- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
Przez Puszczę Niepołomicką
Dystans całkowity: | 10442.99 km (w terenie 1220.70 km; 11.69%) |
Czas w ruchu: | 456:10 |
Średnia prędkość: | 22.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33334.00 km/h |
Suma podjazdów: | 37406 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 73518 kcal |
Liczba aktywności: | 291 |
Średnio na aktywność: | 35.89 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
Czarny Staw, Bochnia, Zlot samochodów z PRL
Sobota, 27 czerwca 2015 | dodano:28.06.2015 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 51.52 km
- Czas: 01:46
- VAVG 29.16 km/h
- VMAX 56.53 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- HRmax: 178 ( 95%)
- HRavg 151 ( 80%)
- Kalorie: 1234 kcal
- Podjazdy: 303 m
- Sprzęt: Trek 1200 SL
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś rano pojechałem do serwisu rowerowego załatwić dłuższe śrubki do przykręcenia koszyka pod bidon razem z uchwytami od pompki, kupiłem też zapasową dętkę do szosówki.
Koło południa miałem około 2,5 godziny na trening, miałem różne koncepcje trasy, górski wyjazd do Dobczyc, przez płaską jak stół Puszczę Niepołomicką, po lekko pagórkowaty odcinek przez Nowe Brzesko i Proszowice. Ostatecznie stwierdziłem, że jadę do Puszczy, miałem oczywiście jechać na luzaka, ale jak wjechałem na segment Droga Królewska i łatwością rozpędziłem się do 38 km/h to pomyślałem, że próbuję. Tak mocno cisnąłem do Sitowca, tak powoli zacząłem słabnąć i zwolniłem gdzieś do 36 km/h, ale prawdziwy kryzys nastąpił po minięciu Dębu Augusta jakieś 1,5 przed końcem segmentu. Prawie całkowicie mnie odcięło, siłą woli dotoczyłem się do końca segmentu, ale prędkość momentami spadła mi do 33 km/h. Niestety ten kryzys nie pozwolił mi ustanowić rekordu, zabrakło 9 sekund, ale jak na samotny rajd (rekordowo jechałem z Krzyśkiem) to i tak poszło rewelacyjnie: czas 10:36, średnia 36,32 to mniej więcej taki wynik jaki przy wspólnej jeździe wykręcił wtedy Krzysiek. Swój najlepszy, samotny rekord pobiłem o 48 sekund.
Niestety po tym rajdzie byłem niemal całkowicie wypruty i kolejne kilometry do Czarnego Stawu jechałem już dość wolno, na miejsce zajechałem w czasie 32:23 sekund, ze średnią 32 km/h. Na Czarnym Stawem zrobiłem małą sesję fotograficzną i lekko opuściłem siodełko, bo stwierdziłem, że miałem go za wysoko. Do domu postanowiłem jechać przez Stanisławice, wyjechałem spod stawu, a tu na asfalcie minął mnie jakiś gościu na szosówce, postanowiłem za nim pogonić, ale jak go prawie doszedłem to niestety skręcił w prawo, a ja pojechałem prosto na Damienice. Nie ujechałem zresztą za daleko i zatrzymałem się i postanowiłem pokombinować trochę przy przedniej przerzutce, chciałem lekko przesunąć trim i umożliwić sobie korzystanie z najmniej zębatki z tyłu, przy mniejszej tarczy z przodu. Trochę poprawiłem, ale jednak jazda na tym skrajnym przełożeniu dalej powoduję tarcie łańcucha o wózek przerzutki. Regulując przerzutkę, obniżyłem sobie przy okazji średnią z 32 na 31,6 km/h.
Dojechałem do Damienic i nagle wpadłem na pomysł, że może pojechałbym do domu przez Bochnię, przeprawiłem się więc kładką na Rabie, następnie przejechałem dziurawą ulicą Majora Bacy, przeniosłem rower pod wiaduktem kolejowym i po chwili byłem na Plantach w Bochni, gdzie zatrzymałem się na lody. Po przerwie ruszyłem w kierunku Łapczycy, oczywiście było pod górę, wyjechałem ulicą Windakiewicza na Osiedle Niepodległości, a potem wyjechałem na Górny Gościniec, którym dojechałem do górnego kościoła w Łapczycy. Następnie zjechałem do Moszczenicy i znów podjechałem do Chełmu, dalej kawałek krajówkami 94 i 75 i skręt na Gruszki. Podjechałem Winnicę od strony Szarowa, zjechałem do Staniątek, przejechałem wiaduktem koło szkoły w Staniątkach i wyjechałem pod Coca-Colą. Do domu miałem już dość blisko, ale ponieważ do 50 km jeszcze mi trochę brakowało, to na koniec postanowiłem pojechać przez rynek w Niepołomicach.
Na rynku trafiłem, na zlot starych samochodów w PRL, było kilka fajnych eksponatów, między innymi samochody, którymi miałem okazję jeździć, maluch z końca lat 70-tych, Polonez z początku lat 80-tych, Skoda co prawda Rapid, ale jak wyjeżdżałem do domu to na plac wjeżdżała 105 - ja jeździłem trochę nowszą 120. Był też Wartburg, ale ja jeździłem dwusuwem, a ten był już nowszy czterosuwowy.
Wyjazd ogólnie bardzo udany, pierwsza połowa trasy plaska, druga mocno pagórkowata, forma niestety taka sobie, szczególnie pod górki było czuć barak mocy. Rower po drobnych regulacjach sprawował się dobrze, nic tylko trenować.
Mapa i galeria
Koło południa miałem około 2,5 godziny na trening, miałem różne koncepcje trasy, górski wyjazd do Dobczyc, przez płaską jak stół Puszczę Niepołomicką, po lekko pagórkowaty odcinek przez Nowe Brzesko i Proszowice. Ostatecznie stwierdziłem, że jadę do Puszczy, miałem oczywiście jechać na luzaka, ale jak wjechałem na segment Droga Królewska i łatwością rozpędziłem się do 38 km/h to pomyślałem, że próbuję. Tak mocno cisnąłem do Sitowca, tak powoli zacząłem słabnąć i zwolniłem gdzieś do 36 km/h, ale prawdziwy kryzys nastąpił po minięciu Dębu Augusta jakieś 1,5 przed końcem segmentu. Prawie całkowicie mnie odcięło, siłą woli dotoczyłem się do końca segmentu, ale prędkość momentami spadła mi do 33 km/h. Niestety ten kryzys nie pozwolił mi ustanowić rekordu, zabrakło 9 sekund, ale jak na samotny rajd (rekordowo jechałem z Krzyśkiem) to i tak poszło rewelacyjnie: czas 10:36, średnia 36,32 to mniej więcej taki wynik jaki przy wspólnej jeździe wykręcił wtedy Krzysiek. Swój najlepszy, samotny rekord pobiłem o 48 sekund.
