Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2015

Dystans całkowity:547.33 km (w terenie 55.00 km; 10.05%)
Czas w ruchu:31:28
Średnia prędkość:17.39 km/h
Maksymalna prędkość:55.58 km/h
Suma podjazdów:3333 m
Maks. tętno maksymalne:183 (97 %)
Maks. tętno średnie:151 (80 %)
Suma kalorii:14630 kcal
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:30.41 km i 1h 44m
Więcej statystyk

XIV Gwiaździsty Rajd Rowerowy

Niedziela, 31 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne, Z uczniami
  • DST: 61.40 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 02:49
  • VAVG 21.80 km/h
  • VMAX 36.89 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 177 ( 94%)
  • HRavg 111 ( 59%)
  • Kalorie: 886 kcal
  • Podjazdy: 56 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Na niedzielę miałem zaplanowany kolejny już wyjazd z dziećmi na Gwiaździsty Rajd Rowerowy, który w tym roku odbywał się w Dziewinie na skraju Puszczy Niepołomickiej.

Z dziećmi byłem umówiony pod szkołą o godzinie 9:00, z domu ruszyłem o 8:27, postanowiłem jechać na Peugeocie, bo dojazd na metę rajdu miał prowadzić drogami asfaltowymi i dodatkowo na szosówce mam, zamontowany bagażnik. Tym razem jadę drogą główną, przez miasto jeszcze nie zbyt szybko i na obwodnicy Niepołomic mam średnią jakieś 29 km/h, ale za skrzyżowaniem, mocno przyspieszam. Na tzw. Ruskie na początku Woli Batorskiej (5 km) dojeżdżam w czasie około 9:40 bijąc tym samym rekord ustanowiony dawno temu na Torino, do którego do tej pory coś nie mogłem się zbliżyć. Dalej cisnę z całych sił, mimo iż na niektórych odcinkach było trochę pod wiatr. W Zabierzowie w pod szkołą mam czas poniżej 20 minut (znów rekordowo), więc cisnę dalej. Pod szkołę w Woli Zabierzowskiej dojeżdżam w czasie 23:46 (dystans 12,97 - czyli jakieś 600 metrów bliżej niż przez las), średnia 32,7 km/h - było bardzo mocno.

Dalej to już wycieczka tempem rekreacyjnym z uczniami. Spod szkoły dojeżdżamy pod leśniczówkę Przyborów, gdzie czekamy na grupę z Niepołomic. Na postoju stopuję garmina i potem oczywiście zapominam go włączyć. Około 10:00 już wszyscy razem ruszamy Żubrostradą do Dziewina. Na miejscu piknik, konkurencje sportowe, losowanie nagród i około 15:30 jedziemy z powrotem. Postanawiam uskutecznić lekko terenowy skrót, jest bliżej, ale droga dość ciężka, szczególnie na szosówkę. Wracamy, więc na Żubrostadę, którą dojeżdżamy do końca Puszczy, a potem jedziemy pod szkołę, gdzie odstawiam uczniów - rajd można uznać za zakończony.

Trzeba jeszcze oczywiście wrócić do domu, jadę z koleżanką, ona jedzie na góralu, więc tempo jest dość wolne. Na segmencie na Drodze Królewskiej mamy czas 16:13 (23,8 km/h), mimo dość wolnego tempa, zaczynam być zmęczony. Kręcę na niższym przełożeniu, ale męczę się prawie tak, jak jadąc znacznie szybciej na twardszym przełożeniu. Do domu dojeżdżam około 17:30.

Wyjazd udany, pogoda dość dobra. Na odcinku z Niepołomic do Woli Zabierzowskiej zrobiłem mocny trening a potem już rekreacja. Znów popełniłem błąd polegający na nie włączeniu GPS i mój ślad jest krótszy o przeszło 7 km, jakoś nie mogę się to takiego działania Garmina przyzwyczaić. Jednak żeby tego uniknąć, to włączyłem sobie przypominanie o tym, że GPS nie jest włączony co minutę, może to pozwoli mi nie tracić śladów.

Na szosówkach z Krzyśkiem

Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach
  • DST: 21.30 km
  • Czas: 00:47
  • VAVG 27.19 km/h
  • VMAX 53.31 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 183 ( 97%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie: 412 kcal
  • Podjazdy: 148 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatecznie postanowione, sprzedaje Lapierra, kupcem Krzysiek:) Z jednej strony trochę mi szkoda, bo to świetny rower, ale z drugiej strony jednak potrzebuję szosówki na większej ramie.

