- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
Po płaskim
Dystans całkowity: | 13045.64 km (w terenie 1368.20 km; 10.49%) |
Czas w ruchu: | 585:11 |
Średnia prędkość: | 22.29 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33334.00 km/h |
Suma podjazdów: | 45885 m |
Maks. tętno maksymalne: | 182 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 88737 kcal |
Liczba aktywności: | 348 |
Średnio na aktywność: | 37.49 km i 1h 40m |
Więcej statystyk |
Praca #1
Poniedziałek, 4 kwietnia 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.46 km
- Czas: 00:58
- VAVG 28.41 km/h
- VMAX 33.80 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 176 ( 94%)
- HRavg 155 ( 82%)
- Kalorie: 761 kcal
- Podjazdy: 42 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
4 kwietnia ruszyłem po raz pierwszy w tym roku do pracy na rowerze - forma dramat. Do pracy jechało mi się bardzo ciężko i wykręciłem słabiutki czas, z powrotem było minimalnie lepiej, ale też słabo.
Po Puszczy
Poniedziałek, 28 marca 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 39.84 km
- Czas: 01:36
- VAVG 24.90 km/h
- VMAX 39.03 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 169 ( 90%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie: 1066 kcal
- Podjazdy: 105 m
- Sprzęt: Trek 1200 SL
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś pojechałem do Puszczy Niepołomickiej, niecałe 40 km po płaskim - dramat, byłem kompletnie bez sił.
Pierwszy raz na szosie (w grupie)
Sobota, 5 marca 2016 | dodano:21.07.2016 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, w grupie
- DST: 37.91 km
- Czas: 01:26
- VAVG 26.45 km/h
- VMAX 40.34 km/h
- Temp.: 9.0 °C
- HRmax: 180 ( 96%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie: 902 kcal
- Podjazdy: 70 m
- Sprzęt: Trek 1200 SL
- Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiłem się wybrać na szosę w grupie, nie był to raczej trening a spokojna przejażdżka, choć momentami szczególnie Szymek trochę pocisnął. Forma kiepska, momentami miałem problemy nawet z utrzymaniem koła, a do domu wracałem już resztką sił.
Setna wycieczka w sezonie - podsumowanie sezonu
Sobota, 26 grudnia 2015 | dodano:21.01.2016 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 22.30 km
- Teren: 14.00 km
- Czas: 00:59
- VAVG 22.68 km/h
- VMAX 33.71 km/h
- Temp.: 12.0 °C
- HRmax: 167 ( 89%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 657 kcal
- Podjazdy: 85 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
W drugi dzień Świąt Bożegonarodzenia przy temperaturze 12 stopni wybrałem się na rower robiąc tym samym setną wycieczkę w tym sezonie.
Na rowerze nie jeździłem 2 miesiące, więc forma raczej kiepska. Początkowo było jeszcze nieźle bo jechałem z wiatrem, ale później wjechałem w teren, do tego zaczęły trafiać się odcinki pod wiatr, więc męczyłem się dość mocno. Sprytnie klucząc po leśny ścieżkach udało mi się uniknąć większej walki z wiatrem, zderzyłem się z nim dopiero na ostatnim kilometrze dojazdowym do domu, gdzie z trudem utrzymywałem prędkość w granicach 20 km/h.
Była to moja ostatnia wycieczka w tym sezonie, więc czas na małe podsumowanie, na sezon 2015 postawiłem sobie następujące cele:
Cele na sezon 2015:
- przejechać co najmniej 3000 km - zrobione 3803 km,
- wziąć udział w co najmniej czterech imprezach na orientację - tylko dwie imprezy,
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską - zrobione podczas jednej wycieczki do Szczawnicy,
- wziąć udział w Tour de Pologne Amatorów - tylko jako kibic + przejechanie trasy,
- wybrać się na wyprawę z sakwami - samotna wyprawa do Częstochowy 3-5.07.
Poprzeczka nie była postawiona zbyt wysoko, więc większość założony celów udało się spełnić. Słabo poszło mi jeśli chodzi o imprezy na orientacje, po ubiegłorocznych sukcesach ten sezon wypadł słabo. Pojechałem tylko na dwie imprezy Bikeorient w kwietniu i Mordownik we wrześniu, wyniki dobre, ale bez większych rewelacji. Nie zdecydowałem się też na walkę podczas Tour de Pologne Amatorów, byłem na miejscu, przejechałem trasę, kibicowałem amatorom i zawodowcom, ale w wyścigu nie startowałem.
