Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:460.81 km (w terenie 47.00 km; 10.20%)
Czas w ruchu:22:15
Średnia prędkość:20.71 km/h
Maksymalna prędkość:69.36 km/h
Suma podjazdów:2875 m
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:30.72 km i 1h 29m
Więcej statystyk

Pogwizdów, Czyżyczka

Wtorek, 30 kwietnia 2013 | dodano:30.04.2013 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 23.28 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:19
  • VAVG 17.68 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 19.0 °C
  • Podjazdy: 403 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś chciałem na jakąś krótką wycieczkę wyciągnąć moją żonę, niestety nie udało się, postanowiłem więc pokręcić trochę po okolicznych górkach.
Na początek pojechałem drogą nr 4 w kierunku Bochni i jakieś 300 metrów za kościołem w Łapczycy skręciłem w prawo i rozpocząłem podjazd do Lasu Skarbowego. Tą drogę już zdarzało mi się pokonywać, pojazd jest naprawdę dość ciężki, na dystansie 1,4 km pokonujemy 104 metry przewyższenie i do tego przez ostatnie 400 metrów jedziemy pod górę leśną szutrową drogą - chyba będę musiał ten odcinek wciągnąć do mojej bazy podjazdów. Potem jazda po lesie, więcej w dół niż w górę, ale ta droga też jest dość ciężka, duże luźne kamienie powodują, że trzeba jechać uważnie - na takiej droga na pewno przydałby mi się dobrze działający amortyzator i pewnie szersze opony.

Z lasu wyjechałem na drogę Pogwizdów - Czyżyka i trasą Via Panoramica dojechałem do Pogwizdowa, tam skręt na Zawadę i piękny długi zjazd pod kościół w Pogwizdowie, kiedyś jechałem tą drogę w górę i pamiętam ją jako ciężki podjazd. Dalej trochę po płaskim i dojechałem do Zawady, skąd rozpocząłem podjazd po Czyżyczkę. Z tej strony wspinaczka na Czyżyczkę jest dość długa (4,5 km - 135 m pod górę) ale nie specjalnie trudna, nachylenie jest dość równomierne i tylko miejscami robi się stromo - można więc zdobyć górę dość szybkim tempem, nie mniej jednak 4,5 kilometra kręcenia pod górę może zmęczyć. Tym razem nie jechałem odcinka szutrowego na sam szczyt, tylko do wysokości 340 m npm przy znaku Dąbrowica i rozpocząłem zjazd do Gierczyc. Zatrzymałem się jeszcze na skrzyżowaniu z drogą na Podgwizdów i wjechałem w wąską uliczkę między domami, po przejechaniu 100 metrów mamy piękny widok na szczyt Czyżyczki. Zrobiłem parę fotek i popędziłem w dół. Na skrzyżowaniu z drogą 967 przejechałem na prosto, ale po przejechaniu około 500 metrów odbiłem w szutrową drogę w prawo. Droga ta prowadzi do drogi nr 4 w Moszczenicy, kiedyś za dawnych czasów objeżdżałem nawet tędy samochodem korek na 4, choć dziś nie wiem jak to zrobiłem, bo dziś ciężko jechało mi się rowerem. Po przejechaniu kilkuset metrów dojechałem do 4, przeciąłem ją i wjechałem na drogę za ekranami dźwiękochłonnymi, kiedyś była tam normalna droga do Moszczenicy, ale potem postawili ekrany i drogę przenieśli 300 metrów dalej. Rowerem ciągle można przejechać, ale samochodem już nie.

W zasadzie miałem wracać najkrótszą drogą do domu, ale w Moszczenicy stwierdziłem, że podjadę jeszcze sobie pod górny kościół w Łapczycy mega stromym odcinkiem od Moszczenicy. Na najbardziej stromym odcinku od skrzyżowania do znaku Łapczyca na dystansie 600 metrów pokonujemy 67 metrów pod górę - jest bardzo stromo. Za znakiem dalej jest pod górę, ale już delikatnie i można kręcić dość szybko, potem już tylko w dół do drogi nr 4 i do domu.

Wycieczka w sumie udana, zaliczyłem przeszło 23 km trasy i 400 metrów w pionie. Pogoda niestety była słaba, na termometrze było co prawda przeszło 20 stopni, ale mocno wiało i temperatura odczuwalna była znacznie mniejsza, a na koniec wycieczki gdy słońce zaczęło zachodzić było mi wręcz zimno. To był mój 15 wyjazd w kwietniu w sumie przejechałem 460 km całkiem sporo biorąc pod uwagę, że podczas pierwszych wyjazdów w kwietniu temperatura wynosiła poniżej 8 stopni i leżał jeszcze śnieg.

