Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

samotnie

Dystans całkowity:12977.67 km (w terenie 1061.20 km; 8.18%)
Czas w ruchu:557:47
Średnia prędkość:23.27 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma podjazdów:93851 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:158 (84 %)
Suma kalorii:118232 kcal
Liczba aktywności:383
Średnio na aktywność:33.88 km i 1h 27m
Więcej statystyk

Praca #11 - na szosówce

Wtorek, 19 maja 2015 | dodano:20.05.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, praca, Po płaskim, 21-40 km
  • DST: 27.54 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 31.18 km/h
  • VMAX 38.50 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • HRmax: 169 ( 90%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie: 647 kcal
  • Podjazdy: 28 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
We wtorek już tradycyjnie jadę do pracy na rowerze. Dziś założenie proste jadę na lajcie bez napinki, bez rekordów w czasie nawet na 30 minut.

Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.

Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
Na segmentach:
- do pracy - 12:25 średnia 31 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:39 średnia 33,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:23; średnia: 31,5 km/h.

Praca #10 - znów na rekord

Piątek, 15 maja 2015 | dodano:15.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
  • DST: 28.00 km
  • Czas: 00:52
  • VAVG 32.31 km/h
  • VMAX 38.70 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • HRmax: 182 ( 97%)
  • HRavg 150 ( 80%)
  • Kalorie: 675 kcal
  • Podjazdy: 52 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś już po raz 10 w tym roku wybrałem się do pracy na rowerze. Gdy wyjeżdżałem kilka minut przed 7 było zimno - około 6 stopni, ale zapowiadał się ładny dzień. Kilka dni temu założyłem sobie, że jak następnym razem pojadę do pracy to spróbuję powalczyć o wynik na segmencie do pracy, a nie na całej trasie. Jednak wtedy do pracy pojechałem samochodem i z planów nic nie wyszło. Dziś rano stwierdziłem, że jadę na lajcie może nawet na czas w granicach 30 minut, ale mimo iż jakoś się nie zaginałem to dojeżdżając do obwodnicy miałem średnią 28,6 km/h, niestety musiałem wyhamować do zera i po chwili moja średnia wynosiła ledwie 26,6 km/h.

Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu

Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.

Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
Na segmentach:
- do pracy - 11:34 średnia 33,27 km/h (rekord na GC - rekord 11,34 średnia 33,27 km/h)
- z pracy - 12:07 średnia 31,84 km/h (6 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)


Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 25:43; średnia: 31,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:49; średnia: 31,1 km/h.

Praca #9 - na szosówce

Wtorek, 12 maja 2015 | dodano:13.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.10 km
  • Czas: 00:55
  • VAVG 30.65 km/h
  • VMAX 36.93 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 166 ( 88%)
  • HRavg 151 ( 80%)
  • Kalorie: 669 kcal
  • Podjazdy: 36 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś po raz kolejny do pracy na rowerze, od samego rana było słonecznie ale dość zimno, około 5 stopni i trochę podczas jazdy zmarłem.

W zasadzie dzisiaj miałem sobie jechać do pracy powoli na średnią w granicach 28 km/h, ale jak już się rozpędziłem w Puszczy to średnia szybko skoczyła mi powyżej 29 km/h więc postanowiłem to utrzymać. Jechało mi dość dobrze, ale gdy chciałem trochę bardziej przyspieszyć to zaraz w korbach czułem opór. Na wyjeździe z lasu miałem średnią w granicach 29,4 km/h, więc postanowiłem docisnąć trochę mocniej. W samej Woli Zabierzowskiej jeszcze mocny finisz i rezultacie średnia 29,9 km/h. To jeden z lepszych moich przejazdów na tej trasie, gorszy tylko od rekordu i pierwszego mojego przejazdu w tym roku na szosie do pracy - biorąc pod uwagę, że z założenia nie jechałem zbyt mocno to czasy wyszedł doskonały.