Krzysiek powoli próbuje się z rowerem szosowym, a dziś postanowił się sprawdzić na niewielkich na razie górkach. Ruszamy dość późno, bo dopiero o 18:20, na początek jedziemy do Staniątek, tempo mocno rekreacyjne. W Staniątkach trzeba się niestety przeprawić pod torami, wyłączam GPS w przejściu podziemnym i jak się potem okaże, zapomnę bo włączyć:(

Zaraz za torami pierwszy segment - Staniątki Górne, cisnę z całych sił, jadę na prawdę mocno, byłby rekord jak nic, ale GPS oczywiście nie działa. Jedziemy dalej i teraz kolej na Winnicę, tu nie jadę na rekord. Do połowy górki jadę równo z Krzyśkiem, ale on zaczyna redukować biegi, a ja już nie bardzo mam czym, więc jadę do przodu. Wyprzedzam Krzyśka dość mocno, ale zmęczenie na szczycie górki jest duże, prawie takie jak wtedy gdy jadę ją od początku na maksa - czasu oczywiście nie mam, bo GPS nie działał. Mniej więcej na Winnicy orientuję się w końcu, że garmin jest zastopowany włączam go i jedziemy dalej. Kolejny podjazd to Brzezie - Kominki, cisnę od początku mocno, pod koniec na serpentynach brakuję mi już trochę pary, ale udaje mi się wykręcić niezły czas - 3:54,9 średnia 21,7 km/h - miejsce na GC dopiero 10, bo tą drogą jeżdżą kolarze na etapie Małopolskiego Wyścigu Górskiego.

Z Brzezia wracamy tą samą drogą, w planie jest jeszcze podjazd z obu stron pod OSP w Dąbrowie, ale już w Brzeziu Krzysiek mówi, że nie podjeżdża od tej trudniejszej strony, więc jedziemy tylko będący po drodze podjazd Dąbrowa nr 1. Cisnę mocno pod górę, do pobicia czas sprzed kilku dni zrobiony na Lapierrze. Ostatecznie wykręcam czas 1:12,7 (średnia 28,81 km/h) i o przeszło 6 sekund poprawiam poprzedni rekord. 

Z Dąbrowy zjeżdżamy do Staniątek, rezygnując z trudniejszej wersji podjazdu pod Dąbrowę, kilka kilometrów zjazdu i rozpoczyna się nie lubiana przeze mnie wietrzna prosta w Staniątkach. Postanawiam zrobić tu segment, więc cisnę z całych sił. Dziś nie wieje, ale pozostałe trudności pozostają, droga ma kiepski asfalt, a w końcowej fazie lekko się wznosi. Początkowo mam bardzo wysoką prędkość, ale słabnę i średnia spada, resztkami sił dojeżdżam do skrzyżowania i odbijam w kierunku stacji w Staniątkach - segment ma 1 km długości, mój czas 1:42,7 (średnia 35,06 km/h) - daje mi to 2 miejsce na segmencie w GC.

Zjeżdżam do stacji kolejowej i postanawiam jeszcze raz pojechać pod górę, bo już wiem że segment z początku treningu nie został zanotowany. Jednak tym razem jadę znacznie wolniej i na dodatek na szczycie zwalniam, a segment kończy się dopiero na skrzyżowaniu, więc mój czas na segmencie jest dość kiepski. Przejeżdżamy pod torami i przed nami ostatni segment - Dębowa sprint. Przed segmentem zaczynamy się rozpędzać, ale okazuję się że na wysepce zwalniającej na początku segmentu robi się korek i musimy lekko zwolnić. W ulicę Dębową wpadam z prędkością około 34 km/h, szybko rozpędzam się do 44 km/h, przez próg zwalniający przelatuję na pełnej prędkości (grubsze opony Peugeota spokojnie na to pozwalają). Na końcu Dębowej zaczynam mieć powoli dość, ale siłą woli dociągam do mety z prędkością mniej więcej 41 km/h - rekord wydaje się być pewny. Jak się potem okazuje, pokonałem segment w czasie 1:07,5 (średnia 43 km/h) poprawiam poprzedni rekord o przeszło 7 sekund i wskakuję na 2 miejsce na GC.

Pozostaje nam już tylko kilkaset metrów do domu. Krzysiek niestety traci cały ślad, więc dziś nie mam porównania z jego wynikami. W sumie wyjazd udany, ustanowione rekordy do Brzezia, na łatwiejszej Dąbrowie i na sprincie na Dębowej, szkoda tylko rekordu na segmencie Staniątki Górne, bo podczas tego nie zarejestrowanego przejazdu rekord na pewno by był.