Większość mojej rowerowej aktywności w 2015 przypadła na dojazdy do pracy - 37 wyjazdów 1050 km (średnia 29,82 km/h). Większość z tych wyjazdów to jazda na starej szosówce Peugeota z jedną sakwą na bagażniku. Podczas sezonu wyraźnie się rozpędzałem bijąc kolejne rekordy przejazdów, by w końcu dojść do wyniku 24:12 do pracy i 48:51 tam i powrotem. Rekord ustanowiłem na lekko na Treku, ale na obciążonym Peugeocie wykręciłem niewiele gorszy czas 24:22.
W tym sezonie jazda szosowa przeważała w mojej rowerowej aktywności. Oprócz dojazdów do pracy, dość ostro walczyłem czasami na tzw. segmentach (Garmin Connect, Strava, Ridewithgps) śrubując swoje rekordy i walcząc z innymi zawodnikami. Szczególnie ostro jeździłem w maju i czerwcu. Potem moja motywacja lekko spadła, ale i tak sezon szosowy i tak był pod każdym względem rekordowy. Sezon zaczynałem na Lappierze, potem przesiadłem się na starego Peugeota, który stał się moim rowerem dojazdowym do pracy, a od końca czerwca jeżdżę na Treku 1200 SL. Mimo, że jazda szosowa bardzo mi się podoba, to jednak po prostu na szosowca jestem zbyt słaby, radzę sobie w miarę na krótki górkach w okolicy, ale dłuższe podjazdy nawet nie specjalnie strome, pokazują moją słabość
.
Najciekawszymi epizodami sezonu 2015 były: Wycieczka Niepołomice - Trzebinia - Niepołomice (Rajd Kraków Trzebinia) - 134 km, Wyprawa do Częstochowy (w trasa Niepołomice - Częstochowa - 160 km), Wycieczka szosowa do Szczawnicy - 130 km. Łącznie 5 razy przekroczyłem 100 km.
Teraz trochę statystycznych osiągnięć za rok 2015:
Wszystkie kilometry: 3803,80 km (w terenie 216.50 km, 5,7%)
Czas aktywności: 155:11
Średnia prędkość: 24.51 km/h
Suma podjazdów: 25404 m
Wycieczek: 100
Średnio na wycieczkę: 38.04 km i 01:33 godz.
Najdłuższa wycieczka w sezonie to:
Najdłuższa wycieczka w sezonie to: 160 km - Do Częstochowy - wyjazd z sakwami
z czego na rowerze crossowym: 953,47 km (w terenie 112.00 km, 11,7%), 23 wycieczki, średnia prędkość 21.7 km/h;
na góralu: 300.85 km (w terenie 97.00 km, 32,2%), 9 wycieczek, średnia prędkość 17.47 km/h;
na szosówce (Lapierre): 369.45 km (w terenie 1,5 km, 0,4%), 9 wycieczek, średnia prędkość 25.48 km/h;
na szosówce (Peugeot): 1245,54 km (w terenie 5,5 km, 0,4%), 40 wycieczek, średnia prędkość 28.95 km/h;
na szosówce (Trek): 934,49 km (w terenie 0,5 km, 0,1%), 19 wycieczek, średnia prędkość 25.58 km/h;
Z tego zestawienia jasno widać, że był to sezon szosowy - przeszło 2300 na szosie. Palnę pierwszeństwa stracił cross - przejechał 953 km, podczas gdy przed rokiem 1968 km. Najczęściej jeździłem na Peugeocie, jednak większość z tych przeszło 1200 km to dojazd do pracy - dla porównania przed rokiem na Peugeocie zrobiłem 74 km - rower więc przeżywał drugą młodość. Dużo jeździłem też na Treku, ponad 900 to niezły wynik, biorąc pod uwagę, że jeżdżę nim od końca czerwca.
Powiem szczerze, że z zakończonego sezonu nie jestem do końca zadowolony, co prawda początek sezonu miałem naprawdę niezły i w lipcu byłem w bardzo wysokiej formie, ale sierpień był już słabszy, a wrzesień praktycznie zakończył mój sezon. Pod koniec roku nie miałem za bardzo czasu, brakowało też motywacji, pewien wpływ na ten krótszy sezon, miał fakt, że zacząłem w tym roku dość mocno chodzić po górach - co pochłonęło trochę mojego wolnego czasu.
Sezon 2016 chciałem uczynić sezonem wycieczkowo - wyprawowym, w tym celu miałem zakupić nowy, wypasiony rower crossowy. Jednak pieniądze poszły na co innego i chyba będę musiał dalej jeździć na starym sprzęcie.
Cele na 2016 rok to:
- przejechać co najmniej 3000 km.
- wziąć udział w co najmniej czterech imprezach na orientację.
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską od Knurowa.
- wybrać się na wyprawę z sakwami.