W drodze do domu próbowałem przycisnąć mocniej, w szczególności na segmencie, ale do rekordowego przejazdu na segmencie jednak sporo mi brakuje. Nie mogłem już więcej wycisnąć i mimo iż w sumie pojechałem swój drugi czas w historii to do rekordu zabrakło jeszcze 27 sekund. Potem pojechałem do rynku i musiałem jeszcze jechać po chleb, niestety coś mi się pomieszało z włączaniem stopera i części trasy niestety nie zanotowałem, więc pomiar odcinka z pracy jest trochę szacunkowy.
Na segmentach:
- do pracy - 12:03 średnia 31,93 km/h (2 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:34 średnia 33,33 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 27:15; średnia: 29,9 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,50 km; czas: 27:55; średnia: 31,3 km/h.

Praca #8 na rekord

Piątek, 8 maja 2015 | dodano:08.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.51 km
  • Czas: 00:51
  • VAVG 32.36 km/h
  • VMAX 38.50 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 150 ( 80%)
  • Kalorie: 669 kcal
  • Podjazdy: 61 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po raz trzeci w tym tygodniu jadę do pracy na rowerze. Dziś jest chłodniej niż wczoraj (jakieś 8 stopni) ale za to słonecznie. Od samego początku jadę dość mocno, postanawiam jechać przez rondo koło kościoła, jest dalej o jakieś 120 metrów ale chyba szybciej niż ulicą Wąską. Dziś mam wyjątkowe szczęście, nie to stoję na skrzyżowaniach, więc pod Zajazdem Królewskim mam średnią 28,3 km/h (do tej pory max to jakieś 25,3 km/h). Tuż z przed wjazdem do lasu wymijam się z Misiem, który pędzi do Niepołomic z prędkością z TGV. Prędkość początkowa jest spora, postawiam, więc to wykorzystać i pocisnąć na rekord (do dziś 26:51).

Jadę szybko, ale od razu skacze mi tętno, najpierw w okolice 150, a potem coraz wyraźniej pod 160. Na Sitowcu mam średnią 31,3 km/h, ale zwykle w tym momencie mam kryzys, staram się trzymać tempo, ale mam z tym poważne problemy - tętno już cały czas przekracza 160. Na końcu segmentu (przed leśniczówką) jest już kiepsko i muszę trochę zwolnić, średnia spada mi do 31,2 km/h.
Potem na szczęście jest kilkaset metrów lekko w dół, udaje mi się uspokoić tętno. No nic cisnę dalej myślę sobie, żeby chociaż powyżej 31 km/h utrzymać, ale na wioskach zwykle udaje mi się jeszcze trochę przyśpieszyć, dziś mimo dużego zmęczenia też jadę mocno, średnia powoli rośnie. Przejeżdżam drogę 964 i pozostaje mi już tylko jakieś 1300 metrów finiszu, tętno powyżej 170, ale cisnę jest szansa na czas poniżej 26 minut. Ostatkiem sił wpadam na metę pod szkołą czas 25:48, rekord pobity o 1:03.

Dziś jak rekordowo to rekordowo, wracając do domu cisnę od samego początku, tętno szybko mi skacze ale nie przekraczam raczej 155. Na segmencie na Drodze Królewskiej staram się jeszcze mocniej docisnąć, monetami nawet próbuję twardszego przełożenia 52x14 ale za długo nie dam rady tak jechać. Do obwodnicy Niepołomic dojeżdżam, że średnią 32,2 km/h, ale jazda przez miasto przed 16 to jakaś masakra, zanim dojadę do rynku to średnia spada do 31,9 km/h. W rynku mam mały postój i po kilkunastu minutach pędzę ostatni odcinek do domu, teraz mam więcej szczęścia, udaje mi się nawet dokręcić średnią do 32 km/h.

Dziś było na prawdę rekordowo, najlepszy czas do pracy, najlepszy z pracy do pełni szczęścia zabrakło jedynie rekordów na segmentach, rano zabrakło 14 sekund, a po południu więcej bo 27. Szczególnie muszę postarać na odcinku do pracy, bo ostatnio spadłem tam na 6 miejsce, ale do podium brakuje mi tylko 5 sekund (19 w porównaniu z dzisiejszym czasem). Następnym razem muszę chyba pojechać wolniej przez miasto i spróbować powalczyć tylko na segmencie, choć z drugiej strony rano może to być ciężkie do osiągnięcia, może lepiej pojechać po południu na Lappierze i wtedy powalczyć o lepszy wynik?
Na segmentach:
- do pracy - 12:03 średnia 31,93 km/h (2 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:34 średnia 33,33 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 25:48; średnia: 31,5 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 25:47; średnia: 32,4 km/h.

