Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Akcja cmentarze 2014

Dystans całkowity:387.95 km (w terenie 17.10 km; 4.41%)
Czas w ruchu:17:18
Średnia prędkość:22.42 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:2962 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:144 (77 %)
Suma kalorii:4613 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:38.79 km i 1h 43m
Więcej statystyk

Po górkach Pogórza Bocheńskiego

Czwartek, 20 listopada 2014 | dodano:20.11.2014 Kategoria samotnie, Po górkach, Geocaching, Akcja cmentarze 2014, 41-60 km
  • DST: 49.09 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 02:40
  • VAVG 18.41 km/h
  • VMAX 52.84 km/h
  • Temp.: 10.0 °C
  • HRmax: 169 ( 90%)
  • HRavg 140 ( 74%)
  • Kalorie: 1171 kcal
  • Podjazdy: 811 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W dniu wyborów samorządowych, zagłosowałem, zawiozłem małą do babci do Łapczycy i ruszyłem na wycieczkę rowerową po górkach Pogórza Bocheńskiego. Pogodę na niedzielę zapowiadali kiepską, więc obawiałem się że jazdy na rowerze nic nie wyjdzie, ale na szczęście prognozy nie do końca się sprawdziły i mogłem trochę pojeździć.

Na trasę ruszyłem około 11:30, akurat zrobiło się trochę cieplej i zaczęło pojawiać się słońce. Na początek postanowiłem jechać na Czyżyczkę, sprawdzić w jakim stanie jest mój kesz. Podjazd mocno mnie zmęczył, forma już słaba, więc pod górę ze stromizną momentami dochodzą do 16% jechało mi się bardzo ciężko. Po niecałych 5 km jazdy byłem na szczycie - już mocno zmęczony. Zrobiłem przerwę, porobiłem fotki, sprawdziłem kesz, ale po chwili zaczęło mi się robić zimno, więc ruszyłem dalej. Kolejne kilometry w dół do Zawady, potem skręt na Olchawę i kolejny stromy, choć na szczęście nie zbyt długi podjazd. Na podjeździe zaczął coś mi świrować pulsometr, mimo iż jechałem na sporym zmęczeniu on pokazywał puls około 110. Po jakiś 14 km jazdy dojechałem do Nowego Wiśnicza. To był mój cel minimum, gdyby forma była bardzo słaba, ale stwierdziłem, że nie jest najgorzej, więc niemal od razu ruszyłem w kierunku Lipnicy Murowanej.

Podjazd w Leksandrowej w kierunku Lipnicy pokonywałem już wielokrotnie i w zależności od aktualnej formy, jechało mi się na nim bardzo ciężko lub łatwo i szybko, dziś zdecydowanie przyszedł czas na tą ciężką przeprawę. Stromizna na wielu odcinkach dochodziła do 11-12%, rzadko było mniej niż 6%, więc moje tempo było słabe, a zmęczenie na kolejnych metrach podjazdu robiło się coraz większe. Powiem szczerze, że gdy w końcu w dole zobaczyłem Lipnicę Murową poczułem dużą ulgę. Szybki zjazd i mogłem zrobić rundkę po zabytkach Lipnicy: rynek, trzy kościoły, cmentarz z I wojny, dawny budynek szkoły. Mogłem trochę odpocząć, akurat zrobiło się bardzo ciepło, więc siedziało się bardzo przyjemnie. Jednak zaczęło robić się późno, droga do domu jeszcze daleka, więc trzeba było ruszać.

Postanowiłem, że pojadę na Muchówkę, pokonam podjazd pod Kamienie Brodzińskiego, a potem zjadę przez Muchówkę do Królówki. Podjazd nie zbyt trudny, ale dość długi i męczący, potem szybki zjazd do Muchówki, gdzie musiałem zatrzymać się pod sklepem w celu uzupełnienia zapasów. Potem pojechałem w kierunku Królówki, kawałek pod górę i potem bardzo stromo w dół (całe szczęście, że dziś jechałem w dół bo w górę chyba nie dałbym dziś tu rady). Przez Królówkę, spokojna jazda po płaskim, nawet z lekką tendencją w dół, ale perspektywie miałem jeszcze dwa dość ciężkie podjazdy.

