- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
Przez Puszczę Niepołomicką
Dystans całkowity: | 10442.99 km (w terenie 1220.70 km; 11.69%) |
Czas w ruchu: | 456:10 |
Średnia prędkość: | 22.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33334.00 km/h |
Suma podjazdów: | 37406 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 73518 kcal |
Liczba aktywności: | 291 |
Średnio na aktywność: | 35.89 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
Praca #12 - na szosówce
Czwartek, 28 maja 2015 | dodano:29.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.57 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.21 km/h
- VMAX 34.90 km/h
- Temp.: 10.0 °C
- HRmax: 170 ( 90%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie: 680 kcal
- Podjazdy: 41 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda w drugiej połowie maja niestety nie rozpieszcza, a na dodatek od ostatniego piątku jestem dość mocno przeziębiony, to wszystko sprawiło, że od mojego ostatniego wyjazdu do pracy na rowerze minęło aż 9 dni. Na dziś prognozy były w miarę dobre i mimo iż rano niebo było mocno zachmurzone to postanowiłem jechać rowerem do pracy.
Po dłuższej przerwie spodziewałem się spadku formy, więc założyłem sobie jazdę na lajcie. Niestety tu pojawia się pewien problem, jeśli wrzucę dużą tarczę z przodu to muszę cisnąć powyżej 30 km/h, że kadencja była właściwa, jeśli z przodu wrzucę mniejszą tarczę, to albo strasznie młynkuję, albo jadę w okolicach 27 km/h. W końcu zdecydowałem się na dużą tarczę i prędkość ponad 30 km/h. Spadek formy był widoczny od razu, tętno szybko skoczyło nie chciało opaść, mimo iż nie dawałem z siebie wszystkiego. Na Sitowcu miałem średnią 31 km/h, ale potem trochę zwolniłem i pod leśniczówką było 30,7 km/h. Postanowiłem utrzymać średnią w okolicach 31 km/h, co niestety kosztowało mnie sporo sił. Nie byłem też wstanie mocno zafiniszować, niestety na ostatnim kilometrze jechałem pod wiatr i utrzymywanie prędkości w okolicach 32 km/h kosztowało mnie bardzo dużo.
Ostatecznie osiągnąłem bardzo dobry czas 26:14 (średnia 31,2 km/h), ale do pracy przyjechałem skrajnie zmęczony.
W drodze z pracy do domu niestety towarzyszył mi dość mocny wiatr. Zacząłem dość mocno, ale z każdym kilometrem jechałem słabiej. Na obwodnicy Niepołomic miałem ciągle niezłą średnią, ale w mieście nie miałem już sił walczyć o jej utrzymanie. W rezultacie mój dzisiejszy powrót do domu trwał stosunkowo "długo".
Na segmentach:
Po dłuższej przerwie spodziewałem się spadku formy, więc założyłem sobie jazdę na lajcie. Niestety tu pojawia się pewien problem, jeśli wrzucę dużą tarczę z przodu to muszę cisnąć powyżej 30 km/h, że kadencja była właściwa, jeśli z przodu wrzucę mniejszą tarczę, to albo strasznie młynkuję, albo jadę w okolicach 27 km/h. W końcu zdecydowałem się na dużą tarczę i prędkość ponad 30 km/h. Spadek formy był widoczny od razu, tętno szybko skoczyło nie chciało opaść, mimo iż nie dawałem z siebie wszystkiego. Na Sitowcu miałem średnią 31 km/h, ale potem trochę zwolniłem i pod leśniczówką było 30,7 km/h. Postanowiłem utrzymać średnią w okolicach 31 km/h, co niestety kosztowało mnie sporo sił. Nie byłem też wstanie mocno zafiniszować, niestety na ostatnim kilometrze jechałem pod wiatr i utrzymywanie prędkości w okolicach 32 km/h kosztowało mnie bardzo dużo.
Ostatecznie osiągnąłem bardzo dobry czas 26:14 (średnia 31,2 km/h), ale do pracy przyjechałem skrajnie zmęczony.
W drodze z pracy do domu niestety towarzyszył mi dość mocny wiatr. Zacząłem dość mocno, ale z każdym kilometrem jechałem słabiej. Na obwodnicy Niepołomic miałem ciągle niezłą średnią, ale w mieście nie miałem już sił walczyć o jej utrzymanie. W rezultacie mój dzisiejszy powrót do domu trwał stosunkowo "długo".
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h, - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 26:14; średnia: 31,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:41; średnia: 30,2 km/h.
Praca #11 - na szosówce
Wtorek, 19 maja 2015 | dodano:20.05.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, praca, Po płaskim, 21-40 km
- DST: 27.54 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.18 km/h
- VMAX 38.50 km/h
- Temp.: 18.0 °C
- HRmax: 169 ( 90%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 647 kcal
- Podjazdy: 28 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
We wtorek już tradycyjnie jadę do pracy na rowerze. Dziś założenie proste jadę na lajcie bez napinki, bez rekordów w czasie nawet na 30 minut.
Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.
Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
Na segmentach:
Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.
Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
- do pracy - 12:25 średnia 31 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:39 średnia 33,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:23; średnia: 31,5 km/h.