Praca #6 - na szosówce

Wtorek, 5 maja 2015 | dodano:05.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.43 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 31.05 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • HRmax: 165 ( 88%)
  • HRavg 146 ( 78%)
  • Kalorie: 677 kcal
  • Podjazdy: 33 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny raz do pracy, dziś rano było ciepło około 12 stopni, nie mniej podczas jazdy rowerem czuć było jeszcze chłód, więc ubrałem się jeszcze dość ciepło. 

Mimo, że w gruncie rzeczy nie jechało mi się rano za dobrze, to starałem się trzymać dość mocne tempo. Po wyjeździe w Puszczy stwierdziłem, że jest szansa na czas poniżej 28 minut, wiec starałem się jeszcze trochę przyspieszyć. Ostatecznie do pracy dojechałem z drugim swoim czasem w historii gorszym od rekordu o prawie pół minuty, ale bardzo dobrym.

Z powrotem poleciałem jak rakieta i mimo postoju w rynku wykręciłem rekordowy czas 26:24 i rezultacie na całej trasie wyszło mi 53:45. W drodze powrotnej czułem się naprawdę dobrze i mimo iż na początku mi trochę wiało, to ciągnąłem na twardym przełożeniu 52x16 (chyba). Efektem takiej jazdy był rewelacyjny czas, co ciekawe nie zredukowałem za bardzo przełożenia nawet w mieście i dzięki temu mogłem rozpędzać się bardzo szybko. Podjazd pod wodociągami wyjechałem ze średnią w okolicach 30 km/h podobnie ciągnąłem na ulicach miasta. Zrobiłem mały postój w rynku, gdyby nie to pewnie miałbym szansę na czas poniżej 26 minut. Świetne czasy osiągnąłem również na segmentach GC (6,42 km przez Puszczę) odpowiednio:
- do pracy - 12:55 średnia 29,82 km/h (4 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:43 średnia 32,93 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.

Do pracy:
dyst.: 13,50 km; czas: 27:22; średnia: 29,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:24; średnia: 30,6 km/h.

Dobczyce - Łapczyca

Niedziela, 3 maja 2015 | dodano:05.05.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 54.71 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 02:09
  • VAVG 25.45 km/h
  • VMAX 55.58 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • HRmax: 174 ( 93%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie: 1100 kcal
  • Podjazdy: 630 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Gdy ostatnio zjeżdżałem z Chorągwicy przez Sierczę do Wieliczki, to stwierdziłem, że tej górki chyba nigdy nie pokonywałem do góry, w piątek więc zaplanowałem sobie wyjazd do Dobczyc częściowo nieznanymi mi jeszcze drogami przez Wieliczkę, Siercze, Koźmice Wielkie, Gorzków do Dobczyc i z powrotem przez Hucisko, Sułów, Biskupice, Bodzanów do Niepołomic. Większość odcinków tej trasy już kiedyś przejechałem, ale nigdy w takiej konfiguracji.

Do Dobczyc miałem jechać już wczoraj, ale ani pogoda, ani zmęczenie po piątkowym trekkingu po górach mi nie pozwoliło. Dziś pogoda była piękna, a ja czułem się już lepiej, więc postanowiłem się wybrać:). Zaplanowaną w piątek wycieczkę zrealizowałem co prawda tylko częściowo, bo z Dobczyc nie wróciłem do Niepołomic, ale pojechałem do Łapczycy.