Praca #13 - na szosówce

Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.00 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 31.70 km/h
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś od rana ładna pogoda, trzeba więc korzystać, do pracy jadę na rowerze. Jestem lekko spóźniony, bo z samego rana moja córka zafundowała mi mały prezent, jadę więc bez śniadania.

Mimo iż słońce świeci na całego, to zaraz po starcie czuję, że jest mi zwyczajnie zimno. Po wjeździe do Puszczy próbuję się rozpędzić, ale od razu czuję, że dziś nie jest mój dzień. Do Sitowca dużym wysiłkiem trzymam jeszcze niezłe tempo, ale potem uznaje że nie ma sensu się męczyć (wychodzi jednak brak śniadania), zrzucam więc z dużej tarczy i wyraźnie zwalniam. Tak dojeżdżam do leśniczówki Przyborów, gdzie postanawiam ponownie przyspieszyć. Przez Zabierzów utrzymuję średnią w okolicach 30 km/h, a na finiszu w Woli Zabierzowskiej jeszcze przyspieszam. W rezultacie wykręcam czas 26:45 i średnią 30,6 km/h - to całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że kilka ładnych kilometrów jechałem znacznie wolniej.

W drodze powrotnej kręciło mi się znacznie lepiej, choć dalej na dość wysokim tętnie. Ostatecznie wykręciłem czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 31 km/h. Średnia w obie strony też w sumie wyszła przyzwoita, choć wyniki na poszczególnych odcinkach nie były porażające, ale za to tempo w miarę równe na całym dystansie.
Na segmentach:
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,63 km; czas: 26:45; średnia: 30,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:54; średnia: 31,1 km/h.

Praca #12 - na szosówce

Czwartek, 28 maja 2015 | dodano:29.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.57 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 31.21 km/h
  • VMAX 34.90 km/h
  • Temp.: 10.0 °C
  • HRmax: 170 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 78%)
  • Kalorie: 680 kcal
  • Podjazdy: 41 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda w drugiej połowie maja niestety nie rozpieszcza, a na dodatek od ostatniego piątku jestem dość mocno przeziębiony, to wszystko sprawiło, że od mojego ostatniego wyjazdu do pracy na rowerze minęło aż 9 dni. Na dziś prognozy były w miarę dobre i mimo iż rano niebo było mocno zachmurzone to postanowiłem jechać rowerem do pracy.

Po dłuższej przerwie spodziewałem się spadku formy, więc założyłem sobie jazdę na lajcie. Niestety tu pojawia się pewien problem, jeśli wrzucę dużą tarczę z przodu to muszę cisnąć powyżej 30 km/h, że kadencja była właściwa, jeśli z przodu wrzucę mniejszą tarczę, to albo strasznie młynkuję, albo jadę w okolicach 27 km/h. W końcu zdecydowałem się na dużą tarczę i prędkość ponad 30 km/h. Spadek formy był widoczny od razu, tętno szybko skoczyło nie chciało opaść, mimo iż nie dawałem z siebie wszystkiego. Na Sitowcu miałem średnią 31 km/h, ale potem trochę zwolniłem i pod leśniczówką było 30,7 km/h. Postanowiłem utrzymać średnią w okolicach 31 km/h, co niestety kosztowało mnie sporo sił. Nie byłem też wstanie mocno zafiniszować, niestety na ostatnim kilometrze jechałem pod wiatr i utrzymywanie prędkości w okolicach 32 km/h kosztowało mnie bardzo dużo.

Ostatecznie osiągnąłem bardzo dobry czas 26:14 (średnia 31,2 km/h), ale do pracy przyjechałem skrajnie zmęczony.

W drodze z pracy do domu niestety towarzyszył mi dość mocny wiatr. Zacząłem dość mocno, ale z każdym kilometrem jechałem słabiej. Na obwodnicy Niepołomic miałem ciągle niezłą średnią, ale w mieście nie miałem już sił walczyć o jej utrzymanie. W rezultacie mój dzisiejszy powrót do domu trwał stosunkowo "długo".
Na segmentach:
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h, - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 26:14; średnia: 31,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:41; średnia: 30,2 km/h.

Sprzedać Lapierra ?

