Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2010

Dystans całkowity:453.69 km (w terenie 110.00 km; 24.25%)
Czas w ruchu:24:14
Średnia prędkość:18.72 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:41.24 km i 2h 12m
Więcej statystyk

Po górkach (Biskupice, Łazany)

Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano:30.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 37.77 km
  • Czas: 01:47
  • VAVG 21.18 km/h
  • VMAX 59.90 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Szosowa wycieczka po górkach pogórza wielickiego, pojechałem na rowerze crossowym i odczułem wielką różnice po ostatnich wycieczkach na rowerze górskim - mój stary rowerek toczył się że aż miło. Trasa była dość trudna, ale dzisiaj miałem całkiem niezłą formę i nawet pod dość strome podjazdy jechało mi się całkiem dobrze.

Z Niepołomic skierowałem się przez Staniątki i Zagórze do Bodzanowa - tu musiałem pokonać pierwsze podjazd ale i było kilka fajnych zjazdów. W Bodzanowie przejechałem przez drogę nr 4 i stromym podjazdem wyjechałem do drogi Suchoraba - Biskupice, skręt na Biskupice potem przejazd przez drogę wojewódzką do Gdowa i krótki ale mega stromy podjazd kościół w Biskupicach. Po krótkiej przerwie pod kościołem krótki zjazd i następnie kolejny stromy podjazd do Sułowa na punkt widokowy Bukowiec (410 m npm). Z Sułowa do Łazan są głównie zjazdy i jedzie się naprawdę super. Pod kościołem w Łazanach kilka fotek i znowu super szybki zjazd do drogi na Gdów, przejazd przez tą drogę i dalej zjazdy praktycznie aż do samych Trąbek. Tu kawałek równinny aż do Zabłocia gdzie czekał na mnie krótki ale znowu bardzo stromy podjazd do drogi na Suchorabę - podjechałem dość sprawnie - a facet na skuterze który jechał za mną pokonywał podjazd zakosami:) Dalej jazda po cmentarz wojenny w Suchorabie - kilka wycieczek temu chwaliłem gminę na naprawę uszkodzonego ogrodzenia cmentarza, a tym czasem okazało się, że ogrodzenie naprawił sprawca zniszczeń (wypadek samochodowy) na własny koszt.

W Suchorabie najpierw zjazd pod Szkołę a potem stromy wyjazd w kierunku Czyżowa - przez Czyżów pojechałem inaczej niż zwykle w po kilku kilometrach ponownie przeciąłem drogę nr 4 - dalej pojazd i wyjechałem w Brzeziu, gdzie kręciłem do Gruszek i dalej przez Winnicę (zjazd) do Staniątek i do domu.

Wycieczka szosowa, szybka bez dużej ilości przystanków, więc zdjęć jest tylko kilka. Jechało się super i od razu odczułem przesiadkę z roweru górskiego - w końcu doceniłem zalety crossa na wąskich kołach w jeździe po asfalcie, mimo że jest dużo cięższy od górala po droga asfaltowych jeździ się nim dużo dużo lepiej.

Galeria wycieczki


Rajd na Czyżyczkę

Niedziela, 25 kwietnia 2010 | dodano:26.04.2010 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 47.00 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 02:40
  • VAVG 17.62 km/h
  • VMAX 64.00 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miała być wycieczka do Nowego Wiśnicza ale jak rano zobaczyłem, że dość mocno wieje postanowiłem skrócić trochę dystans - szczególnie że nie miałem za dużo czasu i musiałem szybko wrócić do domu. Skończyło się więc na wycieczce na wzgórze Grodzisko w Chełmie, dalej na wyjeździe pod wzgórze Czyżyczka pod cmentarz wojenny 336, zjazd z Czyżyczki polnymi drogami do cmentarza 337 w Buczynie (Grabinie). Powrót przez Wolę Nieszkowską, Książnice, Łężkowice, Grodkowice, Brzezie i Staniątki.

Wyruszyłem o godzinie 9:30, było jeszcze trochę chłodno i do tego wiatr dość mocno wiał, zanim dojechałem do pierwszego przystanku na wzgórzu Grodzisko w Chełmie byłem już dość mocno zmęczony mimo to że w zasadzie nie jechałem wprost pod wiatr, ale boczne podmuchy dały mi się mocno we znaki. Na Grodzisku kilka zdjęć - miejsce to jest doskonały punktem widokowym i naprawdę warto go odwiedzić. Po krótkim odpoczynku ruszyłem do punktu docelowego dzisiejszej wycieczki czyli na wzgórze Czyżyczka - najpierw krótki zjazd, później 2 kilometry po płaskim terenie i dotarłem do Gierczyc, gdzie rozpoczął się prawie 2 kilometrowy dość stromy podjazd pod górujące nad okolicą wzgórze. Na szczycie wzgórza znajduję się cmentarz wojenny 336 będący symbolem krwawych walk o to ważne strategicznie miejsce, które miały miejsce w 1914 roku. Przy cmentarzu znajduję się sporych rozmiarów zbiornik na wodę, który do niedawna pozwalał rozpoznać Czyżyczkę z bardzo dużej odległości - jednak ostatnio został pomalowany na zielono i już nie jest tak dobrze widoczny.

