Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2014

Dystans całkowity:315.05 km (w terenie 27.60 km; 8.76%)
Czas w ruchu:14:08
Średnia prędkość:22.29 km/h
Maksymalna prędkość:58.32 km/h
Suma podjazdów:2068 m
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:28.64 km i 1h 17m
Więcej statystyk

Szosowa rundka po górkach

Środa, 30 kwietnia 2014 | dodano:30.04.2014 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 25.97 km
  • Czas: 01:00
  • VAVG 25.97 km/h
  • VMAX 54.77 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 285 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Michał Kwiatkowski wygrał dziś prolog wyścigu Tour de Romandie, a ja w oczekiwaniu na majstra z którym miałem się spotkać na budowie, zrobiłem małą rundkę na szosówce.Dawno nie jeździłem na szosie, ale kolejne sukcesy Michała Kwiatkowskiego coraz bardziej rozbudzają mój szosowy apetyt, więc dziś postanowiłem się przejechać.

Na początek pojechałem do rynku, miałem tam jedną rzecz do załatwienia, ale już po chwili ruszyłem na właściwą trasę - w tym momencie włączyłem aplikacje ridewithgps i zacząłem rejestrować trasę. Przejazd ulicą Dębową i dojazd do lasu, na skraju lasy zatrzymałem się i postanowiłem lekko podnieść siedzenie. Dalej jazda przez Staniątki i pierwszy podjazd do Słomirogu. Starałem się ciągnąć ostro bez użycia najmniejszej tarczy z przodu, wjechać wjechałem, ale na szczycie zmęczenie było spore. W Słomirogu lekkie wypłaszczenie i po chwili znowu podjazd - jakoś dałem radę dalej zjazd w kierunku Bodzanowa. Po zjeździe kolejny ostry podjazd, tym razem musiałem już skorzystać z najmniej tarczy z przodu, szczególnie że zamierzałem podjechać pod drewniany kościółek, gdzie prowadzi mega strona droga.

Na szczycie odpoczynek i mała sesja zdjęciowa. Właściwie z tego miejsca miałem już wracać do domu, ale pogoda była piękna, czasu jeszcze trochę miałem, więc postanowiłem pojechać jeszcze do Suchoraby. Zjazd do drogi nr 4 i za skrzyżowanie znowu pod górę, tym razem poszło całkiem łatwo. Dojechałem do drogi Suchoraba - Biskupice i skręciłem w lewo na Suchorabę. Na tej drodze czekała mnie sekwencja krótkich podjazdów i zjazdów. W trakcie jazdy nagle czuję, że coś mi lata w kasku, najpierw myślałem, że wpadł tam jakiś paproch tym czasem ukazało się, że to była osa. Zatrzymałem, się w bardzo urokliwym miejscu z pięknymi widokami, więc postanowiłem zrobić małą sesję - będzie nowe zdjęcie profilowe roweru na bikestats:)

Po tym sesyjno-osowym przystanku, pojechałem już bez przerwy, przez Suchorabę, Zagórze i Staniątki do Niepołomic. W sumie przejechałem prawie 26 km w czasie około godziny, średnia wyszła całkiem dobra jak na te kilka podjazdów, które pokonałem. Na szosówce jechało mi się całkiem dobrze, nowe, wyższe ustawienie siodełka jest chyba faktycznie lepsze, ale koniec końców chyba wybiorę się na to ustalanie pozycji na rowerze, które wygrałem w losowaniu podczas Odysei Miechowskiej.


Sklep przez Czyżyczkę

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | dodano:28.04.2014 Kategoria 0-20 km, Akcja cmentarze 2014, Łapczyca, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 12.34 km
  • Teren: 0.60 km
  • Czas: 00:35
  • VAVG 21.15 km/h
  • VMAX 53.42 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 217 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna wizyta w sklepie, tym razem pojechałem do niego przez wzgórze Czyżyczka (363 m npm). Ostatnie dni to okres dużych sukcesów polskiego kolarstwa, a może przede wszystkim sukcesów Michała Kwiatkowskiego. Zaczęło się w niedzielę wielkanocną od Amstel Gold Race w którym Kwiatek zajął 5 miejsce, w środę była Walońska strzała kończącą się mega stromym podjazdem - Kwiatek walczył o zwycięstwo, ale ostatecznie skończyło się na 3 miejscu. W niedziele najsłynniejszy z klasyków Liege - Bastogne - Liege (100 edycja), walka na finiszu i ostatecznie 3 miejsce. W między czasie błysnął jeszcze Przemysław Niemiec i na Giro del Trentino zajął 2 miejsce na jednym z trudniejszych etapów, a cały wyścig zakończył na 3 pozycji - szkoda tylko, że tego wyścigu nie było gdzie oglądnąć.

