Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z Żoną / Narzeczoną

Dystans całkowity:2172.91 km (w terenie 413.00 km; 19.01%)
Czas w ruchu:168:33
Średnia prędkość:12.89 km/h
Maksymalna prędkość:66.50 km/h
Suma podjazdów:14398 m
Maks. tętno maksymalne:151 (80 %)
Maks. tętno średnie:131 (70 %)
Suma kalorii:8868 kcal
Liczba aktywności:66
Średnio na aktywność:32.92 km i 2h 33m
Więcej statystyk

Poręba, Kamiennik, Kudłacze

Niedziela, 31 lipca 2016 | dodano:04.08.2016 Kategoria 0-20 km, pieszo, w grupie, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 11.53 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 03:10
  • VAVG 3.64 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • HRmax: 146 ( 78%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie: 1526 kcal
  • Podjazdy: 520 m
  • Aktywność: Wędrówka
Wraz z żoną i córka wybrałem się na wycieczkę górską w Beskid Wyspowy. Zaplanowałem niezbyt długą trasę z Poręby przez pasmo Kamiennika do schroniska na Kudłaczach, a następnie powrót do Poręby przez Działek. Rozważałem możliwość rozszerzenia tej wycieczki o podejście na Łysinę (891 m npm) lub nawet dodatkowo jeszcze o spacer na Lubomir (904 m npm), ale niezbyt pewna pogoda i trochę brak sił sprawił, że ostatecznie zrealizowaliśmy wariant najkrótszy.

Opis i galeria wycieczki

Luboń Wielki z Naprawy

Sobota, 18 czerwca 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 0-20 km, pieszo, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 15.99 km
  • Teren: 15.50 km
  • Czas: 03:48
  • VAVG 4.21 km/h
  • VMAX 10.00 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 151 ( 80%)
  • HRavg 105 ( 56%)
  • Kalorie: 1534 kcal
  • Podjazdy: 478 m
  • Aktywność: Wędrówka
W końcu udało mi się wybrać na planowaną już dawno temu rodzinną wycieczkę górską:) Wraz z żoną i córką, zdobyliśmy Luboń Wielki szlakiem niebieskim od Naprawy. Wybraliśmy podobno najłatwiejszą, ale za to najdłuższą drogę na szczyt - zgodnie z opisem na mapie 7,6 km.

Samochodem dojechaliśmy do przystanku Luboń Mały przy Zakopiance, zaparkowaliśmy i kilka minut przez 10 ruszyliśmy na szlak, zgodnie z opisem na mapie na pokonanie dystansu na szczyt powinno wystarczyć około 2 godzin, ale z małym dzieckiem nie jest to niestety takie proste.

Już od samego początku jest mocno pod górę, potem trochę łatwiej, ale po mniej więcej 2 km trasy, czeka nas ponad kilometrowe podejście na Luboń Mały. Po zdobyciu szczytu przez dłuższy czas wędrujemy niemal po płaskim terenie, przechodząc po drodze przez ładną widokową polanę, z której możemy podziwiać Luboń Wielki i piękną panoramę na pasmo Turbacza, a w tle na Tatry. Jednak ostatni kilometr, czyli podejście na szczyt Lubonia Wielkiego, to potężna wspinaczka (130 m w górę) a po 7 km drogi z dzieckiem na plecach, to podejście było dla mnie prawdziwym wyzwaniem.

Na szczycie w schronisku zrobiliśmy dłuższy postój, na obiecywane Emilce przez całą drogę lody:). Na podejście na szczyt potrzebowaliśmy dość sporo czasu - około 2:19 minut marszu, ale postojami było to dobrze ponad 3 godziny. W dół ruszyliśmy z nadzieją, że pójdziemy trochę szybciej. Na początek strome zejście ze szczytu, które poszło nadspodziewanie dobrze, następnie długa wędrówka po płaskim, z jednym postojem na wspomnianej wyżej widokowej łące. Dalej jeszcze trochę po płaskim i ostre zejście z Lubonia Małego, które okazało się dość wymagające, zakończyliśmy go postojem pod ładną kapliczką z przygotowanym miejscem postojowym (niestety jedynym na tej trasie). Ostateczne zejście do parkingu (jeszcze jakieś 1,8 km) poszło w miarę gładko i mniej więcej około 16 zakończyliśmy naszą wyprawę.