Z Czyżyczki postanowiłem zjechać polnymi drogami do cmentarza wojennego 337 w Grabinie - już kiedyś próbowałem tej drogi i wtedy poważnie pobłądziłem myślałem, że tym razem będzie lepiej i uda się zjechać wprost na cmentarz. Niestety to okazało się fizycznie niewykonalne po prostu nie istnieje droga, która by mnie tam wprost zaprowadziła. Koniec końców musiałem zjechać do samego podnóża wzgórza i pojechać ścieżką od dołu - po dwóch niedanych próbach doszedłem w końcu do wniosku, że następnym razem trzeba zdecydowanie zjechać z Czyżyczki normalnie asfaltem do Grabiny i podjechać do cmentarza 337 wygodniejszą drogą z drugiej strony. Po odwiedzeniu cmentarza skierowałem się drogą prowadzącą mocno pod górę do Buczyny, w nagrodę miałem bardzo szybki zjazd do Nieszkowic Małych - udało mi się nawet ustanowić rekord prędkości na rowerze górskim 64 km/h. Powrót do domu przez Książnice, Łężkowice - tu fotki kościoła i widocznego w oddali wzgórza Grodzisko na którym już dziś byłem, dalej boczną drogą do Grodkowic - tu kolejny podjazd i dojazd do dobrze znanego mi punktu w Brzeziu. Krótka wizyta na kolejnym cmentarzu wojennym znajdującym się na cmentarzu parafialnym w Brzeziu i zjazd w dół przez Gruszki, wzgórze Winnica do Staniątek, skąd ścieżką przez Puszczę wprost do domu.

Trasa może niezbyt długa ale z uwagi na wiatr dość męczącą, na szczęście pod czołowy wiatr musiałem jechać tylko momentami, wiatr boczny też bardzo przeszkadzał ale był jeszcze do wytrzymania, z wiatrem jechałem też tylko chwilami.

Ślad wycieczki widoczny poniżej jest niestety urwany, brakuje pierwszych kilometrów jazdy. Startowałem jak zwykle z Niepołomic i potem ścieżką rowerową udałem się do Szarowa i dalej do Kłaja - tu rozpoczyna się zapis trasy na mapce.

Galeria wycieczki


Po lesie, na cmentarz wojenny - powrót wałem wiślanym

Sobota, 24 kwietnia 2010 | dodano:24.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 27.90 km
  • Teren: 12.00 km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 19.47 km/h
  • VMAX 40.40 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miała być krótka jazda po lesie, potem przedłużyłem ją trochę o dojazd do odremontowanego cmentarza wojennego nr 324 w Woli Batorskiej. Powrót przez Wolę Batorską a potem wałem wiślanym do mostu Wiśle w Niepołomicach, krótki przystanek pod krzyżem gdzie kiedyś znajdował się cmentarz wojenny 326 i dalej już do domu bocznymi drogami.

Początek trasy terenowo - przejazd ścieżką rowerową do Szarowa, potem krótki podjazd pod kościół w Szarowie, zjazd pod pomnik i ponownie w las w Kłaju do tzw. Koziego Lasu. W lesie krótka przerwa na jeziorkiem i dalej próba przedarcia się ścieżkami leśnymi zgodnie z dawnymi oznakowaniami czerwonego szlaku. Tu niestety musiałem się wrócić bo trafiłem na strumyk którego bez zamaczania nóg raczej bym nie pokonał. Powróciłem więc na nowy, znacznie uproszczony czerwony szlak, ale po kilku kilometrach postanowiłem jednak zboczyć w leśną ścieżkę:) tu znowu trafiłem na ten sam strumyk w tym miejscu głębszy i szerszy, ale były przez niego przerzucone betonowe płyty - przejechać co prawda się nie dało, ale przeniosłem rower i ruszyłem dalej coraz węższą leśną ścieżką. W pewnym momencie ścieżka całkiem zanikła a ja musiałem się przedzierać między drzewami - na szczęście jechałem rowerem górskim. W końcu dotarłem do szerokiej szutrowej drogi na osiedlu błoto, szybko dojechałem do Drogi Królewskiej gdzie napotkałem na tabliczki informujące o długości i kierunku szlaków.

