Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2015

Dystans całkowity:154.51 km (w terenie 13.00 km; 8.41%)
Czas w ruchu:06:46
Średnia prędkość:22.83 km/h
Maksymalna prędkość:58.70 km/h
Suma podjazdów:1507 m
Maks. tętno maksymalne:170 (90 %)
Maks. tętno średnie:151 (80 %)
Suma kalorii:4381 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:30.90 km i 1h 21m
Więcej statystyk

Niedziela Palmowa w Lipnicy Murowanej

Niedziela, 29 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 47.87 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 02:31
  • VAVG 19.02 km/h
  • VMAX 56.00 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 166 ( 88%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie: 1634 kcal
  • Podjazdy: 820 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W niedzielę palmową postanowiłem wybrać się do Lipnicy Murowanej na słynny w całej Polsce konkurs Palm Wielkanocnych. Taki wyjazd planuję co roku, ale do tej pory udało mi się pojechać tylko raz. Zwykle przeszkadzała albo zimowa pogoda, albo wyjazd na zawody. Na tą niedzielę też zapowiadali kiepską pogodę, na szczęście prognoza się nie sprawdziła i było w miarę ciepło i słonecznie, tylko dość mocny wiatr psuł mi trochę humor.

Na wycieczkę wyruszyłem koło godziny 10 z Łapczycy, gdzie wcześniej musiałem odstawić moją córkę. Od razu poczułem silny wiatr z kierunku zachodniego. Na szczęście po chwili odbiłem na południe i wiatr przestał tak przeszkadzać, za to zaczęły się poważne podjazdy. Na początek podjechałem pod Czyżyczkę, potem zjazd do Zawady i znów podjazd w kierunku Zonii. Dojechałem jednak tylko do przełęczy koło stacji narciarskiej i rozpocząłem zjazd do Królówki. Następnie czekał mnie kolejny bardzo trudny podjazd do Muchówki. Pod Czyżyczkę i później pod Zonię jechałem powoli ale dość równo, tętno miałem wysokie ale utrzymywałem się poniżej 165. Dojeżdżając do mega stromego podjazdu pod Muchówkę czułem już zmęczenie.

Podjazd jest ciężki, szczególnie na początku, gdy po odcinku jazdy w miarę po płaskim dojeżdżamy nagle do ściany rzędu 20%. Na tej stromiźnie jechałem z prędkością około 5 km/h, mój garmin przestał pokazywać nachylenie i dopiero jak nachylenie podjazdu lekko zmalało, a ja przyspieszyłem to zobaczyłem na garminie 15%. Po mega stromej ściance, podjazd dalej trzyma powyżej 10%, zwykle 12-13% czasem nieznacznie spada do 9% i tak przez dokładnie 1 km. Podjazd ten w zasadzie całkiem mnie ugotował, gdy dojechałem do kościoła w Muchówce miałem już w zasadzie dość, a drogowskaz wskazywał, że do Lipnicy mam jeszcze 6 km.

Kawałek po płaskim i znów podjazd na Górę Paprotna, nachylenie maks 10%, ale ja już ledwo kręciłem, potem na szczęście długi zjazd do samej Lipnicy Murowanej. Na rynku tłumy, nie za bardzo mogłem się przecisnąć. Najpierw pojechałem pod kościół, gdzie obejrzałem procesje z palmami. Później udałem się pod drewniany kościołem św. Leonarda na cmentarzu parafialnym, z okazji święta był on otwarty dla zwiedzających, więc po raz pierwszy miałem okazję, obejrzeć go od środka. Później wróciłem na rynek, gdzie udało mi się dokładniej sfotografować konkursowe palmy. Myślałem nad tym czy nie zostać na mszy, ale byłem mocno spocony i momentalnie zrobiło mi się zimno, więc postanowiłem wracać do domu.

