Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

samotnie

Dystans całkowity:12977.67 km (w terenie 1061.20 km; 8.18%)
Czas w ruchu:557:47
Średnia prędkość:23.27 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma podjazdów:93851 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:158 (84 %)
Suma kalorii:118232 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:33.88 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Postanowione jadę do Wilna - dziś tylko do Chełmu

Wtorek, 12 lipca 2011 | dodano:12.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 10.76 km
  • Teren: 0.60 km
  • Czas: 00:30
  • VAVG 21.52 km/h
  • VMAX 67.39 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 181 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wczoraj byłem na spotkaniu organizacyjnym i wszystko postanowione jadę na wyprawę 24-31.07, trasa: Suwałki - Wilno - (prawdopodobnie) Augustów po drodze Troki i Druskienniki:). Wyprawę mamy rozpocząć w nocy z 24/25 wyjazd pociągiem o godzinie 1 w nocy. Następnego dnia około 13 mamy być w Suwałkach i stąd na rowerze jedziemy do Wilna. W wyprawie weźmie udział prawdopodobnie 8 osób w tym 4 uczniów w wieku gimnazjalnym, do pokonania z Suwałk do Wilna będzie około 200 km. W drodze powrotnej pojedziemy przez Druskienniki - miejscowość w której jeszcze w okresie studiów byłem na konferencji (przez 8 dni). W zależności od formy i tempa jazdy wycieczkę zakończymy w Augustowie lub w Suwałkach, skąd pociągiem wrócimy do Krakowa w dniu 31 lipca. Zapowiada się fajna zabawa, już nie mogę się doczekać - tym czasem biorę się za trening.



Dziś późnym wieczorem pojechałem do Chełmu, wjechałem na crossie na sam szczyt wzgórza Grodzisko po kocich łbach. W ostatni weekend odbywał się tam piknik średniowieczny - niestety przegapiłem:( Efektem imprezy jest posprzątane wzgórze, trawa wycięta i większe krzaki.


Do okoła Puszczy Niepołomickiej

Niedziela, 10 lipca 2011 | dodano:10.07.2011 Kategoria Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 41-60 km, samotnie
  • DST: 51.51 km
  • Teren: 10.00 km
  • Czas: 02:07
  • VAVG 24.34 km/h
  • VMAX 39.29 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Podjazdy: 55 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Po wczorajszej wycieczce do Ojcowa i wieczornej imprezce wybrałem się na mały trening do okoła Puszczy, nogi miałem jak ołowiu i jechało mi się dość ciężko, ale pogoda była bardzo dobra na rower na dodatek udało mi się w drodze powrotnej siąść na koło dwóm rowerzystom i ostatecznie wykręciłem naprawdę niezłą średnią.

Planowałem dłuższą wycieczkę do Racławic, ale pogoda była niepewna a ja się nie wyspałem, więc zdecydowałem się na objazd Puszczy Niepołomickiej. Ruszyłem o godzinie 10:00 asfalt w lesie był jeszcze mokry po porannej burzy, było dość parno ale w samej Puszczy pogoda była idealna na rower. Drogą Królewska dojechałem do leśniczówki Przyborów, tam skręciłem w kierunku Zabierzowa i następnie na Żubrostradę. Ostatnio w Puszczy wymalowali na drzewach niebieski szlak rowerowy, prowadzący od Niepołomic, Drogą Królewską, Żubrostradą do Damienic obok Czarnego Stawu - jest to szlak w całości asfaltowy. Na skrzyżowaniu z drogą do Damienic zauważyłem znaki czarnego szlaku rowerowego, te znaki też pojawiły się w Puszczy niedawno, bo nigdy wcześniej ich nie widziałem, więc mimo iż miałem jechać Żubrostradą do Mikluszowic stwierdziłem, że sprawdzę ten szlak. Prowadzi on drogą szutrową odbijającą w lewo od Żubrostrady na wspomnianym wyżej skrzyżowaniu, dojechałem tą drogą na skraj lasu, mijając po prawej dwa zbiorniki wodne. Na skraju lasu szlak odbija w lewo w kierunku Chobotu pewnie prowadzi przez rezerwaty w tej części lasu, ja pojechałem jednak w prawo w kierunku Dziewina, najpierw drogą szutrową, która na skraju wsi przechodzi w drogę asfaltową. Tą drogą dojechałem do drogi wojewódzkiej 965. Szosą przejechałem przez Dziewin, Mikluszowice i Gawłówek i dotarłem do granic gminy Bochnia, kiedyś dawno temu robiłem w tym miejscu zdjęcie podczas jednej z pierwszych moich dłuższych wycieczek - teraz ta granica gmin jest jeszcze bardziej widoczna ponieważ przejeżdżamy z fatalnej drogi w Gminie Drwinia na piękny nowy asfalt w gminie Bochnia:) Tą drogą dotarłem do Baczkowa, gdzie skręciłem w prawo ponownie do Puszczy.

