Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

21-40 km

Dystans całkowity:8860.74 km (w terenie 863.50 km; 9.75%)
Czas w ruchu:412:51
Średnia prędkość:21.46 km/h
Maksymalna prędkość:33334.00 km/h
Suma podjazdów:53296 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:155 (82 %)
Suma kalorii:75387 kcal
Liczba aktywności:294
Średnio na aktywność:30.14 km i 1h 24m
Więcej statystyk

Do Niepołomic na budowę

Sobota, 12 października 2013 | dodano:12.10.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 35.72 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 01:27
  • VAVG 24.63 km/h
  • VMAX 57.21 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 239 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem do Niepołomic załatwić parę spraw na budowie. Do Chełmu jazda jak zwykle, ponieważ było mi trochę chłodno, więc pod górki cisnę z całej siły, dojazd do Chełmu i zjazd do drogi nr 4. W tym momencie wpadłem do pomysł by do Niepołomic jechać drogami krajowymi, kawałek 4 i potem 75 i przy okazji sprawdzić czy nowa warstwa asfaltu na DK75 jest w końcu równa.

Po DK4 szybko i bez problemów poboczem szosy, w Targowisko skręt na DK75, tu pobocza już nie ma, więc jazda zdecydowanie mniej bezpieczna. Za węzłem autostradowym rozpoczyna się remontowany odcinek drogi, do Szarowa jest jeszcze tylko warstwa podkładowa, ale za wiaduktem kolejowym w Szarowie w stronę Niepołomic w ostatnim tygodniu położono trzecią (chyba już ostateczną) warstwę asfaltu. Mknę więc po nowym asfalcie, jest zdecydowanie równiej niż wcześniej, ale przy skraju jezdni nie jest idealnie. Na DK75 oczywiście mam przeprawy w kierowcami, a w zasadzie z matołami za kółkiem, kilka samochodów mija mnie na gazetę ale to w zasadzie standard, jednak na tym nowym asfalcie za wiaduktem kolejowym mam przygodę specjalną. Jadę sobie na prostej z przeciwka jedzie sobie samochód a zanim drugi - Astra I i nagle ta Astra zaczyna wyprzedzać i oczywiście wymija mnie moim pasem. Pobocza asfaltowego w tym miejscu nie ma, zeskok rowerem na pobocze ziemne jest też trudny, bo nadlany asfalt wystaje dobre 10 cm powyżej gruntu, na szczęście droga była na tyle szeroka, że jakoś się w trójkę zmieściliśmy. Popukałem gościowi w czoło i pojechałem dalej, na szczęście już bez przygód.

W Niepołomicach jeszcze postój w piekarni i u kolegi w rynku na kawę, potem pojechałem na budowę, robota wrę, robią mi elewacje i na domku pojawił się już kolor. Pojechałem jeszcze do Dorbudu kupić kratkę wentylacyjną, ale bez licznika więc tych kilometrów nie wliczyłem do wycieczki.

Tuż przed 13:00 ruszam do domu, wypogodziło się już na dobre i zrobiło się ciepło (rano chłodno i mgła, która utrzymała się do 11), zmieniam więc kurtkę na bluzę i mknę do domu. Po drodze postój w Niepołomicach na cmentarzu parafialnym gdzie fotografuję kwaterę wojskową i potem na cmentarzu w Chełmie gdzie też szybka fotka cmentarza 334.

Wycieczka udana, jazda krajówkami mało bezpieczna ale szybka w Niepołomicach na rynku miałem średnią 25,37 km/h. Z powrotem już trochę wolniej ale średnia i tak wychodzi wysoka.

Galeria wycieczki

Szosowo wokół Czyżyczki

Wtorek, 8 października 2013 | dodano:08.10.2013 Kategoria 21-40 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 24.69 km
  • Czas: 01:05
  • VAVG 22.79 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • Podjazdy: 330 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miałem jeździć dziś szosówką w okolicach Niepołomic, ale jakoś tak wypadło, że musiałem wcześniej jechać do Łapczycy, więc zrobiłem wycieczkę na crossie po szosach wokół pasma Czyżyczki.

W zasadzie miałem plan jechać w pobliże punktu nr 40 z II etapu Galicja Orient i zobaczyć czy dobrze zrobiłem, że na zawodach sobie ten punkt odpuściłem, ale jak już jechałem to stwierdziłem, że jest już trochę późno. Postanowiłem więc zmienić plan i zrobić rajdy wokół Czyżyczki, nową pętlą.