Niestety po tym rajdzie byłem niemal całkowicie wypruty i kolejne kilometry do Czarnego Stawu jechałem już dość wolno, na miejsce zajechałem w czasie 32:23 sekund, ze średnią 32 km/h. Na Czarnym Stawem zrobiłem małą sesję fotograficzną i lekko opuściłem siodełko, bo stwierdziłem, że miałem go za wysoko. Do domu postanowiłem jechać przez Stanisławice, wyjechałem spod stawu, a tu na asfalcie minął mnie jakiś gościu na szosówce, postanowiłem za nim pogonić, ale jak go prawie doszedłem to niestety skręcił w prawo, a ja pojechałem prosto na Damienice. Nie ujechałem zresztą za daleko i zatrzymałem się i postanowiłem pokombinować trochę przy przedniej przerzutce, chciałem lekko przesunąć trim i umożliwić sobie korzystanie z najmniej zębatki z tyłu, przy mniejszej tarczy z przodu. Trochę poprawiłem, ale jednak jazda na tym skrajnym przełożeniu dalej powoduję tarcie łańcucha o wózek przerzutki. Regulując przerzutkę, obniżyłem sobie przy okazji średnią z 32 na 31,6 km/h.
Dojechałem do Damienic i nagle wpadłem na pomysł, że może pojechałbym do domu przez Bochnię, przeprawiłem się więc kładką na Rabie, następnie przejechałem dziurawą ulicą Majora Bacy, przeniosłem rower pod wiaduktem kolejowym i po chwili byłem na Plantach w Bochni, gdzie zatrzymałem się na lody. Po przerwie ruszyłem w kierunku Łapczycy, oczywiście było pod górę, wyjechałem ulicą Windakiewicza na Osiedle Niepodległości, a potem wyjechałem na Górny Gościniec, którym dojechałem do górnego kościoła w Łapczycy. Następnie zjechałem do Moszczenicy i znów podjechałem do Chełmu, dalej kawałek krajówkami 94 i 75 i skręt na Gruszki. Podjechałem Winnicę od strony Szarowa, zjechałem do Staniątek, przejechałem wiaduktem koło szkoły w Staniątkach i wyjechałem pod Coca-Colą. Do domu miałem już dość blisko, ale ponieważ do 50 km jeszcze mi trochę brakowało, to na koniec postanowiłem pojechać przez rynek w Niepołomicach.
Na rynku trafiłem, na zlot starych samochodów w PRL, było kilka fajnych eksponatów, między innymi samochody, którymi miałem okazję jeździć, maluch z końca lat 70-tych, Polonez z początku lat 80-tych, Skoda co prawda Rapid, ale jak wyjeżdżałem do domu to na plac wjeżdżała 105 - ja jeździłem trochę nowszą 120. Był też Wartburg, ale ja jeździłem dwusuwem, a ten był już nowszy czterosuwowy.
Wyjazd ogólnie bardzo udany, pierwsza połowa trasy plaska, druga mocno pagórkowata, forma niestety taka sobie, szczególnie pod górki było czuć barak mocy. Rower po drobnych regulacjach sprawował się dobrze, nic tylko trenować.
Mapa i galeria
Praca #20 - Kolejny rekord
Środa, 17 czerwca 2015 | dodano:20.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.50 km
- Czas: 00:50
- VAVG 33.00 km/h
- VMAX 37.10 km/h
- Temp.: 16.0 °C
- HRmax: 178 ( 95%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie: 646 kcal
- Podjazdy: 65 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny raz pojechałem do pracy na rowerze, mimo iż rano było niebo zachmurzone a temperatura wynosiła tylko 13 stopni.Z domu wyjechałem spóźniony, więc należało mocno cisnąć, żeby zdążyć na czas.
Przez las stałą kadencją koło 90 na przełożeniu 52x18, jednak tym razem po wyjeździe z lasu nie wiało, więc w Zabierzowie mogłem trzymać stałą kadencje na twardym przełożeniu. Moja średnia zaczęła się zbliżać do 32 km/h, więc pomyślałem, że może jest szansa na rekord, jednak utrzymanie prędkości na dotychczasowym poziomie kosztowało mnie trochę sił, więc nie miałem ich za dużo na finisz. Mimo wszystko rekord udało się ustanowić, poprawiłem go dokładnie o 3 sekundy - no rekord to 25:18 (średnia 32,2 km/h). W tym roku chciałbym zrobić czas poniżej 25 minut, na pewno jest to możliwe, ale chyba będę musiał część trasy przejechać na twardszym przełożeniu.
Z powrotem też cisnąłem bardzo mocno na wysokiej kadencji. Na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 32,5 km/h, jednak w mieście jak zwykle trochę straciłem, ale zagiąłem się na całego i skończyłem ze średnią 32,4 km/h.
Dzięki jeździe w równym tempie w obie strony, po raz pierwszy udało mi się zejść na całej trasie poniżej 51 minut, dzisiejszy czas to 50:50.
Na segmentach:
Przez las stałą kadencją koło 90 na przełożeniu 52x18, jednak tym razem po wyjeździe z lasu nie wiało, więc w Zabierzowie mogłem trzymać stałą kadencje na twardym przełożeniu. Moja średnia zaczęła się zbliżać do 32 km/h, więc pomyślałem, że może jest szansa na rekord, jednak utrzymanie prędkości na dotychczasowym poziomie kosztowało mnie trochę sił, więc nie miałem ich za dużo na finisz. Mimo wszystko rekord udało się ustanowić, poprawiłem go dokładnie o 3 sekundy - no rekord to 25:18 (średnia 32,2 km/h). W tym roku chciałbym zrobić czas poniżej 25 minut, na pewno jest to możliwe, ale chyba będę musiał część trasy przejechać na twardszym przełożeniu.
Z powrotem też cisnąłem bardzo mocno na wysokiej kadencji. Na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 32,5 km/h, jednak w mieście jak zwykle trochę straciłem, ale zagiąłem się na całego i skończyłem ze średnią 32,4 km/h.
Dzięki jeździe w równym tempie w obie strony, po raz pierwszy udało mi się zejść na całej trasie poniżej 51 minut, dzisiejszy czas to 50:50.
- do pracy - 12:01 średnia 32,1 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - brak pomiaru (rekord 10,49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:18; średnia: 32,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,95 km; czas: 25:32; średnia: 32,6 km/h.
Praca #19 - Jaką szosę kupić ?