Po dojechaniu do Olchawy rozpoczął się pierwszy podjazd, od tej strony jest on łatwiejszy ale na tym etapie dzisiejszego wyjazdu sprawił mi spore problemy. Potem krótki zjazd i podjazd na Czyżyczkę od strony Zawady - ten wariant też jest znacznie łatwiejszy od tego, który musiałem pokonać na początku wycieczki, ale kolejne 4 km pod górę dały mi mocno w kość. Ze szczytu Czyżyczki, szybki zjazd do drogi 967 i na koniec ostatni odcinek dojazdowy do Łapczycy z jeszcze jedną niewielką górką.

Po 49 km jazdy i przeszło 800 metrach przewyższeń, przyjechałem strasznie zmęczony, to chyba była trochę za trudna trasa, jak na moją obecną formę. Mimo iż trasę pokonałem dość wolno, a na podjazdach starałem się nie przesadzać i kręcić raczej na miękkich przełożeniach, to jednak strasznie się zmęczyłem. To już definitywnie ostatnia moja tak długa i wymagająca wycieczka w tym roku, jeśli jeszcze gdzieś się wybiorę to na raczej na trasę do 20 km i to najlepiej po płaskim:)

11 listopada na rowerze

Wtorek, 11 listopada 2014 | dodano:12.11.2014 Kategoria 41-60 km, Akcja cmentarze 2014, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 54.26 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 02:40
  • VAVG 20.35 km/h
  • VMAX 47.40 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 161 ( 86%)
  • HRavg 127 ( 67%)
  • Kalorie: 1242 kcal
  • Podjazdy: 250 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Miałem kilka pomysłów na dzisiejsze rowerowanie w końcu jednak do skutku doszedł wyjazd z Krzyśkiem nad Czarny Staw, w drodze powrotnej postanowiłem jednak trochę sobie wycieczkę wydłużyć i wybrałem się na górki po południowej stronie drogi 94.Najpierw wpadłem na pomysł, że pojadę sobie na Kopiec Piłsudskiego do Lasku Wolskiego (jakieś 32 km w jedną stronę). Chciałem do tego pomysłu przekonać Krzyśka, ale on nie chciał. Samemu nie chciało mi się za bardzo jechać, szczególnie, że droga do Krakowa nie jest zbyt ciekawa. W końcu postanowiłem, że pojadę z Krzyśkiem do Puszczy Niepołomickiej.

Wyjechaliśmy sobie przed 11 i dość ślimaczym, tempem ruszyliśmy przez Puszczę nad Czarny Staw. Nad samym stawem zrobiliśmy dłuższy postój, było pięknie, słonecznie i bardzo ciepło. Próbowałem przekonać Krzyśka do jazdy jeszcze na drugą stronę Raby, ale on konsekwentnie twierdził, że dziś jeździ rekreacyjnie tylko nad Czarny Staw i z powrotem.

Po przerwie ruszyliśmy wolniutko na odjazd Czarnego Stawu, ścieżka wąska, mocno śliska, więc i tempo w granicach 7 km/h. Po kilku minutach wyjechaliśmy jednak na asfalt. Przekonałem Krzyśka do terenowej wersji powrotu, dzięki temu w okolice Kłaja przeprawiliśmy się w większości po szutrach. Przy wylocie z Puszczy w Kłaju miałem na liczniku dopiero 26 km i pomyślałem sobie, że jeszcze za wcześnie żeby wracać. Pożegnałem się więc z Krzyśkiem i ruszyłem w kierunku Targowiska i dalej do Grodkowic. Tu pokonałem pierwszy poważny podjazd pod Pałac Żeleńskich, miejscami Garmin pokazał mi nawet 11%, co przy mojej obecnej formie wymagało trochę wysiłku. Po pałacem zrobiłem kilka zdjęć i wyjechałem z pałacowego terenu przez ogród, kawałek dalej natrafiłem na dość ciekawy budynek z 1905 roku. Z Grodkowic pojechałem do Brzezia, skąd w zasadzie miałem już jechać do domu, ale robiąc fotki na punkcie widokowym, pomyślałem sobie, że mógłbym jeszcze pojechać do Cichawy zobaczyć cmentarz wojenny nr 333. Po chwili namysłu zdecydowałem się jechać.

