Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

21-40 km

Dystans całkowity:8860.74 km (w terenie 863.50 km; 9.75%)
Czas w ruchu:412:51
Średnia prędkość:21.46 km/h
Maksymalna prędkość:33334.00 km/h
Suma podjazdów:53296 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:155 (82 %)
Suma kalorii:75387 kcal
Liczba aktywności:294
Średnio na aktywność:30.14 km i 1h 24m
Więcej statystyk

Do Brzeźnicy

Niedziela, 24 kwietnia 2011 | dodano:24.04.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 26.30 km
  • Czas: 01:25
  • VAVG 18.56 km/h
  • VMAX 65.90 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 486 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka pod drewniany kościół w Brzeźnicy, po drodze kilka męczących podjazdów.

Po przedpołudniowym wyjeździe do Chełmu postanowiłem tym razem jechać w drugą stronę przez Bochnie do Brzeźnicy, gdzie znajduję się zabytkowy - drewniany kościół. Pojechałem na rowerze górskim i na początek miałem do pokonania jak zwykle trudny podjazd pod Górny Gościniec. Na podjeździe zawiodła przerzutka i nie mogłem wrzucić na najmniejsze przełożenie z przodu, mimo tego jakoś wytargałem pod stary kościół w Łapczycy. Tu musiałem się zatrzymać i trochę podregulować przerzutkę. Dalej jazda w do Bochni i podjazd z Rynku ulicą Konfederatów Barskich w stronę Brzeźnicy, jest to dość długi podjazd trzymający stałe nachylenie, ale da się go podjechać bez większych problemów. Dalej trochę po płaskim gdzie zrobiłem kilka fotek drewnianym rzeźbom w pracowni pana Migdała i zjazd pod drewniany kościółek w Brzeźnicy. Gdy dotarłem na miejsce kościół był w zasadzie pusty, trwała warta strażacka nad Grobem Bożym - do mszy wieczornej została jeszcze godzina. Porobiłem zdjęcia i powrót w kierunku Bochni.

Na początek podjazd na wzniesienie z którego wcześniej zjechałem - jakieś 60 metrów w górę w nagrodę później zjazd w kierunku Bochni. Po drodze jeszcze krótki postój przed cmentarzem żydowskim na ulicy Krzeczków w obrębie którego znajduję się kwatera żołnierzy z okresu I wojny, cmentarz niestety jak zwykle był zamknięty więc naniosłem tylko pozycję i na GPS i ruszyłem dalej. W Bochni najpierw postój pod kościołem św. Mikołaja przy którym znajduję się zabytkowa drewniana dzwonnica w zasadzie jej wierna kopia z lat 90 tych XX wieku, bo pierwotna dzwonnica została zniszczona w pożarze. Dalej pojechałem na osiedle Niepodległości z którego Górnym Gościńcem miałem wrócić do domu, ale zatrzymałem się jeszcze pod kaplicą św. Rozalii i przypomniałem sobie, że kiedyś słyszałem, że na cmentarzu św. Rozalii znajdują się krzyże charakterystyczne dla cmentarzy z I wojny - postanowiłem więc się dam udać. Krótki ale stromy podjazd ulicą Windakiewicza i po chwili byłem na miejscu.

Cmentarz Komunalny św. Rozalii - to stary cmentarz trochę nie pasujący do osiedla z epoki PRL, daty na grobach pochodzą głównie z I połowy XX wieku, w internecie znalazłem informacje, że cmentarz był czynny w latach 1911-67, więc nowych grobów tam nie znajdziemy. Jednak cmentarz ma na pewno ciekawy klimat, jest mocno porośnięty drzewami i w zasadzie nie widać, że znajdujemy się na blokowisku. Pierwszy krzyż charakterystyczny dla zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych znajduję się na prawo od bramki wejściowej. Na krzyżu znajduję się współczesna tabliczka Podchor. Franciszek Sudel żył lat 23, nie ma żadnej informacji o dacie śmierci. Drugi krzyż co do którego mam podejrzenia, że może pochodzić z zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych znalazłem w samy środku cmentarza, jest na nim tabliczka jakiejś kobiety, która zmarła w latach 40 XX wieku. Taki krzyż widziałem na którymś z cmentarz z I wojny, choć nie mogę sobie przypomnieć gdzie to było. W końcu przy alejce prowadzącej na wprost od bramki znajduję się kwatera i pomnik żołnierzy, którzy polegli w Bochni w dniach 5-6 września 1939 roku w ramach tej kwatery znajdziemy kolejne trzy krzyże z cmentarzy I wojny. W tym miejscu pozostaję postawić pytanie, czy krzyże te tak się spodobały, że postanowiono zrobić takie same i ustawić w kwaterze żołnierzy z II wojny czy też uznano, że żołnierzom poległym na frontach Wielkiej Wojny są już nie potrzebne i zwyczajnie je ukradziono z któregoś z cmentarzy. Na razie to pytanie zostanie bez odpowiedzi.

