- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
samotnie
Dystans całkowity: | 12977.67 km (w terenie 1061.20 km; 8.18%) |
Czas w ruchu: | 557:47 |
Średnia prędkość: | 23.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.10 km/h |
Suma podjazdów: | 93851 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 118232 kcal |
Liczba aktywności: | 383 |
Średnio na aktywność: | 33.88 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
Praca #3 - na szosówce
Wtorek, 21 kwietnia 2015 | dodano:22.04.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, praca, Po płaskim, 21-40 km
- DST: 27.55 km
- Czas: 00:55
- VAVG 30.05 km/h
- VMAX 37.80 km/h
- Temp.: 12.0 °C
- HRmax: 173 ( 92%)
- HRavg 154 ( 82%)
- Kalorie: 745 kcal
- Podjazdy: 48 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze

Tak przygotowanym sprzętem, tuż przed 7 ruszyłem na trasę. Cel na dzisiaj czas poniżej 30 minut. Zaraz po starcie poczułem moc szosówki, rower mimo obciążenia błyskawicznie się rozpędzał i mimo iż w mieście nie miałem szczęścia i praktycznie na każdym skrzyżowaniu musiałem hamować do zera, to pod Zajazdem Królewskim na obwodnicy miałem średnią 25,3 km/h. Na dobre zacząłem się rozpędzać na Drodze Królewskiej w Puszczy Niepołomickiej, momentami jechałem nawet 35 km/h i wrzuciłem sobie na dużą tarczę z przodu. Prędkość była, ale dość szybko zacząłem tracić siły i na Sitowcu musiałem zwolnić, bo tętno dość niebezpiecznie mi podskoczyło. Na tych kilku kilometrach zdołałem podciągnąć średnią do przeszło 30 km/h, więc plan na drugą połowę trasy był taki, żeby taki wynik utrzymać. Niestety nie było specjalnie łatwo, tętno które od samego początku było dość wysokie teraz cały czas przekraczało 160, w rezultacie pod leśniczówką Przyborów byłem już całkiem ugotowany.
Na szczęście potem jest odcinek z lekkim zjazdem na którym mogłem trochę odpocząć, ale następnie po wyjeździe lasu zacząłem jechać pod lekki wiaterek i zaczęła się ostra walka o utrzymanie średniej. W pewnym momencie pulsometr pokazał mi 173 i musiałem już ostatecznie zwolnić. Nie miałem za wiele sił również na finisz już w samej Woli Zabierzowskiej, jednak ostatecznie pod szkołą okazało się, że mam czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 30 km/h. Taki czas na tej trasie to prawdziwa rewelacja, jechałem co prawda szosą, ale dociążoną więc nie spodziewałem się aż tak dobrego rezultatu. Z drugiej jednak strony przyjechałem do pracy skrajnie zmęczony, chyba nie będę się szarpał na aż tak mocną jazdę, myślę że czasy w granicach 29 minut spokojnie mi wystarczą:)
Wyszedłem z pracy i pierwsze to zauważyłem to fakt, że nie jest specjalnie ciepło, a po drugie mocno wieje. Niestety ten dzisiejszy wiatr, kompletnie mi nie pomagał, na odcinku do lasu, jeszcze specjalnie nie przeszkadzał, ale w lesie bardzo często dopadał mnie jakiś mocniejszy podmuch. Jechałem więc wolniej niż rano, ale cały czas starałem się utrzymać średnią powyżej 30 km/h. Udało mi się to do obwodnicy Niepołomic, ale potem nastąpił podjazd pod Wodociągami i jazda przez miasto. W rezultacie moja średnia na koniec wyjazdu wyniosła 29,7 km/h.
Wyjazd udany, rower jedzie jak rakieta, tylko rowerzysta dalej trochę słaby. Jak będzie ładna pogoda to we czwartek znów pojadę do pracy - trzeba trenować bo w sobotę planuję wyjazd na trasie Niepołomice - Trzebinia - Niepołomice (jakieś 135-140 km).
Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 26:51; średnia: 30,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,05 km; czas: 28:47; średnia: 29,7 km/h.
