Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

samotnie

Dystans całkowity:12977.67 km (w terenie 1061.20 km; 8.18%)
Czas w ruchu:557:47
Średnia prędkość:23.27 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma podjazdów:93851 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:158 (84 %)
Suma kalorii:118232 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:33.88 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca

Środa, 17 sierpnia 2011 | dodano:17.08.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 38.33 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:38
  • VAVG 23.47 km/h
  • VMAX 57.43 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 201 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka do Niepołomic na rowerze GT - dawno na nim nie jeździłem i niestety mocno to odczułem, ale muszę się do niego przyzwyczajać bo już niedługo Maraton Krakowski, a później Odyseja.


Do Bochni w poszukiwaniu części

Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano:09.08.2011 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 14.50 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 00:48
  • VAVG 18.12 km/h
  • VMAX 62.26 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 200 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka do Bochni w poszukiwaniu jakiegoś adaptera, który by mi umożliwił montaż bagażnika do roweru GT - niestety w sklepy w Bochni nie mają czegoś takie, zapadła więc decyzja, że jednak jadę na crossie. Pojechałem, więc samochodem do Niepołomic, poszukałem starych opon, które kiedyś kupiłem do mojego starego Torino a prawie ich nie używałem, są grubsze i mają bardziej terenowy bieżnik niż oponki Schwalbe - zamontowałem i zobaczymy jak się sprawdzą na Jurze Krakowska-Częstochowskiej. Wstępnie wyjazd planowany na czwartek, co prawda prognozy są coraz mniej optymistyczne, ale chyba i tak pojedziemy:)

Aha dziś pojechałem beż GPS ale przejechałem podjazd pod Górny Gościniec, a potem ulicą Sienkiewicza na Uzbornie - czy tą drogą, która zwykle zjeżdżałem - podjazd ten jest dość ciężki, ale jakoś wyjechałem. Zjazd po betonowych płytach, które zostały dość poważnie naruszone przez deszcz i konary drzew - rezultacie musiałem zjeżdżać wolno.


Tour de Pologne - finał w Krakowie

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano:07.08.2011 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, samotnie, wyścig kolarski
  • DST: 52.19 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 02:06
  • VAVG 24.85 km/h
  • VMAX 41.41 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • Podjazdy: 128 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wyjazd do Krakowa na ostatni etap Tour de Pologne nie zaczął się najlepiej, po raz kolejny (po wyjeździe na prolog Małopolskiego Wyścigu Górskiego) w Grabiu dopadł mnie deszcz. Padało dosłownie przez 5 minut, a za mostem w Brzegach droga była już całkowicie sucha - na szczęście na tym przelotnym deszczyku brzydka pogoda się skończyła. Po godzinie jazdy byłem już na rynku w Krakowie, gdzie trwały ostatnie przygotowania do startu etapu. Sfotografowałem kolarzy jadących podpisać listę startową w tym: Nibalego, Sagana, Scarponiego, lidera - Martina, Przemka Niemca, Rafała Majkę czy Michała Gołasia. Ponieważ stałem jednak za linią startu i widziałem zawodników od tyłu, to przeszedłem na drugą stronę rynku żeby sfotografować jadących kolarzy. Na rynku odbywał się jedynie start honory, więc kolarze jechali jeszcze wolno i mogłem zrobić ciekawą fotkę.

Po starcie zacząłem się przebijać w kierunku krakowskich błoni, gdzie była usytuowana meta wyścigu i miasteczko kolarskie. Na pierwszym okrążeniu sfotografowałem kolarzy w pobliżu mety, na kolejnych robiłem rundkę dookoła błoń robiąc fotki w różnych miejscach. Na ostatnie 5 okrążeń zająłem już sobie miejscówkę w pobliżu samej mety. Na pierwszych okrążeniach uciekał Jacek Morajko, ale po 5 rundach peleton go dopadł, później akcji próbował mistrz Polski - Tomasz Miarczyński, jego akcja została zlikwidowana na 8 okrążeniu ponieważ dla Sagana i Martina ważna była walka o sekundy bonifikaty na lotnej premii. Ostatecznie 3 sekundy bonifikaty zabrał Saganowi Heinrich Haussler, kolega z ekipy Daniela Martina, ale Słowak zdobył 2 sekundy i stratę do Martina zmniejszył do zaledwie 1 sekundy. Po lotnej premii na czoło znowu ruszył Miarczyński i walczył dzielnie do ostatniego okrążenia, kiedy to dopadł do peleton, ostatecznie o wszystkim miał zadecydować finisz całej grupy. Znów poza konkurencją okazał się Marcel Kittel ze Skill-Shimano wygrywając tym samym już 4 etap w tegorocznym Tour de Pologne, ale zaraz za nim na metę wpadł Sagan zapewniając sobie tym samym zwycięstwo w całym Tourze.