Cele są dość skromne, ale ostatnio mam bardzo mało czasu, poza tym chciałbym więcej czasu poświęcić turystyce pieszej górskiej, więc rower może trochę iść w odstawkę. Oby postawione cele nie okazały się zbyt ambitne:)
Na rowerze nie jeździłem 2 miesiące, więc forma raczej kiepska. Początkowo było jeszcze nieźle bo jechałem z wiatrem, ale później wjechałem w teren, do tego zaczęły trafiać się odcinki pod wiatr, więc męczyłem się dość mocno. Sprytnie klucząc po leśny ścieżkach udało mi się uniknąć większej walki z wiatrem, zderzyłem się z nim dopiero na ostatnim kilometrze dojazdowym do domu, gdzie z trudem utrzymywałem prędkość w granicach 20 km/h.
Była to moja ostatnia wycieczka w tym sezonie, więc czas na małe podsumowanie, na sezon 2015 postawiłem sobie następujące cele:
Cele na sezon 2015:
- przejechać co najmniej 3000 km - zrobione 3803 km,
- wziąć udział w co najmniej czterech imprezach na orientację - tylko dwie imprezy,
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską - zrobione podczas jednej wycieczki do Szczawnicy,
- wziąć udział w Tour de Pologne Amatorów - tylko jako kibic + przejechanie trasy,
- wybrać się na wyprawę z sakwami - samotna wyprawa do Częstochowy 3-5.07.
Poprzeczka nie była postawiona zbyt wysoko, więc większość założony celów udało się spełnić. Słabo poszło mi jeśli chodzi o imprezy na orientacje, po ubiegłorocznych sukcesach ten sezon wypadł słabo. Pojechałem tylko na dwie imprezy Bikeorient w kwietniu i Mordownik we wrześniu, wyniki dobre, ale bez większych rewelacji. Nie zdecydowałem się też na walkę podczas Tour de Pologne Amatorów, byłem na miejscu, przejechałem trasę, kibicowałem amatorom i zawodowcom, ale w wyścigu nie startowałem.
Większość mojej rowerowej aktywności w 2015 przypadła na dojazdy do pracy - 37 wyjazdów 1050 km (średnia 29,82 km/h). Większość z tych wyjazdów to jazda na starej szosówce Peugeota z jedną sakwą na bagażniku. Podczas sezonu wyraźnie się rozpędzałem bijąc kolejne rekordy przejazdów, by w końcu dojść do wyniku 24:12 do pracy i 48:51 tam i powrotem. Rekord ustanowiłem na lekko na Treku, ale na obciążonym Peugeocie wykręciłem niewiele gorszy czas 24:22.
W tym sezonie jazda szosowa przeważała w mojej rowerowej aktywności. Oprócz dojazdów do pracy, dość ostro walczyłem czasami na tzw. segmentach (Garmin Connect, Strava, Ridewithgps) śrubując swoje rekordy i walcząc z innymi zawodnikami. Szczególnie ostro jeździłem w maju i czerwcu. Potem moja motywacja lekko spadła, ale i tak sezon szosowy i tak był pod każdym względem rekordowy. Sezon zaczynałem na Lappierze, potem przesiadłem się na starego Peugeota, który stał się moim rowerem dojazdowym do pracy, a od końca czerwca jeżdżę na Treku 1200 SL. Mimo, że jazda szosowa bardzo mi się podoba, to jednak po prostu na szosowca jestem zbyt słaby, radzę sobie w miarę na krótki górkach w okolicy, ale dłuższe podjazdy nawet nie specjalnie strome, pokazują moją słabość
.
Najciekawszymi epizodami sezonu 2015 były: Wycieczka Niepołomice - Trzebinia - Niepołomice (Rajd Kraków Trzebinia) - 134 km, Wyprawa do Częstochowy (w trasa Niepołomice - Częstochowa - 160 km), Wycieczka szosowa do Szczawnicy - 130 km. Łącznie 5 razy przekroczyłem 100 km.
Teraz trochę statystycznych osiągnięć za rok 2015:
Wszystkie kilometry: 3803,80 km (w terenie 216.50 km, 5,7%)
Czas aktywności: 155:11
Średnia prędkość: 24.51 km/h
Suma podjazdów: 25404 m
Wycieczek: 100
Średnio na wycieczkę: 38.04 km i 01:33 godz.