Z Łapczycy pojechałem na Siedlec i tam odbiłem na Stradomkę, jechałem po płaskim, doliną rzeki, omijając pasmo Czyżyczki od zachodu. Dojechałem do mostu na Stradomce i skręciłem w lewo w wąską drogę z płyt betonowych, która mnie zaprowadziła pod cmentarz w Sobolowie. Dalej krótki, ale ostry podjazd i byłem pod kościołem w Sobolowie. Pagórkowatą drogą na której jednak przeważały zjazdy dojechałem do Nieprześni pod zabytkowy dworek i wpadłem na ciekawy pomysł, skrócenia sobie drogi na szczyt Czyżyczki.

Drogą koło dworku w Nieprześni już kiedyś jechałem ale w dół, było to dość dawno i nie pamiętałem jaka to była droga. Zrobiłem fotkę dworku i drogę, ledwo ruszyłem a tu słyszę za sobą "Panie tędy pan nie pojedzie bo za bystro" - patrzę a tu dwóch Panów z piwem z ręce stojących na pobliskim podwórku postanowiło mi udzielić takiej cennej rady. Odpowiadam, więc że dam sobie radę i jadę. Jadę wąskim wąwozem obrośniętym drzewami, droga wyłożona jest betonowymi płytami ponacinanymi, żeby woda lepiej spływała. Na początek dwie stromsze ścianki kończące się jednak krótkimi wypłaszczenia, ale gdzieś tak od połowy podjazdu zaczyna się faktycznie dość "bystro". Ten najbardziej stromy odcinek jest znacznie dłuższy niż poprzednie i na dodatek płyty są gęsto nacięte w celu odprowadzenia wody. Podjazd kończy się przy dojeździe do domów mieszkalnych, kawałek wypłaszczenia i wyjeżdżam na drogę z Zawady do Gierczyc. Podjazd znowu nie taki ciężki, jak straszyli panowie na dole, choć na najbardziej stromej ściance jedzie się ciężko i prędkość spadła mi do 5 km/h.

Dalej kontynuuję podjazd na szczyt Czyżyczki, idzie mi nawet dość gładko i dość szybko pokonuję kolejne zakręty pod górę. Tym razem nie wyjeżdżam na sam szczyt, tylko od razu rozpoczynam zjazd do Gierczyc. Na dole przecinam drogę 967 i jadę w stronę drogi nr 4, którą też przecinam i wjeżdżam (znowu po betonowych płytach) na Górny Gościniec. Dalej już w zasadzie tylko zjazdy do samej Łapczycy.

Wycieczka, krótka ale w sumie bardzo udana, pod górki szło mi zdecydowanie lepiej niż ostatnio, pogoda była bardzo ładna i jechało się bardzo fajnie.

Galeria wycieczki

Październikowa wycieczka do Puszczy

Sobota, 5 października 2013 | dodano:05.10.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 33.82 km
  • Teren: 2.50 km
  • Czas: 01:31
  • VAVG 22.30 km/h
  • VMAX 52.92 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 216 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W najnowszym numerze Rowertour redaktor naczelny, zachęca żeby wyjść na rower i zapolować na czerwony październik:) Pojechałem więc do Puszczy Niepołomickiej poszukać śladów jesieni, nie ma ich jeszcze za wiele, z drzew lecą pojedyncze liście, a te na drzewach są jeszcze w większości zielone.
Od tygodnia nie jeździłem na rowerze i już na pierwszych metrach poczułem, że forma jest raczej słaba. Na podjeździe pod Górny Gościniec w Łapczycy, kręciłem powoli i wyraźnym trudem, mięśnie były mocno zakwaszone i bolały. Na szczęście dalej już było w dół, do Bochni, przez remontowany wiadukt kolejowy (przejście tylko dla pieszych), kładka na Rabie i byłem w Damienicach. To właśnie tu znajdował się cel mojej wycieczki, czyli niedawno odsłonięty pomnik ku pamięci mieszkańców Damienic pomordowanym w Katyniu. Kilka fotek i ruszyłem dalej do Puszczy.