Wtorek, 16 czerwca 2015 | dodano:17.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.50 km
- Czas: 00:52
- VAVG 31.73 km/h
- VMAX 36.10 km/h
- Temp.: 15.0 °C
- HRmax: 165 ( 88%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie: 648 kcal
- Podjazdy: 87 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po mega gorącym weekendzie przyszło ochłodzenie, wczoraj padało i moje rowerowe plany legły w gruzach. Dziś rano niebo było zachmurzone, temperatura wynosiła 14 stopni, ale postanowiłem, że jednak jadę rowerem.
Przez całą drogę starałem się jechać w miarę równym rytmem, przez las wszystko szło mi szybko i sprawnie, ale jak wyjechałem na otwartą przestrzeń to niestety zderzyłem się z wiatrem. W myśl zasady, że najważniejszy jest rytm zredukowałem bieg, niestety w moim rowerze oznaczało to przeskok z 52x18 na 52x21 - co oznaczało również dość spore zwolnienie. Tak przejechałem przez Zabierzów, ale potem postanowiłem przyspieszyć nawet kosztem trochę niższego rytmu. Walka z wiatrem na twardych przełożenia kosztowała mnie trochę sił, ale ostatecznie udało mi się wykręcić po raz kolejny czas poniżej 26 minut.
W drodze powrotnej znów walka o równe tempo, ostatecznie z te mojej tempowej jazdy wyszła pewna ciekawostka. Segment na Drodze Królewskiej pokonałem w obie strony w identycznym czasie 11:54 (średnia 32,4 km/h), coś takiego mi się jeszcze nie zdarzyło:). Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas 52:19 - średnia 31,4 km/h.
Od jakiegoś czasu po sprzedaniu Krzyśkowi Lapierra stoję przed dylematem zakupu nowej (może używanej) szosówki. Z jednej strony nie chciałbym wydać za wiele, bo tej pory szosówką jeździłem raczej sporadycznie (choć i to ostatnio się zmienia), a drugiej strony chciałbym zakupić sprzęt, który będzie jakimś postępem w stosunku do posiadanego wcześniej Lapierra. Przeglądałem oferty za allegro i jakoś żaden rower nie może spełnić moich oczekiwań (inna sprawa, że środku sezonu ofert nie ma za wiele), bo są albo słabe technicznie lub mocno zniszczone, albo strasznie drogie.
Od kilku dni zacząłem również rozważać zakup nowej szosówki z Decathlonu, w grę wchodziły: stary model Tribana 500, nowy Triban 520, ewentualnie już dość drogi Alur. Wczoraj byłem w Decathlonie i przemierzyłem się do rowerów. Na początek do Tribana 520 rozmiar L (długość górnej rury 57), ogólne wrażenia dobre, choć z mojej ocenie rower nie jest specjalnie lekki. Potem wyciągnąłem ze stojaka starego Tribana 500 rozmiar 54, jednak ten rower jest na mnie za mały, podobne rozmiary miał Lapierre, dodatkowo ten rower już praktycznie jest nie do dostania, ostatnie egzemplarze, brak rozmiaru 57. Do Alura się nie przymierzałem, bo był dopięty kłódką do stojaka, ale optycznie prezentuje się bardzo ładnie, wagowo również czuć różnicę, niestety cena jest już spora. Na pierwszy rzut oka lepszy dla mnie byłby rozmiar 57, w sumie Triban 520 mi się podoba, tylko mam wrażenie, że waży on jednak sporo. Tak naprawdę to przydałbym się rower w rozmiarze pośrednim, niestety Decathlon ma rowery tylko w rozmiarach 54 i 57. Najchętniej kupiłbym Alura - dużo lepsza waga i osprzęt, ale cena dla mnie jest chyba jednak za wielka. Tribana 520 mógłbym kupić od razu, byłby to rower nowy, na osprzęcie Sory, choć hamulce są niższej grupy i kaseta to Sunrace. Rower ma korbę trójrzędową Sora 50x39x30, kaseta 12x25 z fajnym stopniowaniem w sumie fajny rower, choć w stosunku do Lapierra postępu by nie było, rower byłby prawdopodobnie cięższy (rama z gorszego stopu) i na gorszym osprzęcie, choć nowym.
Poważnie zastanawiam się czy nie zaczekać z zakupem do końca sezonu, dozbierać pieniądze i kupić wypasiony rower, ale z drugiej strony czy warto tyle inwestować? Poza tym chciałbym jeździć już dzisiaj:)
Na segmentach:
Przez całą drogę starałem się jechać w miarę równym rytmem, przez las wszystko szło mi szybko i sprawnie, ale jak wyjechałem na otwartą przestrzeń to niestety zderzyłem się z wiatrem. W myśl zasady, że najważniejszy jest rytm zredukowałem bieg, niestety w moim rowerze oznaczało to przeskok z 52x18 na 52x21 - co oznaczało również dość spore zwolnienie. Tak przejechałem przez Zabierzów, ale potem postanowiłem przyspieszyć nawet kosztem trochę niższego rytmu. Walka z wiatrem na twardych przełożenia kosztowała mnie trochę sił, ale ostatecznie udało mi się wykręcić po raz kolejny czas poniżej 26 minut.
W drodze powrotnej znów walka o równe tempo, ostatecznie z te mojej tempowej jazdy wyszła pewna ciekawostka. Segment na Drodze Królewskiej pokonałem w obie strony w identycznym czasie 11:54 (średnia 32,4 km/h), coś takiego mi się jeszcze nie zdarzyło:). Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas 52:19 - średnia 31,4 km/h.
Od jakiegoś czasu po sprzedaniu Krzyśkowi Lapierra stoję przed dylematem zakupu nowej (może używanej) szosówki. Z jednej strony nie chciałbym wydać za wiele, bo tej pory szosówką jeździłem raczej sporadycznie (choć i to ostatnio się zmienia), a drugiej strony chciałbym zakupić sprzęt, który będzie jakimś postępem w stosunku do posiadanego wcześniej Lapierra. Przeglądałem oferty za allegro i jakoś żaden rower nie może spełnić moich oczekiwań (inna sprawa, że środku sezonu ofert nie ma za wiele), bo są albo słabe technicznie lub mocno zniszczone, albo strasznie drogie.