Najdłuższa wycieczka w sezonie to:
Najdłuższa wycieczka w sezonie to: 160 km - Do Częstochowy - wyjazd z sakwami
z czego na rowerze crossowym: 953,47 km (w terenie 112.00 km, 11,7%), 23 wycieczki, średnia prędkość 21.7 km/h;
na góralu: 300.85 km (w terenie 97.00 km, 32,2%), 9 wycieczek, średnia prędkość 17.47 km/h;
na szosówce (Lapierre): 369.45 km (w terenie 1,5 km, 0,4%), 9 wycieczek, średnia prędkość 25.48 km/h;
na szosówce (Peugeot): 1245,54 km (w terenie 5,5 km, 0,4%), 40 wycieczek, średnia prędkość 28.95 km/h;
na szosówce (Trek): 934,49 km (w terenie 0,5 km, 0,1%), 19 wycieczek, średnia prędkość 25.58 km/h;
Z tego zestawienia jasno widać, że był to sezon szosowy - przeszło 2300 na szosie. Palnę pierwszeństwa stracił cross - przejechał 953 km, podczas gdy przed rokiem 1968 km. Najczęściej jeździłem na Peugeocie, jednak większość z tych przeszło 1200 km to dojazd do pracy - dla porównania przed rokiem na Peugeocie zrobiłem 74 km - rower więc przeżywał drugą młodość. Dużo jeździłem też na Treku, ponad 900 to niezły wynik, biorąc pod uwagę, że jeżdżę nim od końca czerwca.
Powiem szczerze, że z zakończonego sezonu nie jestem do końca zadowolony, co prawda początek sezonu miałem naprawdę niezły i w lipcu byłem w bardzo wysokiej formie, ale sierpień był już słabszy, a wrzesień praktycznie zakończył mój sezon. Pod koniec roku nie miałem za bardzo czasu, brakowało też motywacji, pewien wpływ na ten krótszy sezon, miał fakt, że zacząłem w tym roku dość mocno chodzić po górach - co pochłonęło trochę mojego wolnego czasu.
Sezon 2016 chciałem uczynić sezonem wycieczkowo - wyprawowym, w tym celu miałem zakupić nowy, wypasiony rower crossowy. Jednak pieniądze poszły na co innego i chyba będę musiał dalej jeździć na starym sprzęcie.
Cele na 2016 rok to:
- przejechać co najmniej 3000 km.
- wziąć udział w co najmniej czterech imprezach na orientację.
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską od Knurowa.
- wybrać się na wyprawę z sakwami.
Cele są dość skromne, ale ostatnio mam bardzo mało czasu, poza tym chciałbym więcej czasu poświęcić turystyce pieszej górskiej, więc rower może trochę iść w odstawkę. Oby postawione cele nie okazały się zbyt ambitne:)
Październikowa wycieczka na szosie
Sobota, 24 października 2015 | dodano:21.01.2016 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 41.55 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 01:35
- VAVG 26.24 km/h
- VMAX 37.24 km/h
- Temp.: 11.0 °C
- HRmax: 168 ( 89%)
- HRavg 150 ( 80%)
- Kalorie: 1082 kcal
- Podjazdy: 117 m
- Sprzęt: Trek 1200 SL
- Aktywność: Jazda na rowerze
Mój sezon skończył się w zasadzie w połowie września udziałem w Mordowniku, od tego czasu praktycznie jeżdżę. Dzisiejsza przejażdżka była chyba ostatnią w tym roku na rowerze szosowym.
Mimo iż wycieczka raczej łatwa to od samego początku czułem, jak słaba jest moja forma. Na początek pojechałem nad Czarny Staw, gdzie trochę odpocząłem. Po przerwie ruszyłem do Damienic i drogą serwisową wzdłuż autostrady (z krótkim odcinkiem szutrowym) dojechałem do Stanisławic. Skąd drogą przez wieś dojechałem do Kłaja. Z Kłaja do Szarowa, gdzie skręciłem pod Azalią w stronę kościoła i pokonałem niewielki podjazd. Dalej seria zjazdów i wylądowałem w Staniątkach koło stacji kolejowej, wiadukt ciągle w budowie, a drogi dojazdowe z obu stron mocno rozkopane, więc czekał mnie niewielki spacer na nogach. Potem jeszcze tylko dojazd przez las do domu i koniec wycieczki.
Forma bardzo słaba, pod koniec ledwo miałem siły jechać i męczyłem się strasznie, widać, że od połowy września praktycznie wcale nie jeździłem na rowerze.
Mimo iż wycieczka raczej łatwa to od samego początku czułem, jak słaba jest moja forma. Na początek pojechałem nad Czarny Staw, gdzie trochę odpocząłem. Po przerwie ruszyłem do Damienic i drogą serwisową wzdłuż autostrady (z krótkim odcinkiem szutrowym) dojechałem do Stanisławic. Skąd drogą przez wieś dojechałem do Kłaja. Z Kłaja do Szarowa, gdzie skręciłem pod Azalią w stronę kościoła i pokonałem niewielki podjazd. Dalej seria zjazdów i wylądowałem w Staniątkach koło stacji kolejowej, wiadukt ciągle w budowie, a drogi dojazdowe z obu stron mocno rozkopane, więc czekał mnie niewielki spacer na nogach. Potem jeszcze tylko dojazd przez las do domu i koniec wycieczki.
