Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2010

Dystans całkowity:180.68 km (w terenie 8.00 km; 4.43%)
Czas w ruchu:08:45
Średnia prędkość:20.65 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:30.11 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Na zamek w Dębnie

Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano:27.06.2010 Kategoria 61-80 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 74.55 km
  • Czas: 03:31
  • VAVG 21.20 km/h
  • VMAX 50.00 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W niedziele w końcu doczekałem się ładnej pogody, dawno nie jeździłem i zdawałem sobie sprawę, że z moją formą będzie raczej słabo, więc zdecydowałem się na wycieczkę do Dębna - jakieś 35 km w jedną stronę po płaskim terenie. Jednak z Łapczycy w każdą stronę jest pod górkę, więc na początek musiałem pokonać podjazd pod Górny Gościniec - tu już miałem pewne problemy, ale jakoś się udało. Od Bochni już praktycznie całkiem płasko, przez Krzeczów, Rzezawę i Jodłówkę do Brzeska. W Brzesku zrobiłem sobie krótki odpoczynek i ruszyłem dalej do Dębna. Pod zamkiem w Dębnie miałem na liczniku równo 35 km. Mimo początkowych problemów z formą, jechało mi się całkiem nieźle i odczuwałem tylko lekkie zmęczenie. W Dębnie obejrzałem sobie zamek, odwiedziłem cmentarz parafialny w poszukiwaniu kwater żołnierzy z I wojny oraz zobaczyłem kościół. Tym samym w zasadzie osiągnąłem zaplanowany cel podróży.

Miałem wracać do domu tą samą drogą, ale strasznie mnie kusiło żeby podjechać pod punkt widokowy na wzgórzu Bocheniec, podjąłem szybką decyzję i ruszyłem na Bocheniec. Jazda do Poręby Uszewskiej bez większych podjazdów, tam zobaczyłem Grotę Maryjną, Kościół i kolejny cmentarz wojenny, po czym ruszyłem ostro pod górę. Wyjazd na Bocheniec od tej strony jest bardzo stromy, już na początkowych metrach zaczęły się problemy, ale kręciłem ostro na najlżejszym przełożeniu, jednak po około 2 kilometrach po dojeździe do wypłaszczenia musiałem skapitulować. Bocheniec okazał się więc pierwszą górą od dość dawna z którą przegrałem. Dwu minutowy odpoczynek w celu wyrównania oddechu i ruszyłem dalej, nie ujechałem jednak daleko i sytuacja się powtórzyła i znowu musiałem stanąć, po kolejnym krótkim odpoczynku dojechałem w końcu do szczytu. Forma katastrofalna, wyjeżdżałem już przecież w tym roku podobne podjazdy i nie miałem takich problemów, ale tym razem po prostu nie dałem rady.

Na szczycie znajduję się piękny punkt widokowy oraz kościółek Św. Anny i kapliczka źródełko. Po krótkim odpoczynku na Bocheńcu ruszyłem w dół do Jadownik, zjazd bardzo stromy. W Jadownikach zatrzymałem się pod kościołem, żeby odwiedzić kolejny cmentarz wojenny znajdujący się na cmentarzu parafialny. Po krótkich postoju na cmentarzu ruszyłem w dół, przekroczyłem drogę nr 4 i już tą samą drogą od Jadownik przez Brzesko i Bochnie wróciłem do domu.

Wycieczka strasznie mnie zmęczyła, forma była kiepska, co gorsza rower Kross też coś nawalał, więc jechało się ciężko. Na dodatek już Łapczycy złapałem gumę, powietrze na szczęście uszło dopiero pod domem. Po dzisiejszej wycieczce wiem, że muszę szybko odbudowywać formę i zdecydowanie więcej jeździć bo ostatnio się mocno zaniedbałem, pogoda ma już być podobno lepsza więc w miarę wolnego czasu biorę się za trening.

Zapis trasy przedstawiony poniżej zaczyna się od Brzeska bo coś mi sprzęt nawalił, jednak z Łapczycy do Brzeska, jechałem praktycznie tą samą trasą co później wracałem.