Od kilku dni zacząłem również rozważać zakup nowej szosówki z Decathlonu, w grę wchodziły: stary model Tribana 500, nowy Triban 520, ewentualnie już dość drogi Alur. Wczoraj byłem w Decathlonie i przemierzyłem się do rowerów. Na początek do Tribana 520 rozmiar L (długość górnej rury 57), ogólne wrażenia dobre, choć z mojej ocenie rower nie jest specjalnie lekki. Potem wyciągnąłem ze stojaka starego Tribana 500 rozmiar 54, jednak ten rower jest na mnie za mały, podobne rozmiary miał Lapierre, dodatkowo ten rower już praktycznie jest nie do dostania, ostatnie egzemplarze, brak rozmiaru 57. Do Alura się nie przymierzałem, bo był dopięty kłódką do stojaka, ale optycznie prezentuje się bardzo ładnie, wagowo również czuć różnicę, niestety cena jest już spora. Na pierwszy rzut oka lepszy dla mnie byłby rozmiar 57, w sumie Triban 520 mi się podoba, tylko mam wrażenie, że waży on jednak sporo. Tak naprawdę to przydałbym się rower w rozmiarze pośrednim, niestety Decathlon ma rowery tylko w rozmiarach 54 i 57. Najchętniej kupiłbym Alura - dużo lepsza waga i osprzęt, ale cena dla mnie jest chyba jednak za wielka. Tribana 520 mógłbym kupić od razu, byłby to rower nowy, na osprzęcie Sory, choć hamulce są niższej grupy i kaseta to Sunrace. Rower ma korbę trójrzędową Sora 50x39x30, kaseta 12x25 z fajnym stopniowaniem w sumie fajny rower, choć w stosunku do Lapierra postępu by nie było, rower byłby prawdopodobnie cięższy (rama z gorszego stopu) i na gorszym osprzęcie, choć nowym.
Poważnie zastanawiam się czy nie zaczekać z zakupem do końca sezonu, dozbierać pieniądze i kupić wypasiony rower, ale z drugiej strony czy warto tyle inwestować? Poza tym chciałbym jeździć już dzisiaj:)
- do pracy - 11:54 średnia 32,4 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:54 średnia 32,4 km/h (rekord 10,49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:53; średnia: 31,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,95 km; czas: 26:25; średnia: 31,5 km/h.
Praca #18 - na szosówce
Czwartek, 11 czerwca 2015 | dodano:14.06.2015 Kategoria 21-40 km, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.50 km
- Czas: 00:55
- VAVG 30.00 km/h
- VMAX 37.40 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- HRmax: 192 (102%)
- HRavg 145 ( 77%)
- Kalorie: 652 kcal
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszym treningu, a w zasadzie to już od kilku dni czuję zmęczenie, mimo wszystko zdecydowałem się dziś na wyjazd do pracy na rowerze. Wczoraj do mojego Peugeota dopiąłem sensor kadencji, więc postanowiłem dziś sprawdzić jak się jeździ na różnych kadencjach.
Na początku pocisnąłem na przełożeniu 52x18 (2,88) z kadencją przekraczająca 90 obrotów, żeby utrzymać taką kadencje na tym przełożeniu, to trzeba kręcić w okolicach 35 km/h. Niestety mój ledwo 6 stopniowy wolnobieg ma dość duże przeskoki lżejsza przerzutka to 52x21 (2,47) lub 39x16 (2,43) jest do prawda możliwość wrzucenia na 39x14 (2,78) ale po pierwsze jest to niewielka różnica, a po drugie jest spory skos łańcucha i momentami trze on o przerzutkę. Wykonanie redukcji powoduję, więc zwolnienie do jakiś 30 km/h.
Za Sitowcem wrzuciłem przełożenie 39x16 i jechałem z kadencją między 95-100, prędkość nie przekraczała 30 km/h a dość ostro się męczyłem, na płaskim takie przełożenie nie za bardzo chyba mam sens. W starym, szosowym wolnobiegu miałem przełożenie 39x15 (2,6) na którym mogłem jechać ponad 30 km/h przy kadencji koło 90.
Po wyjeździe z Puszczy postanowiłem dostosować się do zwykle używanego tempa jazdy na tym odcinku, wrzuciłem więc 52x18 i jechałem z prędkością około 31-32 km/h. Przy takiej jeździe kadencja wynosiła około 85-88 obrotów, czułem lekki opór pod pedałami, a jednocześnie jechało mi się jeszcze w miarę lekko. Wydaje się, że na płaskiej jak stół drodze jaką pokonuję do pracy jest to optymalna jazda. Dwa dni temu wracałem do domu z rekordową prędkością powyżej 34 km/h (przełożenie 52x16), ale wtedy na początkowym odcinku miałem z wiatrem, a później jechałem z dużym oporem i pewnie z niską stosunkowo kadencją.
W drodze powrotnej cały czas jechałem z kadencją około 88-92 - to zdecydowanie najbardziej optymalny wariant na tej trasie, odcinek pokonałem dość szybko nie męcząc się za bardzo.
Na segmentach:
Na początku pocisnąłem na przełożeniu 52x18 (2,88) z kadencją przekraczająca 90 obrotów, żeby utrzymać taką kadencje na tym przełożeniu, to trzeba kręcić w okolicach 35 km/h. Niestety mój ledwo 6 stopniowy wolnobieg ma dość duże przeskoki lżejsza przerzutka to 52x21 (2,47) lub 39x16 (2,43) jest do prawda możliwość wrzucenia na 39x14 (2,78) ale po pierwsze jest to niewielka różnica, a po drugie jest spory skos łańcucha i momentami trze on o przerzutkę. Wykonanie redukcji powoduję, więc zwolnienie do jakiś 30 km/h.
Za Sitowcem wrzuciłem przełożenie 39x16 i jechałem z kadencją między 95-100, prędkość nie przekraczała 30 km/h a dość ostro się męczyłem, na płaskim takie przełożenie nie za bardzo chyba mam sens. W starym, szosowym wolnobiegu miałem przełożenie 39x15 (2,6) na którym mogłem jechać ponad 30 km/h przy kadencji koło 90.
Po wyjeździe z Puszczy postanowiłem dostosować się do zwykle używanego tempa jazdy na tym odcinku, wrzuciłem więc 52x18 i jechałem z prędkością około 31-32 km/h. Przy takiej jeździe kadencja wynosiła około 85-88 obrotów, czułem lekki opór pod pedałami, a jednocześnie jechało mi się jeszcze w miarę lekko. Wydaje się, że na płaskiej jak stół drodze jaką pokonuję do pracy jest to optymalna jazda. Dwa dni temu wracałem do domu z rekordową prędkością powyżej 34 km/h (przełożenie 52x16), ale wtedy na początkowym odcinku miałem z wiatrem, a później jechałem z dużym oporem i pewnie z niską stosunkowo kadencją.
W drodze powrotnej cały czas jechałem z kadencją około 88-92 - to zdecydowanie najbardziej optymalny wariant na tej trasie, odcinek pokonałem dość szybko nie męcząc się za bardzo.