Wycieczka okazała się dużo trudniejsza niż się spodziewałem. Specjalnie wybrałem długą trasę, licząc na to, że te 400 metrów różnicy wysokości jakoś się na tej trasie rozłoży. Tym czasem tak naprawdę mamy 3 dość strome podejścia (na samym początku, Luboń Mały i Luboń Wielki) a reszta trasy to długie odcinki praktycznie wędrówki po płaskim terenie. W perspektywie tych doświadczeń, następnym razem chyba wybrałbym bardziej stromy, ale znacznie krótszy wariant (od Rabki, czy od Przełęczy Gliste).

Z Emilką i żoną po Puszczy

Wtorek, 3 maja 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 18.31 km
  • Teren: 11.00 km
  • Czas: 01:11
  • VAVG 15.47 km/h
  • VMAX 33.91 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • Kalorie: 432 kcal
  • Podjazdy: 61 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda w majowy weekend pogoda nie była za pewna, niestety podobnie było również 3 maja. Mimo wszystko zdecydowaliśmy się na małą rundkę po Puszczy Niepołomickiej.

Ojców z Emilką

Niedziela, 1 maja 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 0-20 km, pieszo, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 4.82 km
  • Teren: 3.00 km
  • Czas: 02:24
  • VAVG 2.01 km/h
  • VMAX 10.00 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • Podjazdy: 181 m
  • Aktywność: Wędrówka
Na 1 maja, miałem zaplanowaną wycieczkę górską z córką i żoną na Luboń Wielki, jednak niezbyt dobra pogoda zniechęciła nas do wyjazdu. Pojechaliśmy ostatecznie koło południa do Ojcowskiego Parku Narodowego - na miejscu pogoda się poprawiła i przy pięknym słoneczku zrobiliśmy niewielką pętlę po szlakach.

Z córką i żoną

Niedziela, 3 kwietnia 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 0-20 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, w grupie, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 11.51 km
  • Teren: 7.00 km
  • Czas: 00:52
  • VAVG 13.28 km/h
  • VMAX 21.28 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • Kalorie: 277 kcal
  • Podjazdy: 71 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Niedzielna wycieczka z żoną i córką

Dolina Pięciu Stawów i Morskie Oko

Niedziela, 9 sierpnia 2015 | dodano:10.08.2015 Kategoria pieszo, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 21.98 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 07:20
  • VAVG 3.00 km/h
  • VMAX 6.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • HRmax: 150 ( 80%)
  • HRavg 120 ( 64%)
  • Kalorie: 2500 kcal
  • Podjazdy: 1007 m
  • Aktywność: Wędrówka
W końcu udało się doprowadzić do skutku planowaną od dawna wycieczkę pieszą do Doliny Pięciu Stawów Polskich z powrotem przez Morskie Oko. Na wycieczkę pojechałem z żoną, siostrą, Krzyśkiem i Izą. Z Niepołomic wyruszyliśmy przed 6 rano, kilka minut po 8 byliśmy na parkingu na Palenicy Białczańskiej i około 8:20 ruszyliśmy na trasę. W przewodnikach po Tatrach planowana przez nas trasa została określona jako 10 godzinny spacer po górach, jednak w moim subiektywnym odczuciu trasa miejscami była dość trudna.
Początek trasy faktycznie łatwy w kilkadziesiąt minut doszliśmy po asfalcie do Wodogrzmotów Mickiewicza, gdzie po krótkiej przerwie odbiliśmy w prawo na zielony szlak prowadzący przez Dolinę Roztoki do Doliny Pięciu Stawów. Na samym początku dość strome podejście, potem znacznie łatwiej, ale na końcówce zielonego szlaku znów ostro musieliśmy się wspiąć pod wodospad Siklawa. Tu zrobiliśmy dłuższy postój połączony oczywiście z obowiązkową sesją zdjęciową, dalej jeszcze kawałek pod górę i doszliśmy do węzła szlaków nad Wielkim Stawem. Tu też zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową i wzdłuż brzegu Wielkiego, Małego i Przedniego Stawu doszliśmy do schroniska.

