- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
0-20 km
Dystans całkowity: | 2119.91 km (w terenie 356.90 km; 16.84%) |
Czas w ruchu: | 127:37 |
Średnia prędkość: | 16.61 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.10 km/h |
Suma podjazdów: | 19538 m |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 11267 kcal |
Liczba aktywności: | 165 |
Średnio na aktywność: | 12.85 km i 0h 46m |
Więcej statystyk |
Do nieczynnego serwisu rowerowego
Czwartek, 28 lutego 2013 | dodano:01.03.2013 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, samotnie
- DST: 4.00 km
- Czas: 00:12
- VAVG 20.00 km/h
- VMAX 25.00 km/h
- Temp.: 6.0 °C
- Podjazdy: 10 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Mój sezon rowerowy jeszcze się nie zaczął, wstępnie planowałem początek na pierwszy marcowy weekend, ale coś straszą krótkim nawrotem zimy, więc nie wiem czy coś tego będzie.
Ostatniego dnia lutego natomiast było bardzo słonecznie, więc po powrocie do domu postanowiłem zawieść rower GT do serwisu, żeby mi go trochę podreperowali przed sezonem - pojechałem trochę na około, żeby lekko rozkręcić nogi. Niestety okazało się, że serwis jest zamknięty, więc wróciłem do domu. Początek sezonu 2013 wypadł dość przypadkowo - pierwszy dystans 4 km.
Ostatniego dnia lutego natomiast było bardzo słonecznie, więc po powrocie do domu postanowiłem zawieść rower GT do serwisu, żeby mi go trochę podreperowali przed sezonem - pojechałem trochę na około, żeby lekko rozkręcić nogi. Niestety okazało się, że serwis jest zamknięty, więc wróciłem do domu. Początek sezonu 2013 wypadł dość przypadkowo - pierwszy dystans 4 km.
Koniec i podsumowanie sezonu
Czwartek, 27 grudnia 2012 | dodano:27.12.2012 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
- DST: 9.56 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 00:30
- VAVG 19.12 km/h
- VMAX 32.20 km/h
- Temp.: 8.0 °C
- Podjazdy: 60 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Nie jeździłem na rowerze od 10 listopada, dziś rano na niebie pojawiło się słońce, więc postanowiłem zakończyć podsumować sezon wpisem z kilometrami.
Na początek kilka słów o celach jakie sobie stawiałem na rok 2012 r., po bardzo udanym sezonie 2011, rok 2012 planowałem trochę skromniej:
Na sezon 2012 planowałem:
- przejechać co najmniej 2000 km,
- zrobić wycieczkę na 150 km (może w końcu porwę się na taki wyczyn),
- wziąć udział w co najmniej jednej imprezie na orientację,
- zwiedzić na rowerze wszystkie cmentarze wojenne z okresu I wojny na terenie okręgu Bocheńskiego (od Niepołomic po Żegocinę i Rajbrot - 46 cmentarzy),
- podjechać co najmniej dwie przełęcze np. Krowiarki i Knurowską,
- wziąć w Tour de Pologne Amatorów.
Teraz trochę statystycznych osiągnięć za rok 2012:
Wszystkie kilometry: 4150.69 km (w terenie 582.50 km, 14%)
Czas aktywności: 223:44
Średnia prędkość: 18.55 km/h
Suma podjazdów: 32502 m
Wycieczek: 102
Średnio na wycieczkę: 40.69 km i 02:12 godz.
Najdłuższa wycieczka w sezonie to: 120,5 km - Pierwszy dzień wyprawy do Częstochowy, odcinek Łapczyca - Krzywopłoty
z czego na rowerze crossowym: 3061.95 km (w terenie 438.50 km, 14%), 68 wycieczek, średnia prędkość 17.98 km/h;
na góralu: 476.23 km (w terenie 142.00 km, 29%), 11 wycieczek, średnia prędkość 16.23 km/h;
oraz na szosówce: 570.93 km (w terenie 2.00 km, 0%), 19 wycieczek, średnia prędkość 26.07 km/h;
Uwagaę zwraca na pewno niższa niż w poprzednich sezonach średnia prędkość pokonywania kilometrów, mimo iż szosówka mocno podciągała, ale wynika to przede wszystkim z dużej ilość kilometrów pokonanych podczas wycieczek z moją żoną, która w tym sezonie zrobiła ponad 1000 km.
