Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Zachodniogalicyjskie cmentarze

Dystans całkowity:4471.26 km (w terenie 404.80 km; 9.05%)
Czas w ruchu:217:54
Średnia prędkość:20.52 km/h
Maksymalna prędkość:76.10 km/h
Suma podjazdów:28606 m
Maks. tętno maksymalne:185 (96 %)
Maks. tętno średnie:146 (77 %)
Suma kalorii:9889 kcal
Liczba aktywności:104
Średnio na aktywność:42.99 km i 2h 05m
Więcej statystyk

Czyżyczka - Grabina - Buczyna - Nieszkowice Małe

Poniedziałek, 13 września 2010 | dodano:14.09.2010 Kategoria 0-20 km, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 15.47 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 00:48
  • VAVG 19.34 km/h
  • VMAX 75.40 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Trening górski:) Na wzgórze Czyżyczka powrót przez Grabinę, Buczynę i Nieszkowice Małe


Do Lipnicy Murowanej

Niedziela, 15 sierpnia 2010 | dodano:15.08.2010 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 42.60 km
  • Czas: 02:19
  • VAVG 18.39 km/h
  • VMAX 65.50 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wczasy all inclusive szkodzą zdrowiu, przez dwa tygodnie byłem na Krecie wróciłem 5 kilo cięższy i kompletnie bez formy o czym dziś niestety boleśnie się przekonałem. Miała być wycieczka do Czchowa a skończyło się na zwiedzaniu po raz kolejny Lipnicy Murowanej i w drodze powrotnej Nowego Wiśnicza przyjechałem ledwo żywy a i tak to że przejechałem aż tyle uważam za sukces bo mega kryzys miałem już na 8 kilometrze:( Trzeba szybko się wziąć za odbudowywanie formy bo przecież do jesiennej Odysei Compassu zostało już tylko 1,5 miesiąca.

Z Łapczycy wyruszyłem około 9:15, miało być wcześniej ale oczywiście mi się nie chciało:) Celem wycieczki był Czchów (zamek i cmentarz wojenny), ale w zasadzie od początku przypuszczałem, że może mi się nie udać zaliczyć takiej trasy ponieważ na popołudnie zapowiadali burzę. Mojej formy jeszcze nie miałem okazji sprawdzić po wakacjach, byłem co prawda na rodzinnej wycieczce 3 dni temu, a wczoraj zrobiłem 6 km na stację do Gierczyc i z powrotem ale poważnego sprawdzianu nie było. Już na samym początku miałem do pokonania stromy podjazd po Górny Gościniec w Łapczycy tu już poczułem, że coś jest nie tak. Jechałem co prawda na rowerze crossowym na którym zawsze trudniej się wjeżdżało pod górę, ale już od połowy wzniesienia musiałem jechać na najlżejszym przełożeniu - myślałem jednak, że jeszcze się rozgrzeję. Do Bochni zjazd a później seria podjazdów w kierunku Wiśnicza, pierwszą górę jeszcze jakoś pokonałem co prawda z problemami ale jednak, później zjazd i podjazd serpentynami przez lasek do Kopalin. Tu zaczęły się mega problemy, na drugiej serpentynie nagle całkowicie odcięło mi tlen, musiałem się zatrzymać w lesie. Stałem i stałem kilka minut i wcale nie czułem się lepiej:( w końcu jednak postanowiłem jechać dalej. Przejechałem do szczytu wzniesienia i postanowiłem zatrzymać się pod sklepem gdzie nabyłem bombę kaloryczną w postaci batonów i coli. Do Wiśnicza miałem już blisko, więc postanowiłem, że będę jadł w Wiśniczu, postój na rynku trwał blisko 20 minut, poważnie zacząłem się zastanawiać czy czasem nie wracać do domu, ale ostatecznie podjąłem decyzję, że muszę dojechać przynajmniej do Lipnicy. Zaraz za Wiśniczem w Leksandrowej zaczyna się długi podjazd w kierunku Lipnicy, bardzo, bardzo powoli jakoś jednak wyjechałem i szybkim zjazdem dotarłem do Lipnicy, gdzie postanowiłem odwiedzić zabytki oznakowanego szlaku Świętego Szymona - patrz zdjęcia. Wśród zdjęć z Lipnicy umieściłem kilka fotek z 2008 r. ponieważ w kościółku odbywała się msza święta i jakoś nie mogłem doczekać się końca.