Galeria wycieczki


Łapczyca - Nce - Łapczyca

Sobota, 12 czerwca 2010 | dodano:12.06.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 36.14 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 25.21 km/h
  • VMAX 55.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka do Niepołomic, wymiana roweru na Krossa i powrót do Łapczycy, końcówka w ulewnym deszczu:(

Cały czas mocno grzało, więc na rower można było wyjechać dopiero koło 18:00 postanowiłem jechać do Niepołomic - tam zamienić rower z GT na Krossa i wrócić jeszcze przed nocą:) Do Niepołomic jechało mi się ciężko było jeszcze bardzo gorąco i duszo, podjazd do Chełmu pociągnąłem dość ostro i potem już na płaskim w Targowisku i Kłaju byłem mocno zmęczony. Końcówka przez las po ścieżce rowerowej już bardzo przyjemna. Ostatecznie prawie 20 km do Niepołomic (była jeszcze wizyta w sklepie w Łapczycy - co wydłużyło trasę) pokonałem w 48 minut ze średnią prędkością 24,55 km/h. W moim rodzinnym domu postanowiłem trochę odpocząć, nagrać na płytkę z kolejnym etapem Criterium du Dauphine na którym tak dzielnie walczył Sylwester Szmyd oraz zmienić rower na Krossa, ponieważ w niedziele planowałem dłuższy wyjazd. Do Krossa zakupiłem nowe opony Schwalbe Silento II, tym razem z dużo łagodniejszym bieżnikiem niż te które miałem, więc wypadało je jeszcze przełożyć. Cały pobyt w Niepołomicach przeciągnął się do 20:00, więc w drodze powrotnej trzeba się było spieszyć, szczególnie że niebo zaczynało się mocno chmurzyć. Kross na nowych oponach sunął prawie jak kolarzówka, wiec postanowiłem jechać najkrótszą - główną drogą do domu. Ruch nie był zbyt duży, wiec większych problemów nie było. Jak wyjechałem na drogę nr 4 zaczęły na mnie padać pierwsze krople deszczu, postanowiłem zjechać jednak z 4 na boczną drogę Chełm - Moszczenica - Łapczyca. Pokonałem podjazd pod cmentarz w Chełmie i zobaczyłem tnące niebo błyskawice, więc na zjeździe pędziłem ile sił. Nic to jednak nie dało w Moszczenicy dopadła mnie ulewa, a w zasadzie ja wjechałem wprost na burzę:( Zanim dojechałem do domu przelało mnie całkowicie, a ledwo wstawiłem rower do garażu padać przestało.

Drogę powrotną na Krossie pokonałem naprawdę bardzo szybko, średnia prędkość na całej trasie podskoczyła mi do 25,19 km/h (trasa 36,14 km, czas 1:26:05). Niestety gwałtowna burza w nocy i pochmurny poranek ostudziły mój zapał na dłuższą trasę w niedziele, ale rower Kross na pewno się przyda na jakieś szosowe wycieczki.


Łapczyca - moja nowa okolica

Czwartek, 10 czerwca 2010 | dodano:10.06.2010 Kategoria 0-20 km
  • DST: 5.29 km
  • Czas: 00:19
  • VAVG 16.71 km/h
  • VMAX 55.00 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wieczorem po pracy postanowiłem umyć rower, bo po ostatniej wyprawie przez Las Skarbowy był strasznie brudny. Na dłuższy wyjazd było już zdecydowanie za późno, więc zdecydowałem się zrobić krótką pętle po mojej nowej miejscowości.

Łapczyca ma dość bogatą historię, która jest upamiętniona w kilku zabytkach wsi, które przedstawię poniżej. Na początek wyjechałem na drogę nr 4 sfotografować taką Łapczycę jaką zna każdy kierowca - czyli krainę wiecznego korka. Nawet o godzinie 20:00 miałem problemy żeby przejechać z jednej strony drogi na drugą - w końcu z rowerzystami na takiej drodze nikt się nie liczy:( Pierwszy zabytek znajduję się właśnie przy drodze nr 4 w odległości jakiś 300 metrów od kościoła. Jest to pomnik Józefa Chwałkowskie, syna chłopskiego, który jako uczeń gimnazjum bocheńskiego wziął udział w powstaniu styczniowy i zginął w 1863. Znajdujący się przy drodze obelisk ku czci Chwałkowskiego został ufundowany w 1913 przez mieszkańców wsi, odnowiony przez Związek Sokoła 1934 r.