Po wyścigu nastąpiła dekoracja, niestety stanąłem trochę za daleko i zoom w moim aparacie przy zapadającym zmroku poradził sobie raczej słabo, ale udało mi się zrobić kilka fotek z dekoracji. Po wszystkim ruszyłem szybkim tempem do domu, jechałem naprawdę mocno i po godzinie byłem w Niepołomicach.

Zabawa na ostatnim etapie wyścigu były naprawdę dobra, walka Sagana o zwycięstwo pasjonująca, na dodatek udało mi się złapać koszulkę Mini Tour de Pologne i to w rozmiarze, który spokojnie mogę ubrać:) Po raz pierwszy byłem na mecie wyścigu i muszę przyznać, że ma to swój urok - szczególnie, gdy kolarze przejeżdżają kilka razy - sam finisz to też wielkie emocje, ogólnie bardzo mi się podobało:)

Galeria wycieczki


Tour de Pologne - premia na Głodówce

Czwartek, 4 sierpnia 2011 | dodano:04.08.2011 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie, wyścig kolarski
  • DST: 58.75 km
  • Czas: 02:41
  • VAVG 21.89 km/h
  • VMAX 57.21 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 758 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W czwartek 4 sierpnia postanowiłem się wybrać na 5 etap Tour de Pologne do Zakopanego. Żonę wraz rodziną zawiozłem do Szaflar na Termy Podhalańskie a sam wsiadłem na rower i popedałowałem w kierunku Zakopanego. Termy w Szaflarach znajdują się na wysokości 670 m npm, więc od samego początku jechałem w zasadzie cały czas pod górę, ale był to podjazd dość łagodny z wyjątkiem krótkiego odcinka przed Poroninem. Do Olczy dojechałem bocznymi drogami równoległymi do Zakopianki (przez Biały Dunajec i Poronin) i tylko raz na jakieś 2 km musiałem wjechać na Zakopiankę. W Olczy wjechałem już na pętle 5 etapu i zacząłem drogą na Olczę kręcić pod premię górską 2 kategorii. Podjazd jest dość długi ale nie specjalnie stromy, kręciłem cały czas równym tempem około 13-15 km/h i po kilkunastu minutach dojechałem do Zakopanego. W mieście duży ruch, wszędzie ludzie montujący bramy i banery wyścigu. Na początek pojechałem pod Wielką Krokiew gdzie znajdowała się meta wyścigu, zrobiłem kilka fotek i ruszyłem na Krupówki, gdzie umiejscowiono start etapu. Po seansie fotograficznym i drugim śniadaniu ruszyłem w kierunku premii górskiej na Głodówce. Zrobiłem jeszcze krótki postój pod Kaplicą na Jaszczurówce gdzie skorzystałem toy-toya a następnie już mocno ruszyłem pod górę.

Pod kaplicą spotkałem gościa, który na rowerze z wypożyczalni też wybierał się na Głodówkę, kręcił jednak dość wolno, więc od razu go zostawiłem. Podjazd pod Cyrhla na wysokość 1000 m npm zajął mi jakieś 14 minut, zrobiłem fotkę, kamienia papieskiego i willi w której rok temu spędzałem podróż poślubną:) Dalej już bez postojów pojechałem do premii, kręciłem cały czas w równym tempie. Na początek dojechałem do skrzyżowania z droga do Murzasichle na wysokości 1030 m npm, gdzie 2 lata temu znajdowała się premia górska. Dalej mamy długi zjazd podczas, którego tracimy całą wysokość, którą podjechaliśmy od Zakopanego i zjeżdżamy ponownie na 890 m npm, jednak od tego momentu, aż do Głodówki jest prawie cały czas pod górę. Podjazd szedł mi całkiem nieźle, po drodze minąłem jeszcze kilka osób kręcących po górę na najlżejszych przełożeniach - ja najmniejszego trybu z przodu nie potrzebowałem i moje tempo wynosiło cały czas 13-15 km/h. Po niecałej godzinie bylem już na premii, podjechałem jeszcze kilkaset metrów do szczytu wzniesienia na wysokość 1132 m npm. Ponieważ do wyścigu miałem jeszcze chwile czasu wróciłem się kawałek na taras widokowy poniżej polany Głodówka, a później wróciłem do schroniska na obiad:)