W Lipnicy jeszcze przez chwilę rozważałem przedłużenia trasy do Czchowa lub chociaż do Rajbrotu, ale pogoda zaczęła się psuć, więc ruszyłem w drogę powrotną. Bałem się trochę 2 km podjazdu zaraz za Lipnicą, ale powolutku jakoś dałem radę. Później około 6 km zjazd do Wiśnicza, gdzie postanowiłem jeszcze pojechać na Zamek. Podjazd pod zamek był dość ciężki, ale jakoś się udało, później jeszcze byłem pod Koryznówką gdzie mieści się muzeum pamiątek po Matejce oraz pod zabytkowym klasztorem w którym obecnie znajduję się więzienie. Jednak od strony drogi praktycznie nic nie widać, więc wróciłem jeszcze na krótką przerwę na rynek a po chwili ruszyłem do Łapczycy. Pogoda zaczęła się psuć coraz bardziej, zaczęło gwałtownie wiać i moja droga pod górę do Kopalin była znowu bardzo ciężka, później zjazd na którym wymiękłem rano jadąc w przeciwnym kierunku, jeszcze jeden podjazd przed Bochnią i zjazd do Bochni - tam podjazd do drogi nr 4 i zjazd chodnikiem do Łapczycy. Gdy dojeżdżałem do domu już grzmiało, a po 30 minutach od mojego powrotu zaczęło lać.

Forma katastrofalna, pod koniec jechało mi się już trochę lepiej, ale dalej byłem słabiutki pod górę - trzeba zacząć ostro trenować, oby tylko pogoda pozwoliła.

Galeria wycieczki


Czyżyczka - Wola Nieszkowska - Zonia

Środa, 21 lipca 2010 | dodano:21.07.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 30.27 km
  • Czas: 01:23
  • VAVG 21.88 km/h
  • VMAX 56.40 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka z podjazdami pod Czyżyczkę (365 m npm) - Wolę Nieszkowską (stacja narciarska - 335 m npm) i Zonię (408 m npm).

Ostatnio kompletnie nie mam motywacji do jazdy - zwyczajnie mi się nie chcę jeździć co niestety odbija się wyraźnie na mojej formie. Po tygodniowej przerwie od jeżdżenia w końcu postanowiłem przejechać planowaną od dawna górską rundę. Ruszyłem z domu w kierunku podjazdu na Czyżyczkę - to ta sama górka co opisywałem tydzień temu z tym, że tym razem nie jechałem na sam szczyt pod cmentarz wojenny tylko przejechałem przez Czyżyczkę drogą asfaltową. Dystans do momentu kulminacyjnego na asfalcie to 2,53 km odcinek ten pokonałem w czasie 10 minut i 41 sekund. Już podczas podjazdu na Czyżyczkę słychać było grzmoty nadciągającej burzy, w momencie gdyby rozpocząłem zjazd w kierunku Zawady zaczęła się ulewa, zatrzymałem się więc na przystanku autobusowym żeby przeczekać burzę. Przymusowy postój trwał około 15 minut i dopiero jak przestało padać ruszyłem w dół do Zawady.

Z nieba już deszcz nie padał, za to doświadczyłem efektu deszczu padającego od dołu:) co nie pozwoliło mi zbyt szybko jechać w dół. W Zawadzie zaczynał się drugi podjazd, który miałem pokonać droga prowadząca do Woli Nieszkowskiej pod stacje narciarską wiedzie cały czas pod górę z tym że początkowo podjazd jest dość łagodny. Bardzo stroma jest w zasadzie tylko sama końcówka jakieś 200 metrów podjazdu pod wypłaszczenie na przełęczy:) czyli pod stacją narciarską - cały odcinek do Woli Nieszkowskiej to 2,1 km z różnicą wysokości około 100 metrów.

