Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:303.81 km (w terenie 29.00 km; 9.55%)
Czas w ruchu:16:33
Średnia prędkość:18.36 km/h
Maksymalna prędkość:64.96 km/h
Suma podjazdów:3645 m
Maks. tętno maksymalne:185 (96 %)
Maks. tętno średnie:146 (76 %)
Suma kalorii:5082 kcal
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:27.62 km i 1h 30m
Więcej statystyk

Spotkanie Bożogrobców w Chełmie

Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:02.07.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 10.28 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 00:31
  • VAVG 19.90 km/h
  • VMAX 49.20 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 150 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Prolog do 99 Tour de France wygrał Fabian Cancelara. Po przedpołudniowej wycieczce do Niepołomic byłem mocno zmęczony, jednak jazda w taki upał daję mocno popalić, mimo to postanowiłem zrobić sobie jeszcze wieczorną wycieczkę do Chełmu, gdzie odbywało się spotkanie Bożogrobców, a o 18:30 miał być pokaz walk rycerskich. Przed wyjazdem kombinowałem jeszcze trochę z błotnikami, z przodu można podnieść i nie będzie przycierał od koło, ale z tyłu niestety nic się nie da zrobić, na razie ściągnąłem więc błotniki i ruszyłem szlakiem Via Regia Antiqua do Chełmu. Koło kościoła rozłożono scenę i właśnie trwał jakiś przegląd piosenki. Ja na początek pojechałem nad Rabę, gdzie późnym wieczorem miało się odbyć puszczanie wianków - stosy były już przygotowane od rana i jak jechałem do Niepołomic to widziałem je z drugiego brzegu Raby. Po sesji ruszyłem pod górkę, wyjechałem pod kościół a potem po kocich łbach na wzgórze Grodzisko - gdzie stacjonowali rycerze:). Inscenizacja walki miała się zacząć o 18:30, ale jak to w Polsce bywa musiało być jakieś opóźnienie i walki rozpoczęły się dopiero przed 19:00. Przedstawiano atak księcia ruskiego na Chełm, małą bitwę przed grodem, później obronę wieży bramnej i w końcu kontratak i zwycięstwo Bożogrobców. Po pokazie pojechałem do domu kosić trawę - upał w końcu ustąpił:)

Galeria wycieczki


Do Niepołomic po sakwy, bieg w pogoni za Żubrem

Sobota, 30 czerwca 2012 | dodano:30.06.2012 Kategoria 41-60 km, Łapczyca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 48.14 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 02:12
  • VAVG 21.88 km/h
  • VMAX 55.48 km/h
  • Temp.: 32.0 °C
  • Podjazdy: 211 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka do Niepołomic po sakwy crosso, które właśnie zakupiłem. Przy okazji zobaczyłem sobie przygotowania do biegu w pogoni za Żubrem. Powrót przez Puszczę Niepołomicką.

Galeria wycieczki


Przełęcz Widoma i Bacówka na Zadzielu

Środa, 20 czerwca 2012 | dodano:30.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 26.42 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:21
  • VAVG 19.57 km/h
  • VMAX 62.00 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • HRmax: 168 ( 87%)
  • HRavg 145 ( 75%)
  • Podjazdy: 521 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Ostatnio spodobało mi się zdobywanie podjazdów, prześledziłem więc dokładnie stronę www z rowerową bazą podjazdów i znalazłem podjazd Łąkty Górnej przez Przełęcz Widoma do Bacówki na Zadzielu. Podjazd nie jest taki trudny jak ten na Pasierbiecką Górę, ale też trzeba trochę się namęczyć, oto parametry podjazdu według danych z bazy podjazdów: 188 nr w rankingu najtrudniejszych podjazdów szosowych; długość 9,5 km; różnica wzniesień 357 m; średnie nachylenie 3,8%; śr. max. nachylenie na 1 km 8,0%; śr. max. nachylenie na 100 m 16%; liczba punktów rankingowych 215,9. Dodatkową motywacją do zdobycia przełęczy Widoma był fakt, że wracając w poniedziałek z Limanowej zauważyłem, że na przełęczy zbudowano punkt widokowy, zajrzałem do internetu i znalazłem informacje, że Gmina Żegocina wybudowała na widokowej przełęczy punkt dla turystów z którego mamy piękną panoramę na okoliczne góry Beskidu Wyspowego.