Kilkaset metrów dalej (po drugiej stronie drogi - musiałem czekać na światłach żeby przejść) znajduję się kościół parafialny Św. Anny w Łapczycy (w tym kościele brałem ślub). Ten neogotycki kościół został zbudowany w miejscu drewnianej kaplicy Św. Anny w roku 1933 według projektu Jana Sas-Zubrzyckiego. Architekt ten był autorem projektów kilku kościołów w okolicy (np. w Szczepanowie) i podobieństwo tych obiektów do kościoła w Łapczycy jest wyraźnie widoczne.

Powyżej kościoła widzimy drewnianą budowlę, która ma być makietą średniowiecznego grodziska, zanim jednak dojedziemy do grodziska mijamy po prawej stronie Zespół Szkół w Łapczycy (szkoła podstawowa i gimnazjum). Atrapa grodziska została wystawiona przez gminę Bochnia kilka lat temu i na tej scenie odbywały się uroczystości związane z 900 rocznicą powstania osady. Tuż obok grodziska znajduję się kamień na którym wmurowano tablicę z łacińskim zapisem z bulli kardynała Idziego gdzie jest wzmianka o Łapczycy z Kolanowem i solą. Zgodnie z tymi zapiskami Łapczyca jest najstarszą miejscowością na ziemi bocheńskiej. Koło grodziska znajduję się budynek Domu Ludowego w którym mieści się przychodnia zdrowia i biblioteka.

Żeby dojechać do kolejnego zabytku Łapczycy trzeba pokonać 300 metrowy stromy podjazd, a na jego szczycie zobaczymy kościół z 1340 roku ufundowany w tym miejscu przez Króla Kazimierza Wielkiego. Kościół leży przy szlaku Via Regia Antiqua - czyli stara droga królewska - dawnym szlaku handlowym z Rusi i Węgier do Bochni i dalej do Krakowa. Obecnie na odcinku Bochnia Chełm poprowadzona jest trasa turystyczna przy której postawiono tablice z opisami poszczególnych zabytków. Sam kościół kościół pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Marii Panny znajduję się na wzgórzu w otoczeniu starych lip - jest to bardzo cennych zabytek zniszczony co prawda trochę podczas niedbałych remontów w XIX i XX wieku, ale dalej przedstawiający dużą wartość historyczną. Kościół jest obecnie w remoncie, mszę święte obywają się w nim tylko kilka razy do roku - teraz są chyba całkowicie zawieszone. Do niedawna przy kościele stała piękna drewniana dzwonnica z XVIII wieku z XIV wiecznym dzwonem, ale niestety w tamtym roku się spaliła - obecnie widzimy tylko jej pozostałości. Wraz z remontem kościoła dzwonnica ma zostać odbudowana, ale to już nie będzie to samo, a XIV wieczny dzwon który stopił się podczas pożaru przepadł bezpowrotnie. Przy kazimierzowskim kościele znajduję się cmentarz parafialny.