Jazda przez Puszczę bardzo przyjemna, było ciepło, słonecznie i do tego jazda po płaskim:) Dojechałem do Czarnego Stawu, zrobiłem małą sesję zdjęciową z mniej dostępnego brzegu stawu i wróciłem nawrót. Pojechałem asfaltami w stronę Stanisławic, zatrzymałem się na chwilę pod pomnikiem na Osikówce, trwa utwardzanie skrzyżowania, zresztą jak paru innych w Puszczy, na piechotę może będzie się chodzić lepiej, ale rowerem po takich kamyczka zwykle jeździ się gorzej. Następnie dojechałem do Stanisławic i drogą przez las pojechałem do Kłaja, na wysokości przejazdu kolejowego wyjechałem z Puszczy i pojechałem do Targowiska. Tam wybrałem trochę inną drogę niż zwykle i rezultacie musiałem pokonać prawie 2,5 km szutrową drogą koło Raby. Dalej już tylko podjazd do Chełmu - znowu poszło ciężko i zjazd do Łapczycy.

Wycieczka w sumie bardzo udana, pogoda bardzo ładna, choć trochę wiało i miejscami musiałem walczyć z dość silnym przeciwnym wiatrem. Forma słaba, choć w tym roku nie miałem poczucia, że jestem w jakiejś mega formie, jednak dziś czułem, że jest wyraźnie słabiej.

Na budowę i poważna decyzja w sprawie Galicja Orient

Sobota, 21 września 2013 | dodano:21.09.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 33.90 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:33
  • VAVG 21.87 km/h
  • VMAX 47.00 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • Podjazdy: 248 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wypad na do Niepołomic na budowę - było parę rzeczy do posprzątania. Pogoda nie najgorsza rano 10 stopni i trochę mokro na drogach po mocnych deszczach, ale w południe jak wracałem, to było już nawet miarę ciepło. Dane wycieczki odczytane z GPS, bo rano mój licznik coś nie chciał działać, już się nawet przestraszyłem, że się zepsuł, ale w Niepołomicach okazało się, że czujnik coś się przesunął i dlatego licznik nie działał. W drodze powrotnej zrobiłem parę fotek remontowanej drogi nr 75, próbowałem nowy asfalt i mam nadzieję, że to jeszcze nie jest ostateczna warstwa, bo jest dość nierówno:( Zrobiłem też zdjęcia bardzo niskiego poziomy Raby na zakolu w Chełmie, pewnie jakby się uparł to by przeszedł przez rzekę z Targowiska do Chełmu:)

Wczoraj z Krzyśkiem podjęliśmy odważną decyzję, na Galicja Orient - dwudniowej imprezie na orientacje, która już za tydzień odbędzie się na terenie Pogórza Bocheńskiego (baza w Bochni) startujemy na trasie pucharowej (dzień pierwszy około 100 km, dzień drugi około 60 km). Decyzja odważna i trochę szalona, będzie ciężko, nigdy jeszcze nie jeździliśmy dwa dni na długiej trasie. Ja mam za sobą 3 imprezy na trasach ponad 100 km, a Krzysiek jak na razie jedną. Teraz czekają nas dwa dni ostrej walki, przede wszystkim z samym sobą i limitem czasu.

Na trasie piknikowej (50 km) nasz team zdroweceny.pl będzie reprezentował Wojtek z Anetą, podobno jadą walczyć o podium:) My na pucharowej raczej będzie walczyć by nie być ostatnim, na starcie takie gwiazdy jak Z. Mosoczny czy P. Brudło, mamy jednak nadzieje, że jednak uda nam się kogoś pokonać, a przede wszystkim, że uda nam się dojechać do mety w limicie czasu.

Galeria wycieczki

Na budowę

Sobota, 7 września 2013 | dodano:07.09.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 37.27 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:40
  • VAVG 22.36 km/h
  • VMAX 56.19 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 238 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś rano pojechałem do Niepołomic na budowę, wczoraj wylali mi wylewkę, więc już od dziś musiałem podlewać wodą balkony. O godzinie 8 ruszyłem z Niepołomic, po 46 minutach jazdy byłem na budowie. Pokropiłem balkony, trochę posprzątałem po wczorajszych pracach i około południa ruszyłem w drogę powrotną.