Na trasę ruszyłem kilka minut po 9 (z małym falstartem bo musiałem się wrócić po pompkę). Pierwsze kilometry w stronę Wieliczki, kręciło mi się dość dobrze, choć było mi trochę zimno. Kilka hopek przed Wieliczką pokonałem dość sprawnie i dojechałem do miasta, centrum minąłem bokiem i brukowaną drogą koło Szybu Daniłowicza rozpocząłem podjazd. W zasadzie ten pierwszy odcinek jest już dość stromy i trudny, ale ponieważ do Sierczy można jechać również przez rynek, więc podjazd zacząłem mierzyć dopiero na skrzyżowaniu, gdzie kończy się kostka. Pierwsze metry tego asfaltowego podjazdu są w miarę łatwe, po chwili jest nawet wypłaszczenie, ale zaraz potem pojawia się stroma 11% ścianka. Stromizna po chwili popuszcza i dalej mamy już dość równy podjazd 6-7% miejscami dochodzący do 9%. Na podjeździe jechałem dość sprawnie, choć niezbyt szybko, pomiar podjazdu skończyłem pod bramą wjazdową do budynków Zgromadzenia Sióstr Urszulanek - mój czas 7:36 (dystans 1,71 km; średnia 13,5 km/h; przewyższenia 99 m). Sam podjazd ma jeszcze jedną, krótką ściankę pod stację benzynową. Potem w nagrodę mamy bardzo długi zjazd do Koźmic Wielkich - tą drogę już kiedyś pokonywałem, ale jadąc pod górę, dziś było dużo przyjemniej. Po kilku kilometrach podjazd się kończy i od razu jest pod górę, najpierw odcinek w Koźmicach, potem lekkie wypłaszczenie i kolejny dość trudny podjazd do Gorzkowa. W Gorzkowie na szczycie podjazdu zrobiłem postój, bo na podjazdach zauważyłem, że pomiar tętna coś mi szwankuje, zdenerwowałem się trochę, bo przecież ostatnio zakupiłem nowy pas Polara do mojego pulsometru, a tu taka niespodzianka. Próbowałem więc poprawić trochę pas, ale niewiele to pomagało. Z Gorzkowa zacząłem kolejne zjazdy, potem jeszcze dwie hopki i dojechałem do drogi Łapczyca - Dobczyce - Myślenice, skręciłem w lewo, szybki zjazd i po chwili byłem już na rynku w Dobczycach.

Trafiłem akurat na początek obchodów święta Konstytucji 3 Maja, porobiłem kilka fotek i mega stromym podjazdem ruszyłem do dobczyckiego zamku. Od razu zauważyłem, że od mojego ostatniego pobytu w tym miejscu, nastąpił spory remont, odbudowano część murów miejskich i wieżę przy bramie wjazdowej na której zrobiono taras widokowy. Wyszedłem więc sobie na taras i zrobiłem kilka zdjęć, potem podjechałem pod zamek, gdzie szykowano sprzęt na kolejny etap rozpoczętego na dole święta, więc po kilku minutach ruszyłem w dół, żeby nie zostać złapanym przez świąteczny pochód. Gdy przejechałem przez bramę, zobaczyłem, że pochód na którego czele jechała kawaleria, właśnie zmierzał w moją stronę, zrobiłem więc kilka fotek i inną drogą ruszyłem w dół.

Zgodnie z moim planem miałem jechać na Stadniki i dalej do Gdowa. Wydawało mi się, że ten odcinek drogi powinien być całkiem płaski (tak pamiętałem go z wyprawy do Wiednia), jednak nie wziąłem pod uwagę, że jadąc od Dobczyc najkrótszą drogą wybieram trochę inny wariant przejazdu niż ten znany mi z 2013 roku. W rezultacie tuż za Dobczycami czekał mnie całkiem solidy podjazd pod Krzyż Millenijny do Skrzynki, co prawda potem w nagrodę miałem równie solidny zjazd do Stadnik, ale jednak zmęczyć się musiałem solidnie. Potem już zgodnie z planem, płasko aż do samego Gdowa. W Gdowie skrót w celu pominięcia centrum i jazda drogą 967 do Łapczycy, droga ta jest mało przyjemna, długie, wietrzne proste potrafią dać mocno w kość - to właśnie na tej drodze coraz wyraźnej zacząłem odczuwać zmęczenie. Do tego doszło jeszcze poczucie dyskomfortu związane z twardym siedzeniem, więc ostatnie kilometry mojej dzisiejszej wycieczki to prawdziwa męczarnia. Tuż przed Łapczycą trzeba było oczywiście pokonać jeszcze dwie hopki, nie mniej jednak o godzinie 11:40 byłem na miejscu.