Galeria wycieczki


Na zakupy

Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano:30.04.2013 Kategoria miasto
  • DST: 5.00 km
  • Czas: 00:15
  • VAVG 20.00 km/h
  • VMAX 25.00 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś wyjechałem dwa razy rowerem do miasta załatwić pewne sprawy, już za jakiś rok może dwa będę znowu mieszkał w mieście może czas zaopatrzyć się rower miejski, taki z koszykiem żeby było czym jeździć po bułki:) bo na góralu po mieście jeździ się kiepsko i do tego nie ma gdzie dać bagażu.

Do starorzecza Wisły

Sobota, 27 kwietnia 2013 | dodano:28.04.2013 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 44.58 km
  • Teren: 15.00 km
  • Czas: 02:17
  • VAVG 19.52 km/h
  • VMAX 31.97 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 52 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka z Krzyśkiem przez Puszczę do starorzecza Wisły. Pogoda jak w lecie, słonecznie, ciepło, może lekko przeszkadzał wiatr. Ruszyliśmy koło godziny 14:00 przez Puszczę Niepołomicką do leśniczówki Przyborów, potem prosto szutrową Drogą Królewską do drogi na Stanisławice, tam w lewo i po chwili byliśmy na Żubrostradzie. Przejechaliśmy obok rezerwatu żubrów i skręciliśmy w lewo, zaraz za skrętem jest fajne jeziorko przy którym często robię postoje, od jesieni kiedy byłem tu ostatni raz przeprowadzono tu pewne prace, m.in zamontowano hydranty dla straży pożarnej. Po małej sesji ruszyliśmy dalej, przejechaliśmy koło Dębu Jagiellońskiego i po chwili już byliśmy na łąkach koło Drwinki, przekraczając rzekę wjechaliśmy do innej puszczy, bardziej dzikiej, bez tłumu turystów cisza i spokój.

Przejechaliśmy szutrowymi drogami przez Uroczysko Grobla, obok rezerwatu Lipówka aż do drogi 964 na Szczurową. Przejechaliśmy kawałek asfaltem w poszukiwaniu zjazdu do lasu, którym to chcieliśmy dojechać do rezerwatu Wiślisko Kobyle, niestety przecinki, której miałem na mapie nie było w praktyce, więc dojechaliśmy aż do Ispiny i dopiero na skraju lasu odbiliśmy w lewo. Niestety tu trochę pobłądziliśmy, znaleźliśmy się na drodze, której na mapie nie było, na szczęście w porę udało nami skorygować położenie i po chwili dojechaliśmy do rezerwatu. Byłem już tu kiedyś, dawno w 2008 roku, wtedy w lipcu stare koryto Wisły prezentowało się bardziej efektownie, było też chyba więcej wody.

W planie miałem powrót do Niepołomic po wiślanym wale, ale niestety dość mocno wiało i po namyśle zdecydowaliśmy się wrócić do Puszczy. Przejechaliśmy przez Wolę Zabierzowską, koło mojej szkoły, koło kościoła w Zabierzowie z powrotem na Drogę Królewską. Na otwartych obszarach mocno nam niestety dowiało, ale w Puszczy wszystko wróciło do normy. Ostatnie kilometry, mimo pewnego zmęczenia pokonaliśmy dość sprawnie i mniej więcej około 17 byliśmy z powrotem w Niepołomicach.

Wycieczka udana, dobre tempo i sporo kilometrów po szutrach. Trochę błądzenia po lesie w poszukiwaniu starorzecza i potem przy wyjeździe z lasu. Jechałem na rowerze górskim, niestety nie lubię tego roweru, po 40 km czułem wyraźnie siedzenie, no ale raz za czas w terenie też trzeba sobie pojeździć.

Galeria wycieczki


Szosówką po Puszczy

Środa, 24 kwietnia 2013 | dodano:24.04.2013 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 45.75 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:33
  • VAVG 29.52 km/h
  • VMAX 41.13 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 81 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Myślałem, że pojadę z Krzyśkiem do Baczkowa, byłem gotów nawet jechać góralem, ale Krzysiek nie chciał, więc pojechałem sam - szosówką:)