Gdy wstałem o 7:20 na termometrze było 9 stopni, gdy wyjeżdżałem o 8 było 10 stopni mimo iż słońce świeciło na całego. Musiałem się więc ciepło ubrać, ale już w Kłaju około 8:30 zaczęło mi się robić ciepło. Gdy wracałem do domu koło południa, jechałem już na krótko, było ciepło, powyżej 20 stopni, choć podczas jazdy aż tak gorąco to mi nie było.

Pogoda podobno ma się utrzymać, więc wszystko wskazuje na to, że jutro jadę na rekord. Wczoraj rozważałem czy nie wybrać się na szosie, ale chyba jednak nic tego. Rano jest zimno, a zamierzam w końcu wyjechać około 7:00, więc będę musiał ubrać bluzę. Koło 10:00 już pewnie będzie temperatura do jazdy na krótki rękaw i bluzę trzeba będzie zdjąć. Jak pojadę szosówką to nie bardzo bym miał gdzie ją schować, no chyba, że wezmę jakiś plecak, ale jazda z plecakiem do specjalnie wygodnych nie należy. Jak wybiorę crossa, to co prawda będę musiał wprawiać w ruch cięższą maszynę, ale za to wygodniejszą i umożliwiającą wiezienie bagażu, więc szala chyba jednak przechyla się na korzyść crossa, ale ostatecznie zdecyduję pewnie dopiero jutro:)

Galeria wycieczki

Szosówką nad Czarny Staw

Piątek, 6 września 2013 | dodano:06.09.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 35.86 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:12
  • VAVG 29.88 km/h
  • VMAX 38.71 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Szybka wieczorna wycieczka szosówką nad Czarny Staw. Prace na budowie na szczęście poszły sprawnie, więc po uprzątnięciu paru rzeczy mogłem się wybrać na rower.

Gdy już miałem wyjeżdżać to listonosz przyniósł dla mnie paczkę a w niej nowe opony do mojej szosówki. Zdecydowałem się na dość drastyczny krok, a mianowicie kupiłem najszersze opony które jeszcze można nazwać szosowymi czyli gumy o szerokości 28 milimetrów. Do tej pory jeździłem na oponach, które chyba były w mojej kolarzówce od nowości (no przynajmniej z takimi oponami był on wystawiany w katalogach) - opony te nie były specjalnie starte, ale niestety były mocno popękane. Co prawda przez 3 lata od kiedy jeżdżę na tym rowerze nigdy nie sprawiły mi kłopotów, ale mimo wszystko zdecydowałem się na zmianę. Stare opony były firmy Michelin w klasycznym szosowym rozmiarze 23 milimetry, niestety jadąc na nich nie czułem się za pewnie, stąd też zakup szerszych opon - też Michelin model Dynamic.

Założyłem więc opony i o godzinie 16:50 ruszyłem na trasę, celem był Czarny Staw. Ubrałem się na krótko i zaraz po wjeździe do lasu poczułem, że to nie była dobra decyzja, było mi po prostu chłodno, chyba jest już ten czas, że mimo ładnej pogody trzeba się będzie ubierać cieplej. Rozpocząłem wolno, miasto i pierwsze kilometry w Puszczy były rozgrzewkowe. W zasadzie nie planowałem jechać jakoś wybitnie szybko, ale po paru kilometrach poczułem, że mogę jechać szybciej, więc przyspieszyłem. Do leśniczówki Przyborów dojechałem w 17 minut ze średnią około 29 km/h. Do Czarnego Stawu jeszcze trochę nacisnąłem i w rezultacie pod stawem średnia 29,4 km/h i to mimo iż ostatnie 300 metrów trzeba przejechać po szutrze. Na szutrowym odcinku, szersze opony okazały się doskonałe, przemknąłem dość szybko i pewnie.

Pod stawem kilka zdjęć komórką - dziś wyszły lepiej, bo i oświetlenie było lepsze i po kilku minutach jazda do domu. Domykam pętlę w Puszczy i wracam na Żubrostradę, dalej Drogą Królewską - cisnę dość mocno. Pod Zajazdem Królewskim na obwodnicy Niepołomic sprawdzam czy jest szansa na średnią powyżej 30 km/h, na liczniku 30,02 km/h, więc wszystko jasne, nie zdołam na mieście takiej średniej utrzymać. Pod górę przy wodociągach z całej siły 25-27 km/h, ale na kolejnych dwóch skrzyżowania muszę hamować do zera. Pod domem moich rodziców średnia 29,85 - więc trochę jednak zabrakło.