Po obejrzeniu cmentarza św. Rozalii pojechałem do Łapczycy, gdzie zrobiłem jeszcze krótki postój pod zabytkowym kościołem i odbudowaną drewnianą dzwonnica. Ostatni odcinek to droga do domu, trochę na około żeby wydłużyć sobie wycieczkę.

Galeria wycieczki


Mini Odyseja Miechowska

Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:16.04.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, RNO, zawody
  • DST: 37.21 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 02:04
  • VAVG 18.00 km/h
  • VMAX 61.70 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • Podjazdy: 480 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Mini Odyseja Miechowska na trasie turystycznej miejsce 13 ze stratą 38 minut do zwycięzcy i 12 minut do 3 miejsca - mogło być o 4 minuty ale pogubiłem się na samym końcu:)

Zaczęło się o 10:00 przemówieniem Burmistrza Miechowa, ruszyliśmy kilka minut po 10 i to na początek startem honorowym za samochodem wokół rynku w Miechowie samochód wyprowadził nas na drogę w kierunku punktu 1, ale w sumie i tak zamierzaliśmy tak jechać. Zaraz po starcie ostrym robimy skrót po szutrach i wyprzedzamy znaczną część bikerów jadących do 1.

Podjazd do punktu 1 znajdującego się w starym sadzie na wzgórzu - 408 m npm - podjazd z wysokości 300 metrów strasznie mnie zmęczył ale jakoś dałem radę. Do punktu 2 blisko - skrótem przez pola. Z dwójki szybki zjazd do drogi Miechów - Tunel, to właśnie w miejscowości Tunel znajdował się kolejny punkt kontrolny. Dojechaliśmy do stacji w Tunelu i mieliśmy pierwszy dylemat, czy punktu szukać wzdłuż torów czy też nad tunelem:) W końcu jedziemy pod górkę na tunel, w lesie chwilę błądzimy ale po chwili trafiamy na miejsce. Część zawodników podjechała od dołu, ale my wracamy tą samą drogą co przyjechaliśmy co okazało się dobrą decyzją, bo wyprzedziliśmy rywali, którzy poszli w dół wzdłuż torów.

Czwarty punkt jest niedaleko, odnajduję go dość szybko bo zauważamy organizatorów idących na punkt, a podobno były problemy ze znalezieniem tego punktu. Z 4 robimy skrót przez las i po chwili pędzimy do miejscowości Charsznica, gdzie znajduję się punkt 5. Buła wyraźnie się rozgrzał, mieliśmy jechać na lajcie, a tu zaczęło się ostre ściganie do jak najwyższe miejsce:) Punkt 5 ktoś przyczaił za drzewem, ale mi udało się go zauważyć od razu. Do 6 jest stosunkowo blisko, ale tu mała niespodzianka, drogą która mieliśmy jechać jest drogą wewnętrzną zagrodzoną bramą:( jedziemy więc miedzą przez pole, a po chwili ścieżką przez las, którą według naszych wyliczeń miała nas wyprowadzić prosto na punkt. Wyliczenia niestety były błędne, wyjeżdżamy na skraj lasu, a tu pełno zawodników poszukujących punktu - niektórzy mówią, że szukają już 20 minut. Po chwili ktoś krzyczy, że punkt jest na dole, więc jedziemy i szybko podbijamy ostatni punkt.