Cały dzień było gorąco i parno, koło godziny 14:00 nawet zachmurzyło się i zaczęło grzmieć i moja wycieczka stanęła pod znakiem zapytania, na szczęście koło 17:30 gdy wsiadłem w samochód było już pięknie choć dalej gorąco. Samochodem dojechałem do Muchówki, gdzie zaparkowałem pod kościołem i w drogę. Na początek pod górę, później w dół do Łąkty Górnej gdzie na skrzyżowaniu z drogą na Trzcianę zaczynał się podjazd - 283 m npm (zdj. 3). Przejechałem obok kościoła w Łąkcie i ruszyłem na Żegocinę, podjazdu na początku nie widać, choć lekko czuć na korbach opór. Zanim dojedziemy do Żegociny to na tym niewidocznym podjeździe zdobywam prawie 60 metrów w pionie, za centrum Żegociny robi się trochę bardziej stromo, choć dalej nie za bardzo widać, że jedziemy pod górę. Dopiero jak dojedziemy do Rozdziela to żarty się kończą, mamy już na alimetrze 410 m npm, przed nami znak informujący o stromy podjeździe - 12%, a po prawej jak na dłoni widać podjazd pod przełęcz. Najbardziej stromy odcinek mamy tuż za skrzyżowaniem z lokalną drogą na Rozdziele (w lewo) a nasza droga główna ostro zakręca w prawo. Dwiema stromymi serpentynami zdobywamy przełęcz Widoma na wysokości 535 m npm. Na przełęczy wypłaszczenie, po prawej mijam wspomniany wcześniej punkt widokowy, ale nie zatrzymuję się tylko kontynuuję podjazd pod Bacówkę na Zadzielu - skręt w prawo z przełęczy jest znak i tablica z mapą. Po chwili wytchnienia na wypłaszczeniu na szczycie przełęczy znowu jedziemy dość mocno pod górę. Wąską kręta droga biegnie między zabudowaniami, po prawej możemy podziwiać widoki w kierunku na Żegocinę. W pewnym momencie dojeżdżamy do rozwidlenie, tabliczka na drzewie pokazuję, że należy jechać w lewo i po chwili dojeżdżamy do lasu. W tym momencie zobaczyłem przed sobą ściankę prawie tak stromą jak na Pasierbieckiej Górze, a że byłem już mocno zmęczony, trochę się przestraszyłem tego odcinka. Na szczęście stroma ścianka ma może ze 150 metrów i po chwili wyjeżdżamy z lasku, po prawej mijamy Hotel-Restauracje SARA, na wprost widzimy bacówkę. Do bramy Bacówki na Zadzielu dojeżdżamy dość prosto, ale podjazd kończy się wraz z końcem drogi asfaltowej jakieś 200 metrów za bacówką, ostatnie metry znowu bardzo stromę, a już po chwili dojeżdżamy do niewielkiego osiedla i drogi szutrowej, gdzie kończymy walkę z podjazdem. Zrobiłem fotkę Kamionnej, a po chwili zjechałem do bacówki, gdzie nadszedł czas na dłuższą sesję zdjęciową.

W drodze powrotnej stawałem kilka razy na sesję, najpierw na zjeździe z Zadziela, później na przełęczy, gdzie dokładnie sfotografowałem widoki i punkt widokowy, nakręciłem nawet filmik. Widoki na przełęczy faktycznie piękne, choć pogoda tego dnia była taka sobie a przejrzystość powietrza niska, czasem podobno doskonale widać stąd Tatry. Musiałem się więc zadowolić widokiem Pasma Łososińskiego na południu i okolicznych górek i miejscowości na północ. Z przełęczy popędziłem w dół, nie pedałując dojechałem aż do Żegociny, tym razem już wyraźnie widziałem, że droga wyraźnie opada (prędkość około 50 km/h). W Żegocinie kilka fotek pod pomnikiem i dalej w centrum pod kościołem i dalej szybki rajd do Łąkty. Na tym odcinku pod górę wcale nie widać było podjazdu, zjazd widać już wyraźniej, na twardym przełożeniu jechałem cały czas z prędkością 38 km/h. W Łąkcie fajny zjazd się kończy i trzeba zasuwać pod górę, ten podjazd już kiedyś podjeżdżałem i jest on dość wymagający, choć w porównaniu ze wcześniejszym tu już pikuś. Na granicy Łąkty i Muchówki zatrzymałem się jeszcze, żeby zwiedzić cmentarz wojenny z okresu I wojny nr 304 i po krótkiej przerwie pojechałem do Muchówki. Około godziny 19:50 byłem już na miejscu.

