Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Puszcza z Krzyśkiem

Środa, 26 sierpnia 2015 | dodano:27.08.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 48.26 km
  • Czas: 01:40
  • VAVG 28.96 km/h
  • VMAX 41.47 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 176 ( 94%)
  • HRavg 145 ( 77%)
  • Kalorie: 1109 kcal
  • Podjazdy: 197 m
  • Sprzęt: Trek 1200 SL
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Mimo iż dzisiejszy wyjazd do pracy na rowerze poszedł mi raczej średnio, to jak dowiedziałem, że Krzysiek wybiera się dziś na rower to postanowiłem z nim pojechać:) Krzysiek chciał dziś jechać łatwą trasę w spacerowym tempie, więc za cel wybraliśmy Baczków.
Początek rzeczywiście spacerowy, wolniutko przez miasto, a na Drodze Królewskiej jechaliśmy 25-28 km/h. Na samym końcu Drogi Królewskiej postanowiłem zrobić sobie sprint do leśniczówki, przyspieszyłem do 40 km/h, ale dość szybko zacząłem słabnąć, na samym końcu jechałem gdzieś 37 km/h - słabo:)

Na Żubrostradzie postanowiłem trochę przyspieszyć, ciągnąłem mniej więcej 31-32 km/h, pod koniec trochę się zmęczyłem i Krzysiek dał kilometrową zmianę, a później znów ja dociągnąłem do końca lasu. W Mikluszowicach odbiliśmy na Baczków i pod sklepem zrobiliśmy już tradycyjną przerwę.

Ponieważ powoli się ściemniało to w drodze powrotnej cisnąłem w granicach 31-33 km/h cały czas na czele, bo Krzysiek jak mówił "trenuje jazdę na kole":) Tak dojechaliśmy do Zabierzowa, gdzie w ostatniej chwili postanowiłem wracać innym wariantem. Skręciłem w kierunku drogi głównej, do OSP w Woli Batorskiej dociągnęliśmy drogą 964 i tam odbiliśmy na boczne drogi prowadzące wzdłuż Wisły. Niestety na kiepskim asfalcie musieliśmy dość znacznie zwolnić. Mniej więcej na 40 km jazdy złapał nas zachód słońca i zaczęło się robić coraz bardziej szaro. Bocznymi drogami dojechaliśmy do obwodnicy Niepołomic, końcówka przez miasto i rezultacie średnia spadła mi poniżej 29 km/h.

Wycieczka udana, miał całkowity relaks, a wyszło prawie 50 km w niezłym tempie. Zrobiłem też solidny trening, bo prawie całą drogę ciągnąłem sam, niestety momentami miałem dość i musiałem zwalniać. Tętno praktycznie przez całą drogę miałem dość wysokie, średnia 147, ale jak jechałem dłuższy czas na prowadzeniu z tempie powyżej 32 km/h to tętno przekraczało mi 160. Widać wyraźnie, że forma spadła.

Praca #32

Środa, 26 sierpnia 2015 | dodano:26.08.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, samotnie
  • DST: 27.27 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 30.87 km/h
  • VMAX 35.50 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • HRmax: 166 ( 88%)
  • HRavg 147 ( 78%)
  • Kalorie: 671 kcal
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Wszystko co dobre szybko się kończy, skończył się też mój urlop i od poniedziałku wróciłem do pracy. W poniedziałek jazdę na rowerze sobie odpuściłem, bo byłem trochę zmęczony po wycieczce na Babią Górę, we wtorek padało, więc pierwszy po urlopie wyjazd na rowerze do pracy przypadł na środę.

Ostatnio mało jeżdżę na rowerze, jakoś mi się chcę, więc nie ma się co dziwić, że forma jest taka sobie. W zasadzie miałem dziś jechać na całkowitym luzie, ale mimo to myślałem o średniej w okolicach 30 km/h. Jak się okazało w trakcie jazdy, taka średnia wymagała dziś nie lada wysiłku. Tętno szybko skoczyło mi ponad 145, a jak próbowałem mocniej pocisnąć to moment miałem 155, na finiszu przekroczyłem nawet 160 i przyjechałem do pracy mocno zmęczony. Czas daleki od rekordowego, ale jak na pierwszy raz po urlopie chyba całkiem niezły.