- do pracy - 12:13 średnia 31,5 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - brak pomiaru (rekord 10,49 średnia 35,63 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:56; średnia: 31,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,95 km; czas: 26:15; średnia: 31,6 km/h.
W Boże Ciało rowerem po Puszczy z Emilką
Czwartek, 4 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
- DST: 11.10 km
- Czas: 00:32
- VAVG 20.81 km/h
- VMAX 26.00 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- HRmax: 140 ( 74%)
- HRavg 110 ( 58%)
- Kalorie: 100 kcal
- Podjazdy: 20 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Popołudniowa wycieczka z żoną i córką do Puszczy Niepołomickiej. W Boże Ciało jak zwykle pogoda była taka sobie, ale na szczęście nie padało, więc po południu załadowałem córkę na rower, wyjątkowo zabrałem z sobą też żonę i ruszyliśmy na wycieczkę rowerową.
Z córką zwykle jeżdżę na plac zabaw i z powrotem, dziś postanowiłem wybrać się dalej, czyli na zarządzamy przez Nadleśnictwo plac przy leśniczówce na Sitowcu.
Na miejsce dojechaliśmy dość sprawnie i na miejscu nadszedł czas na odpoczynek i zabawę, nawet słońce wyszło zza chmur i zaczęło świecić na całego. Po dłuższej przerwie ruszyliśmy z powrotem do Niepołomic z zamiarem odwiedzenia jeszcze placu zabaw. Niestety w drodze powrotne Emilka dość mocno rozrabiała, wykładając swoje nogi na moje plecy. Nie jest to oczywiście zbyt przyjemne, niestety moja córka nie toleruje przypinania nóg do krzesełka, krzyczy wtedy wniebogłosy, musiałem więc próbować jej wytłumaczyć, że ma tak nie robić. Oczywiście maluch wiele sobie z moich uwag nie robi, więc droga powrotna była dość uciążliwa.
Dopiero plac zabaw zaspokoił potrzebę ruchu u mojej córki, potem jeszcze lody i do domu pakować się na wyjazd do Tylicza.
Z córką zwykle jeżdżę na plac zabaw i z powrotem, dziś postanowiłem wybrać się dalej, czyli na zarządzamy przez Nadleśnictwo plac przy leśniczówce na Sitowcu.
Na miejsce dojechaliśmy dość sprawnie i na miejscu nadszedł czas na odpoczynek i zabawę, nawet słońce wyszło zza chmur i zaczęło świecić na całego. Po dłuższej przerwie ruszyliśmy z powrotem do Niepołomic z zamiarem odwiedzenia jeszcze placu zabaw. Niestety w drodze powrotne Emilka dość mocno rozrabiała, wykładając swoje nogi na moje plecy. Nie jest to oczywiście zbyt przyjemne, niestety moja córka nie toleruje przypinania nóg do krzesełka, krzyczy wtedy wniebogłosy, musiałem więc próbować jej wytłumaczyć, że ma tak nie robić. Oczywiście maluch wiele sobie z moich uwag nie robi, więc droga powrotna była dość uciążliwa.
Dopiero plac zabaw zaspokoił potrzebę ruchu u mojej córki, potem jeszcze lody i do domu pakować się na wyjazd do Tylicza.
Praca #16 - na szosówce - znów rekord
Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.53 km
- Czas: 00:52
- VAVG 31.77 km/h
- VMAX 40.80 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- HRmax: 176 ( 94%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 644 kcal
- Podjazdy: 72 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
3 czerwca i trzeci raz w czerwcu rowerem do pracy. Dziś miało być całkiem lajtowo, ale jechało mi się dobrze, więc tempo było wysokie. GC nie zmierzył mi segmentu na Drodze Królewskiej, ale pokonałem go ze średnią około 31,54 km/h i na wylocie z lasu miałem średnią około 31 km/h. Stwierdziłem, więc że jest szansa na dobry wynik i jeszcze przyspieszyłem. Średnia rosła a ja dociskałem z całej siły, postanowiłem też wcześniej niż zwykle rozpocząć mocny finisz na metę, więc na jakieś 2 kilometry przed szkołą wrzuciłem twardsze przełożenie i przyspieszyłem.
Już w samej Woli Zabierzowskiej zobaczyłem, że jestem na styku rekordowego czasu, więc do samej mety pełnym gazem. Ostatecznie wykręciłem czas 25:21 czyli o 4 sekundy lepiej niż dotychczasowy rekord.
Pracy jechało mi się ciężko, na długich odcinkach było pod wiatr. Z trudem utrzymywałem średnią powyżej 30 km/h, przejazd przez Rynek oczywiście sprawił, że średnia jeszcze spadła, mimo wszystko udało mi się zanotować czas poniżej 53 minut na całej trasie i średnią 31,2 km/h.
Na segmentach:
Już w samej Woli Zabierzowskiej zobaczyłem, że jestem na styku rekordowego czasu, więc do samej mety pełnym gazem. Ostatecznie wykręciłem czas 25:21 czyli o 4 sekundy lepiej niż dotychczasowy rekord.
Pracy jechało mi się ciężko, na długich odcinkach było pod wiatr. Z trudem utrzymywałem średnią powyżej 30 km/h, przejazd przez Rynek oczywiście sprawił, że średnia jeszcze spadła, mimo wszystko udało mi się zanotować czas poniżej 53 minut na całej trasie i średnią 31,2 km/h.
- do pracy - brak pomiaru (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:21; średnia: 32,1 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:34; średnia: 30,4 km/h.
Baczków w grupie
Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
- DST: 44.02 km
- Czas: 01:27
- VAVG 30.36 km/h
- VMAX 46.13 km/h
- Temp.: 26.0 °C
- HRmax: 180 ( 96%)
- HRavg 140 ( 74%)
- Kalorie: 1750 kcal
- Podjazdy: 80 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano wykręciłem nowy rekord do pracy i po południu w zasadzie miałem odpoczywać, ale Krzysiek namówił mnie na kolejny wspólny trening na szosie. Po wczorajszym pagórkowatym treningu dziś miało być płasko, czyli przez Puszczę do Baczkowa.