Ponieważ jechałem cały czas praktycznie bez odpoczynku, poczułem nagle dość duże zmęczenie, zwolniłem zacząłem pić, nagle patrzę, że dwóch gości w średnim wieku dość szybko mnie dogania, nie chciałem na to pozwolić więc przyspieszyłem, ale szybko zorientowałem się, że jadą dość szybko i raczej nie dam rady im uciec. Zwolniłem więc i poczekałem aż mnie wyprzedzą, po czym siadłem im na koło, jechali cały czas z prędkością 28-30 km/h - okazało się, że na ich kole ja też bez problemu mogę utrzymać takie tempo i tym sposobem dojechałem aż do Kłaja. Tam oni się zatrzymali a ja pojechałem dalej, od razu opadły mnie siły i musiałem mocno zwolnić, na dodatek ścieżka rowerowa była strasznie mokra i często rzucało mi kołem. Do Niepołomic dotarłem tuż po godzinie 12 w szybkim tempie zaliczyłem przyszło 50 km praktycznie bez postojów, forma była kiepska - trzeba będzie jeszcze trochę potrenować przed wyjazdem do Wilna.

Galeria wycieczki


Rajd wokół Czyżyczki

Piątek, 8 lipca 2011 | dodano:09.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 17.78 km
  • Czas: 00:57
  • VAVG 18.72 km/h
  • VMAX 72.48 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 301 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Po tygodniu bez roweru dziś szybki wyjazd, pokręciłem trochę po okoliczynych górkach objeżdżając na około szczyt wzgórza Czyżyczka, choć na samym szczycie dziś nie byłem. Forma taka sobie trzeba ostro zacząć trenować przed wyprawą do Wilna.

Galeria wycieczki


Okoliczne górki

Sobota, 2 lipca 2011 | dodano:02.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 13.81 km
  • Czas: 00:39
  • VAVG 21.25 km/h
  • VMAX 62.25 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Podjazdy: 241 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś rozpoczął się Tour de France, na pierwszym etapie poza konkurecją był Gilbert, za nim finiszował Evans i grupa kilkudziesięciu kolarzy. Faworyt touru Alberto Contador został z tyłu z powodu kraksy i ostatecznie stracił 1:20 to dość sporo jak na początek wyścigu.

Po obejrzeniu wyścigu postanowiłem przejechać się po okolicznych górkach, co prawda było dość chłodno, ale ubrałem się i pojechałem. Na początek podjazd do Chełmu, miejscami cisnąłem ale między czasie sprawdzałem też ustawianie przerzutek po porannej regulacji. W Chełmie w dół do drogi nr 4 i podjazd pod byłą kopalnie w Siedlcu, potem zjazd przejazd przez Siedlec i znowu podjazd pod Siedlec Górny, następnie zjazd do drogi wojewódzkiej 967 - tą drogą jechałem pierwszy raz. Drogą 967 miałem wrócić do Łapczycy ale stwierdziłem, że mogę jeszcze przejechać się drogą po zboczu Czyżyczki, którą odkryłem jakiś czas temu. Skręciłem więc pod Allegrą w prawo i skierowałem się na Nieszkowice Małe, po przejechaniu około kilometra skręt w lewo i wąską drogą mocno pod górę. W sumie od wyjazdu na drogę wojewódzką aż do szczytu wyżej opisanej drogi w zasadzie było cały pod górę w sumie podjazd dość ciężki z wysokości 212 m npm na prawie 300, droga kończy się w miejscu końca serpentyn szosie Czyżyczka - Zawada, którą zwykle jeżdżę na sam szczyt wzgórza, natomiast ta droga po zboczu jest całkiem ciekawa i idealnie nadaję się na szybki trening. Po podjeździe zjazd do drogi 966 i tą drogą do Łapczycy. W Łapczycy przejechałem już po nowym moście, który w zasadzie jest gotowy, choć dla ruchu samochodowego jeszcze zamknięty.

Galeria wycieczki


Wyścig Solidarności i Olimpijczyków - etap 2

Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano:30.06.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, wyścig kolarski
  • DST: 26.47 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 01:15
  • VAVG 21.18 km/h
  • VMAX 59.34 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • Podjazdy: 449 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem do Rajbrotu zobaczyć 2 etap wyścigu kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków wyjechałem na szczyt wzgórza pomiędzy Muchówką a Lipnicą Murowaną - tu był najwyższy punkt na trasie 2 etapu z Krosna do Krakowa.

