Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Rajdy rekreacyjne

Dystans całkowity:391.54 km (w terenie 36.50 km; 9.32%)
Czas w ruchu:20:51
Średnia prędkość:18.78 km/h
Maksymalna prędkość:51.45 km/h
Suma podjazdów:1032 m
Maks. tętno maksymalne:177 (94 %)
Maks. tętno średnie:111 (59 %)
Suma kalorii:886 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:65.26 km i 3h 28m
Więcej statystyk

XIV Gwiaździsty Rajd Rowerowy

Niedziela, 31 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne, Z uczniami
  • DST: 61.40 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 02:49
  • VAVG 21.80 km/h
  • VMAX 36.89 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 177 ( 94%)
  • HRavg 111 ( 59%)
  • Kalorie: 886 kcal
  • Podjazdy: 56 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Na niedzielę miałem zaplanowany kolejny już wyjazd z dziećmi na Gwiaździsty Rajd Rowerowy, który w tym roku odbywał się w Dziewinie na skraju Puszczy Niepołomickiej.

Z dziećmi byłem umówiony pod szkołą o godzinie 9:00, z domu ruszyłem o 8:27, postanowiłem jechać na Peugeocie, bo dojazd na metę rajdu miał prowadzić drogami asfaltowymi i dodatkowo na szosówce mam, zamontowany bagażnik. Tym razem jadę drogą główną, przez miasto jeszcze nie zbyt szybko i na obwodnicy Niepołomic mam średnią jakieś 29 km/h, ale za skrzyżowaniem, mocno przyspieszam. Na tzw. Ruskie na początku Woli Batorskiej (5 km) dojeżdżam w czasie około 9:40 bijąc tym samym rekord ustanowiony dawno temu na Torino, do którego do tej pory coś nie mogłem się zbliżyć. Dalej cisnę z całych sił, mimo iż na niektórych odcinkach było trochę pod wiatr. W Zabierzowie w pod szkołą mam czas poniżej 20 minut (znów rekordowo), więc cisnę dalej. Pod szkołę w Woli Zabierzowskiej dojeżdżam w czasie 23:46 (dystans 12,97 - czyli jakieś 600 metrów bliżej niż przez las), średnia 32,7 km/h - było bardzo mocno.

Dalej to już wycieczka tempem rekreacyjnym z uczniami. Spod szkoły dojeżdżamy pod leśniczówkę Przyborów, gdzie czekamy na grupę z Niepołomic. Na postoju stopuję garmina i potem oczywiście zapominam go włączyć. Około 10:00 już wszyscy razem ruszamy Żubrostradą do Dziewina. Na miejscu piknik, konkurencje sportowe, losowanie nagród i około 15:30 jedziemy z powrotem. Postanawiam uskutecznić lekko terenowy skrót, jest bliżej, ale droga dość ciężka, szczególnie na szosówkę. Wracamy, więc na Żubrostadę, którą dojeżdżamy do końca Puszczy, a potem jedziemy pod szkołę, gdzie odstawiam uczniów - rajd można uznać za zakończony.

Trzeba jeszcze oczywiście wrócić do domu, jadę z koleżanką, ona jedzie na góralu, więc tempo jest dość wolne. Na segmencie na Drodze Królewskiej mamy czas 16:13 (23,8 km/h), mimo dość wolnego tempa, zaczynam być zmęczony. Kręcę na niższym przełożeniu, ale męczę się prawie tak, jak jadąc znacznie szybciej na twardszym przełożeniu. Do domu dojeżdżam około 17:30.

Wyjazd udany, pogoda dość dobra. Na odcinku z Niepołomic do Woli Zabierzowskiej zrobiłem mocny trening a potem już rekreacja. Znów popełniłem błąd polegający na nie włączeniu GPS i mój ślad jest krótszy o przeszło 7 km, jakoś nie mogę się to takiego działania Garmina przyzwyczaić. Jednak żeby tego uniknąć, to włączyłem sobie przypominanie o tym, że GPS nie jest włączony co minutę, może to pozwoli mi nie tracić śladów.