Początkowo chciałem sobie delikatnie pokręcić, więc tempo w mieście i na pierwszych kilometrach Drogi Królewskiej było raczej wolne, ale potem zacząłem się rozkręcać, więc przyśpieszyłem. Na Żubrostradzie próbowałem nawet jazdy na dużej tarczy - 52 zęby, prędkość skoczyła mi do 35-36 km/h, ale za długo tak nie dałem rady jechać, więc dalszą drogę do Mikluszowic pokonywałem tempem około 30-32 km/h. Po dojechaniu do końca Puszczy w Mikluszowicach miałem na liczniku 19,55 km w czasie 39:57 - średnia 29,37 km/h. W Mikluszowicach zaraz szlabanem na wyjeździe z Puszczy był kiosk a przy nim ławeczka, na której zwykle odpoczywałem, kiosk zniknął i ławeczka niestety też, więc od razu wsiadłem na rower i popędziłem do Baczkowa. Droga 965 od ubiegłego roku ma nowy asfalt, więc jechałem szybko. Po przejechaniu jakiś 3 km byłem już pod sklepem w Baczkowie (średnia 29,65) - tam zrobiłem przerwę, kupiłem sobie loda i pepsi, loda zjadłem pepsi schowałem i popędziłem nad Czarny Staw. Po przerwie kręciło mi się trochę gorzej, więc do Czarnego Stawu prędkość trochę spadła, nad stawem kilka fotek, na siebie wrzuciłem dodatkowo koszulkę bo zaczęło się robić zimno i drogę. Do samych Niepołomic starałem się kręcić mocno. Na Sitowcu jak zwykle kryzys, ale jakoś dokręciłem do Zajazdu Królewskiego przy obwodnicy ze średnią 29,55 km/h. W mieście jak zwykle straciłem, ale stosunkowo nie dużo i pod domem moich rodziców skończyłem jazdę: 45,75 km, średnia 29,3 km/h - jak na taki dystans i porę sezonu to chyba nieźle, ale zmęczyłem się strasznie.

Wyjazd udany, pogoda ładna, dziś bardziej trening niż wycieczka, ale parę fotek zrobiłem:). Po głowie chodzi mi setka na szosówce, ale trochę się martwię czy dam sobie radę z dobrym rozłożeniem tempa, czy nie zacznę za mocno, a potem nie będę umierał, jakie to byłoby dobre tempo na szosówkę. Oceniam, że na przejechanie setki na szosówce powinno wystarczyć mi 4 godziny - trzeba będzie spróbować kiedyś, mam nadzieję że niedługo.

Galeria wycieczki


Górki koło Łapczycy

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano:22.04.2013 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 29.87 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:32
  • VAVG 19.48 km/h
  • VMAX 69.36 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 574 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś po pracy postanowiłem sprawdzić mojego Krossika i siebie na już solidnych górkach Pogórza Bocheńskiego. Ten wyjazd miał odpowiedzieć na pytanie czy mój rower crossowy z nowym napędem i przede wszystkim ja jestem gotowy na solidne górki. W zasadzie miałem podjechać tylko Czyżyczkę i w drodze powrotnej dużo łatwiejszy podjazd w Buczynie, ale jechało mi się nieźle więc podjechałem aż 3 duże górki.
Na początek niewielki podjazd w Łapczycy potem zjazd i w górę pod Czyżyczkę, najtrudniejsze są pierwsze metry tego podjazdu koło kościoła w Gierczycach. Muszę przyznać, że kręciło mi się ciężko, przełożenie 28x32 najlżejsze jakim obecnie dysponuję było dość twarde na największe stromizny, ale jakoś pokonałem wszystkie najtrudniejsze odcinki i po przejechaniu ponad 2 km podjazdu byłem na szczycie Czyżyczki. Wzgórze Czyżyczka - 363 m npm (mój GPS pokazuję jakieś 359) to przede wszystkim piękne widoki dookoła i cmentarz wojenny nr 336. Niestety stojące w obrębie cmentarza 2 duże drzewa, trochę się połamały i jeden wielki konar wylądował na cmentarzu na szczęście nie niszcząc elementów wystroju. Widoki jak zwykle piękne, zrobiłem jedno zdjęcie na dużym zoomie w kierunku kościoła Kazimierzowskiego w Łapczycy, kościół widać jak na dłoni, ale ciekawsze jest to co widać w tle - można tam wypatrzyć dwa kościoły (jeden chyba z Mikluszowic, drugi gdzieś dalej - może Cerekiew), wieżę obserwacyjną w Puszczy i wzniesienia proszowickie. Na południe widać oczywiście jak na dłoni Beskid Wyspowy.