Od tego punktu kończymy współpracę i zaczynamy się ścigać do mety. Na prostych jakoś się trzymam, jednak na ostatnim podjeździe pod rynek w Miechowie Buła mnie odstawia. Na domiar złego na rynku skręcam w zły skręt - taki fatalny błąd na samy końcu kosztuję mnie 4 minuty straty. Na szczęście przez te 4 minuty nikt więcej nie przyjechał, więc ostatecznie zajmuję 13 miejsce z czasem 2:28. Buła jest 12 z czasem 2:24, za mną jeszcze 32 zawodników w naszej kategorii.

Podsumowując pojechaliśmy nieźle zawody, bez większych błędów nawigacyjnych czy wpadek z wyborem nieprzejezdnej drogi. Buła do 3 miejsca stracił 8 minut, a do 4 ledwie 4. Ja przez fatalny błąd praktycznie na samej mecie straciłem 4 minuty więcej. Forma była niezła, brakowało co prawda trochę siły pod górę, ale z drugiej strony była niezła wytrzymałość w kręceniu młynków na najniższych przełożeniach. Trasa ciekawa i na szczęście dość łatwa - na trudniejszą w stylu jesiennej Odysei chyba na dzień dzisiejszy nie byłoby mnie stać.

Na tej imprezie startowaliśmy jako zdroweceny.pl biketeam - to nasz sponsor na tegoroczne zawody, robimy właśnie koszulki. Najbliższy start planuję w I Maratonie Jurajskim, który odbędzie się 15 maja.

Galeria wycieczki

Zdjęcia nie podpisane moim znakiem zostały zrobione przez organizatorów zawodów - www.bikeholicy.pl


Czyżyczka przez Pogwizdów

Poniedziałek, 28 marca 2011 | dodano:28.03.2011 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze, samotnie
  • DST: 20.88 km
  • Teren: 3.00 km
  • Czas: 01:12
  • VAVG 17.40 km/h
  • VMAX 57.50 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • Podjazdy: 390 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka na Czyżyczkę przez Las Kolanowski, Pogwizdów i trasę Via Panoramica.

Mineło równo 2 lata od mojej pierwszej wycieczki z bikestats. Dzisiaj tak się złożyło że miałem wolny dzień, rano zawiozłem mojego Krossa do serwisu, gdzie ma przejść generalny remont, w zasadzie wszystko do wymiany, ale końcu przejechał już ponad 4 tys. km.

Po powrocie do Łapczycy, postanowiłem zrobić sobie wycieczkę, było słonecznie, ale trochę wiało. Po krótkiej analizie zdecydowałem się, że pojadę na Czyżyczkę (wzgórze widokowe, cmentarz wojenny 336), ale okrężną drogą przez Bochnię i Pogwizdów - widokową trasą Via Panoramica. Na początek wyjazd na Górny Gościniec - krótko ale stromo - podjazd ten jest opisany na mojej stronie w dziale "Podjazdy". Dalej do Bochni, gdzie zdecydowałem się na jazdę ulicą Kolanowską gdzie minąłem kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, przejechałem pod drogą nr 4, a następnie stromo pod górę ruszyłem w kierunku Lasu Kolanowskiego. Droga jest początkowo asfaltowa, choć asfalt jest raczej daleki od ideału. Na poboczu drogi co jakiś czas umieszczone są ławeczki, na których można odpocząć - w zamyśle jest to pewnie trasa spacerowa do lasu. Przed samym lasem asfalt się kończy i szutrową drogą dojeżdzamy na skraj lasu. Tu do wyboru jest kilka dróg, ja pojechałem szlakiem pomarańczowo - niebieskim w kierunku Dołuszyc. Po jakiś 2 km dojechałem do drogi prowadzącej z Bochni do Pogwizdowa i oczywiście skręciłem na Pogwizdów, tu znowu mocno pod górę aż do skrzyżowania z drogą na Czyżyczkę. Od tego miejsca prowadzi już łagodna droga szczytem przełęczy z przepięknymi widokowami, najpierw po lewej stronie na Beskid Wyspowy, a później po prawej na Łapczycę, Kraków, Puszczę Niepołomicką. Na tej trasie kilka razy się zatrzymywałem w celu zrobienia zdjęć.