W drodze powrotnej starałem się trochę pocisnąć, niestety nie za bardzo mi to wyszło. Chwilę jechałem na twardszym przełożeniu i wtedy faktycznie tempo wzrosło, ale nie wytrzymałem takiej jazdy zbyt długo. Do obwodnicy udało mi się wyciągnąć średnią na 30,8 km/h, ale w mieście jak zwykle straciłem. Koniec końców czas wyszedł mi dość przeciętny, a zmęczyłem się bardzo, wyraźnie brak formy.

Na segmentach:
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:10 średnia 31,7 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)

Do pracy: dyst.: 13,51 km; czas: 26:38; średnia: 30,4 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,77 km; czas: 26:55; średnia: 30,7 km/h.

Królowa Beskidów zdobyta !!!

Niedziela, 23 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria wycieczki piesze
  • DST: 15.02 km
  • Teren: 15.00 km
  • Czas: 05:53
  • VAVG 2.55 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Kalorie: 1200 kcal
  • Podjazdy: 835 m
  • Aktywność: Wędrówka
Na ten weekend miałem ambitne plany górskie. Początkowo miałem jechać na wycieczkę PTTK na Słowację z podejściem pod Krywań, potem miałem jechać na weekend w Tatry z przejściem przez Czerwony Wierchy, Kasprowy i Krzyżne, jednak koniec końców nic z tych planów nie wyszło i zrealizowałem plan awaryjny, czyli atak na Królową Beskidów - Babią Górę.

Babią Górę planowałem zdobyć od dawna, po raz pierwszy w 2009 r. kiedy to pojechałem na weekend majowy do Zawoi z moją narzeczoną (obecnie żoną). Pierwszego dnia pobytu zrobiliśmy mały trening na Mosorny Groń i drugiego dnia z samego rana mieliśmy uderzyć na Babią, ale niestety pogoda się popsuła i ataku szczytowego nic nie wyszło. W 2012 r. pojechałem z dziećmi na zieloną szkołę do Sidziny, w planie było podejście na Babią Górę, ale po początkowych przebieżkach po niższych górkach okazało się, że nie wszyscy uczestnicy podołali by takiej trasie i skończyło się na podejściu na Halę Krupową. Od tego czasu jeszcze parę razy planowałem wypad na Babią ale zawsze na planach się kończyło.

Dziś nadszedł czas żeby to zmienić. Razem z Krzyśkiem i Izą pojechaliśmy na przełęcz Krowiarki i mniej więcej o 8:20 ruszyliśmy czerwonym szlakiem na szczyt. Na początkowych metrach przeżyliśmy szok - stromo pod schodach do góry, do tego narzuciliśmy dość szybkie tempo i pojawiło się zmęczenie. Lekko zwolniliśmy, ale mimo to po niecałych 40 minutach byliśmy już na Sokolicy (1367 m npm) skąd po raz pierwszy zobaczyliśmy szczyt Babiej Góry. Zrobiliśmy kilka fotek i ruszyliśmy w kierunku widocznej najbliżej Kępy (1521 m npm), kilkanaście minut przedzierania się wąską ścieżką wśród kosodrzewiny, jeszcze trochę schodów pod górę i byliśmy na miejscu. Na Kępie zrobiliśmy krótki postój na uzupełnienie kalorii i po już chwili zmierzaliśmy w kierunku Gówniaka (1617 m npm).

Po chwili wyszliśmy z piętra kosodrzewiny i podążaliśmy dalej już wśród nagich skał, do tego pojawiły się piękne widoki w obie strony. Zdobycie Gówniaka (1617 m npm), trochę nam zajęło, po drodze pojawiły się jeszcze dwa niby wierzchołki, jednak dopiero ten trzeci mocno skalisty okazał się szczytem Gówniaka. Na szczycie parę fotek i ruszyliśmy dalej. Po drodze na szczyt Babiej znów pokonaliśmy kilka "niby" szczytów, ale jak doszliśmy na miejsce to nie mogło być nowy o pomyłce. Samo końcowej podejście pod szczyt trochę mnie rozczarowało, wydawało się zbyt proste, to zdobycie Gówniaka było bardziej efektowne, ale to właśnie Diablak (1725 m npm) był celem naszej wycieczki.