Tym razem wycieczka super udana, co prawda męczyłem się na podjeździe, ale jechało się dobrze, widoki na przełęczy bardzo fajne, również ostatni odcinek pod Bacówkę na Zadzielu (na mapie zaznaczony jako Bacówka na Nad Wilczym Rynkiem) też warto podjechać. Zjazd do Łąkty błyskawiczny i praktycznie bez wysiłku.

Galeria wycieczki


Sobolów, Zonia i Bochnia

Wtorek, 19 czerwca 2012 | dodano:19.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 33.10 km
  • Czas: 01:42
  • VAVG 19.47 km/h
  • VMAX 58.26 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • HRmax: 166 ( 86%)
  • HRavg 138 ( 71%)
  • Kalorie: 2530 kcal
  • Podjazdy: 592 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Po wczorajszej mało udanej próbie zdobycia Pasierbieckiej Góry (10 miejsce w rankingu najtrudniejszych polskich podjazdów szosowych), dziś postanowiłem pojeździć po górka w okolicach Bochni przy okazji odwiedzając cmentarze wojenne okręgu IX.

Na początek pojechałem do Sobolowa, przez Gierczyce, pagórkowatą trasą przez Nieszkowice Małe i Stradomkę. Na ostatnim odcinku wybrałem skrót wzdłuż rzeki Stradomki po betonowych płytach i tak dojechałem do cmentarza parafialnego w Sobolowie, gdzie znajduje się cmentarz wojenny nr 339 z okresu I wojny. Zrobiłem kilka fotek i stwierdziłem, że cmentarz wojenny Sobolowie wygląda coraz gorzej. Pochówki pojawiły się nowe groby cywilne w obrębie kwatery, podniszczone są też tablice i napisy na krzyżu centralnym. Po chwili byłem już pod kościołem w Sobolowie, gdzie rozpocząłem podjazd pod Zonię - podjazd ten jest opisany tu choć nie pokonywałem go dokładnie w ten sam sposób bo zrobiłem skrót na cmentarz w Sobolowie wzdłuż Stradomki i tym samym ominąłem początkowy etap podjazdu, nie mniej to co najtrudniejsze było dopiero przede mną. Początek podjazdu jest gdzie tak do granicy 300 m npm, później zaczyna się bardzo ciężko, trzy kolejne mega strome ścianki rozdzielone krótkimi odcinkami o trochę niższej stromiźnie zaprowadzą nasz do Zonii na szczy wzniesienia na wysokości około 400 m npm (po wyjeździe z lasu - kapliczka z krzyżem na skrzyżowaniu- to punkt kulminacyjny). Serwis Strava wyznaczył na najbardziej stromy odcinku podjazdu premię 4 kategorii (1,4 km; 9,6 śr. nachylenie; śr. prędkość 8,9; czas: 09:19; VAM 850; Moc 257 Wat) - pojechałem, więc ten podjazd całkiem sprawnie, mimo iż podczas całej wycieczki czułem się raczej słabo. Dalej zjazd na którym po prawej stronie mijamy kolejny cmentarz wojenny nr 341 - Wola Nieszkowska - Zonia. Zatrzymałem się, zrobiłem kilka zdjęć, cmentarz jest w stanie bardzo dobry, a po chwili ruszyłem w dół do Woli Nieszkowskiej, chwila przerwy na przełęczy, widoki raczej kiepskiej, wielkie ciemne chmury burzowe, zasłaniały widoki. Po chwili pędziłem już w dół do Zawady, gdzie miałem podjeżdżać pod Czyżyczkę, ale ostatniej chwili stwierdziłem, że pojadę do Pogwizdowa i dalej do Bochni (kiedyś jechałem tą drogą z tym, że w przeciwnym kierunku.