Kolarze wystartowali z Zakopanego tuż przed 14 i 14:23 byli już po raz pierwszy na premii, ponieważ gdzieś po drodze była kraksa, to za peletonem przyjeżdżali jeszcze kolarze goniący grupę.

Na drugim okrążeniu już z przodu jechała ucieczka z jednym kolarzem CCC - Mateuszem Taciakiem, z dość dużą przewagą nad jadącym dość wolno peletonem, który jechał w najgorszym z przewidzianych czasów przejazdu.

Na trzecim okrążeniu od ucieczki odjechał kolarz Vacansolei - Ruslan Pidgorny, około 3 minut po nim przejechali pozostali kolarze z ucieczki, a ze strata jakiś 3 minut przejechał peleton.

Przy czwartym podjazdem na premię na Głodówce na czele dalej Jechał Pidgorny, ale peleton znacznie się zbliżył. Przy peletonem na premii zameldował się jeszcze Ayala, ale dosłownie 20 sekund za nim przejechała cała grupa. W tym momencie w TVP Sport trwała już transmisja i gdy kolarze mijali premię biegłem do schroniska i oglądałem wyścig.

Na piątej rundzie sytuacja na czele się zmieniła, od peletonu podczas podjazdu drogą na Olczę oderwała się grupa 3 kolarzy - Simon Spilak (Lampre-ISD), Gianpaolo Caruso (Katiusza) i Diego Ulissi (Lampre-ISD), dopadła do Pidgornego i rozpoczęła podjazd na Głodówkę. Peleton jednak gonił jak szalony ze stratą maksymalnie 40 sekund do ucieczki. Tuż przed samą premię na Głodówce z peletonu zaatakował Wout Poels prześcignął ucieczkę i wygrał premię górską, ale minimalną przewagą nad peletonem. Tuż za premią peleton zlikwidował ucieczkę i wszystko rozpoczęło się od nowa. Na zjeździe zaatakował Marek Rutkiewicz i wygrał lotną premię w Poroninie zarabiając kilka sekund bonifikaty. Jednak na ulicach Zakopanego znów jechał cały peleton, na finiszu pod prowadzącym lekko pod górę bezkonkurencyjny okazał się lider - Peter Sagan.

Po wyścigu zrobiłem kilka fotek gór, bo bardzo ładnie się rozpogodziło i ruszyłem w dół do Bukowiny. Droga do Bukowiny jest gorsza niż dwa lata temu, jest sporo nierówności i łat na asfalcie, więc trzeba uważać, dodatkowo w szybkim zjeździe przeszkadzały mi samochody. Przed rondem w Bukowinie zrobił się prawie kilometrowy korek, który ominąłem lewą stroną i pomknąłem w dół do Stasikówki. Na zjeździe musiałem się zatrzymać, bo strasznie zaczęły mi łzawić oczy. Gdy ruszyłem przemknął obok mnie gościu na góralu, rozpędziłem więc rower i siadłem gościowi na koło, który robił wszystko by mnie zgubić. Wrzuciłem najtwardsze przełożenie i pędziłem za nim, zwolniłem dopiero tuż przed samym Poroninem a gościu poszedł jak strzała dalej. W Poroninie skręciłem w drogę boczną równoległą do Zakopianki i ruszyłem w stronę Szaflar, znów na chwilę musiałem wjechać na Zakopiankę, później znów skręciłem w boczną drogę na Biały Dunajec, którą dojechałem pod Termy Podhalańskie w Szaflarach.