Środa, 20 maja 2015 | dodano:21.05.2015 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 19.12 km
  • Czas: 00:38
  • VAVG 30.19 km/h
  • VMAX 45.26 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 145 ( 77%)
  • Kalorie: 825 kcal
  • Podjazdy: 141 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W tym roku dużo jeżdżę na starej szosówce Peugeot Nice, którą wykorzystuję jako rower dojazdowy do pracy, a bardzo mało na Lapierrze. Ostatnio nawet stwierdziłem, że lepiej mi się jeździ na starej szosówce, zacząłem się więc zastanawiać czy Lapierre nie jest czasem na mnie za mały. W zasadzie ten dylemat miałem już gdy kupowałem ten rower, ale okazja była doskonała, a na rowerze siedziało mi się dobrze, więc kupiłem. Od czasu zakupu Lapierra zrobiłem na nim 34 wycieczki i około 1300 km, jeździło mi się dobrze i przede wszystkim szybko, ale przy dłuższych wycieczka, których niestety za wiele nie było, rower był strasznie niewygodny.

Po ostatniej wycieczce szosowej z Krzyśkiem, kiedy ja jechałem na Peugeocie a on na moim Lapierrze pomyślałem sobie, że mógłbym Lapierra sprzedać (Krzysiek jest chętny) a kupić sobie rower na większej ramie, przy okazji może trochę lepszy. Z drugiej strony mój Lapierre to naprawdę solidna konstrukcja, rama aluminiowa 7005, widelec karbonowy, pełna grupa sora - rower w zasadzie bez zarzutów, ciężko będzie mi trafić drugi raz taki dobry rower.

Dziś postanowiłem zrobić jeszcze jeden solidny trening na Lapierrze, trochę się spieszyłem, bo na niebie gromadziły się burzowe chmury i niestety zapomniałem wziąć ze sobą pasa do pomiaru tętna. Na początek jadę w kierunku Staniątek z zamiarem podjechania Winnicy. Dojeżdżam do torów i tu niespodzianka, pod wiaduktem co prawda dalej przejechać się nie da, za to da się legalnie przejść pod torami przejściem podziemnym, co więcej oprócz schodów, którymi pokonałem tory za pierwszym razem, jest też podjazd dla wózków, którego z początku nie zauważyłem, ale w drodze powrotnej już go wykorzystałem.

Za torami pierwszy segment lekko pod górę, ciężko tu było o dobry wynik, bo jechałem ze startu zatrzymanego i to jeszcze z drogi szutrowej, ale mimo wszystko starałem się wciągnąć na pełnym gazie i ostatecznie wyciągnąłem średnią 27,86 km/h i czas gorszy tylko o 1,5 sekundy od rekordu. Dalej chwila wytchnienia i podjazd pod Winnicę, ruszyłem z całych sił, ale im bliżej szczytu tym mocniej musiałem redukować przerzutki, do szczytu wzniesienia dociągnąłem ostatkiem sił, ale z efektu mogę być zadowolony: na dłuższej wersji podjazdu (0,78 km, średnie nachylenie 5%, max 12%) poprawiłem swój czas o ponad 4 sekundy - 2:04,8 - średnia 22,45 km/h (3 miejsce na GC), natomiast na krótszej wersji (0,59 km, średnie nachylenie 5,1%, max 12%) poprawiłem się o 2,3 sekund - 1:35,8 - średnia 21,98 km/h (3 miejsce na GC). 