Od Zawady najpierw trochę w dół po chwili byłem pod zabytkowym kościołem św. Szymona i Tadeusza Judy w Pogwizdowie. Kilka fotek i po chwili już kręciłem na dość stromym pojeździe w kierunku Kopalin i Bochni. Po dojechaniu do skrzyżowania z drogą na Czyżyczkę podjazd się skończył i popędziłem w dół do Bochni. Po zjeździe znów pod górę w Dołuszycach, gdzie zrobiłem fotkę z ładnym widokiem na Bochnie i na szczycie wzniesienia popędziłem boczną drogą do Bochni. W Bochni postanowiłem jeszcze podjechać pod wzgórze Krzeczków, na którym znajduje się cmentarz wojenny nr 313. Podjazd pod Krzeczków spod Hali Targowej jest krótki, ale mega stromy, jakoś jednak podjechałem i zatrzymałem się pod bramą kirkutu na którym znajduje się kwatera wojenna. Na teren kirkutu niestety nie wszedłem, bo jest on zamknięty i można tam wejść tylko z opiekunem cmentarza. Po chwili popędziłem więc w dół, po drodze robiąc jeszcze fajną fotkę z widokiem na kościół św. Mikołaja. Na koniec pojechałem jeszcze na cmentarz komunalny w celu odwiedzenia kwatery wojennej nr 314, na cmentarz wszedłem bramą główną, mimo iż do interesującej mnie kwatery najłatwiej jest dostać się z drugiej strony. Sfotografowałem bramę główną z datą założenia cmentarza - 1787 i po przejściu przez cmentarz doszedłem do interesującej mnie kwatery.

Reprezentacyjny cmentarz okręgu IX - Bochnia, jest w doskonałym stanie i zadbany, szkoda że wszystkie cmentarze wojenne tak się nie prezentują.

Pozostał mi już tylko powrót do domu, podjechałem pod osiedle Niepodległości i dalej na Górny Gościniec, którym dojechałem do Łapczycy, po drodze obserwując błyskawice przecinające niebo gdzieś nad Zonią, ja na szczycie byłem już w domu, więc burzą nie musiałem się już przejmować. Wycieczka udana, choć forma była słaba, bolały mi nogi, było gorąco i duszno, więc jazda po górkach była ciężka, ale jakoś się udało:)

Galeria wycieczki


Na Pasiebiecką Górę

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 | dodano:18.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 24.67 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 01:30
  • VAVG 16.45 km/h
  • VMAX 64.96 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • HRmax: 185 ( 96%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie: 2332 kcal
  • Podjazdy: 582 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Niestety nie udana próba podjazdu pod Pasierbiecką Górę z Łososiny Górnej - podjazd znajduję się na 10 miejscu wśród najtrudniejszych polskich podjazdów szosowych.

Galeria wycieczki


SPD przy crossie

Piątek, 15 czerwca 2012 | dodano:15.06.2012 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach
  • DST: 4.79 km
  • Czas: 00:15
  • VAVG 19.16 km/h
  • VMAX 51.45 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 170 ( 88%)
  • HRavg 146 ( 76%)
  • Kalorie: 220 kcal
  • Podjazdy: 80 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Szybka wyjazd ze stromym podjazdem w Moszczenicy pod Górny Gościniec w Łapczycy. Minął już przeszło miesiąc od mojego wypadku na kolarzówce podczas jazdy w Krakowie w SPD, od tego czasu nie jeździłem w pedałach SPD. Postanowiłem, że czas to zmienić i przykręciłem SPD (z jednej strony z platformą Shimano PD-A530) do mojego crossa, wziąłem też ze sobą pulsometr, który ostatnio używałem w zimie 2010 podczas jazdy na trenażerze. Czasu miałem mało więc pojechałem tylko do Moszczenicy, gdzie wykręciłem w stronę Łapczycy i rozpocząłem ciężki i stromy podjazd pod Górny Gościniec. Stoper w pulsometrze włączyłem dopiero jak zacząłem podjeżdżać górkę, więc podane niżej wskazania pulsometru zostały ustalone tylko podczas 9 minut. Pod górę podjechałem dość sprawnie, następnie już bardzo szybko dojechałem do starego kościoła w Łapczycy, a następnie zjechałem do drogi nr i wróciłem do domu. Test zarówno pedałów jak i pulsometru wypadł nieźle, więc od dziś będę ich używał podczas wycieczek.

Myślenice i Góra Chełm

Wtorek, 12 czerwca 2012 | dodano:12.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 21.39 km
  • Teren: 3.00 km
  • Czas: 01:15
  • VAVG 17.11 km/h
  • VMAX 58.00 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 444 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem samochodem do Myślenic specjalnie po to by sobie podjechać pod górę Chełm (654 m npm - mój GPS zmierzył jedynie 645 m npm) i zjeździe z Chełmu pojechałem jeszcze na rynek do Myślenic.