Wycieczka super, poszło mi naprawdę dobrze, zarówno drogą na Olczę do Zakopanego jak i na Głodówkę podjechałem bardzo sprawnie i dużo szybciej niż dwa lata temu. Podjazdy nie były strasznie strome i o ich trudności decydowała długość ciągłej jazdy pod górę. Jadać z Szaflar do Zakopanego i na Głodówkę jechałem niemal cały czas pod górę, w nagrodę powrót miałem bardzo szybki - cały czas w dół. Średnia prędkość na całej pętli wyniosła prawie 22 km/h, na premii górskiej na Głodówce średnia wynosiła 18,8 km na przewyższeniu 720 m i dystansie 37 km.

Na tej wycieczce przekroczyłem 2000 km kilometrów przejechanych w tym roku - tym samy wykonałem założony na ten rok cel, ale ponieważ tak łatwo mi poszło, więc myślę że mam jeszcze szansę przejechać co najmniej 500 km.

Galeria ucieczki


W poszukiwaniu grobu Josefa Oldricha

Wtorek, 2 sierpnia 2011 | dodano:02.08.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze, samotnie
  • DST: 12.72 km
  • Czas: 00:34
  • VAVG 22.45 km/h
  • VMAX 66.76 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 205 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Relacja z wyprawy do Wilna - zapraszam do obejrzenia moich wpisów z miesiąca lipca

Kilka dni temu dostałem maila od Czecha Lubomíra OLDRICHA, który znalazł moją stronę internetową poświęconą Zachodniogalicyjskim Cmentarzom Wojenny z okresu I wojny światowej - www.cmentarze.jasonek.pl. Poprosił mnie o sfotografowanie grobu swojego krewnego Josefa Oldricha pochowanego na cmentarzu nr 314 w Bochni. Wczoraj byłem w bibliotece w Niepołomicach sprawdziłem gdzie jest pochowany Oldrich i dziś pojechałem na cmentarz komunalny w Bochni gdzie znajduję się kwatera wojenna na poszukiwanie grobu. Grób Oldricha znalazłem bez problemu i sfotografowałem:)

Jazda po Bochni okazałą się dużo trudniejsza niż jazda po Litwie, zacząłem od trudnego podjazdu pod Górny Gościniec - ruszyłem bardzo mocno, ale w połowie musiałem zwolnić. Sił mam sporo i miejscami mimo podjazdów mocno cisnąłem. W czwartek wybieram się na Tour de Pologne do Zakopanego, więc ćwiczyć górki muszę intensywnie:)

Galeria wycieczki


Niepołomice i Puszcza Niepołomicka

Sobota, 23 lipca 2011 | dodano:23.07.2011 Kategoria 41-60 km, Łapczyca, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 50.68 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 02:14
  • VAVG 22.69 km/h
  • VMAX 65.54 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 235 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka do Niepołomic, powrót przez Puszczę Niepołomicka - jutro wyjazd do Wilna:)

Galeria wycieczki


Zonia od Sobolowa, Czyżyczka od Zawady

Sobota, 16 lipca 2011 | dodano:16.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 30.18 km
  • Czas: 01:20
  • VAVG 22.64 km/h
  • VMAX 62.87 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Podjazdy: 419 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Po porannej wycieczce do Niepołomic, oglądnąłem Tour De France a wieczorem zrobiło się pięknie i słonecznie, więc wyczyściłem rower i wybrałem się na wycieczkę. Postanowiłem zaliczyć dwa podjazdy: Zonię od strony Sobolowa i Czyżyczkę od Zawady (po raz pierwszy w histori:).

Królewski etap Tour de France w Pirenejach o niczym nie rozstrzygnął, faworycie pilnowali się i nie atakowali, wygrał Belg z ekipy Omega Lotto, który w klasyfikacji generalnej jest daleko. Trochę zdegustowany mało ciekawym etapem postanowiłem jechać na rower, najpierw wyczyściłem i nasmarowałem łańcuch i około 18:00 ruszyłem na trasę, plan ambitny - Zonia od Sobolowa i Czyżyczka od Zawady. Ponieważ czekały mnie dwa ciężkie podjazdy to do Sobolowa postanowiłem pojechać po płaskim - doliną Stradomki. Droga była faktycznie płaska, ale dość długa, zanim dojechałem do podnóża podjazdu, musiałem pokonać przeszło 12 km, zrobiłem to w bardzo szybkim tempie, ze średnią powyżej 28 km/h.

