- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca
Sobota, 16 lipca 2011 | dodano:16.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 38.02 km
- Teren: 8.00 km
- Czas: 01:31
- VAVG 25.07 km/h
- VMAX 56.70 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 211 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Już tradycyjne sobotnie odwiedziny w Niepołomicach, całkowite zachmurzenie temperatura około 19 stopni, ale poza tym pogoda idealna brak wiatru, więc tempo szybkie mimo iż sporo kilometrów po szutrach.
Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.
Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.
Później przyszedł czas na Tour de France... :)
Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.
Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.
Później przyszedł czas na Tour de France... :)
Do domu przez Bochnię
Środa, 13 lipca 2011 | dodano:13.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.24 km
- Czas: 01:04
- VAVG 25.54 km/h
- VMAX 70.04 km/h
- Temp.: 29.0 °C
- Podjazdy: 181 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z pracy do domu pojechałem szosowym wariantem trasy: Żubrostrada - Damienice - Bochnia - Górny Gościniec. Ten wariant jest zdecydowanie dłuższy i sporo trudniejszy w sumie dojechanie do domu zajęło jakieś 1 godz. 10 minut z 1 godz. 4 minuty kręcenia na rowerze. Do kładki w Damienicach utrzymywałem średnią jazdy powyżej 27 km/h ale podjazd pod Górny Gościniec przez Osiedle Niepodległość dało mi mocno w kość - przy takim upale to naprawdę ciężki podjazd. Pewnie jeszcze wybiorę się ze 2 razy do pracy na rowerze, choć będę jeździł krótszą drogą przez Kłaj.
Galeria wycieczki
Do pracy
Środa, 13 lipca 2011 | dodano:13.07.2011 Kategoria 0-20 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 20.05 km
- Teren: 6.50 km
- Czas: 00:51
- VAVG 23.59 km/h
- VMAX 58.80 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- Podjazdy: 74 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
W ramach treningu przed wyprawą do Wilna wybrałem się dziś do pracy na rowerze. Dla pewności wyjechałem prawie 1,5 godziny wcześniej o 7:35, pogoda dobra, ale było jeszcze dość rześko, słońce zachodziło za chmury. Wczoraj analizowałem kilka wariantów trasy i stwierdziłem, że najprościej będzie jechać przez Chełm, Targowisko, Kłaj, skrótem przez las - trasę oceniałem tylko na około 20 km.
Najpierw oczywiście podjazd do Chełmu, dziś jechałem spokojnie w końcu przede było jeszcze sporo jazdy. Później zjazd do drogi nr 4 i szybki skręt w szutrówkę, którą dotarłem do Targowiska. W Targowisku robią autostradę i droga, którą zawsze jeździłem jest zamknięta - pojechałem więc objazdem, ale jak się okazało była to krótsza trasa, którą dojechałem pod kościół w Kłaju. Skręciłem na Stanisławice, a po około 400 metrach w lewo w stronę lasu. Na przejeździe kolejowym musiałem chwilę zaczekać:) a później już jazda przez las, drogą szutrową prowadzącą przez Kobylą Głowę (najwyższe wzniesienie w Puszczy) pod leśniczówkę Przyborów na Drodze Królewskiej. Drogę tę mój ojciec nazywa "dylowaną", faktycznie jeszcze nie dawno były tu odcinki drogi zrobionej drewnianych pali, ale chyba już je wykopali bo dziś ich nie zauważyłem. Droga ta przecinająca Puszcze wszerz jest dobre utwardzona, choć miejscami mocno nierówna, tylko w jednym, zacienionym miejscu było duże błoto, a tak droga bardzo dobra, mogłem więc dość mocno jechać. Po pokonaniu 14,5 byłem już pod leśniczówką. Dalej jazda przez Zabierzów do Woli Zabierzowskiej, o godzinie 8:34 zameldowałem się pod szkołą - czyli w niespełna godzinę, a dobre 5 minut straciłem na wymienianiu baterii w GPS (i tak brakło zasilania i końcówkę trasy musiałem dorysować). Po południu jadę z powrotem:) tym razem chyba trochę dłuższym wariantem szosowym przez Damienice i Bochnię.