Forma bardzo słaba, pod koniec ledwo miałem siły jechać i męczyłem się strasznie, widać, że od połowy września praktycznie wcale nie jeździłem na rowerze.
Po lesie
Sobota, 10 października 2015 | dodano:22.10.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 13.84 km
- Teren: 10.00 km
- Czas: 00:40
- VAVG 20.76 km/h
- VMAX 49.89 km/h
- Temp.: 9.0 °C
- HRmax: 155 ( 82%)
- HRavg 135 ( 72%)
- Kalorie: 406 kcal
- Podjazdy: 75 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dawno nie jeździłem na rowerze i
dziś postanowiłem to zmienić. Sobota była słoneczna, ale wietrzna i
zimna. Udało mi się wyrobić na 12:30, ubrałem się więc ciepło
dopompowałem crossa i ruszyłem na wycieczkę po lesie. Miałem zamiar
przejechać około 20 km i może odwiedzić jakieś nie znane mi jeszcze
ścieżki leśne.
Na początek ruszyłem w kierunku Puszczy Niepołomickiej Aleją Dębową, pierwsze metry pokonywałem pod wiatr, potem było już lepiej, więc dobrym tempem dotarłem do Puszczy. Pojechałem drogą leśną prowadzącą w kierunku Dąbrowy, przejechałem pod wyremontowanym wiaduktem kolejowym i zanim niestety spotkała mnie nie miła niespodzianka. Trafiłem mianowicie na panią z pieskiem, który nie mógł się jakoś zdecydować którą stroną ścieżki chce iść. W rezultacie byłem zmuszony do gwałtownego hamowania, a że akurat moje koła były na żwirku, to zaliczyłem uślizg koła i po chwili leżałem jak długi na ziemi. Wstałem otrzepałem się z kurzu, ale od razu poczułem ból na obu dłoniach i w prawym kolanie. Skórę na dłoniach miałem poobcieraną, kolano stłuczone i pewnie też obtarte, ale od razu nie mogłem tego stwierdzić, bo byłem dość grubo ubrany. Popatrzyłem na licznik, a tu dopiero 3,5 km, postanowiłem więc jechać dalej.
Wyjechałem z lasu, asfaltem podjechałem pod OSP Dąbrowa, ale ponieważ czułem ciągły ból w kolanie to postanowiłem lekko trasę skrócić i zamiast pod Azalię, pojechałem w dół w kierunku stacji PKP w Szarowie. Pod stacją remont na całego, głębokie wykopy przez które, ledwo się przebiłem, gdy wyjechałem pod drugiej stronie torów to wpadłem na pomysł zwiedzenia nowej ścieżki leśnej. W tym celu pojechałem kawałek DK 75 i po kilkuset metrach odbiłem w szeroką szutrówkę do lasu. Myślałem, że wyjadę gdzieś w okolicach Błota, ale moja droga nieoczekiwanie skręciła w prawo i wyprowadziła mnie na Drogę Królewską praktycznie już na Piaskach. Skręciłem w drogę prowadzącą w kierunku dawnego ośrodka Krakowianka, a po chwili w wąską leśną ścieżkę, która ponownie wyprowadziła mnie na Piaski. Na liczniku miałem około 11 km, ale otarcia i stłuczenia jednak mi trochę dokuczały, więc postanowiłem jechać do domu.
Wycieczka nie udana, nie przejechałem za wiele i do tego ten głupi wypadek, obrażenia może nie wielkie, ale jednak trochę bolały. Forma słaba, ale na crossie da się jechać nawet pod niewielkie górki. Poważnie się zastanawiam, czy nie zarzucić jazdy na szosie i nie kupić wypasionego crossa, który umożliwi mi dość szybkie poruszanie się po szosach, jazdę w niewielkim terenie i sprawne podjeżdżanie nawet pod mega strome górki - mój typ to Unibike Xenon - w zasadzie wszystko mi w nim odpowiada, może poza ceną:)
Na początek ruszyłem w kierunku Puszczy Niepołomickiej Aleją Dębową, pierwsze metry pokonywałem pod wiatr, potem było już lepiej, więc dobrym tempem dotarłem do Puszczy. Pojechałem drogą leśną prowadzącą w kierunku Dąbrowy, przejechałem pod wyremontowanym wiaduktem kolejowym i zanim niestety spotkała mnie nie miła niespodzianka. Trafiłem mianowicie na panią z pieskiem, który nie mógł się jakoś zdecydować którą stroną ścieżki chce iść. W rezultacie byłem zmuszony do gwałtownego hamowania, a że akurat moje koła były na żwirku, to zaliczyłem uślizg koła i po chwili leżałem jak długi na ziemi. Wstałem otrzepałem się z kurzu, ale od razu poczułem ból na obu dłoniach i w prawym kolanie. Skórę na dłoniach miałem poobcieraną, kolano stłuczone i pewnie też obtarte, ale od razu nie mogłem tego stwierdzić, bo byłem dość grubo ubrany. Popatrzyłem na licznik, a tu dopiero 3,5 km, postanowiłem więc jechać dalej.