Dziś po pracy postanowiłem więc powalczyć z podjazdami:) Nawet ubrałem się jak kolarz i jazda. Na początek podjazd do Moszczenicy, zjazd do 4, przejazd przez Gierczyce i pierwszy w tym roku atak na Czyżyczkę. Kiedyś ten podjazd wydawał mi się mega trudny, pierwszy raz zdobyłem go jadąc tu z Niepołomic, od kiedy mieszkam w Łapczycy podjeżdżam go dość często. Do tej pory mój najlepszy wynik 10:18 i średnia 13,86 km/h (2013 podjazd na sam szczyt z odcinkiem szutrowym). Dziś też starałem się jechać dość mocno, ale do rekordu brakło jednak sporo, czas 11 minut, średnia 12,3 km/h. Mimo wszystko jechało mi się pod górę dość dobrze, trochę się zmachałem, ale tragedii nie było. Ten podjazd będziemy pokonywać w czwartek w drodze do Krynicy, będzie to pierwsza większa trudność na trasie.

Na szczycie mała sesja zdjęciowa cmentarza wojennego nr 336, oraz sprawdzenie mojego kesza. Ktoś na szczycie Czyżyczki postawił blaszak, psując niestety trochę panoramę. Po krótkiej przerwie błyskawiczny zjazd na dół do drogi 967 i skręt na Łapczycę, gdzie po drodze do domu musiałem odwiedzić jeszcze sklep.

Wycieczka udana, mimo iż akurat podczas mojej jazdy słońce schowało się gdzieś za chmurami i trochę marzłem na zjazdach. Ostatnio poczyniłem pewne zmiany w ustawieniu siodełka w rowerze, od zawsze wszyscy mi mówili, że mam siodełko za nisko. Stopniowo je podnosiłem, ale jakoś nie bardzo pasowało mi bardzo wysokie ustawienie, ostatnio jednak przeczytałem artykuł o właściwym ustawieniu i postanowiłem spróbować coś zmienić, siodełko powędrowało znacznie wyżej, teraz nogę ma tylko delikatnie zgiętą w najniższym położeniu pedała, zmieniłem też lekko kąt. Po pierwszym teście mogę stwierdzić, że jest mi trochę nie wygodnie, ale moc pod górę chyba faktycznie jest większa. Po powrocie do domu, jeszcze lekko zmieniłem kąt, wysokość na razie pozostaje, kolejny test będzie już chyba podczas wyjazdu do Krynicy



Puszcza i Czarny Staw z Łapczycy

Niedziela, 27 kwietnia 2014 | dodano:27.04.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 39.45 km
  • Teren: 2.00 km
  • Czas: 01:34
  • VAVG 25.18 km/h
  • VMAX 50.97 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 181 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś miało padać, tym czasem rano nie padało, a koło 10 zaczęło nawet pojawiać się słońce, szybka decyzja wsiadam na rower i robię szybki rajd przez Puszczę nad Czarny Staw.

Na początek podjazd pod Górny Kościół w Łapczycy, szło mi trochę opornie, ale byłem zmęczony, bo w nocy córka dała nam w kość i się nie wyspałem. Mimo wszystko jakoś wdrapałem się na szczyt. W Łapczycy poustawiali tabliczki z nazwami ulic, ja np. mieszkam teraz sobie na ulicy Połanki, a Górny Gościniec to ulica Trakt Królewski. Więc Traktem Królewskim ruszyłem na Bochnię, szybki przejazd przez Osiedle Niepodległości i zjazd pod cmentarz komunalny i jazda w kierunku kładki na Rabie. Gdy dojeżdżałem do torów, zacząłem się zastanawiać jak się przeprawię na drugą stronę, bo wiadukt jest ciągle w remoncie, ale na szczęście pozostawiono wąski przejazd pod wiaduktem i nie musiałem przeprawiać się górą przez tory.

Przejechałem kładkę na Rabie, Damienice i wjechałem do Puszczy. Tempo miałem bardzo dobre, więc na asfalcie w Puszczy jeszcze trochę podkręciłem. W pewnym momencie dojechałem do jakiegoś starszego pana, który jechał na góralu, ale z cienkimi oponami. Minąłem go dość szybko, ale gość postanowił mnie gonić i mimo że jechałem z prędkością około 32 km/h to przy zjeździe nad Czarny Staw mnie dopadł, ale ja skręciłem a on pojechał dalej.

Nad Czarnym Stawem, zrobiłem kilku minutowy postój i po kilku zdjęciach ruszyłem dalej. Postanowiłem zrobić pełną pętle leśną, więc ruszyłem w kierunku Żubrostrady, dalej Żubrostradą do zjazdu na Stanisławice i asfaltem do Stanisławic. Pod Czarnym Stawem miałem średnią prawie 25 km/h, więc postanowiłem sprawdzić ile kilometrów uda mi się przejechać w godzinę. Ostatecznie po godzinie jazdy miałem na liczniku 25,89 km. Z Puszczy postanowiłem wyjechać w Stanisławicach i do Kłaja jechać przez wieś, a nie tak jak zwykle wzdłuż ściany lasu. Dalej trzymałem niezłe tempo, dojechałem do Kłaja, potem odbiłem na Targowisko i drogą wzdłuż Raby wyjechałem na drogę nr 4.