Na szczycie zrobiliśmy dłuższy postój, fotki, jedzenie, odpoczynek. Widoki ładne, choć na stronę słowacką i Tatry brakowało trochę przejrzystości powietrza. Na szczycie Babiej było dość ciepło i raczej bezwietrznie, co mnie trochę zdziwiło bo w większości opisów na temat tej góry pojawiają się komentarze o niskiej temperaturze i mocnym wietrze. Warto wspomnieć, że szczyt Babiej zdobyliśmy w ekspresowym tempie, od kasy na przełęczy na szczyt szliśmy 2 godziny i o 10:20 odpoczywaliśmy już na szczycie. Na znakach szlaku czas podejścia określono na 2:30.

Z Babiej mieliśmy iść przez przełęcz Brona do schroniska Markowe Szczawiny i o ile podejście na sam szczyt od Krowiarek mnie rozczarowało, to zejście ze szczytu pokazało mi prawdziwą Babią Górę. Ze szczytu Babiej zejście na przełęcz Brona wygląda na spacerek, jednak w rzeczywistości jest jednak inaczej, już samo zejście z wierzchołka to trudne przejście po rumowisku skalnym - gdybym tędy podchodził to rozczarowania szczytem by nie było:) Później jest kawałek z miarę łatwego terenu, ale dalej zejście do przełęczy jest znowu dość ciężkie - ścieżka jest wąską, stroma i nawet schodząc w dół dość się męczyłem, jednak jak widziałem zmęczenie na twarzach ludzi podchodzących pod górę, to zejście stawało się jakby łatwiejsze. Zejście w tą stronę jest ciekawe widokowo, bo praktycznie przez cały czas jak na dłoni widzimy szczyt Babiej Góry.

Na przełęczy Brona (1408 m npm) zrobiliśmy krótki postój, według znaków szlaków, z tego miejsca jest godzina podejścia na Małą Babią Górę (1515 m npm), jednak nie mieliśmy jej dzisiaj w planie, więc znów bardzo stromą ścieżką ruszyliśmy w dół w stronę schroniska. Po kilkudziesięciu minutach ciężkiego zejścia doszliśmy do schroniska Markowe Szczawiny (1180 m npm), gdzie oczywiście zrobiliśmy przerwę na obiad.

Najbardziej naturalnym zejście od schroniska do przełęczy Krowiarki jest szlak niebieski, jednak praktycznie na każdym słupie wisiało ogłoszenie, że szlak jest remontowany i przejścia nim nie ma. Wiedzieliśmy o tym już wcześniej, więc mieliśmy plan zejścia szlakiem czarnym, później niebieskim pod dolną stację wyciągu na Mosorny Groń i następnie podejście wzdłuż drogi - szlakiem niebieskim na Krowiarki. Była to trasa bardzo na około, a gdy tak sobie jedliśmy obiad, to zauważyliśmy, że do schroniska dochodzą ludzie od strony remontowanego szlaku niebieskiego. Były też osoby, które tym szlakiem kierowały się w dół, zapytałem więc jedną panią, czy przeszła tym szlakiem od Krowiarek i czy jest on drożny. Pani powiedziała mi, że remont faktycznie trwa, ale spokojnie można szlakiem przejść, postanowiliśmy więc zaryzykować.
Remont faktycznie jest widoczny, ale dziś była niedziela, nikt więc nie pracował, więc problemów z przejście pod szlaku nie było. Droga nie jest co prawda w najlepszym stanie, ale nie ma na niej żadnych trudności technicznych, idzie się wręcz jak na spacerze przez las, więc spokojnie podążaliśmy nią w dół. W pewnym momencie słyszymy wycie syreny alarmowej, po chwili koło nas przemknął quad GOPRu. Po kilkunastu minutach doszliśmy do miejsca, gdzie ratownicy zbierali ze szlaku jakąś dziewczynę - leżała na noszach i miała zaklejony nos. Ruszyliśmy dalej w dół i po chwili quad minął nas ponownie zwożąc turystkę na Krowiarki. Trochę głupia sprawa, bo wypadek zdarzył się na remontowanym odcinku szlaku i pewnie turystka może mieć z tego powodu nieprzyjemności.