No to czas na rozliczenie przed sezonowych planów:
- pokonałem przeszło dwa razy więcej kilometrów niż zaplanowałem;
- nie zrobiłem wycieczki na 150 km - najdłuższa to zaledwie 120,5 km, za to aż 5 razy przekroczyłem w tym sezonie granicę 100 km w ciągu dnia;
- wziąłem udział w 3 jednodniowych imprezach na orientacje, podczas zawodów BSOrient wywalczyłem II miejsce wśród mężczyzn na dystansie GIGA, niestety nie udało mi się pojechać imprezy docelowej czyli Odysei Krzeszowickiej;
- zwiedziłem na rowerze wszystkie cmentarze wojenne z okresu I wojny okręgu IX (od Niepołomic po Żegocinę i Rajbrot - 46 cmentarzy);
- podjechałem pod przełęcz Krowiarki (1012 m npm), przełęcz nad Tokarnią na Słowacji (715 m npm), przełęcz pod Ostrą (810 m npm), wjechałem również pod Bacówkę na Zadzielu przez przełęcz Widoma (633 m npm), podjechałem również pod mega stromy podjazd w Gliczarowie Górnym, na Gubałówkę, na Cyrhlę pod Białką od Bukowiny, pod Górę Chełm w Myślenicach oraz na jeszcze kilka innych fajnych górek - strasznie spodobało mi się zdobywanie podjazdów:);
- niestety nie wziąłem udziału w Tour de Pologne Amatorów;
Ogólnie jestem zadowolony z zakończonego sezonu, co prawda nie zrealizowałem wszystkich celów, ale był to sezon ciekawy z mnóstwem fajnych wycieczek m.in.: byłem na 8 dniowych wakacjach rowerowych na Mazurach, na 2 dniowej wyprawie z PTTK z Bochni do Częstochowy, przejechałem szlaki rowerowe Salina Cracoviensis oraz Szlak Żeleńskich, podjechałem wiele fajnych górek. Forma osiągnięta na koniec sezonu była bardzo wysoka o czym świadczy II miejsce w BSOrient.
Kolejny rok pewnie już nie będzie taki dobry, moje cele to:
- przejechać co najmniej 2000 km,
- zrobić wycieczkę na 150 km (może w końcu porwę się na taki wyczyn),
- wziąć udział w co najmniej dwóch imprezach na orientację,
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską,
- spróbować pojeździć terenowo po Górach, może Obindza, Przechyba, może nawet Radziejowa,
- wziąć w Tour de Pologne Amatorów.
Cele są więc teraz pozostała już tylko jazda, początek mam nadzieje w marcu, bo już 7 kwietnia jest MiniOdyseja w Miechowie - trzeba więc ćwiczyć, zanim wyjadę w teren to potrenuję trochę na trenażerze - dziś właśnie go rozstawiłem.
Na szosówce do Puszczy z zepsutym licznikiem
Piątek, 21 września 2012 | dodano:21.09.2012 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 0-20 km
- DST: 16.98 km
- Czas: 00:38
- VAVG 26.81 km/h
- VMAX 36.00 km/h
- Temp.: 16.0 °C
- Podjazdy: 20 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś po pracy wybrałem się na ekspresowy wyjazd szosówką do Puszczy. Chciałem mocno pocisnąć pod leśniczówkę Przyborów i z powrotem, jak wczoraj robili kolarze podczas jazdy indywidualnej na czas na mistrzostwach świata - wygrał Tony Martin, ale najpierw zepsuł mi się licznik a potem okazało się, że nie mam siły mocno jechać. W liczniku coś się poluzowały kabelki i przestał pokazywać cokolwiek, zatrzymywałem się dwa razy, ale zamiast naprawić, to zepsułem do końca, a naprawić udało się dopiero po powrocie do domu. W rezultacie z mocnego tempa nie wiele wyszło:( Licznik nie działał, więc dane wyjazdu podaję za odczytem z endomondo. Przy okazji wyjazdu testowałem nowe spodnie kolarskie, które właśnie przyszły, jedzie się w nich bardzo dobre, ale specjalnie ciepło to mi nie było.