W schronisku na wysokości 1670 m npm zrobiliśmy przerwę obiadową, po jedzeniu posiedzieliśmy jeszcze trochę nad Przednim Stawem podziwiając widoki i mocząc nogi. Schronisko Górskie w Dolinie Pięciu Stawów Polskich to najwyżej położone schronisko w Polsce. Wypływająca z Wielkiego Stawu Siklawa to największy wodospad tatrzański. Wielki Staw jest najdłuższym i najgłębszym (drugim w Polsce) jeziorem w Tatrach, a Zadni Staw (niewidoczny z tego miejsca) jest najwyżej położonym jeziorem w Polsce (1890 m npm). To tylko niektóre ciekawostki dotyczące Doliny Pięciu Stawów, jest tu pięknie i naprawdę warto się trochę zmęczyć, żeby to miejsce odwiedzić.

Zdobycie schroniska w Dolinie Pięciu Stawów nie kończyło trudności na naszej wycieczce, musieliśmy się jeszcze przebić na Morskie Oko przez Świstową Czubę i Kopę. Spodziewaliśmy się, że podejście może być ciężkie, ale kompletnie nie spodziewaliśmy się tego co miało nas spotkać na zejściu. Z spod schroniska podeszliśmy pod górę po bardzo ciekawym, skalnym rumowisku. Dość szybko osiągnęliśmy Świstową Czubę i ruszyliśmy stromo pod górę na Kopę 1855 m npm, podejście choć dość strome też poszło nam całkiem sprawnie. Po drodze podziwialiśmy wyłaniającą się w prawie całej okazałości Dolinę Pięciu Stawów. Z Kopy widać 4 z 5 stawów czyli Przedni, Mały, Wielki i Czarny, ten położony najwyżej czyli Zadni niestety nie jest widoczny. Jest też oczywiście piękna panorama na grań Tatr z Kozim Wierchem, Orlą Percią i Przełęczą Krzyżne - przez którą planowałem niedługo z Krzyśkiem przechodzić. Na Kopie zrobiliśmy postój i sesję fotograficzną.

Po przerwie ruszyliśmy najpierw dość ostro w dół, a potem jeszcze lekko pod górę na Kępę 1683 m npm z której to ujrzeliśmy Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. Niestety od tego miejsca zrobiło się dość nieprzyjemnie, do Morskiego Oka musieliśmy pokonać strome, wąskie zejście po dużych kamieniach, miejscami było dość ciężko. To wszystko sprawiło, że trasę od Doliny Pięciu Stawów do Morskiego Oka pokonaliśmy sporo wolniej niż pierwotnie planowaliśmy.

Nad Morskim Okiem zrobiliśmy mniej więcej półgodzinną przerwę, a następnie ruszyliśmy czerwonym szlakiem w dół do Palenicy Białczańskiej. Trudności w tym miejscu się skończyły, ale do pokonania było jeszcze 9 km w większości po asfalcie, powiem szczerze, że dość mnie ten odcinek zmęczył i strasznie mi się dłużył. Do tego kilka minut po wyjściu z Morskiego Oka usłyszeliśmy pierwsze grzmoty. Pod Wodogrzmotami Mickiewicza zerwał się dość silny wiatr, a kilka minut później zaczęło kropić, gdy mieliśmy dosłownie 500 metrów do parkingu zaczęło kropić już intensywnie i do samochodu wsiadaliśmy przy padającym deszczu. Można powiedzieć, że zdążyliśmy z zejściem w samą porę. Mniej więcej o godzinie 18:20, 10 godzin po starcie ruszyliśmy samochodem do domu.

Wycieczka udana, widoki piękne, choć nie określiłbym tej trasy jako 10 godzinny spacer dla niewprawnego turysty. Może nie jestem jakimś mega wprawionym turystą górskim, ale pewne odcinki wydawały mi się dość trudne - szczególne na zejściu z Kępy do Morskiego Oka. Z drugiej jednak stromy tą trasę pokonywały razem z nami 10 letnie dzieci, więc może jednak trudno nie było.