Tym razem zdecydowałem się wybrać nową drogę na Chronów, na początek czekał mnie znowu dość solidny podjazd z nachyleniem w granicach 8-12%. Dalej było już łatwiej, teren lekko pagórkowaty, niestety na przeszkodzie swobodnej jazdy stanął wiatr, z którym musiałem się zmierzyć.

Gdy dojechałem do Starego Wiśnicza, to byłem tak zmęczony, że musiałem zatrzymać się w sklepie i uzupełnić zapas kalorii. Dalej już dobrze znaną mi trasą przez Mały Wiśnicz i Kopaliny, dalej do Bochni, na Górny Gościniec i do Łapczycy. Do domu mojej teściowej dojechałem około 13:30, mocno zmęczony.

Wyjazd udany, ale forma dość słaba, co prawda trasa była na prawdę trudna, do tego dochodził dość mocny wiatr, ale w zasadzie po dwóch pierwszych górkach pokonanych w wolnym tempie miałem dość, na dobicie doszła mega ścianka w Muchówce i dalej miałem już nogi jak waty. Powrót do domu trasą teoretycznie łatwiejszą pokonałem wolniej, średnia prędkość na całej trasie około 19 km/h na rowerze krosowym. Miałem plan jechać na szosówce, ale chyba dobrze się stało, że nie pojechałem. Pod Muchówkę chyba był sobie nie poradził, cóż może następnym razem pojadę na szosie.



Test opon Schwalbe Racing Ralph

Środa, 25 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 10.01 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 00:25
  • VAVG 24.02 km/h
  • VMAX 32.79 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • HRmax: 167 ( 89%)
  • HRavg 151 ( 80%)
  • Kalorie: 330 kcal
  • Podjazdy: 49 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Nie miałem za wiele czasu, więc zrobiłem tylko krótki trening po ścieżce rowerowej i przy okazji testowałem nowe "buty" dla mojego górala.

Chorągwica zdobyta

Sobota, 21 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 40.76 km
  • Czas: 01:43
  • VAVG 23.74 km/h
  • VMAX 58.70 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 170 ( 90%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie: 1007 kcal
  • Podjazdy: 476 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś było w miarę ciepło, choć wietrznie. Postanowiłem zmierzyć się chyba najpoważniejszym podjazdem na Pogórzu Wielickim, czyli z podjazdem na Chorągwicę przez Biskupice.

Tym razem wybrałem inną niż zwykle drogę dojazdową, pojechałem na Wieliczkę. Już w Podłężu musiałem się zatrzymać żeby poprawić źle ustawiony blok spd. Od samego początku musiałem również walczyć z przeciwnym wiatrem. Sytuacja trochę się poprawiła, gdy odbiłem na Sułków, wiatr już tak nie przeszkadzał za to pojawiły się poważniejsze hopki. Prawdziwy podjazd rozpoczął się jednak dopiero przed Biskupicami najpierw na odcinku drogi 966, a potem już dobrze mi znany mega stromy odcinek od kościoła w Biskupicach do Sułowa. Momentami GPS pokazywał mi 16-17% a ja kręciłem powolutku na najlżejszym przełożeniu bardzo niską kadencją spadającą nawet do 49 obrotów. Krótko mówiąc ledwo dałem radę wyciągnąć do przełęczy. Potem krótki zjazd i kolejny choć już nie tak stromy podjazd do Chorągwicy. Na szczycie tradyjny odpoczynek na kilka fotek, a potem zdecydowałem się na zjazd do Mietniowa. Później jazda w kierunku Sierczy i zjazd na wielicki rynek.

Na rynku znów krótki postój i kilka fotek, a potem ruszyłem Czarnochowice i Brzegi do domu. Ten odcinek był już niemal zupełnie płaski, a do tego większość dystansu jechałem z wiatrem, dzięki temu udało mi się mocno podciągnąć niską średnią z pierwszego odcinka.
Do domu przyjechałem mocno zmęczony, niestety forma nie najwyższa, co prawda poradziłem sobie ze dużą stromizną i znaczną ilością podjazdów, ale moje tempo było jednak bardzo wolne, wyraźnie brakowało mi sił.