Trasa Via Panoramica masz około 5 km, po których dojeżdzamy do skrzyżowania z drogą Gierczyce - Zawada. Na tym skrzyżowaniu kończy się również najtrudniejszy etap opisanego przeze mnie podjazdu od drogi 967 na Czyżyczkę. Tym razem pominąłem ten najtrudniejszy odcinek, ale po drodzę też parę metrów pod górę musiałem przejechać. Na skrzyżowaniu skręciłem w lewo i skierowałem się na szczyt wzgórza Czyżyczką. Na szczycie znajduję się zbiornik na wodę i cmentarz wojenny z okresu I wojny nr 336. Ze szczytu Patrii mamy przepiękny widok w każdą ze stron. Niestety gdy dojechałęm na szczyt trochę się zachmurzyło i zrobiło się chłodno, więc szybko ruszyłem w drogę powrotną. Trasę znanego mi dobrze podjazdu, tym razem pokonałem w dół i po kilku minutach byłem na skrzyżowaniu z drogą 967, którą dość szybko dotarłem do Łapczycy.

Galeria wycieczki


Do Niepołomic jak to brzmi:)

Sobota, 21 sierpnia 2010 | dodano:21.08.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 36.47 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:32
  • VAVG 23.78 km/h
  • VMAX 55.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Zrobiłem wycieczkę do Niepołomic w odwiedziny do rodziców, dziwnie mi to trochę brzmi "wycieczka do Niepołomic" ciągle jeszcze mi się wydaję, że jestem z Niepołomic i że startuję z Niepołomic a tu proszę musiałem przejechać 18,5 km żeby dojechać do Niepołomic:)


Czyżyczka - Wola Nieszkowska - Zonia

Środa, 21 lipca 2010 | dodano:21.07.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 30.27 km
  • Czas: 01:23
  • VAVG 21.88 km/h
  • VMAX 56.40 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka z podjazdami pod Czyżyczkę (365 m npm) - Wolę Nieszkowską (stacja narciarska - 335 m npm) i Zonię (408 m npm).

Ostatnio kompletnie nie mam motywacji do jazdy - zwyczajnie mi się nie chcę jeździć co niestety odbija się wyraźnie na mojej formie. Po tygodniowej przerwie od jeżdżenia w końcu postanowiłem przejechać planowaną od dawna górską rundę. Ruszyłem z domu w kierunku podjazdu na Czyżyczkę - to ta sama górka co opisywałem tydzień temu z tym, że tym razem nie jechałem na sam szczyt pod cmentarz wojenny tylko przejechałem przez Czyżyczkę drogą asfaltową. Dystans do momentu kulminacyjnego na asfalcie to 2,53 km odcinek ten pokonałem w czasie 10 minut i 41 sekund. Już podczas podjazdu na Czyżyczkę słychać było grzmoty nadciągającej burzy, w momencie gdyby rozpocząłem zjazd w kierunku Zawady zaczęła się ulewa, zatrzymałem się więc na przystanku autobusowym żeby przeczekać burzę. Przymusowy postój trwał około 15 minut i dopiero jak przestało padać ruszyłem w dół do Zawady.

Z nieba już deszcz nie padał, za to doświadczyłem efektu deszczu padającego od dołu:) co nie pozwoliło mi zbyt szybko jechać w dół. W Zawadzie zaczynał się drugi podjazd, który miałem pokonać droga prowadząca do Woli Nieszkowskiej pod stacje narciarską wiedzie cały czas pod górę z tym że początkowo podjazd jest dość łagodny. Bardzo stroma jest w zasadzie tylko sama końcówka jakieś 200 metrów podjazdu pod wypłaszczenie na przełęczy:) czyli pod stacją narciarską - cały odcinek do Woli Nieszkowskiej to 2,1 km z różnicą wysokości około 100 metrów.