Mapa i galeria wycieczki

Do Puszczy z Emilką

Sobota, 1 sierpnia 2015 | dodano:04.08.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 14.00 km
  • Czas: 00:45
  • VAVG 18.67 km/h
  • VMAX 25.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Podjazdy: 20 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś razem z żoną i córką zaplanowaliśmy sobie wycieczkę rowerową przez Puszczę Niepołomicką nad "Bobrowe rozlewisko" w Zabierzowie Bocheńskim. Niestety mieliśmy gości i wyjechaliśmy dość późno. Na domiar złego jakieś 2 km za Sitowcem złapałem gumę w tylnym kole, wymieniłem dętkę, ale postanowiliśmy na wszelki wypadek wrócić już do domu. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na Sitowcu na polanie koło leśniczówki - byliśmy już tu w Boże Ciało, Emilka trochę pobiegła i wróciliśmy do domu.




Bacówka na Maciejowej

Sobota, 18 lipca 2015 | dodano:20.07.2015 Kategoria Po górkach, wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 6.50 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 02:40
  • VAVG 2.44 km/h
  • Aktywność: Wędrówka
Podczas drugiego dnia pobytu w Rabce wybrałem się wraz z żoną i córką do Bacówki PTTK na Maciejowej. Pierwotnie mieliśmy iść z centrum Rabki Głównym Szlakiem Beskidzkim na Turbacz, ale to oznaczało 1,5 do centrum i 5,5 km na Maciejową, trochę się obawiałem aż tak długiego dystansu z dzieckiem na plecach, więc wybrałem wariant krótki. Pojechaliśmy więc samochodem na przysiółek Słone, skąd na Maciejową prowadził szlak czarny długość jakieś 3 km, zaparkowaliśmy samochód i górę. Czarny szlak prowadził wzdłuż wyciągu narciarskiego, więc od razu było dość stromo pod górę. Pogodę mieliśmy niezłą, bo mimo wysokiej temperatury niebo było zachmurzone i jakoś strasznie nie dogrzewało, jednak było dość duszno i po po ledwie kilometrze podejścia byłem w zasadzie cały mokry.

Po przejściu jakiegoś 1,3 km dotarliśmy na polanę Maciejową do górnej stacji wyciągu narciarskiego, tu kończyły się zasadnicze trudności podejścia i dalej do Bacówki prowadziła już praktycznie droga szczytowa prowadzącą lekko pod górę. Sam szczyt Maciejowej leży na wysokości 815 m npm, natomiast schronisko znajduję się na Polanie Przyslop na wysokości 852 m npm. Położenie Bacówki jest bardzo malownicze a polany wokół niej mamy naprawdę piękne widoki. Pod bacówką zrobiliśmy sobie dłuższy postój, w między czasie całkowicie się wypogodziło. Bacówka jest przystankiem na Głównym Szlaku Beskidzkim w drodze na Turbacz, więc turystów nie brakowało, dla nas była celem podróży, więc po przerwie ruszyliśmy w dół. Tym razem szło nam bardzo dobre, więc bez postojów zeszliśmy od razu do samochodu i chyba dobrze się stało, bo na ostatnich metrach wycieczki zaczęło lekko kropić, a jak wróciliśmy na kwaterę to nad Rabką przeszła dość silna burza.

Wycieczka udana, Emilka nawet dzielnie zniosła wyprawę i awanturowała się tylko trochę:), choć moja córka jest już dość ciężka i dzwiganie jej na plecach jest dość męczące.

Góra Parkowa

Niedziela, 7 czerwca 2015 | dodano:09.06.2015 Kategoria pieszo, wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 4.40 km
  • Teren: 3.50 km
  • Czas: 01:11
  • VAVG 3.72 km/h
  • VMAX 7.00 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • Kalorie: 950 kcal
  • Podjazdy: 172 m
  • Aktywność: Wędrówka
Ostatni dzień naszych rodzinnych mini wakacji postanowiliśmy spędzić w Krynicy i przy okazji zdobyć Górę Parkową. Wsadzenie Emilki do nosidełka znów było problematyczne, ale jak już się tam znalazła to siedziała w miarę spokojnie.