Dalej pojechałem trasą Via Regia Antiqua w kierunku Chełmu, droga ta zwana obecnie Górnym Gościńcem biegnie grzbietem wzgórz i pozwala podziwiać mam bardzo szeroką panoramę okolicy. Kilkaset metrów za kościołem napotkamy kolejną tablicę informującą turystę o historii produkcji soli z solanek na tym terenie. Po kolejnych 300 metrach zobaczymy kolejną tablicę, opisującą historię średniowiecznego grodziska w Łapczycy - w dole widoczne są pozostałości wałów grodziska. Jadąc dalej drogą w kierunku Chełma zobaczymy ślad najnowszej historii dosłownie przed kilkunastu dni - asfalt na drodze został zniszczony w wyniku ulewnych deszczy i powstałego w tym miejscu usuwiska - tym samym droga do Chełmu jest nieprzejezdna, rowerem jakoś jeszcze przejedziemy, ale samochodem na pewno nie. Tuż za osuwiskiem rozpoczyna się zjazd w kierunku Moszczenicy, ja pokonywałem go 2 razy pod górę i muszę stwierdzić, że jest bardzo ciężki. Jazda w dół jest oczywiście o wiele przyjemniejsza, choć obecnie na drodze znajduję się sporo piasku i kamieni, więc za szybko pędzić się nie dało. Jadąc w dół widzimy po prawej stronie nieczynną kopalnie oraz wiecznie zakorkowaną drogę nr 4. Gdy już zjedziemy w dół to na wprost prowadzi droga do Chełmu, ja jednak zakręciłem prawie o 180 stopni o skierowałem się boczną drogą koło kopalni z powrotem do mojego domu. Tu czekała mnie niemiła niespodzianka, na tą wąska drogę, ktoś wywalił kupę kamieni blokując drogę z Moszczenicy do Łapczycy, powodem tego było oberwanie się skarpy jakieś 100 metrów dalej. Rowerem oczywiście da się przejechać, ale jeden z moich objazdów drogi nr 4 został niestety zamknięty. Cała trasa która pokonałem to około 5 km, nie mogę jednak powiedzieć, że objechałem całą Łapczycę, ponieważ Wieś zaczyna się przy samej Bochni i ciągnie się po obu stronach drogi nr 4 na długości jakiś 5 km. Myślę jednak, że podczas tej wycieczki odwiedziłem wszystkie najważniejsze zabytki w tej najstarszej na ziemi bocheńskiej miejscowości.

Galeria wycieczki


Rajd na Wiśnicz

Środa, 9 czerwca 2010 | dodano:09.06.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach
  • DST: 26.50 km
  • Czas: 01:17
  • VAVG 20.65 km/h
  • VMAX 58.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś było bardzo bardzo gorąco, więc na wyjazd rowerem czekałem aż do 19:00 - potem musiałem się spieszyć żeby zdążyć przed nocą, ale jakoś się udało.

Na cel mojej wycieczki wybrałem Nowy Wiśnicz z Łapczycy to niby całkiem blisko, ale za to trasa prowadząca do Wiśnicza do łatwych nie należy, a ja jeszcze wybrałem trudniejszy wariant. Wyjechałem z domu i skierowałem się do Gierczyc na podjazd pod Czyżyczkę, do tego miejsca miałem z domu tylko 2 kilometry, więc nie zdążyłem się nawet rozgrzać przed tym wymagającym podjazdem. Podjazd pod Czyżyczkę ma jakieś 2 km i od samego początku ostro daję w kość - zanim znalazłem się na szczycie byłem już mocno zmęczony i kompletnie nieświadomy co mnie jeszcze dziś czeka. Z Czyżyczki do Zawady prowadzą głównie zjazd, może nie zbyt szybkie ale za to dość długie. Natomiast po przejechaniu przez Zawadę i skierowaniu się na Wiśnicz zobaczyłem mega stromy podjazd i to na dodatek z bardzo kiepskim asfaltem - podjazd ten jest może krótszy niż wyjazd na Czyżyczkę, ale co najmniej równie trudny, jak nie trudniejszy. Później trochę zjazdów, ale przed samym Wiśniczem znów pod górę, a już w samym mieście do rynku prowadzi krótki ale super stromy podjazd. Trasa z Łapczycy przez Gierczyce, Zawadę, Olchawę do Nowego Wiśnicza to zaledwie 15 km, ale mocno potrafi dać w kość.

W Nowym Wiśniczu już byłem podczas moich wycieczek rowerowych, tym razem ograniczyłem się, więc do samego rynku szczególnie, że czas gonił. Z daleka sfotografowałem tylko zamek Kmitów i Lubomirskich oraz dawny klasztor w którym obecnie mieści się więzienie. Zrobiłem też kilka fotek na rynku, zjadłem lody i ruszyłem w drogę powrotną - tym razem już najczęściej uczęszczaną trasą przez Bochnię. Jeździłem tędy wiele razy samochodem i nie wiem dlaczego wydawało mi się, że do Bochni są prawie same zjazdy, a tym czasem od Wiśnicza do Kopalin mamy 2,5 km ciągle w górę. Później trochę zjazdu i znów pod górę przed samą Bochnią, końcówka to już zjazd i jesteśmy na skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do rynku w Bochni, ja jednak odbiłem w drugą stronę i chodnikiem wzdłuż drogi nr 4 dojechałem do Łapczycy.