Wczoraj to ja głównie prowadziłem grupę, a dodatkowo dzisiejszy wyjazd do pracy też dał mi trochę w kość i bolały mnie trochę mięśnie, więc dziś grupę prowadził Krzysiek. Całkiem dobrym tempem dojechaliśmy do Sitowca, gdzie dałem Krzyśkowi zmianę. W rezultacie na segmencie na Drodze Królewskiej wykręciliśmy całkiem niezły czas 11:24 (średnia 33,76 km/h - drugi mój wynik na GC). Na dojeździe do Żubrostrady, trochę zwolniliśmy, ale potem Krzysiek ponownie rozkręcił tempo w okolicach 30 km/h. Tak jechałem sobie spokojnie gdzieś do połowy Żubrostrady, gdzie postanowiłem ruszyć w ucieczkę:) Zza pleców Krzyśka bardzo mocno zaatakowałem, dokręciłem do 46 km/h i szybko odjechałem od peletonu, oczywiście po chwili spuchłem, prędkość spadła najpierw do 40 km/h a potem do 35-36 km/h. Dzięki atakowi szybko zyskałem spory dystans przewagi, który starałem się utrzymywać jadąc w okolicach 35 km/h. Pod koniec Żubrostrady, zacząłem powoli tracić parę, ale mimo wszystko udało mi dojechać do końca lasu z bezpieczną przewagą nad peletonem, ustanawiając przy okazji nowy rekord na segmencie a3 (Droga Królewska + Żubrostrada) czas 31:21, średnia 32,58 km/h - wynik ten daje mi obecnie 3 miejsce na GC.
Dalej już spokojnie dojechaliśmy do sklepu w Baczkowie, gdzie zrobiliśmy sobie postój. W drodze powrotnej jechaliśmy cały czas tempem na 30 km/h z kilometrowymi zmianami. Zmieniałem się głównie ja z Krzyśkiem, Maciek wyszedł na razie tylko raz ma zmianę, ale jak potrenuje to będziemy gonili go częściej na zmianę:) Jazda kilometr z przodu i kilometr na kole pozwala na odpoczynek, ale gdybyśmy jechali kilometr z przodu i dwa na kole, to myślę, że bez problemu można by tempo podkręcić do jakiś 32 km/h.
Wycieczka udana, tempo niezłe, rekord na segmencie do Mikluszowic, choć muszę przyznać, że przyjechałem do domu dość zmęczony.
Wczoraj to ja głównie prowadziłem grupę, a dodatkowo dzisiejszy wyjazd do pracy też dał mi trochę w kość i bolały mnie trochę mięśnie, więc dziś grupę prowadził Krzysiek. Całkiem dobrym tempem dojechaliśmy do Sitowca, gdzie dałem Krzyśkowi zmianę. W rezultacie na segmencie na Drodze Królewskiej wykręciliśmy całkiem niezły czas 11:24 (średnia 33,76 km/h - drugi mój wynik na GC). Na dojeździe do Żubrostrady, trochę zwolniliśmy, ale potem Krzysiek ponownie rozkręcił tempo w okolicach 30 km/h. Tak jechałem sobie spokojnie gdzieś do połowy Żubrostrady, gdzie postanowiłem ruszyć w ucieczkę:) Zza pleców Krzyśka bardzo mocno zaatakowałem, dokręciłem do 46 km/h i szybko odjechałem od peletonu, oczywiście po chwili spuchłem, prędkość spadła najpierw do 40 km/h a potem do 35-36 km/h. Dzięki atakowi szybko zyskałem spory dystans przewagi, który starałem się utrzymywać jadąc w okolicach 35 km/h. Pod koniec Żubrostrady, zacząłem powoli tracić parę, ale mimo wszystko udało mi dojechać do końca lasu z bezpieczną przewagą nad peletonem, ustanawiając przy okazji nowy rekord na segmencie a3 (Droga Królewska + Żubrostrada) czas 31:21, średnia 32,58 km/h - wynik ten daje mi obecnie 3 miejsce na GC.
Dalej już spokojnie dojechaliśmy do sklepu w Baczkowie, gdzie zrobiliśmy sobie postój. W drodze powrotnej jechaliśmy cały czas tempem na 30 km/h z kilometrowymi zmianami. Zmieniałem się głównie ja z Krzyśkiem, Maciek wyszedł na razie tylko raz ma zmianę, ale jak potrenuje to będziemy gonili go częściej na zmianę:) Jazda kilometr z przodu i kilometr na kole pozwala na odpoczynek, ale gdybyśmy jechali kilometr z przodu i dwa na kole, to myślę, że bez problemu można by tempo podkręcić do jakiś 32 km/h.
Wycieczka udana, tempo niezłe, rekord na segmencie do Mikluszowic, choć muszę przyznać, że przyjechałem do domu dość zmęczony.
Praca #14 - na szosówce
Poniedziałek, 1 czerwca 2015 | dodano:02.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:54
- VAVG 31.11 km/h
- VMAX 36.30 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- Kalorie: 1057 kcal
- Podjazdy: 80 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Czerwiec wita mnie piękną, słoneczną pogodą, postanawiam więc jechać ponownie rowerem do pracy. Dziś tempo niższe,ciągnę w granicach 30 km na godzinę, starając się jechać dość równo. Idzie mi to w miarę sprawnie i bez większego wysiłku, niestety nie do końca mogę kontrolować tętno, bo pas zostawiłem niestety w domu.
Ostatecznie wykręcam czas poniżej 27 minut, do rekordu niby daleko, ale czas całkiem przyzwoity.
W drodze powrotnej cisnąłem bardzo mocno, udało mi się wykręcić całkiem niezły czas na segmencie na Drodze Królewskiej. Niestety na ulicach miasta mocno straciłem, tym bardziej, że na ulicy Pięknej spadł mi łańcuch przy przerzucanie na dużą tarczę z przodu. Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas przyzwoity ale daleki od rekordowych.
Przygoda z łańcuchem skłoniła mnie do przeprowadzenia regulacji roweru. W zasadzie w ostatnią sobotę myłem rower i czyściłem napęd, ale po tej operacji z mojego napędu zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Zmierzyłem, więc dzisiaj łańcuch i stwierdziłem, że kwalifikuje się do wymiany. Już wcześniej zastanawiałem się na wymianą łańcucha i wolnobiegu w moim rowerze, znalazłem nawet na allegro wolnobiegi szosowe firmy Sunrace i poważniej zastanawiałem się nad zakupem. Jednak na forum szosa.org wyczytałem, że niektórzy montują do starych szosówek wolnobiegi Shimano TZ20 (14-28) - sprzęt co prawda nie do końca szosowy, ale podobno do szosy się nadający. Kiedyś dawno temu nabyłem taki właśnie wolnobieg z myślą o modernizacji mojego komunijnego Torino, nigdy go nie użyłem i leżał sobie w szafie, do tego zdałem sobie sprawę, że posiadam też nowy łańcuch HG50, który kupiłem przed rokiem do crossa, postanowiłem, więc zmienić napęd w mojej szosówce.
