Sidziny to błędnie założyłem że to już szczyt przełęczy. Po prawej widać dużą drewnianą kaplicę, a po lewej małą kapliczkę w figurą Matki Bożej. Do samej przełęczy brakło mi więc maju nie dużo, choć to na pewno ciężki i stromy odcinek. Za Wielką Polaną możemy dalej cieszyć się szybkim zjazdem, najpierw trzeba uważać bo są dość strome serpentyny, ale potem już bardzo przyjemna jazda w dół aż do samej Sidziny pod Dąb Adam. Po drodze mijamy jeszcze Dom Wczasów Dziecięcych - fajny ośrodek na zieloną szkołę i wystawioną po drugiej stronie drogi drewnianą kapliczkę, kawałek dalej po lewej Skansen w Sidzinie. W centrum Sidziny pod kościołem zrobiłem kolejny postój, uzupełniłem zapasy w sklepie i posiedziałem sobie na ławeczce pod kościołem. Do Jordanowa miałem jechać przez Bystrą, ale potem musiałbym znowu jechać drogą 28, więc zdecydowałem się na znacznie spokojniejszy odcinek (choć może trochę dłuższy) przez Toporzysko. Do pokonania miałem spory podjazd, ale potem w nagrodę długi zjazd i dopiero przed samym Jordanowem znowu pod górę.

W Jordanowie porobiłem kilka fotek i przy okazji trafiłem na Dni Ziemi Jordanowskiej i załapałem się na darmowy placek. Potem jeszcze kilkaset metrów dojazdu do samochodu i tuż po 14:00 zamknąłem pętle. Wycieczka w sumie udana, choć jechało mi się dość ciężko i wyraźnie brakowało siły pod górę, na szczęście stromizny nie były za wielkie i jakoś udało się wyjechać.

Galeria wycieczki


Do Bochni na zwiedzanie kirkutu żydowskiego

Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:17.08.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 13.96 km
  • Czas: 00:45
  • VAVG 18.61 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 220 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem do Bochni na wzgórze Krzeczków obejrzeć kirkut żydowski. Muzeum w Bochni zorganizowało zwiedzanie cmentarza, byłem na Krzeczków już parę razy ale cmentarz normalnie jest zamknięty a zza płotu nic nie widać, zdarzyła się więc okazja obejrzenia cmentarza i to jeszcze z przewodnikiem, więc nie mogłem jej przegapić.

Na kirkucie interesowały mnie przede wszystkim groby żołnierzy z okresu I wojny oznaczone jako cmentarz nr 313, ale sfotografowałem przy okazji dużo więcej ciekawych nagrobków.

Po cmentarzu oprowadzała zebranych pani Iwona Zawidzka, która podczas prawie półtora godzinnego spaceru pokazała nam najciekawsze nagrobki na cmentarzu opowiadając niejednokrotnie historię życia i śmierci osób tam pochowanych. Kirkut żydowski w Bochni został otwarty w roku 1872, pierwsze zachowane nagrobki pochodzą z 1873. Wcześniej bocheńscy żydzi wozili swoich zmarłych na cmentarz w Nowym Wiśniczu, ale w tych latach panowała zaraza i przepisy sanitarne zabraniały przewożenia zwłok, powstał więc cmentarz w Bochni. Ostatni pochówek na tym cmentarzu miał miejsce w czerwcu 1945 r. ale na terenie kirkutu znajdziemy też groby nowsze, często odtworzone bo część macew została zniszczona i wywieziona poza cmentarz o okresie II wojny światowej. W wielu miejscach cmentarza stoją więc jednakowe betonowe płyty z krzyżem Dawida, które postawiono w miejsce tych wywiezionych. Na samym kirkucie jest wiele zabytkowych grobów z bogata symboliką, która co ciekawe dość rzadko nawiązuje do gwiazdy Dawida z która kojarzą się nam Żydzi.

Więcej informacji o bocheńskim kirkucie można znaleźć tu, a moje zdjęcia ze zwiedzania kirkutu znajdują się tu.

Galeria wycieczki

Mapa zawiera trasę ranną do pracy i z powrotem i wieczorny wyjazd na zwiedzanie kirkutu.


Z Łapczycy do pracy i z powrotem

Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:17.08.2012 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
  • DST: 39.87 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 01:45
  • VAVG 22.78 km/h
  • VMAX 55.00 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • Podjazdy: 180 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Jazda z Łapczycy do pracy w tempie na 51:30 i powrót do Łapczycy tą samą drogą choć już zdecydowanie wolniej, bo długie odcinki musiałem jechać pod przeciwny wiatr.

Z Niepołomic do pracy i z powrotem

Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:16.08.2012 Kategoria 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
  • DST: 28.01 km
  • Czas: 01:04
  • VAVG 26.26 km/h
  • VMAX 31.43 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Odcinek do pracy: 14,06 km; czas 0:32:15; średnia 26,17 km/h;
Odcinek do Niepołomic: 14,04 km; czas 0:32:03 średnia 26,28 km/h

Wyjazd do pracy z powrotem, tempo w sumie niezłe choć do życiowej formy jednak dość sporo mi brakuję.