Wyjechałem z lasu, asfaltem podjechałem pod OSP Dąbrowa, ale ponieważ czułem ciągły ból w kolanie to postanowiłem lekko trasę skrócić i zamiast pod Azalię, pojechałem w dół w kierunku stacji PKP w Szarowie. Pod stacją remont na całego, głębokie wykopy przez które, ledwo się przebiłem, gdy wyjechałem pod drugiej stronie torów to wpadłem na pomysł zwiedzenia nowej ścieżki leśnej. W tym celu pojechałem kawałek DK 75 i po kilkuset metrach odbiłem w szeroką szutrówkę do lasu. Myślałem, że wyjadę gdzieś w okolicach Błota, ale moja droga nieoczekiwanie skręciła w prawo i wyprowadziła mnie na Drogę Królewską praktycznie już na Piaskach. Skręciłem w drogę prowadzącą w kierunku dawnego ośrodka Krakowianka, a po chwili w wąską leśną ścieżkę, która ponownie wyprowadziła mnie na Piaski. Na liczniku miałem około 11 km, ale otarcia i stłuczenia jednak mi trochę dokuczały, więc postanowiłem jechać do domu.
Wycieczka nie udana, nie przejechałem za wiele i do tego ten głupi wypadek, obrażenia może nie wielkie, ale jednak trochę bolały. Forma słaba, ale na crossie da się jechać nawet pod niewielkie górki. Poważnie się zastanawiam, czy nie zarzucić jazdy na szosie i nie kupić wypasionego crossa, który umożliwi mi dość szybkie poruszanie się po szosach, jazdę w niewielkim terenie i sprawne podjeżdżanie nawet pod mega strome górki - mój typ to Unibike Xenon - w zasadzie wszystko mi w nim odpowiada, może poza ceną:)
Praca #37 - na psedo przełaju
Środa, 23 września 2015 | dodano:22.10.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, samotnie
- DST: 27.51 km
- Czas: 00:59
- VAVG 27.98 km/h
- VMAX 33.19 km/h
- Temp.: 13.0 °C
- Kalorie: 939 kcal
- Podjazdy: 60 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny raz do pracy, tym razem
po dłuższej przerwie. Dzień wcześniej postanowiłem zrobić mały
eksperyment, a mianowicie przekształcić moją starą szosówkę w przełaja:)
W tym celu założyłem do niej opony od mojego crossa szerokości 37 mm z
delikatnym bieżnikiem. Opony z trudem przeszły przez hamulce, ale po
założeniu kręciły się bezproblemowo.
Wstałem rano, ubrałem się ciepło na było dość chłodno i jazda. Początkowo nawet mi szło, ale po jakiś 3 km miałem już dość. Miałem wrażenie, że opony generują straszny opór i nie miałem siły kręcić. W rezultacie na ostatnich kilometra w Zabierzowie Bocheńskim musiałem już zdecydowanie zwolnić, do pracy przyjechałem bardzo zmęczony i słabiutkim czasie.
Niestety w drodze powrotnej nie było lepiej, dalej nie miałem siły kręcić, do tego miejscami przeszkadzał mi przeciwny wiatr, więc jechałem strasznie wolno. Wycieczkę zakończyłem nietypowo, bo nie w domu, ale u mechanika od którego odbierałem samochód po naprawie.
Forma katastrofalna, byłem słaby, kompletnie bez sił, opony pewnie generowały większe opory (zaraz potem przełożyłem znowu opony 28 mm), ale słaby wynik bez bez wątpienia bardziej efektem słabej formy niż grubszych opon.
Wstałem rano, ubrałem się ciepło na było dość chłodno i jazda. Początkowo nawet mi szło, ale po jakiś 3 km miałem już dość. Miałem wrażenie, że opony generują straszny opór i nie miałem siły kręcić. W rezultacie na ostatnich kilometra w Zabierzowie Bocheńskim musiałem już zdecydowanie zwolnić, do pracy przyjechałem bardzo zmęczony i słabiutkim czasie.
