Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Łapczyca

Dystans całkowity:1117.80 km (w terenie 88.70 km; 7.94%)
Czas w ruchu:54:36
Średnia prędkość:20.47 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma podjazdów:12926 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:146 (77 %)
Suma kalorii:4732 kcal
Liczba aktywności:51
Średnio na aktywność:21.92 km i 1h 04m
Więcej statystyk

Łapczyca - Mikluszowice - N-ce

Niedziela, 26 lipca 2015 | dodano:29.07.2015 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 35.41 km
  • Czas: 01:12
  • VAVG 29.51 km/h
  • VMAX 58.40 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • HRmax: 163 ( 87%)
  • HRavg 134 ( 71%)
  • Kalorie: 711 kcal
  • Podjazdy: 141 m
  • Sprzęt: Trek 1200 SL
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Od dwóch dni przerwa od roweru, na domiar złego dziś musiałem jechać na rodzinną imprezę do Łapczycy, postanowiłem jednak zabrać z sobą rower i wrócić na nim do Niepołomic. Jechać oczywiście miałem nie najkrótszą drogą, ale przez Bochnię, Mikluszowice, Puszczę Niepołomicką do Niepołomic. Od rana dziś pogoda była raczej słaba, było pochmurno, chłodno i wietrznie. Na szczęście po południu pogoda lekko się poprawiła, więc około 15:40 ruszyłem na trasę.

Na początek największe wyzwanie czyli podjazd od DK94 pod górny kościół w Łapczycy. Ten niespełna 600 m podjazd o średnich nachyleniu 10% pokonywałem już wielokrotnie, ale chyba nigdy nie zmierzyłem się z nim na szosówce, postanowiłem więc, że dziś pojadę pod górę dość mocno. Niestety okoliczności nie końca mi sprzyjały. Po pierwsze podjazd znajdował się jakiś kilometr od startu, więc nie było szans na rozgrzewkę. Po drugie jechałem po obiedzie i czułem się lekko zamulony. Ruszyłem jednak dość mocno, pierwsze metry na nieco twardszym przełożeniu, ale jak na liczniku wyskoczyło mi 11%, to wrzuciłem już najlżejsze przełożenie. Pod sam koniec podjazdu pojawiła się nawet wartość 12% i zacząłem mieć lekko dość. Wstałem więc na korby i trochę przyspieszyłem, niestety nie dałem rady dociągnąć tak do szczytu i na ostatnich kilku metrach znów zwolniłem.

Podjazd DK 95 - górny kościół w Łapczycy: 570 m, 56 m przewyższenia; średnie nachylenie 9,9%; maksymalnie 12,5%; czas: 2:50; średnia 12,1 km/h.

Gdy później porównałem ten czas z dotychczasowymi rekordami, to wyszło mi, że dziś pojechałem 51 s lepiej od najlepszego czasu z 2013 roku.

Po pokonaniu tej górki, czułem podjazd w płucach, chwilę zajęło mi uspokojenie tętna, potem miałem jeszcze kilka mniejszych hopek do przeskoczenia, więc cały czas czułem lekkie pieczenie w płucach. Na płaski teren na dobre wyjechałem na Proszowskiej w Bochni. Potem przejechałem przez Proszówki, Baczków, Gawłówek i dojechałem do Mikluszowic. Dziś ponownie wiało z zachódu, ja jechałem na północ, ale miejscami na otwartym terenie, trochę mi zawiewało. W Mikluszowicach skręciłem do Puszczy, teraz jechałem pod wiatr, ale w lesie nie było to aż tak odczuwalne. Przejazd Żubrostradą, był dość ciężki, ze względu na tłumy ludzi w Puszczy. Jechałem dość równym tempem, lekko ponad 30 km na godzinę. Jak się później okazało na 9,5 km Żubrostrady też wykręciłem swój rekord, choć tylko o 21 s lepszy od rekordu na Peugeocie z 2013 r. Na segmencie Drogi Królewskiej próbowałem mocniej przycisnąć, ale chyba nie miałem już siły, początkowo faktycznie przyspieszyłem, ale końcówkę za Sitowcem ledwo już jechałem. Przez miasto, już centralnie pod wiatr, toczyłem się w zasadzie resztką siły. Mimo wszystko kilka minut po 17, po pokonaniu 35 km byłem w domu.