W Woli Nieszkowskiej mamy krótki zjazd i potem od razu stromy podjazd. Odcinek Wola Nieszkowska - Zonia to krótki ale bardzo strome podjazdy, kończące się krótkimi wypłaszczeniami na których mamy kilka sekund odpoczynku. Po pokonaniu 1 kilometra podjazdu i 65 metrów w pionie dojeżdżamy do wypłaszczenia, a po prawej stronie w lasku mamy cmentarz wojennych z okresu I wojny nr 341 - Zonia. Pod cmentarzem zrobiłem krótki postój w celu wykonania kilku zdjęć i muszę przyznać, że obiekt prezentował się lepiej niż rok temu, ktoś wykosił trawę i chwasty, więc sam cmentarz można zwiedzać bez przeszkód:) Ostatni odcinek podjazdu jest już stosunkowo łatwy. W najwyższym punkcie GPS wskazał 416 metrów. Ze szczytu mamy 3 kilometr zjazdu do Sobolowa w ubiegłym roku to właśnie od strony Sobolowa podjeżdżałem do Zonii). Niestety na zjeździe nie osiągnąłem jakieś zawrotnej prędkości, ponieważ trochę się bałem mając w pamięci kiepski asfalt nad tym odcinku - asfalt już co prawda został wyremontowany, ale droga jest kręta, a dodatkową trudnością był ponownie padający od dołu deszcz - droga była mokra i wszystko spod kół leciało mi na twarz. Na dole pod kościołem w Sobolowie byłem cały brudny, ale ruszyłem dalej. Droga powrotna do Łapczycy - doliną Stradomki jest już praktycznie całkiem płaska, więc wracałem już spokojnym mocnym tempem.

Wycieczka ogólnie udana choć na pewno deszcz nie był mi do szczęścia potrzebny:) Forma raczej słaba, ale jakoś pod górki wyjechałem, więc nie ma tragedii. Może uda mi się jeszcze zmobilizować na jakąś dłuższą wycieczkę przed wyjazdem na urlop.

Galeria wycieczki


Łapczyca - Niegowić - Brzezie - Chełm - Łapczyca

Czwartek, 8 lipca 2010 | dodano:08.07.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 31.14 km
  • Czas: 01:22
  • VAVG 22.79 km/h
  • VMAX 51.90 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W końcu znalazłem czas na rower. Pojechałem wycieczkę szosową do Niegowici, później powrót do domu przez Brzezie i Chełm.

Galeria wycieczki


Na zamek w Dębnie

Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano:27.06.2010 Kategoria 61-80 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 74.55 km
  • Czas: 03:31
  • VAVG 21.20 km/h
  • VMAX 50.00 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W niedziele w końcu doczekałem się ładnej pogody, dawno nie jeździłem i zdawałem sobie sprawę, że z moją formą będzie raczej słabo, więc zdecydowałem się na wycieczkę do Dębna - jakieś 35 km w jedną stronę po płaskim terenie. Jednak z Łapczycy w każdą stronę jest pod górkę, więc na początek musiałem pokonać podjazd pod Górny Gościniec - tu już miałem pewne problemy, ale jakoś się udało. Od Bochni już praktycznie całkiem płasko, przez Krzeczów, Rzezawę i Jodłówkę do Brzeska. W Brzesku zrobiłem sobie krótki odpoczynek i ruszyłem dalej do Dębna. Pod zamkiem w Dębnie miałem na liczniku równo 35 km. Mimo początkowych problemów z formą, jechało mi się całkiem nieźle i odczuwałem tylko lekkie zmęczenie. W Dębnie obejrzałem sobie zamek, odwiedziłem cmentarz parafialny w poszukiwaniu kwater żołnierzy z I wojny oraz zobaczyłem kościół. Tym samym w zasadzie osiągnąłem zaplanowany cel podróży.