Gwiazdzisty Rajd Rowerowy "Rowerem po zdrowie"

Sobota, 18 maja 2013 | dodano:18.05.2013 Kategoria 100 km i więcej, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne
Uczestnicy
  • DST: 101.96 km
  • Czas: 05:09
  • VAVG 19.80 km/h
  • VMAX 39.69 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 108 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
  • Uczestnicy:


Wybrałem się z dziećmi ze szkoły na rajd rowerowy do Szczurowej, trasa okazała się troszkę dłuższa niż zakładałem i wraz dziećmi zrobiłem 74 km, do tego doszedł dojazd i powrót do Niepołomic i w sumie wyszło przeszło 100 km.

Z Łapczycy do Niepołomic przyjechałem samochodem, czas miałem nawet dobry bo byłem w Niepołomicach około 7:20, ale kompletnie zapomniałem, że podczas rajdu przed tygodniem wygiął mi się koszyk od bidonu (podczas transportu roweru ciężarówką), więc musiałem jeszcze go dokręcić. Do tego postanowiłem jeszcze ściągnąć lampkę ze sztycy, żeby łatwiej zakładało się kłódkę i koniec końców ruszyłem na trasę dopiero o 7:35. Zdecydowałem się więc na jazdę drogą główną, pędziłem dość szybko po 10:40 byłem na Woli Batorskiej (na Ruskim) w pobliżu domu mojej ciotki, pamiętam że wieku 14 lat mój rekord na tym odcinku wynosił 11:05. Potem dalej w kierunku Zabierzowa, w centrum byłem po 21 minutach (11 km) - dokładnie taki czas wykręciłem w wieku 14 lat jadąć jakiemuś kolarzowi na kole - czekał na mnie i mnie holował aż pod Urząd w Niepołomicach. Po 25 minutach z sekundami byłem pod szkołą w Woli Zabierzowskiej była 8:01.

Dojazd Niepołomice - Wola Zabierzowska 13,2 km, średnia 30,2 km;

Po przeliczeniu wszystkich osób i chwilce przerwy gdzieś o 8:10 ruszyliśmy na rajd, po 10-12 minutach byliśmy już na wlocie na Żubrostradę, gdzie zaczekaliśmy na grupę w Niepołomic. Przyjechali około 9:40 i mniej więcej o 9:50 ruszyliśmy Żubrostradą w kierunku Mikluszowic. Zostałem wyznaczony na pilota wycieczki, to również ja wcześniej opracowałem trasę przejazdu. Tempo nie za wysokie około 18 km/h, jak przyspieszałem to od razu z tyłu był alarm by zwolnić:). Przejechaliśmy przez Mikluszowice, kładką na Rabie dalej przez Majkowice, Okulice, Bratucice, Wrzępię, Rajsko, Niedzielisko i około 11:15 dojechaliśmy do Szczurowej. Meta zlotu była w parku przy pałacu Kępińskich w samym centrum Szczurowej - w tym miejscu miałem na liczniku 50,5 km (dzieci 37 km).

Na miejscu byliśmy aż do 15:40, było jedzenie, lody, konkurencje sportowe, występy, koncerty i w końcu losowanie roweru. Rower nie był co prawda najwyższych lotów, ale zawsze to wygrana, która przypadła uczniowi klasy V z mojej szkoły, więc to już drugi rower z rzędu, który trafia do Woli Zabierzowskiej:)

Około 15:50 ruszyliśmy w drogę powrotną już sami, bo gimnazjaliści pojechali wcześniej, a reszta grupy miała wyjechać dopiero za chwilę. Niestety droga powrotna to jazda pod dość mocny wiatr, cały czas prowadziłem, więc większość tego wiatru złapałem właśnie ja. Najgorzej było na pierwszych 10 km, potem już trochę lepiej, ale problem wiatru zniknął dopiero w Puszczy Niepołomickiej. Do Woli Zabierzowskiej dojechaliśmy około 18:00, puściliśmy dzieci i ruszyliśmy do Niepołomic, tym razem przez Puszczę. Na Jazach mój licznik pokazał 100 km, a pod domem rodziców miałem prawie 102 - tegoroczny rekord i pierwsza setka w sezonie.

Wycieczka bardzo udana, pogoda była nie najgorsza, jak na wcześniejsze prognozy w których zapowiadali burzę i deszcze, było nawet bardzo dobrze no może poza tym wiatrem w drodze powrotnej. Zrobiłem strasznie dużo kilometrów, może nie w rekordowym tempie, ale jednak i to jeszcze prawie cały czas na czele grupy i powiem szczerze, że czuję się trochę zmęczony, nie wiem jak będzie jutro z zawodami w Miechowie, mam nadzieję, że jakoś dam radę.