Z Winnicy zjechałem do skrzyżowania Brzezie - Szarów i rozpocząłem kolejny segment, na którym do tej pory jeszcze nigdy tak naprawdę z całych sił nie walczyłem. Jest to podjazd pod OSP w Dąbrowie od strony Brzezia, jechałem tą drogą oczywiście wiele razy, ale nigdy z zamiarem walki na segmencie, odcinek oznaczony na GC jako Dąbrowa nr 1 to 0,58 km, średnie nachylenie 3,6% (najtrudniejszy koniec podjazdu) - mój dzisiejszy czas to 1:18,0 - średnia 26,88 km/h (2 miejsce na GC). Na szczycie odbiłem w kierunku Szarowa, pod kościołem zjechałem w kierunku Puszczy i rozpocząłem zdecydowanie trudniejszy wariant podjazdu pod OSP w Dąbrowie. Na tym odcinku wyznaczone są dwa segmenty, pierwszy o nazwie OSP Dąbrową (0,45 km; średnia 5,1%, max 13%), a drugi dłuższy, zaczynający się już przy wiadukcie kolejowym nosi nazwę Dąbrowa nr 2 (0,76 km; średnia 4,2%, max 13%). Pierwszy segment wyznaczyłem ja i obejmuje on tylko stromą ściankę, drugi został wyznaczony od wiaduktu kolejowego i na nim najpierw mamy podjazd 3%, potem chwilę wypłaszczenia i dopiero ściankę. Walcząc od razu na dłuższej wersji trzeba się trochę zmęczyć i na ściankę wjeżdża się już ze sporym tętnem. Zacząłem mocno, tempo około 26-27 km/h na pierwszej części podjazdu, na wypłaszczeniu próbowałem się jeszcze trochę rozpędzić, ale nie bardzo się udało, potem nastąpiła ścianka, do połowy jechałem jeszcze jako tako, ale najbardziej stroma końcówka, to już walka o przeżycie, na szczycie miałem tętno pewnie około 180, a prędkość i tak spadła mi do 14 km/h. Efekt na podjeździe niestety taki sobie, na dłuższej wersji podjazdu wykręciłem czas 2:13,4 - średnia 20,57 km/h (gorzej o prawie 5 sekund od mojego rekordu), lepiej poszło mi na krótszej (stromej wersji) tu wykręciłem czas 1:30,4 km/h - średnia 17,87 km/h (poprawiłem się 0,5 s) ale to dalej dość kiepski czas:(.

Po tym podjeździe musiałem przez dłuższy czas odpoczywać na zjeździe, potem nastąpiła długa, wietrzna i lekko wznosząca się prosta do Staniątek, na której miałem prawie odcięcie, dalej zjazd do stacji kolejowej pod którą zrobiłem małą sesję zdjęciową. Powstały już nowe przejścia podziemne i peron, powoli pojawia się wiadukt nad torami - będzie kolejny stromy podjazd na tej trasie. Dalej jechałem sobie już powolutku mocno zmęczony, ale przede mną był jeszcze jeden segment - sprint na ulicy Dębowej. W zasadzie postanowiłem na nim nie walczyć, ale potem stwierdziłem, że jednak spróbuję go mocno przejechać, nie cisnąłem od początku z całej siły, ale jak przejechałem próg zwalniający i jechało mi się dobrze, to drugą część pojechałem już na maksa. Już tradycyjnie zwolniłem na skrzyżowaniu z ulicą Piękną, bo jakoś boję się tam wpaść z prędkością 40 km/h, to zwolnienie spowodowało, że nie poprawiłem czasu na segmencie, zabrakło mi 0,2 s - mimo to średnia wyszła całkiem niezła 38,79 km/h.

Pozostał mi już tylko dojazd do domu, musiałem cisnąć, bo burza zbliżała się wielkimi krokami, ledwie zdążyłem schować rower i wejść do domu, a po chwili lunęło na całego.

Wyjazd udany, główny cel poprawa czasu na Winnicy został osiągnięty, nie do końca jestem zadowolony z podjazdu pod OSP w Dąbrowie, ciągle uważam, że na tej stromej ściance powinienem pojechać mocniej, ale cóż może następnym razem, może na nowym rowerze?

Wieczorem przy pomocy metra, poziomicy i żony:) dokonałem dokładnych pomiarów swojego ciała, które to wpisałem na kalkulatora na stronie Competitive Cyclist. Pomiar nie pozostawia złudzeń, rama Lapierra jest dla mnie za mała, potrzebna mi jest rama o długości 56 cm - więc nie pozostaje mi chyba nic innego jak sprzedać Lapierra i rozglądnąć się za nowym rowerem.

Praca #11 - na szosówce

Wtorek, 19 maja 2015 | dodano:20.05.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, praca, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 27.54 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 31.18 km/h
  • VMAX 38.50 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • HRmax: 169 ( 90%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie: 647 kcal
  • Podjazdy: 28 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
We wtorek już tradycyjnie jadę do pracy na rowerze. Dziś założenie proste jadę na lajcie bez napinki, bez rekordów w czasie nawet na 30 minut.

Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.

Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
Na segmentach:
- do pracy - 12:25 średnia 31 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:39 średnia 33,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:23; średnia: 31,5 km/h.