Galeria wycieczki
Szosówką do Zakrzowa
Wtorek, 11 września 2012 | dodano:11.09.2012 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, samotnie
- DST: 18.23 km
- Czas: 00:42
- VAVG 26.04 km/h
- VMAX 35.00 km/h
- Temp.: 25.0 °C
- Podjazdy: 80 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Szybki wyjazd do Zakrzowa na szosówce. Znowu nie planowałem roweru na dziś, ale okazało się między spotkaniami w sprawie budowy mam trochę czasu, więc postanowiłem się wybrać na rower, niestety nie miałem ze sobą ani kasku, a ni narzędzi rowerowych, a na dodatek nie wziąłem bidonu, więc pojechałem raczej rekreacyjnie.
Aleją Dębową do Staniątek, dalej pod klasztor i drogą na Zagórze, po drodze jedna mała hopka przy wiadukcie autostradowym i potem już w miarę płasko do drogi nr 4. Po drugiej stronie drogi nr 4 piętrzą się dość ciekawe górki, które do jazdy na szosówce byłyby na pewno sporym wyzwaniem, ale to jeszcze nie dziś bo brak czasu i kasku:(. Nawróciłem więc w kierunku Niepołomic, przez Staniątki pojechałem trochę inną drogą, potem Puszcza i Rynek w Niepołomicach, gdzie zrobiłem 10 minutowy postój u kolegi. Na koniec postanowiłem pojechać jeszcze na Kopiec Grunwaldzki z podjazdem na Wężową Górę, w obecnej formie takie hopki to pikuś, zresztą jak i pozostałe, które dziś przejechałem sprawnie i na dużej prędkości. Czekają na mnie górki po drugiej stronie drogi nr 4, ale na nie muszę zarezerwować sobie więcej czasu.
Dzisiejsza przejażdżka raczej rekreacyjna, nie cisnąłem zbyt mocno, ale szosówka to szosówka bez problemów można jechać 26-28 km/h, więc średnia i tak wyszła przyzwoita. Mocniej starałem się cisnąć tylko pod te niewysokie górki, które miałem do pokonania, więc i na nie wjeżdżałem z prędkością znacznie powyżej 20 km/h.
Galeria wycieczki
Nowy stary licznik do szosówki - wyjazd do Brzezia
Sobota, 8 września 2012 | dodano:08.09.2012 Kategoria 0-20 km, samotnie
- DST: 20.90 km
- Czas: 00:45
- VAVG 27.87 km/h
- VMAX 48.00 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 140 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pierwotnie w planach miałem wyjazd w sobotę do Niepołomic rowerem, ale prognozy pogody były kiepskie a dziś rano w zasadzie się potwierdzały, niebo zachmurzone i momentami nawet deszcz, więc pojechałem do Niepołomic samochodem. Dość nieoczekiwanie koło 10:00 wyszło słońce i zaczęło się robić bardzo ładnie choć wietrznie. Wpadłem na pomysł by do mojej szosówki zaadoptować mój stary chyba z 15 letni licznik SIGMA Sport 5000. Pojechałem do rodziców, odszukałem licznik w szafie, ze starego roweru odkręciłem podstawkę pod starą Sigmę, którą musiałem trochę reanimować. Na koniec pojechałem jeszcze do rynku po bateryjki, ale operacja zakończyła się pełnym sukcesem i miałem sprawny licznik. Licznik ten co prawda nie ma wielkich możliwości, pokazuje prędkość aktualną, dystans wycieczki, czas wycieczki, dystans całkowity i godzinę. W szafie znalazłem też licznik Sigma BC 301 - to trójfunkcyjny licznik, który używałem jeszcze wcześniej, ale on już w ogóle ma małe możliwości, więc na razie pozostał w szafie.