W Woli Nieszkowskiej mamy krótki zjazd i potem od razu stromy podjazd. Odcinek Wola Nieszkowska - Zonia to krótki ale bardzo strome podjazdy, kończące się krótkimi wypłaszczeniami na których mamy kilka sekund odpoczynku. Po pokonaniu 1 kilometra podjazdu i 65 metrów w pionie dojeżdżamy do wypłaszczenia, a po prawej stronie w lasku mamy cmentarz wojennych z okresu I wojny nr 341 - Zonia. Pod cmentarzem zrobiłem krótki postój w celu wykonania kilku zdjęć i muszę przyznać, że obiekt prezentował się lepiej niż rok temu, ktoś wykosił trawę i chwasty, więc sam cmentarz można zwiedzać bez przeszkód:) Ostatni odcinek podjazdu jest już stosunkowo łatwy. W najwyższym punkcie GPS wskazał 416 metrów. Ze szczytu mamy 3 kilometr zjazdu do Sobolowa w ubiegłym roku to właśnie od strony Sobolowa podjeżdżałem do Zonii). Niestety na zjeździe nie osiągnąłem jakieś zawrotnej prędkości, ponieważ trochę się bałem mając w pamięci kiepski asfalt nad tym odcinku - asfalt już co prawda został wyremontowany, ale droga jest kręta, a dodatkową trudnością był ponownie padający od dołu deszcz - droga była mokra i wszystko spod kół leciało mi na twarz. Na dole pod kościołem w Sobolowie byłem cały brudny, ale ruszyłem dalej. Droga powrotna do Łapczycy - doliną Stradomki jest już praktycznie całkiem płaska, więc wracałem już spokojnym mocnym tempem.

Wycieczka ogólnie udana choć na pewno deszcz nie był mi do szczęścia potrzebny:) Forma raczej słaba, ale jakoś pod górki wyjechałem, więc nie ma tragedii. Może uda mi się jeszcze zmobilizować na jakąś dłuższą wycieczkę przed wyjazdem na urlop.

Galeria wycieczki


Łapczyca - Niegowić - Brzezie - Chełm - Łapczyca

Czwartek, 8 lipca 2010 | dodano:08.07.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 31.14 km
  • Czas: 01:22
  • VAVG 22.79 km/h
  • VMAX 51.90 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W końcu znalazłem czas na rower. Pojechałem wycieczkę szosową do Niegowici, później powrót do domu przez Brzezie i Chełm.

Galeria wycieczki


Wyjazd z żoną nad Czarny Staw

Niedziela, 4 lipca 2010 | dodano:07.07.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 36.02 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 02:23
  • VAVG 15.11 km/h
  • VMAX 42.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W końcu na rower wyciągnąłem żonę. Trasa z Łapczycy do Bochni przez Via Regia. Z Bochni do kładki na Rabie w Damienicach, przeprawa przez Rabę i z Damienic do Puszczy Niepołomickiej. Leśną drogą nad Czarny Staw, tam przerwa i dalej drogą do Baczkowa. Dalej do Proszówek, skręt na Krzyżanowice tu ponownie przeprawa przez Rabę i powrót przez Proszówki do Bochni i dalej do Łapczycy. W końcowej fazie wycieczki jeszcze odwiedziny w lokalu wyborczym - głosowanie:)

Galeria wycieczki


Łapczyca - Nce - Łapczyca

Sobota, 12 czerwca 2010 | dodano:12.06.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 36.14 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 25.21 km/h
  • VMAX 55.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka do Niepołomic, wymiana roweru na Krossa i powrót do Łapczycy, końcówka w ulewnym deszczu:(

Cały czas mocno grzało, więc na rower można było wyjechać dopiero koło 18:00 postanowiłem jechać do Niepołomic - tam zamienić rower z GT na Krossa i wrócić jeszcze przed nocą:) Do Niepołomic jechało mi się ciężko było jeszcze bardzo gorąco i duszo, podjazd do Chełmu pociągnąłem dość ostro i potem już na płaskim w Targowisku i Kłaju byłem mocno zmęczony. Końcówka przez las po ścieżce rowerowej już bardzo przyjemna. Ostatecznie prawie 20 km do Niepołomic (była jeszcze wizyta w sklepie w Łapczycy - co wydłużyło trasę) pokonałem w 48 minut ze średnią prędkością 24,55 km/h. W moim rodzinnym domu postanowiłem trochę odpocząć, nagrać na płytkę z kolejnym etapem Criterium du Dauphine na którym tak dzielnie walczył Sylwester Szmyd oraz zmienić rower na Krossa, ponieważ w niedziele planowałem dłuższy wyjazd. Do Krossa zakupiłem nowe opony Schwalbe Silento II, tym razem z dużo łagodniejszym bieżnikiem niż te które miałem, więc wypadało je jeszcze przełożyć. Cały pobyt w Niepołomicach przeciągnął się do 20:00, więc w drodze powrotnej trzeba się było spieszyć, szczególnie że niebo zaczynało się mocno chmurzyć. Kross na nowych oponach sunął prawie jak kolarzówka, wiec postanowiłem jechać najkrótszą - główną drogą do domu. Ruch nie był zbyt duży, wiec większych problemów nie było. Jak wyjechałem na drogę nr 4 zaczęły na mnie padać pierwsze krople deszczu, postanowiłem zjechać jednak z 4 na boczną drogę Chełm - Moszczenica - Łapczyca. Pokonałem podjazd pod cmentarz w Chełmie i zobaczyłem tnące niebo błyskawice, więc na zjeździe pędziłem ile sił. Nic to jednak nie dało w Moszczenicy dopadła mnie ulewa, a w zasadzie ja wjechałem wprost na burzę:( Zanim dojechałem do domu przelało mnie całkowicie, a ledwo wstawiłem rower do garażu padać przestało.