Praca #2
Czwartek, 16 kwietnia 2015 | dodano:21.04.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.51 km
- Czas: 00:59
- VAVG 27.98 km/h
- VMAX 39.09 km/h
- Temp.: 15.0 °C
- HRmax: 168 ( 89%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie: 731 kcal
- Podjazdy: 62 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze

Ruszyłem przed 7 rano, trochę późno, więc musiałem jechać szybko i ku mojemu zdziwieniu nawet mi to dzisiaj szło. Przez pierwsze 5 km utrzymywałem całkiem mocne tempo, jednocześnie nie męcząc się jakoś nadzwyczajnie, tętno utrzymywałem w zasadzie cały czas na poziomie około 140. Potem zacząłem się trochę męczyć, ale mimo wszystko trzymałem nie najgorsze tempo. Na ostatnim kilometrze udało mi się nawet zafiniszować - co prawda już na wysokim tętnie ale zawsze. Ostatecznie wykręciłem czas 30:22 - w porównaniu z wynikami z lat ubiegłych to jeden z lepszych moim czasówna rowerze crossowym, choć do rekordu brakło mi prawie minutę. Ten wynik był więc lepszy od poprzedniego o prawie 1:40.
Gdy siedziałem sobie w pracy, pogoda się zmieniała, raz święciło słońce, zaraz potem zanosiło się na deszcz. Na szczęście nie padało, a gdy zbierałem się do drogi powrotnej było nawet w miarę słonecznie, choć dość mocno wiało. Ubrałem więc cieńsze ubranie i ruszyłem do domu, tym razem drogą standardową. Na początek miałem w z wiatrem, więc na odcinku do Puszczy gnałem w tempie 33-35 km/h (udało mi się podciągnąć średnią o przeszło 1 km/h). W Puszczy mój kierunek jazda zmienił się o 90 stopni i zacząłem częściowo jechać pod wiatr, na szczęście las dość dobrze osłaniał mnie od wiatru i tylko od czasu do czasu łapałem jakiś mocniejszy podmuch - mimo wszystko tempo jazdy jednak trochę spadło. Gdy wyjechałem z Puszczy to wręcz zderzyłem się ze ścianą wiatru i dojazd do rynku w Niepołomicach dał mi mocno w kość. W rynku krótki postój i potem jeszcze 1 km dojazdu do domu, cisnąłem ile się dało, bo zauważyłem, że mam szansę zamknąć wyjazd w czasie poniżej 1 godziny - ostatecznie pod domem 59:36.
Dziś jechało mi się całkiem nieźle, forma w porównaniu wyjazdem z przed tygodnia mocno wzrosła i nawet pod wiatr jechałem dość mocno. Brakuje mi jeszcze trochę wytrzymałość na dużych prędkościach, ale forma ogólnie rośnie. Kombinuję jak tu przerobić moją starą szosówkę na rower dojazdowy do pracy, chcę zamontować jakiś lekki bagażnik, żebym mógł zabrać najpotrzebniejsze rzeczy, myślę też nad zamontowaniem lemondki - na takim sprzęcie miałbym pewnie szansę wykręcić jeszcze lepsze czasy.
Do pracy: dyst.: 13,52 km; czas: 30:22; średnia: 26,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,00 km; czas: 29:09; średnia: 28,8 km/h.
Łapczyca - Bochnia - Puszcza Niepołomicka
Niedziela, 12 kwietnia 2015 | dodano:14.04.2015 Kategoria 41-60 km, Łapczyca, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 46.52 km
- Teren: 18.00 km
- Czas: 02:09
- VAVG 21.64 km/h
- VMAX 57.92 km/h
- Temp.: 15.0 °C
- HRmax: 166 ( 88%)
- HRavg 131 ( 70%)
- Kalorie: 1190 kcal
- Podjazdy: 393 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze

Na trasę ruszyłem kilka minut po 12, na szczęście do Łapczycy miałem głównie z wiatrem, więc jechałem dość szybko. W Chełmie postanowiłem podjechać na sam szczyt wzgórza, najpierw więc musiałem pokonać bardzo stromą ściankę po asfalcie, a potem jeszcze stromszą po bruku z nieregularnych kamieni. Jakoś jednak wjechałem i porobiłem kilka fotek. Na szczycie wycięto kilka krzaków, otwierając bardzo piękne widoki na Pogórze Bocheńskie, dzięki temu też kapliczka umieszczona na szczycie wzgórza jest dobrze widoczna drogi na dole. Po krókiej przerwie już szybka jazda do Łapczycy.