Baczków z Krzyśkiem
Sobota, 16 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
- DST: 46.02 km
- Czas: 01:36
- VAVG 28.76 km/h
- VMAX 42.22 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- HRmax: 177 ( 94%)
- HRavg 133 ( 71%)
- Kalorie: 842 kcal
- Podjazdy: 68 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Zapowiadało się wolne popołudnie, więc postanowiłem wybrać się na rower, początkowo planowałem nawet dość ambitną trasę na szosówce przez Nowe Brzesko do Koszyc, później przez Szczurową, Okulice i Puszczę Niepołomicką z powrotem do domu. Jednak potem stwierdziłem, że przed planowanym na niedziele wypadem na Turbacz taka wycieczka mogłaby być zbyt forsowna, postanowiłem więc pojechać z Krzyśkiem bo Baczkowa. Chciałem jednak przyjechać się na szosie, więc zaproponowałem Krzyśkowi, że dam mu mojego Lappiera a ja pojadę na Peugeocie.
Przed wyjazdem musiałem, więc jeszcze odkręcić bagażnik od mojej starej szosówki, ale po chwili wszystko było gotowe i ruszyliśmy na trasę. Przez miasto jechaliśmy wolno, ale na Drodze Królewskiej, zaczęliśmy się dość mocno rozpędzać, szczególnie że jak się później okazało mieliśmy z wiatrem. W pewnym momencie patrzę a tu Krzysiek mnie wyprzedza i mocno przyspiesza, trochę mnie to zdziwiło, ale cóż nie mogę przecież zostać, więc siadam na koło. Do Sitowca, Krzysiek ciągnął bardzo mocno, następnie ja dałem mocną zmianę i pomyślałem sobie, że moglibyśmy jechać na dobry wynik na segmencie, więc za Sitowcem mówię Krzyśkowi, żeby dał zmianę jeszcze raz to pojedziemy na dobry wynik. Krzysiek chwilę pociągnął a następnie znowu ja wyszedłem na zmianę, w pewnym momencie patrzę, że Krzysiek lekko zostaje. Najpierw przez chwilę na niego czekałem, żeby dał radę utrzymać się na kole, ale jak zobaczyłem, że powoli zaczyna mieć dość, to postanowiłem jechać sam do końca segmentu. Tempo było bardzo mocne, ja czułem się w sumie nieźle, więc rekord był raczej pewny. Po skręcie na Zabierzów, zwolniłem i poczekałem na Krzyśka, który w sumie za wiele nie stracił.
Chwilę pojechaliśmy spacerowym tempem wyrównując oddech, ale na Żubrostradzie, znów podkręciliśmy tempo. Jechaliśmy równym tempem w okolicy 30 km/h. Jak się potem okazało, od Niepołomic do Mikluszowic, też był wyznaczony segment, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po wczytaniu śladu do kompa. Z Mikluszowic pojechaliśmy do Baczkowa, gdzie zrobiliśmy tradycyjny postój pod sklepem, a następnie przez Puszczę ruszyliśmy do domu. Tempo było trochę wolniejsze, bo walczyliśmy z przeciwnym wiatrem, mimo to do Zabierzowa dojechaliśmy z dość dobrą średnią.
Na prostej od Zabierzowa pod leśniczówkę, jechaliśmy sobie wolno, bo z przeciwka jechała wycieczka rowerowa prowadzona przez księdza z Zabierzowa, akurat jak mieliśmy się mijać z wycieczką, ktoś w środku grupy się wywrócił i wycieczka zatarasowała nam całą drogę. Musieliśmy przejść po trawniku, do Niepołomic jechaliśmy stosunkowo wolno, bo po pierwsze było pod wiatr, a po drugie już trochę odczuwaliśmy trudy dzisiejszej wycieczki. Jednak Krzysiek, stwierdził, że może spróbował by się jeszcze z podjazdem pod kopiec w Niepołomicach, więc na koniec ruszamy na segment Grunwaldzka. Wrzuciłem dość twarde przełożenie i od samego początku gaz, pary zaczęło mi brakować dopiero na samym końcu, mimo wszystko utrzymałem prędkość w granicach 30 km/h i było jasne, że kolejny rekord jest pewny:)
Na koniec wycieczki pojechaliśmy do mnie do domu sprawdzić jak nam poszło, wgrywamy ślady a tu szok, na segmencie do Zabierzowa pobiliśmy nawet Misia, lidera wszystkich okolicznych segmentów (rekord przetrwał 1 dzień, w niedziele Misiu się zawziął i dołożył nam ponad 30 sekund:). Mój czas to 10:27 - średnia 36,84 km/h (poprzedni mój najlepszy czas 11:34), Krzysiek trochę do mnie stracił, ale i tak był lepszy od poprzedniego rekordzisty. Na segmencie o którym nie wiedzieliśmy z Niepołomic do Mikluszowic zrobiliśmy średnią 31,4 km/h (5 i 6 wynik), natomiast na segmencie pod kopiec, na którym walczyliśmy też poszło świetnie mój wynik 30,1 s - średnia 33,43 km/h (3 wynik na segmencie), a Krzysiek 32,3 s - średnia 31,14 km/h.
Koniec końców okazało się, że w z lajtowej wycieczki zrobiliśmy ściganie na segmentach, rekordy padły, ale do domu przyjechaliśmy dość mocno zmęczeni.