Miałem wracać do domu tą samą drogą, ale strasznie mnie kusiło żeby podjechać pod punkt widokowy na wzgórzu Bocheniec, podjąłem szybką decyzję i ruszyłem na Bocheniec. Jazda do Poręby Uszewskiej bez większych podjazdów, tam zobaczyłem Grotę Maryjną, Kościół i kolejny cmentarz wojenny, po czym ruszyłem ostro pod górę. Wyjazd na Bocheniec od tej strony jest bardzo stromy, już na początkowych metrach zaczęły się problemy, ale kręciłem ostro na najlżejszym przełożeniu, jednak po około 2 kilometrach po dojeździe do wypłaszczenia musiałem skapitulować. Bocheniec okazał się więc pierwszą górą od dość dawna z którą przegrałem. Dwu minutowy odpoczynek w celu wyrównania oddechu i ruszyłem dalej, nie ujechałem jednak daleko i sytuacja się powtórzyła i znowu musiałem stanąć, po kolejnym krótkim odpoczynku dojechałem w końcu do szczytu. Forma katastrofalna, wyjeżdżałem już przecież w tym roku podobne podjazdy i nie miałem takich problemów, ale tym razem po prostu nie dałem rady.

Na szczycie znajduję się piękny punkt widokowy oraz kościółek Św. Anny i kapliczka źródełko. Po krótkim odpoczynku na Bocheńcu ruszyłem w dół do Jadownik, zjazd bardzo stromy. W Jadownikach zatrzymałem się pod kościołem, żeby odwiedzić kolejny cmentarz wojenny znajdujący się na cmentarzu parafialny. Po krótkich postoju na cmentarzu ruszyłem w dół, przekroczyłem drogę nr 4 i już tą samą drogą od Jadownik przez Brzesko i Bochnie wróciłem do domu.

Wycieczka strasznie mnie zmęczyła, forma była kiepska, co gorsza rower Kross też coś nawalał, więc jechało się ciężko. Na dodatek już Łapczycy złapałem gumę, powietrze na szczęście uszło dopiero pod domem. Po dzisiejszej wycieczce wiem, że muszę szybko odbudowywać formę i zdecydowanie więcej jeździć bo ostatnio się mocno zaniedbałem, pogoda ma już być podobno lepsza więc w miarę wolnego czasu biorę się za trening.

Zapis trasy przedstawiony poniżej zaczyna się od Brzeska bo coś mi sprzęt nawalił, jednak z Łapczycy do Brzeska, jechałem praktycznie tą samą trasą co później wracałem.

Galeria wycieczki


Po górkach (Biskupice, Łazany)

Piątek, 30 kwietnia 2010 | dodano:30.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 37.77 km
  • Czas: 01:47
  • VAVG 21.18 km/h
  • VMAX 59.90 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Szosowa wycieczka po górkach pogórza wielickiego, pojechałem na rowerze crossowym i odczułem wielką różnice po ostatnich wycieczkach na rowerze górskim - mój stary rowerek toczył się że aż miło. Trasa była dość trudna, ale dzisiaj miałem całkiem niezłą formę i nawet pod dość strome podjazdy jechało mi się całkiem dobrze.

Z Niepołomic skierowałem się przez Staniątki i Zagórze do Bodzanowa - tu musiałem pokonać pierwsze podjazd ale i było kilka fajnych zjazdów. W Bodzanowie przejechałem przez drogę nr 4 i stromym podjazdem wyjechałem do drogi Suchoraba - Biskupice, skręt na Biskupice potem przejazd przez drogę wojewódzką do Gdowa i krótki ale mega stromy podjazd kościół w Biskupicach. Po krótkiej przerwie pod kościołem krótki zjazd i następnie kolejny stromy podjazd do Sułowa na punkt widokowy Bukowiec (410 m npm). Z Sułowa do Łazan są głównie zjazdy i jedzie się naprawdę super. Pod kościołem w Łazanach kilka fotek i znowu super szybki zjazd do drogi na Gdów, przejazd przez tą drogę i dalej zjazdy praktycznie aż do samych Trąbek. Tu kawałek równinny aż do Zabłocia gdzie czekał na mnie krótki ale znowu bardzo stromy podjazd do drogi na Suchorabę - podjechałem dość sprawnie - a facet na skuterze który jechał za mną pokonywał podjazd zakosami:) Dalej jazda po cmentarz wojenny w Suchorabie - kilka wycieczek temu chwaliłem gminę na naprawę uszkodzonego ogrodzenia cmentarza, a tym czasem okazało się, że ogrodzenie naprawił sprawca zniszczeń (wypadek samochodowy) na własny koszt.