Wyjazd na wyścig planowałem od dłuższego czasu, ale prognozy pogody na ten dzień były katastrofalne, zapowiadali deszcz, burze z gradem, więc wydawało mi się, że będę musiał zrezygnować z wyprawy. Rano pogoda wydawała się potwierdzać prognozy, ale około południa zaczęło się rozjaśniać i zdecydowałem się, że jednak jadę tyle, że nie z Łapczycy a z Nowego Wiśnicza. Drogę do Nowego Wiśnicza pokonałem, więc samochodem, zaparkowałem pod cmentarzem komunalnym, wsiadłem na rower i ruszyłem na trasę. Postanowiłem pojechać na wzniesienie pomiędzy Muchówką a Lipnicą Murowaną na drodze 966 w pobliżu Kamieni Brodzińskiego. Na początek przejazd przez Wiśnicz a potem droga pod górę w kierunku Leksandrowej drogą 965 w tą stronę tą trasą jeszcze nie jechałem. Droga w zasadzie od samego Wiśnicza aż do punktu kulminacyjnego w Połomiu Dużym wiedzie cały czas pod górę, podjazd może nie jest strasznie trudny, ale ciągła jazda pod górę męczy, a momenty wypłaszczeń dają tylko chwilową ulgę. Podjazd kończy się na wysokości 409 m npm, po prawej mijamy maszt chyba telefonii komórkowej a po lewej mamy piękną panoramę na okoliczne wzgórza. Dalej do Muchówki zjazd i pod kościołem skręciłem w drogę na Tymową. Tą właśnie drogą tyle, że w przeciwnym kierunku mieli jechać kolarze, najpierw mamy odcinek około kilometra po prostej a później zaczyna się podjazd. Gdy wsiadłem na rower w Wiśniczu widziałem, wielką czarną chmurę, na zjeździe do Muchówki zaczęło kropić na szczęście jednak padać na dobre nie zaczęło i podjazd w kierunku szczytu wzniesienia rozpocząłem bez deszczu. Na podjeździe droga prowadzi przez las, asfalt kiepski, ruch spory a na znaku tabliczka ostrzegająca przed 8% nachyleniem. Ja jednak nie odczułem jakiejś strasznej stromizny, fakt że trzeba kręcić pod górę przez jakiś kilometr, ale droga jest dość przyjemna w sumie pokonujemy tylko około 60 metrów różnicy wzniesień, więc naprawdę nie było wielkim problemów z podjazdem. Na szczycie wzniesienia najpierw zauważyłem tabliczki z oznakowaniem szlaku niebieskiego przy którym znajdują się Kamienie Brodzińskiego, kawałek dalej mamy parking, hotel i Gospodę pod Kamieniem. Tu postanowiłem poczekać na peleton, zjechałem jeszcze kawałek dalej żeby zobaczyć czy nie ma bardziej stromego odcinka przed szczytem, ale niestety niżej były co prawda piękne widoki, ale droga się wypłaszczała, więc ostatecznie stwierdziłem, że czekam na wyścig na szczycie.

W oczekiwaniu na wyścig podjechałem jeszcze na miejsce w którym widziałem oznakowania szlaku, ale nie było żadnej tabliczki jak daleko jest do Kamieni Brodzińskiego, więc postanowiłem, że pojadę tam po wyścigu. Wróciłem na miejsce i czekałem, najpierw wyszło słońce, ale tuż przed godziną 17 zaczęło dość intensywnie kropić. Pelton w najbardziej optymistycznym wariancie miał być na premii lotnej w Lipnicy Murowanej o godzinie 17:00 tym czasem już o 16:55 zaczęły pojawiać się samochody i motocykle z kolumny wyścigu, a o godzinie 17:00 zobaczyłem jak moim kierunku zmierza 4 kolarzy z ucieczki. Byli to Konrad Czajkowski (Team BGŻ), Adam Wadecki (Polska Elita), Maksym Vasyliev (ISD – Lampre Continental) i Bartosz Warchoł (Polska Młodzieżowa), który na szczycie mieli pewnie około minuty przewagi na peletonem. Zarówno ucieczka jak i peleton wjeżdżali na szczyt dość wolno, więc jednak podjazd dał im się solidnie we znaki. Za peletonem przejechał jeszcze sznurek pojazdów technicznych, nie było żadnych maruderów, więc szybko pojawiły się samochody, które wcześniej zostały zatrzymane przez wyścig, nie pozostało mi nic innego jak wybrać się pod Kamienie Brodzińskiego.

