- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Krynica - Przełęcz Krzyżowa
Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria pieszo, wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
- DST: 6.58 km
- Teren: 4.00 km
- Czas: 01:42
- VAVG 3.87 km/h
- VMAX 6.00 km/h
- Temp.: 28.0 °C
- Kalorie: 120 kcal
- Podjazdy: 324 m
- Aktywność: Wędrówka
Po udanym teście nosidełka, dziś postanowiliśmy zdobyć Jaworzynę Krynicką - oczywiście na szczyt zamierzaliśmy wjechać kolejką, ale żeby nie było za łatwo to z Krynicy do dolnej stacji kolejki w Dolinie Czarnego Potoku postanowiliśmy dojść szlakiem zielonym przez Przełęcz Krzyżową. Niby blisko ale jak się okazało droga ta była jednak sporym wyzwaniem.
Samochód zostawiliśmy w centrum Krynicy i drogę. Na początek po asfalcie a potem po kostce brukowej, ale to mocno w górę ulicą Zieloną. Od samego rano było bardzo gorąco a Emilce wyraźnie nie bardzo się dzisiejsza wycieczka podobała i w zasadzie od samego początku była marudna. Po przejściu ul. Zielonej weszliśmy w las, droga cały czas prowadziła stromo pod górę, zrobiliśmy mały postój po którym Emilkę z krzykiem wsadziliśmy z powrotem do nosidełka. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy na Przełęcz Krzyżową (769 m npm) gdzie musieliśmy zrobić dłuższy postój. Wyjęta z nosidełka Emilka moment odzyskała dobry humor, niestety oo przerwie gdy wsadzaliśmy ją do nosidełka znów ryk:(
Na szczęście teraz już było tylko w dół i stosunkowo blisko do Doliny Czarnego Potoku, gdzie znajdowała się stacja kolejki. Kupiliśmy bilety i wyjechaliśmy na Jaworzynę, na szczycie Emilka strasznie rozrabiała, biegała i zbierała kamienie:) Nie zbyt spodobał jej się już sam zjazd na dół, zacząłem się obawiać jak z powrotem wrócimy do Krynicy. Emilka nawet nie chciała słyszeć o ponownym wejściu do nosidełka i uciekała po całym parkingu, żebym jej nie wsadził. Wpadłem na pomysł, że pójdę sam i przyjadę samochodem, ale po chwili namysłu postanowiliśmy jednak wsadzić Emilkę i siłę do nosidełka.
Podejście ponownie do przełęczy było ciężkie zarówno fizyczne (stromo) jak i psychiczne bo dziecko prawie cały czas płakało. Na przełęczy znów zrobiliśmy postój, Emilka od razu poczuła się lepiej i po przerwie o dziwo nawet w nosidełku nie było już tak źle. Spokojnie zeszliśmy sobie do Krynicy szlakiem zielonym. Planowałem co prawda zejście szlakiem niebieskim, ale w tej sytuacji postanowiłem wybrać najkrótszą możliwą drogę do samochodu.
Ta wycieczka trochę mnie zdołowała, okazało się że Emilka nie bardzo chcę siedzieć w nosidełku i nie bardzo podoba jej się dłuższe chodzenie po górach. W planie na ten rok mieliśmy podejście do Morskiego Oka, ale w tej sytuacji trzeba będzie z tego zrezygnować.
Po południu poszliśmy jeszcze na zakupy do Tylicza, przy okazji zwiedziliśmy cerkiew grekokatolicką i zabytkowy drewniany kościół. Emilka o dziwo siedziała w nosidełku dość spokojnie, więc może nie będzie jednak tak źle:)
Samochód zostawiliśmy w centrum Krynicy i drogę. Na początek po asfalcie a potem po kostce brukowej, ale to mocno w górę ulicą Zieloną. Od samego rano było bardzo gorąco a Emilce wyraźnie nie bardzo się dzisiejsza wycieczka podobała i w zasadzie od samego początku była marudna. Po przejściu ul. Zielonej weszliśmy w las, droga cały czas prowadziła stromo pod górę, zrobiliśmy mały postój po którym Emilkę z krzykiem wsadziliśmy z powrotem do nosidełka. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy na Przełęcz Krzyżową (769 m npm) gdzie musieliśmy zrobić dłuższy postój. Wyjęta z nosidełka Emilka moment odzyskała dobry humor, niestety oo przerwie gdy wsadzaliśmy ją do nosidełka znów ryk:(
Na szczęście teraz już było tylko w dół i stosunkowo blisko do Doliny Czarnego Potoku, gdzie znajdowała się stacja kolejki. Kupiliśmy bilety i wyjechaliśmy na Jaworzynę, na szczycie Emilka strasznie rozrabiała, biegała i zbierała kamienie:) Nie zbyt spodobał jej się już sam zjazd na dół, zacząłem się obawiać jak z powrotem wrócimy do Krynicy. Emilka nawet nie chciała słyszeć o ponownym wejściu do nosidełka i uciekała po całym parkingu, żebym jej nie wsadził. Wpadłem na pomysł, że pójdę sam i przyjadę samochodem, ale po chwili namysłu postanowiliśmy jednak wsadzić Emilkę i siłę do nosidełka.
Podejście ponownie do przełęczy było ciężkie zarówno fizyczne (stromo) jak i psychiczne bo dziecko prawie cały czas płakało. Na przełęczy znów zrobiliśmy postój, Emilka od razu poczuła się lepiej i po przerwie o dziwo nawet w nosidełku nie było już tak źle. Spokojnie zeszliśmy sobie do Krynicy szlakiem zielonym. Planowałem co prawda zejście szlakiem niebieskim, ale w tej sytuacji postanowiłem wybrać najkrótszą możliwą drogę do samochodu.
Ta wycieczka trochę mnie zdołowała, okazało się że Emilka nie bardzo chcę siedzieć w nosidełku i nie bardzo podoba jej się dłuższe chodzenie po górach. W planie na ten rok mieliśmy podejście do Morskiego Oka, ale w tej sytuacji trzeba będzie z tego zrezygnować.
Po południu poszliśmy jeszcze na zakupy do Tylicza, przy okazji zwiedziliśmy cerkiew grekokatolicką i zabytkowy drewniany kościół. Emilka o dziwo siedziała w nosidełku dość spokojnie, więc może nie będzie jednak tak źle:)