Trudny podjazd na Zonię zaczyna się w zasadzie już jakieś 200 metrów za znakiem Sobolów i droga od razu pnie się bardzo mocno pod górę - ten krótki odcinek podczas, którego pokonujemy prawie 40 metrów w pionie kończy się pod kościołem w Sobolowie. Kiedyś jak jechałem ten podjazd, to pod kościół podjechałem z drugiej strony od Nieprześni - tam też droga pod kościół prowadzi mocno w górę. Kościół mijamy po prawej i zaraz dojeżdzamy do znaku Zonia 3 km. Po skręcie na Zonię droga cały czas prowadzi pod górę choć początkowo dość łagodnie, na pierwszym kilometrze podjazdu za kościołem zacząłem się nawet zastanawiać, czy ten podjazd jest faktycznie taki trudny jak pamiętałem - dojechałem do wysokości 300 m npm i jechało mi się dość gładko. Na kolejnych metrach jednak szybko zmieniłem zdanie, na następnym kilometrze trzy kolejne bardzo strone ścianki, odcielone bardzo któtkimi momentami wytchnienia. Na pierwszej ściance ledwo wjechałem przepychając pedały przy prędkości 6 km/h, później odcinek może 100 metrów gdzie stromizna maleje i znowu podobna ścianka, później odcinek około 300 metrów wypłaszczenia i ostatni podjazd wąwozem przez las na szczyt wzniesienia a w zasadzie na punkt kulminacyny szosy. GPS wskazał 393 metry, choć jest w tym miejscu około 400 metrów npm, trzymając się jednak dzisiejszy wskazań urządzenia pokonałem dystans 3,1 km (licząc z odcinkiem jeszcze przed kościołem), różnica wzniesień 178 metrów co daję średnie nachylenie na poziomie 5,5%, a na drugim kilometrze na poziomie 7%. Jeśli weźmieny najtrudniejszy fragment dwóch kolejnych bardzo stromych ścianek to na dystansie 550 metrów pokonujemy 65 metrów różnicy wzniesień czyli nachylenie wynosi około 11,8%, a na pojedynczej ściance pewnie jest jeszcze wyższe.

Gdy dojechałem na szczyt szosowy byłem strasznie zmęczony, właściwy szczyt wzgórza mijamy po prawej stronie jednak tam droga nie prowadzi. Po przejeździe przez wieś rozpoczyna się zjazd na którym mijamy po lewej cmentarz wojenny z okresu I wojny i dalej pędzimy szybko w dół aż do stacji narciarskiej w Woli Nieszkowskiej. Tu możemy podziwiać piękne widoki i popędzić dalej w dół w kierunku Zawady. To właśnie w Zawadzie miałem rozpocząć kolejny podjazd, tym razem na dobrze mi znane wzgórze Czyżyczka - tą drogą w górę jeszcze nigdy nie jechałem. Podjazd rozpoczyna się już na skrzyżowaniu z drogą na Olchawę, choć ja pomiaru czasu podjazdu dokonywałem dopiero od głównego skrzyżowania w Zawadzie z drogami na Sobolów i Bochnię - miejsce to znajduję się 14 metrów wyżej niż początek podjazdu. Podjazd na Czyżyczkę od strony Zawady jest długi, ale łatwy - najtrudniejsze są ostatnie metry podjazdu, zarówno asfaltowego jak później szutrowego na sam szczyt. Długość podjazdu wyliczyłem na 4,77 km (5,13 km licząc od skrzyżowania z drogą na Olchawę) czas podjazdu 16:50 od głównego skrzyżownia w Zawadzie, różnica wysokości 109 metrów (123 od skrzyżowania z drogą na Olchawę) średnie nachylenie zaledwie 2,3% - czyli podjazd łatwy, choć są trudniejsze odcinki, ale tylko momentami o tylko trochę trudniejsze. Na podjeździe mamy 2 wypłaszczenie z niewielkimi stratami wysokości.