Z Czyżyczki miałem jechać przez Grabinę do Buczyny, ale ponieważ czułem się nieźle, słońce świeciło bardzo mocno, więc zdecydowałem się zdobyć jeszcze Zonię od Zawady (łatwiejszy wariant). Dziś jechałem w spodenkach, pierwszy raz w tym roku, a na szczycie Czyżyczki, ściągnąłem dodatkowo jeszcze bluzę i w dół popędziłem w letnim stroju. Na zjeździe do Zawady oczywiście trochę zmarzłem, ale po chwili zacząłem podjazd pod Zonię i znowu się rozgrzałem. Podjazd od strony Zawady składa się z dwóch części, pierwsza od Zawady pod stację narciarską w Woli Nieszkowskiej - odcinek ten jest zakończony mega ciężkim 200 metrowym fragmentem na którym moja prędkość spadła do 5 km/h. Potem wypłaszczenie z pięknymi widokami fragment zjazdu i kolejne 3 dość strome ścianki. Po drugiej ściance dojeżdżamy do cmentarza wojennego nr 341. Na cmentarzu na szczęście wszystko gra, odmalowania domaga się tylko drewniany krzyż będący elementem centralnym tego obiektu. Potem jeszcze jedna ścianka i dojeżdżamy do kapliczki w Zonii gdzie podjazd się kończy. Mój GPS pokazał w tym miejscu 394 m npm - wcześniejsze pomiary wskazywały, że jest to około 401 m npm. Z Zonii popędziłem w dół w kierunku Sobolowa, asfalt który jakieś 2 lata temu został odlany od nowa, jest już popękany i połatany, więc trzeba na nim uważać. Zjazd jest bardzo szybki i już po chwili jesteśmy pod drewnianym kościołem w Sobolowie.

Z Sobolowa postanowiłem jechać boczną drogą koło cmentarza i wzdłuż rzeki Stradomka do miejscowości Stradomka. Dalej miałem jechać pagórkowatą trasą przez Nieszkowice Małe do drogi 967, ale nagle przyszło mi do głowy, że mógłbym jeszcze spróbować podjazdu pod wzgórze Borek. Raz jechałem tą drogą w dół i pamiętałem ją jako ciężki i stromy zjazd wąską drogą, nadszedł więc czas na sprawdzenie jak ciężko jest po górę. Z drogi Stradomka - Nieszkowice Małe skręcamy tuż za kościołem w wąską asfaltową drogę prawo (jadąc od Sobolowa). Od razu robi się dość stromo, ale dopóki jedziemy między zabudowaniami kręcimy jeszcze w miarę sprawnie. Problem robi się za ostatnim domem, droga staję się betonowa, poprzecinana poprzecznymi rowkami odprowadzającymi wodę, a stromizna gwałtownie rośnie. Kolejne 200 metrów to droga przez mękę, droga odpuszcza dopiero przy dojechaniu do rozjazdu na wysokości około 286 metrów npm, droga w prawo prowadzi w kierunku szczytu wzgórza Borek i do znajdujących się tam domów, a droga w lewo odbija w kierunku Buczyny. W prawo nie ma po co jechać, zaraz znak droga prywatna i zakaz wstępu, pojechałem więc w lewo. W zasadzie byłem przekonany, że to już koniec podjazdu, tym czasem okazało się, że po kilkuset metrach względnego wypłaszczenia trzeba dalej kręcić pod górę. Dalej już co prawda nie jest tak stromo jak wcześniej ale podjazd kończy się kończy się dopiero kilometr za szczytem wzgórza Borek na wysokości około 322 metrów npm. Cały podjazd jest dość ciężki: 1,7 km długość, 107 metrów w górę bez ani metra zjazdu. Na najbardziej stromym odcinku od kościoła w Stradomce do szczytu wzgórza Borek na 700 metrach pokonujemy 64 metry pod górę, a końcówka po betonowych płytach to stromizna mocno powyżej 10%. Biorąc pod uwagę te parametry będę musiał chyba wciągnąć ten podjazd do mojej bazy podjazdów:)

Dalej zjechałem do Buczyny, potem mega szybki zjazd do Nieszkowic Małych i pagórkowaty odcinek przez Nieszkowice Małe do drogi 967. Właśnie ten pagórkowaty odcinek całkowicie mnie wypompował, zmęczenie sprawiło, że pod niewielkie górki kręciłem niewiele szybciej niż pod strome długie podjazdy jakie jechałem wcześniej. Końcówka już w miarę prosta, zjazd drogą 967 i ostatnia górka w Łapczycy, potem zjazd do drogi nr 4 i po chwili byłem już w domu.

W sumie przejechałem niecałe 30 km na których zrobiłem aż 574 metry przewyższenia - to zdecydowanie najcięższa trasa jaką w tym roku zrobiłem. Próba "górska" wypadła całkiem nieźle, zarówno jeśli chodzi o rower jak i rowerzystę. Pogoda była piękna, słonecznie, ciepło i bezwietrznie, oby więcej taki dni. To był już 6 dzień z rzędu podczas którego jeżdżę na rowerze (przejechane - 161 km, 1694 m przewyższenia), ta dobra passa niestety zostanie jutro przerwana, ale potem mam nadzieję znowu pojeździć.