Ładna pogoda miała być tylko do południa, więc wsiadłem w samochód i pojechałem do Myślenic na Zarabie, około 9:45 stałem już na parkingu gotowy do drogi. Pogoda była dość niepewna, mocno zachmurzone niebo i dość chłodno. Po przejechaniu 800 metrów od parkingu skręciłem w ulicę Leśną i rozpocząłem podjazd pod górę Chełm. Na początku zobaczyłem znak nakazujący jazdę w łańcuchami, a potem tabliczkę, że do stacji narciarskiej jest zaledwie 800 metrów, ale nie zrażony tymi informacjami ruszyłem pod górę. Pierwsze metry nie są specjalnie trudne, kręciłem dość równo z prędkością około 13 km/h. Po chwili wjechałem do lasu, było chłodno, a w zacienionych miejscach miejscami droga była mokra. Po prawej stronie za linią drzew widziałem jadące do góry siedziska na wyciągu. Po około kilometrze faktycznie dojechałem do stacji narciarskiej z tym, że do jej dolnego punktu i po raz pierwszy dnia dzisiejszego zobaczyłem stok narciarski. Dalej droga zaczęła się wznosić do góry coraz mocniej, po około 2 km zrobiło się na prawdę stromo i po raz pierwszy musiałem wrzucić najmniejsze koło w przodu. Na dodatek zorientowałem się z bidon z piciem został w samochodzie, a teraz bardzo by się przydał. Po przejechaniu najbardziej stromego odcinka dojeżdżamy do zabudowań osiedla Chełm, jest szkoła, kościółek i sporo domów. Ten odcinek między domami jest lżejszy, dopiero po nawrocie o prawie 180 stopni ponownie zaczyna się ostra wspinaczka. Na wysokości jakiś 620 m npm kończy się asfalt i zaczyna odcinek dziurawej drogi szutrowej. Taką to drogą dojeżdżamy do szczytu wzniesienia na wysokości około 645 metrów npm i po chwili zjeżdżamy w dół. Po prawej mijamy prywatne obserwatorium później skrzyżowanie szlaków, po chwili po krótkim podjeździe również po prawej mamy maszt GSM (chyba). Od obserwatorium mamy ponownie asfalt, a kilkaset metrów za masztem znajduje się górna stacja narciarska (wysokość jakiś 614 m npm). Z góry mamy piękne widoczki na Myślenice i sąsiednie górki oraz restauracje w której musiałem nabyć coś do picia - Tymbark 0,5 l za 6 zł:(. Podjazd opiszę dokładnie w dziale podjazd, więc tu nie będę podawał jego parametrów.

Po krótkim odpoczynku i sesji fotograficznej ruszyłem w dół. Zjazd nie jest specjalnie szybki, wąska i kręta droga wymusza sporą ostrożność i częste hamowanie, nie mniej jednak dość szybko jesteśmy z powrotem na Zarabiu. Na koniec postanowiłem jechać jeszcze na rynek do Myślenic, zrobiłem sesję fotograficzną efektownego centrum miasta i potem trochę inną drogą wróciłem do samochodu. Wycieczka krótka ale bardzo udana, podjazd pod Chełm jest wymagający o sporej różnicy wniesień i ponad 6 km długości, ale odcinki bardzo strome są w zasadzie tylko dwa.

Galeria wycieczki


Z żoną do Niepołomic

Piątek, 8 czerwca 2012 | dodano:08.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 36.25 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 02:20
  • VAVG 15.54 km/h
  • VMAX 58.00 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 90 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Szybki wyjazd z żoną do Niepołomic, gdy wyjeżdżaliśmy pogoda była średnia, gdy wracaliśmy było już pięknie i słonecznie. Moja żona chciała coś załatwić w Niepołomicach, więc pojechaliśmy okoł0 14:50, pogoda była średnia, było ciepło ale wiało, a na niebie zaczęły pojawiać się czarne chmury. Jak byliśmy w Chełmie to nawet trochę kropiło, ale na szczęście deszczu nie było. Spokojnym tempem przez Targowisko, Kłaj, Szarów i Puszczę Niepołomicką dojechaliśmy do Niepołomic. Tam byliśmy w dwóch miejscach i o 17:15 ruszyliśmy w drogę powrotną. Pogoda stała się nagle piękna, chmury zniknęły, przestało też wiać.