W tym miejscu miałem nawrócić w kierunku Niepołomic, ale postanowiłem zobaczyć jeszcze odremontowany cmentarz wojenny 324 - udało mi nawet wejść na teren cmentarza przez pobliski skład budowlany bo ze wszystkich innych stron cmentarz jest zagrodzony:( Po obejrzeniu cmentarza nie wróciłem już do lasu tylko postanowiłem wracać do domu przez Wolę Batorską i po wale wiślanym. Tak dojechałem do mostu na Wiśle w Niepołomicach skąd ruszyłem w kierunku domu. Na ulicy Wimmera sfotografowałem jeszcze pozostałość cmentarza wojennego 326.

Galeria wycieczki


Krótka jazda po lesie

Piątek, 23 kwietnia 2010 | dodano:23.04.2010 Kategoria 0-20 km
  • DST: 14.52 km
  • Teren: 8.00 km
  • Czas: 00:43
  • VAVG 20.26 km/h
  • VMAX 52.20 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W piątek po pracy postanowiłem pokręcić po lesie i wypróbować rower GT po generalnym przeglądzie i nowa obudowę na palmtopa. Jazda w większości terenowa po Puszczy końcówka po asfaltach na rynek w Niepołomicach i po przez Kopiec Grunwaldzki do domu.

Rower spisuję się bardzo dobrze, obudowa jeszcze lepiej w końcu nie muszę się martwić, że palmtop wypadnie mi uchwytu - teraz nie mam żadnych drgań i wszystko jest jak trzeba, chyba kupię jeszcze jedną taką obudowę na drugi rower.

Galeria wycieczki


Wiosenna setka

Niedziela, 18 kwietnia 2010 | dodano:18.04.2010 Kategoria 100 km i więcej, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 104.20 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 04:37
  • VAVG 22.57 km/h
  • VMAX 40.70 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Zaplanowałem sobie spokojną wycieczkę po Puszczy Niepołomickiej i przez Nowe Brzesko do klasztoru w Hebdowie - miało być 60 km spokojnego kręcenia a wyszło 104:)

Około 10 rano wyjechałem z domu i skierowałem się do Puszczy na Drogę Królewską w momencie gdy wjechałem do Puszczy z zadowolenie stwierdziłem, że w końcu mamy wiosnę. Pogoda piękna i słoneczna, a Puszcza robi się coraz bardziej zielona, wkoło słychać śpiew ptaków. Kręciłem więc sobie spokojnie przez Puszczę najpierw Drogą Królewską, a potem Żubrostradą w kierunku Mikluszowic, robiąc kilka przystanków na zrobienie zdjęć. Po wyjeździe na drugim końcu Puszczy w Mikluszowicach, skręciłem w lewo i skierowałem się planowo na Dziewin, Drwinie a później przez uroczysko Grobelczyk w kierunku Ispiny i Nowego Brzeska gdzie przejechałem most na Wiśle i wjechałem do Nowego Brzeska. Miasteczko to było celem jednej z moich pierwszych w życiu poważnych wycieczek rowerowych - w wieku 14 lat pokonałem trasę z Niepołomic do Nowego Brzeska i spowrotem przejeżdżając rekordowy dystans 40 km:) W Nowym Brzesku kilka fotek kościoła z drewnianą dzwonnicą, Starego Rynku i nowego Rynku - niestety całkowicie rozkopanego. Ruszyłem dalej do pobliskiego klasztoru w Hebdowie, gdy tam dojechałem trwała akurat msza święta, więc zostałem na mszę - robiąc przy okazji mały odpoczynek.

W tym momencie planowy cel mojej wyprawy został osiągnięty, ale czułem się bardzo dobrze, więc postanowiłem przejechać jeszcze kilka kilometrów do dworku w Śmiłowicach. Po drodze pojawiły się pierwsze wzniesienia, ale do bardzo pięknego dworku - obecnie hotelu dojechałem bez większych problemów. Ponieważ piękna pogoda dalej się utrzymywała, a godzina była jeszcze wczesna stwierdziłem, że szkoda tak szybko wracać do domu - postanowiłem więc przekroczyć Wisłę mostem w Koszycach i postarać się zaliczyć w dniu dzisiejszym 100 km. Do Koszyc jechałem drogą wojewódzką 79, zaliczając po drodze kilka wzniesień w tym jedno o 7% nachyleniu w nagrodę ostatnie kilometry przed Koszycami to piękny i długi zjazd. Na trasie do Koszyc od czasu do czasu dokuczał mi wiatr, wiał on co prawda z boku, ale co jakiś czas łapałem mocniejsze podmuchy wiatru. W Koszycach odpoczynek połączony z fotografowaniem malowniczego rynku i kościoła, około godziny 14:00 zawyły syreny w mieście oznajmiając początek pogrzebu prezydenta na Wawelu. Po chwili ruszyłem więc dalej mostem na Wiśle w kierunku Szczurowej, niestety na tym odcinku zderzyłem się z przeciwnym wiatrem i te kilka kilometrów strasznie mnie zmęczyło. Po dojechaniu do drogi 964 odbiłem jeszcze na Rynek do Szczurowej, żeby wydłużyć dystans ponieważ zależało mi na przejechaniu 100 km.