Turbacz

Niedziela, 17 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria wycieczki piesze
  • DST: 17.46 km
  • Teren: 16.00 km
  • Czas: 07:12
  • VAVG 2.43 km/h
  • VMAX 9.00 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • HRmax: 154 ( 82%)
  • HRavg 94 ( 50%)
  • Kalorie: 3459 kcal
  • Podjazdy: 779 m
  • Aktywność: Wędrówka
Po ostatniej udanej wycieczce na Górę Chełm i Kudłacze, zaplanowałem kolejną wycieczkę górską tym razem na Turbacz. Niestety na niedziele, prognozy pogody były średnie, co prawda w sobotę na twojej pogodzie pojawiła się prognoza bez deszczu, ale jak rano jechaliśmy samochodem, to można było mieć spore obawy czy uda się deszczu uniknąć.

Na wycieczkę wybraliśmy się z Izą i Krzyśkiem. Samochodem dojechaliśmy do Koninek, skąd zgodnie z planem mieliśmy zaatakować Turbacz szlakiem zielonym przez Obindowiec, a następnie czerwonym na szczyt. Jednak tuż przed wejściem na szlak nastąpiła zmiana planów, pogoda była kiepska, więc stwierdziliśmy że lepiej będzie pójść na szczyt mniej widokowym szlakiem niebieskim, a przy ładniejszej pogodzie (mieliśmy taką nadzieje) wrócić bardziej widokowym szlakiem w dół. Niestety niebieski szlak, jest dość forsowny i dość szybko odczuliśmy jego trudy. Co gorsza gdzieś w połowie drogi zaczęło padać, dopóki szliśmy przez las, to było jeszcze nie najgorzej, ale gdy zaczęliśmy wychodzić na hale to deszcz stawał się dość męczący. Za polaną Średnie na wysokości ponad 1000 m npm Krzysiek z Izą wypruli do przodu, a moja żona zaczęła odczuwać trudy podejścia, więc musieliśmy trochę zwolnić tempo. Z dużym trudem dotarliśmy na Czoło Turbacza (1253 m npm) skąd przez chwilę zobaczyliśmy schronisko, które zaraz zasłoniły nadchodzące chmury. Przejście przez Halę pod Turbaczem, też okazało się mało przyjemne, bo mocny wiatr dawał nam mocno w kość. Końcowej podejście przez las do schroniska, było już trochę przyjemniejsze i po kilku minutach stanęliśmy pod schroniskiem (1283 m npm) - sporo się tu zmieniło od naszej ostatniej wizyty w 2007 roku, trwa remont dachu, poza tym dziś przed schroniskiem nie było żywej duszy.

W schronisku zrobiliśmy dłuższy postój, zjedliśmy obiad i zadowoleniem obserwowaliśmy poprawiającą się powoli pogodę za oknem. Po małej sesji zdjęciowej, ruszyliśmy w drogę powrotną czyli na początek pod górę na szczyt Turbacza (1310 m npm). Przez Turbacz musiała przejść niedawno jakaś nawałnica, po drodze mijaliśmy wiele połamanych drzew, albo sterczących z ziemi kikutów pozbawionych gałęzi. Po kilku minutach przy nieśmiało pojawiającym się na niebie słońcu zdobyliśmy szczyt:), zrobiliśmy oczywiście kilka fotek i po kilku minutach ruszyliśmy w dół szlakiem czerwonym. Z samego szczytu zejście było dość strome, ale po kilku minutach zaczęliśmy marsz stosunkowo płaską trasą, może z lekką tendencją w dół. Pogoda zaczęła poprawiać się na dobre, niestety poranne deszcze zrobiły swoje, droga była mokra i gdy trzeba było trochę zejść to miejscami było ślisko. Czerwonym szlakiem doszliśmy najpierw na Rozdziele (1198 m npm) gdzie zza chmur przebijały ośnieżone szczyty Tatr. Potem dotarliśmy do pomnika upamiętniającego miejsce katastrofy lotniczej z 1973 roku, a kawałek dalej do Obindowca (1106 m npm), gdzie odbijaliśmy w prawo na szlak zielony. Dość stromym zejściem po schodach doszliśmy do polany pod Suhorą (1000 m npm) na której mieści się obserwatorium astronomiczne, w porównaniu z moją ostatnio wycieczką na Turbacz, chyba zmienił się przebieg szlaku, bo wtedy przechodziliśmy koło obserwatorium podczas, gdy dziś minęliśmy go bokiem przez las. Po kolejnych kilku minutach doszliśmy do polany Tobolów (994 m npm), gdzie znajduje się górna stacja wyciągu. W 2007 roku to właśnie z tego miejsca zaczynałem podejście na Turbacz, dziś postanowiliśmy nie korzystać z wyciągu, tylko zejść na sam dół szlakiem zielonym.