Wycieczka udana, siły miałem nawet sporo i mocna jazda na szosówce nie zmęczyła mnie jakoś specjalnie - choć z drugiej strony do rekordowych przejazdów na tej trasie sporo zabrakło, ale to głównie wina za wolnego początku, bo potem już się rozkręcałem. Nowy opony są ok, pewnie stawiają trochę większy opór na asfalcie, ale i tak jak na moje możliwości można na nich jechać dość szybko, a komfort jazdy jest dużo większy. Dziś akurat jechałem głównie dobrym lub bardzo dobrym asfaltem, ale i na tych krótkich odcinkach z gorszą nawierzchnią radziłem sobie nieźle, na szutrach nawet bardzo dobrze - tam gdzie zwykle jechałem 17 km/h dziś przemknąłem 22-25 km/h.

W niedzielę szykuję się na rekord i zastanawiam się nawet czy nie jechać na tą trasę właśnie szosówką - jest to mój najlżejszy i najszybszy rower, choć na takiej długiej trasie może lepiej postawić na rower bardziej wygodny czyli na crossa. Na trasie są też przewidziane dwa odcinki po szutrach przez las, więc szosówką nawet na tych szerszych oponach może być ciężko, jednak z drugiej strony szutry to może 10 km na trasie, a pozostałem ponad 150 km to asfalty i tu szosówka byłaby jak znalazł. Nie wiem jednak jak wytrzyma moje siedzenie i nogi na szosówce na takim długim dystansie, do tej pory na tym rowerze przejechałem maks 60 km, a cross jest jednak na długich trasach sprawdzony. Ten dylemat muszę rozstrzygnąć jutro, bo w niedzielę rano ruszam z Niepołomic do Nowego Korczyna i z powrotem.

Galeria wycieczki

Do Niepołomic

Sobota, 24 sierpnia 2013 | dodano:24.08.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 35.22 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:29
  • VAVG 23.74 km/h
  • VMAX 56.70 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 251 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Poranny wyjazd do Niepołomic, do załatwienia było kilka spraw. Powrót około południa.

Wyjechało około 8:10 było zimno, jechałem w bluzie ale i tak marzłem na zjazdach. Początek jak zwykle Górnym Gościńcem do Chełmu, potem zjazd i drogą nr 4 dojechałem aż do skrzyżowania gdzie obiłem w lewo w drogę 75. Dziś dało się tak jechać, ruch był mały, więc odcinek do skrętu na Szarów przejechałem szybko i sprawnie. Dalej pod kościół w Szarowie, dojazd do Niepołomic ścieżką wzdłuż drogi 75, chwila na rynku i potem dojazd do domu rodziców.

Wracałem około 11, było już ciepło i słonecznie, tym razem przejechałem przez Kłaj i potem Targowisko, szutrówką koło Raby i do domu. Cała wycieczka dość udana.

Niepołomice - załatwienia na budowie

Wtorek, 13 sierpnia 2013 | dodano:13.08.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 38.89 km
  • Teren: 9.00 km
  • Czas: 01:39
  • VAVG 23.57 km/h
  • VMAX 52.42 km/h
  • Temp.: 26.0 °C
  • Podjazdy: 240 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Pojechałem do Niepołomic załatwiać sprawy związane w z budową, tym razem zdecydowałem się jechać na rowerze.

Z Łapczycy wyjechałem około 8:10 i po 40 minutach byłem w już w rynku w Niepołomicach. Tym razem zdecydowałem się ominąć szutrowy odcinek koło Raby i pojechać przez skrzyżowanie drogi nr 4 z drogą 75 - niestety to błąd o ile do skrzyżowania jedzie się jeszcze w miarę w porządku bo na 4 jest szerokie pobocze, to po skręcie robi się dramat. Droga jest wąska a sunie nią TIR za TIREM, musiałem skorzystać z chodnika, co mocno zwolniło moją jazdę. Potem odbiłem na Szarów, koło kościoła i ścieżką rowerową przez Puszczę wzdłuż drogi 75 do Niepołomic.

W Niepołomic musiałem załatwić parę spraw, pojeździłem trochę po mieście - ale tego odcinka nie rejestrowałem GPS, więc nie ma go na śladzie.