W Łapczycy zjadłem obiad, posiedziałem chwilę i około 14:30 ruszyłem do domu. Postanowiłem jechać na około przez Puszczę Niepołomicką licząc trochę na to, że w lesie wiatr wiejący od zachodu nie będzie mi tak bardzo przeszkadzał. Na początek musiałem oczywiście pokonać podjazd pod Górny Gościniec w Łapczycy. Z pełnym brzuchem po obiedzie jechało mi jakoś strasznie ciężko i na szczycie stromego podjazdu byłem bardzo zmęczony. Postanowiłem zrobić kilka fotek starego kościoła i wtedy doszło do małego wypadku, a mianowicie aparat wypadł mi z ręki i upadł na asfalt. Myślę sobie już po nim:( Na szczęście na rower nigdy nie zabieram drogiego sprzętu i specjalnie dla potrzeb wycieczek rowerowych kupiłem sobie za 79 zł starego Panasonica, ale zawsze to trochę szkoda:(
Podniosłem aparat, obiektyw trochę się przekrzywił, ale coś tam potrafiłem i okazało się, że aparat ciągle działa - jak długo zobaczymy, ale na razie nie jest źle.
Dalej sporo zjazdów, przejazd przez Bochnię, ekstremalna przeprawa pod remontowanym wiaduktem kolejowym, przejazd przez kładkę na Rabie i byłem w Puszczy. Przejechałem kawałek asfaltem i postanowiłem skręcić w szeroką dobrze utwardzoną szutrówkę. Od razu poczułem niestety wiatr w twarz. Drzewa trochę łagodziły, ale od czasu do czasu łapałem mocniejszy podmuch. Jechałem tak sobie całuy czas prosto, przeciąłem drogę na Stanisławice, później szutrówkę Kłaj - Zabierzów i dość nieoczekiwanie dojechałem do zabudowań jednostki wojskowej - z tej strony jeszcze nigdy nie jechałem koło jednostki, więc dość przypadkowo odkryłem nową drogę przez Puszczę. Moja dobra droga przez las skończyła na skrzyżowaniu ze szlakiem czerwonym - od Drogi Królewskiej do Jeziora w Kozim lesie, ponieważ miałem bliżej do jeziora więc skręciłem na Kłaj. Znów musiałem przeprawiać się przez tory, potem wyjazd na asfalt i przez Kłaj dojechałem do Szarowa. Tu dopiero poczułem jak mocno wieje, jednak w lesie to luzik, więc najszybciej jak się dało znów wjechałem w las. Przejechałem sobie po leśnej ścieżce rowerowej na Kozie Górki i potem też głównie terenowo do mojego domu.
Wyjazd udany, ciekawy i nawet pokonany dość sprawnie. Forma dalej nie rewelacyjna, ale dziś jechało mi się całkiem dobrze. To był mój trzeci dzień z rzędu na rowerze w sumie w ten weekend pokonałem na rowerze chyba ze 140 km:).
Po powrocie obejrzałem sobie jeszcze Paryż-Roubaix, wyścig był ciekawy, a o wynikach zadecydował sprint na welodromie w którym najlepszy okazał się John Degenkolb.
Mapa i galeria
Praca #1
Piątek, 10 kwietnia 2015 | dodano:14.04.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 32.40 km
- Teren: 2.00 km
- Czas: 01:18
- VAVG 24.92 km/h
- VMAX 30.65 km/h
- Temp.: 15.0 °C
- HRmax: 169 ( 90%)
- HRavg 148 ( 79%)
- Kalorie: 971 kcal
- Podjazdy: 59 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze

Do pracy jechałem tzw. drogą normalną, czyli tą która jeżdżę najczęście czyli Drogą Królewską przez Puszczę i potem przez Zabierzów Bocheński do Woli Zabierzowskiej - dystans jakieś 13,6 km. W zależność od formy, jestem wstanie dojechać do pracy w czasie od 28 do 35 minut, dziś forma raczej słaba, więc dojazd zajął mi przeszło 32 minuty. Całą drogę jednak strasznie się męczyłem, żeby wyciśnąć taki czas, tętno rzadko schodziło mi poniżej 160 co jak na mnie oznacza duży wysiłek i niestety widoczną ostatnio niską wydolność.