Postanowiłem, że do Łapczycy pojadę 4 i przy okazji sprawdzę podjazd pod hotelem Lech. Dziś ruch był praktycznie zerowy, więc wyjechałem bez problemu, mam nadzieję, że w czwartek gdy będziemy jechać do Krynicy, też nie będzie za dużego ruchu i pokonamy ten podjazd bez problemu. Potem zjazd, lekki podjazd i znów zjazd, powiem szczerze, że jechało mi 4 bardzo dobrze, poza podjazdem i kawałkiem drogi już w samej Łapczycy wszędzie było szerokie pobocze i jechałem szybko i miarę bezpiecznie.

Do domu dojechałem na godzinę 12:00 ze średnią ponad 25 km/h - całkiem nieźle, choć całą drogę miałem wrażenie tępej jazdy, jakby na hamulcu, ale wszystko sprawdziłem i nic mi nie hamuje.

Na koniec mała dygresja. W miniony wtorek na drodze 75 w Puszczy między Szarowem i Niepołomicami zginął rowerzysta i to nie trzęsący się na rowerze pijany chłopek, tylko kolarz jadący w 3 osobowym peletonie. Koło godziny 19:00 od strony Targowiska w kierunku Niepołomic jechało 3 kolarzy, a z przeciwnej strony ciężarówka a za nią Volkswagen Passat, który postanowił sobie wyprzedzić ciężarówkę, kompletnie olewając rowerzystów. Efekt, dwóch pierwszych kolarzy zdołało uciec do rowu, trzeci albo spanikował, albo zahaczył o kolegów, runął na jezdnię i niestety został przejechany. W internecie pojawiła się tylko oficjalna notatka policji, doszło do zdarzenia, rowerzysta nie żyje, kierowca był trzeźwy. Resztę wyczytałem w komentarzach, jednak to co tam zobaczyłem przeraziło mnie. Mega nagonka na rowerzystów, bo nie jechali ścieżką, bo pewnie byli niewidoczni, a tak w ogóle jak oni śmieli w ogóle znaleźć się na drodze, biedny kierowca samochodu skasował furę próbując uratować facetowi życie, a teraz ma pewnie mega traumę. Prawie nikt nie bierze pod uwagę, że tak de facto to kierowca samochodu wyprzedzał na trzeciego, na pewno jadąc z prędkością znacznie przewyższającą dozwolone w tym miejscu 90 km/h, spowodował wypadek i zabił człowieka.

Jeżdżę to drogą codziennie samochodem do i z pracy, a ostatnio coraz częściej rowerem w drodze z Łapczycy na budowę i nie ma praktycznie przejazdu, żeby jakiś debil nie wyprzedał na trzeciego kompletnie olewając mnie jako użytkownika drogi. Prędkość dozwolona w terenie niezabudowanym to 90 km/h, wszyscy jadą tą drogą około 100 km/h to ile jedzie samochód, który bierze się za wyprzedzanie - no pewnie co najmniej ze 120 km/h. Pozostaje pytanie, czy kierowca samochodu był ślepy i nie widział rowerzystów, czy też doskonale widział i uznał, że ma ich gdzieś - w końcu mu wolno? Wcale bym się nie zdziwił, że właśnie tak było.

Na koniec sprawa nieszczęsnej ścieżki rowerowej. Jest tak, ścieżka znajduję się za linią drzew i jest fragmentem szlaku rowerowego w Puszczy, przy którym na odcinku drogi nr 75, ktoś postawił znaki drogi dla rowerów - pewnie żeby podnieść statystyki. Co więcej jadąc od strony Targowiska, nie ma bezpośredniego wjazdu z 75 na tą ścieżkę, trzeba by skręcił na stację kolejową w Szarowie i dopiero tam wjechać na ścieżkę, bezpośrednio wjazd jest dopiero 1 km przed Niepołomicami przy leśnym parkingu. Sam ostatnio nie korzystam z tej ścieżki i jadę normalnie drogą jak ci pechowi kolarze. Dlaczego, a no właśnie z tego powodu że nie ma tam zjazdu, dawniej przed wiaduktem na drodze 75 można było zjechać w lewo i pod kolejnym wiaduktem przejechać pod torami i wjechać prosto na ścieżkę. Teraz dolny wiadukt jest w remoncie, przejechać się nie da, więc jak już wdrapię się na wiadukt na 75 to jadę prosto. W przeciwnym kierunku, czyli jadąc od Niepołomic zwykle ze ścieżki korzystam. Kolarze mogli nawet o ścieżce nie wiedzieć, ma wjazdu, nie ma znaku przy drodze 75, a moim zdaniem ta ścieżka nie jest nawet fragmentem drogi 75, tylko leśną ścieżką jakich wiele w okolicy.

Nieszczęście się stało, 35 letni człowiek, jeżdżący na rowerze nie żyje, ale jeszcze bardziej przykre jest to, że wcale się nie zdziwię jak to on zostanie uznany za winnego w całej tej sytuacji.