Przed wyjazdem musiałem, więc jeszcze odkręcić bagażnik od mojej starej szosówki, ale po chwili wszystko było gotowe i ruszyliśmy na trasę. Przez miasto jechaliśmy wolno, ale na Drodze Królewskiej, zaczęliśmy się dość mocno rozpędzać, szczególnie że jak się później okazało mieliśmy z wiatrem. W pewnym momencie patrzę a tu Krzysiek mnie wyprzedza i mocno przyspiesza, trochę mnie to zdziwiło, ale cóż nie mogę przecież zostać, więc siadam na koło. Do Sitowca, Krzysiek ciągnął bardzo mocno, następnie ja dałem mocną zmianę i pomyślałem sobie, że moglibyśmy jechać na dobry wynik na segmencie, więc za Sitowcem mówię Krzyśkowi, żeby dał zmianę jeszcze raz to pojedziemy na dobry wynik. Krzysiek chwilę pociągnął a następnie znowu ja wyszedłem na zmianę, w pewnym momencie patrzę, że Krzysiek lekko zostaje. Najpierw przez chwilę na niego czekałem, żeby dał radę utrzymać się na kole, ale jak zobaczyłem, że powoli zaczyna mieć dość, to postanowiłem jechać sam do końca segmentu. Tempo było bardzo mocne, ja czułem się w sumie nieźle, więc rekord był raczej pewny. Po skręcie na Zabierzów, zwolniłem i poczekałem na Krzyśka, który w sumie za wiele nie stracił.
Chwilę pojechaliśmy spacerowym tempem wyrównując oddech, ale na Żubrostradzie, znów podkręciliśmy tempo. Jechaliśmy równym tempem w okolicy 30 km/h. Jak się potem okazało, od Niepołomic do Mikluszowic, też był wyznaczony segment, ale o tym dowiedzieliśmy się dopiero po wczytaniu śladu do kompa. Z Mikluszowic pojechaliśmy do Baczkowa, gdzie zrobiliśmy tradycyjny postój pod sklepem, a następnie przez Puszczę ruszyliśmy do domu. Tempo było trochę wolniejsze, bo walczyliśmy z przeciwnym wiatrem, mimo to do Zabierzowa dojechaliśmy z dość dobrą średnią.
Na prostej od Zabierzowa pod leśniczówkę, jechaliśmy sobie wolno, bo z przeciwka jechała wycieczka rowerowa prowadzona przez księdza z Zabierzowa, akurat jak mieliśmy się mijać z wycieczką, ktoś w środku grupy się wywrócił i wycieczka zatarasowała nam całą drogę. Musieliśmy przejść po trawniku, do Niepołomic jechaliśmy stosunkowo wolno, bo po pierwsze było pod wiatr, a po drugie już trochę odczuwaliśmy trudy dzisiejszej wycieczki. Jednak Krzysiek, stwierdził, że może spróbował by się jeszcze z podjazdem pod kopiec w Niepołomicach, więc na koniec ruszamy na segment Grunwaldzka. Wrzuciłem dość twarde przełożenie i od samego początku gaz, pary zaczęło mi brakować dopiero na samym końcu, mimo wszystko utrzymałem prędkość w granicach 30 km/h i było jasne, że kolejny rekord jest pewny:)
Na koniec wycieczki pojechaliśmy do mnie do domu sprawdzić jak nam poszło, wgrywamy ślady a tu szok, na segmencie do Zabierzowa pobiliśmy nawet Misia, lidera wszystkich okolicznych segmentów (rekord przetrwał 1 dzień, w niedziele Misiu się zawziął i dołożył nam ponad 30 sekund:). Mój czas to 10:27 - średnia 36,84 km/h (poprzedni mój najlepszy czas 11:34), Krzysiek trochę do mnie stracił, ale i tak był lepszy od poprzedniego rekordzisty. Na segmencie o którym nie wiedzieliśmy z Niepołomic do Mikluszowic zrobiliśmy średnią 31,4 km/h (5 i 6 wynik), natomiast na segmencie pod kopiec, na którym walczyliśmy też poszło świetnie mój wynik 30,1 s - średnia 33,43 km/h (3 wynik na segmencie), a Krzysiek 32,3 s - średnia 31,14 km/h.
Koniec końców okazało się, że w z lajtowej wycieczki zrobiliśmy ściganie na segmentach, rekordy padły, ale do domu przyjechaliśmy dość mocno zmęczeni.
Praca #10 - znów na rekord
Piątek, 15 maja 2015 | dodano:15.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:52
- VAVG 32.31 km/h
- VMAX 38.70 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 182 ( 97%)
- HRavg 150 ( 80%)
- Kalorie: 675 kcal
- Podjazdy: 52 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś już po raz 10 w tym roku wybrałem się do pracy na rowerze. Gdy wyjeżdżałem kilka minut przed 7 było zimno - około 6 stopni, ale zapowiadał się ładny dzień. Kilka dni temu założyłem sobie, że jak następnym razem pojadę do pracy to spróbuję powalczyć o wynik na segmencie do pracy, a nie na całej trasie. Jednak wtedy do pracy pojechałem samochodem i z planów nic nie wyszło. Dziś rano stwierdziłem, że jadę na lajcie może nawet na czas w granicach 30 minut, ale mimo iż jakoś się nie zaginałem to dojeżdżając do obwodnicy miałem średnią 28,6 km/h, niestety musiałem wyhamować do zera i po chwili moja średnia wynosiła ledwie 26,6 km/h.
Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu
Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.
Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
Na segmentach:
Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu
Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.
Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
- do pracy - 11:34 średnia 33,27 km/h (rekord na GC - rekord 11,34 średnia 33,27 km/h)
- z pracy - 12:07 średnia 31,84 km/h (6 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:43; średnia: 31,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:49; średnia: 31,1 km/h.
Na góralu po Puszczy
Piątek, 15 maja 2015 | dodano:18.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
- DST: 22.07 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 01:01
- VAVG 21.71 km/h
- VMAX 37.45 km/h
- HRmax: 175 ( 93%)
- HRavg 127 ( 67%)
- Kalorie: 454 kcal
- Podjazdy: 77 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po powrocie z pracy zjadłem obiad i pojechałem z moją córką na plac zabaw, córka jechała z nowym kasku, który kupiłem jej dzień wcześniej. Na początku trochę protestowała, ale potem pokazałem jej, że sam ubieram kask, wiec zdecydowała się też założyć:)
O 18 ruszyłem z Krzyśkiem na małą przejażdżkę na rowerze górskim. Na początek pojechaliśmy do Puszczy Niepołomickiej, ścieżką rowerową dojechaliśmy do Szarowa i postanowiliśmy się zmierzyć z podjazdem pod Dąbrowe. Muszę powiedzieć, że poszło mi w sumie nieźle. mimo iż jechałem na rowerze górskim na szerokich koła to podjechałem szybciej niż ostatnio na crossie. Dalej było już spokojnie, pojechaliśmy do Kłaja, skąd przez Puszczę przecięliśmy do Drogi Królewskiej. Na koniec pojechaliśmy pod dawny ośrodek "Krakowianka" i przez las wyjechaliśmy na Wrzosową.
W sumie wyszedł taki mocny wieczorny trening.
O 18 ruszyłem z Krzyśkiem na małą przejażdżkę na rowerze górskim. Na początek pojechaliśmy do Puszczy Niepołomickiej, ścieżką rowerową dojechaliśmy do Szarowa i postanowiliśmy się zmierzyć z podjazdem pod Dąbrowe. Muszę powiedzieć, że poszło mi w sumie nieźle. mimo iż jechałem na rowerze górskim na szerokich koła to podjechałem szybciej niż ostatnio na crossie. Dalej było już spokojnie, pojechaliśmy do Kłaja, skąd przez Puszczę przecięliśmy do Drogi Królewskiej. Na koniec pojechaliśmy pod dawny ośrodek "Krakowianka" i przez las wyjechaliśmy na Wrzosową.
W sumie wyszedł taki mocny wieczorny trening.
Praca #9 - na szosówce
Wtorek, 12 maja 2015 | dodano:13.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.10 km
- Czas: 00:55
- VAVG 30.65 km/h
- VMAX 36.93 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- HRmax: 166 ( 88%)
- HRavg 151 ( 80%)
- Kalorie: 669 kcal
- Podjazdy: 36 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś po raz kolejny do pracy na rowerze, od samego rana było słonecznie ale dość zimno, około 5 stopni i trochę podczas jazdy zmarłem.
W zasadzie dzisiaj miałem sobie jechać do pracy powoli na średnią w granicach 28 km/h, ale jak już się rozpędziłem w Puszczy to średnia szybko skoczyła mi powyżej 29 km/h więc postanowiłem to utrzymać. Jechało mi dość dobrze, ale gdy chciałem trochę bardziej przyspieszyć to zaraz w korbach czułem opór. Na wyjeździe z lasu miałem średnią w granicach 29,4 km/h, więc postanowiłem docisnąć trochę mocniej. W samej Woli Zabierzowskiej jeszcze mocny finisz i rezultacie średnia 29,9 km/h. To jeden z lepszych moich przejazdów na tej trasie, gorszy tylko od rekordu i pierwszego mojego przejazdu w tym roku na szosie do pracy - biorąc pod uwagę, że z założenia nie jechałem zbyt mocno to czasy wyszedł doskonały.
W drodze do domu próbowałem przycisnąć mocniej, w szczególności na segmencie, ale do rekordowego przejazdu na segmencie jednak sporo mi brakuje. Nie mogłem już więcej wycisnąć i mimo iż w sumie pojechałem swój drugi czas w historii to do rekordu zabrakło jeszcze 27 sekund. Potem pojechałem do rynku i musiałem jeszcze jechać po chleb, niestety coś mi się pomieszało z włączaniem stopera i części trasy niestety nie zanotowałem, więc pomiar odcinka z pracy jest trochę szacunkowy.
Na segmentach:
W zasadzie dzisiaj miałem sobie jechać do pracy powoli na średnią w granicach 28 km/h, ale jak już się rozpędziłem w Puszczy to średnia szybko skoczyła mi powyżej 29 km/h więc postanowiłem to utrzymać. Jechało mi dość dobrze, ale gdy chciałem trochę bardziej przyspieszyć to zaraz w korbach czułem opór. Na wyjeździe z lasu miałem średnią w granicach 29,4 km/h, więc postanowiłem docisnąć trochę mocniej. W samej Woli Zabierzowskiej jeszcze mocny finisz i rezultacie średnia 29,9 km/h. To jeden z lepszych moich przejazdów na tej trasie, gorszy tylko od rekordu i pierwszego mojego przejazdu w tym roku na szosie do pracy - biorąc pod uwagę, że z założenia nie jechałem zbyt mocno to czasy wyszedł doskonały.