Po krótkim postoju w Szczurowej wróciłem na drogę 965 i ruszyłem w kierunku Ujścia Solnego. Droga na tym odcinku jest niestety fatalna, w asfalcie dziury i łaty, a do tego jeszcze otwarty teren na którym wiatr sobie mocno hula. Do Ujścia Solnego przyjechałem mocno zmęczony i zacząłem powoli żałować, że wydłużyłem trasę dzisiejszej wycieczki. Ale cóż do domu pozostawało jeszcze jakieś 30 km i trzeba było jechać dalej. Przejazd przez Niedary, później Świniary - tu krótki postój nad Wisłą w miejscu gdzie kiedyś była przeprawa promowa i dalej skręt w kierunku Bochni na Zieloną. Dalej jazda przez znane mi już okolice Drwini i Dziewina, Mikluszowicach skręt do Puszczy na Żubrostradę. Powrót do domu tą są drogą co rano, tuż za Sitowcem licznik pokazał 100 km. Ostatecznie przejechałem trochę ponad 104 km ze średnią prędkością 22,5 km. Muszę powiedzieć, że trasa trochę mnie zmęczyła i chyba nie do końca byłem gotowy na tą setkę, ale spontaniczna decyzja zapadła i dystans został zaliczony:)

Trasa: Niepołomice - Puszcza Niepołomicka (Droga Królewska, Żubrostrada) - Mikluszowice - Dziewin - Drwinia - Nowe Brzesko - Śmiłowice - Koszyce - Szczurowa - Ujście Solne - Niedary - Świniary - Zielona - Drwinia - Dziewin - Puszcza Niepołomicka (Żubrostrada, Droga Królewska) - Niepołomice

Galeria wycieczki


Kopiec w Krakuszowicach

Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano:17.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 30.00 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:25
  • VAVG 21.18 km/h
  • VMAX 55.60 km/h
  • Temp.: 11.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka w celu odwiedzenie i zrobienia zdjęć tajemniczemu kopcowi w Krakuszowicach. Jaką zagadkę kryje ten niewiadomego pochodzenia kopiec ??

Kopiec w Krakuszowicach odwiedziłem niedawno podczas wycieczki po czerwonym szlaku rowerowym ziemi gdowskiej zobacz więcej. Zrobiłem wtedy jedno szybkie zdjęcie i pojechałem dalej, ale po tamtej wycieczce zainteresowałem się tematem tego kopca i legendami oraz badania dotyczącymi tego miejsca.

Najpierw legenda - cytat za wikipedią: Legenda głosi, że król Krak miał dwóch synów. Gdy synowie Kraka uśmiercili smoka, młodszy z żądzy władzy miał się rzucić na starszego i go zabić, ojcu skłamał, że to wina potwora. Wg legendy zabitego syna Kraka pochowano w Krakuszowicach, sypiąc mu kopiec. Po śmierci Kraka jego syn na krótko przejął panowanie w państwie. Szybko odkryto jednak mroczny sekret Kraka II i skazano go na banicję.

Prof. Władysław Góral z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH przytacza własną teorię dotycząca powstania i znaczenia kopca w Krakuszowicach: "Miejscowi tłumaczą, że w tym miejscu młody Krak miał zostać rozszarpany przez wilki lub zabity podczas polowania. Zacząłem jednak szukać astronomicznych powiązań między położeniem kopcem legendarnego ojca [kopiec Krakusa], syna i córki [kopiec Wandy]. [...] Tam dopiero zaczyna się ciekawa astronomia. Po pierwsze: linia łącząca krakowski kopiec Krakusa i kopiec Kraka z Krakuszowic ma podobne własności, jak linia kopiec Krakusa - kopiec Wandy. Jest do niej symetryczna i również dzieli rok na osiem równych części. Pojawia się także ciekawa zależność między kopcem Kraka a Wandy. Wiąże się ze szczególnym położeniem wschodu i zachodu Księżyca. [...] Przy dobrej widoczności krakowskie kopce są ze swoich wierzchołków dostrzegalne. Dzieli je dystans 8,63 km. Krakuszowicki jest dalej. Dlatego pomiędzy nimi musiały być punkty pośrednie. Mamy już kandydatów na te punkty..." - pełną treść wywiadu z profesorem Góralem znajdziecie tu.