Niestety w drodze powrotnej nie było lepiej, dalej nie miałem siły kręcić, do tego miejscami przeszkadzał mi przeciwny wiatr, więc jechałem strasznie wolno. Wycieczkę zakończyłem nietypowo, bo nie w domu, ale u mechanika od którego odbierałem samochód po naprawie.
Forma katastrofalna, byłem słaby, kompletnie bez sił, opony pewnie generowały większe opory (zaraz potem przełożyłem znowu opony 28 mm), ale słaby wynik bez bez wątpienia bardziej efektem słabej formy niż grubszych opon.
Na segmentach:
- do pracy - 13:30 średnia 28,5 km/h (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 13:01 średnia 29,6 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 29:01; średnia: 27,9 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,01 km; czas: 30:11; średnia: 27,8 km/h.
Praca #36
Czwartek, 10 września 2015 | dodano:15.09.2015 Kategoria samotnie, praca, Po płaskim, 21-40 km
- DST: 27.51 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.14 km/h
- VMAX 39.20 km/h
- Temp.: 12.4 °C
- HRmax: 168 ( 89%)
- HRavg 144 ( 77%)
- Kalorie: 672 kcal
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Drugi dzień z rzędu do pracy na rowerze, dziś rano było zimno (6 stopni) i mglisto. Od samego początku jechało mi się ciężko, mimo to jechałem trochę szybciej niż wczoraj i co najważniejsze udało mi się utrzymać narzucone tempo do samego końca. W rezultacie wykręciłem średnią 31 km/h, przyjechałem zmęczony, ale nie zaliczyłem takiego odcięcia jak wczoraj.
W drodze powrotnej próbowałem trzymać tempo, ale szło mi to dość opornie, męczyłem się strasznie. Do tego brak szczęścia na ulicach miasta, hamowanie praktycznie na każdym skrzyżowaniu i rezultacie średnia powrotu sporo niższa.
Na segmentach:
- do pracy - 12:31 średnia 30,8 km/h (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
W drodze powrotnej próbowałem trzymać tempo, ale szło mi to dość opornie, męczyłem się strasznie. Do tego brak szczęścia na ulicach miasta, hamowanie praktycznie na każdym skrzyżowaniu i rezultacie średnia powrotu sporo niższa.
Na segmentach:
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,65 km; czas: 26:28; średnia: 31,0 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,85 km; czas: 27:31; średnia: 30,2 km/h.
Praca #35
Środa, 9 września 2015 | dodano:10.09.2015 Kategoria samotnie, praca, Po płaskim, 21-40 km
- DST: 27.50 km
- Czas: 00:55
- VAVG 30.00 km/h
- VMAX 39.00 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 179 ( 95%)
- HRavg 145 ( 77%)
- Kalorie: 688 kcal
- Podjazdy: 60 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Od 130 km wycieczki w ostatnią niedzielę sierpnie nie jeździłem na rowerze. Trochę nie było pogody, trochę nie miałem i nie za bardzo mi się też chciało. Jednak już sobotę jadę na Mordownik, który ma się odbyć w trudnym terenie w okolicach Dobczyc i Myślenic, stwierdziłem więc, że trzeba coś pojeździć. Co prawda jak wstałem rano to w zasadzie prawie zrezygnowałem z jazdy na rowerze, ale w każdą minutą pogoda się poprawiała, więc postanowiłem jednak jechać.
Ubrałem się ciepło (na termometrze 11 stopni) i przed 7 rano ruszyłem do pracy. Na początku jechało mi się nawet całkiem dobrze, czułem moc pod nogą. Niestety mocy starczyło ledwie na 3,5 km i już przed Sitowcem zacząłem się mocno męczyć. Do leśniczówki udało mi się jeszcze dojechać, ze średnią 30 km/h, ale pod kościołem w Zabierzowie Bocheńskim kompletnie mnie odcięło. Na domiar złego rozpięła mi się opaska na uszy i musiałem się zatrzymać, potem jeszcze przez chwilę próbowałem trzymać tempo na 30 km/h ale z każdym metrem miałem coraz bardziej dość. Zrzuciłem, więc na niższe przełożenie tempem w granicach 28 km/h dotoczyłem się do szkoły. Ogólnie rzecz mówiąc porażka, na płaskiej, niespełna 14 km trasie, nie dałem rady utrzymać tempa w granicach 30 km/h - katastrofa. Na dodatek do pracy przyjechałem kompletnie wykończony, oj chyba na Mordowniku będzie bardzo ciężko:(
Z powrotem jechało mi się trochę lepiej, pokusiłem się nawet o walkę na segmencie lekko wznoszącej się drogi od ściany lasu do leśniczówki Przyborów - segment ma 630 m i udało mi się go pokonać równo w minutę, co pozwoliło mi wskoczyć na pierwsze miejsce na tym segmencie (ridewithgps). Potem trzymałem w miarę równo tempo i udało mi się nawet lekko podciągnąć średnią całego wyjazdu, niestety nie miałem za bardzo szczęścia na ulicach miasta i tam średnia trochę spadła.