Najpierw szybki zjazd, potem dość szybka prosta i byłem na miejscu. Sam cmentarz sfotografowałem tylko z daleka, bo dotarcie do niego było mocno utrudnione przez rozrytą błotnistą drogę. Wiele nie straciłem, bo ten cmentarz najbardziej malowniczo wygląda właśnie z większej odległości. Żeby nie wracać tą samą drogą postanowiłem jechać w kierunku Krakuszowic i tam odbić na Zborczyce. W zasadzie cała ta droga to podjazd, jednak najtrudniejszy odcinek jest na samym początku w Krakuszowicach. Na krótkim może 500 metrowym odcinku stromizna waha się od 6-9%, dalej już znacznie łatwiej, ale systematycznie pod górę. Ciągłemu zdobywaniu wysokości towarzyszą coraz piękniejsze widoki. Po pokonaniu podjazdu dojechałem do Suchoraby, skąd zjechałem w kierunku drogi nr 94, dalej już najkrótszą drogą przez Zagórze i Staniątki dotarłem do Niepołomic. Na koniec jeszcze wizyta w sklepie, gdzie zakupiłem colę i do domu.

Dzisiejszy wyjazd bardzo udany, piękna pogoda i jakby trochę wyższa forma. Pokonałem prawie 55 km, za rowerze crossowym z oponami 1.75 i nie zmęczyłem się jakoś strasznie mocno. Fakt, że tempo szczególnie na pierwszym płaskim odcinku było dość niskie, ale potem nawet na podjazdach starałem się jechać dość mocno, mimo to nie przyjechałem tak skrajnie zmęczony jak ostatnio. Jeśli pogoda się utrzyma to niedzielę, wybieram się na kolejną wycieczkę.



Pechowa niedzielna wycieczka

Niedziela, 2 listopada 2014 | dodano:03.11.2014 Kategoria 61-80 km, Akcja cmentarze 2014, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 77.60 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 03:11
  • VAVG 24.38 km/h
  • VMAX 53.00 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie: 2200 kcal
  • Podjazdy: 360 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś miałem wrócić do Niepołomic na rowerze, a przy okazji zrobić sobie dłuższą przejażdżkę. Nie jeździłem od 14 października, przeszło 2 tygodnie, forma więc na pewno uciekła, mimo to planowałem dość ambitne warianty drogi. Pierwsza koncepcja była taka, żeby wjechać na Czyżyczkę a potem przez Sobolów, Niegowić, Suchorabę wrócić do domu. Trasa taka oznaczała sporo przewyższeń i dystans prawie 50 km, więc po dłuższych przemyśleniach stwierdziłem, że może być za ciężko. Opracowałem drugi, dłuższy ale praktycznie płaski wariant trasy. Planowałem jechać do Bochni, potem przez Gawłów, Cerekiew do Szczurowej, a następnie w zależności od formy, albo odwrót albo jazda jeszcze na drugą stronę Wisły do Koszyc i powrót przez Nowe Brzesko.

Na trasę ruszam około 13:15, jest słonecznie i ciepło, ale ta wycieczka jakoś nie za dobrze się dla mnie zaczyna. Ściągam szosówkę z dachu, wyciągam Garmina, patrzę a tu nie mam go gdzie zamontować - podstawka została przez Peugeocie:( No nic Garmin do kieszeni i drogę. Na początek podjazd pod Górny Gościniec w Łapczycy, niecałe 600 metrów o średnim nachyleniu prawie 11%, a w końcówce jest pewnie z 15% (do końca nie wiem bo Garmin w kieszeni). Jakoś wjeżdżam, ale z wielkim trudem, na szczycie fotka zabytkowego kościoła i jazda do Bochni. Od samego początku czuję, że moja forma wyraźnie zapadła w sen zimowy, ledwo podjechałem pod górkę, ciężko oddycham, chłodne powietrze kłuje mnie w płucach. Teraz na szczęście w dół, przejeżdżam przez Bochnię i kieruję się na Krzeczów, a potem odbijam na Gawłów. Krótki postój robię pod cmentarzem wojennym w Krzeczowie, a potem 5 km pod cmentarzem w Gawłowie. Tu stoję trochę dłużej, patrzę na GPS żeby sprawdzić dalszą drogę i stwierdzam, że niestety nie odpaliłem GPS i nie rejestruje on parametrów trasy, nie dowiem się więc jakie tętno miałem przy podjeździe na Górny Gościniec:( No nic włączam GPS i jadę dalej na Cerekiew, tempo w okolicach 27-28 km/h, miejscami jest kiepski asfalt, więc trzeba trochę zwolnić. Niestety nie jedzie mi się za dobrze, czuję nogi, bolą, do tego siedzenie znów wydaje mi strasznie twarde, ale już zacząłem się przecież do niego przyzwyczajać.