W drodze do domu próbowałem przycisnąć mocniej, w szczególności na segmencie, ale do rekordowego przejazdu na segmencie jednak sporo mi brakuje. Nie mogłem już więcej wycisnąć i mimo iż w sumie pojechałem swój drugi czas w historii to do rekordu zabrakło jeszcze 27 sekund. Potem pojechałem do rynku i musiałem jeszcze jechać po chleb, niestety coś mi się pomieszało z włączaniem stopera i części trasy niestety nie zanotowałem, więc pomiar odcinka z pracy jest trochę szacunkowy.
- do pracy - 12:03 średnia 31,93 km/h (2 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:34 średnia 33,33 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 27:15; średnia: 29,9 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,50 km; czas: 27:55; średnia: 31,3 km/h.
Praca #8 na rekord
Piątek, 8 maja 2015 | dodano:08.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.51 km
- Czas: 00:51
- VAVG 32.36 km/h
- VMAX 38.50 km/h
- Temp.: 17.0 °C
- HRmax: 180 ( 96%)
- HRavg 150 ( 80%)
- Kalorie: 669 kcal
- Podjazdy: 61 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po raz trzeci w tym tygodniu jadę do pracy na rowerze. Dziś jest chłodniej niż wczoraj (jakieś 8 stopni) ale za to słonecznie. Od samego początku jadę dość mocno, postanawiam jechać przez rondo koło kościoła, jest dalej o jakieś 120 metrów ale chyba szybciej niż ulicą Wąską. Dziś mam wyjątkowe szczęście, nie to stoję na skrzyżowaniach, więc pod Zajazdem Królewskim mam średnią 28,3 km/h (do tej pory max to jakieś 25,3 km/h). Tuż z przed wjazdem do lasu wymijam się z Misiem, który pędzi do Niepołomic z prędkością z TGV. Prędkość początkowa jest spora, postawiam, więc to wykorzystać i pocisnąć na rekord (do dziś 26:51).
Jadę szybko, ale od razu skacze mi tętno, najpierw w okolice 150, a potem coraz wyraźniej pod 160. Na Sitowcu mam średnią 31,3 km/h, ale zwykle w tym momencie mam kryzys, staram się trzymać tempo, ale mam z tym poważne problemy - tętno już cały czas przekracza 160. Na końcu segmentu (przed leśniczówką) jest już kiepsko i muszę trochę zwolnić, średnia spada mi do 31,2 km/h.
Potem na szczęście jest kilkaset metrów lekko w dół, udaje mi się uspokoić tętno. No nic cisnę dalej myślę sobie, żeby chociaż powyżej 31 km/h utrzymać, ale na wioskach zwykle udaje mi się jeszcze trochę przyśpieszyć, dziś mimo dużego zmęczenia też jadę mocno, średnia powoli rośnie. Przejeżdżam drogę 964 i pozostaje mi już tylko jakieś 1300 metrów finiszu, tętno powyżej 170, ale cisnę jest szansa na czas poniżej 26 minut. Ostatkiem sił wpadam na metę pod szkołą czas 25:48, rekord pobity o 1:03.
Dziś jak rekordowo to rekordowo, wracając do domu cisnę od samego początku, tętno szybko mi skacze ale nie przekraczam raczej 155. Na segmencie na Drodze Królewskiej staram się jeszcze mocniej docisnąć, monetami nawet próbuję twardszego przełożenia 52x14 ale za długo nie dam rady tak jechać. Do obwodnicy Niepołomic dojeżdżam, że średnią 32,2 km/h, ale jazda przez miasto przed 16 to jakaś masakra, zanim dojadę do rynku to średnia spada do 31,9 km/h. W rynku mam mały postój i po kilkunastu minutach pędzę ostatni odcinek do domu, teraz mam więcej szczęścia, udaje mi się nawet dokręcić średnią do 32 km/h.
Dziś było na prawdę rekordowo, najlepszy czas do pracy, najlepszy z pracy do pełni szczęścia zabrakło jedynie rekordów na segmentach, rano zabrakło 14 sekund, a po południu więcej bo 27. Szczególnie muszę postarać na odcinku do pracy, bo ostatnio spadłem tam na 6 miejsce, ale do podium brakuje mi tylko 5 sekund (19 w porównaniu z dzisiejszym czasem). Następnym razem muszę chyba pojechać wolniej przez miasto i spróbować powalczyć tylko na segmencie, choć z drugiej strony rano może to być ciężkie do osiągnięcia, może lepiej pojechać po południu na Lappierze i wtedy powalczyć o lepszy wynik?
Na segmentach:Jadę szybko, ale od razu skacze mi tętno, najpierw w okolice 150, a potem coraz wyraźniej pod 160. Na Sitowcu mam średnią 31,3 km/h, ale zwykle w tym momencie mam kryzys, staram się trzymać tempo, ale mam z tym poważne problemy - tętno już cały czas przekracza 160. Na końcu segmentu (przed leśniczówką) jest już kiepsko i muszę trochę zwolnić, średnia spada mi do 31,2 km/h.