Sama wymiana przebiegła bez większych komplikacji, trochę trudności sprawiła mi regulacja przerzutek, ale w końcu i ta operacja dobiegła końca. Było już późno, więc zdążyłem zrobić tylko krótki test. Pierwsze wrażenie to cisza, napęd chodzi cichutko w porównaniu z poprzednim. Nowy wolnobieg to co prawda taniocha, ale za to założyłem całkiem przyzwoity łańcuch. Zmieniły mi się trochę przełożenia w rowerze, dawniej dysponowałem rozkładem 13-15-17-19-21-24, teraz mam 14-16-18-21-24-28. Bałem się, że moja przerzutka nie poradzi sobie tą 28 zębową koronką, ale problemów nie ma żadnych. Przed modernizacją dysponowałem przełożeniami od 52/13 (4) do 39/24 (1,625), teraz mam 52/14 (3,71) do 39/28 (1,39). Teraz mam, więc miększe przełożenia, będę miał lżej pod górkę, będę musiał się spróbować z okolicznymi górkami. Jeśli chodzi o najtwardsze przełożenia, to i tak w zasadzie nigdy go nie używałem, więc myślę, że tu nie będzie problemów.
Na segmentach:
Ostatecznie wykręcam czas poniżej 27 minut, do rekordu niby daleko, ale czas całkiem przyzwoity.
W drodze powrotnej cisnąłem bardzo mocno, udało mi się wykręcić całkiem niezły czas na segmencie na Drodze Królewskiej. Niestety na ulicach miasta mocno straciłem, tym bardziej, że na ulicy Pięknej spadł mi łańcuch przy przerzucanie na dużą tarczę z przodu. Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas przyzwoity ale daleki od rekordowych.
Przygoda z łańcuchem skłoniła mnie do przeprowadzenia regulacji roweru. W zasadzie w ostatnią sobotę myłem rower i czyściłem napęd, ale po tej operacji z mojego napędu zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Zmierzyłem, więc dzisiaj łańcuch i stwierdziłem, że kwalifikuje się do wymiany. Już wcześniej zastanawiałem się na wymianą łańcucha i wolnobiegu w moim rowerze, znalazłem nawet na allegro wolnobiegi szosowe firmy Sunrace i poważniej zastanawiałem się nad zakupem. Jednak na forum szosa.org wyczytałem, że niektórzy montują do starych szosówek wolnobiegi Shimano TZ20 (14-28) - sprzęt co prawda nie do końca szosowy, ale podobno do szosy się nadający. Kiedyś dawno temu nabyłem taki właśnie wolnobieg z myślą o modernizacji mojego komunijnego Torino, nigdy go nie użyłem i leżał sobie w szafie, do tego zdałem sobie sprawę, że posiadam też nowy łańcuch HG50, który kupiłem przed rokiem do crossa, postanowiłem, więc zmienić napęd w mojej szosówce.
Sama wymiana przebiegła bez większych komplikacji, trochę trudności sprawiła mi regulacja przerzutek, ale w końcu i ta operacja dobiegła końca. Było już późno, więc zdążyłem zrobić tylko krótki test. Pierwsze wrażenie to cisza, napęd chodzi cichutko w porównaniu z poprzednim. Nowy wolnobieg to co prawda taniocha, ale za to założyłem całkiem przyzwoity łańcuch. Zmieniły mi się trochę przełożenia w rowerze, dawniej dysponowałem rozkładem 13-15-17-19-21-24, teraz mam 14-16-18-21-24-28. Bałem się, że moja przerzutka nie poradzi sobie tą 28 zębową koronką, ale problemów nie ma żadnych. Przed modernizacją dysponowałem przełożeniami od 52/13 (4) do 39/24 (1,625), teraz mam 52/14 (3,71) do 39/28 (1,39). Teraz mam, więc miększe przełożenia, będę miał lżej pod górkę, będę musiał się spróbować z okolicznymi górkami. Jeśli chodzi o najtwardsze przełożenia, to i tak w zasadzie nigdy go nie używałem, więc myślę, że tu nie będzie problemów.
- do pracy - 12:32 średnia 30,7 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,57 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:37; średnia: 30,2 km/h.
XIV Gwiaździsty Rajd Rowerowy
Niedziela, 31 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne, Z uczniami
- DST: 61.40 km
- Teren: 5.00 km
- Czas: 02:49
- VAVG 21.80 km/h
- VMAX 36.89 km/h
- Temp.: 23.0 °C
- HRmax: 177 ( 94%)
- HRavg 111 ( 59%)
- Kalorie: 886 kcal
- Podjazdy: 56 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Na niedzielę miałem zaplanowany kolejny już wyjazd z dziećmi na Gwiaździsty Rajd Rowerowy, który w tym roku odbywał się w Dziewinie na skraju Puszczy Niepołomickiej.
Z dziećmi byłem umówiony pod szkołą o godzinie 9:00, z domu ruszyłem o 8:27, postanowiłem jechać na Peugeocie, bo dojazd na metę rajdu miał prowadzić drogami asfaltowymi i dodatkowo na szosówce mam, zamontowany bagażnik. Tym razem jadę drogą główną, przez miasto jeszcze nie zbyt szybko i na obwodnicy Niepołomic mam średnią jakieś 29 km/h, ale za skrzyżowaniem, mocno przyspieszam. Na tzw. Ruskie na początku Woli Batorskiej (5 km) dojeżdżam w czasie około 9:40 bijąc tym samym rekord ustanowiony dawno temu na Torino, do którego do tej pory coś nie mogłem się zbliżyć. Dalej cisnę z całych sił, mimo iż na niektórych odcinkach było trochę pod wiatr. W Zabierzowie w pod szkołą mam czas poniżej 20 minut (znów rekordowo), więc cisnę dalej. Pod szkołę w Woli Zabierzowskiej dojeżdżam w czasie 23:46 (dystans 12,97 - czyli jakieś 600 metrów bliżej niż przez las), średnia 32,7 km/h - było bardzo mocno.
Dalej to już wycieczka tempem rekreacyjnym z uczniami. Spod szkoły dojeżdżamy pod leśniczówkę Przyborów, gdzie czekamy na grupę z Niepołomic. Na postoju stopuję garmina i potem oczywiście zapominam go włączyć. Około 10:00 już wszyscy razem ruszamy Żubrostradą do Dziewina. Na miejscu piknik, konkurencje sportowe, losowanie nagród i około 15:30 jedziemy z powrotem. Postanawiam uskutecznić lekko terenowy skrót, jest bliżej, ale droga dość ciężka, szczególnie na szosówkę. Wracamy, więc na Żubrostadę, którą dojeżdżamy do końca Puszczy, a potem jedziemy pod szkołę, gdzie odstawiam uczniów - rajd można uznać za zakończony.