Do sklepu przez Siedlec

Sobota, 26 kwietnia 2014 | dodano:27.04.2014 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 11.56 km
  • Czas: 00:30
  • VAVG 23.12 km/h
  • VMAX 51.93 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 151 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś miałem ambitne plany rowerowe, miałem jechać rano rowerem na budowę, zrobić co trzeba i następnie wybrać się szosówką nad Czarny Staw. Potem wrócić do Niepołomic i jechać crossem do Łapczycy - liczyłem, że przejadę jakieś 70 km. Niestety od samego rana padał deszcz, pojechałem do Niepołomic samochodem, a ponieważ ciągle siąpiło nie wybrałem się również na szosę.Wróciłem do Łapczycy, miałem jeszcze skoczyć do sklepu (500 metrów od domu), a ponieważ nagle dość niespodziewanie się wypogodziło to postanowiłem, że pojadę do sklepu na około i przy okazji zaliczę kilka podjazdów.

Na początek podjazd przez Moszczenicę do Chełmu, starałem się cisnąć z całej siły, poszło nieźle, ale na szczycie wzniesienia byłem mocno zmęczony. Dalej zjazd do drogi nr 4 i postanowiłem, że podjadę sobie jeszcze ślepą drogą pod górę do fabryki Pulsar. Podjazd jest krótki, ale dość stromy i do tego po kiepskiej jakości asfalcie, tu poszło mi trochę słabiej i musiałem poszukać niższych przełożeń. Pod fabryką nawrotka i jazda na Siedlec. Chciałem jeszcze zrobić podjazd w Siedlcu, ale coś pomyliłem drogi i zrobiłem tylko niepotrzebną pętle po płaskim przez wieś, by w końcu wylądować na drodze 967, którą ruszyłem do Łapczycy. Do pokonania miałem oczywiście kilka mniejszych hopek, które starałem się wjechać jak najszybciej. Na koniec już w Łapczycy postój pod sklepem, który w końcu był celem mojego wyjazdu. Ten postój o mały włos nie zafundował mi porządnego prysznica, ale na szczęście na pełnym gazie przy akompaniamencie pierwszych kropel deszczu dojechałem do domu.

Wyjazd udany, forma pod górki w sumie nie najgorsza, co na pewno się przyda podczas wyjazdu do Krynicy.



Kolejny raz na budowę

Środa, 23 kwietnia 2014 | dodano:23.04.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 38.45 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:37
  • VAVG 23.78 km/h
  • VMAX 57.15 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 235 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatnie moje wycieczki rowerowe są dość nudne, jeżdżę w zasadzie tylko na budowę na trasie Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca. Dzisiejszy wyjazd nie różnił się specjalnie od poprzednich, wyruszyłem wcześnie bo kilka minut po 8, jadę jak zwykle do Chełmu Górnym Gościńcem, potem zjazd i drogą nr 4 i 75 dojeżdżam do Niepołomic.

Dziś kręci mi się dobrze, jadę na wąskich oponach 1,35, cisnę dość mocno i w rezultacie na rynku w Niepołomicach mam średnią ponad 26 km/h - czas 36:41. Całkiem dobrze biorąc pod uwagę fakt, że dzień wcześniej miałem chrzest swojej córki i jestem trochę zmęczony po imprezie:)

W Niepołomicach mam kilka spraw do załatwienia, w rezultacie w drogę powrotną ruszam dopiero koło 14:30. Jadę na ulicę Dębową i następnie jadę leśną ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tam znowu przeprawiam się przez tory, bo wiadukt w remoncie, a następnie koło kościoła w Szarowa jadę na Targowisko. Przecinam 75 i drogami szutrowymi wzdłuż Raby wyjeżdżam na 4. Dalej już jak zwykle, podjazd pod Chełm i jazda górą do domu. Na ostatnim odcinku trochę mnie popadało, ale już w samej Łapczycy jest sucho.

Kolejna udana, choć dość monotonna wycieczka, potrzebuję jakiegoś ciekawszego wyjazdu, najbliższa okazja szykuje się już 1 maja, kiedy chyba wybiorę się na szybki rajd do Krynicy.



Na budowę, powrót przez Puszczę Niepołomicką

Piątek, 18 kwietnia 2014 | dodano:20.04.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 39.30 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 01:43
  • VAVG 22.89 km/h
  • VMAX 58.32 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 240 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem na budowę załatwić jedną sprawę, w drogę powrotną ruszyłem na około przez Puszczę Niepołomicką. Odcinek od Drogi Królewskiej do Koziego Lasu pokonałem po szutrach za znakami czerwonego szlaku rowerowego, dalej przejazd przez Kłaj, też trochę na około i powrót szutrem wzdłuż Raby.Do Niepołomic wyruszam kilka minut po 10, jest w miarę ciepło. Do Chełmu jadę Górnym Gościńcem, potem zjeżdżam na drogę nr 4 i drogami głównymi dojeżdżam do Niepołomic. Na rynku mam czas 39:31 i średnią 24,3 km/h, całkiem nieźle, zważywszy na fakt, że od Targowiska musiałem mierzyć się z przeciwnym wiatrem.

Około 12:30 ruszam w drogę powrotną, postanowiłem sobie trochę urozmaicić powrót i ruszam na Puszczę. Początkowo miałem jechać pod leśniczówkę Przyborów i dalej przez Kobylą Głowę na Kłaj, ale już na Drodze Królewskiej postanowiłem skręcić wcześniej i za znakami czerwonego szlaku rowerowego dojechałem nad jeziorko w Kozim Lesie. Kilka fotek, następnie przeprawa przez tory kolejowe, bo wiadukt oczywiście w remoncie, dalej jazda nieznaną mi jeszcze drogą przez Kłaj, następnie też trochę na około przez Targowisko by w końcu wyjechać na drogę nr 4. Dalej już standard, podjazd pod Chełm i jazda Górnym Gościńcem do domu.