Poniżej przedstawiam jeszcze kilka linków do stron na których znajdują się informacje o kopcu w Krakuszowicach:
www.grodkowice.eu
www.bialczynski.wordpress.com

Podczas tej wycieczki odwiedziłem jeszcze cmentarz wojenny z okresu I wojny nr 376 w Suchorabie i w tym miejscu muszę pochwalić władze naszej gminy za szybką reakcje na moje zgłoszenie o zniszczeniu ogrodzenia cmentarza. Ogrodzenie zostało naprawione i cmentarz ponownie prezentuję się bardzo fajnie.


Trasa: Niepołomice - Staniątki - Zagórze - Suchoraba (Cmentarz 376) - Zborczyce - Krakuszowice (Kopiec Krakusa) - Cichawa - Brzezie - Dąbrowa - Szarów - niepołomicka ścieżka rowerowa - Niepołomice

Galeria wycieczki


Testowanie nowego softu

Czwartek, 15 kwietnia 2010 | dodano:15.04.2010 Kategoria 0-20 km
  • DST: 4.30 km
  • Czas: 00:12
  • VAVG 21.50 km/h
  • VMAX 27.80 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Krótka trasa po mieście w celu testowanie nowego programu na palmtopa do nawigacji rowerowej. Podczas jazdy trochę się bawiłem opcjami, więc jazda niezbyt szybka - program lepszy od poprzedniego ale do ideału jeszcze daleko - na razie nie stać mnie jednak Garmina:(


Wiosenna odyseja rowerowa 2010

Sobota, 10 kwietnia 2010 | dodano:10.04.2010 Kategoria 41-60 km, Po górkach, RNO, zawody
  • DST: 56.70 km
  • Teren: 36.00 km
  • Czas: 03:55
  • VAVG 14.48 km/h
  • VMAX 45.70 km/h
  • Temp.: 8.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W cieniu tragedii narodowej odbyła się wiosenna edycja Odysei rowerowej Compassu. Trasę przejechałem wraz z kolegą, pogoda do kitu, trasa ciężka, ale daliśmy radę:) Oficjalne wyniki: czas 4:56; miejsce w kategorii Rekreacyjna MM - 10; wyprzedziły nas jeszcze 3 pary MIX, więc ostatecznie byliśmy 13 drużyną w kategorii.

Ale od początku, o 6:30 wyjazd z Niepołomic, jazda do Olkusza bez przeszkód i o 8:00 byliśmy już w biurze zawodów w Rabsztynie. Przed 9 rozbił się samolot prezydencki ale o tym fakcie dowiedziałem się dopiero na trasie około godziny 10:30. Przed startem podjechałem sobie jeszcze do zamku w Rabsztynie i zrobiłem kilka fotek. Punkt 10:00 start imprezy, po otrzymaniu mapy zadecydowaliśmy, że punkty będziemy zaliczać według następującej kolejności: 8, 7, 9, 6, 5, 4, 3, 2, 10, 1 - więc w zasadzie od końca.

Do punktu 8 dojazd ścieżką rowerową koło zamku i dalej wzdłuż linii lasu, już na pierwszych kilometrach poczułem, że dzisiaj nie jest mój dzień, męczyłem się strasznie i zacząłem mieć wątpliwości czy uda mi się skończyć zawody. Do punktu nr 7 jechaliśmy dalej czerwonym szlakiem rowerowym, a później kawałek czerwonym szlakiem pieszym - częściowo pieszo bo droga była naprawdę trudna i miejscami zawalona złamanymi drzewami. To właśnie po dotarciu do tego punktu dowiedziałem się co się stało i zaczęliśmy się domyślać, że jutrzejszy etap pewnie się nie odbędzie - zadecydowaliśmy więc że dzisiejszy etap trzeba skończyć. Na domiar złego podczas krótkiego postoju na punkcie 7 zaczął padać deszcz z gradem - na szczęście tylko przez chwilę i mogliśmy ruszyć dalej.