Po po pracy około 15:10 ruszyłem do domu, postawiłem jechać bocznymi drogami wzdłuż Wisły. Niestety nie był to do końca dobry wybór. Droga po pierwsze dłuższa, po drugie pod wiatr, po trzecie z odcinkami szutrowymi i w końcu po czwarte udało mi się pogubić w plątaninie wąskich dróżek. W rezultacie w drodze powrotnej przejechałem prawie 19 km, co prawda na koniec dołożyłem pewnie z kilometr ekstra jadąc po chleb do piekarni, ale nie zmienia to faktu, że sporo na tej drodze nadłożyłem. Jedynym plusem jazda do domu było piękną, słoneczna choć wietrzna pogoda.
Z formy niestety nie mogę być dalej zadowolony, jestem zwyczajnie słaby, gdy próbuję coś pocisnąć to z miejsca skacze mi tętno i bolą mnie nogi, w rezultacie zrzucam na lżejsze przełożenia, jadę wolniej na wysokiej kadencji i znów się męczę choć trochę mniej. Szczególnie kiepsko było rano, tam tętno 160 miałem prawie cały czas.
Do pracy: dyst.: 13,53 km; czas: 32:04; średnia: 25,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 18,87 km; czas: 46:54; średnia: 24,2 km/h.
W czwartek wieczorem byłem w MCDiS na spotkaniu z cyklu "Podróże małe i duże", spotkanie to prowadził Krzysiek Nowak i powiadał o organizowanych przez Gimnazjum w Niepołomicach wycieczkach rowerowych: pod Grunwald, do Wilna i do Lwowa. Byłem członkiem wyprawy o Wilna, więc można było trochę powspominać:)
Więcej informacji o wycieczce
Ścieżka rowerowa - trening
Środa, 8 kwietnia 2015 | dodano:14.04.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 10.15 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 00:24
- VAVG 25.38 km/h
- VMAX 33.76 km/h
- Temp.: 9.0 °C
- HRmax: 167 ( 89%)
- HRavg 156 ( 83%)
- Kalorie: 337 kcal
- Podjazdy: 53 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze

Dzisiejszy czas na całej trasie, jest lepszy od tego z 25 marca o 16 sekund. Jeśli zaś chodzi o sam segment po leśnej ścieżce rowerowej długość 6,44 km to dziś wykręciłem czas 14,22 (średnia 26,89 km/h) poprawiając poprzedni wynik (z 09.10.2014) o 5 sekund, gdy jechałem ten segment w marcu jakoś Garmin mi go nie zaliczył - z pomiaru na śladzie GPS wynika, że wtedy pojechałem jednak wolniej o około 10 sekund.
Kiedyś robiłem już próby czasowe na tej ścieżce: w 2009 na crossie przejechałem ścieżkę w czasie 14:06 i ten wynik ciągle zostaje nie pobity, rower crossowy miał większe koła, ale z drugiej strony na szutrowej ścieżce wąskie opony mogły nie radzić sobie najlepiej. Jest jeszcze jeden ważny fakt, ostatnie przejazdy robię bardzo intensywne już od samego wyjazdu z domu, w rezultacie na ścieżkę dojeżdżam już lekko zmęczony. W 2009 roku do ścieżki pojechałem na całkowitym lajcie i ścigałem się tylko po samej ścieżce, może następnym razem spróbuję takiego wariantu, choć z drugiej strony 10 km intensywnej jazdy, to na pewno lepszy trening niż tylko 6,5 km sprint po ścieżce.