Wycieczka udana, dystans nie przekroczył 40 km, mimo iż sporo kluczyłem w drodze powrotnej. Forma w sumie nie najgorsza, choć oczywiście mogłoby być lepiej:)



IV Wiosenna Odyseja Miechowska

Poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | dodano:14.04.2014 Kategoria 61-80 km, Po górkach, RNO, zawody
  • DST: 64.24 km
  • Teren: 15.00 km
  • Czas: 03:45
  • VAVG 17.13 km/h
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Razem z Krzyśkiem i Wojtkiem pojechałem do Miechowa na Odyseję Wiosenną. Startowaliśmy w parach ja z Krzyśkiem, a Wojtek z Pawłem (para stworzona w biurze zawodów) na trasie turystycznej. Ścigaliśmy się prawie przez całą trasę. My szybciej narysowaliśmy trasę i ruszyliśmy, więc przez pierwszych kilka punktów mieliśmy minimalną przewagę. Potem popełniliśmy niewielki błąd i to drużyna Wojtka wyszła na prowadzenie. Pod koniec rywalizacji zastosowaliśmy skrót, a potem lepiej najechaliśmy na przedostatni punkt i mieliśmy znowu przewagę. Niestety nie poszło nam z ostatnim punktem, drużyna Wojtka znalazła go dużo szybciej i ostatecznie oni skończyli rywalizację na 2 miejscu a my na 5.
Do Miechowa dojechaliśmy około godziny 9:00 i poszliśmy się zarejestrować w biurze zawodów, do drużyny byłem zgłoszony ja i Krzysiek, Wojtek miał jechać z nami poza klasyfikacją, ale ostatecznie znalazł partnera i wystartował normalnie. Na początek o godzinie 10:00 start honorowy, przejazd przez rynek w Miechowie, na drugą stronę drogi nr 7, tam dopiero rozdanie map i start ostry. Tym razem postanowiliśmy sobie całą trasę wyrysować. W zasadzie od początku widać było właściwie jedyny słuszny wariant trasy i chyba prawie wszyscy tak właśnie pojechali.

Na początek więc jazda na punkt nr 3, znajdował się on praktycznie w tym samym miejscu co jeden z punktów dwa lata temu, więc z trafieniem nie było żadnych problemów. Podbijamy 3 i szybkim zjazdem docieramy do asfaltu. Po tym pierwszym zjeździe coś mi zaczęło rzęzić w rowerze i zatrząsłem się zastanawiać czy dotrwam do końca imprezy. Do 4 droga raczej łatwa i większości pod asfaltach, dopiero końcówka jakąś szutrówką. Cały czas mieliśmy w zasięgu wzroku kilkunastu zawodników, nie specjalnie lubię taką jazdę, ale jak wszyscy wybrali taki sam wariant, to tak musiało być:). Dalej droga przez las, na początek trochę pod górę, a potem znowu długi zjazd do asfaltu. Na asfalcie w prawo i po jakimś kilometrze mieliśmy skręcić w lewo. Niestety tu popełniliśmy pierwszy błąd, skręciliśmy jakieś 100 metrów za wcześnie i niepotrzebnie przejechaliśmy między jakimiś domami. W rezultacie kilka ekip w tym drużyna Wojtka wyprzedzają nas. Jedziemy pod górę, najpierw drogą a potem szutrem przez las. Momentami jest na prawdę stromo, powolutku jednak udaje nam się wtoczyć na wzniesienie, punkt widoczny z daleka (nr 8). Podbijamy i ruszamy dalej.

Jedziemy lekko pod górę i potem szybki zjazd szutrem do asfaltu, ale na asfalcie znów pod górę. Po podjeździe zaliczamy najwyższy punkt dzisiejszej wycieczki i zaczynamy zjeżdżać. Pędząc w dół o mały włos nie przegapiamy zjazdu na punkt nr 9, na szczęście Wojtek i jeszcze kilka ekip akurat wyjeżdża i naprowadza nas na punkt. Punkt trochę dziwny, niby koło cmentarza, a ja nawet jednego grobu nie widziałem, tylko jakieś chaszcze.

Zjeżdżamy w dół, teraz czeka nas dłuższy przelot na punkt nr 5, jedziemy częściowo pod wiatr, na szczęście bez większych podjazdów i po kilkunastu minutach podbijamy 5. Teraz czeka nas przeprawa terenowa do punktu nr 6, początkowo chcemy tam podjechać od niebieskiego szlaku, ale ostatecznie postanawiamy nadłożyć kilka metrów i zaatakować od leśniczówki. Jest to dobra decyzja, ale niestety skręcamy jedną ścieżkę za wcześnie, w rezultacie kolejne metry pod górę, pokonujemy z buta ścieżką zawaloną połamanymi gałęziami. Mimo to punkt osiągamy w miarę bezproblemowo. Podbijamy punkt i zjeżdżamy w dół ścieżką biegnącą 100 metrów dalej niż tą którą wyszliśmy na punkt. Wracamy pod leśniczówkę i jedziemy na punkt nr 7 przy Zamku Książ Wielki, przy tym punkcie jest również bufet. Spotykamy kilka ekip w tym Wojtka, robimy krótką przerwę, mała przekąska i dopiero podbijamy punkt.