Galeria wycieczki
Postanowione jadę do Wilna - dziś tylko do Chełmu
Wtorek, 12 lipca 2011 | dodano:12.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
- DST: 10.76 km
- Teren: 0.60 km
- Czas: 00:30
- VAVG 21.52 km/h
- VMAX 67.39 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 181 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze


Wczoraj byłem na spotkaniu organizacyjnym i wszystko postanowione jadę na wyprawę 24-31.07, trasa: Suwałki - Wilno - (prawdopodobnie) Augustów po drodze Troki i Druskienniki:). Wyprawę mamy rozpocząć w nocy z 24/25 wyjazd pociągiem o godzinie 1 w nocy. Następnego dnia około 13 mamy być w Suwałkach i stąd na rowerze jedziemy do Wilna. W wyprawie weźmie udział prawdopodobnie 8 osób w tym 4 uczniów w wieku gimnazjalnym, do pokonania z Suwałk do Wilna będzie około 200 km. W drodze powrotnej pojedziemy przez Druskienniki - miejscowość w której jeszcze w okresie studiów byłem na konferencji (przez 8 dni). W zależności od formy i tempa jazdy wycieczkę zakończymy w Augustowie lub w Suwałkach, skąd pociągiem wrócimy do Krakowa w dniu 31 lipca. Zapowiada się fajna zabawa, już nie mogę się doczekać - tym czasem biorę się za trening.
Dziś późnym wieczorem pojechałem do Chełmu, wjechałem na crossie na sam szczyt wzgórza Grodzisko po kocich łbach. W ostatni weekend odbywał się tam piknik średniowieczny - niestety przegapiłem:( Efektem imprezy jest posprzątane wzgórze, trawa wycięta i większe krzaki.
Do okoła Puszczy Niepołomickiej
Niedziela, 10 lipca 2011 | dodano:10.07.2011 Kategoria Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, 41-60 km, samotnie
- DST: 51.51 km
- Teren: 10.00 km
- Czas: 02:07
- VAVG 24.34 km/h
- VMAX 39.29 km/h
- Temp.: 25.0 °C
- Podjazdy: 55 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po wczorajszej wycieczce do Ojcowa i wieczornej imprezce wybrałem się na mały trening do okoła Puszczy, nogi miałem jak ołowiu i jechało mi się dość ciężko, ale pogoda była bardzo dobra na rower na dodatek udało mi się w drodze powrotnej siąść na koło dwóm rowerzystom i ostatecznie wykręciłem naprawdę niezłą średnią.
Planowałem dłuższą wycieczkę do Racławic, ale pogoda była niepewna a ja się nie wyspałem, więc zdecydowałem się na objazd Puszczy Niepołomickiej. Ruszyłem o godzinie 10:00 asfalt w lesie był jeszcze mokry po porannej burzy, było dość parno ale w samej Puszczy pogoda była idealna na rower. Drogą Królewska dojechałem do leśniczówki Przyborów, tam skręciłem w kierunku Zabierzowa i następnie na Żubrostradę. Ostatnio w Puszczy wymalowali na drzewach niebieski szlak rowerowy, prowadzący od Niepołomic, Drogą Królewską, Żubrostradą do Damienic obok Czarnego Stawu - jest to szlak w całości asfaltowy. Na skrzyżowaniu z drogą do Damienic zauważyłem znaki czarnego szlaku rowerowego, te znaki też pojawiły się w Puszczy niedawno, bo nigdy wcześniej ich nie widziałem, więc mimo iż miałem jechać Żubrostradą do Mikluszowic stwierdziłem, że sprawdzę ten szlak. Prowadzi on drogą szutrową odbijającą w lewo od Żubrostrady na wspomnianym wyżej skrzyżowaniu, dojechałem tą drogą na skraj lasu, mijając po prawej dwa zbiorniki wodne. Na skraju lasu szlak odbija w lewo w kierunku Chobotu pewnie prowadzi przez rezerwaty w tej części lasu, ja pojechałem jednak w prawo w kierunku Dziewina, najpierw drogą szutrową, która na skraju wsi przechodzi w drogę asfaltową. Tą drogą dojechałem do drogi wojewódzkiej 965. Szosą przejechałem przez Dziewin, Mikluszowice i Gawłówek i dotarłem do granic gminy Bochnia, kiedyś dawno temu robiłem w tym miejscu zdjęcie podczas jednej z pierwszych moich dłuższych wycieczek - teraz ta granica gmin jest jeszcze bardziej widoczna ponieważ przejeżdżamy z fatalnej drogi w Gminie Drwinia na piękny nowy asfalt w gminie Bochnia:) Tą drogą dotarłem do Baczkowa, gdzie skręciłem w prawo ponownie do Puszczy.