Szybka rundka na góralu

Niedziela, 15 marca 2015 | dodano:15.03.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po górkach, 0-20 km
  • DST: 13.95 km
  • Teren: 3.50 km
  • Czas: 00:36
  • VAVG 23.25 km/h
  • VMAX 44.52 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • HRmax: 162 ( 86%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie: 429 kcal
  • Podjazdy: 89 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatnio zrobiłem mały remont mojego roweru górskiego, który przygotowuję do sezonu startowego. Zakupiłem też nowy pas firmy Polar do mierzenia tętna, bo stary Garminowski coś strasznie przekłamywał, a skoro niedziela dość nieoczekiwania przywitała nas ładną pogodą to trzeba było wypróbować nowy zestaw:)

Szosówką do Nowego Brzeska

Sobota, 7 marca 2015 | dodano:07.03.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 41-60 km
  • DST: 41.92 km
  • Czas: 01:31
  • VAVG 27.64 km/h
  • VMAX 27.49 km/h
  • Temp.: 7.0 °C
  • HRmax: 159 ( 85%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie: 981 kcal
  • Podjazdy: 73 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
To już podobno koniec zimy, faktycznie dziś po południu zrobiło się naprawdę ciepło, wsiadłem więc na szosówkę i ruszyłem w trasę. Za cel wybrałem sobie Nowe Brzesko, płaska, miejscami trochę wietrzna trasa długości około 40 km. 

Najpierw pojechałem do Puszczy Niepołomickiej, przejechałem całą asfaltową Drogę Królewską, potem przejechałem przez Zabierzów Bocheński, Wolę Zabierzowską i Chobot. Dalej jeszcze długa prosta znów przez Puszczę, most na Wiśle i po jakiś 45 minutach byłem na rynku w Nowym Brzesko - czas tego 21 km odcinka wyniósł 44,57, średnia 28 km/h. Powiem szczerze, że po dojechaniu na miejsce, byłem już lekko zmęczony, na dodatek trochę obawiałem się, że w powrotem mogę mieć po lekki wiatr.

Droga powrotna prowadziła szosą 964, początkowo przez las jechało mi się nawet nieźle, ale potem jak wyszedłem na otwarty teren, wyraźnie zacząłem czuć podmuchy wiatry i moje tempo niestety siadło. Mimo wszystko zdecydowałem się nie wracać do Puszczy, tylko cały czas jechać 964. Niestety nie jest to specjalnie przyjemne doświadczenie, nawet dziś  gdy ruch był znikomy. Droga a szczególnie jej pobocza są mocno zniszczone po zimie, trzeba więc albo jechać fatalnym asfaltem, albo środkiem drogi. Pod kościołem w Woli Batorskiej zaliczyłem lekkie odcięcie, nie miałem już sił kręcić, na dodatek skończyło mi się picie. Zrobiłem postój pod sklepem, wzmocniłem się puszką Pepsi i potem już jakoś dociągłem do domu. Ostatnie 5 km starałem się nawet trochę przyspieszyć, początkowo to się udało, ale na ulicach Niepołomic już było ciężko. Czas trochę krótszego, ale pokonywanego pod wiatr odcinka do domu 45,38. średnia 26,9 km/h.

Forma jak na początek marca może nie tragiczna, ale wyraźnie brakuje mi siły, muszę kręcić na wysokiej kadencji (90-95), bo na wyższym przełożeniu przy 80 obrotach już się strasznie męczę. Dziś w miarę działał mi pas do pomiaru tętna (ubrałem inną koszulkę) i od razu wyszło, że praktycznie całą trasę pokonałem na tętnie około 150, to dość dużo biorąc pod uwagę tempo jazdy. Do domu przyjechałem mocno zmęczony.