Zdecydowaliśmy się że do punktu 9 pojedziemy asfaltami, więc wróciliśmy się kawałek i ruszyliśmy drogą przez las w kierunku asfaltowych szos. Okazało się, że droga którą wybraliśmy jest remoncie i posiada piękny nowy asfalt na dodatek zamknięty dla ruchu, jechało się więc całkiem fajnie i dopiero w końcówce musieliśmy przejść kawałek bokiem obok pracujących walców. Z tej drogi skręciliśmy w prawo i czekał nas dość męczący podjazd do kapliczki, przy której znajdował się punkt 9. W tym miejscu czułem już potworne zmęczenie i zacząłem wyraźnie zostawać z tylu na podjazdach, ale jedziemy dalej. Powrót w kierunku drogi w remoncie, przejazd przez nią i jazda wiejskimi drogami asfaltowymi w kierunku punktu 6, sam punkt znajdował się w lesie, więc odbiliśmy z drogi asfaltowej w prawo i po jakimś kilometrze byliśmy na punkcie 6. Powrót do szosy tą samą drogą i jazda asfaltami do punktu 5. Punkt 5 znajdował się na wzgórzu na szczyt którego prowadziła bardzo stroma droga przez las i potem przez łąkę - większość tej trasy musieliśmy pokonać pieszo, ale po chwili byliśmy na punkcie. Niestety w tym momencie zaczął już zdecydowanie padać deszcz i dalsza trasa stała się bardzo nieprzyjemna.

Zjazd ze wzgórza tą samą ścieżką przez pole i przez las, dalej kawałek drogą szutrową, potem kawałek asfaltem aż do drogi wojewódzkiej 791 na Klucze. Droga pięknym nowym asfaltem na Klucze była niestety męką - deszcz lał jak cholera, bardzo duży ruch, na dodatek woda stojąca na szosie i fontanna w momencie przejazdu przez takie kałuże. Do miejscowości Klucze przyjechałem skrajnie zmęczony, zatrzymaliśmy się i podjęliśmy decyzję, że jedziemy do punktu 4 i tam pomyślimy co dalej. Niestety w tym miejscu przydarzył nam jedyny błąd nawigacyjny, zamiast skręcić w wąską drogę prowadzącą do punktu, pojechaliśmy szosą na kierunku Bolesława, swój błąd zrozumieliśmy po jakimś kilometrze i żeby się nie wracać pojechaliśmy szlakiem konnym po obrzeżach Pustyni Błędowskiej, niestety droga była strasznie ciężka, piasek a na sam koniec podejście pod punkt o takim nachyleniu, że szkoda nawet mówić - no cóż za błędy trzeba płacić. Przy punkcie 4 krótki odpoczynek i decyzja, jedziemy zawody do końca bez opuszczania punktów.

Na szczęście przestało padać i dalsza jazda nie była już taka uciążliwa. Powróciliśmy, więc na drogę do Bolesława, kierunek na punkt 3, kilka kilometrów drogą asfaltową a później skręt w kierunku stadniny koni, tam zaliczamy punkt 3, wracamy do szosy na Bolesław, ale po chwili skręcamy w lewo w kierunku punktu 2. Jazda najpierw asfaltem, później szutrem w końcu ścieżką piaskową po szczycie walu ziemnego na którym znajdował się punkt 2. Dalej wąską ścieżką przez las, później drogą szutrową i w końcu wyjazd na Stary Olkusz, tu skrót koło kościoła i wyjazd na drogę asfaltową, która miała nas zaprowadzić w kierunku punktu 10. Punkt ten znajdował się na ścieżce rowerowej w pobliżu skał wapiennych - ścieżka może i rowerowa ale strasznie stroma, więc dla nas okazała się w większości ścieżką pieszą, ale już po kilku minutach byliśmy przy skałach, gdzie mieścił się punkt 10. Tu chwila odpoczynku i zjazd w dół w kierunku drogi wojewódzkiej 791 na Olkusz. Szosą niestety było znowu pod górę, a gdy tylko zaczął się zjazd to należało skręcić w lewo do punktu 1. Droga do punktu pierwszego już łatwa i dalej zjazd ścieżką polną do kolejnej drogi asfaltowej prowadzącej na Olkusz, my jednak pojechaliśmy w kierunku przeciwnym i po kilkuset metrach skręciliśmy w prawo w szutrową drogę prowadzącą w kierunku Rabsztyna. Po kilku minutach jazdy tą drogą dojechaliśmy do drogi wojewódzkiej 783, skąd do mety mieliśmy już tylko około 500 metrów. Tuż przed godziną 15:00 zameldowaliśmy się mecie.