Przejeżdżam przez Cerekiew i Wrzępie, kieruję się na Strzelce Wielkie, jadę niestety pod wiatr i moje tempo jazdy wyraźnie siada. Po 30 km zatrzymuję się pod drewnianym kościołem w Strzelcach Wielkich, nagle słyszę, że dzwoni telefon, wyciągam, patrzę a tu 7 połączeń nieodebranych. Dzwoniła żona, że nie wziąłem ze sobą kluczy do domu, zonk, muszę się wrócić, więc mój dzisiejszy plan wycieczkowy padł.

Wracam do Łapczycy, staram się wybrać inną drogę, jadę przez Wrzępie (inną drogą) dalej przez Okulice, Ostrów Szlachecki, wyjeżdżam w Gawłowie, ale zaraz odbijam na Krzyżanowice i dalej przez Proszówki do Bochni. Mniej więcej na 40 km zacząłem mieć dość jazdy, tempo spada, jadę wolno, nogi bolą mnie coraz bardziej. W Bochni jeszcze zamknięty wiadukt i jakieś 300 metrów po szutrze:(, a potem zaczynają się podjazdy. Kręcę sobie wolniutko pod górę i coraz większym zaniepokojeniem obserwuję zachodzące słońce. Kurtkę musiałem ubrać już we Wrzępi, ale teraz robi się coraz chłodniej.

O godzinie 16:04 jestem w Łapczycy, więc punkcie startu, na liczniku prawie 60 km, jestem bardzo zmęczony, a tu do domu jeszcze jakieś 18 km. Biorę kluczę i o 16:09 ruszam w dalszą drogę. Na początek znów podjazd do Chełmu. Znów kręcę powolutku pod górę, w Moszczenicy pod Kurhanem zakładam pełne rękawiczki i komin na szyję, słońce zaszło, szarówka, lampki pracują już od Łapczycy. Teren robi się łatwiejszy, przyspieszam. Szybko pokonuję fragment po drodze 94, skręcam na 75 i wskakuję na chodnik, tempo spada, ale jest zdecydowanie bezpieczniej. W Targowisku odbijam na Szarów, znów podjazd pod kościół w Szarowie i potem jeszcze kawałek pod OSP w Dąbrowie. Dalej zaczynają się zjazdy, na zjazdach marzną mi kolana, nogi bolą, ledwo jadę. Dalej przejazd przez Staniątki, już całkiem po ciemku przez las, następnie Aleja Dębowa, Piękna, Cmentarna i jestem pod domem moich rodziców, uff już na szczęście koniec - jest godzina 17:02.

Przejechałam dziś 77 km na szosówce, w dość słabym tempie, a przyjeżdżam skrajnie zmęczony:( Formy już nie ma, trzeba będzie chyba kończyć sezon, może jeszcze kilka przejażdżek na dystansie nie większym niż 20 km, przynajmniej jeden wyjazd w grudniu, żeby zaliczyć wycieczki rowerowe w każdym miesiącu tego roku i koniec, bo formy już nie ma.

Sprawdzanie nowych ustawień roweru i cmentarze wojenne

Wtorek, 5 sierpnia 2014 | dodano:06.08.2014 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po górkach, Akcja cmentarze 2014, 21-40 km
  • DST: 30.26 km
  • Czas: 01:15
  • VAVG 24.21 km/h
  • VMAX 48.33 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Podjazdy: 291 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Trochę posiedziałem przy szosówce i robiłem korektę ustawienia siodełka i bloków w butach SPD - po wszystkim nadszedł czas na testy. Zrobiłem pętlę po okolicznych pagórkach odwiedzając cmentarz wojenny nr 376 w Suchorabie, cmentarz wojenny nr 330 Podłęże oraz 329 Podborze (Niepołomice).


Do pracy na urlopie

Piątek, 1 sierpnia 2014 | dodano:01.08.2014 Kategoria 21-40 km, Akcja cmentarze 2014, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 30.00 km
  • Czas: 01:02
  • VAVG 29.03 km/h
  • VMAX 36.15 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Mija pierwszy tydzień mojego urlopu, równo tydzień temu jechałem sobie do Sandomierza i zrobiłem 170 km, jednak od tego czasu jeździłem na rowerze tylko do sklepu. Dziś postanowiłem, że mimo urlopu wybiorę się do pracy wyjaśnić pewne niejasności w mojej wypłacie. Na początek pojechałem do rynku, gdzie miałem załatwić jedną sprawę, a potem popędziłem do Woli Zabierzowskiej. Droga do pracy zajęła mi trochę ponad 30 minut, czyli stosunkowo dużo jak na szosówkę. Na miejscu załatwiłem co miałem załatwić i ruszyłem w drogę powrotną.