Wycieczka ogólnie udana, choć forma dziś nie była za rewelacyjna, o ile czas pod Górny Gośniec wykręciłem jeszcze niezły, o tyle wyniki wykręcane na płaskim terenie były już dość przeciętne. Co prawda nie jechałem dziś w trupa, przez większość trasy starałem się jechać minimalnym nakładem sił, ale gdy próbowałem przyspieszyć to okazało się, że nie dam rady.

Łapczyca - Bochnia - Puszcza Niepołomicka

Niedziela, 12 kwietnia 2015 | dodano:14.04.2015 Kategoria 41-60 km, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 46.52 km
  • Teren: 18.00 km
  • Czas: 02:09
  • VAVG 21.64 km/h
  • VMAX 57.92 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • HRmax: 166 ( 88%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie: 1190 kcal
  • Podjazdy: 393 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W niedziele pojechałem do Łapczycy w ramach rozjazdu, po wczorajszych zawodach. Wyjazd miał być mocno rekreacyjny, ale ostatnio zauważyłem, że jak jadę sam to nie potrafię jechać wolno. Dziś pogoda nie była taka piękna jak sobotę, słońce nieśmiało przebijało się zza chmur i niestety dość mocno wiało.

Na trasę ruszyłem kilka minut po 12, na szczęście do Łapczycy miałem głównie z wiatrem, więc jechałem dość szybko. W Chełmie postanowiłem podjechać na sam szczyt wzgórza, najpierw więc musiałem pokonać bardzo stromą ściankę po asfalcie, a potem jeszcze stromszą po bruku z nieregularnych kamieni. Jakoś jednak wjechałem i porobiłem kilka fotek. Na szczycie wycięto kilka krzaków, otwierając bardzo piękne widoki na Pogórze Bocheńskie, dzięki temu też kapliczka umieszczona na szczycie wzgórza jest dobrze widoczna drogi na dole. Po krókiej przerwie już szybka jazda do Łapczycy.

W Łapczycy zjadłem obiad, posiedziałem chwilę i około 14:30 ruszyłem do domu. Postanowiłem jechać na około przez Puszczę Niepołomicką licząc trochę na to, że w lesie wiatr wiejący od zachodu nie będzie mi tak bardzo przeszkadzał. Na początek musiałem oczywiście pokonać podjazd pod Górny Gościniec w Łapczycy. Z pełnym brzuchem po obiedzie jechało mi jakoś strasznie ciężko i na szczycie stromego podjazdu byłem bardzo zmęczony. Postanowiłem zrobić kilka fotek starego kościoła i wtedy doszło do małego wypadku, a mianowicie aparat wypadł mi z ręki i upadł na asfalt. Myślę sobie już po nim:( Na szczęście na rower nigdy nie zabieram drogiego sprzętu i specjalnie dla potrzeb wycieczek rowerowych kupiłem sobie za 79 zł starego Panasonica, ale zawsze to trochę szkoda:(

Podniosłem aparat, obiektyw trochę się przekrzywił, ale coś tam potrafiłem i okazało się, że aparat ciągle działa - jak długo zobaczymy, ale na razie nie jest źle.