Trzeba jeszcze oczywiście wrócić do domu, jadę z koleżanką, ona jedzie na góralu, więc tempo jest dość wolne. Na segmencie na Drodze Królewskiej mamy czas 16:13 (23,8 km/h), mimo dość wolnego tempa, zaczynam być zmęczony. Kręcę na niższym przełożeniu, ale męczę się prawie tak, jak jadąc znacznie szybciej na twardszym przełożeniu. Do domu dojeżdżam około 17:30.
Wyjazd udany, pogoda dość dobra. Na odcinku z Niepołomic do Woli Zabierzowskiej zrobiłem mocny trening a potem już rekreacja. Znów popełniłem błąd polegający na nie włączeniu GPS i mój ślad jest krótszy o przeszło 7 km, jakoś nie mogę się to takiego działania Garmina przyzwyczaić. Jednak żeby tego uniknąć, to włączyłem sobie przypominanie o tym, że GPS nie jest włączony co minutę, może to pozwoli mi nie tracić śladów.
Z dziećmi byłem umówiony pod szkołą o godzinie 9:00, z domu ruszyłem o 8:27, postanowiłem jechać na Peugeocie, bo dojazd na metę rajdu miał prowadzić drogami asfaltowymi i dodatkowo na szosówce mam, zamontowany bagażnik. Tym razem jadę drogą główną, przez miasto jeszcze nie zbyt szybko i na obwodnicy Niepołomic mam średnią jakieś 29 km/h, ale za skrzyżowaniem, mocno przyspieszam. Na tzw. Ruskie na początku Woli Batorskiej (5 km) dojeżdżam w czasie około 9:40 bijąc tym samym rekord ustanowiony dawno temu na Torino, do którego do tej pory coś nie mogłem się zbliżyć. Dalej cisnę z całych sił, mimo iż na niektórych odcinkach było trochę pod wiatr. W Zabierzowie w pod szkołą mam czas poniżej 20 minut (znów rekordowo), więc cisnę dalej. Pod szkołę w Woli Zabierzowskiej dojeżdżam w czasie 23:46 (dystans 12,97 - czyli jakieś 600 metrów bliżej niż przez las), średnia 32,7 km/h - było bardzo mocno.
Dalej to już wycieczka tempem rekreacyjnym z uczniami. Spod szkoły dojeżdżamy pod leśniczówkę Przyborów, gdzie czekamy na grupę z Niepołomic. Na postoju stopuję garmina i potem oczywiście zapominam go włączyć. Około 10:00 już wszyscy razem ruszamy Żubrostradą do Dziewina. Na miejscu piknik, konkurencje sportowe, losowanie nagród i około 15:30 jedziemy z powrotem. Postanawiam uskutecznić lekko terenowy skrót, jest bliżej, ale droga dość ciężka, szczególnie na szosówkę. Wracamy, więc na Żubrostadę, którą dojeżdżamy do końca Puszczy, a potem jedziemy pod szkołę, gdzie odstawiam uczniów - rajd można uznać za zakończony.
Trzeba jeszcze oczywiście wrócić do domu, jadę z koleżanką, ona jedzie na góralu, więc tempo jest dość wolne. Na segmencie na Drodze Królewskiej mamy czas 16:13 (23,8 km/h), mimo dość wolnego tempa, zaczynam być zmęczony. Kręcę na niższym przełożeniu, ale męczę się prawie tak, jak jadąc znacznie szybciej na twardszym przełożeniu. Do domu dojeżdżam około 17:30.
Wyjazd udany, pogoda dość dobra. Na odcinku z Niepołomic do Woli Zabierzowskiej zrobiłem mocny trening a potem już rekreacja. Znów popełniłem błąd polegający na nie włączeniu GPS i mój ślad jest krótszy o przeszło 7 km, jakoś nie mogę się to takiego działania Garmina przyzwyczaić. Jednak żeby tego uniknąć, to włączyłem sobie przypominanie o tym, że GPS nie jest włączony co minutę, może to pozwoli mi nie tracić śladów.
Praca #13 - na szosówce
Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.70 km/h
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś od rana ładna pogoda, trzeba więc korzystać, do pracy jadę na rowerze. Jestem lekko spóźniony, bo z samego rana moja córka zafundowała mi mały prezent, jadę więc bez śniadania.
Mimo iż słońce świeci na całego, to zaraz po starcie czuję, że jest mi zwyczajnie zimno. Po wjeździe do Puszczy próbuję się rozpędzić, ale od razu czuję, że dziś nie jest mój dzień. Do Sitowca dużym wysiłkiem trzymam jeszcze niezłe tempo, ale potem uznaje że nie ma sensu się męczyć (wychodzi jednak brak śniadania), zrzucam więc z dużej tarczy i wyraźnie zwalniam. Tak dojeżdżam do leśniczówki Przyborów, gdzie postanawiam ponownie przyspieszyć. Przez Zabierzów utrzymuję średnią w okolicach 30 km/h, a na finiszu w Woli Zabierzowskiej jeszcze przyspieszam. W rezultacie wykręcam czas 26:45 i średnią 30,6 km/h - to całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że kilka ładnych kilometrów jechałem znacznie wolniej.
W drodze powrotnej kręciło mi się znacznie lepiej, choć dalej na dość wysokim tętnie. Ostatecznie wykręciłem czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 31 km/h. Średnia w obie strony też w sumie wyszła przyzwoita, choć wyniki na poszczególnych odcinkach nie były porażające, ale za to tempo w miarę równe na całym dystansie.
Na segmentach:
Mimo iż słońce świeci na całego, to zaraz po starcie czuję, że jest mi zwyczajnie zimno. Po wjeździe do Puszczy próbuję się rozpędzić, ale od razu czuję, że dziś nie jest mój dzień. Do Sitowca dużym wysiłkiem trzymam jeszcze niezłe tempo, ale potem uznaje że nie ma sensu się męczyć (wychodzi jednak brak śniadania), zrzucam więc z dużej tarczy i wyraźnie zwalniam. Tak dojeżdżam do leśniczówki Przyborów, gdzie postanawiam ponownie przyspieszyć. Przez Zabierzów utrzymuję średnią w okolicach 30 km/h, a na finiszu w Woli Zabierzowskiej jeszcze przyspieszam. W rezultacie wykręcam czas 26:45 i średnią 30,6 km/h - to całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że kilka ładnych kilometrów jechałem znacznie wolniej.
W drodze powrotnej kręciło mi się znacznie lepiej, choć dalej na dość wysokim tętnie. Ostatecznie wykręciłem czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 31 km/h. Średnia w obie strony też w sumie wyszła przyzwoita, choć wyniki na poszczególnych odcinkach nie były porażające, ale za to tempo w miarę równe na całym dystansie.
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,63 km; czas: 26:45; średnia: 30,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:54; średnia: 31,1 km/h.