Do domu jechałem inną drogą, z Woli Zabierzowskiej do Woli Batorskiej drogą 967 mierząc wskazania licznika przy słupkach kilometrowych, a potem odbiłem w kierunku Puszczy gdzie odwiedziłem cmentarz wojenny nr 325 na Sitowcu. W tym roku obchodzimy 100 rocznicę wybuchu I wojny światowej, z tej okazji powstał szlak I wojny. Jakaś urzędniczka w Niepołomicach się postarała i kilka cmentarzy z naszej gminy również znalazło się na  szlaku. Efektem całej tej akcji jest umieszczenie informacji o cmentarzach na stronie poświęconej szlakowi w województwie małopolskim oraz ustawienie tabliczek przy cmentarzach - zawsze coś, choć lepiej by było żeby nastąpiły jakieś remonty tych obiektów. Kilka dni temu odwiedziłem cmentarz wojenny nr 327 w Niepołomicach (przy którym znowu mieszkam), a dziś cmentarz na Sitowcu, pewnie nie długo wybiorę się z porządnym aparatem na wszystkie cmentarze wojenne w naszej gminy (nie tylko do tych leżących na szlaku I wojny). 

W sumie przejechałem dziś 30 km, odwiedziłem cmentarz na Sitowcu i doszedłem do wniosku, że na poważnie będę musiał się zająć ustawieniem liczników w moich rowerach, bo przy obecnym ustawieniu (z tabelki) lekko przekłamują.


Wieliczka i wzgórze Kaim

Niedziela, 13 lipca 2014 | dodano:14.07.2014 Kategoria 21-40 km, Akcja cmentarze 2014, Po górkach, samotnie
  • DST: 36.39 km
  • Teren: 3.00 km
  • Czas: 01:35
  • VAVG 22.98 km/h
  • VMAX 54.47 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 314 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W niedzielę wieczorem wybrałem się na wycieczkę szlakiem zabytków związanych z I wojną światową, której w tym roku odchodzimy setną rocznicę. Pojechałem najpierw do Wieliczki na cmentarz wojenny nr 381 a potem na wzgórze Kaim gdzie w 1914 zatrzymano marsz armii carskiej na Kraków.

Na trasę ruszyłem po 17, początkowo miałem jechać do Puszczy Niepołomickiej, ale w końcu zdecydowałem się jechać na Wieliczkę. Wybrałem jazdę główną drogą, to właśnie tędy kiedyś w 7 klasie podstawówki wybrałem się do Wieliczki, wtedy ruch był znikomy, dziś mimo że była niedziela wieczór, mijał mnie samochód za samochodem. Po kilkunastu minutach solidnego kręcenia dojechałem do Ochmanowa, gdzie zatrzymałem się pod pomnikiem orła - to właśnie w tym miejscu w czasie I wojny światowej powstał cmentarz wojenny nr 379, potem ciała podobno ekshumowano i pozostał sam pomnik. Jakieś 2 lata temu kierowca opla zmiótł z powierzchni ziemi i pomnik, na szczęście obelisk odbudowano i ponownie umieszczono na nim rzeźbę. Obecnie w Ochmanowie budują chodnik, powstał też przystanek, który niestety trochę zasłonił pomnik.

Po sesji w Ochmanowie ruszyłem dalej do Wieliczki, kolejny przystanek miałem zaplanowany na cmentarzu komunalnym, gdzie znajduje się kwatera wojenna nr 381. W 1914 to właśnie do Wieliczki dotarła 3 armia carska pod dowództwem Radko Dymitriewa, zajęła miasto i rozpoczęła atak na Kraków. Walki trwały kilka dni, Rosjanie Krakowa nie zdobyli a na dodatek zagrożeni odcięciem w wyniku operacji Łapanowsko-Limanowskiej musieli wycofać się spod Krakowa.