Ponieważ jechałem cały czas praktycznie bez odpoczynku, poczułem nagle dość duże zmęczenie, zwolniłem zacząłem pić, nagle patrzę, że dwóch gości w średnim wieku dość szybko mnie dogania, nie chciałem na to pozwolić więc przyspieszyłem, ale szybko zorientowałem się, że jadą dość szybko i raczej nie dam rady im uciec. Zwolniłem więc i poczekałem aż mnie wyprzedzą, po czym siadłem im na koło, jechali cały czas z prędkością 28-30 km/h - okazało się, że na ich kole ja też bez problemu mogę utrzymać takie tempo i tym sposobem dojechałem aż do Kłaja. Tam oni się zatrzymali a ja pojechałem dalej, od razu opadły mnie siły i musiałem mocno zwolnić, na dodatek ścieżka rowerowa była strasznie mokra i często rzucało mi kołem. Do Niepołomic dotarłem tuż po godzinie 12 w szybkim tempie zaliczyłem przyszło 50 km praktycznie bez postojów, forma była kiepska - trzeba będzie jeszcze trochę potrenować przed wyjazdem do Wilna.
Galeria wycieczki
Ojców i Pieskowa Skała z przyjaciółmi
Sobota, 9 lipca 2011 | dodano:10.07.2011 Kategoria Z Żoną / Narzeczoną, Po płaskim, Po górkach, 21-40 km
- DST: 37.03 km
- Teren: 5.00 km
- Czas: 01:57
- VAVG 18.99 km/h
- VMAX 53.94 km/h
- Temp.: 26.0 °C
- Podjazdy: 301 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka z żoną i przyjaciółmi do Ojcowa i Pieskowej Skały, spodziewałem się tempa raczej piknikowego, tym czasem przejechaliśmy trasę dość szybko. Start wyznaczyliśmy sobie pod zamkiem w Korzkwi, skąd koło godziny 15:00 ruszyliśmy do Hamerni, aby doliną Prądnika dojechać do Ojcowa. Po drodze zrobiliśmy jeden krótki postój pod Bramą Krakowską, a chwilę później byliśmy już na deptaku w Ojcowie. W planie miałem jeszcze Pieskową Skałę, ale na tą część trasy wybraliśmy się tylko w męskim gronie, dziewczyny zostały się opalać w Ojcowie:)
Do Pieskowej Skały zamierzałem dojechać przez Wolę Kalinowską i wąwóz Sokolec, więc na początek czekał nas podjazd pod Złotą Gorę, ja dość spokojnie wyjechałem, ale moi koledzy na rowerze jeżdżą mało więc mieli pewne problemy. Jak tylko zameldowali się na górze (podjazd 106 metrów różnicy wysokości) zarządzili postój na obiad:) Zjedliśmy więc co nieco i ruszyliśmy dalej, najpierw mały zjazd a potem jeszcze niewielki podjazd do granicy Woli Kalinowskiej i Sąspowa. W tym miejscu odbiliśmy w prawo, zgodnie z oznaczeniem niebieskiego szlaku i szybkim zjazdem przez wąwóz Sokolec dotarliśmy pod Maczugę Herkulesa - tu kilka szybkich zdjęć i jazda powrotna do Ojcowa. Na drodze do Ojcowa jechałem dość szybko i zgubiłem kolegów - droga ma tendencje spadkową, więc o dobre tempo nie jest ciężko. Do Ojcowa zajechaliśmy około godziny 18:00, a że mieliśmy wszyscy iść jeszcze na imprezę do kolegi, trzeba było szybko wracać.