Drogę powrotną na Krossie pokonałem naprawdę bardzo szybko, średnia prędkość na całej trasie podskoczyła mi do 25,19 km/h (trasa 36,14 km, czas 1:26:05). Niestety gwałtowna burza w nocy i pochmurny poranek ostudziły mój zapał na dłuższą trasę w niedziele, ale rower Kross na pewno się przyda na jakieś szosowe wycieczki.


Rajd na Wiśnicz

Środa, 9 czerwca 2010 | dodano:09.06.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach
  • DST: 26.50 km
  • Czas: 01:17
  • VAVG 20.65 km/h
  • VMAX 58.00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś było bardzo bardzo gorąco, więc na wyjazd rowerem czekałem aż do 19:00 - potem musiałem się spieszyć żeby zdążyć przed nocą, ale jakoś się udało.

Na cel mojej wycieczki wybrałem Nowy Wiśnicz z Łapczycy to niby całkiem blisko, ale za to trasa prowadząca do Wiśnicza do łatwych nie należy, a ja jeszcze wybrałem trudniejszy wariant. Wyjechałem z domu i skierowałem się do Gierczyc na podjazd pod Czyżyczkę, do tego miejsca miałem z domu tylko 2 kilometry, więc nie zdążyłem się nawet rozgrzać przed tym wymagającym podjazdem. Podjazd pod Czyżyczkę ma jakieś 2 km i od samego początku ostro daję w kość - zanim znalazłem się na szczycie byłem już mocno zmęczony i kompletnie nieświadomy co mnie jeszcze dziś czeka. Z Czyżyczki do Zawady prowadzą głównie zjazd, może nie zbyt szybkie ale za to dość długie. Natomiast po przejechaniu przez Zawadę i skierowaniu się na Wiśnicz zobaczyłem mega stromy podjazd i to na dodatek z bardzo kiepskim asfaltem - podjazd ten jest może krótszy niż wyjazd na Czyżyczkę, ale co najmniej równie trudny, jak nie trudniejszy. Później trochę zjazdów, ale przed samym Wiśniczem znów pod górę, a już w samym mieście do rynku prowadzi krótki ale super stromy podjazd. Trasa z Łapczycy przez Gierczyce, Zawadę, Olchawę do Nowego Wiśnicza to zaledwie 15 km, ale mocno potrafi dać w kość.

W Nowym Wiśniczu już byłem podczas moich wycieczek rowerowych, tym razem ograniczyłem się, więc do samego rynku szczególnie, że czas gonił. Z daleka sfotografowałem tylko zamek Kmitów i Lubomirskich oraz dawny klasztor w którym obecnie mieści się więzienie. Zrobiłem też kilka fotek na rynku, zjadłem lody i ruszyłem w drogę powrotną - tym razem już najczęściej uczęszczaną trasą przez Bochnię. Jeździłem tędy wiele razy samochodem i nie wiem dlaczego wydawało mi się, że do Bochni są prawie same zjazdy, a tym czasem od Wiśnicza do Kopalin mamy 2,5 km ciągle w górę. Później trochę zjazdu i znów pod górę przed samą Bochnią, końcówka to już zjazd i jesteśmy na skrzyżowaniu z drogą prowadzącą do rynku w Bochni, ja jednak odbiłem w drugą stronę i chodnikiem wzdłuż drogi nr 4 dojechałem do Łapczycy.