Dalej sporo zjazdów, przejazd przez Bochnię, ekstremalna przeprawa pod remontowanym wiaduktem kolejowym, przejazd przez kładkę na Rabie i byłem w Puszczy. Przejechałem kawałek asfaltem i postanowiłem skręcić w szeroką dobrze utwardzoną szutrówkę. Od razu poczułem niestety wiatr w twarz. Drzewa trochę łagodziły, ale od czasu do czasu łapałem mocniejszy podmuch. Jechałem tak sobie całuy czas prosto, przeciąłem drogę na Stanisławice, później szutrówkę Kłaj - Zabierzów i dość nieoczekiwanie dojechałem do zabudowań jednostki wojskowej - z tej strony jeszcze nigdy nie jechałem koło jednostki, więc dość przypadkowo odkryłem nową drogę przez Puszczę. Moja dobra droga przez las skończyła na skrzyżowaniu ze szlakiem czerwonym - od Drogi Królewskiej do Jeziora w Kozim lesie, ponieważ miałem bliżej do jeziora więc skręciłem na Kłaj. Znów musiałem przeprawiać się przez tory, potem wyjazd na asfalt i przez Kłaj dojechałem do Szarowa. Tu dopiero poczułem jak mocno wieje, jednak w lesie to luzik, więc najszybciej jak się dało znów wjechałem w las. Przejechałem sobie po leśnej ścieżce rowerowej na Kozie Górki i potem też głównie terenowo do mojego domu.
Wyjazd udany, ciekawy i nawet pokonany dość sprawnie. Forma dalej nie rewelacyjna, ale dziś jechało mi się całkiem dobrze. To był mój trzeci dzień z rzędu na rowerze w sumie w ten weekend pokonałem na rowerze chyba ze 140 km:).

Po powrocie obejrzałem sobie jeszcze Paryż-Roubaix, wyścig był ciekawy, a o wynikach zadecydował sprint na welodromie w którym najlepszy okazał się John Degenkolb.

Mapa i galeria

Pechowa niedzielna wycieczka

Niedziela, 2 listopada 2014 | dodano:03.11.2014 Kategoria 61-80 km, Akcja cmentarze 2014, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 77.60 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 03:11
  • VAVG 24.38 km/h
  • VMAX 53.00 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie: 2200 kcal
  • Podjazdy: 360 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś miałem wrócić do Niepołomic na rowerze, a przy okazji zrobić sobie dłuższą przejażdżkę. Nie jeździłem od 14 października, przeszło 2 tygodnie, forma więc na pewno uciekła, mimo to planowałem dość ambitne warianty drogi. Pierwsza koncepcja była taka, żeby wjechać na Czyżyczkę a potem przez Sobolów, Niegowić, Suchorabę wrócić do domu. Trasa taka oznaczała sporo przewyższeń i dystans prawie 50 km, więc po dłuższych przemyśleniach stwierdziłem, że może być za ciężko. Opracowałem drugi, dłuższy ale praktycznie płaski wariant trasy. Planowałem jechać do Bochni, potem przez Gawłów, Cerekiew do Szczurowej, a następnie w zależności od formy, albo odwrót albo jazda jeszcze na drugą stronę Wisły do Koszyc i powrót przez Nowe Brzesko.

Na trasę ruszam około 13:15, jest słonecznie i ciepło, ale ta wycieczka jakoś nie za dobrze się dla mnie zaczyna. Ściągam szosówkę z dachu, wyciągam Garmina, patrzę a tu nie mam go gdzie zamontować - podstawka została przez Peugeocie:( No nic Garmin do kieszeni i drogę. Na początek podjazd pod Górny Gościniec w Łapczycy, niecałe 600 metrów o średnim nachyleniu prawie 11%, a w końcówce jest pewnie z 15% (do końca nie wiem bo Garmin w kieszeni). Jakoś wjeżdżam, ale z wielkim trudem, na szczycie fotka zabytkowego kościoła i jazda do Bochni. Od samego początku czuję, że moja forma wyraźnie zapadła w sen zimowy, ledwo podjechałem pod górkę, ciężko oddycham, chłodne powietrze kłuje mnie w płucach. Teraz na szczęście w dół, przejeżdżam przez Bochnię i kieruję się na Krzeczów, a potem odbijam na Gawłów. Krótki postój robię pod cmentarzem wojennym w Krzeczowie, a potem 5 km pod cmentarzem w Gawłowie. Tu stoję trochę dłużej, patrzę na GPS żeby sprawdzić dalszą drogę i stwierdzam, że niestety nie odpaliłem GPS i nie rejestruje on parametrów trasy, nie dowiem się więc jakie tętno miałem przy podjeździe na Górny Gościniec:( No nic włączam GPS i jadę dalej na Cerekiew, tempo w okolicach 27-28 km/h, miejscami jest kiepski asfalt, więc trzeba trochę zwolnić. Niestety nie jedzie mi się za dobrze, czuję nogi, bolą, do tego siedzenie znów wydaje mi strasznie twarde, ale już zacząłem się przecież do niego przyzwyczajać.