Wycieczka udana, forma na podjazdach w pierwszej części dystansu w miarę przyzwoita, zmęczenie dopadło mnie dopiero na płaskich odcinkach do Łapczycy, na których męczyłem się strasznie. Nie mniej jednaj udało mi się w całkiem przyzwoitym czasie pokonać zaplanowany dystans. Już w domu okazało się, dlaczego pomiar tętna mi szwankował, zamiast pasa Polara wziąłem ten stary Garminowski.

Mapa i galeria

Łapczyca

Sobota, 2 maja 2015 | dodano:05.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 34.12 km
  • Teren: 6.00 km
  • Czas: 01:29
  • VAVG 23.00 km/h
  • VMAX 54.66 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • HRmax: 176 ( 94%)
  • HRavg 132 ( 70%)
  • Kalorie: 871 kcal
  • Podjazdy: 289 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszej wycieczce pieszej, dziś postanowiłem jechać do Łapczycy odwiedzić moją córkę, która długi weekend spędza u babci. W zasadzie wczoraj po wycieczce po górach zaplanowałem sobie wycieczkę rowerową do Dobczyc przez Sierczę i Koźmice Wielkie z powrotem przez Hucisko i Biskupice - taka trasa oznaczała masę podjazdów i przewyższenia około 800 metrów. Niestety w sobotę nie byłem wstanie na taki wyczyn, moje zakwaszone mięśnie strasznie mnie bolały, do tego pogoda też była raczej kiepska, postanowiłem więc że pojadę do Łapczycy rozruszać mięśnie.

W trasę ruszyłem po 13, było pochmurno i zimno. Na początek ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 75, tak sobie kręcąc przez las wpadłem na pomysł zmierzenia się podjazdem w Dąbrowie. Wiedziałem, że raczej nie jestem wstanie wykręcić jakiegoś mega czasu, ale cóż spróbuję. Ponieważ na GC podjazd jest wyznaczony już od wiaduktu kolejowego w Szarowie, więc już tam kręciłem mocno, potem kawałek wypłaszczenia i zasadniczy podjazd. Niestety już w połowie podjazdu, jeszcze przed najtrudniejszym odcinkiem, miałem w zasadzie dość, końcówka podjazdu pokonana już dość wolno i to jeszcze przy bardzo wysokim tętnie, które skoczyło mi nawet do 176.
Na szczycie mocno zmęczony skręciłem w stronę kościoła w Szarowie. Na szczęście potem nastąpiła seria zjazdów i prosty odcinek 75 do DK94. Po podjeździe w Dąbrowie miałem do Łapczycy jechać właśnie DK94 omijając większe podjazdy, ale jak dojechałem do Chełmu to postanowiłem jednak jechać bokiem. Podjazd pod Chełm pokonany raczej wolno, ale bez problemów. Pod cmentarzem w Chełmie zrobiłem postój na małą sesję fotograficzną mojego crossa. Ostatnimi czasy mój crossik, stracił bagażnik (który założyłem do starej szosy) a zyskał uchwyt na fotelik dziecięcy - co prawda moja córka na razie nie chcę się przekonać do jazdy, ale myślę że już nie długo będziemy jeździć razem:) Dalej już zjazd do Łapczycy i odpoczynek w domy teściowej.

Z powrotem jechałem dość podobną drogą, z tym że zrobiłem przejazd po szutrze koło Raby i potem przejazd odcinkiem ścieżki rowerowej w Puszczy, prowadzącym przez Kozie Górki. Końcowe metry wycieczki pokonywałem przy przebijającym się dość mocno słońcem. Wieczorem zrobiło się nawet dość ciepło, ale ja już wtedy odpoczywałem.

Wycieczka w sumie dość udana, mimo bólu w mięśniach przejechałem trasę dość sprawnie, gdy jechałem to nawet specjalnie nie czułem, że nogi mnie bolą, ale jak skończyłem wycieczkę to ból znowu powrócił.