Galeria wycieczki


X Rekracyjny Rajd Rowerowy Kraków - Trzebinia

Sobota, 11 maja 2013 | dodano:11.05.2013 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Po płaskim, Z Żoną / Narzeczoną, Rajdy rekreacyjne
  • DST: 47.17 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 03:01
  • VAVG 15.64 km/h
  • VMAX 39.29 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 350 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wraz z moją żoną wzięliśmy udział w X Rekreacyjnym Rajdzie Rowerowym Kraków - Trzebinia. Jeszcze wczoraj myślałem, że jednak nie pojedziemy, prognozy były raczej słabe i już od nocy z piątku na sobotę miało lać. Jednak wstałem rano i co prawda niebo było całkowicie zachmurzone, ale deszczu nie było zapadała więc decyzja, że jedziemy. Na Błonia w Krakowie przyjechaliśmy mniej więcej około 9:50, ściągnęliśmy rowery z samochodu i poszliśmy się zarejestrować. Niestety utknęliśmy w kolejce, jednak po kilkunastu minutach udało nam się uzyskać numery startowe 291 i 292. Potem jeszcze szybka wycieczka do sklepu i około 10:55 byliśmy na linii startu.
Po krótkiej części oficjalnej mniej więcej o godzinie 11:07 ruszyliśmy na trasę. Początkowe kilometry po ulicach Krakowa wolno, bo peleton jeszcze nie zdążył się rozciągnąć, dopiero na wysokości mostu na Rudawie peleton rozciągnął się na tyle, że mogliśmy w miarę swobodnie jechać. Potem jazda ul. Królowej Jadwigi, Junacką i Chełmską na której rozpoczął się dość długi podjazd który skończył się dopiero koło willi Zakamycze (2,3 km, przewyższenia 63 m) - ten podjazd dość mocno dał w kość mojej żonie, ale na szczęście jakoś dała radę. Dalej droga z tendencją w dół aż do zalewu w Kryspinowie, jednak ten odcinek charakteryzował się kiepską nawierzchnią, szczególnie dla naszych rowerów na cienkich oponach. Pamiętam, że właśnie tą drogą jechałem w 2011 na maratonie krakowskim. Za zalewem w Kryspinowie zaczęła się jazda po asfalcie, droga była dobra, ale z coraz wyraźniejszą tendencją pod górę. Ostro pod górę zaczęło się znowu w Mnikowie, jeden ostry podjazd, potem kilka mniejszych przy przejeździe Doliną Mnikowską. Górki skończyły się ostatecznie w Baczynie po przejeździe pod autostradą. W tym miejscu zrobiliśmy krótki postój na uzupełnienie kalorii. Po postoju ruszyliśmy dalej już łagodniejszą drogą przez Puszczę Dulowską, ten odcinek drogi był dużo łatwiejszy, droga przez las w większości asfaltowa i z dużo ilością zjazdów, pod górę też w paru miejscach było ale już dość łagodnie. Po raz kolejny zatrzymaliśmy się Rudnie, gdzie postanowiłem zobaczyć zamek Tenczyn. Zobaczyłem znak 500 metrów do zamku, więc pomyślałem, że szybko skoczę, a moja żona odpocznie. Niestety do zamku większość drogi trzeba pokonać na nogach i to jeszcze pod górę (w sumie 53 metry pod zamek). Podszedłem, zrobiłem kilka fotek i popędziłem w dół.

Całe to oglądanie zamku trwało około 10 minut, wróciłem na szlak patrzę a moja żona popędziła do przodu. Rozpędziłem więc rower i zacząłem gonić. Pędziłem dość szybko, wyprzedziłem parę osób a mojej żony jakoś nie mogłem dojść. Jechałem dość szybko około 30 km/h patrzyłem na strzałki i jechałem, jednak w pewnym momencie zobaczyłem, że trasa nie zgadza się mapą, co prawda widać było, że tędy też dojadę, ale zacząłem się zastanawiać czy czasem nie przegapiłem jakiejś strzałki. Za mną jechał samochód organizatorów rajdu, więc podjechałem szybko i zapytałem czy dobrze jadę. Pan w samochodzie powiedział, że wszystko gra i twierdził że mapą też wszystko gra - choć to oczywiście była nie prawda:). Żonę dopędziłem dopiero na 4 km przed metą, po 5 km pościgu, ze średnią 26 km/h co do wyraźnie podciągnęło moją średnią wycieczki. Ostatnie kilometry już powoli z żoną. Meta usytuowana była na końcu ścieżki przyrodniczo-leśnej w Młoszowie, tam zdaliśmy numer, podpisaliśmy listę, dostaliśmy bloczki na grochówkę i pojechaliśmy dalej do Pałacu w Młoszowej (jeszcze prawie 2 km).