W Suchorabie najpierw zjazd pod Szkołę a potem stromy wyjazd w kierunku Czyżowa - przez Czyżów pojechałem inaczej niż zwykle w po kilku kilometrach ponownie przeciąłem drogę nr 4 - dalej pojazd i wyjechałem w Brzeziu, gdzie kręciłem do Gruszek i dalej przez Winnicę (zjazd) do Staniątek i do domu.

Wycieczka szosowa, szybka bez dużej ilości przystanków, więc zdjęć jest tylko kilka. Jechało się super i od razu odczułem przesiadkę z roweru górskiego - w końcu doceniłem zalety crossa na wąskich kołach w jeździe po asfalcie, mimo że jest dużo cięższy od górala po droga asfaltowych jeździ się nim dużo dużo lepiej.

Galeria wycieczki


Rajd na Czyżyczkę

Niedziela, 25 kwietnia 2010 | dodano:26.04.2010 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 47.00 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 02:40
  • VAVG 17.62 km/h
  • VMAX 64.00 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miała być wycieczka do Nowego Wiśnicza ale jak rano zobaczyłem, że dość mocno wieje postanowiłem skrócić trochę dystans - szczególnie że nie miałem za dużo czasu i musiałem szybko wrócić do domu. Skończyło się więc na wycieczce na wzgórze Grodzisko w Chełmie, dalej na wyjeździe pod wzgórze Czyżyczka pod cmentarz wojenny 336, zjazd z Czyżyczki polnymi drogami do cmentarza 337 w Buczynie (Grabinie). Powrót przez Wolę Nieszkowską, Książnice, Łężkowice, Grodkowice, Brzezie i Staniątki.

Wyruszyłem o godzinie 9:30, było jeszcze trochę chłodno i do tego wiatr dość mocno wiał, zanim dojechałem do pierwszego przystanku na wzgórzu Grodzisko w Chełmie byłem już dość mocno zmęczony mimo to że w zasadzie nie jechałem wprost pod wiatr, ale boczne podmuchy dały mi się mocno we znaki. Na Grodzisku kilka zdjęć - miejsce to jest doskonały punktem widokowym i naprawdę warto go odwiedzić. Po krótkim odpoczynku ruszyłem do punktu docelowego dzisiejszej wycieczki czyli na wzgórze Czyżyczka - najpierw krótki zjazd, później 2 kilometry po płaskim terenie i dotarłem do Gierczyc, gdzie rozpoczął się prawie 2 kilometrowy dość stromy podjazd pod górujące nad okolicą wzgórze. Na szczycie wzgórza znajduję się cmentarz wojenny 336 będący symbolem krwawych walk o to ważne strategicznie miejsce, które miały miejsce w 1914 roku. Przy cmentarzu znajduję się sporych rozmiarów zbiornik na wodę, który do niedawna pozwalał rozpoznać Czyżyczkę z bardzo dużej odległości - jednak ostatnio został pomalowany na zielono i już nie jest tak dobrze widoczny.

Z Czyżyczki postanowiłem zjechać polnymi drogami do cmentarza wojennego 337 w Grabinie - już kiedyś próbowałem tej drogi i wtedy poważnie pobłądziłem myślałem, że tym razem będzie lepiej i uda się zjechać wprost na cmentarz. Niestety to okazało się fizycznie niewykonalne po prostu nie istnieje droga, która by mnie tam wprost zaprowadziła. Koniec końców musiałem zjechać do samego podnóża wzgórza i pojechać ścieżką od dołu - po dwóch niedanych próbach doszedłem w końcu do wniosku, że następnym razem trzeba zdecydowanie zjechać z Czyżyczki normalnie asfaltem do Grabiny i podjechać do cmentarza 337 wygodniejszą drogą z drugiej strony. Po odwiedzeniu cmentarza skierowałem się drogą prowadzącą mocno pod górę do Buczyny, w nagrodę miałem bardzo szybki zjazd do Nieszkowic Małych - udało mi się nawet ustanowić rekord prędkości na rowerze górskim 64 km/h. Powrót do domu przez Książnice, Łężkowice - tu fotki kościoła i widocznego w oddali wzgórza Grodzisko na którym już dziś byłem, dalej boczną drogą do Grodkowic - tu kolejny podjazd i dojazd do dobrze znanego mi punktu w Brzeziu. Krótka wizyta na kolejnym cmentarzu wojennym znajdującym się na cmentarzu parafialnym w Brzeziu i zjazd w dół przez Gruszki, wzgórze Winnica do Staniątek, skąd ścieżką przez Puszczę wprost do domu.