Mapa i zdjęcia

Praca #5 - na szosówce

Czwartek, 30 kwietnia 2015 | dodano:30.04.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.13 km
  • Czas: 00:55
  • VAVG 29.60 km/h
  • VMAX 38.00 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 169 ( 90%)
  • HRavg 145 ( 77%)
  • Kalorie: 681 kcal
  • Podjazdy: 36 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Po intensywnym rowerowo weekendzie w poniedziałek postanowiłem sobie zrobić przerwę i nie pojechałem do pracy na rowerze mimo pięknej pogody. Na wtorek zapowiadali popołudniowe burze, więc też nie pojechałem, a okazało się że ostatecznie nie padało:( Miałem jechać w środę, ale niestety był to bardzo zimny i wietrzny dzień. No i w końcu udało się w czwartek, ostatni dzień pracujący tego skróconego tygodnia.

Ruszyłem lekko spóźniony, kilka minut po 7. Od samego początku poczułem, że dziś nie jest mój dzień, kręcił mi się ciężko. Dopiero na Drodze Królewskiej w Puszczy Niepołomickiej trochę się rozpędziłem, próbowałem nawet wrzucić jakieś twardsze przełożenie, ale skończyło się to błyskawicznym bólem mięśni. Całą drogę próbowałem trzymać średnią w okolicach 28-29 km/h i przychodziło mi to z lekkim trudem. Po wyjeździe z Puszczy trochę udało mi się przyśpieszyć, ale cały czas byłem mocno zmęczony, a moje tętno coraz wyraźniej zbliżało się do 160. Na ostatnim kilometrze już w Woli Zabierzowskiej chciałem zafiniszować, ale natknąłem się na ciągnik z przyczepą. Ciągnik był z tych nowszych i jechał całkiem szybko, ale uznałem, że dla mnie jednak trochę za wolno i postanowiłem go wyprzedzić. Żeby to zrobić musiałem rozpędzić maszynę do 37 km/h i potem już siłą rozpędu pędziłem na metę. Mój czas to 28:05 średnia 28,7 km/h - wolniej niż ostatnio o 14 sekund, a dziś przyjechałem o wiele bardziej zmęczony.

Zrobiłem sobie taką małą analizę moich rekordowych przejazdów do pracy na tej trasie:
- rekord na Peugeocie z 2013 roku - 27:42 (poprawiony w tym roku na 26:55 km/h)
- rekord na Lappierze z roku ubiegłego - 27:37

Biorąc pod uwagę te czasy, to w tym roku jeżdżę naprawdę szybko, poprawiłem swój rekord a czasy w granicach 28 minut to też jedne z najlepszych w historii. Trochę zadziwia niezbyt dobry wynik na Lappierze, ale w tamtym roku jak jeździłem do pracy, to na ulicach Niepołomic były remonty i musiałem jeździć po chodnikach - zobaczymy ile zdołam wykręcić na Lappierze w tym roku, ale to chyba dopiero we wakacje.

Po pracy jechałem dość mocno, co prawda na dojeździe do lasu przeszkadzał mi trochę wiatr, ale potem wrzuciłem z przodu 52 zęby i jazda. Dałem radę trzymać dość mocne tempo i na odcinku przez Puszczę wykręciłem całkiem niezły czas. Przez miasto niestety musiałem trochę zwolnić, ale końcówkę znów mocno nacisnąłem. Ostatecznie wykręciłem całkiem dobry czas 27:16 i średnią 29,9 km/h. Na całej trasie wykręciłem dziś czas 55:25.

Na trasie powrotnej raczej nie liczę rekordów, ponieważ wracam różnymi drogami. Często też zatrzymuję się w rynku u kolegi. Dziś jechałem prosto do domu, jednak w porównaniu z ranną trasą pojechałem przez rondo pod kościołem i moja trasa była dłuższa o 120 metrów.