Pod bardzo ładnym pałacem, mogliśmy w końcu odpocząć. Zjedliśmy grochówkę (po postoju w bardzo długiej kolejce) i czekaliśmy na losowanie nagród. Do wygrania było 10 rowerów górskich, niestety nie wygraliśmy:(, na jednym z moich zdjęć widać rower, który można było wygrać. Około 16 opuściliśmy pałac i pojechaliśmy na pobliski parking, gdzie wsadziliśmy rower do ciężarówki a sami wsiedliśmy do autobusu, około 17 dojechaliśmy do Krakowa.

Wyjazd super udany, moja żona dała radę:) w sumie ma już przejechane prawie 120 km (3 wyjazdy). Trasa rajdu to ledwo jakieś 43 km (razem z dojazdem do pałacu), a nie podawane na ulotce 50 km. My do mety dojechaliśmy kilka minut po 14, pokonanie całej trasy zajęło nam mniej więcej 3 godziny. Pogoda mimo kiepskich prognoz utrzymała się, co prawda było dość chłodno i momentami nawet lekko kropiło, ale w sumie w takiej pogodzie jechało bardzo dobrze.

Galeria wycieczki


XI Gwiaździsty Zlot Rowerowy

Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:20.05.2012 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Rajdy rekreacyjne
  • DST: 78.76 km
  • Teren: 12.00 km
  • Czas: 04:08
  • VAVG 19.05 km/h
  • VMAX 51.45 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 195 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wyjazd z uczennicami Szkoły Podstawowej w Woli Zabierzowskiej do Bochni na XI Gwiaździsty Zlot Rowerowy. Po wczorajszych zawodach byłem mocno zmęczony ale postanowiłem jechać z Łapczycy. Na podjeździe do Chełmu dość mocno bolało mnie kolano i w zasadzie całą drogę przez Kłaj i Puszczę Niepołomicką do Woli Zabierzowskiej jechało mi się dość ciężko. Pod szkołą byłem o 8:40 a około 9:00 w 9 osobowej grupce ruszyliśmy pod leśniczówkę Przyborów. Musieliśmy poczekać na grupę jadącą z Niepołomic, która dojechała około godziny 9:45. Po chwili przerwy ruszyliśmy już razem leśnymi drogami przez Puszczę do Damienic, gdzie przejechaliśmy kładką przez Rabę i po chwili byliśmy już w ośrodku Bochnia - Chodenice, gdzie odbywał się piknik.

W Chodenicach byliśmy przez około 4 godziny, dzieci brały udział w konkurencjach sportowych, zjadły żurek i poopalały się na słońcu. Zlot rowerowy był połączony z oficjalnym otwarcie szlaku rowerowego "Salina Cracoviensis" - rozdawano mapy szlaku oraz przewodniki po najciekawszych miejscach na szlaku. Ja ten szlak już przejechałem w kwietniu, szkoda że wtedy nie miałem mapy, może kiedyś pojadę jeszcze raz tym razem już dokładnie po trasie szlaku. Na zakończenie pikniku o godzinie 14:30 nastąpiło wręczenie nagród i losowanie rowerów dla każdej z reprezentowanych gmin. Gmina Niepołomice, była reprezentowana tylko przez 25 osób z czego 9 z naszej grupy, więc szansę były spore. Nagrodę zgarnęła nauczycielka wf z naszej szkoły:) Około 15 ruszyliśmy w drogę powrotną, w Damienicach zrobiliśmy jeszcze postój na lody, a potem dość mocnym tempem wróciliśmy pod szkołę.