Jak zobaczyłem na liczniku ledwo 26,5 km to pomyślałem sobie, że jakoś strasznie mało tych kilometrów zrobiłem, ale jazda okolicach Łapczycy jest strasznie wymagająca i o każdy kilometr naprawdę trzeba powalczyć - czekają mnie więc nowe wyzwania rowerowe, oby tylko pogoda się utrzymała.

Galeria wycieczki


Po łapczyckich ścieżka

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | dodano:07.06.2010
  • DST: 18.20 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:02
  • VAVG 17.61 km/h
  • VMAX 73.00 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Po tygodniowym wakacjach w Zakopanym wróciłem do mojego nowego domu w Łapczycy:) Teraz to miejsce będzie moją główną bazą wypadową w wycieczkach rowerowych.

Na początek postanowiłem pojeździć trochę po okolicznych górkach i zbadać nieznane mi dotychczas ścieżki. Pod kościołem w Łapczycy skręciłem z drogi nr 4 w prawo, tu czekał mnie dojść stromy podjazd w kierunku lasu. Pod lasem skończyła się droga i dalej prowadziła leśna ścieżka według moich obliczeń miałem nią dojechać do drogi Pogwizdów - Dąbrowica - Gierczyce. Niestety w pewnym momencie źle sobie skręciłem i zjechałem w dół wąską błotnistą ścieżką, która w pewnym momencie po prostu się skończyła, musiałem więc wrócić tą samą drogą pchając rower pod górę bo o jeździe nie było mowy. Po drobnych problemach w końcu dojechałem do szosy na granicy Pogwizdowa i Dąbrowicy i skierowałem się w kierunku Gierczyc (Czyżyczka). Po przejechaniu przez wzgórze Czyżyczka zjechałem w kierunku Zawady, na zjeździe skręciłem na Grabinę i po krótkich podjeździe popędziłem w dół. Zjazd kończy się pod pomnikiem upamiętniającym ofiary niemieckiej pacyfikacji z 1945 r., w tym miejscu skręciłem w prawo w kierunku Buczyny. Do Buczyny prowadzi znanym mi już dobrze podjazd, na szczycie którego skręciłem w prawo w kierunku Nieszkowic Małych - tu czekał mnie mega stromy zjazd na których osiągnąłem prędkość 73 km/h i to na góralu. W drodze powrotnej do Łapczycy czekało mnie jeszcze trochę podjazdów i krótkich zjazdów i końcu dojechałem do drogi Łapczyca - Myślenice na wysokości domu weselnego ALLEGRA w którym tydzień wcześnie bawiłem się na swoim weselu:) Tu skręciłem w prawo i po jakiś dwóch kilometrach dojechałem do domu.

Wycieczka niezbyt długa ale trudna, podjazdy są dość ciężkie, nie mówiąc już o błotnistej drodze przez las, za to zjazdy pierwsza klasa - 73 km/h to mój rekord szybkości. Łapczyca jako miejsce wypadowe na wycieczki stawia większe wymagania w koło górki, a Las Skarbowy przez który jechałem to nie Puszcza Niepołomicka jazda po ścieżka jest tu dużo dużo trudniejsza - oby tylko pogoda była to jeździć będzie gdzie.

Galeria wycieczki


Tour de Zakopane

Czwartek, 3 czerwca 2010 | dodano:03.06.2010 Kategoria 0-20 km, Po górkach
  • DST: 20.00 km
  • Czas: 01:10
  • VAVG 17.14 km/h
  • VMAX 50.00 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W sierpniu ubiegłego roku byłem w Zakopanym na królewskim etapie Tour de Pologne (6 etap – 2009 rok). Po wyjechaniu do premii górskiej I kategorii w Murzasichle zatrzymałem się w na osiedlu pod Cyrhlem koło krzyża i kamienia upamiętniającego wizytę w tym miejscu papieża Ojca Świętego Jana Pawła II. Obok stoi piękna willa do której postanowiłem zabrać moją żonę w ekspresową podróż poślubną (na dłuższą jedziemy w sierpniu). Niestety pogoda nie jest łaskawa, ale udało mi się znaleźć chwilę czasu na pojeżdżenie na rowerze.