Pierwszy odcinek szlaku niebieskiego pokonałem rowerem, ale w ostatnie metry stromego podejścia, wąską leśną ścieżką poprzecinaną korzeniami drzew musiałem już wypchać. Na rowerze górskim może dało by się ten odcinek też wyjechać, ale na moim crossie nie miało to sensu. Na szczycie wzniesienia znajduję się grupa kilku wielkich kamieni zwanych Kamieniami Brodzińskiego. Jak podaję wikipedia są to ostańce wierzchowinowe (dokładniej twardzielce) – twardsze skały, które przetrwały erozję. Czas ich uformowania do obecnej postaci liczy się na kilkaset tysięcy lat (czas powstania samych skał to ponad 65 mln lat). Największy jednak wpływ na ich powstanie miała epoka lodowcowa, a zwłaszcza ostatnie zlodowacenie. Składają się z piaskowca istebniańskiego dolnej płaszczowiny śląskiej, powstałych w czasie późnej kredy Kamienie znajdują się na szczycie wzgórza Paprotna na wysokości 436 metrów npm. Zrobiłem więc dokładną sesję fotograficzną i ruszyłem w drogę powrotną, po drodze zjadłem jeszcze kilka jagód rosnących przy ścieżce i po chwili byłem znowu na asfalcie, którym ruszyłem w kierunku Lipnicy Murowanej, a więc drogą którą kolarze pokonywali pod górę.

Do samej Lipnicy mamy cały czas zjazd, w sumie do pokonania jest przeszło 120 metrów w pionie. Na rynku w Lipnicy jedynym śladem, że w tym miejscu była lotna premia, była kreska na asfalcie, więc nie zastanawiając się długo ruszyłem do Wiśnicza. Na początek oczywiście dość męczący podjazd, a później głównie zjazdy do rynku w Nowym Wiśniczu. Na sam koniec finisz pod górę na parking przy cmentarzu. W sumie pokonałem 26 km i 449 metrów różnicy wzniesień przy średniej prędkości prawie 21 km/h, więc poszło mi całkiem nieźle, szczególnie że średnia mocno mi opadła podczas jazdy przez las do Kamieni Brodzińskiego. Mimo katastrofalnych prognoz pogody, było całkiem nieźle, co prawda przejazdowi kolarzy towarzyszył lekki deszczyk, ale już po chwili świeciło słońce, a gdy wracałem do Łapczycy wypogodziło się na całego.

Właśnie skończył się czerwiec, był to dla mnie bardzo udany miesiąc, podczas 13 wyjazdów pokonałem 448 kilometrów w tym zaliczyłem rekordową wycieczkę do Tarnowa - 133 km. Forma jest całkiem niezła, na lipiec planuję wyprawę Białystok - Wilno - Białystok z nauczycielami z Gimnazjum w Niepołomicach mam nadzieję, że się uda i pogoda dopisze - choć prognozy znowu są dość niepokojące.

Galeria wycieczki


Terenowo po lesie

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | dodano:27.06.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 17.30 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:08
  • VAVG 15.26 km/h
  • VMAX 58.54 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 301 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Terenowa wycieczka po lesie Skarbowym i lesie Kopalińskim. Nie jeździłem w trudniejszym terenie od maratonu w Zabierzowie, tamte zawody dały mi ostro w kość jak również poważnie nadwyrężyły mój rower ostatnio, więc jeździłem głównie na szosie, dziś jednak postanowiłem spróbować terenu w okolicznych lasach.