Mi pozostał jeszcze powrót do Łapczycy, jechałem dość spokojnym tempem, na szczęście kolano bolało mniej już trochę mniej i nawet udało mi się wjechać w Chełmie pod górkę. Około 18 dojechałem do domu zaliczając prawie 79 km, co w połączeniu zaliczonymi dzień wcześniej 57 km (w bardzo trudnym terenie) dało mi sporą dawkę kilometrową, ale też duże zmęczenie:)

Galeria wycieczki


X Małopolski Gwiazdzisty Rajd Rowerowy

Niedziela, 22 maja 2011 | dodano:22.05.2011 Kategoria 81-99 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne
  • DST: 86.05 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 04:35
  • VAVG 18.77 km/h
  • VMAX 34.90 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 73 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś wyjazd z dziećmi ze Szkoły w Woli Zabierzowskiej na X Małopolski Gwiaździsty Rajd Rowerowy do Borku koło Rzezawy. Okazało się że wyszła mi najdłuższa wycieczka rowerowa w tym roku - 86 km, a dzieci z V i VI klasy przejechały prawie 60 km:) Z Niepołomic wyruszyłem o godzinie 7:41 z dość dużym poślizgiem - na 8 miałem być w Woli Zabierzowskie (14 km). Pędziłem jak mogłem najszybciej ale o godzinie 7:57 byłem dopiero przy leśniczówce Przyborów, musiałem więc zadzwonić żeby dzieci ruszyły z pod szkoły, spotkaliśmy się po drodze i w miejscu spotkania zmieniłem tryby z przodu i znowu jakoś dziwnie wykręciła mi się przerzutka przednia na ramię. Dojechałem ponownie do leśniczówki Przyborów gdzie mieliśmy poczekać na uczestników rajdu jadących z Niepołomic, był więc czas na wyregulowanie przerzutki.

Po jakiś 25 minutach przyjechali uczestnicy rajdu z Niepołomic w sile około 25 osób:) i ruszyliśmy już razem Drogą Królewską a potem asfaltami do Baczkowa. Ponieważ jechaliśmy z obstawą autobusu to kierownik wycieczki zarządził jazdę drogą główną do Proszówek i dopiero za mostem na Rabie skierowaliśmy się przez osiedla w Bochni do Krzeczowa dalej już bezproblemowo przez Rzezawę do Borku. W sumie pokonaliśmy około 32 (ja 45) kilometrów zanim dojechaliśmy do ośrodka rekreacyjnego w Borku. Na miejscu dostaliśmy plakietki, kupony do losowania, na obiad i mieliśmy 4 godziny czasu podczas którego dzieci pobawiły się na placu zabaw, niektóre pojeździły na koniu i wzięliśmy udział w loterii fantowej. Oficjalnie impreza zakończyła się około godziny 15 losowaniem rowerów - niestety nie mieliśmy szczęścia:(

Po wszystkim ruszyliśmy w drogę powrotną już sami w szkolnym składzie, wybraliśmy też inną krótszą drogę, tempo wycieczki też wyraźnie wzrosło, dopingowała nas zbliżająca się czarna chmura. Na szczęście bez problemów i bez deszczu dojechaliśmy do Woli Zabierzowskiej. Mi pozostało jeszcze wrócić do Niepołomic, a nauczycielce WF aż do Nowej Huty. Pojechaliśmy dość mocno główną drogą aż do obwodnicy Niepołomic, tu ja pojechałem prosto a moja koleżanka w prawo na Igołomię. Gdy dojeżdżaliśmy do Niepołomic zaczęło kropić, na szczęście jakieś wielkie ulewy nie było i spokojnie dojechałem do domu.

Wycieczka bardzo udana, pogoda piękna - słonecznie i bardzo ciepło, dopiero na sam koniec trochę się zachmurzyło. Sporo przejechany kilometrów, co na rowerze górskim dość mocno odczułem, jednak na crossie jechało by się znacznie lepiej.

Galeria wycieczki


Familiada rowerowa w Zabierzowie

Sobota, 7 maja 2011 | dodano:07.05.2011 Kategoria 0-20 km, Z Żoną / Narzeczoną, Rajdy rekreacyjne
  • DST: 16.20 km
  • Teren: 4.50 km
  • Czas: 01:09
  • VAVG 14.09 km/h
  • VMAX 44.90 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • Podjazdy: 250 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wraz z żoną pojechałem na imprezę rowerową pod nazwą - Familiada Rowerowa z Wójtem Gminy Zabierzów.