Galeria wycieczki


Z Krzyśkiem po Puszczy

Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:15.08.2012 Kategoria 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 24.17 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:08
  • VAVG 21.33 km/h
  • VMAX 40.36 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miałem odwieźć żonę do Bochni na busa i potem jechać do Niepołomic rowerem, ale busa nie było i musiałem zawieźć żonę do Krakowa do pracy, wracając zadzwoniłem do Krzyśka i przekonałem go na małą wycieczkę na rowerze. Wyruszyliśmy w trasę o 18:55 zrobiliśmy małą pętle po Puszczy: pod leśniczówkę Przyborów, do Kłaja i ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Niepołomic. W sumie 24 km i trochę ponad godzina jeżdżenia. Na tej wycieczce testowałem nowe kolarskie spodenki i torbę na kierownicę, spodenki są ok choć chyba trzeba było jednak kupić rozmiar mniejsze. Torba wymaga kilku poprawek w mocowaniu, bo trochę się telepie na wertepach.

Jutro planuję wyjazd na rowerze do pracy, choć tylko na trasie Niepołomice - Wola Zabierzowska - Niepołomice, bo w domu rodziców mam zaparkowany samochód i muszę do niego wrócić.

Galeria wycieczki


Podsumowanie wyprawy do Częstochowy w bocheńskim PTTK

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano:13.08.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 11.57 km
  • Czas: 00:33
  • VAVG 21.04 km/h
  • VMAX 56.19 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • Podjazdy: 100 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wybrałem się do Bochni do siedziby PTTK na podsumowanie rowerowej wyprawy do Częstochowy w dniach 26-29.08.2012 r., ja w tej wyprawie brałem udział tylko przez dwa dni czyli 26 i 27 sierpnia. Na spotkanie przybyli wszyscy uczestnicy wyprawy, pooglądaliśmy sobie zdjęcia robione podczas wyprawy i powspominaliśmy, dla mnie była to też okazja zobaczenia drogi powrotnej do Bochni w której już nie uczestniczyłem. Poniższe zdjęcia zostały zrobione przez Panią Anię, Edmunda i Adama - z ich zdjęć wybrałem tylko te z dwóch pierwszych dni w których brałem udział. Poniższy ślad jazdy przestawia moją drogę z Łapczycy do Częstochowy.

Na ostatnim zdjęciu zamieszczony w galerii widać licznik Adama, który w sobotę 28.07 chciał wrócić do domu, miał w planie podjechanie trochę rowerem i potem złapanie jakiegoś pociągu. Niestety pociągów nie było ani w Kluczach ani w Olkuszu, więc Adam (od Kluczy już samotnie), przejechał całą drogę do domu w jeden dzień - zrobił 178 km - podziwiam i jestem pełen uznania bo sam chyba bym nie dał rady. W nawiązaniu do długich wycieczek Edmund namawia mnie na wyjazd do Sandomierza w dniach 18-19 sierpnia w jedną stronę jest przeszło 150 km czyli tam z powrotem trzeba by pokonać przeszło 300 km w dwa dni, jest wyzwanie ale nie wiem jeszcze czy się na nie zdecyduję.

Galeria wycieczki

Do pracy tym razem bez rekordu i z pracy przez Niepołomice

Piątek, 10 sierpnia 2012 | dodano:10.08.2012 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
  • DST: 51.18 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 02:08
  • VAVG 23.99 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 296 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Już drugi raz w tym tygodniu zdecydowałem się jechać do pracy na rowerze, pogoda taka sobie, jak wyjeżdżałem było ledwie 16 stopni i chmury, ale deszczem raczej nie groziło. Forma dziś taka sobie, jechałem wolniej niż we wtorek, może brakowało mi motywacji w postaci czarnej chmury nad głową. Jak wjechałem do puszczy w Kłaju to nawet słońce zaczęło mi świecić na głową:) Pod leśniczówką 38:20 więc jakieś 40 sekund gorzej niż ostatnio, ale na otwartym terenie w Zabierzowie i Woli Zabierzowskiej wiał przeciwny wiatr i nie miałem siły jechać tak mocno jak ostatnio. Jak wjechałem do Woli Zabierzowskiej miałem czas 47:38 i ruszyłem sprintem żeby zmieścić się poniżej 50 minut - ostatni kilometr zrobiłem w 2:06 i endomondo oznaczył go jako kilometr zająca:), ale niestety brakło pod sklepem jakieś 150 metrów od szkoły zawracała ciężarówka dostawcza i stanęła w poprzek drogi, musiałem wyhamować do zera i potem już bez pośpiechu dojechałem do szkoły ostateczny czas - 50:28 i tak całkiem niezły, ale do rekordu brakło sporo.

Po pracy pojechałem do Niepołomic, posiedziałem chwilę u kolegi a następnie ruszyłem do domu przez Szarów łącznie przejechałem przeszło 50 km. Dziś też postanowiłem, że postaram się jeszcze w tym roku zrobić przynajmniej tyle kilometrów, że przeskoczyć próg 10 000 km przejechanych z bikestats - po obecnej wycieczce do przejechania pozostało mi jeszcze niecałe 600 km.