Szlak jest zamknięty aż do Perci Przyrodników, gdzie zaczyna się droga jak przez park. Pewnie dokładnie taką samą drogę, chcą zbudować aż do samego schroniska, tworząc szlak dostępny praktycznie w klapkach - czy to oby na pewno dobry pomysł? Tak sobie myślę, że gdyby tak postępować zgodnie z przepisami, to remont szlaku na odcinku od schroniska do Perci Przyrodników uniemożliwia podejście na Babią przez najtrudniejszy (jednokierunkowy - do góry) szlak czyli Perć Akademików - bo zgodnie z prawem nie ma na nią wejścia, my jednak widzieliśmy ludzi na tym szlaku.

Kilka minut po 14 po pokonaniu 15,5 km wróciliśmy na przełęcz Krowiarki kończąc tym samym naszą wycieczkę. Poszło nadzwyczajnie szybko, fakt że udało nam się przemknąć szlakiem niebieskim, zamiast iść na około, ale mimo wszystko zakończyliśmy tą wycieczkę wyjątkowo szybko. Przez chwilę rozważaliśmy nawet czy gdzieś się jeszcze nie przejść, ale pogoda powoli się psuła. Pierwsze chmury widzieliśmy już schronisku i między innymi to skłoniło nas to przejścia remontowanym szlakiem, na Krowiarkach było chmur zdecydowanie więcej, a w głowie mieliśmy prognozy, które mówiły o możliwych burzach po południu, postanowiliśmy więc wracać do domu.

Wycieczka bardzo udana, Babia Góra zdobyta w bardzo dobrym tempie, widoki piękne, choć do pełni szczęścia zabrakło trochę lepszej przejrzystości powietrza w kierunku południowym. Podejście na Babią od strony Krowiarek dość trudne (szczególnie na początkowym odcinku) choć krótkie, miałem jednak wrażenie, że podejście od schroniska wcale nie byłoby łatwiejsze, do tego jeszcze trzeba by przecież dojść do schroniska, więc droga na szczyt byłaby znacznie dłuższa.

Mapa i galeria

Płaska 50

Czwartek, 20 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 41-60 km
  • DST: 50.52 km
  • Czas: 01:36
  • VAVG 31.57 km/h
  • VMAX 57.81 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 167 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 74%)
  • Kalorie: 1025 kcal
  • Podjazdy: 128 m
  • Sprzęt: Trek 1200 SL
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Tydzień bez poważnej wycieczki rowerowej, dziś trzeba było to zmienić, postanowiłem więc przejechać sobie 50 km po w miarę płaskim terenie.
Od samego początku jechałem sobie dość szybko (pomijając bardzo wolny przejazd przez miasto), ale nie zaginając się jakoś bardzo mocno.