W drogę powrotną ruszyłem około 12, pojechałem w stronę Staniątek, potem leśną ścieżką rowerową do Szarowa, drogą 75 na Kłaj i potem przez Kłaj do Targowiska, ścieżką koło Raby i przez Chełm i Moszczenicę do domu.

Do mojego crossa z powrotem dokręciłem bagażnik - rower na pewno trochę utył i stracił sportowy wygląd ale dzięki temu mogę spokojnie na nim przewozić potrzebne rzeczy.

Galeria wycieczki

Samochód do lakiernika - powrót rowerem

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 | dodano:12.08.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.00 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:20
  • VAVG 20.25 km/h
  • VMAX 50.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Podjazdy: 120 m
  • Sprzęt: Inny rower
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Zawiozłem samochód siostry do znajomego lakiernika w Bochni, musiałem potem wrócić do Niepołomic po mój samochód:) Pożyczyłem rower od znajomego i na nim na raty wróciłem do Niepołomic. Najpierw pokonałem 9 km do Łapczycy, zjadłem obiad, trochę się poobijałem i po jakiś 2 godzinach ruszyłem do Niepołomic. Nie mierzyłem trasy więc nie zmam dokładnych danych dotyczących wycieczki. Odległość oceniam na jakieś 27 km a średnią prędkość na około 20 km/h - może było szybciej, ale dowodów nie mam:)

Jechałem na rowerze GIANT mającym około 13 lat, cudów nie było, rower dość ciężki, na grubych kołach o agresywnym bieżniku, ale generalnie maszyna sprawna technicznie. Wszystkie przerzutki wchodziły bez problemów, więc podjazdy wjechałem sprawnie. Wyjazd w sumie udany, w końcu nie jest tak gorąco, słońce świeci ale temperatura nie przekracza 30 stopni.

Galeria wycieczki

Wiedeń: Kahlenberg, Schonbrunn

Poniedziałek, 29 lipca 2013 | dodano:30.07.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Wyprawy wielodniowe, Wiedeń 2013
  • DST: 33.67 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 02:13
  • VAVG 15.19 km/h
  • VMAX 50.57 km/h
  • Temp.: 35.0 °C
  • Podjazdy: 564 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Celem wyprawy do Wiednia, pod hasłem "Rowerowa Husaria" było zdobycie wzgórza Kahlenberg na przedmieściach miasta. To właśnie to wzgórze, wraz z całą armią sforsował w 1683 roku Jan III Sobieski i z niego runął na armię turecką oblegającą Wiedeń. Bitwa ta przeszła do historii jako "Odsiecz Wiedeńska", która uratowała całą chrześcijańską Europę przed najazdem tureckim.

Z hostelu pojechaliśmy brzegiem Dunaju - tak prowadził nas GPS, dojechaliśmy praktycznie do Klosterneuburga, gdzie znaleźliśmy znak na Kahlenberg - jak się potem okazało była to droga trochę na około. Zaraz za znakiem droga zaczyna się piąć pod górę, po chwili nawierzchnia przechodzi w bruk - już widać, że łatwo nie będzie.

Startujemy z wysokości 175 m npm, a mój GPS twierdzi, że na szczycie będzie aż 500 metrów, całe szczęście, że jedziemy na lekko, sakwy zostały w hostelu. Na pierwszy atak pod górę decyduję się Krzysiek, ciśnie mocniej i za nim zostaję tylko ja, Grzesiek i Wojtek. Potem lekko przyspiesza Grzesiek, Wojtek odpuszcza, Krzysiek lekko zostaje, ale po chwili dochodzi. Na 2,5 km przed metą, ja decyduję się na atak, mocno przyspieszam na kolejnej serpentynie, zyskuję parę metrów, ale potem tracę parę. Grzesiek dochodzi mnie dość szybko, Krzysiek też powoli się zbliża. Na krótkim odpoczynku decyduję się na jeszcze jeden atak, cisnę mocno, odjeżdżam dojeżdżam do krótkiego w miarę płaskiego odcinka i cisnę jeszcze mocniej. Tracę z oczu pogoń, znowu zaczyna być stromo, jadę w miarę równym tempem, po chwili za moimi plecami pojawia się Grzesiek, zbliża się ale powoli. Dojeżdżam do skrzyżowania z drogą na Leopoldsberg - tam też jest kościołek, widoczny od dołu - to jego mylnie wzięliśmy za kościół na Kahlenbergu. Skręcam w prawo i jadę po kolejnych serpentynach. Po kilkuset metrach dojeżdżam do wypłaszczenia, jest duży parking i dwie drogi. Pierwotnie jadę w stronę złej, ale szybko wykręcam gdzie trzeba, na drugiej stronie parkingu jest już Grzesiek, ale i ja jestem już na mecie. Za parkingiem już praktycznie płasko, wjeżdżam na plac pod kościołem robię fotkę i jadę na taras widokowy. Zatrzymuję się i po chwili dojeżdża Grzesiek, po mniej więcej 2 minutach jest też Krzysiek. Robimy wspólną fotkę, po paru minutach dojeżdżają pozostali.