Około godziny 9:00 zapakowaliśmy rowery na dach samochodu i ruszyliśmy do Zabierzowa. Pogoda była średnia - duże zachmurzenie i temperatura w okolicach 13-14 stopni. Do Zabierzowa zajechaliśmy w 50 minut autostradą z Szarowa. Start i meta imprezy mieściła się w ośrodku Rogate Ranczo to też zaparkowaliśmy samochód i po rejestracji w biurze zawodów przystąpiliśmy do przygotowań przed startem. W ramach treningu podjechaliśmy jeszcze do sklepu po batoniki w sumie jakieś 3 km.

O godzinie 11 zaplanowany był start, trasa o długości około 13 km poprowadzona była po zamkniętym dla ruchu lesie zabierzowskim. Tylko początkowy odcinek trasy jakieś 700 metrów wiódł ruchliwą drogą, ale na tym odcinku jechaliśmy całą kolumną za samochodem Straży Pożarnej. Po wjeździe do lasu już tylko walka z samym sobą:) Impreza miała charakter rekreacyjnego rajdu rowerowego, więc nie przyznawano nagród za pierwsze miejsca na mecie - mimo to niektórzy pomknęli do mety najszybciej jak mogli. Ja starałem się nie zgubić żony, która początkowo ruszyła bardzo szybko, ale jak zaczął się podjazd wyraźnie zwolniła:) Muszę obiektywnie przyznać, że podjazd był dość trudny zaczął się zaraz po skręcie z drogi głównej w las i pod górę trzeba było kręcić przez następne 5 kilometrów - 143 metry przewyższenia. Myślę że poradziłbym sobie z tym podjazdem bez problemu, ale tu jechałem z żoną, więc podjeżdżałem strome odcinki do wypłaszczeń zatrzymywałem się i czekałem na żonę:) Bardzo stromo było do radaru zapałka, później jeszcze jeden odcinek mocno pod górę i osiągnęliśmy szczyt wzniesienia od tego miejsca kolejne kilka kilometrów to był ciągły zjazd choć na początku po szutrach. Zjazd kończył się dokładnie w miejscu gdzie na początku rajdu wjeżdżaliśmy do lasu, ale ostatni odcinek nie prowadził ruchliwą szosą, którą zaczynaliśmy rajd, ale znowu przez las.

Pan stojący w tym punkcie powiedział mi, że jest to odcinek bardzo trudny i raczej nie da się go podjechać na rowerze. W tym miejscu poczekałem aż żona zjedzie, ale ten ostatni trudny odcinek postanowiłem pojechać bardzo mocno. Pierwsze kilkaset metrów było niemal płaskie, ale potem był faktycznie bardzo stromy odcinek po żwirze, ale jakoś go podjechałem później była jeszcze droga wiodąca pod górę przez las w wąskim wąwozie, też ją chciałem podjechać, ale dojechałem do 3 gości którzy zsiedli z roweru na metr przede mną i zablokowali przejazd - musiałem więc popchać rower za nimi bo wyprzedzić ich nie było jak i dopiero w szerszym miejscu tuż pod koniec górki wsiadłem na rower. Zjazd był bardzo szybki i dość trudny technicznie wyprzedziłem na nim jeszcze kilka osób a w sumie na tym ostatnim odcinku pod górę udało mi się wyprzedzić chyba ze 30 osób i po chwili zameldowałem się na mecie.

Jak już mówiłem był to rajd rekreacyjny i nikt nie notował, kto w jakiej kolejności przyjechał. Wróciłem więc kawałek na trasę i poczekałem aż przyjedzie żona:)

Po imprezie zjedliśmy jeszcze grochówkę, zapakowaliśmy rowery na dach i poszliśmy na rozdanie nagród. Przyznawano nagrody dla najmłodszego uczestnika - 2 letnia dziewczynka, najstarszego - pan miał 71 lat, najliczniejszej rodziny - 8 osób, najliczniej reprezentowanej szkoły. Można było też wylosować 5 rowerów (co prawda marketowych ale zawsze) niestety nie mieliśmy szczęścia:( Impreza bardzo fajna, trasa krótka ale trudniejsza niż sądziłem - co odczuła dość poważnie moja żona - wieczorem była strasznie zmęczona. Dla mnie trudność nie była wielka w końcu dzień wcześniej zaliczyłem dwie podobne górki i dwa razy dłuższą trasę i to jeszcze na crossie. Do tego dochodził fakt, że nie jechałem na maxa pod górę i co chwilę się zatrzymywałem czekając na żonę, więc nie zmęczyłem się prawie wcale.

Galeria wycieczki