Na Drodze Królewskiej wykręciłem średnią 32,5 km/h w zasadzie bez większego wysiłku, na Żubrostradzie dalej kręciłem w podobny tempie, choć w pewnym momencie zacząłem trochę słabnąć i moja prędkość coraz bardziej zbliżała się do 30 km/h. W pewnym momencie usłyszałem, że ktoś się do mnie zbliża, było to dość dziwne, bo mimo iż nie jechałem jakoś na maksa, to przy prędkości 30 km/h rzadko ktoś mnie dogania. Po chwili patrzę a wyprzedza mnie kolarz jadący na Meridzie z lemondką, nie wiele myśląc siadam mu koło i do końca Żubrostrady pędzę z prędkością 37-39 km/h. Szkoda, że taki zając nie trafił mi się wcześniej, bo może ustanowił bym nowy rekord na Żubrostradzie.
Po wyjeździe z lasu pojechałem już sam, bo mój zając pojechał prosto w kierunku kładki na Rabie, a ja skręciłem do Baczkowa. Pod sklepem zrobiłem tradycyjny postój na loda i po kilku minutach ruszyłem w drogę powrotną. Przejechałem koło Czarnego Stawu na wprost i następnie odbiłem na Stanisławice, leśną drogą dojechałem do przejazdu kolejowego w Kłaju, gdzie wyjechałem z lasu i przez centrum Kłaja skierowałem się na Targowisko. Przeciąłem drogę 75 i ruszyłem na Gruszki, pokonałem łatwiejszą wersję podjazdu na Winnicę i zjechałem do Staniątek Górnych. Następnie pojechałem do centrum Staniątek gdzie już czynnym wiaduktem w pobliżu szkoły przejechałem pod torami kolejowymi. Jeszcze tylko dość dziurawa droga do Coca-Coli i dalej drogą 964 do domu.

Taka pętla to prawie dokładnie 50 km (jakieś 120 m przewyższenia - jeden podjazd), gdybym nie kombinował na początku z przejazdem po rondzie pod urzędem to pewnie wyszło by dokładnie 50 km. Miałem plan zawodów a w zasadzie rajdu, który nawet przedstawiłem Wydziałowi Promocji, polegający na pokonaniu takiej pętli od 1 do 4 razy i osiągnięciu wyniku w zależności od możliwości od 50 do 200 km. Zawody miały by się odbywać na zasadach Brevetu (choć jazda po pętlach jest nie zgodna z regulaminem takich zawodów) czyli nie byłoby ścigania tylko sprawdzenie swoich możliwości, może kiedyś uda się takie zawody zrealizować:)


Wieczorny trening

Czwartek, 13 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 21.58 km
  • Czas: 00:51
  • VAVG 25.39 km/h
  • VMAX 44.34 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Kalorie: 765 kcal
  • Podjazdy: 55 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Wieczorny trening o zachodzie słońca z Krzyśkiem i Maćkiem. Przez cały dzień praży, więc po porannej trasie do przewodnika, siedziałem sobie w domu, wieczorem zadzwonił Krzysiek, że jedziemy na szosę, ale dopiero około 20.

Pojechaliśmy do rynku spotkać się z Maćkiem i dopiero ruszyliśmy na dość oryginalną miejską pętle. Wyjazd ciekawy, momentami jechaliśmy bardzo wolno, by po chwili przyśpieszać do 40 km. Przejechaliśmy kilka dróg, którymi do tej pory nie jeździłem, a już szczególnie na szosie. Do tego pod koniec jazda już całkiem po ciemku, tylko z niewielkimi lampkami. No całe szczęście, że jeździliśmy po dość dobrze oświetlonym mieście, więc większych problemów z widocznością nie było. Dużym plusem tak później wycieczki była bardzo fajna temperatura, którą ostatnimi dniami jest praktycznie nie spotykana:)

Trasy do przewodnika (trasa 6)

Czwartek, 13 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 34.43 km
  • Czas: 01:29
  • VAVG 23.21 km/h
  • VMAX 33.06 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • HRmax: 137 ( 73%)
  • HRavg 119 ( 63%)
  • Kalorie: 654 kcal
  • Podjazdy: 86 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dostałem dość ciekawe zlecenie przejechania rowerem 6 tras do przewodnika jaki UMiG Niepołomice przygotowuje na urządzenia mobilne. Do tras ma być dołączony plik .gpx, który będzie można sobie pobrać i wgrać do dowolnego urządzenia a następnie ruszyć sobie po śladzie. To właśnie te pliki miałem przygotować ja, uzbrojony w dwa GPSy Garmin Edge 800 i Garmin Dakota 20 ruszyłem na trasy.

Na ostatnią trasę postanowiłem wyruszyć wcześnie rano żeby zdążyć przed upałem.