Po paru minutach doszliśmy na piękną widokową polanę, gdzie zrobiliśmy kilka fotek. Niestety od tego miejsca, zejście robi się bardzo strome, na szczęście na tej wysokości chyba w ogóle nie padało, bo trasa była sucha, nie mniej jednak takie zejście na koniec wycieczki dało nam mocno z kość. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy do pierwszych zabudowań Koninek od których w dół prowadziła już droga asfaltowa, na koniec zostało nam jeszcze około 1 km dojście do samochodu.

Wycieczka w sumie bardzo udana, byłoby jeszcze lepiej gdyby rano nie podało. Bardziej widokową trasę w dół pokonaliśmy już przy całkiem przyjemnej pogodzie:)

Mapa i galeria wycieczki

Baczków z Krzyśkiem

Sobota, 16 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 46.02 km
  • Czas: 01:36
  • VAVG 28.76 km/h
  • VMAX 42.22 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 177 ( 94%)
  • HRavg 133 ( 71%)
  • Kalorie: 842 kcal
  • Podjazdy: 68 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Zapowiadało się wolne popołudnie, więc postanowiłem wybrać się na rower, początkowo planowałem nawet dość ambitną trasę na szosówce przez Nowe Brzesko do Koszyc, później przez Szczurową, Okulice i Puszczę Niepołomicką z powrotem do domu. Jednak potem stwierdziłem, że przed planowanym na niedziele wypadem na Turbacz taka wycieczka mogłaby być zbyt forsowna, postanowiłem więc pojechać z Krzyśkiem bo Baczkowa. Chciałem jednak przyjechać się na szosie, więc zaproponowałem Krzyśkowi, że dam mu mojego Lappiera a ja pojadę na Peugeocie.

Przed wyjazdem musiałem, więc jeszcze odkręcić bagażnik od mojej starej szosówki, ale po chwili wszystko było gotowe i ruszyliśmy na trasę. Przez miasto jechaliśmy wolno, ale na Drodze Królewskiej, zaczęliśmy się dość mocno rozpędzać, szczególnie że jak się później okazało mieliśmy z wiatrem. W pewnym momencie patrzę a tu Krzysiek mnie wyprzedza i mocno przyspiesza, trochę mnie to zdziwiło, ale cóż nie mogę przecież zostać, więc siadam na koło. Do Sitowca, Krzysiek ciągnął bardzo mocno, następnie ja dałem mocną zmianę i pomyślałem sobie, że moglibyśmy jechać na dobry wynik na segmencie, więc za Sitowcem mówię Krzyśkowi, żeby dał zmianę jeszcze raz to pojedziemy na dobry wynik. Krzysiek chwilę pociągnął a następnie znowu ja wyszedłem na zmianę, w pewnym momencie patrzę, że Krzysiek lekko zostaje. Najpierw przez chwilę na niego czekałem, żeby dał radę utrzymać się na kole, ale jak zobaczyłem, że powoli zaczyna mieć dość, to postanowiłem jechać sam do końca segmentu. Tempo było bardzo mocne, ja czułem się w sumie nieźle, więc rekord był raczej pewny. Po skręcie na Zabierzów, zwolniłem i poczekałem na Krzyśka, który w sumie za wiele nie stracił.

Chwilę pojechaliśmy spacerowym tempem wyrównując oddech, ale na Żubrostradzie, znów podkręciliśmy tempo. Jechaliśmy równym tempem w okolicy 30 km/h. Jak się potem okazało, od Niepołomic do Mikluszowic, też był wyznaczony segment, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po wczytaniu śladu do kompa. Z Mikluszowic pojechaliśmy do Baczkowa, gdzie zrobiliśmy tradycyjny postój pod sklepem, a następnie przez Puszczę ruszyliśmy do domu. Tempo było trochę wolniejsze, bo walczyliśmy z przeciwnym wiatrem, mimo to do Zabierzowa dojechaliśmy z dość dobrą średnią.