Co prawda w lesie Skarbowym i lesie Kopalińskim byłem do tej pory ledwie po razie, ale pamiętałem, że łatwo nie będzie. Teren jest mocno pagórkowaty a drogi leśne dość nierówne - z takim własnie wyzwaniem postanowiłem się zmierzyć. Z domu ruszyłem na drogę nr 4 wdłuż której przejechałem pod kościół, w tym miejscu w prawo odchodzi droga prowadząca do przysiółka Podlas. Droga co prawda asfaltowa ale dość stroma, więc od początku było ciężko, za ostatnim domem droga zamienia się w ścieżkę przez pola którą można dotrzeć do lasu Skarbowego. Tym razem nie popełniłem takiego błędu jak przed rokiem i od razu wjechałem w las we właściwym miejscu. Pierwszy odcinek to wąska ale w miarę dobra ścieżka między drzewami, którą po niecałym kilometrze dotarłem do szerokiej szutrowej drogi prowadzącej do Pogwizdowa, ja jednak pojechałem w lewo z powrotem w kierunku Łapczycy, na tym odcinku najpierw mamy zjazd a potem lekki podjazd do skrzyżowania dróg leśnych. W tym miejscu możemy jechać do Łapczycy lub za oznakowaniami szlaku do Bochni (Kopalin) lub do Dołuszyc - ja wybrałem drogę do Dołuszyc. Zgodnie z oznakowaniami szlaku jest to odcinek 2,5 km który prowadzi cały czas w dół, ani raz nie obróciłem korbą i dojechałem do drogi asfaltowej Bochnia - Pogwizdów. W tym miejscu zacząłem się zastanawiać co robić dalej, miałem pomysł ponownie wjechać do lasu Skarbowego i udać się ścieżką w kierunku Kopalin, ale ostatecznie postanowiłem spróbować niebieskiego szlaku pieszego prowadzącego przez las Kopaliński do Pogwizdowa. Co prawda wiem z doświadczenia, że szlaki piesze często bywają trudno przejezdne, ale pojechałem. Od samego początku było mocno pod górę, ale jak się okazało stromizna na tym szlaku to najmniejszy problem, droga była katastrowalna, cała z olbrzymin koleinach w których miejscami stała woda, więc odcinek około 2 kilometrów po szlaku aż do dobrze utwardzonej drogi leśnej z Kopalin do Pogwizdowa pokonałem bardzo powoli miejscami prowadząc rower. Droga dla mnie całkiem nie przejezdna, stromizny miejscami duże ale przy dobrej drodze byłyby do pokonia, jednak na takiej ścieżce kompletnie nie mogłem sobie poradzić:( W końcu jednak dotarłem do wspomnianej wyżej drogi, którą pokonywałem już kiedyś w 2008 roku jadąc z Nowego Wiśnicza do Łapczycy. Tą drogą wyjechałem na skraj lasu i dalej dotarłem do Pogwizdowa, szlak pieszy prowadzi jeszcze dalej przez las i miejscami łączy się z czerwonym szlakiem rowerowym ale tego odcinka spróbuję może kiedy indziej.

Dalej pojechałem znaną mi już dobrze drogą prowadzącą w kierunku Czyżyczki, czyli trasą widokową Via Panoramica, porobiłem więc kilka zdjęć, zatrzymałem się pod zbiornikiem na wodę takim samym jak stoi na Czyżyczce. Po drodze minąłem kilku rowerzystów, których spotkałem wcześniej w lesie Skarbowym i w końcu dojechałem do skrętu w las oznakowanego jako niebieski szlak rowerowy. Jadąc tą drogą w kierunku Łapczycy zatoczyłem pętle i ponownie znalazłem się na opisanym wyżej skrzyżowaniu szlaków, tym razem skręciłem na Łapczycę, droga do samej drogi nr 4 prowadzi cały czas mocno w dół, najpierw przez las a potem już po asfalcie, na 4 wyjechałem na wysokości sklepu z meblami sosnowymi. Przejechałem, więc szosę i do domu dotarłem chodnikiem wdłuż drogi.

W sumie wycieczka udana, zaliczyłem co prawda mały wypadek zaraz na początku jazdy przez las - uderzyłem tylnym kołem w szlaban i kloczek hamulcowy zaklinował mi koło, ale potem już bez problemu. Nieprzejezdny odcinek przez las Kopalińskiego strasznie odniżył mi średnią wyjazdu, ale cóż takie trasy też trzeba ćwiczyć jeśli chcę startować w zawodach terenowych:) Jak dojeżdżałem do domu usłyszałem przy hamowaniu niepokojący dzwięk, tylne klocki hamulcowe zdarły się już całkowicie, chyba nie mogę dalej odkładać remontu, trzeba wymienić hamulce i podratować amortyzator bo dziś nie działał tak jak trzeba. Chyba co jakiś czas będę sobie robił takie próby terenowe, to ciekawa odmiana po kilometrach szosowych a lasy w pobliżu Łapczycy napewno kryją jeszcze wiele ciekawych tras.