Ostatecznie przejechaliśmy około 56 kilometrów - mój licznik pokazał dokładnie 56,7 km, czas całkowity 4:56 minut czas na rowerze około 3:55, średnia prędkość niecałe 14,5 km/h. Jak na debiut nie najgorzej - jakby nie jeden błąd nawigacyjny i moja kiepska forma, która niestety nas trochę zwolniła to mogło być lepiej, na jesienną odyseję trzeba mocniej potrenować i powalczyć o lepszy wynik.

Galeria wycieczki


Zielonym i czerwonym szlakiem wokół Wieliczki

Niedziela, 4 kwietnia 2010 | dodano:04.04.2010 Kategoria 41-60 km, Po górkach
  • DST: 56.50 km
  • Teren: 13.00 km
  • Czas: 03:25
  • VAVG 16.54 km/h
  • VMAX 56.90 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Trasa w zarysach opracowana przez mojego kolegę mieliśmy jechać razem, ale niestety nie wyszło ja pojechałem 2 godziny wcześniej. Mogę powiedzieć tylko tyle - trasa masakra, najtrudniejsza jaką do tej pory jechałem: szczególnie zielony szlak rowerowy wokół Wieliczki, który pokonałem niemal w całości. Dopiero w końcówce przed ostatecznym zjazdem z Sierczy do Wieliczki odbiłem na szlak czerwony, niestety tu szybko się pogubiłem, więc dalej jechałem już po swojemu - przez Chorągwice, Dobranowice, Sułów (tu masakryczny podjazd na 40 km), Biskupice, Szczygłów, Bodzanów i dalej już trasą podobną do powrotu z wczorajszej wycieczki.

Trasa super ciekawa i super trudna, do tej pory unikałem takich tras skupiając się na szosie, ale jazda po górka i to jeszcze szutrami to już masakra - a tak w większości wygląda zielony szlak rowerowy.

Początek jak zawsze w Niepołomicach, dalej drogą wojewódzką do Wieliczki, ruch na szczęście niewielki więc jechało się całkiem fajnie. W Ochmanowie krótki postój na zrobienie zdjęcia - Cmentarzowi 379, na przeciwległych wzgórzach widoczny jest kościół w Biskupicach, który miał być jednym z ostatnich etapów mojej wycieczki. W Wieliczce odwiedziłem remontowany właśnie rynek, a potem drogą koło kopalni dotarłem do pomnika ofiar II wojny światowej, skąd startuje zielony szlak rowerowy, z tego miejsca mamy też ładny widok na klasztor reformatów. Szlak zielony już po kilkuset metrach zaczyna prowadzić pod górę, po około kilometrze dojeżdżamy do skrzyżowania szlaku, wybieramy drogę w prawo i kolejnych kilometr jedziemy polną a później leśną ścieżką w kierunku Grabówek. Tu pojawiły się pierwsze problemy, przejazd przez lasek jest strasznie ciężki, podczas próby wykonania pierwszego trudniejszego podjazdu po błotnistej ścieżce spadł mi łańcuch:( Z niewielkimi trudnościami dotarłem jednak do jeziorka znajdującego się w środku lasku - za laskiem czeka nas jednak bardzo stromy podjazd polną ścieżką do drogi w Grabówkach i tu znowu musiałem w jednym miejscu rower wypychać - trasa na tym odcinku jest naprawdę dla specjalistów w jeździe w terenie - dla mnie okazała się trochę za trudna. Na szczęście na zielony szlaku już więcej takich odcinków nie ma - co wcale nie znaczy, że dalej jest super łatwo:) W Grabówkach skręcamy w lewo i szutrową drogą wśród zabudowań wspinamy się w kierunku Sygneczowa, podjazd długi i dość stromy - niestety musiałem się znowu na chwilę zatrzymać by dokręcić siodełko, które w trakcie podjazdu nagle zaczęło mi latać we wszystkie strony. W Sygneczowie szybkie fotki kościoła i dworku i dalej dość długi i stromy zjazd - niestety nawierzchnia bardzo kiepska, więc rozpędzić się specjalnie nie dało. Przejeżdżamy przez rzeczkę - Wilga, szlak zakręca i znowu trzeba się wspinać szutrową drogą w kierunku Podstolic. W Podstolicach zjechałem na chwilę ze szlaku i podjechałem pod drewniany kościółek - tu krótki odpoczynek i powrót na szlak, na którym mamy najpierw zjazd, ale po chwile kolejny stromy podjazd szutrową drogą w kierunku Janowic. W Janowicach zjazd, przejazd koło kościoła, lekki podjazd i kolejny zjazd na którym widać wyraźnie czekający nas stromy podjazd w kierunku Sierczy. W tym miejscu zastanawiałem się chwilę czy nie przeskoczyć na szlak czerwony w Koźmicach Wielkich, ale ostatecznie zdecydowałem się kontynuować szlak zielony, przejechałem więc po raz drugi dzisiaj rzeczkę Wilga i rozpocząłem mozolny podjazd do Sierczy. Podjazd jest dość długi i strasznie mnie zmęczył, ale cel został osiągnięty. W Sierczy kilka zdjęć klasztoru Sióstr Urszulanek i skierowałem się na czerwony szlak rowerowy. Do zakończenia szlaku zielonego pozostawał już w zasadzie tylko zjazd w kierunku Wieliczki, więc zgodnie z wytyczonym wcześniej planem przeskoczyłem na szlak czerwony. Jadąc rozpędzony na zjeździe przegapiłem jednak skręt szlaku w kierunku Rożnowa, więc postanowiłem trasa wycieczki zmodyfikować i zdobyć najwyższy punkt pogórza wielickiego czyli Chorągwice. Podjazd do Chorągwicy od strony Mietniowa nie jest specjalnie trudny, choć na ostatnim kilkuset metrach przypomina nam, że wspinamy się na przyszło 420 metrów. Ja przejechałem tylko koło masztu telewizyjnego i skierowałem się w kierunku Dobranowic - najpierw szybki zjazd, a później znowu stromy podjazd do drogi Dobranowice - Raciborsko, gdzie znajduję się fajny punkt widokowy z widokiem na góry i zalew dobczyckich. W tym miejscu postanowiłem wracać do domu najkrótszą znaną mi drogą po droga asfaltowych, ponieważ zacząłem już poważnie odczuwać zmęczenie i do tego zaczęło się chmurzyć. Najpierw więc dość długi i przyjemny zjazd do Dobranowic, ale później mega stromy podjazd do Sułowa, biorąc po uwagę że był to już 40 km wycieczki, podjazd ten okazał się dla mnie straszną męczarnią. Na szczęście po podjeździe nadszedł czas na zjazd w kierunku Biskupic. Kościół w Biskupicach obejrzałem tym razem tylko z daleka i przez Słomianą pojechałem w kierunku Bodzanowa, dalej szybki przejazd przez Bodzanów - zjazd i potem znowu podjazd do granic Gminy Niepołomice, zjazd do Słomirogu i po krótkim podjeździe kolejny szybki zjazd ze Słomirogu do Staniątek. Rower crossowy zjeżdża z tej góry zdecydowanie szybciej, ale i tak udało mi się ustanowić rekord prędkości na rowerze GT - 57 km/h. Końcówka to przejazd przez Staniątki i z Podborza ścieżką przez las do domu.