Idzie nam całkiem nieźle, osiągnęliśmy najdalej położony punkt, czas mamy niezły, czas na powrót. Jedziemy niebieskim szlakiem, mijamy już zaliczony punkt nr 5 i decydujemy się na skrót, skręcamy między domy i trafiamy na mega podjazd rozjeżdżoną przez ciągniki polną drogą. Podjazd pokonujemy oczywiście z buta, ale po chwili jedziemy sobie szczytem i po kilku minutach lądujemy na asfalcie. Jedziemy w kierunku punktu nr 2, oglądamy się do tyłu a za nami Wojtek, dzięki skrótowi udaje nam się go wyprzedzić. Jedzie kawałek razem, ale potem decydujemy się na inny wariant ataku na punkt nr 2. Wojtek jedzie na około, a my najkrótszą drogą. Trafiamy bez problemu, podbijamy punkt i mkniemy na ostatni punkt do kolekcji. Jesteśmy przed Wojtkiem.

Ostatni punkt opisany jako jar, wygląda na dość ciężki, zjeżdżamy z asfaltu i jedziemy polną drogą, idzie bez problemu. W pobliżu punktu spotykamy parę, która okazała się zwycięzcą naszej kategorii. Robimy najazd na punkt, ale coś nam nie gra ze ścieżkami. Wracamy się z drogi w którą już wjechaliśmy i wybieramy przejazd wąwozem bardziej na południe. Wąwozem jechać się nie da, przechodzimy więc kilkaset metrów i lądujemy na skrzyżowaniu ścieżek wśród pól. Gdzie ten jar, są jakieś na lewo i na prawo. Dojeżdża więcej ekip w tym Wojtek. Patrzymy pobieżnie na jar po lewej, ale nie widzimy lampionu, więc z kilkoma ekipami penetrujemy jar po prawej stronie. Wojtek znika nam z oczu. Szukamy dłuższy czas, już klniemy na złe oznaczenie punktu, w końcu dociera do nas wiadomość od Wojtka, to był ten jar po lewej, Wojtek ma już punkt i wraca na metę. Wracamy i znajdujemy, podbijamy i wściekli na siebie i na organizatorów ruszamy na metę z dużą niestety stratą:(

Robimy dość dobry skrót do asfaltu i po paru minutach mkniemy drogą powiatową do Miechowa. Niestety jest pod wiatr, Krzysiek opada z sił, mija nas jakaś para, postanawiam zaczepić się na za nimi, próbuję ich minąć na zjeździe ale nie dają się zgubić odbijam więc żeby nie prowadzić, dojeżdża do nas jeszcze jeden zawodnik. Jadę za dwoma rywalami chroniąc się przed wiatrem. Na światłach na drodze nr 7 rywale próbują mnie zgubić i przejeżdżają na czerwony, tracę kilka metrów ale gonię, na kole mam ciągle jakiegoś zawodnika. Pod górę wyprzedam tą dwójkę przede mną, ale nie udaje mi się zgubić tego zawodnika co jedzie za mną, razem dojeżdżamy na metę, ale obaj jesteśmy niestety bez pary, po chwili dojeżdża ta dwójka i idzie oddać kartę. Krzysiek przejeżdża po jakichś 3 minutach oddajemy swoje karty. Mamy komplet, ale pozostaje niedosyt, jakby nie punkt nr 1 to mogło być dużo lepiej.

Po pół godzinie następuję dekoracja, nie spodziewamy się specjalnych sukcesów, więc idziemy się przebrać do samochodu, a tu nagle zostajemy wywołani do dekoracji jako 5 para w kategorii męskiej. Dostajemy dyplomy i jakieś drobne nagrody. Wojtek z Pawłem, którzy wyprzedzili nas o 19 minut są na 2 miejscu, a wygrywa para z którą byliśmy na punkcie nr 1, oni pojechali prosto a my zaczęliśmy kombinować, oni chyba od razu znaleźli punkt a my straciliśmy tam 30 minut na szukanie:(

Zostajemy jeszcze na losowaniu nagród, Wojtek wygrywa koszulkę a ja z Krzyśkiem kupon na sesję dopasowania pozycji na rowerze, ponieważ Krzysiek wygrał to samo rok temu, tym razem nagrodę biorę ja. To już koniec imprezy, czas na powrót do domu.