Kolejnym punktem mojej wycieczki było wzgórze, na którym zatrzymała się ofensywa rosyjska w grudniu 1914 - czyli wzgórze Kaim. Byłem tam już parę razy, ale zawsze mam problemy z dostaniem się na miejsce, tym razem próbowałem kolejnej drogi i znowu pobłądziłem. W kierunku wzgórza podjechałem ulicą Topolową, następnie skręciłem w Bogucicką i byłem już o rzut kamienia od wzgórza, gdy okazało się, że droga jest ślepa i dalej przejechać się nie da. Wróciłem się więc, i zaatakowałem ulicami Pod Pomnikiem i Zolla, tu jednak przegapiłem właściwy skręt, potem skręciłem nie tam gdzie trzeba i dopiero kolejne podejście zaprowadziło mnie pod pomnik.
W 1915 władze Krakowa doceniając wagę wydarzeń na wzgórzu Kaim postawiły w tym miejscu okazały obelisk upamiętniający zatrzymanie marszu armii carskiej. Niestety obecnie to miejsce kompletnie nie jest doceniane, trudno tu trafić, teren wokół pomnika jest zarośnięty, a sam pomnik zdewastowany. Kilka lat temu był remont, ale miejscowi wandale zdążyli już pomnik zniszczyć. W roku 2014 obchodzimy setną rocznicę tych wydarzeń, powstał Szlak I wojny, koło pomnika postawiono stosowne tablice, ale samego pomnika nikt jakoś nie chcę remontować:(

Wszystko co miałem zobaczyć, zobaczyłem, ruszyłem więc w drogę powrotną do domu, żeby jeszcze trochę przedłużyć trasę w Węgrzcach Wielkich skręciłem na Grabie i do Niepołomic wjechałem od strony strefy przemysłowej.

Wycieczka dość udana, tempo nie najgorsze, choć byłoby na pewno lepiej, gdybym nie błądził pod wzgórzem Kaim.


Sklep przez Czyżyczkę

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | dodano:28.04.2014 Kategoria 0-20 km, Akcja cmentarze 2014, Łapczyca, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 12.34 km
  • Teren: 0.60 km
  • Czas: 00:35
  • VAVG 21.15 km/h
  • VMAX 53.42 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 217 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna wizyta w sklepie, tym razem pojechałem do niego przez wzgórze Czyżyczka (363 m npm). Ostatnie dni to okres dużych sukcesów polskiego kolarstwa, a może przede wszystkim sukcesów Michała Kwiatkowskiego. Zaczęło się w niedzielę wielkanocną od Amstel Gold Race w którym Kwiatek zajął 5 miejsce, w środę była Walońska strzała kończącą się mega stromym podjazdem - Kwiatek walczył o zwycięstwo, ale ostatecznie skończyło się na 3 miejscu. W niedziele najsłynniejszy z klasyków Liege - Bastogne - Liege (100 edycja), walka na finiszu i ostatecznie 3 miejsce. W między czasie błysnął jeszcze Przemysław Niemiec i na Giro del Trentino zajął 2 miejsce na jednym z trudniejszych etapów, a cały wyścig zakończył na 3 pozycji - szkoda tylko, że tego wyścigu nie było gdzie oglądnąć.

Dziś po pracy postanowiłem więc powalczyć z podjazdami:) Nawet ubrałem się jak kolarz i jazda. Na początek podjazd do Moszczenicy, zjazd do 4, przejazd przez Gierczyce i pierwszy w tym roku atak na Czyżyczkę. Kiedyś ten podjazd wydawał mi się mega trudny, pierwszy raz zdobyłem go jadąc tu z Niepołomic, od kiedy mieszkam w Łapczycy podjeżdżam go dość często. Do tej pory mój najlepszy wynik 10:18 i średnia 13,86 km/h (2013 podjazd na sam szczyt z odcinkiem szutrowym). Dziś też starałem się jechać dość mocno, ale do rekordu brakło jednak sporo, czas 11 minut, średnia 12,3 km/h. Mimo wszystko jechało mi się pod górę dość dobrze, trochę się zmachałem, ale tragedii nie było. Ten podjazd będziemy pokonywać w czwartek w drodze do Krynicy, będzie to pierwsza większa trudność na trasie.

Na szczycie mała sesja zdjęciowa cmentarza wojennego nr 336, oraz sprawdzenie mojego kesza. Ktoś na szczycie Czyżyczki postawił blaszak, psując niestety trochę panoramę. Po krótkiej przerwie błyskawiczny zjazd na dół do drogi 967 i skręt na Łapczycę, gdzie po drodze do domu musiałem odwiedzić jeszcze sklep.