Trasa może niezbyt długa ale z uwagi na wiatr dość męczącą, na szczęście pod czołowy wiatr musiałem jechać tylko momentami, wiatr boczny też bardzo przeszkadzał ale był jeszcze do wytrzymania, z wiatrem jechałem też tylko chwilami.

Ślad wycieczki widoczny poniżej jest niestety urwany, brakuje pierwszych kilometrów jazdy. Startowałem jak zwykle z Niepołomic i potem ścieżką rowerową udałem się do Szarowa i dalej do Kłaja - tu rozpoczyna się zapis trasy na mapce.

Galeria wycieczki


Po lesie, na cmentarz wojenny - powrót wałem wiślanym

Sobota, 24 kwietnia 2010 | dodano:24.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 27.90 km
  • Teren: 12.00 km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 19.47 km/h
  • VMAX 40.40 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Miała być krótka jazda po lesie, potem przedłużyłem ją trochę o dojazd do odremontowanego cmentarza wojennego nr 324 w Woli Batorskiej. Powrót przez Wolę Batorską a potem wałem wiślanym do mostu Wiśle w Niepołomicach, krótki przystanek pod krzyżem gdzie kiedyś znajdował się cmentarz wojenny 326 i dalej już do domu bocznymi drogami.

Początek trasy terenowo - przejazd ścieżką rowerową do Szarowa, potem krótki podjazd pod kościół w Szarowie, zjazd pod pomnik i ponownie w las w Kłaju do tzw. Koziego Lasu. W lesie krótka przerwa na jeziorkiem i dalej próba przedarcia się ścieżkami leśnymi zgodnie z dawnymi oznakowaniami czerwonego szlaku. Tu niestety musiałem się wrócić bo trafiłem na strumyk którego bez zamaczania nóg raczej bym nie pokonał. Powróciłem więc na nowy, znacznie uproszczony czerwony szlak, ale po kilku kilometrach postanowiłem jednak zboczyć w leśną ścieżkę:) tu znowu trafiłem na ten sam strumyk w tym miejscu głębszy i szerszy, ale były przez niego przerzucone betonowe płyty - przejechać co prawda się nie dało, ale przeniosłem rower i ruszyłem dalej coraz węższą leśną ścieżką. W pewnym momencie ścieżka całkiem zanikła a ja musiałem się przedzierać między drzewami - na szczęście jechałem rowerem górskim. W końcu dotarłem do szerokiej szutrowej drogi na osiedlu błoto, szybko dojechałem do Drogi Królewskiej gdzie napotkałem na tabliczki informujące o długości i kierunku szlaków.

W tym miejscu miałem nawrócić w kierunku Niepołomic, ale postanowiłem zobaczyć jeszcze odremontowany cmentarz wojenny 324 - udało mi nawet wejść na teren cmentarza przez pobliski skład budowlany bo ze wszystkich innych stron cmentarz jest zagrodzony:( Po obejrzeniu cmentarza nie wróciłem już do lasu tylko postanowiłem wracać do domu przez Wolę Batorską i po wale wiślanym. Tak dojechałem do mostu na Wiśle w Niepołomicach skąd ruszyłem w kierunku domu. Na ulicy Wimmera sfotografowałem jeszcze pozostałość cmentarza wojennego 326.