Potem na szczęście jest kilkaset metrów lekko w dół, udaje mi się uspokoić tętno. No nic cisnę dalej myślę sobie, żeby chociaż powyżej 31 km/h utrzymać, ale na wioskach zwykle udaje mi się jeszcze trochę przyśpieszyć, dziś mimo dużego zmęczenia też jadę mocno, średnia powoli rośnie. Przejeżdżam drogę 964 i pozostaje mi już tylko jakieś 1300 metrów finiszu, tętno powyżej 170, ale cisnę jest szansa na czas poniżej 26 minut. Ostatkiem sił wpadam na metę pod szkołą czas 25:48, rekord pobity o 1:03.
Dziś jak rekordowo to rekordowo, wracając do domu cisnę od samego początku, tętno szybko mi skacze ale nie przekraczam raczej 155. Na segmencie na Drodze Królewskiej staram się jeszcze mocniej docisnąć, monetami nawet próbuję twardszego przełożenia 52x14 ale za długo nie dam rady tak jechać. Do obwodnicy Niepołomic dojeżdżam, że średnią 32,2 km/h, ale jazda przez miasto przed 16 to jakaś masakra, zanim dojadę do rynku to średnia spada do 31,9 km/h. W rynku mam mały postój i po kilkunastu minutach pędzę ostatni odcinek do domu, teraz mam więcej szczęścia, udaje mi się nawet dokręcić średnią do 32 km/h.
Dziś było na prawdę rekordowo, najlepszy czas do pracy, najlepszy z pracy do pełni szczęścia zabrakło jedynie rekordów na segmentach, rano zabrakło 14 sekund, a po południu więcej bo 27. Szczególnie muszę postarać na odcinku do pracy, bo ostatnio spadłem tam na 6 miejsce, ale do podium brakuje mi tylko 5 sekund (19 w porównaniu z dzisiejszym czasem). Następnym razem muszę chyba pojechać wolniej przez miasto i spróbować powalczyć tylko na segmencie, choć z drugiej strony rano może to być ciężkie do osiągnięcia, może lepiej pojechać po południu na Lappierze i wtedy powalczyć o lepszy wynik?
- do pracy - 12:03 średnia 31,93 km/h (2 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:34 średnia 33,33 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:48; średnia: 31,5 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 25:47; średnia: 32,4 km/h.
Praca #7 + wycieczka szkolna nad Czarny Staw
Czwartek, 7 maja 2015 | dodano:08.05.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, Z uczniami
- DST: 53.28 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 02:31
- VAVG 21.17 km/h
- VMAX 35.77 km/h
- Temp.: 17.0 °C
- HRmax: 170 ( 90%)
- HRavg 106 ( 56%)
- Kalorie: 935 kcal
- Podjazdy: 52 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś zaplanowałem sobie wycieczkę rowerową z uczniami nad Czarny Staw, musiałem więc dojechać na rowerze do pracy. Zapowiadali piękną słoneczną pogodę, tym czasem w nocy mocno lało, a jak wstałem rano to było dość pochmurnie, ale ciepło - 13 stopni.
Do pracy nie cisnąłem zbyt mocno, było mokro i ślisko, a do tego trochę się oszczędzał przed popołudniową wycieczką. Trochę udało mi się przyspieszyć po wyjeździe w Puszczy i rezultacie wykręciłem całkiem przyzwoity czas poniżej 28 minut.
Około 14:30, ruszyłem z dziećmi na wycieczkę rowerową, tempo było oczywiście niskie i do tego jeszcze co parę kilometrów robiliśmy postój. Jechałem na tętnie prawie spoczynkowym, momentami widziałem na liczniku nawet 80, średnie tętno na wycieczce wyszło mi 89. Około 16:45 wróciliśmy do Woli Zabierzowskiej, nie jechałem pod samą szkołę tylko zostawiłem, dzieci pod sklepem i ruszyłem do domu (stąd krótszy dystans do domu).
Starałem się cisnąć z całych sił, ale jakoś nie miałem mocy. Trochę wiało, poczułem to zdecydowanie po wyjeździe z Puszczy, w rezultacie przez miasto przejechałem już raczej wolno. Dzisiejsze cały dalekie więc były od rekordowych przejazdów, ale rano było mokro, a po południu miałem w nogach dłuższy dystans i jakoś nie miałem już siły napędzać roweru.
Na segmentach:Do pracy nie cisnąłem zbyt mocno, było mokro i ślisko, a do tego trochę się oszczędzał przed popołudniową wycieczką. Trochę udało mi się przyspieszyć po wyjeździe w Puszczy i rezultacie wykręciłem całkiem przyzwoity czas poniżej 28 minut.
Około 14:30, ruszyłem z dziećmi na wycieczkę rowerową, tempo było oczywiście niskie i do tego jeszcze co parę kilometrów robiliśmy postój. Jechałem na tętnie prawie spoczynkowym, momentami widziałem na liczniku nawet 80, średnie tętno na wycieczce wyszło mi 89. Około 16:45 wróciliśmy do Woli Zabierzowskiej, nie jechałem pod samą szkołę tylko zostawiłem, dzieci pod sklepem i ruszyłem do domu (stąd krótszy dystans do domu).