Przejeżdżam przez Cerekiew i Wrzępie, kieruję się na Strzelce Wielkie, jadę niestety pod wiatr i moje tempo jazdy wyraźnie siada. Po 30 km zatrzymuję się pod drewnianym kościołem w Strzelcach Wielkich, nagle słyszę, że dzwoni telefon, wyciągam, patrzę a tu 7 połączeń nieodebranych. Dzwoniła żona, że nie wziąłem ze sobą kluczy do domu, zonk, muszę się wrócić, więc mój dzisiejszy plan wycieczkowy padł.

Wracam do Łapczycy, staram się wybrać inną drogę, jadę przez Wrzępie (inną drogą) dalej przez Okulice, Ostrów Szlachecki, wyjeżdżam w Gawłowie, ale zaraz odbijam na Krzyżanowice i dalej przez Proszówki do Bochni. Mniej więcej na 40 km zacząłem mieć dość jazdy, tempo spada, jadę wolno, nogi bolą mnie coraz bardziej. W Bochni jeszcze zamknięty wiadukt i jakieś 300 metrów po szutrze:(, a potem zaczynają się podjazdy. Kręcę sobie wolniutko pod górę i coraz większym zaniepokojeniem obserwuję zachodzące słońce. Kurtkę musiałem ubrać już we Wrzępi, ale teraz robi się coraz chłodniej.

O godzinie 16:04 jestem w Łapczycy, więc punkcie startu, na liczniku prawie 60 km, jestem bardzo zmęczony, a tu do domu jeszcze jakieś 18 km. Biorę kluczę i o 16:09 ruszam w dalszą drogę. Na początek znów podjazd do Chełmu. Znów kręcę powolutku pod górę, w Moszczenicy pod Kurhanem zakładam pełne rękawiczki i komin na szyję, słońce zaszło, szarówka, lampki pracują już od Łapczycy. Teren robi się łatwiejszy, przyspieszam. Szybko pokonuję fragment po drodze 94, skręcam na 75 i wskakuję na chodnik, tempo spada, ale jest zdecydowanie bezpieczniej. W Targowisku odbijam na Szarów, znów podjazd pod kościół w Szarowie i potem jeszcze kawałek pod OSP w Dąbrowie. Dalej zaczynają się zjazdy, na zjazdach marzną mi kolana, nogi bolą, ledwo jadę. Dalej przejazd przez Staniątki, już całkiem po ciemku przez las, następnie Aleja Dębowa, Piękna, Cmentarna i jestem pod domem moich rodziców, uff już na szczęście koniec - jest godzina 17:02.

Przejechałam dziś 77 km na szosówce, w dość słabym tempie, a przyjeżdżam skrajnie zmęczony:( Formy już nie ma, trzeba będzie chyba kończyć sezon, może jeszcze kilka przejażdżek na dystansie nie większym niż 20 km, przynajmniej jeden wyjazd w grudniu, żeby zaliczyć wycieczki rowerowe w każdym miesiącu tego roku i koniec, bo formy już nie ma.