Galeria wycieczki


Wiosenna setka

Niedziela, 18 kwietnia 2010 | dodano:18.04.2010 Kategoria 100 km i więcej, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 104.20 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 04:37
  • VAVG 22.57 km/h
  • VMAX 40.70 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Zaplanowałem sobie spokojną wycieczkę po Puszczy Niepołomickiej i przez Nowe Brzesko do klasztoru w Hebdowie - miało być 60 km spokojnego kręcenia a wyszło 104:)

Około 10 rano wyjechałem z domu i skierowałem się do Puszczy na Drogę Królewską w momencie gdy wjechałem do Puszczy z zadowolenie stwierdziłem, że w końcu mamy wiosnę. Pogoda piękna i słoneczna, a Puszcza robi się coraz bardziej zielona, wkoło słychać śpiew ptaków. Kręciłem więc sobie spokojnie przez Puszczę najpierw Drogą Królewską, a potem Żubrostradą w kierunku Mikluszowic, robiąc kilka przystanków na zrobienie zdjęć. Po wyjeździe na drugim końcu Puszczy w Mikluszowicach, skręciłem w lewo i skierowałem się planowo na Dziewin, Drwinie a później przez uroczysko Grobelczyk w kierunku Ispiny i Nowego Brzeska gdzie przejechałem most na Wiśle i wjechałem do Nowego Brzeska. Miasteczko to było celem jednej z moich pierwszych w życiu poważnych wycieczek rowerowych - w wieku 14 lat pokonałem trasę z Niepołomic do Nowego Brzeska i spowrotem przejeżdżając rekordowy dystans 40 km:) W Nowym Brzesku kilka fotek kościoła z drewnianą dzwonnicą, Starego Rynku i nowego Rynku - niestety całkowicie rozkopanego. Ruszyłem dalej do pobliskiego klasztoru w Hebdowie, gdy tam dojechałem trwała akurat msza święta, więc zostałem na mszę - robiąc przy okazji mały odpoczynek.

W tym momencie planowy cel mojej wyprawy został osiągnięty, ale czułem się bardzo dobrze, więc postanowiłem przejechać jeszcze kilka kilometrów do dworku w Śmiłowicach. Po drodze pojawiły się pierwsze wzniesienia, ale do bardzo pięknego dworku - obecnie hotelu dojechałem bez większych problemów. Ponieważ piękna pogoda dalej się utrzymywała, a godzina była jeszcze wczesna stwierdziłem, że szkoda tak szybko wracać do domu - postanowiłem więc przekroczyć Wisłę mostem w Koszycach i postarać się zaliczyć w dniu dzisiejszym 100 km. Do Koszyc jechałem drogą wojewódzką 79, zaliczając po drodze kilka wzniesień w tym jedno o 7% nachyleniu w nagrodę ostatnie kilometry przed Koszycami to piękny i długi zjazd. Na trasie do Koszyc od czasu do czasu dokuczał mi wiatr, wiał on co prawda z boku, ale co jakiś czas łapałem mocniejsze podmuchy wiatru. W Koszycach odpoczynek połączony z fotografowaniem malowniczego rynku i kościoła, około godziny 14:00 zawyły syreny w mieście oznajmiając początek pogrzebu prezydenta na Wawelu. Po chwili ruszyłem więc dalej mostem na Wiśle w kierunku Szczurowej, niestety na tym odcinku zderzyłem się z przeciwnym wiatrem i te kilka kilometrów strasznie mnie zmęczyło. Po dojechaniu do drogi 964 odbiłem jeszcze na Rynek do Szczurowej, żeby wydłużyć dystans ponieważ zależało mi na przejechaniu 100 km.

Po krótkim postoju w Szczurowej wróciłem na drogę 965 i ruszyłem w kierunku Ujścia Solnego. Droga na tym odcinku jest niestety fatalna, w asfalcie dziury i łaty, a do tego jeszcze otwarty teren na którym wiatr sobie mocno hula. Do Ujścia Solnego przyjechałem mocno zmęczony i zacząłem powoli żałować, że wydłużyłem trasę dzisiejszej wycieczki. Ale cóż do domu pozostawało jeszcze jakieś 30 km i trzeba było jechać dalej. Przejazd przez Niedary, później Świniary - tu krótki postój nad Wisłą w miejscu gdzie kiedyś była przeprawa promowa i dalej skręt w kierunku Bochni na Zieloną. Dalej jazda przez znane mi już okolice Drwini i Dziewina, Mikluszowicach skręt do Puszczy na Żubrostradę. Powrót do domu tą są drogą co rano, tuż za Sitowcem licznik pokazał 100 km. Ostatecznie przejechałem trochę ponad 104 km ze średnią prędkością 22,5 km. Muszę powiedzieć, że trasa trochę mnie zmęczyła i chyba nie do końca byłem gotowy na tą setkę, ale spontaniczna decyzja zapadła i dystans został zaliczony:)