Do domu jechaliśmy trochę inną drogą, przez Staniątki, Gruszki, Szarów, przecięliśmy drogę 75 i dalej już tradycyjnie przez Targowisko do Chełmu gdzie musieliśmy pokonać krótki, ale stromy podjazd. Żona tym razem dała radę i uśmiechem na ustach zatrzymała się dopiero pod kościołem w Chełmie. Zrobiliśmy krótki postój i po chwili ruszyliśmy do Łapczycy, ledwo obróciliśmy pedałami a tu nagle z kilku domów usłyszeliśmy krzyki w stylu "jeeeeest", po chwili trąbki i dalsze krzyki. Okazało się, że właśnie w tym momencie Lewandowski strzelił Grekom bramkę i całą Polskę ogarnęła euforia. Po jakiś 10 minutach już byliśmy w domu, do przerwy Polska prowadziła z Grecją 1:0 mając zdecydowaną przewagę i okazje na co najmniej 3 bramki. Jak się później w drugiej połowie było już gorzej i mecz zakończył się szczęśliwym dla nas remisem.

W między czasie, gdy Polacy grali z Grecją, nad Łapczycą pojawiły się balony, zrobiłem kilka fotek, choć żałuję, że nie widziałem, że balony będą startować z Łapczycy. Rok temu byłem na takim starcie i bardzo mi się podobało. Tym razem pozostało mi tylko oglądanie balonów z okna domu - i tak zdjęcia wyszły bardzo fajne:)

Galeria wycieczki


Na cmentarze wojenne na Pogórzu Bocheńskim

Czwartek, 7 czerwca 2012 | dodano:07.06.2012 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 53.66 km
  • Teren: 7.00 km
  • Czas: 02:52
  • VAVG 18.72 km/h
  • VMAX 60.48 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 874 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem odwiedzić kolejne cmentarze wojenne z okresu I należące do IX okręgu cmentarnego (Bochnia), muszę przyznać, że trochę nie doceniłem trudności trasy, a chciałem ją przejechać szybko bo nie miałem dużo czasu. W rezultacie opuściłem cmentarz w Łapanowie, a do domu przyjechałem wręcz skrajnie zmęczony, mimo iż moja średnia wyniosła tylko 18,6 km/h. Trasa była jednak obiektywnie trudna - serwis Strava Ride wyznaczył mi aż 4 premię 4 kategorii, a np podjazd pod Czyżyczkę od strony Gierczyc (ok 2,5 km i 138 metrów przewyższenia, 4,3% średnie nachylenie - w ogóle na premię nawet 5 kategorii się nie łapie).

Na początek podjeżdżałem właśnie Czyżyczkę i od pierwszego podjazdu czułem, że nie mam za bardzo mocy. Z Czyżyczki zjechałem do Zawady i po chwili rozpocząłem kolejny podjazd pod stację narciarską w Woli Nieszkowskiej. Ten odcinek podjeżdżałem już wielokrotnie i moim zdaniem nie jest on znowu aż tak strasznie trudny, nie licząc mega stromej końcówki, a tym czasem tu już premia górska jest i to 4 kategorii (1,8 km, 101 metrów przewyższenia, 5,6% średnie nachylenie, podjechałem go w czasie 9:45; ze średnią prędkością 11,2 km/h; VAM 622; moc 182 waty). Na przełęczy zrobiłem krótki odpoczynek, pyknąłem kilka fotek i ruszyłem w kierunku widocznej po prawej zalesionej góry, skręt w prawo na wysokości stacji narciarskiej. Najpierw mamy szybki zjazd, a po chwili moim oczom ukazała się mega stroma ścianka, w mojej pamięci ten odcinek zapisał się jako mega trudny. Kolejne metry pokonywane pod górę po nierównej betonowej drodze są bardzo ciężkie, z wysokości 279 na dystansie niespełna 800 wyjeżdżamy na 370 metrów pod cmentarze wojenny. Końcówka jest w zasadzie nie przejezdna (szczególnie po deszczach a tak było tego dnia), więc ostatnie metry pod górę pchałem, ale odcinek do linii lasu możemy spokojnie pokonać na rowerze, najbardziej stromy jest odcinek po betonie do ostatnich zabudowań, potem jest wypłaszczenie po łące i znowu mocno pod górę błotnistą ścieżką. Na rowerze pokonałem odcinek 500 metrów z różnicą wysokości 61 metrów, momentami na moim liczniku pojawiała się średnia prędkość rzędu 5 km/h. Strava jako premię górską 4 kategorii wyznaczyła cały odcinek aż na szczyt wzgórza, powyżej cmentarz nr 340 Wola Nieszkowska - Wichras (900 metrów ze średnim nachyleniem 12,9%, różnicą wysokości 115 metrów, miejscami punktowe nachylenie sięga 16, 17, 19 a nawet 21% - jest na prawdę bardzo bardzo stromo).