Dość miarodajne są natomiast czasy na segmentach wyznaczonych przeze mnie na serwisie Garmin Connect i ridewithgps. Na odcinku Drogi Królewskiej przez Puszczę Niepołomicką długości 6,42 km dziś osiągnąłem:
- do pracy - 13,13 średnia 29,13 km/h (4 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 12,19 średnia 31,31 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Oba rekordy ustanowiłem oczywiście na Lappierze bez bagażu:)

Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 28:09; średnia: 28,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,62 km; czas: 27:16; średnia: 29,9 km/h.

Brzesko - Szczepanów

Niedziela, 26 kwietnia 2015 | dodano:27.04.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, samotnie
  • DST: 56.98 km
  • Czas: 02:14
  • VAVG 25.51 km/h
  • VMAX 56.52 km/h
  • Temp.: 21.0 °C
  • HRmax: 145 ( 77%)
  • HRavg 123 ( 65%)
  • Kalorie: 1116 kcal
  • Podjazdy: 317 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
W sobotę byłem na Rajdzie Rekreacyjnym Kraków - Trzebinia, ale wraz z Edmundem zrobiliśmy rajd Niepołomice - Trzebinia - Niepołomice i rezultacie przejechałem jakieś 134 km. W niedziele pojechałem z córką do babci do Łapczycy, pogoda była ładna, nic tylko jeździć, więc mimo iż byłem trochę zmęczony to postanowiłem się przejechać.

Jadąc z Łapczycy wszędzie jest pod górkę, więc dość trudno o trasę łatwą i przyjemną, jednak wykombinowałem sobie wariant stosunkowo łatwy: do Brzeska przez Rzezawę i Jodłówkę, a więc po płaskim. Dojazd do Bochni pod górkę, wybrałem jednak ten łatwiejszy wariant a więc jazdę drogą DK94, w niedziele rano ruch był znikomy, dalej przejazd przez Bochnię i już po w miarę płaskim terenie jechałem przez Krzeczów, Rzezawę i Jodłówkę do Brzeska. Przed samym Brzeskiem trochę się pogubiłem, od mojej ostatniej jazdy tą trasą powstał węzeł autostradowy i kilka dróg dojazdowych, miałem więc lekki problem w połapaniu się, którędy powinienem jechać, w końcu jednak się udało i dojechałem do Brzeska. Postanowiłem jeszcze odwiedzić duży cmentarz wojenny z okresu I wojny, porobiłem kilka fotek i ruszyłem do rynku.

Na rynku zrobiłem, krótką przerwę, zjadłem sobie loda i zacząłem się zastanawiać co dalej. Do Brzeska jechałem 55 minut (mimo lekkiego błądzenia), było jeszcze przed 11, więc jakbym zaczął wracać to w domu byłbym pewnie przed południem. Z drugiej strony nie miałem za bardzo sił na jakieś mega wyczyny, więc niestety musiałem odrzucić pomysł ataku na Bocheniec, postanowiłem w końcu że pojadę przez Sterkowiec do Szczepanowa. Odcinek ten pokonałem dość szybko i po kilkunastu minutach byłem pod kościołem w Szczepanowie, a że akurat zaczynała się msza to postanowiłem zostać. Po mszy odwiedziłem kolejny cmentarz wojenny na cmentarzu parafialnym w Szczepanowie, widać wyraźnie że nastąpiły tu pewne prace. Cmentarz wojenny w Szczepanowie był często podawany jak przykład bezmyślnego niszczenia tych zabytkowych obiektów przez zarządców cmentarzy parafialnych, widać postęp w kwestii zachowania tego obiektu, jednak do zrobienia jeszcze sporo zostało.