Trasa 6 wzdłuż Wisły
Trasa dość ciekawa, prowadziła przez przysiółki (dzielnice) Niepołomic, Woli Batorskiej, Zabierzowa Bocheńskiego i Woli Zabierzowskiej leżące nad Wisłą. W Zabierzowie dodatkowo przejechałem przez Las Koło i na Łaźni wjechałem na wał, którym dojechałem do przysiółka Flaga już w Woli Zabierzowskiej. Dalej przejechałem przez Wolę Zabierzowską, koło szkoły i Domu Kultury, następnie przez Zabierzów koło kościoła i kąpieliska Bobrowe Rozlewisko wróciłem do Puszczy Niepołomicką. Do Niepołomic wróciłem standardowo Drogą Królewską.

Na wykonanie zlecenia potrzebowałem poświęcić ponad 6 godzin jazdy w czasie których, pokonałem ponad 130 km - szczegółowe statystyki tu.

Mapa i galeria


Trasy do przewodnika (trasa 5)

Środa, 12 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 39.50 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 01:41
  • VAVG 23.47 km/h
  • VMAX 33334.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • HRmax: 146 ( 78%)
  • HRavg 127 ( 67%)
  • Kalorie: 1142 kcal
  • Podjazdy: 60 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dostałem dość ciekawe zlecenie przejechania rowerem 6 tras do przewodnika jaki UMiG Niepołomice przygotowuje na urządzenia mobilne. Do tras ma być dołączony plik .gpx, który będzie można sobie pobrać i wgrać do dowolnego urządzenia a następnie ruszyć sobie po śladzie. To właśnie te pliki miałem przygotować ja, uzbrojony w dwa GPSy Garmin Edge 800 i Garmin Dakota 20 ruszyłem na trasy.

Rano zrobiłem trasy 3 i 4 a wieczorem razem z Krzyśkiem ruszyłem na najdłuższą z tras.

Trasa 5 nad Czarny Staw
Dojazd do Czarnego Stawu bardzo standardowo po Drodze Królewskiej a później Żubrostradą i skręt w prawo drugą asfaltówką pod staw. Powrót trochę ciekawiej, najpierw dalej asfaltówką pod cmentarz wojenny na Osikówce, a potem szutrówką koło jednostki wojskowej w Kłaju i powrót na Drogę Królewską w okolicach Dębu Augusta II. Końcówka już po asfaltach pod zamek.

Mapa i galeria

Trasy do przewodnika (trasa 3 i 4)

Środa, 12 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 37.13 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 01:44
  • VAVG 21.42 km/h
  • VMAX 51.98 km/h
  • Temp.: 32.0 °C
  • Kalorie: 1260 kcal
  • Podjazdy: 201 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dostałem dość ciekawe zlecenie przejechania rowerem 6 tras do przewodnika jaki UMiG Niepołomice przygotowuje na urządzenia mobilne. Do tras ma być dołączony plik .gpx, który będzie można sobie pobrać i wgrać do dowolnego urządzenia a następnie ruszyć sobie po śladzie. To właśnie te pliki miałem przygotować ja, uzbrojony w dwa GPSy Garmin Edge 800 i Garmin Dakota 20 ruszyłem na trasy.

Kolejnego dnia postanowiłem zaliczyć następne dwie trasy

Trasa 4 do Strefa przemysłowa
Trasa nr 3 prowadziła z rynku, koło OSP Niepołomice, Kopca Grunwaldzkiego na Strefę przemysłową, tam pętla do Podgrabia i powrót ulica portową pod zamek.

Trasa 4 do Na zachód
Trasa nr 4 była już trochę dłuższa i trudniejsza. Początek pod klasztor w Staniątkach - dokładnie tak ja trasa nr 1, następnie dojazd do Zagórza, skręt na Słomiróg (kilka podjazdów po drodze). Zjazd ze Słomirogu, odbicie na Zakrzów i po chwili nad staw do Zakrzowca, przez Zakrzowiec dojazd do Zakrzowa pod OSP i szkołę i odbicie na Ochmanów gdzie odwiedziłem pole golfowe. Następnie powrót do Zakrzowa drogą 964 i przejazd drogą wzdłuż torów kolejowych do Podłęża, w planie było przekroczenie torów, ale niestety nie chwilę obecną wszystkie wiadukty są w remoncie. Na koniec fotka pod pomnikiem mieszkańców pomordowanych przez hitlerowców w 1942 r. i powrót pod zamek.