Starałem się cisnąć z całych sił, ale jakoś nie miałem mocy. Trochę wiało, poczułem to zdecydowanie po wyjeździe z Puszczy, w rezultacie przez miasto przejechałem już raczej wolno. Dzisiejsze cały dalekie więc były od rekordowych przejazdów, ale rano było mokro, a po południu miałem w nogach dłuższy dystans i jakoś nie miałem już siły napędzać roweru.
- do pracy - 13:23 średnia 28,8 km/h (rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 12:35 średnia 30,8 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,48 km; czas: 27:56; średnia: 28,9 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,44 km; czas: 27:28; średnia: 29,4 km/h.
Wycieczka: dyst.: 26,36 km; czas: 1:36:03; średnia: 16,4 km/h.
Praca #6 - na szosówce
Wtorek, 5 maja 2015 | dodano:05.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.43 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.05 km/h
- Temp.: 16.0 °C
- HRmax: 165 ( 88%)
- HRavg 146 ( 78%)
- Kalorie: 677 kcal
- Podjazdy: 33 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny raz do pracy, dziś rano było ciepło około 12 stopni, nie mniej podczas jazdy rowerem czuć było jeszcze chłód, więc ubrałem się jeszcze dość ciepło.
Mimo, że w gruncie rzeczy nie jechało mi się rano za dobrze, to starałem się trzymać dość mocne tempo. Po wyjeździe w Puszczy stwierdziłem, że jest szansa na czas poniżej 28 minut, wiec starałem się jeszcze trochę przyspieszyć. Ostatecznie do pracy dojechałem z drugim swoim czasem w historii gorszym od rekordu o prawie pół minuty, ale bardzo dobrym.
Z powrotem poleciałem jak rakieta i mimo postoju w rynku wykręciłem rekordowy czas 26:24 i rezultacie na całej trasie wyszło mi 53:45. W drodze powrotnej czułem się naprawdę dobrze i mimo iż na początku mi trochę wiało, to ciągnąłem na twardym przełożeniu 52x16 (chyba). Efektem takiej jazdy był rewelacyjny czas, co ciekawe nie zredukowałem za bardzo przełożenia nawet w mieście i dzięki temu mogłem rozpędzać się bardzo szybko. Podjazd pod wodociągami wyjechałem ze średnią w okolicach 30 km/h podobnie ciągnąłem na ulicach miasta. Zrobiłem mały postój w rynku, gdyby nie to pewnie miałbym szansę na czas poniżej 26 minut. Świetne czasy osiągnąłem również na segmentach GC (6,42 km przez Puszczę) odpowiednio:
- do pracy - 12:55 średnia 29,82 km/h (4 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:43 średnia 32,93 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.
Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 27:22; średnia: 29,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:24; średnia: 30,6 km/h.
Mimo, że w gruncie rzeczy nie jechało mi się rano za dobrze, to starałem się trzymać dość mocne tempo. Po wyjeździe w Puszczy stwierdziłem, że jest szansa na czas poniżej 28 minut, wiec starałem się jeszcze trochę przyspieszyć. Ostatecznie do pracy dojechałem z drugim swoim czasem w historii gorszym od rekordu o prawie pół minuty, ale bardzo dobrym.
Z powrotem poleciałem jak rakieta i mimo postoju w rynku wykręciłem rekordowy czas 26:24 i rezultacie na całej trasie wyszło mi 53:45. W drodze powrotnej czułem się naprawdę dobrze i mimo iż na początku mi trochę wiało, to ciągnąłem na twardym przełożeniu 52x16 (chyba). Efektem takiej jazdy był rewelacyjny czas, co ciekawe nie zredukowałem za bardzo przełożenia nawet w mieście i dzięki temu mogłem rozpędzać się bardzo szybko. Podjazd pod wodociągami wyjechałem ze średnią w okolicach 30 km/h podobnie ciągnąłem na ulicach miasta. Zrobiłem mały postój w rynku, gdyby nie to pewnie miałbym szansę na czas poniżej 26 minut. Świetne czasy osiągnąłem również na segmentach GC (6,42 km przez Puszczę) odpowiednio:
- do pracy - 12:55 średnia 29,82 km/h (4 mój czas na GC - rekord 11,51 średnia 32,42 km/h)
- z pracy - 11:43 średnia 32,93 km/h (3 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Szczególnie na segmencie do pracy jest pole do poprawy.
Do pracy: dyst.: 13,50 km; czas: 27:22; średnia: 29,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:24; średnia: 30,6 km/h.
Łapczyca
Sobota, 2 maja 2015 | dodano:05.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 34.12 km
- Teren: 6.00 km
- Czas: 01:29
- VAVG 23.00 km/h
- VMAX 54.66 km/h
- Temp.: 12.0 °C
- HRmax: 176 ( 94%)
- HRavg 132 ( 70%)
- Kalorie: 871 kcal
- Podjazdy: 289 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszej wycieczce pieszej, dziś postanowiłem jechać do Łapczycy odwiedzić moją córkę, która długi weekend spędza u babci. W zasadzie wczoraj po wycieczce po górach zaplanowałem sobie wycieczkę rowerową do Dobczyc przez Sierczę i Koźmice Wielkie z powrotem przez Hucisko i Biskupice - taka trasa oznaczała masę podjazdów i przewyższenia około 800 metrów. Niestety w sobotę nie byłem wstanie na taki wyczyn, moje zakwaszone mięśnie strasznie mnie bolały, do tego pogoda też była raczej kiepska, postanowiłem więc że pojadę do Łapczycy rozruszać mięśnie.