Wycieczka udana, mimo iż akurat podczas mojej jazdy słońce schowało się gdzieś za chmurami i trochę marzłem na zjazdach. Ostatnio poczyniłem pewne zmiany w ustawieniu siodełka w rowerze, od zawsze wszyscy mi mówili, że mam siodełko za nisko. Stopniowo je podnosiłem, ale jakoś nie bardzo pasowało mi bardzo wysokie ustawienie, ostatnio jednak przeczytałem artykuł o właściwym ustawieniu i postanowiłem spróbować coś zmienić, siodełko powędrowało znacznie wyżej, teraz nogę ma tylko delikatnie zgiętą w najniższym położeniu pedała, zmieniłem też lekko kąt. Po pierwszym teście mogę stwierdzić, że jest mi trochę nie wygodnie, ale moc pod górę chyba faktycznie jest większa. Po powrocie do domu, jeszcze lekko zmieniłem kąt, wysokość na razie pozostaje, kolejny test będzie już chyba podczas wyjazdu do Krynicy



Na budowę, powrót przez Brzezie

Sobota, 29 marca 2014 | dodano:31.03.2014 Kategoria 21-40 km, Akcja cmentarze 2014, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 38.43 km
  • Czas: 01:45
  • VAVG 21.96 km/h
  • VMAX 52.92 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 325 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Kolejna piękna sobota i po raz kolejny nie wiele czasu na jazdę, znowu musiałem jechać na budowę, więc pojechałem rowerem. Z Łapczycy wyjechałem około 8:40, było niby słonecznie, ale dość chłodno, żałowałem nawet że nie mam zimowych rękawiczek. Zanim jednak dojechałem do Niepołomic wyraźnie się ociepliło. Jechałem najkrótszą możliwą drogą, czyli do Chełmu Górnym Gościńcem a potem już drogami głównymi nr 4 i 75. Starałem się mocno cisnąć ale gdzieś tak w Szarowie, trochę odcięło mi prąd. Do rynku w Niepołomicach dojechałem w czasie 39 minut, nieźle ale na pewno nie rekordowo. Potem pojechałem na budowie, gdzie spędziłem kilka godzin załatwiając różne sprawy, gdzieś przed 12 ruszyłem w drogę powrotną.
Postanowiłem wrócić dłuższą, pagórkowatą trasą przez Brzezie. Na początek pojechałem do Staniątek i po raz pierwszy w tym sezonie zmierzyłem się z Winnicą, górka krótka ale stroma, poszło w miarę, choć dość szybko musiałem skorzystać z najlżejszych przełożeń. Potem kolejne górki w Brzeziu, w tym podjazd po betonowych płytach pod cmentarza. Znów bez rewelacji, wjechać, wjechałem ale mocy nie czułem. Krótka przerwa na cmentarzu wojennym w Brzeziu - zrobiono tu jakiś mały remont, szybka fotka i jazda dalej. Jeszcze jedną sesję zdjęciową zrobiłem sobie na punkcie widokowym, a potem już szybko do domu. Przejechałem przez Grodkowice, koło Pałacu Żeleńskich, na drodze nowy asfalt, w dół mogłem pomknąć z dużą prędkością, a i pod górę będzie teraz dużo łatwiej.
Dalej drogą przez pola, równoległą do 4, dalej Chełm i Łapczyca. Wycieczka w sumie udana, trening nie najgorszy, forma jednak dalej pozostawia sporo do życzenia, niestety na treningi teraz nie bardzo mam czas:(



Pierwszy raz na szosie

Piątek, 14 marca 2014 | dodano:17.03.2014 Kategoria 21-40 km, Akcja cmentarze 2014, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 23.41 km
  • Teren: 2.00 km
  • Czas: 00:55
  • VAVG 25.54 km/h
  • VMAX 35.26 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 60 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Cały tydzień piękna słoneczna pogoda, ale ja niestety w pracy, w piątek wyszedłem trochę wcześniej, a że o 17:00 miałem spotkanie na budowie, to postanowiłem, że w oczekiwaniu na 17 przejadę się na rowerze. Po raz pierwszy w tym sezonie pojechałem szosówką:)

W tygodniu na rower czasu brak, pozostało mi tylko oglądać w telewizji popisy Michała Kwiatkowskiego na Tirreno-Adriatico. Michał wygrał drużynową czasówkę, na III etapie był drugi za Saganem i został liderem, na pierwszym etapie górskim trochę stracił, ale nadal pozostał liderem, niestety na drugim górskim etapie, Contador zniszczył wszystkich, Michał osłabł, stracił 6 minut i spadł na 19 miejsce w generalce:(