Mapa i galeria

Trasy do przewodnika (trasa 1 i 2)

Wtorek, 11 sierpnia 2015 | dodano:24.08.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 21.58 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 01:15
  • VAVG 17.26 km/h
  • VMAX 33.47 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • Kalorie: 624 kcal
  • Podjazdy: 68 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dostałem dość ciekawe zlecenie przejechania rowerem 6 tras do przewodnika jaki UMiG Niepołomice przygotowuje na urządzenia mobilne. Do tras ma być dołączony plik .gpx, który będzie można sobie pobrać i wgrać do dowolnego urządzenia a następnie ruszyć sobie po śladzie. To właśnie te pliki miałem przygotować ja, uzbrojony w dwa GPSy Garmin Edge 800 i Garmin Dakota 20 ruszyłem na trasy.

Trasa 1 do Staniątek
To najkrótsza i najprostsza z tras, która miała prowadzić spod zamku w Niepołomicach (start i meta dla wszystkich tras), drogą asfaltową do odległego o jakieś 4 km klasztoru w Staniątkach. Z własnej inicjatywy poprowadziłem dodatkowo drogę powrotną ścieżkami leśnymi, a następnie ulicą Wrzosową, koło cmentarza parafialnego, ulicą Daszyńskiego z powrotem do rynku.

Trasa 2 do Ścieżki leśne
Od razu ruszyłem na drugą trasę, która miała prowadzić niewielką pętlą przez Puszczę Niepołomicką, pętla w większości pokrywała się z wyznaczoną w lesie ścieżką rowerową, dodatkowo dochodził dojazd wzdłuż drogi 75 i powrót przez las do ulicy Partyzantów.

Mapa i galeria

Dolina Pięciu Stawów i Morskie Oko

Niedziela, 9 sierpnia 2015 | dodano:10.08.2015 Kategoria pieszo, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 21.98 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 07:20
  • VAVG 3.00 km/h
  • VMAX 6.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • HRmax: 150 ( 80%)
  • HRavg 120 ( 64%)
  • Kalorie: 2500 kcal
  • Podjazdy: 1007 m
  • Aktywność: Wędrówka
W końcu udało się doprowadzić do skutku planowaną od dawna wycieczkę pieszą do Doliny Pięciu Stawów Polskich z powrotem przez Morskie Oko. Na wycieczkę pojechałem z żoną, siostrą, Krzyśkiem i Izą. Z Niepołomic wyruszyliśmy przed 6 rano, kilka minut po 8 byliśmy na parkingu na Palenicy Białczańskiej i około 8:20 ruszyliśmy na trasę. W przewodnikach po Tatrach planowana przez nas trasa została określona jako 10 godzinny spacer po górach, jednak w moim subiektywnym odczuciu trasa miejscami była dość trudna.
Początek trasy faktycznie łatwy w kilkadziesiąt minut doszliśmy po asfalcie do Wodogrzmotów Mickiewicza, gdzie po krótkiej przerwie odbiliśmy w prawo na zielony szlak prowadzący przez Dolinę Roztoki do Doliny Pięciu Stawów. Na samym początku dość strome podejście, potem znacznie łatwiej, ale na końcówce zielonego szlaku znów ostro musieliśmy się wspiąć pod wodospad Siklawa. Tu zrobiliśmy dłuższy postój połączony oczywiście z obowiązkową sesją zdjęciową, dalej jeszcze kawałek pod górę i doszliśmy do węzła szlaków nad Wielkim Stawem. Tu też zrobiliśmy krótką sesję zdjęciową i wzdłuż brzegu Wielkiego, Małego i Przedniego Stawu doszliśmy do schroniska.