Niepołomice - Łapczyca

Niedziela, 14 września 2014 | dodano:18.09.2014 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po płaskim, samotnie
  • DST: 15.66 km
  • Czas: 00:37
  • VAVG 25.39 km/h
  • VMAX 39.53 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • HRmax: 152 ( 81%)
  • HRavg 137 ( 73%)
  • Kalorie: 411 kcal
  • Podjazdy: 78 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Wczoraj był Mordownik i wieczór kawalerski Wojtka a dziś o 11 ruszyłem z Niepołomic do Łapczycy. Akurat jak wyjeżdżałem to pogoda zaczęła się klarować, musiałem nawet ściągnąć kurtkę. Gdy dojechałem do Łapczycy to słońce świeciło już na całego i było bardzo gorąco. 

Dzisiejsza przejażdżka prowadziła tylko i wyłącznie drogami głównymi, jechałem w całkiem niezłym tempie i nawet nie czułem specjalnego zmęczenia. Zastanawiałem się nawet nad powrotem rowerem do Niepołomic, ale wtedy przeszła mega  burza i do domu pojechałem samochodem:)


Niepołomice - Łapczyca

Niedziela, 24 sierpnia 2014 | dodano:28.08.2014 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po płaskim, samotnie
  • DST: 15.97 km
  • Czas: 00:35
  • VAVG 27.38 km/h
  • VMAX 49.48 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • Podjazdy: 112 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Łapczycy na obiad do teściowej:) Średnia 26,85 km/h. Ślad niedokończony bo padła mi bateria w GPSie.

Po wczorajszym Korno czułem spore zmęczenie, na dodatek od samego rano siąpił deszcz - miałem więc zostać w domu i nigdzie nie jechać, ale tuż przed 11 na chwilę się przejaśniło - myślę więc, jadę. Jednak przed wyjazdem musiałem jeszcze założyć łańcuch do crossa i go nasmarować. Cała ta operacja zajęła mi jakieś 15 minut i zanim byłem gotowy do wyjazdu to słońce schowało się na dość groźne chmury, ale jak już jestem gotowy to w drogę. Ledwo ruszyłem a tu znowu siąpi, nic jadę, postanawiam wybrać główną drogę. Pędzę 79, tempo bardzo wysokie, pod 30 km/h, jeszcze nie pada, ale ciągle siąpi. Dojazd do 94, przejazd przez Rabę i nagle wpadam na pomysł zrobienie podjazdu pod kościół w Chełmie i wyznaczenie tam segmentu na Garmin Connect. Podjeżdżam z całych sił, ale formy nie ma, mój wynik to: dystans 0,44 km, średnia nachylenie 7,4%, wznios 33 m, mój czas 2:02, średnia 13,08 km/h. Pod kościołem stromizna się kończy, choć podjazd trzeba kontynuować do cmentarza w Chełmie. Potem do Łapczycy już głównie zjazdy. Gdzieś na tych zjazdach pada mi GPS - zapomniałem wymienić baterie po Korno.

Deszcz straszył mnie całą drogę, ale w końcu na dobre nie padało - trochę dzięki tej kiepskiej pogodzie udało mi się wykręcić bardzo dobry czas i średnią w okolicach 27 km/h.


Niepołomice - Łapczyca (Zonia, Czyżyczka)

Niedziela, 17 sierpnia 2014 | dodano:17.08.2014 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 40.57 km
  • Czas: 01:39
  • VAVG 24.59 km/h
  • VMAX 54.25 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • HRmax: 172 ( 91%)
  • Podjazdy: 514 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Mimo iż przez dwa dni balowałem, to postanowiłem dziś zrobić pagórkowaty trening na szosówce. Wybieram się pojeździć w górach, stwierdziłem, że trzeba zrobić ostateczny sprawdzian mojej szosowej formy na stromych pagórkach. Pojechałem z Niepołomic do Łapczycy zaliczając po drodze kilka wzniesień w tym dwa dość wymagające czyli Zonię od Sobolowa i Czyżyczkę od Zawady.