Na prostej od Zabierzowa pod leśniczówkę, jechaliśmy sobie wolno, bo z przeciwka jechała wycieczka rowerowa prowadzona przez księdza z Zabierzowa, akurat jak mieliśmy się mijać z wycieczką, ktoś w środku grupy się wywrócił i wycieczka zatarasowała nam całą drogę. Musieliśmy przejść po trawniku, do Niepołomic jechaliśmy stosunkowo wolno, bo po pierwsze było pod wiatr, a po drugie już trochę odczuwaliśmy trudy dzisiejszej wycieczki. Jednak Krzysiek, stwierdził, że może spróbował by się jeszcze z podjazdem pod kopiec w Niepołomicach, więc na koniec ruszamy na segment Grunwaldzka. Wrzuciłem dość twarde przełożenie i od samego początku gaz, pary zaczęło mi brakować dopiero na samym końcu, mimo wszystko utrzymałem prędkość w granicach 30 km/h i było jasne, że kolejny rekord jest pewny:)

Na koniec wycieczki pojechaliśmy do mnie do domu sprawdzić jak nam poszło, wgrywamy ślady a tu szok, na segmencie do Zabierzowa pobiliśmy nawet Misia, lidera wszystkich okolicznych segmentów (rekord przetrwał 1 dzień, w niedziele Misiu się zawziął i dołożył nam ponad 30 sekund:). Mój czas to 10:27 - średnia 36,84 km/h (poprzedni mój najlepszy czas 11:34), Krzysiek trochę do mnie stracił, ale i tak był lepszy od poprzedniego rekordzisty. Na segmencie o którym nie wiedzieliśmy z Niepołomic do Mikluszowic zrobiliśmy średnią 31,4 km/h (5 i 6 wynik), natomiast na segmencie pod kopiec, na którym walczyliśmy też poszło świetnie mój wynik 30,1 s - średnia 33,43 km/h (3 wynik na segmencie), a Krzysiek 32,3 s - średnia 31,14 km/h.

Koniec końców okazało się, że w z lajtowej wycieczki zrobiliśmy ściganie na segmentach, rekordy padły, ale do domu przyjechaliśmy dość mocno zmęczeni.

Na góralu po Puszczy

Piątek, 15 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 22.07 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:01
  • VAVG 21.71 km/h
  • VMAX 37.45 km/h
  • HRmax: 175 ( 93%)
  • HRavg 127 ( 67%)
  • Kalorie: 454 kcal
  • Podjazdy: 77 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po powrocie z pracy zjadłem obiad i pojechałem z moją córką na plac zabaw, córka jechała z nowym kasku, który kupiłem jej dzień wcześniej. Na początku trochę protestowała, ale potem pokazałem jej, że sam ubieram kask, wiec zdecydowała się też założyć:)
O 18 ruszyłem z Krzyśkiem na małą przejażdżkę na rowerze górskim. Na początek pojechaliśmy do Puszczy Niepołomickiej, ścieżką rowerową dojechaliśmy do Szarowa i postanowiliśmy się zmierzyć z podjazdem pod Dąbrowe. Muszę powiedzieć, że poszło mi w sumie nieźle. mimo iż jechałem na rowerze górskim na szerokich koła to podjechałem szybciej niż ostatnio na crossie. Dalej było już spokojnie, pojechaliśmy do Kłaja, skąd przez Puszczę przecięliśmy do Drogi Królewskiej. Na koniec pojechaliśmy pod dawny ośrodek "Krakowianka" i przez las wyjechaliśmy na Wrzosową.
W sumie wyszedł taki mocny wieczorny trening. 

Praca #10 - znów na rekord

Piątek, 15 maja 2015 | dodano:15.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
  • DST: 28.00 km
  • Czas: 00:52
  • VAVG 32.31 km/h
  • VMAX 38.70 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • HRmax: 182 ( 97%)
  • HRavg 150 ( 80%)
  • Kalorie: 675 kcal
  • Podjazdy: 52 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś już po raz 10 w tym roku wybrałem się do pracy na rowerze. Gdy wyjeżdżałem kilka minut przed 7 było zimno - około 6 stopni, ale zapowiadał się ładny dzień. Kilka dni temu założyłem sobie, że jak następnym razem pojadę do pracy to spróbuję powalczyć o wynik na segmencie do pracy, a nie na całej trasie. Jednak wtedy do pracy pojechałem samochodem i z planów nic nie wyszło. Dziś rano stwierdziłem, że jadę na lajcie może nawet na czas w granicach 30 minut, ale mimo iż jakoś się nie zaginałem to dojeżdżając do obwodnicy miałem średnią 28,6 km/h, niestety musiałem wyhamować do zera i po chwili moja średnia wynosiła ledwie 26,6 km/h.

Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu

Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.

Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
Na segmentach:
- do pracy - 11:34 średnia 33,27 km/h (rekord na GC - rekord 11,34 średnia 33,27 km/h)
- z pracy - 12:07 średnia 31,84 km/h (6 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)


Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 25:43; średnia: 31,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:49; średnia: 31,1 km/h.