Podjazd jest ciężki, ma 4,6 km i 308 metrów przewyższenia, średnio 6,2%, na szczycie mamy 465 m npm, więc różnica wzniesień wynosi 290 metrów. Na pokonanie podjazdu potrzebowałem 24:25, średnia 11,2 km/h - to chyba będzie pierwszy zagraniczny podjazd w mojej bazie podjazdów (chociaż nie mam już podjazd na Przełęcz nad Tokarnią na Słowacji).

Na szczycie robimy dłuższą przerwę na odpoczynek i sesję fotograficzną, Krzysiek opowiada nam o bitwie z 1683 roku, pokazuję z tarasu widokowego rozmieszczenie wojsk i pokrótce opowiada o przebiegu bitwy i jej konsekwencjach. Po sesji zjeżdżamy w dół inną zdecydowanie krótszą drogą, docieramy do Wiednia, jednak podjazd tą drogą był faktycznie bardziej stromy, choć bez bruku - 3,6 km; 275 metrów przewyższenia, średnio 7,2%. Za wskazaniami GPS docieramy pod hostel, droga ze szczytu jest o połowę krótsza niż droga na szczyt.

Zabieramy bagaże i decydujemy, że jedziemy jeszcze pod Pałac Schönbrunn. Po drodze jeszcze obiad w McDonaldzie i ścieżkami rowerowymi przedzieramy się przez Wiedeń. Do pokonania jakieś 8 km, czas potrzebny na pokonanie dystansu po ścieżkach, dużo za duży. Ścieżki są praktycznie wszędzie, ale jest na nich dużo świateł, co jakiś czas ścieżka rowerowa zmienia stronę jezdni i znowu trzeba stać na światłach. Powoli docieramy pod pałac, zwiedzamy to co można zwiedzić za darmo, a jest tego całkiem sporo. Bardzo ciekawy jest szczególnie widok z bramy (łuku) - obecnie restauracji, znajdującej się na wzgórzu za pięknymi pałacowymi ogrodami. Poświęcam nawet 3 Euro, żeby wyjść na platformę widokową na szczycie, widać cały Wiedeń oraz Kahlenberg i Leopoldsberg.

O godzinie 16:00 podjeżdża po nas bus, pakujemy rowery i jedzie do domu. Tuż przed 22 jestem w Łapczycy - to już niestety koniec wyprawy.

Wyprawa do Wiednia była bardzo ciekawa, najdłuższa (kilometrowo) z moich dotychczasowych wyjazdów. Trudny był w zasadzie tylko pierwszy - polski dzień. Drugi na Słowacji też jeszcze dość ciężki, potem już łatwo i w zasadzie po płaskim, a na koniec tylko najcięższy na wycieczce podjazd pod Kahlenberg. Poza ostatnimi dwoma dniami, każdy odcinek miał ponad 100 km, poza drugim dniem wyprawy, było bardzo ciepło i słonecznie, a od 3 dnia wręcz upalnie. To właśnie chyba ten upał był naszym największym przeciwnikiem, ale chyba można powiedzieć, że i z tym jakoś sobie poradziliśmy. Ja osobiście uważam, że lepiej że był upał, niż jakby miało padać. Wyprawę oceniam jako super udaną, w sumie nie kosztowała ona znowu tak wiele, mimo iż przecież przez 5 dni płaciliśmy w euro. Jako bardzo drogie oceniam jedynie noclegi na Słowacji, przy standardzie jaki oferowały były moim zdaniem zdecydowanie za drogie. W Polsce takie noclegi można znaleźć już za 20-30 zł, a nie tak jak na Słowacji za 10-14 euro. Reszta kosztów do przeżycia:)

Galeria i mapa etapu