Więcej informacji o wycieczce
Niedziela Palmowa w Lipnicy Murowanej
Niedziela, 29 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie
- DST: 47.87 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 02:31
- VAVG 19.02 km/h
- VMAX 56.00 km/h
- Temp.: 13.0 °C
- HRmax: 166 ( 88%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie: 1634 kcal
- Podjazdy: 820 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze

Na wycieczkę wyruszyłem koło godziny 10 z Łapczycy, gdzie wcześniej musiałem odstawić moją córkę. Od razu poczułem silny wiatr z kierunku zachodniego. Na szczęście po chwili odbiłem na południe i wiatr przestał tak przeszkadzać, za to zaczęły się poważne podjazdy. Na początek podjechałem pod Czyżyczkę, potem zjazd do Zawady i znów podjazd w kierunku Zonii. Dojechałem jednak tylko do przełęczy koło stacji narciarskiej i rozpocząłem zjazd do Królówki. Następnie czekał mnie kolejny bardzo trudny podjazd do Muchówki. Pod Czyżyczkę i później pod Zonię jechałem powoli ale dość równo, tętno miałem wysokie ale utrzymywałem się poniżej 165. Dojeżdżając do mega stromego podjazdu pod Muchówkę czułem już zmęczenie.
Podjazd jest ciężki, szczególnie na początku, gdy po odcinku jazdy w miarę po płaskim dojeżdżamy nagle do ściany rzędu 20%. Na tej stromiźnie jechałem z prędkością około 5 km/h, mój garmin przestał pokazywać nachylenie i dopiero jak nachylenie podjazdu lekko zmalało, a ja przyspieszyłem to zobaczyłem na garminie 15%. Po mega stromej ściance, podjazd dalej trzyma powyżej 10%, zwykle 12-13% czasem nieznacznie spada do 9% i tak przez dokładnie 1 km. Podjazd ten w zasadzie całkiem mnie ugotował, gdy dojechałem do kościoła w Muchówce miałem już w zasadzie dość, a drogowskaz wskazywał, że do Lipnicy mam jeszcze 6 km.
Kawałek po płaskim i znów podjazd na Górę Paprotna, nachylenie maks 10%, ale ja już ledwo kręciłem, potem na szczęście długi zjazd do samej Lipnicy Murowanej. Na rynku tłumy, nie za bardzo mogłem się przecisnąć. Najpierw pojechałem pod kościół, gdzie obejrzałem procesje z palmami. Później udałem się pod drewniany kościołem św. Leonarda na cmentarzu parafialnym, z okazji święta był on otwarty dla zwiedzających, więc po raz pierwszy miałem okazję, obejrzeć go od środka. Później wróciłem na rynek, gdzie udało mi się dokładniej sfotografować konkursowe palmy. Myślałem nad tym czy nie zostać na mszy, ale byłem mocno spocony i momentalnie zrobiło mi się zimno, więc postanowiłem wracać do domu.
Tym razem zdecydowałem się wybrać nową drogę na Chronów, na początek czekał mnie znowu dość solidny podjazd z nachyleniem w granicach 8-12%. Dalej było już łatwiej, teren lekko pagórkowaty, niestety na przeszkodzie swobodnej jazdy stanął wiatr, z którym musiałem się zmierzyć.
Gdy dojechałem do Starego Wiśnicza, to byłem tak zmęczony, że musiałem zatrzymać się w sklepie i uzupełnić zapas kalorii. Dalej już dobrze znaną mi trasą przez Mały Wiśnicz i Kopaliny, dalej do Bochni, na Górny Gościniec i do Łapczycy. Do domu mojej teściowej dojechałem około 13:30, mocno zmęczony.
Wyjazd udany, ale forma dość słaba, co prawda trasa była na prawdę trudna, do tego dochodził dość mocny wiatr, ale w zasadzie po dwóch pierwszych górkach pokonanych w wolnym tempie miałem dość, na dobicie doszła mega ścianka w Muchówce i dalej miałem już nogi jak waty. Powrót do domu trasą teoretycznie łatwiejszą pokonałem wolniej, średnia prędkość na całej trasie około 19 km/h na rowerze krosowym. Miałem plan jechać na szosówce, ale chyba dobrze się stało, że nie pojechałem. Pod Muchówkę chyba był sobie nie poradził, cóż może następnym razem pojadę na szosie.