Galeria wycieczki


Po Puszczy nad Czarny Staw

Niedziela, 21 kwietnia 2013 | dodano:21.04.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 37.31 km
  • Teren: 14.00 km
  • Czas: 01:53
  • VAVG 19.81 km/h
  • VMAX 53.94 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 289 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wczoraj świętowałem swoje imieniny, poszedłem spać o 3 nad ranem, a dziś już o 10:30 rozpoczynałem wycieczkę do Puszczy Niepołomickiej nad Czarny Staw:)
Gdy wyjeżdżałem pogoda była średnia, słońce co chwila chowało się za chmurami, a na temperatura wynosiła jakieś 12 stopni, do tego wiał wiatr. Z domu pojechałem pod stary kościół w Łapczycy, po drodze oczywiście podjazd, jechałem go sobie powolutku, znacznie wolniej niż dzień wcześniej, ale jakoś dałem rady. Po drodze sfotografowałem jeszcze nowy dom budowany przy drodze - techniką bunkra, skosy są wylewane z betonu, kilka osób doradzało mi taką technikę, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie będę tak robił. Pod kościołem w Łapczycy pojechałem na prosto w szutrową drogę koło cmentarza, tym razem jechałem tędy wolniej niż na jesieni i udało mi się zrobić kilka ciekawych fotek m.in. świetnie z tej drogi widać grodzisko:) Na jesieni jechałem tędy po raz pierwszy wtedy po dojeździe do zabudowań za dużo pokombinowałem, a później po analizie zdjęć satelitarnych stwierdziłem, że jednak powinna między domami przebiegać droga. Dziś już wiem, że drogi nie ma, ta od Łapczycy, którą jechałem kończy się na podwórku, a mieszkający 50 metrów dalej sąsiad ma drogę dojazdową od Bochni, te 50 metrów to płot i jakiś ogród - nie da się przejechać nawet na bezczelnego. Jedyne wyjście to przejście między foliami tego gościa co ma drogę od Bochni, dalej jechałem już drogą poganiany co chwilę przez psy z okolicznych gospodarstw. Niestety nie będę już tędy jeździł, choć jest to najkrótsza droga z Łapczycy nad Czarny Staw.

Dalej już prosto ulicą Karusia, Chodenicką i skręt na Majora Bacy, którą to ulicą dojechałem do kładki na Rabie w Damienicach, przejazd przez kładkę i przez Damienice do Puszczy. Tuż przed Puszczą przejechałem nowym wiaduktem nad autostradą i wjechałem do Puszczy, w tym momencie słońce wyszło na dobre i zrobiło się cieplej. Po przejechaniu 12 km dojechałem nad Czarny Staw, jak się zatrzymałem nad stawem to było mi wręcz gorąco, porobiłem fotki i ruszyłem w dalszą drogę. W zasadzie miałem jechać tak samo jak na jesień, Żubrostradą i potem drogą na Stanisławice, ale stwierdziłem, że zrobię sobie małe Strade Bianche:) i tuż za Czarny Stawem skręciłem w lewo w szutrową Drogę Królewską. Przejechałem koło rezerwatu żubrów i dalej na prosto po szutrach aż do leśniczówki Przyborów w Zabierzowie Bocheńskim. Na parkingu przed leśniczówką już tłumy, w zasadzie nie było gdzie zaparkować. Skręciłem znowu w lewo i po szutrach pojechałem do Kłaja, drogi szutrowe są obecnie bardzo dobre, suche i ubite, odcinek od Czarnego Stawu do leśniczówki mknąłem na wąskich oponach z prędkością pod 25 km/h, odcinek od leśniczówki do Kłaja jest trochę zniszczony w wyniku ubiegłorocznej wycinki drzew i tu musiałem jechać wolniej.

W Kłaju wyjechałem z lasu, przejechałem obok kościoła i skierowałem się na Targowisko, tam nad Rabę i szutrówką wzdłuż Raby do drogi nr 4. Przejeżdżając koło Raby zobaczyłem, że na drugim brzegu rzeki w Chełmie odbywają się jakieś zawody samochodów terenowych, chwilę zastanawiałem się czy tam pojechać, bo to w końcu oznaczało jeden podjazd więcej, ale w końcu zdecydowałem, że jadę. Rabę przekroczyłem mostem na drodze nr 4 (wiało mi prosto w twarz - dobrze, że to był krótki odcinek) i rozpocząłem podjazd pod kościół w Chełmie. Powolutku jakoś wyjechałem, objechałem kościół i zjechałem w dół nad Rabę. Niestety zawody chyba właśnie się skończyły i uczestnicy zaczęli się zbierać, więc po chwili ruszyłem pod górę znowu pod kościół w Chełmie. Dalej pod cmentarz w Chełmie, gdzie jak zwykle zrobiłem postój na fotografowanie widoków:) a potem już w dół przez Moszczenicę do Łapczycy. Na sam koniec podjechałem jeszcze do sklepu po Pepsi i do domu.