Po tych wszystkich operacjach ruszyłem na trasę, ul. Dębową do Staniątek, dalej przez Staniątki Górne i podjazd pod Winnicę, poszło mi całkiem sprawnie i tylko na chwilę prędkość spadła mi do 12 km/h - cały podjazd w siodle. Później zjazd przez Gruszki i skręt w prawo w kierunku Brzezia, podjazd na punkt widokowy w Brzeziu jest dłuższy niż Winnica i miejscami też dość stromy, cały podjazd wjechałem w siodle a prędkość nie spadła mi poniżej 16 km/h. Po wyjechaniu na punkt widokowy, porobiłem kilka zdjęć w tym jedno z samowyzwalacza - niestety trochę źle mi się skadrowało:(. Po przerwie jazda w drogę powrotną, od razu zderzyłem się ze ścianą wiatru, na zjeździe w kierunku Szarowa poszło jeszcze bez problemu, potem krótki i łatwy podjazd pod OSP w Dąbrowie i dalej skręciłem na Staniątki. Jazda wzdłuż ściany lasu jeszcze szybka, ale jak wyszedłem na otwarty teren to wiatr (podobnie jak wczoraj) wręcz mnie zatrzymał z 32 km/h musiałem zwolnić do 24-25 km. Dopiero w Staniątkach znowu jechało mi się w miarę normalnie, a po przejechaniu przez tory nawet jechałem z wiatrem.
Znowu wyszedł mi całkiem fajny nieplanowany trening, licznik mimo iż tylko 5 funkcji będzie jak znalazł na szosówkę, wczoraj mi strasznie brakowało licznika, a teraz mam już licznik na stałe zamontowany na szosówce i nie będę musiał go specjalnie ze sobą wozić z Łapczycy. Forma szosowa też rośnie, górki w okolicy w zasadzie łykam już bez problemu, choć na pewno nie bez zmęczenia. Rośnie też zdecydowanie średnia prędkość pokonywania trasy, choć dalej mam pewne obawy przed szybkimi zjazdami na cienkich szosowych oponach i w pedałach SPD.
Galeria wycieczki
Szosówką do Dąbrowy
Piątek, 7 września 2012 | dodano:07.09.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
- DST: 19.50 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 00:48
- VAVG 24.38 km/h
- VMAX 40.00 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 171 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Nieplanowany wyjazd na szosówce - bez licznika i GPSa, trasa rysowana ręcznie.
Dziś nie planowałem jeździć na rowerze, ale musiałem poczekać na spotkanie w Niepołomicach do 18, więc postanowiłem się jednak przejechać szosówką, nie miałem stroju - coś tam znalazłem w mieszkaniu rodziców, ale za to miałem kask i buty do SPD. Na początek ruszyłem na osiedle na dawnej jednostce wojskowej, nie ma niestety asfaltu na całej drodze, więc musiałem nawet kawałek podprowadzić, potem wyjechałem na ul. Wielicką, którą dojechałem do ulicy Polnej prowadzącej do Staniątek. W Staniątkach wpadłem na plan, że pojadę do Szarowa i Dąbrowy i tam zrobię podjazd z pod OSP w Dąbrowie. Drogą ze Staniątek wyjechałem właśnie na górce pod OSP, pojechałem więc do Szarowa, drogą przy kościele zjechałem w dół i po chwili byłem u podnóża interesującego mnie podjazdu. Górka jest krótka ale miejscami, szczególnie w końcówce dość stroma. Początkowe metry jechałem mocno na 21 zębach tyłu, ale po chwili musiałem wrzucić na najlżejsze przełożenie (24 zęby), a końcówkę musiałem podciągnąć na stojąco. Maksymalne nachylenie na tej górce sięga gdzieś 6-7%. Po podjeździe powrót przez Staniątki do Niepołomic.
Sumie ten nieplanowany trening wyszedł mi całkiem fajny, nie wiem do końca jakim tempem jechałem, ale chyba nie najgorszym, trochę pokręciłem też sobie pod górkę, poważna górka to tylko podjazd pod OSP w Dąbrowie, pozostałe wzniesienia pokonałem szybko i bez problemu.