Balony nad Łapczycą

Piątek, 17 czerwca 2011 | dodano:17.06.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 13.55 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 00:45
  • VAVG 18.07 km/h
  • VMAX 61.70 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • Podjazdy: 243 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem zobaczyć start balonów, które brały udział w XVII Krakowskich Zawodach Balonowych - super sprawa:)

Wiadomość o zawodach znalazłem w internecie, rano widziałem balony latające nad Puszczą i dowiedziałem, że o godzinie 18:00 mają startować z Górnego Gościńca w Łapczycy. Mniej więcej o 18:10 byłem już na miejscu startu, ale dowiedziałem się, że z powodu wiatru start trochę się opóźni. Postanowiłem więc pojechać jeszcze do Bochni i podjechać pod zalesione wzgórze Uzbornia - drogą od stadionu sportowego. Jest to w zasadzie ścieżka spacerowa - wyłożona betonowymi płytami, stroma z dużą ilością zakrętów. Powolutku wjechałem na szczyt i zjechałem drugą stroną już po asfalcie, kiedyś będę musiał spróbować tego asfaltowego podjazdu. Później jazda przez osiedle Niepodległości na Górny Gościniec, po drodze pokonałem jeszcze jeden podjazd koło kościoła św. Pawła z którym kiedyś dawno temu miałem olbrzymie kłopoty - tym razem na góralu poszło gładko.

Gdy wróciłem na miejsce startu zawodów balonowych, pierwsze statki powietrzne powoli się podnosiły. W sumie obejrzałem start około 12 balonów co dokładnie widać na załączonych poniżej zdjęciach. Po wszystkim wróciłem do domu. Wycieczka krótka lecz bardzo udana, na podjazdach moc niezła i fajne widoki ze zawodów:)

Galeria wycieczki


Kryterium o Złoty Pierścień Krakowa

Środa, 15 czerwca 2011 | dodano:15.06.2011 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, samotnie, wyścig kolarski
  • DST: 50.36 km
  • Czas: 01:59
  • VAVG 25.39 km/h
  • VMAX 38.90 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • Podjazdy: 67 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś pojechałem na prolog Małopolskiego Wyścigu Górskiego czyli na kryterium wokół krakowskiego rynku o Złoty Pierścień Krakowa.

Zwolniłem się z pracy i o godzinie 15:20 pedałowałem już w stronę Krakowa, niebo było mocno zachmurzone i po przejechaniu 5 km zaczął padać deszcz. Zatrzymałem się w Grabiu założyłem kurtkę i ruszyłem dalej. Deszcz towarzyszył mi do miejscowości Brzegi, do momentu gdy przekroczyłem most w tej miejscowości, a za rzeczką już słońce. Dalsza droga przez Rybitwy już w lepszej pogodzie, choć asfalt dalej był mokry. Gdy dojechałem do ciągu ulic Christo Botewa, Jana Szurzyckiego, Lipska okazało się, że drogi zostały wyremontowane, położono piękny nowy asfalt, a na poboczach zrobiono piękne asfaltowe ścieżki rowerowe, mogłem więc przejechać ten bardzo ruchliwy odcinek bez najmniejszych problemów:) Jedynym minusem drogi rowerowej jest konieczność wciskania przycisku od świateł na każdym skrzyżowaniu bo światła nie zmieniają się automatycznie jak te dla samochodów. Nie mniej jednak droga jest super i po krótkiej chwili byłem już pod centrum handlowym CHT (dawna tandeta). Dalej niestety jazda chodnikiem, czekanie na światłach na skrzyżowaniu Powstańców Wielkopolskich z Wielicką, później już bez problemu na Plac Bohaterów Getta dalej mostem Powstańców Śląskich i Starowiślną na krakowski rynek. Całą trasę z Niepołomic na rynek w Krakowie pokonałem w czasie 59 minut, ze średnią prędkością powyżej 25 km/h, pod tandetą miałem średnią jeszcze prawie 26,5 km/h ale jazda ulicami Krakowa i wjazd na rynek spowodowały, że średnia spadła. Czas łączny pokonania tego odcinka z postojami na światłach i zakładanie kurtki to około 1:08 - całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że bus jedzie jakieś 50 minut (jak nie ma korków) a potem na rynek trzeba przecież jeszcze dojść.

Na krakowskim rynku przygotowania do wyścigu były już na ukończeniu, barierki wyznaczające trasę kryterium były już ustawione, stało też miasteczko wyścigu koło ratusza i przejście przez płytę rynku było ograniczone tylko do kilku miejsc. Znalazłem sobie dobre miejsce, tuż za metą okrążenia po zewnętrznej stronie toru. To właśnie z tego miejsca obejrzałem popisy rowerzystów na bicyklach i prezentacje ekip przed wyścigiem. Jednak później uznałem, że sam wyścig lepiej będzie mi się oglądać od wewnętrznej strony toru czyli z płyty rynku. Taka decyzja miała swoje plusy i minusy, minusem był fakt, że nie mogłem znaleźć dobrego miejsca za metą i ciągle dobre ujęcia zasłaniali mi fotoreporterzy, a plusem na pewno była możliwość szybkie przemieszczania się w różne punkty rundy kryterium i fakt, że po wyścigu miałem blisko na podium:)