Po obejrzeniu cmentarz wojennego, pojechałem dalej leśną ścieżką, po chwili dotarłem na otwartą polanę na której mogłem podziwiać piękne widoki, a zaraz potem szybkim zjazdem dotarłem do Leszczyny, gdzie chciałem odwiedzić kolejny cmentarz wojenny. W Leszczynie natchnąłem się na procesję z okazji Bożego Ciała, na szczęście skręt na cmentarz wojenny był przed kościołem, więc nie musiałem czekać. Niestety ścieżka do cmentarz nr 310 była zarośnięta wysoką trawą, podobnie zresztą jak sam cmentarz. Po sesji fotograficznej, wróciłem na drogę z Leszczyny w kierunku Łapanowa, na szczęście procesja już się skończyła i mogłem swobodnie przejechać obok kościoła i skierować się na Trzcianę. Już w Leszczynie mamy piękne widoki na okoliczne górski, szczególnie na najwyższy szczyt Pogórza Bocheńskiego czyli na Kamionną, widać też wyłaniające się na horyzoncie pierwsze wzniesienia Beskidu Wyspowego. Pędząc w dół stromym zjazdem do Trzciany, widoki te stają się jeszcze piękniejsze. Kolejny postój miałem na cmentarzu parafialnym w Trzcianie, na którym mieszczą się dwie kwatery z okresu pierwszej wojny oznaczone wspólnym numerem 309 - zrobiłem sesję zdjęciową i zjechałem jeszcze kawałek pod kościół w Trzcianie, gdzie akurat zakończyła się msza święta i rezultacie utknąłem w małym korku pod kościołem.

Zgodnie z pierwotnym planem w Trzcianie miałem odbić na Łapanów i wracać do domu doliną Stradomki, ale uznałem, że mam niezły czas i odwiedzę jeszcze cmentarze w Tarnawie i Kępanowie. Kiedyś już jechałem tą trasą na w/w cmentarze, ale jak się później okazało wybrałem inną drogę i była to droga krótsza ale zdecydowanie trudniejsza. Jechałem przez jakiś przysiółek przez który droga wiodła strasznie stromo pod górę, serwis Strava wyznaczył na tym podjeździe premię 4 kategorii (1 km, różnica wzniesień 100 m, średnie nachylenie 9,8%; mój czas to 7:58, średnia prędkość 7,7 km; VAM 755, moc 211 wat - jest odcinek 200 m ze średnim nachyleniem 19,6%). Momentami na liczniku miałem 4,5 km/h i miałem chwilę zwątpienia, ale jakoś wjechałem na szczyt do drogi na Tarnawę. W nagrodę za tą wspinaczkę, miałem długi i szybki zjazd do samej Tarnawy, w kościele trwała msza, a ja szybko podjechałem na cmentarz obejrzeć kwaterę wojenną nr 344. Po krótkiej sesji ruszyłem dalej w kierunku Łapanowa, najpierw miałem zjazd ale po chwili znów musiałem się wspinać, później zjazd do miejscowości Grabie, gdzie odbiłem w lewo do Kępanowa. Krótki podjazd i po chwili byłem pod malutkim cmentarzem nr 343 w Kępanowie, kilka zdjęć i popędziłem do Łapanowa, gdzie miałem odwiedzić jeszcze jeden cmentarz wojenny ale ostatecznie stwierdziłem, że mam mało czasu i od razu ruszyłem do domu. Miałem jechać po płaskim Doliną Stradomki ale w ostatniej chwili zdecydowałem się na jeszcze jeden podjazd.