Dziś nie planowałem jeździć na rowerze, ale musiałem poczekać na spotkanie w Niepołomicach do 18, więc postanowiłem się jednak przejechać szosówką, nie miałem stroju - coś tam znalazłem w mieszkaniu rodziców, ale za to miałem kask i buty do SPD. Na początek ruszyłem na osiedle na dawnej jednostce wojskowej, nie ma niestety asfaltu na całej drodze, więc musiałem nawet kawałek podprowadzić, potem wyjechałem na ul. Wielicką, którą dojechałem do ulicy Polnej prowadzącej do Staniątek. W Staniątkach wpadłem na plan, że pojadę do Szarowa i Dąbrowy i tam zrobię podjazd z pod OSP w Dąbrowie. Drogą ze Staniątek wyjechałem właśnie na górce pod OSP, pojechałem więc do Szarowa, drogą przy kościele zjechałem w dół i po chwili byłem u podnóża interesującego mnie podjazdu. Górka jest krótka ale miejscami, szczególnie w końcówce dość stroma. Początkowe metry jechałem mocno na 21 zębach tyłu, ale po chwili musiałem wrzucić na najlżejsze przełożenie (24 zęby), a końcówkę musiałem podciągnąć na stojąco. Maksymalne nachylenie na tej górce sięga gdzieś 6-7%. Po podjeździe powrót przez Staniątki do Niepołomic.
Sumie ten nieplanowany trening wyszedł mi całkiem fajny, nie wiem do końca jakim tempem jechałem, ale chyba nie najgorszym, trochę pokręciłem też sobie pod górkę, poważna górka to tylko podjazd pod OSP w Dąbrowie, pozostałe wzniesienia pokonałem szybko i bez problemu.
Szosówką do Bodzanowa
Środa, 5 września 2012 | dodano:05.09.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
- DST: 20.67 km
- Czas: 00:49
- VAVG 25.31 km/h
- VMAX 56.35 km/h
- Temp.: 24.0 °C
- Podjazdy: 222 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiłem dziś zrobić trasę szosówką po górkach, którą miałem jechać w zeszły czwartek, wtedy zadzwonił Krzysiek i po podjechaniu Winnicy pojechałem do Puszczy.
Dziś wsiadłem na rower dopiero o 18:10, więc za dużo czasu nie było. Na początek wolno w kierunku Staniątek remontowaną ulicą Dębową, w Staniątkach jazda przez Staniątki Górne - pierwszy podjazd w kierunku Zakrzowa. Następnie skręt na Słomiróg i już konkretny podjazd. Starałem się przycisnąć mocno tą górkę poszło nie najgorzej prędkość minimalna 14 km/h. Dalej przejazd przez Słomiróg i znowu pod górkę do granic Gminy Niepołomice, w sumie podjazd z 217 na 272 m npm. W tym miejscu zwykle skręcałem w prawo i odbijałem na punkt widokowy, ale tym razem sobie to odpuściłem i od razu rozpocząłem zjazd w kierunku Bodzanowa. Na zjeździe można było mocno się rozpędzić, ale jak trochę hamowałem, jakoś boję się szybkiej jazdy w dół w na szosówce. Po zjeździe od razu droga prowadzi pod górę, pierwsze kilkaset metrów jeszcze na dużej szybkości z rozpędu, ale potem już dużo wolniej. Pod kapliczką odbiłem w prawo i rozpocząłem krótki, ale mega stromy podjazd pod kościół w Bodzanowie, musiałem stanąć na pedały a i tak prędkość spadła do 11 km/h - po wyjechaniu zatrzymałem się i zrobiłem fotkę najtrudniejszych metrów podjazdu. Mimo wszystko poszło mi nadspodziewanie łatwo, myślałem że będzie dużo trudniej. Pod kościołem kilka fotek, potem jeszcze kilka metrów pod górę do cmentarza i zjazd z kierunku Słomirogu, a po zjeździe podjazd. Dość niespodziewanie to właśnie ten fragment pod górę okazał się najbardziej wymagający i na nim miałem największe problemy. Na 800 metrach podjazdu mamy 40 metrów przewyższenia, więc jak nic 5%, najgorzej jest na początku, tu musiałem stanąć na pedały a prędkość spadła do 12 km/h, dalej już trochę łatwiej - jechałem w siodle ale dalej mniej więcej 12-13 km/h. Na wjeździe do Gminy Niepołomice podjazd się kończy i pędzimy znów w dół do Słomirogu, tym razem pojechałem prosto na Zakrzów. Podjazd pod szkołę w Zakrzowie zrobiłem na twardym przełożeniu i dużej prędkości, podobnie jak następny podjazd w kierunku wiaduktu autostradowego, gdzie pędziłem prawie do samego końca ponad 30 km/h. Dalej już płasko i łatwo przez Staniątki obok klasztoru i potem do domu przez remontowaną Dębową.