Trasa: Niepołomice - Puszcza Niepołomicka (Droga Królewska, Żubrostrada) - Mikluszowice - Dziewin - Drwinia - Nowe Brzesko - Śmiłowice - Koszyce - Szczurowa - Ujście Solne - Niedary - Świniary - Zielona - Drwinia - Dziewin - Puszcza Niepołomicka (Żubrostrada, Droga Królewska) - Niepołomice

Galeria wycieczki


Kopiec w Krakuszowicach

Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano:17.04.2010 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 30.00 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 01:25
  • VAVG 21.18 km/h
  • VMAX 55.60 km/h
  • Temp.: 11.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka w celu odwiedzenie i zrobienia zdjęć tajemniczemu kopcowi w Krakuszowicach. Jaką zagadkę kryje ten niewiadomego pochodzenia kopiec ??

Kopiec w Krakuszowicach odwiedziłem niedawno podczas wycieczki po czerwonym szlaku rowerowym ziemi gdowskiej zobacz więcej. Zrobiłem wtedy jedno szybkie zdjęcie i pojechałem dalej, ale po tamtej wycieczce zainteresowałem się tematem tego kopca i legendami oraz badania dotyczącymi tego miejsca.

Najpierw legenda - cytat za wikipedią: Legenda głosi, że król Krak miał dwóch synów. Gdy synowie Kraka uśmiercili smoka, młodszy z żądzy władzy miał się rzucić na starszego i go zabić, ojcu skłamał, że to wina potwora. Wg legendy zabitego syna Kraka pochowano w Krakuszowicach, sypiąc mu kopiec. Po śmierci Kraka jego syn na krótko przejął panowanie w państwie. Szybko odkryto jednak mroczny sekret Kraka II i skazano go na banicję.

Prof. Władysław Góral z Wydziału Geodezji Górniczej i Inżynierii Środowiska AGH przytacza własną teorię dotycząca powstania i znaczenia kopca w Krakuszowicach: "Miejscowi tłumaczą, że w tym miejscu młody Krak miał zostać rozszarpany przez wilki lub zabity podczas polowania. Zacząłem jednak szukać astronomicznych powiązań między położeniem kopcem legendarnego ojca [kopiec Krakusa], syna i córki [kopiec Wandy]. [...] Tam dopiero zaczyna się ciekawa astronomia. Po pierwsze: linia łącząca krakowski kopiec Krakusa i kopiec Kraka z Krakuszowic ma podobne własności, jak linia kopiec Krakusa - kopiec Wandy. Jest do niej symetryczna i również dzieli rok na osiem równych części. Pojawia się także ciekawa zależność między kopcem Kraka a Wandy. Wiąże się ze szczególnym położeniem wschodu i zachodu Księżyca. [...] Przy dobrej widoczności krakowskie kopce są ze swoich wierzchołków dostrzegalne. Dzieli je dystans 8,63 km. Krakuszowicki jest dalej. Dlatego pomiędzy nimi musiały być punkty pośrednie. Mamy już kandydatów na te punkty..." - pełną treść wywiadu z profesorem Góralem znajdziecie tu.

Poniżej przedstawiam jeszcze kilka linków do stron na których znajdują się informacje o kopcu w Krakuszowicach:
www.grodkowice.eu
www.bialczynski.wordpress.com

Podczas tej wycieczki odwiedziłem jeszcze cmentarz wojenny z okresu I wojny nr 376 w Suchorabie i w tym miejscu muszę pochwalić władze naszej gminy za szybką reakcje na moje zgłoszenie o zniszczeniu ogrodzenia cmentarza. Ogrodzenie zostało naprawione i cmentarz ponownie prezentuję się bardzo fajnie.


Trasa: Niepołomice - Staniątki - Zagórze - Suchoraba (Cmentarz 376) - Zborczyce - Krakuszowice (Kopiec Krakusa) - Cichawa - Brzezie - Dąbrowa - Szarów - niepołomicka ścieżka rowerowa - Niepołomice

Galeria wycieczki