Z Łapanowa w kierunku Raby prowadzi podjazd przez Kobylec, drogą tą przebiega Szlak Papieski, którym do raku odbywa się pieszy rajd z Łapanowa do Niegowici lub w kierunku przeciwnym. Rok temu pokonywałem ten podjazd właśnie podczas tego rajdu. Nie jest to może jakiś super trudny podjazd, ale i tak Strava zaklasyfikował go jako podjazd 4 kategorii (1,5 km, 91 metrów przewyższenia, średnie nachylenie 6,1%, czas 9:49, prędkość 9,2 km/h; VAM 556; moc 173 waty). Po tych parametrach widać wyraźnie, że już byłem słaby, dość kiepski współczynnik WAM czyli średnia prędkość podjeżdżania w metrach na godzinę. Z Kobylca zjechałem przez Jaroszówkę i Wieniec do Dąbrowicy, skąd pojechałem dalej przez Stradomkę. Na koniec zdecydowałem się zrobić skrót przez Nieszkowice Małe. Na tych niewielkich górkach, kompletnie odcięło mi prąd, męczyłem się strasznie ale jakoś dałem radę i tuż przed 13:00 byłem w domu.

Cała trasa okazała się ciężka i chyba nawet trochę dla mnie za ciężka, muszę sporo ćwiczyć jeśli chcę przejechać Tour de Pologne amatorów w limicie czasu, na treningi pozostał mi jeszcze jakiś miesiąc w którym niestety dwa weekendy mam zajęte, więc może być ciężko, ale tym roku startuję. Na koniec jeszcze kilka słów o cytowanych tu parametrach podjazdu z serwisu Strava, serwis ten wybiera tylko najbardziej strome odcinki drogi prowadzącej pod górę i tam wyznacza premię. W rzeczywistości podjazd są zwykle sporo dłuższe, ale pewnie są na tych nie liczonych odcinkach mniej strome lub występują tam wypłaszczenie lub odcinki zjazdów. Dla porównania powiem tylko, że podjazd pod Kobylec z Łapanowa to tak na prawdę 4,1 km/h o średnim nachyleniu 2,8% (ale są odcinki płaskie czy nawet krótkie zjazdy), różnica wzniesień 120 metrów, a w sumie pod górę trzeba jechać 144 metry (bo są odcinki zjazdów) - Strava do premii górskiej bierze tylko 1,5 z tego podjazdu bez odcinków płaskich czy prowadzących w dół.

Galeria wycieczki



profil na ridewidthgps.com

Z żoną nad Czarny Staw

Niedziela, 3 czerwca 2012 | dodano:03.06.2012 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 35.73 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 02:11
  • VAVG 16.36 km/h
  • VMAX 34.20 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 31 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Niedzielna wycieczka z żoną przez Puszczę Niepołomicką nad Czarny Staw. Pogoda w niedzielne popołudnie była dość niepewna, gdy wyjeżdżaliśmy z Niepołomic nawet lekko kropiło, więc przygotowani na deszcz (zaopatrzeni w kurtki przeciwdeszczowe) wybraliśmy się na wycieczkę do Puszczy Niepołomickiej. Przez las jechało się bardzo fajnie, temperatura około 17 stopni, bezwietrznie. Gdy dojechaliśmy nad Czarny Staw nawet zaczęło się lekko rozpogadzać, zrobiliśmy więc sesję zdjęciową (niestety komórką bo aparatu zapomniałem) i ruszyliśmy w drogę powrotną. Koło rezerwatu żubrów zatrzymaliśmy się nad bardzo fajnym mały jeziorkiem, gdzie moja żona przymierzyła jeszcze nie używaną pelerynę, którą kupiła w ubiegłym roku przed wyjazdem do Częstochowy. Na deszcz się jednak już nie zapowiadało, a słońce coraz odważniej zaczęło pojawiać się na niebie.
</p><p>
Na zakończenie wycieczki pojechaliśmy na lody na niepołomicki rynek, gdy tak siedzieliśmy i jedliśmy lody zrobiło się słonecznie i ciepło, aż trzeba się było rozebrać. Deszcz wyczekał do godziny 19:00 i wtedy zaczęło lać na całego, ale mu już byliśmy w domu:) Wycieczka bardzo udana, żona dała radę, choć pod koniec trochę narzekała na ból nóg:)

Galeria wycieczki