Na szczycie Czyżyczki zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem w dół, do Łapczycy dotarłem najkrótszą drogą. W sumie cała wycieczka to 30 km, pierwszej 12 praktycznie całkiem płaskie, a kolejne to dwa podjazdy i zjazdy z nich, na całej trasie pokonałem 419 metrów przewyższeń i przyjechałem do domy w niezłej formie:)

Galeria wycieczki


Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca

Sobota, 16 lipca 2011 | dodano:16.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 38.02 km
  • Teren: 8.00 km
  • Czas: 01:31
  • VAVG 25.07 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 211 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Już tradycyjne sobotnie odwiedziny w Niepołomicach, całkowite zachmurzenie temperatura około 19 stopni, ale poza tym pogoda idealna brak wiatru, więc tempo szybkie mimo iż sporo kilometrów po szutrach.

Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.

Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.

Później przyszedł czas na Tour de France... :)


Do domu przez Bochnię

Środa, 13 lipca 2011 | dodano:13.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.24 km
  • Czas: 01:04
  • VAVG 25.54 km/h
  • VMAX 70.04 km/h
  • Temp.: 29.0 °C
  • Podjazdy: 181 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Z pracy do domu pojechałem szosowym wariantem trasy: Żubrostrada - Damienice - Bochnia - Górny Gościniec. Ten wariant jest zdecydowanie dłuższy i sporo trudniejszy w sumie dojechanie do domu zajęło jakieś 1 godz. 10 minut z 1 godz. 4 minuty kręcenia na rowerze. Do kładki w Damienicach utrzymywałem średnią jazdy powyżej 27 km/h ale podjazd pod Górny Gościniec przez Osiedle Niepodległość dało mi mocno w kość - przy takim upale to naprawdę ciężki podjazd. Pewnie jeszcze wybiorę się ze 2 razy do pracy na rowerze, choć będę jeździł krótszą drogą przez Kłaj.

Galeria wycieczki


Do pracy

Środa, 13 lipca 2011 | dodano:13.07.2011 Kategoria 0-20 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 20.05 km
  • Teren: 6.50 km
  • Czas: 00:51
  • VAVG 23.59 km/h
  • VMAX 58.80 km/h
  • Temp.: 19.0 °C
  • Podjazdy: 74 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W ramach treningu przed wyprawą do Wilna wybrałem się dziś do pracy na rowerze. Dla pewności wyjechałem prawie 1,5 godziny wcześniej o 7:35, pogoda dobra, ale było jeszcze dość rześko, słońce zachodziło za chmury. Wczoraj analizowałem kilka wariantów trasy i stwierdziłem, że najprościej będzie jechać przez Chełm, Targowisko, Kłaj, skrótem przez las - trasę oceniałem tylko na około 20 km.

Najpierw oczywiście podjazd do Chełmu, dziś jechałem spokojnie w końcu przede było jeszcze sporo jazdy. Później zjazd do drogi nr 4 i szybki skręt w szutrówkę, którą dotarłem do Targowiska. W Targowisku robią autostradę i droga, którą zawsze jeździłem jest zamknięta - pojechałem więc objazdem, ale jak się okazało była to krótsza trasa, którą dojechałem pod kościół w Kłaju. Skręciłem na Stanisławice, a po około 400 metrach w lewo w stronę lasu. Na przejeździe kolejowym musiałem chwilę zaczekać:) a później już jazda przez las, drogą szutrową prowadzącą przez Kobylą Głowę (najwyższe wzniesienie w Puszczy) pod leśniczówkę Przyborów na Drodze Królewskiej. Drogę tę mój ojciec nazywa "dylowaną", faktycznie jeszcze nie dawno były tu odcinki drogi zrobionej drewnianych pali, ale chyba już je wykopali bo dziś ich nie zauważyłem. Droga ta przecinająca Puszcze wszerz jest dobre utwardzona, choć miejscami mocno nierówna, tylko w jednym, zacienionym miejscu było duże błoto, a tak droga bardzo dobra, mogłem więc dość mocno jechać. Po pokonaniu 14,5 byłem już pod leśniczówką. Dalej jazda przez Zabierzów do Woli Zabierzowskiej, o godzinie 8:34 zameldowałem się pod szkołą - czyli w niespełna godzinę, a dobre 5 minut straciłem na wymienianiu baterii w GPS (i tak brakło zasilania i końcówkę trasy musiałem dorysować). Po południu jadę z powrotem:) tym razem chyba trochę dłuższym wariantem szosowym przez Damienice i Bochnię.

Galeria wycieczki