Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Turbacz

Niedziela, 17 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria wycieczki piesze
  • DST: 17.46 km
  • Teren: 16.00 km
  • Czas: 07:12
  • VAVG 2.43 km/h
  • VMAX 9.00 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • HRmax: 154 ( 82%)
  • HRavg 94 ( 50%)
  • Kalorie: 3459 kcal
  • Podjazdy: 779 m
  • Aktywność: Wędrówka
Po ostatniej udanej wycieczce na Górę Chełm i Kudłacze, zaplanowałem kolejną wycieczkę górską tym razem na Turbacz. Niestety na niedziele, prognozy pogody były średnie, co prawda w sobotę na twojej pogodzie pojawiła się prognoza bez deszczu, ale jak rano jechaliśmy samochodem, to można było mieć spore obawy czy uda się deszczu uniknąć.

Na wycieczkę wybraliśmy się z Izą i Krzyśkiem. Samochodem dojechaliśmy do Koninek, skąd zgodnie z planem mieliśmy zaatakować Turbacz szlakiem zielonym przez Obindowiec, a następnie czerwonym na szczyt. Jednak tuż przed wejściem na szlak nastąpiła zmiana planów, pogoda była kiepska, więc stwierdziliśmy że lepiej będzie pójść na szczyt mniej widokowym szlakiem niebieskim, a przy ładniejszej pogodzie (mieliśmy taką nadzieje) wrócić bardziej widokowym szlakiem w dół. Niestety niebieski szlak, jest dość forsowny i dość szybko odczuliśmy jego trudy. Co gorsza gdzieś w połowie drogi zaczęło padać, dopóki szliśmy przez las, to było jeszcze nie najgorzej, ale gdy zaczęliśmy wychodzić na hale to deszcz stawał się dość męczący. Za polaną Średnie na wysokości ponad 1000 m npm Krzysiek z Izą wypruli do przodu, a moja żona zaczęła odczuwać trudy podejścia, więc musieliśmy trochę zwolnić tempo. Z dużym trudem dotarliśmy na Czoło Turbacza (1253 m npm) skąd przez chwilę zobaczyliśmy schronisko, które zaraz zasłoniły nadchodzące chmury. Przejście przez Halę pod Turbaczem, też okazało się mało przyjemne, bo mocny wiatr dawał nam mocno w kość. Końcowej podejście przez las do schroniska, było już trochę przyjemniejsze i po kilku minutach stanęliśmy pod schroniskiem (1283 m npm) - sporo się tu zmieniło od naszej ostatniej wizyty w 2007 roku, trwa remont dachu, poza tym dziś przed schroniskiem nie było żywej duszy.

W schronisku zrobiliśmy dłuższy postój, zjedliśmy obiad i zadowoleniem obserwowaliśmy poprawiającą się powoli pogodę za oknem. Po małej sesji zdjęciowej, ruszyliśmy w drogę powrotną czyli na początek pod górę na szczyt Turbacza (1310 m npm). Przez Turbacz musiała przejść niedawno jakaś nawałnica, po drodze mijaliśmy wiele połamanych drzew, albo sterczących z ziemi kikutów pozbawionych gałęzi. Po kilku minutach przy nieśmiało pojawiającym się na niebie słońcu zdobyliśmy szczyt:), zrobiliśmy oczywiście kilka fotek i po kilku minutach ruszyliśmy w dół szlakiem czerwonym. Z samego szczytu zejście było dość strome, ale po kilku minutach zaczęliśmy marsz stosunkowo płaską trasą, może z lekką tendencją w dół. Pogoda zaczęła poprawiać się na dobre, niestety poranne deszcze zrobiły swoje, droga była mokra i gdy trzeba było trochę zejść to miejscami było ślisko. Czerwonym szlakiem doszliśmy najpierw na Rozdziele (1198 m npm) gdzie zza chmur przebijały ośnieżone szczyty Tatr. Potem dotarliśmy do pomnika upamiętniającego miejsce katastrofy lotniczej z 1973 roku, a kawałek dalej do Obindowca (1106 m npm), gdzie odbijaliśmy w prawo na szlak zielony. Dość stromym zejściem po schodach doszliśmy do polany pod Suhorą (1000 m npm) na której mieści się obserwatorium astronomiczne, w porównaniu z moją ostatnio wycieczką na Turbacz, chyba zmienił się przebieg szlaku, bo wtedy przechodziliśmy koło obserwatorium podczas, gdy dziś minęliśmy go bokiem przez las. Po kolejnych kilku minutach doszliśmy do polany Tobolów (994 m npm), gdzie znajduje się górna stacja wyciągu. W 2007 roku to właśnie z tego miejsca zaczynałem podejście na Turbacz, dziś postanowiliśmy nie korzystać z wyciągu, tylko zejść na sam dół szlakiem zielonym.

Po paru minutach doszliśmy na piękną widokową polanę, gdzie zrobiliśmy kilka fotek. Niestety od tego miejsca, zejście robi się bardzo strome, na szczęście na tej wysokości chyba w ogóle nie padało, bo trasa była sucha, nie mniej jednak takie zejście na koniec wycieczki dało nam mocno z kość. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy do pierwszych zabudowań Koninek od których w dół prowadziła już droga asfaltowa, na koniec zostało nam jeszcze około 1 km dojście do samochodu.

Wycieczka w sumie bardzo udana, byłoby jeszcze lepiej gdyby rano nie podało. Bardziej widokową trasę w dół pokonaliśmy już przy całkiem przyjemnej pogodzie:)

Mapa i galeria wycieczki


Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ienap
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]