Wycieczka bardzo udana, jechało mi się dobrze, mimo iż krótko spałem i wiał wiatr:). Podjazdy szły mi opornie i powoli, ale ze wszystkimi sobie dałem radę. Mój Krossik tnie jak rakieta po asfalcie, na szutrach też radzi sobie nieźle mimo że mam cieniutki opony, jednak wyraźnie brakuje mi dobrze działającego amortyzatora. Mój amor w zasadzie nigdy nie działał za dobrze, a teraz jest praktycznie sztywny, na szosie to niczemu nie przeszkadza, jednak na nierównej szutrowej drodze już jakieś tłumienie drgań by się przydało - trzeba będzie nad tym pomyśleć.

Galeria wycieczki


Do Bochni po Rowertour

Sobota, 20 kwietnia 2013 | dodano:20.04.2013 Kategoria samotnie, Po górkach, Łapczyca, 0-20 km
  • DST: 13.42 km
  • Czas: 00:41
  • VAVG 19.64 km/h
  • VMAX 57.21 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 228 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Postanowiłem wykorzystać rower w celach praktycznych i pojechać do Bochni po miesięcznik rowerowy Rowertour. Pogoda była taka sobie, było mniej więcej 15 stopni, niebo zachmurzone i niestety wiał wiatr.

Pierwsza trudność to podjazd pod Górny Gościniec, tylko 500 metrów, ale przeszło 10% średniego nachylenia. Muszę powiedzieć, że było ciężko, mam wrażenie że moje najlżejsze przełożenie 28x32 jest dość twarde i jak nachylenie rośnie powyżej 10% robi się ciężko - muszę dalej trenować siłę na podjazdy.

Dalej już łatwiej, Górnym Gościńcem do osiedla Niepodległości, pod cmentarz i pod galerie. Na miejscu zorientowałem się, że nie mam zapięcia do roweru:( w końcu doszedłem do wniosku, że wykręcę zacisk przedniego koła i wezmę ze sobą, żeby nikt moim rowerem nie odjechał. Kupiłem gazetę i w drogę powrotną, tym razem trochę inną trasą, obok kościoła i szpitala do Górnego Gościńca, potem już jak zwykle.

Wycieczka w sumie udana, choć ciężka - dopiero drugi mój tegoroczny wyjazd z Łapczycy, przejechałem zaledwie 13 km, a zrobiłem aż 228 metrów przewyższenia.

Galeria wycieczki


Do Ochmanowa pod Orła - cmentarz wojenny 379

Piątek, 19 kwietnia 2013 | dodano:19.04.2013 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 20.92 km
  • Czas: 00:50
  • VAVG 25.10 km/h
  • VMAX 41.50 km/h
  • Temp.: 19.0 °C
  • Podjazdy: 138 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Na Twiterze naszego burmistrza przeczytałem, że w końcu odbudowali pomnik z orłem na cokole, który został zbudowany w okresie I wojny światowej jako element centralny cmentarza wojennego nr 379. Po pracy wsiadłem więc na szosówkę i pojechałem do Ochmanowa zobaczyć rezultaty remontu.
Pomnik został zniszczony w marcu 2012 roku, kiedy to jakiś kierowca wypadł z drogi i staranował pomnik, więc cały rok zajęło naszej gminie odbudowanie cokołu. Z domu rodziców pojechałem do Staniątek potem do Zakrzowca i w Zakrzowie skręciłem na Ochmanów. Ostatnie metry przed wyjazdem na drogę 965 przy której stoi orzeł, to całkiem solidny podjazd, a że jechałem na szosówce to trochę siły musiałem w niego włożyć. Potem sesja fotograficzna pod pomnikiem. Orzeł stoi, ale cokół wygląda gorzej niż przed wypadkiem. Został odlany z betonu, dolna część ma inny kolor niż pozostałe - ale może będą jeszcze jakieś prace wykończeniowe.