Pierwsza część trasy dość łatwa choć do podjechania była Winnica i górka ze stromą końcówką pod kościół w Brzeziu. Dalej znowu płasko przez Niegowić i Nieznanowice aż do Sobolowa gdzie rozpocząłem podjazd pod Zonię. Górkę tę wjeżdżałem wiele razy zarówno od strony Sobolowa jak i od strony Zawady. Podjazd jak na okolicę jest dość wymagający, szczególnie właśnie od Sobolowa na dystansie 2,9 km pokonujemy 174 metry różnicy wzniesień, co daje średnią 6,8%, ale najgorsze są trzy bardzo strome ścianki i to właśnie ich obawiałem się najbardziej. Już od znaku Sobolów zaczyna się pod górkę, tuż przed drewnianym kościołem jest nawet dość stromo (7-9%), ale potem górka odpuszcza, jedziemy pod górę, ale bez wyraźniejszych problemów. Jednak w pewnym momencie pojawia się ścianka, stromizna nagle gwałtownie rośnie nawet do 13%, potem trochę wytchnienia i końcówka znowu dość stromo (7%). Na crossie czy góralu można się zmęczyć ale wjechać się, szosówka to jednak całkiem inne wyzwanie, mój rower ma co prawda tarczę ratunkową z 30 zębami z przodu, ale mimo to miałem problem. Puls momentami skoczył mi do 172 i jechałem z wyraźnym problemem. Jakoś jednak górkę zdobyłem.

Potem seria zjazdów i kolejny wymagający podjazd na Czyżyczkę od Zawady - górka od tej stromy jest stosunkowo łatwa, taka akurat dla słabego szosowca jak ja. Co prawda pod górę pedałuję się prawie 4,5 km, ale nigdzie nie jest mega stromo (od drugiej stromy byłoby na pewno trudniej). Po przejechaniu szosowego szczytu seria zjazdów i jeszcze krótki dojazd do domu mojej teściowej w Łapczycy gdzie kończyła się moja dzisiejsza wycieczka.

Jutro jadę do Białego Dunajca, chcę trochę pojeździć po górkach, zaliczyć Gliczarów, Ząb, Bukowinę, Głodówkę i Gubałówkę. Wydaje się, że najtrudniejsze podjazdy to Gliczarów i Gubałówka gdzie występują mega strome ścianki i na nich na szosówce mogę mieć problem, natomiast z długimi podjazdami o w miarę równym nachyleniu powinienem sobie poradzić bez większych problemów.


Czarny Staw, Bochnia, Łapczyca

Piątek, 15 sierpnia 2014 | dodano:17.08.2014 Kategoria 41-60 km, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 46.85 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 01:57
  • VAVG 24.03 km/h
  • VMAX 57.07 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Podjazdy: 260 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze

Po obiedzie wybrałem się na szybką przejażdżkę rowerową. Miałem jechać nad Czarny Staw i z powrotem, ale jak już dojechałem na miejsce (w bardzo dobrym tempie - około 38 minut), to postanowiłem się nie zatrzymywać tylko jechać dalej. Pojechałem do Bochni, potem odbiłem na Łapczycę, dalej na Chełm. Do domu wracałem przez Targowisko, Kłaj i Szarów, a potem szlakiem terenowym po ścieżkach w Puszczy. Pętle zakończyłem wjazdem od lasu pod dom na Wrzosowej.

Na trasie byłem niecałe 2 godziny, z czego 1:57 jechałem, zatrzymałem się dosłownie 3 razy, żeby zrobić zdjęcie. Do Bochni jechałem bardzo mocnym tempem w okolicach 27 km/h, potem były podjazd i końcówka w terenie, więc moje tempo trochę spadło, ale i tak wykręciłem średnią 24,01 km/h.



