Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Górki koło Łapczycy

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano:22.04.2013 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 29.87 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:32
  • VAVG 19.48 km/h
  • VMAX 69.36 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 574 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś po pracy postanowiłem sprawdzić mojego Krossika i siebie na już solidnych górkach Pogórza Bocheńskiego. Ten wyjazd miał odpowiedzieć na pytanie czy mój rower crossowy z nowym napędem i przede wszystkim ja jestem gotowy na solidne górki. W zasadzie miałem podjechać tylko Czyżyczkę i w drodze powrotnej dużo łatwiejszy podjazd w Buczynie, ale jechało mi się nieźle więc podjechałem aż 3 duże górki.
Na początek niewielki podjazd w Łapczycy potem zjazd i w górę pod Czyżyczkę, najtrudniejsze są pierwsze metry tego podjazdu koło kościoła w Gierczycach. Muszę przyznać, że kręciło mi się ciężko, przełożenie 28x32 najlżejsze jakim obecnie dysponuję było dość twarde na największe stromizny, ale jakoś pokonałem wszystkie najtrudniejsze odcinki i po przejechaniu ponad 2 km podjazdu byłem na szczycie Czyżyczki. Wzgórze Czyżyczka - 363 m npm (mój GPS pokazuję jakieś 359) to przede wszystkim piękne widoki dookoła i cmentarz wojenny nr 336. Niestety stojące w obrębie cmentarza 2 duże drzewa, trochę się połamały i jeden wielki konar wylądował na cmentarzu na szczęście nie niszcząc elementów wystroju. Widoki jak zwykle piękne, zrobiłem jedno zdjęcie na dużym zoomie w kierunku kościoła Kazimierzowskiego w Łapczycy, kościół widać jak na dłoni, ale ciekawsze jest to co widać w tle - można tam wypatrzyć dwa kościoły (jeden chyba z Mikluszowic, drugi gdzieś dalej - może Cerekiew), wieżę obserwacyjną w Puszczy i wzniesienia proszowickie. Na południe widać oczywiście jak na dłoni Beskid Wyspowy.

Z Czyżyczki miałem jechać przez Grabinę do Buczyny, ale ponieważ czułem się nieźle, słońce świeciło bardzo mocno, więc zdecydowałem się zdobyć jeszcze Zonię od Zawady (łatwiejszy wariant). Dziś jechałem w spodenkach, pierwszy raz w tym roku, a na szczycie Czyżyczki, ściągnąłem dodatkowo jeszcze bluzę i w dół popędziłem w letnim stroju. Na zjeździe do Zawady oczywiście trochę zmarzłem, ale po chwili zacząłem podjazd pod Zonię i znowu się rozgrzałem. Podjazd od strony Zawady składa się z dwóch części, pierwsza od Zawady pod stację narciarską w Woli Nieszkowskiej - odcinek ten jest zakończony mega ciężkim 200 metrowym fragmentem na którym moja prędkość spadła do 5 km/h. Potem wypłaszczenie z pięknymi widokami fragment zjazdu i kolejne 3 dość strome ścianki. Po drugiej ściance dojeżdżamy do cmentarza wojennego nr 341. Na cmentarzu na szczęście wszystko gra, odmalowania domaga się tylko drewniany krzyż będący elementem centralnym tego obiektu. Potem jeszcze jedna ścianka i dojeżdżamy do kapliczki w Zonii gdzie podjazd się kończy. Mój GPS pokazał w tym miejscu 394 m npm - wcześniejsze pomiary wskazywały, że jest to około 401 m npm. Z Zonii popędziłem w dół w kierunku Sobolowa, asfalt który jakieś 2 lata temu został odlany od nowa, jest już popękany i połatany, więc trzeba na nim uważać. Zjazd jest bardzo szybki i już po chwili jesteśmy pod drewnianym kościołem w Sobolowie.

Z Sobolowa postanowiłem jechać boczną drogą koło cmentarza i wzdłuż rzeki Stradomka do miejscowości Stradomka. Dalej miałem jechać pagórkowatą trasą przez Nieszkowice Małe do drogi 967, ale nagle przyszło mi do głowy, że mógłbym jeszcze spróbować podjazdu pod wzgórze Borek. Raz jechałem tą drogą w dół i pamiętałem ją jako ciężki i stromy zjazd wąską drogą, nadszedł więc czas na sprawdzenie jak ciężko jest po górę. Z drogi Stradomka - Nieszkowice Małe skręcamy tuż za kościołem w wąską asfaltową drogę prawo (jadąc od Sobolowa). Od razu robi się dość stromo, ale dopóki jedziemy między zabudowaniami kręcimy jeszcze w miarę sprawnie. Problem robi się za ostatnim domem, droga staję się betonowa, poprzecinana poprzecznymi rowkami odprowadzającymi wodę, a stromizna gwałtownie rośnie. Kolejne 200 metrów to droga przez mękę, droga odpuszcza dopiero przy dojechaniu do rozjazdu na wysokości około 286 metrów npm, droga w prawo prowadzi w kierunku szczytu wzgórza Borek i do znajdujących się tam domów, a droga w lewo odbija w kierunku Buczyny. W prawo nie ma po co jechać, zaraz znak droga prywatna i zakaz wstępu, pojechałem więc w lewo. W zasadzie byłem przekonany, że to już koniec podjazdu, tym czasem okazało się, że po kilkuset metrach względnego wypłaszczenia trzeba dalej kręcić pod górę. Dalej już co prawda nie jest tak stromo jak wcześniej ale podjazd kończy się kończy się dopiero kilometr za szczytem wzgórza Borek na wysokości około 322 metrów npm. Cały podjazd jest dość ciężki: 1,7 km długość, 107 metrów w górę bez ani metra zjazdu. Na najbardziej stromym odcinku od kościoła w Stradomce do szczytu wzgórza Borek na 700 metrach pokonujemy 64 metry pod górę, a końcówka po betonowych płytach to stromizna mocno powyżej 10%. Biorąc pod uwagę te parametry będę musiał chyba wciągnąć ten podjazd do mojej bazy podjazdów:)

Dalej zjechałem do Buczyny, potem mega szybki zjazd do Nieszkowic Małych i pagórkowaty odcinek przez Nieszkowice Małe do drogi 967. Właśnie ten pagórkowaty odcinek całkowicie mnie wypompował, zmęczenie sprawiło, że pod niewielkie górki kręciłem niewiele szybciej niż pod strome długie podjazdy jakie jechałem wcześniej. Końcówka już w miarę prosta, zjazd drogą 967 i ostatnia górka w Łapczycy, potem zjazd do drogi nr 4 i po chwili byłem już w domu.

W sumie przejechałem niecałe 30 km na których zrobiłem aż 574 metry przewyższenia - to zdecydowanie najcięższa trasa jaką w tym roku zrobiłem. Próba "górska" wypadła całkiem nieźle, zarówno jeśli chodzi o rower jak i rowerzystę. Pogoda była piękna, słonecznie, ciepło i bezwietrznie, oby więcej taki dni. To był już 6 dzień z rzędu podczas którego jeżdżę na rowerze (przejechane - 161 km, 1694 m przewyższenia), ta dobra passa niestety zostanie jutro przerwana, ale potem mam nadzieję znowu pojeździć.

Galeria wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nages
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]