Spod pomnika postanowiłem jechać drogą główną do Zakrzowa, to niestety nic przyjemnego, mimo iż jechałem szybko 35-40 km/h to cieszyłem się kiedy w końcu z tej drogi zjechałem, TIRy pędzące z przeciwka rzucały na mnie taką masą powietrza, że prawie mnie wyhamowywały:( Z drogi 965 skręciłem w kierunku Kokotowa, a za 100 metrów w boczną drogę na Podłęże. Wyjechałem obok torów w Podłężu i popędziłem dobrze mi znaną z ostatnich wyjazdów drogą przez pola w kierunku Podgrabia. Nie pojechałem jednak do Podgrabia, tylko na skrzyżowaniu odbiłem w prawo i koło MANa dojechałem do obwodnicy Niepołomic, potem pojechałem jeszcze na kopiec i do domu moich rodziców.

Pogoda była średnia, niebo było zachmurzone i do tego wiał wiatr, ale w prognoza zapowiadali deszcz, więc i tak było znacznie lepiej.

Galeria wycieczki


Krossem po górkach

Czwartek, 18 kwietnia 2013 | dodano:18.04.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 33.45 km
  • Czas: 01:31
  • VAVG 22.05 km/h
  • VMAX 62.87 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 351 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


O godzinie 17 gdy ruszałem na trasę było ciepło jak w lecie - ponad 20 stopni. Na początek pomyślałem, że pojadę nad Czarny Staw ale potem stwierdziłem, że czas na próbę roweru po górkach i postanowiłem jechać do Niegowici.

Tuż przed wyjazdem zmieniłem jeszcze dętkę w tylnym kole, bo po wczorajszym wybuchu miałem tam dętkę od szosówki i kilka minut po 17 ruszyłem na trasę. Na początek pojechałem do Staniątek, potem przez Staniątki Górne na Winnicę. Powiem szczerze, że podjazd wjechałem z pewnym trudem z użyciem najmniejszego trybu, ale w sumie w niezłym tempie min. 9 km/h. Potem przez Gruszki i podjazd do Brzezia i potem po betonowych płytach pod cmentarz w Brzeziu, gdzie zrobiłem kilka pięknych widoczków:) Potem pojechałem pod kościoł i w dół w kierunku Cichawy. Na zjeździe rozkręciłem rower do 59 km/h i dalej dało się kręcić pedałami, ale już nie miałem siły. Kolejny przystanek zrobiłem w pobliżu znajdującego się polach cmentarza wojennego nr 333, zdjęcie zrobiłem z daleka, ale to dalej nie jest ten widok, który urzekł mnie w 2008 roku, kiedy po raz pierwszy tędy przejeżdżałem. Łąka co prawda już jest zielona, ale drzewo nie ma jeszcze liści, od tamtej pory jakoś nie mogę uchwycić takiej pięknej scenerii mimo iż byłem w tym miejscu wielokrotnie - choć nigdy w maju tak jak 2008 r.

Dalej pojechałem do Niegowici, wioski w której wikarym był przez dwa lata Karol Wojtyła - to miejsce również zwiedzałem wielokrotnie, więc tylko szybka fotka i powrót do domu. Postanowiłem, że pojadę przez Krakuszowice i Zborczyce do Suchoraby, podjazdem którym jeszcze nigdy pod górę nie jechałem. Na początek podjazd do Krakuszowic, większość podjazdu poszło bez problemu, ale końcówka jest naprawdę bardzo stroma i na liczniku zobaczyłem prędkość 7 km/h. Dalszy podjazd jest już w miarę łatwy, jest praktycznie cały czas pod górę ale delikatnie i można jechać nawet całkiem szybko. Jeździłem tą drogą wiele razy ale zawsze w dół, jadąc pod górę łatwiej podziwiać piękne widoki, które mamy po obu stronach drogi. Tuż przed Suchorabą są dwa bardziej strome odcinki, ale wziąłem je z rozpędu na twardszym przełożeniu. W Suchorabie chciałem ścieżką przez pola pojechać pod cmentarz 376, ale jakoś przegapiłem zjazd, zjechałem więc asfaltem pod szkołę i znowu musiałem podjeżdżać stromym odcinkiem pod cmentarz. Pod górę jechało się ciężko, ludzie palą trawę przy drodze i ciężko było nawet oddychać, jakoś jednak wdrapałem się pod cmentarz. Dalej pojechałem prosto i po kilkuset metrach skręciłem w prawo na zjazd w kierunku drogi nr 4.