W schronisku na wysokości 1670 m npm zrobiliśmy przerwę obiadową, po jedzeniu posiedzieliśmy jeszcze trochę nad Przednim Stawem podziwiając widoki i mocząc nogi. Schronisko Górskie w Dolinie Pięciu Stawów Polskich to najwyżej położone schronisko w Polsce. Wypływająca z Wielkiego Stawu Siklawa to największy wodospad tatrzański. Wielki Staw jest najdłuższym i najgłębszym (drugim w Polsce) jeziorem w Tatrach, a Zadni Staw (niewidoczny z tego miejsca) jest najwyżej położonym jeziorem w Polsce (1890 m npm). To tylko niektóre ciekawostki dotyczące Doliny Pięciu Stawów, jest tu pięknie i naprawdę warto się trochę zmęczyć, żeby to miejsce odwiedzić.

Zdobycie schroniska w Dolinie Pięciu Stawów nie kończyło trudności na naszej wycieczce, musieliśmy się jeszcze przebić na Morskie Oko przez Świstową Czubę i Kopę. Spodziewaliśmy się, że podejście może być ciężkie, ale kompletnie nie spodziewaliśmy się tego co miało nas spotkać na zejściu. Z spod schroniska podeszliśmy pod górę po bardzo ciekawym, skalnym rumowisku. Dość szybko osiągnęliśmy Świstową Czubę i ruszyliśmy stromo pod górę na Kopę 1855 m npm, podejście choć dość strome też poszło nam całkiem sprawnie. Po drodze podziwialiśmy wyłaniającą się w prawie całej okazałości Dolinę Pięciu Stawów. Z Kopy widać 4 z 5 stawów czyli Przedni, Mały, Wielki i Czarny, ten położony najwyżej czyli Zadni niestety nie jest widoczny. Jest też oczywiście piękna panorama na grań Tatr z Kozim Wierchem, Orlą Percią i Przełęczą Krzyżne - przez którą planowałem niedługo z Krzyśkiem przechodzić. Na Kopie zrobiliśmy postój i sesję fotograficzną.

Po przerwie ruszyliśmy najpierw dość ostro w dół, a potem jeszcze lekko pod górę na Kępę 1683 m npm z której to ujrzeliśmy Morskie Oko i Czarny Staw pod Rysami. Niestety od tego miejsca zrobiło się dość nieprzyjemnie, do Morskiego Oka musieliśmy pokonać strome, wąskie zejście po dużych kamieniach, miejscami było dość ciężko. To wszystko sprawiło, że trasę od Doliny Pięciu Stawów do Morskiego Oka pokonaliśmy sporo wolniej niż pierwotnie planowaliśmy.

Nad Morskim Okiem zrobiliśmy mniej więcej półgodzinną przerwę, a następnie ruszyliśmy czerwonym szlakiem w dół do Palenicy Białczańskiej. Trudności w tym miejscu się skończyły, ale do pokonania było jeszcze 9 km w większości po asfalcie, powiem szczerze, że dość mnie ten odcinek zmęczył i strasznie mi się dłużył. Do tego kilka minut po wyjściu z Morskiego Oka usłyszeliśmy pierwsze grzmoty. Pod Wodogrzmotami Mickiewicza zerwał się dość silny wiatr, a kilka minut później zaczęło kropić, gdy mieliśmy dosłownie 500 metrów do parkingu zaczęło kropić już intensywnie i do samochodu wsiadaliśmy przy padającym deszczu. Można powiedzieć, że zdążyliśmy z zejściem w samą porę. Mniej więcej o godzinie 18:20, 10 godzin po starcie ruszyliśmy samochodem do domu.

Wycieczka udana, widoki piękne, choć nie określiłbym tej trasy jako 10 godzinny spacer dla niewprawnego turysty. Może nie jestem jakimś mega wprawionym turystą górskim, ale pewne odcinki wydawały mi się dość trudne - szczególne na zejściu z Kępy do Morskiego Oka. Z drugiej jednak stromy tą trasę pokonywały razem z nami 10 letnie dzieci, więc może jednak trudno nie było.

Mapa i galeria wycieczki