W Zakopanym pożyczyłem rower Merida Kalaharii 500 na pierwszy rzut oka wyglądał nie najgorzej ale podczas jazdy okazał się strasznym złomem. Na wycieczkę wyruszyłem z osiedla Cyrhla (rower do góry wywiozłem samochodem – musiałem odwieźć żonę do willi). Najpierw zjazd w dół do Zakopanego – niestety na zjeździe nie mogłem się za bardzo rozpędzić, droga w remoncie, amortyzator przedni prawie nie działał, a dziury w asfalcie zdarzały się całkiem spore. W Zakopanym na początek postanowiłem jechać do Kuźmic – byłem tam rano z żoną, tu rozpoczyna się wyjazd na Kasprowy Wierch. Rano pogoda była przepiękna, po południu niestety się zepsuła, mimo to ludzi pod kolejką całkiem sporo. Podjazd do Kuźmić nie jest specjalnie wymagający, ale miejscami miałem problemy bo przerzutka przednia nawaliła i nie chciała wrzucić na najmniejsze koło z przodu, przerzutka tylnia też działała raczej kiepsko i dwa największe tryby z tyłu też praktycznie były wyłączone z użytku, ale jakoś udało się z problemami wyjechać do stacji kolejki. Później szybki zjazd do Zakopanego i skręt w lewo pod Wielką Krokiew, następnie ulicą Piłsudskiego na Krupówki. Na Krupówkach pełno ludzi, przejechać się nie dało – pogoda się trochę poprawiła to ludzie od razu się pojawili, bo przez ostatnie 3 deszczowe dni, nie było ich tam prawie wcale (ja z żoną ostro robiłem spacery w deszczu:). Po przejechaniu Krupówek skierowałem się na ulicę Nowotarską, na cmentarz parafialny gdzie chciałem zobaczyć – cmentarz wojenny 378. Niestety nie udało mi się znaleźć tego grobu, na dodatek jeszcze zaczęło padać, więc sfotografowałem tylko mogiłę legionistów i ruszyłem dalej.
Pokręciłem się jeszcze trochę po Zakopanym, w drodze powrotnej zobaczyłem jeszcze Willę Witkiewicza na ulicy Antałówka (wcześniej dość stromy, ale króciutki podjazd – na szczęście przednia przerzutka zaczęła działać jak trzeba) oraz Willę pod Jedlami – niestety obie zza płotu.
W końcu ruszyłem w drogę powrotną na osiedle pod Cyrhlem – drogę z Zakopanego w to miejsce pokonywałem podczas Tour de Pologne, wtedy mocno się zmęczyłem tym podjazdem, więc teraz trochę się bałem tej wspinaczki, dawno nie jeździłem, rower miałem kiepski a droga pod górę super łatwa nie była, do tego kiepska pogoda. Miałem zrobić jeszcze postój pod kaplicą na Jaszczurówce ale gdy tam dojechałem to kaplicę zwiedziała jakaś wycieczka, więc zrezygnowałem i ruszyłem od razu do góry. Podjazd nie okazał się jednak tak strasznie wymagający, najmniejszy tryb w przodu nie był mi nawet potrzebny, po kilkunastu minutach znalazłem się w miejscu startu czyli pod papieskim kamieniem na Cyrhla. Gdyby pogoda była ładniejsza to pewnie wybrał bym się jeszcze na Łysą Polanę lub na Głodówkę, ale zrezygnowałem (i dobrze bo pogoda jeszcze się pogorszyła) podjechałem sobie jeszcze pod kościółek odległy od „mojej willi” o kilkaset metrów i wróciłem do domu.
Wycieczka trochę mnie zmęczyła, ale gdyby pogoda była lepsza to pewnie bym się zdecydował na dłuższą trasę bo jeździło się naprawdę całkiem fajnie i to mimo, że pożyczony rower właściwie do niczego się nie nadawał. Jutro ma niestety lać bo rower mam wypożyczony do 13:00 i mógłbym jeszcze gdzieś szybko śmignąć.

Zdjęcia umieszczę po powrocie do domu, a właściwie do Łapczycy (choć tam nie mam netu), więc pewnie dopiero w poniedziałek w pracy:)

Mapa poniżej, niestety profil trasy nijak ma się do rzeczywistości, ale trasę zapisywałem komórką schowaną do torby na aparat.

Galeria wycieczki