Nad wyjazdem na rower szosówką, zastanawiałem się już we wtorek, ale zanim zrobiłem co trzeba na budowie, zrobiło się już chłodno, więc zrezygnowałem. Dziś postanowiłem - jadę. Ruszyłem dość wolno przez miasto do Puszczy Niepołomickiej. Na drodze Królewskiej zrobiło mi się trochę chłodno, cień w lesie a ja chyba za lekko się ubrałem, ale kręciło mi się bardzo dobrze i z prędkością w granicach 30 km dojechałem do Sitowca. Tam kilka fotek cmentarza wojennego z okresu I wojny nr 325, i jazda dalej do Zabierzowa Bocheńskiego. Na jazdę nad Czarny Staw nie miałem niestety czasu, postanowiłem więc zakręcić na Zabierzów i Wolę Batorską. W Woli Batorskiej stwierdziłem, że nie wracam co lasu tylko pojadę w stronę Wisły. Niestety na otwartym terenie nie jechało mi się już tak dobrze, było lekko pod wiatr, do tego zmęczenie zaczęło dawać o sobie znać. Na dodatek tuż przez Niepołomicami czekał mnie odcinek po szutrach - znowu Strade Bianche i to tym razem na szosówce - na szczęście droga mimo iż szutrowa to w dobrym stanie i bez problemu dojechałem do Niepołomic. Na koniec pojechałem jeszcze zobaczyć pozostałości po cmentarzu wojennym nr 326, wpadłem nawet na nowy dość ciekawy pomysł w związku z niewyjaśnioną historią tego obiektu. Dalej do centrum miasta, krótka wizyta u kolegi i potem do rodziców.

Wycieczka w sumie udana, początkowo jechało mi się bardzo dobrze, ale już po 10 km zacząłem odczuwać zmęczenie, forma niestety słaba, trzeba trenować, niestety pogoda na weekend się popsuła i jeździć się nie dało.

Galeria wycieczki


Do Niepołomice, odwiedziny na cmentarzach wojennych

Sobota, 15 lutego 2014 | dodano:21.02.2014 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze, Akcja cmentarze 2014
  • DST: 36.17 km
  • Czas: 01:40
  • VAVG 21.70 km/h
  • VMAX 56.00 km/h
  • Temp.: 10.0 °C
  • Podjazdy: 284 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W kalendarzu 15 lutego, a na zewnątrz pogoda wiosenna, postanowiłem więc wybrać się na wycieczkę rowerowa do Niepołomic. Miałem do załatwienia kilka spraw na budowie, miałem jechać samochodem, ale było tak pięknie, że trzeba było wybrać się roweremDo Chełmu tak jak zwykle, bocznymi drogami, ale potem postanowiłem już jechać drogą główną, najpierw kawałek 4, a potem 75. W sobotę ruch jest nie duży, do tego gdy skręciłem w kierunku Niepołomic, to dostałem wiatr w plecy w rezultacie po 38 minutach jazdy pojawiłem się u kolegi w sklepie na niepołomickim rynku. Średnia prędkość na tym 16,5 km odcinku wyniosła ponad 24,5 km/h. W rynku przerwa na kawę, potem odwiedziny u rodziców i na budowie, a potem nadszedł czas na powrót. W drodze do rodziców odwiedziłem jeszcze cmentarz wojenny nr 327 - w setną rocznicę wybuchu I wojny światowej postanowiłem jeszcze raz odwiedzić na rowerze wszystkie cmentarze wojenne z okresu I wojny w okręgu IX Bochnia (od Rajbrotu i Żegociny, przez Łapanów, Trzcianę i Kępanów po Uście Solne i Wrzępię).

Postanowiłem wracać inną drogą. Na początek pojechałem do Staniątek, po drodze odwiedziłem kolejny cmentarz wojenny - 329 Podborze. Następnie pojechałem na Dąbrowę i Szarów, na drogę 75 wyjechałem w Targowisku, krótki odcinek drogą główną dał mi mocno w kość bo trafiłem na czołowy wiatr, w zasadzie już od Niepołomic walczyłem z wiatrem, ale dopiero tu centralnie się z nim zderzyłem. W Chełmie ciężki podjazd pod kościół i dalej pod cmentarz, tu kolejny postój i odwiedziny na cmentarzu 334 w Chełmie (3 z 46). Dalej już łatwo, głównie w dół do Moszczenicy i krótki pagórkowaty odcinek do domu.

Druga wycieczka w tym roku i drugi zimowy miesiąc zaliczony na rowerze, od marca już będzie łatwo. W mojej tegorocznej kolekcji cmentarzy wojennych są już 3 obiekty - cmentarze będę sukcesywnie odwiedzał i mam nadzieję, że do końca roku uda mi się przejechać wszystkie. Dziś przejechałem 36 km z niezłą średnią, ale przyjechałem strasznie zmęczony, mocno w kość dał mi wiatr, nad formą trzeba będzie pracować.