Górę Parkową postanowiliśmy zdobywać wchodząc na nią po szlaku - jest to droga trochę na około, ale za to prowadzi ładnymi leśnymi ścieżkami. Muszę powiedzieć, że trochę się zmachałem idąc po górę, ale po jakiś 40 minutach marszu byliśmy na miejscu. Na szczycie oczywiście dłuższa przerwa na jedzenie i zabawę na placu zabaw.

W dół postanowiliśmy iść alejkami, jest ich tak dużo, że ciężko się zdecydować którą iść, ale jakoś udało nam się zejść na deptak w Krynicy:) Potem jeszcze trochę zabawy w fontannie, jedzenie, małe zakupy i do domu.

Krynica - Przełęcz Krzyżowa

Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria pieszo, wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 6.58 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:42
  • VAVG 3.87 km/h
  • VMAX 6.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Kalorie: 120 kcal
  • Podjazdy: 324 m
  • Aktywność: Wędrówka
Po udanym teście nosidełka, dziś postanowiliśmy zdobyć Jaworzynę Krynicką - oczywiście na szczyt zamierzaliśmy wjechać kolejką, ale żeby nie było za łatwo to z Krynicy do dolnej stacji kolejki w Dolinie Czarnego Potoku postanowiliśmy dojść szlakiem zielonym przez Przełęcz Krzyżową. Niby blisko ale jak się okazało droga ta była jednak sporym wyzwaniem.

Samochód zostawiliśmy w centrum Krynicy i drogę. Na początek po asfalcie a potem po kostce brukowej, ale to mocno w górę ulicą Zieloną. Od samego rano było bardzo gorąco a Emilce wyraźnie nie bardzo się dzisiejsza wycieczka podobała i w zasadzie od samego początku była marudna. Po przejściu ul. Zielonej weszliśmy w las, droga cały czas prowadziła stromo pod górę, zrobiliśmy mały postój po którym Emilkę z krzykiem wsadziliśmy z powrotem do nosidełka. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy na Przełęcz Krzyżową (769 m npm) gdzie musieliśmy zrobić dłuższy postój. Wyjęta z nosidełka Emilka moment odzyskała dobry humor, niestety oo przerwie gdy wsadzaliśmy ją do nosidełka znów ryk:( 

Na szczęście teraz już było tylko w dół i stosunkowo blisko do Doliny Czarnego Potoku, gdzie znajdowała się stacja kolejki. Kupiliśmy bilety i wyjechaliśmy na Jaworzynę, na szczycie Emilka strasznie rozrabiała, biegała i zbierała kamienie:) Nie zbyt spodobał jej się już sam zjazd na dół, zacząłem się obawiać jak z powrotem wrócimy do Krynicy. Emilka nawet nie chciała słyszeć o ponownym wejściu do nosidełka i uciekała po całym parkingu, żebym jej nie wsadził. Wpadłem na pomysł, że pójdę sam i przyjadę samochodem, ale po chwili namysłu postanowiliśmy jednak wsadzić Emilkę i siłę do nosidełka. 

Podejście ponownie do przełęczy było ciężkie zarówno fizyczne (stromo) jak i psychiczne bo dziecko prawie cały czas płakało. Na przełęczy znów zrobiliśmy postój, Emilka od razu poczuła się lepiej i po przerwie o dziwo nawet w nosidełku nie było już tak źle. Spokojnie zeszliśmy sobie do Krynicy szlakiem zielonym. Planowałem co prawda zejście szlakiem niebieskim, ale w tej sytuacji postanowiłem wybrać najkrótszą możliwą drogę do samochodu.

Ta wycieczka trochę mnie zdołowała, okazało się że Emilka nie bardzo chcę siedzieć w nosidełku i nie bardzo podoba jej się dłuższe chodzenie po górach. W planie na ten rok mieliśmy podejście do Morskiego Oka, ale w tej sytuacji trzeba będzie z tego zrezygnować.

Po południu poszliśmy jeszcze na zakupy do Tylicza, przy okazji zwiedziliśmy cerkiew grekokatolicką i zabytkowy drewniany kościół. Emilka o dziwo siedziała w nosidełku dość spokojnie, więc może nie będzie jednak tak źle:)