Test opon Schwalbe Racing Ralph
Środa, 25 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 10.01 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 00:25
- VAVG 24.02 km/h
- VMAX 32.79 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 167 ( 89%)
- HRavg 151 ( 80%)
- Kalorie: 330 kcal
- Podjazdy: 49 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Nie miałem za wiele czasu, więc zrobiłem tylko krótki trening po ścieżce
rowerowej i przy okazji testowałem nowe "buty" dla mojego górala.
Chorągwica zdobyta
Sobota, 21 marca 2015 | dodano:05.04.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie
- DST: 40.76 km
- Czas: 01:43
- VAVG 23.74 km/h
- VMAX 58.70 km/h
- Temp.: 13.0 °C
- HRmax: 170 ( 90%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 1007 kcal
- Podjazdy: 476 m
- Sprzęt: Lapierre S Tech 300
- Aktywność: Jazda na rowerze

Dziś było w miarę ciepło, choć wietrznie. Postanowiłem zmierzyć się chyba najpoważniejszym podjazdem na Pogórzu Wielickim, czyli z podjazdem na Chorągwicę przez Biskupice.
Tym razem wybrałem inną niż zwykle drogę dojazdową, pojechałem na Wieliczkę. Już w Podłężu musiałem się zatrzymać żeby poprawić źle ustawiony blok spd. Od samego początku musiałem również walczyć z przeciwnym wiatrem. Sytuacja trochę się poprawiła, gdy odbiłem na Sułków, wiatr już tak nie przeszkadzał za to pojawiły się poważniejsze hopki. Prawdziwy podjazd rozpoczął się jednak dopiero przed Biskupicami najpierw na odcinku drogi 966, a potem już dobrze mi znany mega stromy odcinek od kościoła w Biskupicach do Sułowa. Momentami GPS pokazywał mi 16-17% a ja kręciłem powolutku na najlżejszym przełożeniu bardzo niską kadencją spadającą nawet do 49 obrotów. Krótko mówiąc ledwo dałem radę wyciągnąć do przełęczy. Potem krótki zjazd i kolejny choć już nie tak stromy podjazd do Chorągwicy. Na szczycie tradyjny odpoczynek na kilka fotek, a potem zdecydowałem się na zjazd do Mietniowa. Później jazda w kierunku Sierczy i zjazd na wielicki rynek.
Na rynku znów krótki postój i kilka fotek, a potem ruszyłem Czarnochowice i Brzegi do domu. Ten odcinek był już niemal zupełnie płaski, a do tego większość dystansu jechałem z wiatrem, dzięki temu udało mi się mocno podciągnąć niską średnią z pierwszego odcinka.
Do domu przyjechałem mocno zmęczony, niestety forma nie najwyższa, co prawda poradziłem sobie ze dużą stromizną i znaczną ilością podjazdów, ale moje tempo było jednak bardzo wolne, wyraźnie brakowało mi sił.
Tym razem wybrałem inną niż zwykle drogę dojazdową, pojechałem na Wieliczkę. Już w Podłężu musiałem się zatrzymać żeby poprawić źle ustawiony blok spd. Od samego początku musiałem również walczyć z przeciwnym wiatrem. Sytuacja trochę się poprawiła, gdy odbiłem na Sułków, wiatr już tak nie przeszkadzał za to pojawiły się poważniejsze hopki. Prawdziwy podjazd rozpoczął się jednak dopiero przed Biskupicami najpierw na odcinku drogi 966, a potem już dobrze mi znany mega stromy odcinek od kościoła w Biskupicach do Sułowa. Momentami GPS pokazywał mi 16-17% a ja kręciłem powolutku na najlżejszym przełożeniu bardzo niską kadencją spadającą nawet do 49 obrotów. Krótko mówiąc ledwo dałem radę wyciągnąć do przełęczy. Potem krótki zjazd i kolejny choć już nie tak stromy podjazd do Chorągwicy. Na szczycie tradyjny odpoczynek na kilka fotek, a potem zdecydowałem się na zjazd do Mietniowa. Później jazda w kierunku Sierczy i zjazd na wielicki rynek.