W trasę ruszyłem po 13, było pochmurno i zimno. Na początek ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 75, tak sobie kręcąc przez las wpadłem na pomysł zmierzenia się podjazdem w Dąbrowie. Wiedziałem, że raczej nie jestem wstanie wykręcić jakiegoś mega czasu, ale cóż spróbuję. Ponieważ na GC podjazd jest wyznaczony już od wiaduktu kolejowego w Szarowie, więc już tam kręciłem mocno, potem kawałek wypłaszczenia i zasadniczy podjazd. Niestety już w połowie podjazdu, jeszcze przed najtrudniejszym odcinkiem, miałem w zasadzie dość, końcówka podjazdu pokonana już dość wolno i to jeszcze przy bardzo wysokim tętnie, które skoczyło mi nawet do 176.
Na szczycie mocno zmęczony skręciłem w stronę kościoła w Szarowie. Na szczęście potem nastąpiła seria zjazdów i prosty odcinek 75 do DK94. Po podjeździe w Dąbrowie miałem do Łapczycy jechać właśnie DK94 omijając większe podjazdy, ale jak dojechałem do Chełmu to postanowiłem jednak jechać bokiem. Podjazd pod Chełm pokonany raczej wolno, ale bez problemów. Pod cmentarzem w Chełmie zrobiłem postój na małą sesję fotograficzną mojego crossa. Ostatnimi czasy mój crossik, stracił bagażnik (który założyłem do starej szosy) a zyskał uchwyt na fotelik dziecięcy - co prawda moja córka na razie nie chcę się przekonać do jazdy, ale myślę że już nie długo będziemy jeździć razem:) Dalej już zjazd do Łapczycy i odpoczynek w domy teściowej.
Z powrotem jechałem dość podobną drogą, z tym że zrobiłem przejazd po szutrze koło Raby i potem przejazd odcinkiem ścieżki rowerowej w Puszczy, prowadzącym przez Kozie Górki. Końcowe metry wycieczki pokonywałem przy przebijającym się dość mocno słońcem. Wieczorem zrobiło się nawet dość ciepło, ale ja już wtedy odpoczywałem.
Wycieczka w sumie dość udana, mimo bólu w mięśniach przejechałem trasę dość sprawnie, gdy jechałem to nawet specjalnie nie czułem, że nogi mnie bolą, ale jak skończyłem wycieczkę to ból znowu powrócił.
Mapa i zdjęcia
W trasę ruszyłem po 13, było pochmurno i zimno. Na początek ścieżka rowerowa wzdłuż drogi 75, tak sobie kręcąc przez las wpadłem na pomysł zmierzenia się podjazdem w Dąbrowie. Wiedziałem, że raczej nie jestem wstanie wykręcić jakiegoś mega czasu, ale cóż spróbuję. Ponieważ na GC podjazd jest wyznaczony już od wiaduktu kolejowego w Szarowie, więc już tam kręciłem mocno, potem kawałek wypłaszczenia i zasadniczy podjazd. Niestety już w połowie podjazdu, jeszcze przed najtrudniejszym odcinkiem, miałem w zasadzie dość, końcówka podjazdu pokonana już dość wolno i to jeszcze przy bardzo wysokim tętnie, które skoczyło mi nawet do 176.
Na szczycie mocno zmęczony skręciłem w stronę kościoła w Szarowie. Na szczęście potem nastąpiła seria zjazdów i prosty odcinek 75 do DK94. Po podjeździe w Dąbrowie miałem do Łapczycy jechać właśnie DK94 omijając większe podjazdy, ale jak dojechałem do Chełmu to postanowiłem jednak jechać bokiem. Podjazd pod Chełm pokonany raczej wolno, ale bez problemów. Pod cmentarzem w Chełmie zrobiłem postój na małą sesję fotograficzną mojego crossa. Ostatnimi czasy mój crossik, stracił bagażnik (który założyłem do starej szosy) a zyskał uchwyt na fotelik dziecięcy - co prawda moja córka na razie nie chcę się przekonać do jazdy, ale myślę że już nie długo będziemy jeździć razem:) Dalej już zjazd do Łapczycy i odpoczynek w domy teściowej.
Z powrotem jechałem dość podobną drogą, z tym że zrobiłem przejazd po szutrze koło Raby i potem przejazd odcinkiem ścieżki rowerowej w Puszczy, prowadzącym przez Kozie Górki. Końcowe metry wycieczki pokonywałem przy przebijającym się dość mocno słońcem. Wieczorem zrobiło się nawet dość ciepło, ale ja już wtedy odpoczywałem.
Wycieczka w sumie dość udana, mimo bólu w mięśniach przejechałem trasę dość sprawnie, gdy jechałem to nawet specjalnie nie czułem, że nogi mnie bolą, ale jak skończyłem wycieczkę to ból znowu powrócił.
Mapa i zdjęcia