Kilkanaście dni temu podjeżdżałem ten podjazd na szosówce i wtedy ostatni odcinek widoczny na jednym ze zdjęć dał mi mocno w kość. Na 4 skręciłem w lewo i po chwili w prawo na Słomiróg kilka mniejszych podjazdów i potem długi zjazd ze Słomirogu w kierunku drogi Zakrzowiec - Staniątki. Rozkręciłem rower do 62 km/h i dalej można było kręcić - tyle że siły zabrakło. Potem przejazd koło klasztoru w Staniątkach i drogą przez pola pod Coca-Colę, a następnie ulicą Wielicką w kierunku domu. Na Wielickiej zrobiłem jeszcze postój w domu kolegi, żeby pooglądać bagażnik dachowy na rowery Thule. Piękna i bardzo wygodna rzecz, ale cena kosmiczna, więc na razie zostanę przy moim stalowym bagażniku:)

Wycieczka w sumie bardzo udana, rower w końcu chodzi jak trzeba, podregulowałem lekko przerzutki i wyeliminowałem niepotrzebne tarcia na niektórych biegach. Nowy napęd to całkiem inna jakoś i innym sposób zmiany biegów, ale chyba zdecydowanie lepszy. Teraz to już chyba trzeba szukać wolnego dnia i przymierzyć się do jakiejś setki:)

Galeria wycieczki


Test Krossa po remoncie

Środa, 17 kwietnia 2013 | dodano:17.04.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 26.06 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 01:11
  • VAVG 22.02 km/h
  • VMAX 41.05 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 114 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś odebrałem mój crossowy rower marki Kross, który przeszedł dość poważny remont. O remoncie za chwilę a na początek o teście.

Z domu rodziców wyjechałem w kierunku Puszczy z zamiarem pojechania nad Czarny Staw. Rower do którego założyłem również nowe opony KENDA typu semislick ciął przez miasto jak rakieta. Nie ujechałem jednak za daleko, tuż za Zajazdem Królewskim strzeliła mi dętka - strzał jak pistoletu:( Musiałem się zatrzymać i wymienić dętkę, a że na zapas miałem tylko dętkę do kolarki to zacząłem się nawet zastanawiać czy nie wrócić do domu. Jednak dętka szosowa mimo iż przeznaczona do zdecydowanie cieńszych kół, dość dobrze wypełniła oponę, więc zdecydowałem że podaję dalej. Dojechałem do leśniczówki Przyborów, zrobiłem małą sesję zdjęciową i zdecydowałem się zmodyfikować trasę. Skręciłem w prawo w szutrową drogę na Kłaj, przejechałem Puszczę wszerz potem znów skręciłem w prawo i drogą przez las wzdłuż torów dojechałem do jednostki wojskowe w Kłaju. W tym miejscu zawsze przejeżdżałem tunelem pod torami, tym czasem trwa remont i tunelu nie ma, jest prowizoryczna kładka i przejście po torach. Przepuściłem więc pociąg towarowy i przejechałem na drugą stronę, fotografując jeszcze stację w Kłaju.

Dalej pojechałem nowiutką asfaltówką w kierunku jeziorka w tzw. Kozim Lesie. Po drodze testowałem małe tryby w mojej nowej kasecie, rower może dużo, ja niestety trochę mniej mimo to wykręciłem prawie 40 km na prostej drodze. Nad jeziorkiem znowu kilka fotek i jazda do domu, postanowiłem że podjadę jeszcze górkę w Dąbrowie, najpierw więc podjechałem pod kościół w Szarowie, zjechałem w dół i rozpocząłem podjazd pod OSP w Dąbrowie. Dzień wcześniej tą górkę zdobył Krzysiek, na swoim mega wypasionym góralu CUBE - twierdził, że było ciężko, więc ja na tym podjeździe postanowiłem wypróbować duże tryby w nowej kasecie. Górkę podjechałem bez większych problemów, zauważyłem natomiast, że chyba będę musiał inaczej wrzucać biegi. Małe koło z przodu - 28 zębów, współpracuję aż 6 trybami z tyłu i chyba będzie go trzeba wrzucać pod górki i tylnymi trybami regulować odciążenie. Do tej pory jeździłem zwykle pod górki na środkowej tarczy z przodu i największej z tyłu i MEGARANGE z tyłu, dopiero jak było bardzo ciężko to wrzucałem na mały tryb z przodu.

Z górki w Dąbrowie w dół do Staniątek, na zjeździe próbowałem dużą tarczę z przodu, jest moc, ale brak siły rowerzysty na rozkręcania tempa na takich twardych przełożeniach.

Wycieczka wyszła 26 km, pogoda ładna i byłoby super gdyby nie wystrzał dętki, zastanawiam się czy założyłem ją źle szybko wymieniając opony przed wyjazdem, czy też za mocno ją nabiłem i stara dętka nie wytrzymała ciśnienia? Na koniec odwiedziłem jeszcze moją budowę na której prace idą pełną parą:).

Galeria wycieczki