Dalej ruszyłem w stronę Mokrzysk, niestety już wyraźnie pod wiatr. Chwilę zastanawiałem się czy nie jechać jeszcze Bucze, Dąbrówkę i Borek, ale ostatecznie odrzuciłem ten pomysł. Ze Szczepanowa do domu wracałem zwykle przez Grądy, ale tam trzeba było pokonać odcinek po szutrach przez las, a że dziś jechałem szosówką to skierowałem się na Brzesko. Dojeżdżając do autostrady zobaczyłem drogę serwisową, pomyślałem że może uda mi się pominąć miasto - postanowiłem więc zaryzykować. To był dobry wybór i zaledwie po kilku minutach byłem już na drodze do Jodłówki. Dalej jazda przez Rzezawę i Krzeczów do Bochni, gdzie znów musiałem podjeżdżać. Wybrałem jazdę drogą główną do DK94, jednak żeby nie jechać do Łapczycy po chodniku, tuż przed DK94 odbiłem na Górny Gościniec - co oznaczało jeszcze 30 metrów podjazdu w pionie. Cały podjazd pokonywałem na dość lekkich przełożenia, byłem zmęczony i stwierdziłem, że nie ma sensu się zarzynać.

Do Łapczycy przyjechałem około 13. Cała wycieczka to jakieś 57 kilometrów, niezły wynik biorąc pod uwagę, że dzień wcześniej zrobiłem 134 km. Wyjazd w sumie udany, choć przez większość trasy doskwierało mi twarde siedzenie w Lappierze. Pamiętam, że pod rokiem już się do niego przyzwyczajałem, tym czasem dziś kompletna porażka. W drodze powrotnej próbowałem coś zmieniać, najpierw podniosłem siodełko jakiś 1 cm do góry. Jechało mi się wygodniej ale znów byłem za daleko od kierownicy, zrobiłem więc postój i przesunąłem siodełko do przodu - niby teraz wszystko się zgadzało ale znów mi było niewygodnie. No cóż pewnie znowu muszę do tego siodełka przyzwyczaić.

Praca #4 - na szosówce

Czwartek, 23 kwietnia 2015 | dodano:24.04.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.79 km
  • Czas: 01:00
  • VAVG 28.79 km/h
  • VMAX 35.50 km/h
  • Temp.: 12.0 °C
  • HRmax: 171 ( 91%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie: 742 kcal
  • Podjazdy: 45 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Zgodnie z planem dziś po raz drugi w tym tygodniu pojechałem do pracy rowerem. Mimo iż robi się coraz cieplej to o 7 rano dalej jest zimno i trzeba ubierać się prawie jak na zimę. Dziś ubrałem cieńsze niż ostatnio rękawiczki i po kilku kilometrach tego pożałowałem.

Założyłem sobie, że dziś nie będę się zarzynał, tylko spróbuję pojechać w tempie około 28 km/h. Początek przez miasto oczywiście wolniej, więc na pierwszych kilometrach Puszczy musiałem nadrabiać. Potem trzymałem w miarę równe tempo w granicach 28,5 km/h. Po wyjeździe z Puszczy udało mi się nawet jeszcze trochę przyspieszyć, a na ostatnim kilometrze mocno zafiniszować. W rezultacie dojechałem do pracy w czasie 27:55, ze średnią 29 km/h. Wolniejsze tempo podyktowane na początku pozwoliło mi podkręcić tempo w końcówce i w rezultacie dojechałem prawie minutę szybciej niż zakładałem i tylko minutę wolniej od mojego ostatniego (rekordowego) przejazdu. Tętno podczas przejazdu znów miałem dość wysokie, a na finiszu nawet wskoczyło mi pod 170, ale przez większość trasy utrzymywałem puls w granicach 150 i do pracy nie przyjechałem jakoś strasznie zmęczony.

Gdy po południu ruszyłem do domu, już mocno wiało. Co gorsza na odcinku od szkoły do Puszczy Niepołomickiej wiało mi w twarz, cisnąłem ile się dało w dolnym uchwycie, ale mimo wszystko prędkość jazdy była nie specjalna. Gdy wjechałem do puszczy było już trochę lepiej, choć wiatr ciągle trochę przeszkadzał. Na obwodnicy Niepołomic ciągle miałem jeszcze średnią w granicach 28,9 km/h, jednak przejazd przez miasto, postój w rynku i potem jeszcze dojazd do piekarni po chleb sprawił, że moja średnia spadła 28,45 km/h a czas jazdy wyniósł ponad godzinę.

Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 27:55; średnia: 29 km/h.
Z pracy: dyst.: 15,28 km; czas: 32:43; średnia: 28 km/h.