Do Chełmu - zobaczyć Rabę

Sobota, 17 maja 2014 | dodano:17.05.2014 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 11.82 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 00:40
  • VAVG 17.73 km/h
  • VMAX 50.51 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • Podjazdy: 209 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Mimo iż było dość brzydko, wietrznie i chłodno, pojechałem do Chełmu zobaczyć spustoszenie jakie uczyniła Raba. Od tygodnia pada, Raba jest bardzo wysoka, w kilku miejscach w okolicy wyszła z koryta i zalała niżej położone tereny. 

Na początek jazda przez Łapczycę do Moszczenicy, pierwsze co rzuca mi się w oczy to bardzo wysoki stan potoku w Łapczycy, zatrzymuję się nawet żeby zrobić fotkę, przy okazji ubieram wiatrówkę bo jest mi zimno. Dalej przejazd przez Moszczenicę i dojazd do Chełmu. Na cmentarzu w Chełmie robię postój i kilka fotek na Rabę w Stanisławicach i Cikowicach. Następnie zjeżdżam do koryta rzeki w Chełmie - zalane są wszystkie łąki tuż przy Rabie, woda opiera się dopiero na szutrowej drodze wzdłuż rzeki, którą jadę. Wracam pod cmentarz w Chełmie pokonując solidny podjazd, potem zjazd do Moszczenicy i postanawiam spróbować się jeszcze ze stromym podjazdem w kierunku górnego kościoła w Łapczycy. Jadę na najlżejszym przełożeniu, ale idzie mi dość dobrze, równym tempem dojeżdżam do znaku Łapczyca, gdzie kończy się stroma ścianka, dalej jadę już wyraźnie szybciej pod kościół w Łapczycy, po drodze robię jeszcze kilka fotek w kierunku kościoła w Cikowicach - tu też widać sporo wody. Na koniec zjazd do 94 i powrót do domu.

Wycieczka krótka ale udana, forma nawet niezła, mimo iż cały czas jestem dość mocno przeziębiony.


Sklep przez Czyżyczkę

Poniedziałek, 28 kwietnia 2014 | dodano:28.04.2014 Kategoria 0-20 km, Akcja cmentarze 2014, Łapczyca, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 12.34 km
  • Teren: 0.60 km
  • Czas: 00:35
  • VAVG 21.15 km/h
  • VMAX 53.42 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 217 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna wizyta w sklepie, tym razem pojechałem do niego przez wzgórze Czyżyczka (363 m npm). Ostatnie dni to okres dużych sukcesów polskiego kolarstwa, a może przede wszystkim sukcesów Michała Kwiatkowskiego. Zaczęło się w niedzielę wielkanocną od Amstel Gold Race w którym Kwiatek zajął 5 miejsce, w środę była Walońska strzała kończącą się mega stromym podjazdem - Kwiatek walczył o zwycięstwo, ale ostatecznie skończyło się na 3 miejscu. W niedziele najsłynniejszy z klasyków Liege - Bastogne - Liege (100 edycja), walka na finiszu i ostatecznie 3 miejsce. W między czasie błysnął jeszcze Przemysław Niemiec i na Giro del Trentino zajął 2 miejsce na jednym z trudniejszych etapów, a cały wyścig zakończył na 3 pozycji - szkoda tylko, że tego wyścigu nie było gdzie oglądnąć.

Dziś po pracy postanowiłem więc powalczyć z podjazdami:) Nawet ubrałem się jak kolarz i jazda. Na początek podjazd do Moszczenicy, zjazd do 4, przejazd przez Gierczyce i pierwszy w tym roku atak na Czyżyczkę. Kiedyś ten podjazd wydawał mi się mega trudny, pierwszy raz zdobyłem go jadąc tu z Niepołomic, od kiedy mieszkam w Łapczycy podjeżdżam go dość często. Do tej pory mój najlepszy wynik 10:18 i średnia 13,86 km/h (2013 podjazd na sam szczyt z odcinkiem szutrowym). Dziś też starałem się jechać dość mocno, ale do rekordu brakło jednak sporo, czas 11 minut, średnia 12,3 km/h. Mimo wszystko jechało mi się pod górę dość dobrze, trochę się zmachałem, ale tragedii nie było. Ten podjazd będziemy pokonywać w czwartek w drodze do Krynicy, będzie to pierwsza większa trudność na trasie.