Na rynku znów krótki postój i kilka fotek, a potem ruszyłem Czarnochowice i Brzegi do domu. Ten odcinek był już niemal zupełnie płaski, a do tego większość dystansu jechałem z wiatrem, dzięki temu udało mi się mocno podciągnąć niską średnią z pierwszego odcinka.
Do domu przyjechałem mocno zmęczony, niestety forma nie najwyższa, co prawda poradziłem sobie ze dużą stromizną i znaczną ilością podjazdów, ale moje tempo było jednak bardzo wolne, wyraźnie brakowało mi sił.
Szybka rundka na góralu
Niedziela, 15 marca 2015 | dodano:15.03.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po górkach, 0-20 km
- DST: 13.95 km
- Teren: 3.50 km
- Czas: 00:36
- VAVG 23.25 km/h
- VMAX 44.52 km/h
- Temp.: 12.0 °C
- HRmax: 162 ( 86%)
- HRavg 142 ( 75%)
- Kalorie: 429 kcal
- Podjazdy: 89 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatnio zrobiłem mały remont mojego roweru górskiego, który przygotowuję do sezonu startowego. Zakupiłem też nowy pas firmy Polar do mierzenia tętna, bo stary Garminowski coś strasznie przekłamywał, a skoro niedziela dość nieoczekiwania przywitała nas ładną pogodą to trzeba było wypróbować nowy zestaw:)
Szosówką do Nowego Brzeska
Sobota, 7 marca 2015 | dodano:07.03.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 41-60 km
- DST: 41.92 km
- Czas: 01:31
- VAVG 27.64 km/h
- VMAX 27.49 km/h
- Temp.: 7.0 °C
- HRmax: 159 ( 85%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie: 981 kcal
- Podjazdy: 73 m
- Sprzęt: Lapierre S Tech 300
- Aktywność: Jazda na rowerze

Najpierw pojechałem do Puszczy Niepołomickiej, przejechałem całą asfaltową Drogę Królewską, potem przejechałem przez Zabierzów Bocheński, Wolę Zabierzowską i Chobot. Dalej jeszcze długa prosta znów przez Puszczę, most na Wiśle i po jakiś 45 minutach byłem na rynku w Nowym Brzesko - czas tego 21 km odcinka wyniósł 44,57, średnia 28 km/h. Powiem szczerze, że po dojechaniu na miejsce, byłem już lekko zmęczony, na dodatek trochę obawiałem się, że w powrotem mogę mieć po lekki wiatr.
Droga powrotna prowadziła szosą 964, początkowo przez las jechało mi się nawet nieźle, ale potem jak wyszedłem na otwarty teren, wyraźnie zacząłem czuć podmuchy wiatry i moje tempo niestety siadło. Mimo wszystko zdecydowałem się nie wracać do Puszczy, tylko cały czas jechać 964. Niestety nie jest to specjalnie przyjemne doświadczenie, nawet dziś gdy ruch był znikomy. Droga a szczególnie jej pobocza są mocno zniszczone po zimie, trzeba więc albo jechać fatalnym asfaltem, albo środkiem drogi. Pod kościołem w Woli Batorskiej zaliczyłem lekkie odcięcie, nie miałem już sił kręcić, na dodatek skończyło mi się picie. Zrobiłem postój pod sklepem, wzmocniłem się puszką Pepsi i potem już jakoś dociągłem do domu. Ostatnie 5 km starałem się nawet trochę przyspieszyć, początkowo to się udało, ale na ulicach Niepołomic już było ciężko. Czas trochę krótszego, ale pokonywanego pod wiatr odcinka do domu 45,38. średnia 26,9 km/h.
Forma jak na początek marca może nie tragiczna, ale wyraźnie brakuje mi siły, muszę kręcić na wysokiej kadencji (90-95), bo na wyższym przełożeniu przy 80 obrotach już się strasznie męczę. Dziś w miarę działał mi pas do pomiaru tętna (ubrałem inną koszulkę) i od razu wyszło, że praktycznie całą trasę pokonałem na tętnie około 150, to dość dużo biorąc pod uwagę tempo jazdy. Do domu przyjechałem mocno zmęczony.