Kilka słów na podsumowanie, zawody w Miechowi poszły na nam całkiem dobrze, ale mimo wszystko pozostaje niedosyt, szczególnie, że jak się później okazało w pobliżu ostatniego punktu byliśmy ze zwycięzcami. Odjeżdżałem z Miechowa z poczuciem, że punkt nr 1 był źle zaznaczony, ale po dłuższej analizie stwierdzam, że jednak wszystko było w porządku, co więcej na początku wjechaliśmy we właściwą ścieżkę i jakbyśmy nie wymyślili, że coś nie gra, to pewnie zdobylibyśmy punkt razem ze zwycięzcami, pewnie na dojeździe do mety by nas wyprzedzili, ale i tak byłoby pudło. Co więcej gdy dojechał Wojtek, to mogliśmy lepiej sprawdzić najbliższy jar, a nie szukać w tym drugim, to wtedy moglibyśmy walczyć z Wojtkiem na finiszu, a tak straciliśmy kupę czasu i kilka miejsc w klasyfikacji. Pewnie gdyby to była kwestia miejsca 10 a 12, to by nie było takiego rozczarowania, ale tym razem w grę wchodziło miejsce na podium. Pojechaliśmy w sumie niezłe zawody, ale do pełnej satysfakcji zabrało szybkiego zaliczenia punktu nr 1.

Szosą do Suchoraby

Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 | dodano:08.04.2014
  • DST: 22.08 km
  • Czas: 00:50
  • VAVG 26.50 km/h
  • VMAX 47.50 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • Podjazdy: 217 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś nawał pracy na budowie, 3 majstrów na raz, ale około 16 udało mi się znaleźć godzinkę na wyjazd na rower. Postanowiłem, że pojadę do Suchoraby, sprawdzić siebie na sztywnym podjeździe oraz komfort jazdy szosówką w SPD. Pierwszy raz wypróbowywałem również aplikacje ridewithgps, portalu tego używam już od dłuższego czasu do prezentowania śladów ze swoich wycieczek, ale teraz pojawiła się dodatkowo aplikacja na telefon, więc postanowiłem sprawdzić jak działa.

Przez Niepołomice i Staniątki ciągnę z całej siły, choć już widzę, że trochę brakuję mi mocy. Pierwszy poważniejszy podjazd, to jakieś 400 metrów o 5 procentowym nachyleniu pod wiaduktem autostradowym w Zagórzu, podjeżdżam na średnim blacie z przodu, ale czuję się słabo. Potem seria zjazdów, przejazd przez Zagórze i podjazd w Suchorabie, pierwszy odcinek od drogi nr 4 do skrzyżowania pod szkołą, to jakieś 800 metrów i 30 metrów w górę, potem zakręt w prawo i zaczynają się schody. Na kolejnych 500 metrach robimy 40 metrów w pionie, w najbardziej stromym miejscu jest nachylenie około 12%, wjeżdżałem na najlżejszym przełożeniu, trochę się męczyłem, ale tragedii nie było, nie musiałem stawać na pedały i przepychać korb jak to robiłem na Peugeocie, najwolniej jechałem 10 km/h. 

Pod cmentarzem wojennym nr 376 w Suchorabie postój i sesja fotograficzna, robiłem zdjęcia w aplikacji ridewithgps, a one automatycznie były oznaczane współrzędnymi GPS i dowiązywane do śladu (fajnie). Po przerwie ruszyłem w drogę powrotną, zatrzymałem się jeszcze dwa razy na szybkie fotki, widoki były piękne:) Potem już jazda bez przerwy, dojechałem do 4 skręciłem na Słomiróg, lekki podjazd i potem szybki zjazd. Zjeżdżałem dość asekuracyjnie, na tym zjeździe na góralu czy crossie osiągałem prędkości rzędu 65 km/h, kolarką puściłem się ledwo do 47. Lapierre daje większą pewność na zjazdach niż Peugeot ale mimo wszystko mam spory respekt przed stromymi zjazdami. Dalej przejazd przez Staniątki, przez rynek w Niepołomicach i do domu.

Wycieczka bardzo udana, szosówka super szybka i zrywna nawet pod górę, mocy jak na ten rower zdecydowanie za mało, ale trzeba kręcić, to i może moc wzrośnie:)

Kilka słów o nowej aplikacji ridewithgps, pierwszy test wypadł bardzo dobrze, zebrane odczyty są dość dokładne, fajny bajer z dodawaniem fotek, wszystko działa zdecydowanie lepiej niż na endomondo. Będę testował dalej, ale chyba jeździe z komórką będę używał ridewithgps.


Sobotni wyjazd na budowę

Sobota, 5 kwietnia 2014 | dodano:05.04.2014 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 32.95 km
  • Czas: 01:28
  • VAVG 22.47 km/h
  • VMAX 50.57 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • Podjazdy: 285 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze

Rano - około 8:20 pojechałem na budowę, miałem tam parę rzeczy do zrobienia. Podczas pobytu w Niepołomicach zrobiłem chyba z 5 km po mieście najpierw na miejskim Peugeocie a potem na crossie, tych kilometrów jednak nie wliczam do wycieczki. W drogę powrotną ruszyłem około 16:20 i kilka minut po 17 wróciłem do Łapczycy.

Sobota miała być ładna i słoneczna, gdy rano wstawałem to słońce całkiem ładnie przyświecało, ale gdy o 8:20 ruszyłem do Niepołomic, było już pochmurno, zimno i wietrznie. Na szczęście dobrze się przygotowałem: pełne rękawiczki, komin na szyję i nieprzewiewna kurtka. Po drodze do Niepołomic nie zmarzłem specjalnie, jechałem dość szybko, oczywiście na miarę swoich obecnych możliwości. Około 9:00 zameldowałem się na budowie.