O godzinie 17:00 miała miejsce prezentacja ekip, później wręczenie kwiatów byłym kolarzom - wychowankom zawodnika i trenera Józefa Kupczaka, którego pamięci poświęcony było kryterium. Kwiaty otrzymali również zwycięzcy Małopolskiego Wyścigu Górskiego z lat poprzednich będący w peletonie. Następnie cały peleton wykonał rundę honorową wokół rynku. Kolejnym punktem programu były wyścigi dla dzieci w trzech kategoriach wiekowych, dwie młodsze kategorie ścigały się na jedno okrążenie, a kategoria najstarsza musiała pokonać rundę 2 razy, obył się również wyścig na bicyklach (wszyscy medaliści widoczni są na zdjęciach z podium).

Zaraz po godzinie 18:00 ruszył wyścig główny, zawodnicy mieli do pokonania 57 rund po około 700 metrów. Cały peleton był na trasie tylko przez pierwsze kilka okrążeń później ci co zostali w z tyłu wycofywali się z wyścigu lub zostawali zdjęci przez sędziów. Po jakiś 10 okrążenia w wyścigu jechało, więc już tylko około 25 kolarzy - ostatecznie kryterium ukończyło 18. Pierwsze punkty na premiach (punktowane było co piąte okrążenie) zbierali: Dariusz Rudnicki (BDC Team), Krzysztof Jeżowski (Bank BGŻ) oraz Belg Vantornout Klaas z grupy SUN SUNWEB - REVOR. Mniej więcej w połowie kryterium skuteczny atak przeprowadził Robert Radosz z BDC Team, który zyskał około 15 sekundową przewagę nad resztą stawki, próbował go gonić Tomasz Lisowicz z Bank BGŻ, który jechał pomiędzy Radoszem i peletonem. Na kolejnych lotnych premiach punkty zbierali Radosz i Lisowicz z ucieczki i Rudnicki i Vantornout Klaas z peletonu. Długo w kryterium prowadził właśnie Rudnicki, ale fakt że Radosz dojechał do mety przed peletonem sprawił, że zebrał już wszystkie możliwe punkty za zwycięstwa i ostatecznie to właśnie on został zwycięzcą kryterium, drugi był Rudnicki a trzeci Lisowicz, który do mety dojechał jako drugi.

Ostatnim punktem imprezy była dekoracja zwycięzców, którą można obejrzeć na zdjęciach poniżej - pierwszym liderem został Robert Radosz z BDC Team, w czwartek I etap z metą w moich rodzinnych Niepołomicach, niestety nie dam rady być ale wszystkich kibiców zapraszam.

Po wyścigu musiałem oczywiście jeszcze wrócić do domu, na Starowiślnej zrobiłem postój w Kefirku żeby kupić napój i w drogę. Było już dość późno, więc pędziłem ile sił w nogach i wraz ostatnimi promieniami słońca około godziny 20:45 dojechałem do Niepołomic. Średnia na całej trasie powyżej 25 km/h - czas jazdy poniżej 2 godzin - wycieczka mega udana mimo iż zmokłem trochę. Niestety w rowerze mam suport do wymiany przez całą drogę powrotną skrzypiał niemiłosiernie:(

Galeria wycieczki

">Ostatnie 3 okrążenia kryterium - film


Trening po okolicy

Wtorek, 14 czerwca 2011 | dodano:14.06.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 13.72 km
  • Czas: 00:38
  • VAVG 21.66 km/h
  • VMAX 70.04 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 180 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po założeniu swojego starego koła z nowymi szprychami (ostatnie kilka wycieczek zaliczyłem na kole tymczasowym - które otrzymałem w serwisie), musiałem podregulować tylną przerzutkę a potem pojechałem na mały trening po okolicy żeby wypróbować jak wszystko współpracuje. Po drodze 3 podjazdy: pierwszy do Chełmu (nie zapisał się na poniższym tracku bo zapomniałem włączyć GPS:) drugi w Siedlcu Górnym i trzeci najtrudniejszy z Moszczenicy Górnym Gościńcem pod stary kościół w Łapczycy. Forma średnia, moja regulacja przerzutki to lekkiej poprawy. Jutro jak dobrze pójdzie to jadę do Krakowa na prolog Małopolskiego Wyścigu Górskiego, w czwartek etap wyścigu finiszuję w Niepołomicach, ale niestety nie dam rady być:(