Wycieczka udana, podjazdy łyknięte dość gładko, choć nie powiem, że bez zmęczenia. Krótkie górki dobrze jest zrobić na dużej szybkości, wysiłek prawie taki sam, ale krótszy tylko, że muszą być warunki terenowe żeby wcześniej się rozpędzić. Bardziej strome podjazdy robię na najlżejszym przełożeniu 42x24, takie górki do 1 km daję radę nawet jak stromizna rośnie do 6-7%, ale jakby podjazd był dłuższy albo bardziej stromy to chyba miałby problemy z podjechaniem.
Galeria wycieczki
Szosówką pod leśniczówkę Przyborów
Niedziela, 19 sierpnia 2012 | dodano:19.08.2012 Kategoria 0-20 km, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 17.21 km
- Czas: 00:35
- VAVG 29.50 km/h
- VMAX 39.04 km/h
- Temp.: 25.0 °C
- Podjazdy: 33 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Nie jeździłem szosówką od czasu wypadku podczas wyjazdu do Krakowa na Małopolski Wyścig Górski (09.05.2012) - dziś postanowiłem w końcu się przejechać. Przed wyjazdem musiałem dopompować powietrze w obu kołach. Na trasę wyruszyłem dopiero o 18:45, myślałem nawet o dłuższej trasie, ale słońce już wyraźnie zaczęło zachodzić, więc postanowiłem, że pojadę Drogą Królewską pod leśniczówkę w Przyborowie i z powrotem.
Przez miasto jechało wolno i asekuracyjnie, wypinając się co chwilę z pedałów, zacząłem się rozpędzać dopiero pod Zajazdem Królewski. Jechałem dość szybko, po kilku kilometrach wrzuciłem nawet na dużą tarczę z przodu (52 zęby), próbowałem też jazdy na dłuższych odcinkach z dolnym uchwytem. Taka jazda jest dla mnie dość ciężka, nie wiem jak można w takiej pozycji zrobić 200 km, fakt jest faktem że w tej typowo kolarskiej pozycji moc jest większa i łatwiej o wysoką prędkość, ale mi jedzie się tak ciężko. Jak już rozpędziłem rower to jechałem 35-37 km, z tyłu pozostawały mi jeszcze dwie mniejsze koronki, ale nie miałem siły na nich cisnąć. Pod leśniczówką miałem średnią 28,2 km/h - powód wolne pierwsze 2 km przez miasto. W drodze powrotnej cisnąłem mocno i tuż przed wyjazdem z Puszczy dobiłem do średniej 29,5 km/h, ale później jazda przez miasto, znowu trochę wolniej, ale mimo wszystko starałem się przejechać szybko. W drodze powrotnej wykręciłem czas około 17:15, podczas gdy do leśniczówki miałem około 18:34, ostatecznie zakończyłem ten krótki wyjazd ze średnią 28,85 km/h.
Szosówka to szybki ale moim zdaniem mało bezpieczny rower, już się trochę odzwyczaiłem od jazdy bez amortyzacji, do tego jeszcze mocno nabiłem koła i niestety czułem każdą nawet najmniejszą nierówność. Rowerzystów na Drodze Królewskiej wręcz połykałem, to fajne uczucie ale z drugiej strony może lepiej jechać sobie trochę wolniej:). Jeszcze muszę potrenować w tym roku na szosówce, ale chyba tylko po Puszczy bo jakoś ciągle boję się jechać gdzieś dalej, trauma po wypadku w Krakowie pozostaje.