Trasa: Niepołomice - Staniątki - Zabawa - Wieliczka - Zielonym szlakiem rowerowy: Grabówki, Sygneczów, Podstolice, Janowice, Siercza - Mietniów - Chorągwica - Dobranowice - Sułów - Biskupice - Słomiana - Bodzanów - Słomiróg - Staniątki - Niepołomice

Galeria wycieczki


Pod kościół w Bodzanowie

Sobota, 3 kwietnia 2010 | dodano:03.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 21.30 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:07
  • VAVG 19.07 km/h
  • VMAX 41.50 km/h
  • Temp.: 10.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W wielką sobotę przed święconką postanowiłem zrobić krótką trasę pod kościół w Bodzanowie. Ulicą Wrzosową dojechałem do Puszczy, ścieżką leśną na Podborze, dalej przejazd przez Staniątki inną drogą niż zwykle, przez Zakrzowiec, Zakrzów, czarnym szlakiem rowerowym pod kościół w Bodzanowie. Pod kościołem dojeżdzam do skrzyżowania szlaków rowerowych ziemi wielickiej - może w niedługiej przyszłości postaram się któryś przejechać w całości. Powrót przez Słomiróg, zaraz na granicy gminy Niepołomice - zatrzymałem się na punkcie widokowym. Dalej przez Zakrzów, Staniątki i ścieżką przez las do domu.

Pogoda wydawała się piękna, ale na rowerze już nie było tak fajnie, cała droga do Bodzanowa pod wiatr i mimo słońca zrobiło mi się zimno, a gdy już słońce zaczęło chować się za chmury to już było bardzo zimno. Przez całą drogę czułem jeszcze zmęczenie po czwartkowej wycieczce, ale mimo to podjechałem bez większego problemu pod wszystkie wzgórza, więc chyba nie jest najgorzej, rower GT na pewno wiele ułatwia, podjazdy pod górki stały się wiele prostsze:)

Galeria wycieczki