Na segmentach:
- do pracy - 12:39 średnia 30,4 km/h (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
Ubrałem się ciepło (na termometrze 11 stopni) i przed 7 rano ruszyłem do pracy. Na początku jechało mi się nawet całkiem dobrze, czułem moc pod nogą. Niestety mocy starczyło ledwie na 3,5 km i już przed Sitowcem zacząłem się mocno męczyć. Do leśniczówki udało mi się jeszcze dojechać, ze średnią 30 km/h, ale pod kościołem w Zabierzowie Bocheńskim kompletnie mnie odcięło. Na domiar złego rozpięła mi się opaska na uszy i musiałem się zatrzymać, potem jeszcze przez chwilę próbowałem trzymać tempo na 30 km/h ale z każdym metrem miałem coraz bardziej dość. Zrzuciłem, więc na niższe przełożenie tempem w granicach 28 km/h dotoczyłem się do szkoły. Ogólnie rzecz mówiąc porażka, na płaskiej, niespełna 14 km trasie, nie dałem rady utrzymać tempa w granicach 30 km/h - katastrofa. Na dodatek do pracy przyjechałem kompletnie wykończony, oj chyba na Mordowniku będzie bardzo ciężko:(
Z powrotem jechało mi się trochę lepiej, pokusiłem się nawet o walkę na segmencie lekko wznoszącej się drogi od ściany lasu do leśniczówki Przyborów - segment ma 630 m i udało mi się go pokonać równo w minutę, co pozwoliło mi wskoczyć na pierwsze miejsce na tym segmencie (ridewithgps). Potem trzymałem w miarę równo tempo i udało mi się nawet lekko podciągnąć średnią całego wyjazdu, niestety nie miałem za bardzo szczęścia na ulicach miasta i tam średnia trochę spadła.
Na segmentach:
- z pracy - 12:53 średnia 29,9 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,56 km; czas: 27:31; średnia: 29,5 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,90 km; czas: 28:09; średnia: 29,6 km/h.
Praca #34
Piątek, 28 sierpnia 2015 | dodano:02.09.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.37 km
- Czas: 00:52
- VAVG 31.58 km/h
- VMAX 37.30 km/h
- Temp.: 30.0 °C
- HRmax: 173 ( 92%)
- HRavg 146 ( 78%)
- Kalorie: 668 kcal
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszym dniu gdy pojechałem do pracy wolno, a mimo to mocno się zmęczyłem, dziś postanowiłem pocisnąć od samego początku wkręcając organizm na wysokie obroty. Udało mi się nawet przejechać obwodnicę tylko z lekkim zwolnieniem, więc na Drodze Królewskiej mogłem cisnąć już mocno. Jechałem na przełożeniu 42x16 kręcąc z kadencją około 95-98, co pozwalało mi osiągnąć prędkość w granicach 32 km/h. Co prawda męczyłem się dość mocno i moje tętno prawie cały przekraczało 150, ale jechałem dość mocno.
W zasadzie postanowiłem nie finiszować, bo pod koniec miałem już 160 uderzeń na pulsometrze, ale ostatecznie na jakieś 600 m przed metą wrzuciłem na blat i rozpocząłem krótki finisz. Okazało się, że finisz nastąpił za późno i nie udało mi się zejść poniżej 26 minut, ale dzisiejszy czas i tak jest całkiem niezły.
Z powrotem też cisnąłem ile się dało, ale niestety miałem trochę pod wiatr i pojechałem trochę wolniej, jednak koniec końców wyszedł całkiem niezły czas.
Na segmentach:
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 10:36 średnia 36,32 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
W zasadzie postanowiłem nie finiszować, bo pod koniec miałem już 160 uderzeń na pulsometrze, ale ostatecznie na jakieś 600 m przed metą wrzuciłem na blat i rozpocząłem krótki finisz. Okazało się, że finisz nastąpił za późno i nie udało mi się zejść poniżej 26 minut, ale dzisiejszy czas i tak jest całkiem niezły.
Z powrotem też cisnąłem ile się dało, ale niestety miałem trochę pod wiatr i pojechałem trochę wolniej, jednak koniec końców wyszedł całkiem niezły czas.
Na segmentach:
- z pracy - 11:53 średnia 32,3 km/h (rekord 10:49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,52 km; czas: 26:00; średnia: 31,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,86 km; czas: 26:55; średnia: 30,9 km/h.