Do Bochni na zwiedzanie kirkutu żydowskiego
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:17.08.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie, Zachodniogalicyjskie cmentarze
- DST: 13.96 km
- Czas: 00:45
- VAVG 18.61 km/h
- VMAX 56.70 km/h
- Temp.: 18.0 °C
- Podjazdy: 220 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Bochni na wzgórze Krzeczków obejrzeć kirkut żydowski. Muzeum w Bochni zorganizowało zwiedzanie cmentarza, byłem na Krzeczków już parę razy ale cmentarz normalnie jest zamknięty a zza płotu nic nie widać, zdarzyła się więc okazja obejrzenia cmentarza i to jeszcze z przewodnikiem, więc nie mogłem jej przegapić.
Na kirkucie interesowały mnie przede wszystkim groby żołnierzy z okresu I wojny oznaczone jako cmentarz nr 313, ale sfotografowałem przy okazji dużo więcej ciekawych nagrobków.
Po cmentarzu oprowadzała zebranych pani Iwona Zawidzka, która podczas prawie półtora godzinnego spaceru pokazała nam najciekawsze nagrobki na cmentarzu opowiadając niejednokrotnie historię życia i śmierci osób tam pochowanych. Kirkut żydowski w Bochni został otwarty w roku 1872, pierwsze zachowane nagrobki pochodzą z 1873. Wcześniej bocheńscy żydzi wozili swoich zmarłych na cmentarz w Nowym Wiśniczu, ale w tych latach panowała zaraza i przepisy sanitarne zabraniały przewożenia zwłok, powstał więc cmentarz w Bochni. Ostatni pochówek na tym cmentarzu miał miejsce w czerwcu 1945 r. ale na terenie kirkutu znajdziemy też groby nowsze, często odtworzone bo część macew została zniszczona i wywieziona poza cmentarz o okresie II wojny światowej. W wielu miejscach cmentarza stoją więc jednakowe betonowe płyty z krzyżem Dawida, które postawiono w miejsce tych wywiezionych. Na samym kirkucie jest wiele zabytkowych grobów z bogata symboliką, która co ciekawe dość rzadko nawiązuje do gwiazdy Dawida z która kojarzą się nam Żydzi.
Więcej informacji o bocheńskim kirkucie można znaleźć tu, a moje zdjęcia ze zwiedzania kirkutu znajdują się tu.
Galeria wycieczki
Mapa zawiera trasę ranną do pracy i z powrotem i wieczorny wyjazd na zwiedzanie kirkutu.
Podsumowanie wyprawy do Częstochowy w bocheńskim PTTK
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano:13.08.2012 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
- DST: 11.57 km
- Czas: 00:33
- VAVG 21.04 km/h
- VMAX 56.19 km/h
- Temp.: 17.0 °C
- Podjazdy: 100 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wybrałem się do Bochni do siedziby PTTK na podsumowanie rowerowej wyprawy do Częstochowy w dniach 26-29.08.2012 r., ja w tej wyprawie brałem udział tylko przez dwa dni czyli 26 i 27 sierpnia. Na spotkanie przybyli wszyscy uczestnicy wyprawy, pooglądaliśmy sobie zdjęcia robione podczas wyprawy i powspominaliśmy, dla mnie była to też okazja zobaczenia drogi powrotnej do Bochni w której już nie uczestniczyłem. Poniższe zdjęcia zostały zrobione przez Panią Anię, Edmunda i Adama - z ich zdjęć wybrałem tylko te z dwóch pierwszych dni w których brałem udział. Poniższy ślad jazdy przestawia moją drogę z Łapczycy do Częstochowy.
Na ostatnim zdjęciu zamieszczony w galerii widać licznik Adama, który w sobotę 28.07 chciał wrócić do domu, miał w planie podjechanie trochę rowerem i potem złapanie jakiegoś pociągu. Niestety pociągów nie było ani w Kluczach ani w Olkuszu, więc Adam (od Kluczy już samotnie), przejechał całą drogę do domu w jeden dzień - zrobił 178 km - podziwiam i jestem pełen uznania bo sam chyba bym nie dał rady. W nawiązaniu do długich wycieczek Edmund namawia mnie na wyjazd do Sandomierza w dniach 18-19 sierpnia w jedną stronę jest przeszło 150 km czyli tam z powrotem trzeba by pokonać przeszło 300 km w dwa dni, jest wyzwanie ale nie wiem jeszcze czy się na nie zdecyduję.
Galeria wycieczki