Przez cały dzień coś robiłem, między innymi musiałem dwa razy odwiedzić Dorbud, za pierwszym razem pojechałem miejskim Peugeotem, a drugi raz crossem.

W drogę powrotną ruszyłem, około 16:20. Wiało strasznie mocno, do rynku Niepołomicach jechałem pod wiatr, ale jak skręciłem na ulicę Bocheńską, wiatr przestał przeszkadzać. Jechałem drogą główną do Targowiska, tempo utrzymywałem całkiem dobre, jednak gdy skręciłem w Targowisku w stronę Bochni, to moje tempo drastycznie spadło, nawet do 18 km/h. Na szczęście pod wiatr jechałem tylko do Raby, następnie podjechałem pod kościół w Chełmie i znowu ruszyłem teoretycznie pod wiatr, ale na Górnym Gościńcu nie był on już tak odczuwalny. Zatrzymałem się jeszcze na małą sesje zdjęciową pod kurhanem w Moszczenicy, a po paru minutach byłem już w domu.

W sumie w sobotę przejechałem około 46 km, 33 na budowę i z powrotem, 8 km na szosówce i jakieś 5 jazdy po mieście. Rożnica między szosą a crossem (aktualnie na grubych - 1,75 gumach), jest wyraźnie odczuwalna. Szosówką nawet pod czołowy wiatr targałem jakieś 22-24 km/h, a crossem ledwie 18-19. Chyba przełożę w crossie opony na 1,35, zawsze będzie trochę lżej jeździć, a miarę wolnego czasu będę trenował na szosówce:)


Sprint na Lapierre

Sobota, 5 kwietnia 2014 | dodano:05.04.2014 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 8.31 km
  • Czas: 00:18
  • VAVG 27.70 km/h
  • VMAX 40.01 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 62 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze

Spędziłem trochę czasu regulując Lapierre, poprawiłem przerzutkę, ustawiłem siodełko, napompowałem koła - trzeba było sprawdzić czy wszystko gra. Pojechałem więc na mały sprint do Staniątek.

Zmagania w garażu  z rowerem trochę trwały, na początek wywaliłem te koszykowe pedały - kompletnie nie umiem na nich jeździć, postanowiłem założyć SPD jednostronne z platformą po drugiej stronie. Taki zestaw pozwoli mi jeździć w butach SPD, a na spokojne wycieczki również w normalnych butach. Dalej na warsztat poszło siodełko, ustawiłem poziom i lekko ruszyłem wysokością, do siedzenia dokręciłem zaczep do torebki podsiodłowej.  Następnie przyszedł czas na przerzutkę, na szczęście regulacja poszła bez problemu, wystarczyło pokręcić śrubą baryłkową i przerzutki wchodzą bez problemu. Napompowałem, też koła, zgodnie z napisami na oponach (Michelin Orium) naładowałem w koła 6 atmosfer.  Na koniec zająłem się kierownicą, lekko ją podniosłem, przełożyłem dystans z nad mostka pod mostek oraz zamontowałem licznik.

Niestety nie miałem za wiele czasu na testy, postanowiłem więc pojechać na szybki test na pętle do Staniątek. Gdy miałem 14 lat robiłem taką właśnie pętle treningową na moim komunijnym Torino, z tego co pamiętam potrafiłem tą 8 km trasę pokonać w czasie 16:08 (średnia prawie 30 km/h), dziś postanowiłem się z tym czasem zmierzyć:) Na początek zderzenie z wiatrem, ale już po 500 m, skręciłem w ulicę Dębową i wiatr nie wiał mi już w twarz, ruszyłem z kopyta, prędkość rzędu 29-31 km/h, potem jeszcze szybciej. Za wiaduktem w Staniątkach, podjazd, mniej więcej 3-4%, pod górę targam 27-28 km. Kolejny odcinek to głównie zjazdy i moją prędkość sięga 35-40 km/h. W końcu dojeżdżam do wiaduktu na drodze 964 i skręcam w prawo na Niepołomice. Niestety w tym momencie kończy się moja szybka jazda, następuje centralne zdarzenie z wiatrem, a do mety jeszcze prawie 3 km. Moją prędkość drastycznie spada, do nawet 22 km/h, cisnę ile się da, a i tak trudno mi jechać szybciej niż 25 km/h. Na koniec jeszcze niewielki podjazd na ulicy Cmentarnej i meta. Na liczniku 8,3 km, czas 18:08, czyli 2 minuty gorzej niż w wieku 14 lat, na Torino.

Tak się zastanawiam, czy wtedy miałem aż tyle pary, czy dziś jestem taki słaby. Mój Torino ważył pewnie z 18 kg, przełożenia były twarde, tarcza z przodu pewnie ze 46 zębów, a tyłu 5 przełożeń coś chyba między 13-25, dziś mam niespełna 10 kg szosówkę i nie potrafię tego czasu pobić, będę musiał spróbować jeszcze raz przy bezwietrznej pogodzie:)