Karpacki Wyścig Kurierów

Sobota, 11 czerwca 2011 | dodano:11.06.2011 Kategoria 0-20 km, samotnie, wyścig kolarski
  • DST: 20.31 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 00:52
  • VAVG 23.43 km/h
  • VMAX 65.54 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 340 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W dniu 11 czerwca w Lipnicę Murowaną przejeżdżał Karpacki Wyścig Kurierów - na rynku była zlokalizowana lotna premia, postanowiłem więc jechać do Lipnicy i zobaczyć peleton młodych kolarzy (kategoria wyścigu U-23). Pierwotnie miałem jechać do Lipnicy z Łapczycy ale w sobotę miałem trochę pracy i stwierdziłem, że mogę nie zdążyć dojechać na miejsce na czas, dodatkowo jeszcze pogoda była kiepska, więc stwierdziłem że w razie czego lepiej mieć blisko pod dach. Do Nowego Wiśnicza pojechałem, więc samochodem, zaparkowałem na parkingu pod cmentarzem wsiadłem na rower i ruszyłem do Lipnicy. Pogoda była kiepska, było dość chłodno, niebo mocno zachmurzone i w każdej chwili groziło deszczem. Do Lipnicy dojechałem błyskawicznie - mimo sporo przecież podjazdu w Leksandrowej - po zaledwie 21 minutach byłem na miejscu ze średnią 26 km/h. Pod górę jechałem w miarę mocno koło 12-14 km/h i tylko momentami musiałem wrzucić na najmniejsze przełożenia i wtedy prędkość spadała do 9-10 km/h, za to z górki pędziłem 45-60 km/h stąd na dole w Lipnicy tak wysoka średnia.

Gdy dojechałem na miejsce zacząłem się zastanawiać czy aby czegoś nie pomyliłem, bo nie było praktycznie żadnych śladów przygotowań, pojechałem kawałek dalej pod dworek Ledóchowskich i tak zauważyłem stojący na poboczu radiowóz. Byłem na miejscu co prawda prawie 1,5 godziny przed czasem, ale miałem w pamięci przygotowania do Tour de Pologne w Zakopanym - to jednak zupełnie inna kategoria wyścigu. Mając dużo czasu pojechałem jeszcze pod Kościół św. Leonarda i na cmentarz wojenny nr 300 z okresu I wojny, gdy po chwili powróciłem na rynek już jacyś ludzie rozstawiali nagłośnienie, chwilę później podjechał samochód z oznakowaniem wyścigu i panowie ustawili na poboczu niewielką tabliczkę z oznaczającą lotną premię. Myślałem, że wyścig przejedzie przez Lipnicę około 15 natomiast okazało się, że zgodnie z planem miał być dopiero o 15:25, więc pewnie zdążył bym dojechać na miejsce nawet z Łapczycy. Koło 15 nastąpiły pierwsze komunikaty z radia wyścigu, pan poinformował zgromadzonych w sile około 30 osób o charakterze wyścigi, o sytuacji na etapie i dotychczasowej kolejności w klasyfikacji generalnej. Później nastąpiło oczekiwanie w czasie którego przez Lipnicę przejechało kilka samochodów z kolumny wyścigu. Około 15:20 padł komunikat, że jadą kolarze - dalej wszystko nastąpiło błyskawicznie, najpierw przejechało dwóch pojedynczych kolarzy, potem około 6 osobowa grupka i dosłownie 5 sekund później peleton, później jeszcze 3 grupki maruderów i po 5 minutach było po wszystkim.

Ruszyłem, więc z drogę powrotna, znów jechałem dość szybko i po około 25 minutach byłem już w Nowym Wiśniczu, gdzie przywitał mnie deszcz, zapakowałem więc rower na samochód i szybko ruszyłem do Bochni. Ogólnie wycieczka bardzo udana, szkoda że nie było ładniejszej pogody i że nie miałem więcej czasu żeby pojechać z Łapczycy, ale na tej krótkiej trasie przyjechałem dość ciężki podjazd w obie strony, zobaczyłem wyścig i dodatkowo przekroczyłem 1000 km w tym sezonie - same plusy. W dniu 30 czerwca przez Lipnicę mam przejeżdżać Wyścig Kolarski Solidarności i Olimpijczyków, może się wybiorę na ten etap, choć może raczej gdzieś pod Wieliczkę, żeby zobaczyć peleton na podjeździe, bo na płaskim jadą za szybko i ciężko zrobić zdjęcie. Wcześniej bo już najbliższy czwartek w Niepołomicach pod zamkiem finiszuję etap Małopolskiego Wyścigu Górskiego - niestety z powodu obowiązków zawodowych nie dam rady tego zobaczyć, ale może dzień wcześniej wybiorę się na kryterium do Krakowa.

Galeria wycieczki

Opis etapu