Na szczycie mała sesja zdjęciowa cmentarza wojennego nr 336, oraz sprawdzenie mojego kesza. Ktoś na szczycie Czyżyczki postawił blaszak, psując niestety trochę panoramę. Po krótkiej przerwie błyskawiczny zjazd na dół do drogi 967 i skręt na Łapczycę, gdzie po drodze do domu musiałem odwiedzić jeszcze sklep.

Wycieczka udana, mimo iż akurat podczas mojej jazdy słońce schowało się gdzieś za chmurami i trochę marzłem na zjazdach. Ostatnio poczyniłem pewne zmiany w ustawieniu siodełka w rowerze, od zawsze wszyscy mi mówili, że mam siodełko za nisko. Stopniowo je podnosiłem, ale jakoś nie bardzo pasowało mi bardzo wysokie ustawienie, ostatnio jednak przeczytałem artykuł o właściwym ustawieniu i postanowiłem spróbować coś zmienić, siodełko powędrowało znacznie wyżej, teraz nogę ma tylko delikatnie zgiętą w najniższym położeniu pedała, zmieniłem też lekko kąt. Po pierwszym teście mogę stwierdzić, że jest mi trochę nie wygodnie, ale moc pod górę chyba faktycznie jest większa. Po powrocie do domu, jeszcze lekko zmieniłem kąt, wysokość na razie pozostaje, kolejny test będzie już chyba podczas wyjazdu do Krynicy



Do sklepu przez Siedlec

Sobota, 26 kwietnia 2014 | dodano:27.04.2014 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 11.56 km
  • Czas: 00:30
  • VAVG 23.12 km/h
  • VMAX 51.93 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 151 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś miałem ambitne plany rowerowe, miałem jechać rano rowerem na budowę, zrobić co trzeba i następnie wybrać się szosówką nad Czarny Staw. Potem wrócić do Niepołomic i jechać crossem do Łapczycy - liczyłem, że przejadę jakieś 70 km. Niestety od samego rana padał deszcz, pojechałem do Niepołomic samochodem, a ponieważ ciągle siąpiło nie wybrałem się również na szosę.Wróciłem do Łapczycy, miałem jeszcze skoczyć do sklepu (500 metrów od domu), a ponieważ nagle dość niespodziewanie się wypogodziło to postanowiłem, że pojadę do sklepu na około i przy okazji zaliczę kilka podjazdów.

Na początek podjazd przez Moszczenicę do Chełmu, starałem się cisnąć z całej siły, poszło nieźle, ale na szczycie wzniesienia byłem mocno zmęczony. Dalej zjazd do drogi nr 4 i postanowiłem, że podjadę sobie jeszcze ślepą drogą pod górę do fabryki Pulsar. Podjazd jest krótki, ale dość stromy i do tego po kiepskiej jakości asfalcie, tu poszło mi trochę słabiej i musiałem poszukać niższych przełożeń. Pod fabryką nawrotka i jazda na Siedlec. Chciałem jeszcze zrobić podjazd w Siedlcu, ale coś pomyliłem drogi i zrobiłem tylko niepotrzebną pętle po płaskim przez wieś, by w końcu wylądować na drodze 967, którą ruszyłem do Łapczycy. Do pokonania miałem oczywiście kilka mniejszych hopek, które starałem się wjechać jak najszybciej. Na koniec już w Łapczycy postój pod sklepem, który w końcu był celem mojego wyjazdu. Ten postój o mały włos nie zafundował mi porządnego prysznica, ale na szczęście na pełnym gazie przy akompaniamencie pierwszych kropel deszczu dojechałem do domu.

Wyjazd udany, forma pod górki w sumie nie najgorsza, co na pewno się przyda podczas wyjazdu do Krynicy.