Jak zobaczyłem na liczniku ledwo 26,5 km to pomyślałem sobie, że jakoś strasznie mało tych kilometrów zrobiłem, ale jazda okolicach Łapczycy jest strasznie wymagająca i o każdy kilometr naprawdę trzeba powalczyć - czekają mnie więc nowe wyzwania rowerowe, oby tylko pogoda się utrzymała.

Galeria wycieczki


Nad Czarny Staw - powrót w deszczu

Poniedziałek, 3 maja 2010 | dodano:03.05.2010 Kategoria 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 34.57 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:17
  • VAVG 26.94 km/h
  • VMAX 36.80 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Mimo niesprzyjającej pogody postanowiłem się dziś wybrać na szybką wycieczkę po Puszczy - mija w końcu 2 lata od momentu kiedy zacząłem ostro jeździć na rowerze i założyłem stronę www.jasonek.pl/rowerem/, pierwsze opublikowane wyjazdy wypadły właśnie w majowy weekend 2008 roku. Efekt - bardzo szybka wycieczka szosowa nad Czarny Staw i dojść szybki powrót w strugach deszczu:)

Od rana lało, więc miałem dzisiaj nigdzie nie jechać, po południu zaczęło się trochę przejaśniać ale nie miałem specjalnej ochoty na rower. Poszedłem do kolegi i próbowałem go namówić na wolne kręcenie po Puszczy, ale jakoś mi się nie udało więc stwierdziłem, że dziś nie jeżdżę. Wróciłem do domu i stwierdziłem, że jednak jadę - była już prawie godzina 17:00. Wsiadłem na crossa i dość szybko popędziłem do Puszczy - pogoda była dość przyjemna, było ciepło, nie wiało, chmury co prawda trochę straszyły deszczem, ale myślałem, że jakoś objadę - cel Czarny Staw.

Pierwsze kilometry przez Puszczę pojechałem bardzo ostro momentami ciągnąłem nawet 33-35 km/h aż sam siebie zaskoczyłem, że potrafię przez kilka kilometrów jechać tak szybko. Potem zacząłem słabnąć, ale pod leśniczówką Przyborów miałem średnią jeszcze prawie 30 km/h, skręciłem w kierunku Zabierzowa i na linii lasu na Żubrostradę, którą jechałem aż do skrętu na Damienice (druga asfaltowa droga w prawo) dalej prosto aż do znaku punkt czerpania wody, tu skręt w lewo i po około 300 metrach byłem nad Czarny Stawem. Do tego punktu przejechałem 17,8 km ze średnią prędkością 28,03 km/h. Nad Czarnym Stawem zrobiłem sobie krótką przerwę podczas, której nad staw przyjechały dwie panie w średnim wieku - jedna mówi do drugiej "ale zaraz będzie padać" no i niestety wykrakały. Ledwo powróciłem na asfaltową drogę zaczęło lać jak cebra - ubrałem wiatrówkę i jadę dalej w strugach deszczu. Przejechałem tak kilka kilometrów do Poszyny i nagle deszcz ustał, tu skręciłem w szutrową Drogę Królewską, po 4 kilometrach jazdy szutrem dojechałem do leśniczówki Przyborów. Było sucho więc ściągnąłem wiatrówkę, ale nie ujechałem nawet kilometra, a tu znowu ulewa. W takim deszczu dojechałem aż do Sitowca i znowu ulewa w jednej chwili się skończyła. Średnia jazdy po tym odcinku spadła mi do 27,07 km/h i postawiłem postarać się utrzymać średnią wyjazdu powyżej 27 - niestety byłem już mocno zmęczony i sztuka ta się nie udała, głównie z powodu podjazdu pod wodociągami w Niepołomicach i wyjątkowego pecha już samym mieście, gdzie musiałem wyhamowywać do zera praktycznie na każdy skrzyżowaniu.

Całą trasę zrobiłem 1 godzinę 17 minut z rekordową jak na mnie średnią prędkością na takim dystansie - co prawda nie udało się przekroczyć średniej 27 km/h ale i tak poszło nieźle. Wyjazd mimo przygód z deszczem uważam za bardzo udany.

Galeria wycieczki