W drodze powrotnej wysokie tempo narzuciły dziewczyny:) Miejscami pędziliśmy nawet około 30 km/h i w rezultacie o 18:30 byliśmy już pod samochodami w Korzkwi. W sumie wycieczka bardzo udana, choć jakbyśmy mieli więcej czasu, to można było jechać trochę spokojniej, no ale takie były ramy czasowe - może następnym razem zrobimy dłuższą wycieczkę.
Galeria wycieczki
Rajd wokół Czyżyczki
Piątek, 8 lipca 2011 | dodano:09.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
- DST: 17.78 km
- Czas: 00:57
- VAVG 18.72 km/h
- VMAX 72.48 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 301 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po tygodniu bez roweru dziś szybki wyjazd, pokręciłem trochę po okoliczynych górkach objeżdżając na około szczyt wzgórza Czyżyczka, choć na samym szczycie dziś nie byłem. Forma taka sobie trzeba ostro zacząć trenować przed wyprawą do Wilna.
Galeria wycieczki
Okoliczne górki
Sobota, 2 lipca 2011 | dodano:02.07.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
- DST: 13.81 km
- Czas: 00:39
- VAVG 21.25 km/h
- VMAX 62.25 km/h
- Temp.: 16.0 °C
- Podjazdy: 241 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś rozpoczął się Tour de France, na pierwszym etapie poza konkurecją był Gilbert, za nim finiszował Evans i grupa kilkudziesięciu kolarzy. Faworyt touru Alberto Contador został z tyłu z powodu kraksy i ostatecznie stracił 1:20 to dość sporo jak na początek wyścigu.
Po obejrzeniu wyścigu postanowiłem przejechać się po okolicznych górkach, co prawda było dość chłodno, ale ubrałem się i pojechałem. Na początek podjazd do Chełmu, miejscami cisnąłem ale między czasie sprawdzałem też ustawianie przerzutek po porannej regulacji. W Chełmie w dół do drogi nr 4 i podjazd pod byłą kopalnie w Siedlcu, potem zjazd przejazd przez Siedlec i znowu podjazd pod Siedlec Górny, następnie zjazd do drogi wojewódzkiej 967 - tą drogą jechałem pierwszy raz. Drogą 967 miałem wrócić do Łapczycy ale stwierdziłem, że mogę jeszcze przejechać się drogą po zboczu Czyżyczki, którą odkryłem jakiś czas temu. Skręciłem więc pod Allegrą w prawo i skierowałem się na Nieszkowice Małe, po przejechaniu około kilometra skręt w lewo i wąską drogą mocno pod górę. W sumie od wyjazdu na drogę wojewódzką aż do szczytu wyżej opisanej drogi w zasadzie było cały pod górę w sumie podjazd dość ciężki z wysokości 212 m npm na prawie 300, droga kończy się w miejscu końca serpentyn szosie Czyżyczka - Zawada, którą zwykle jeżdżę na sam szczyt wzgórza, natomiast ta droga po zboczu jest całkiem ciekawa i idealnie nadaję się na szybki trening. Po podjeździe zjazd do drogi 966 i tą drogą do Łapczycy. W Łapczycy przejechałem już po nowym moście, który w zasadzie jest gotowy, choć dla ruchu samochodowego jeszcze zamknięty.
Galeria wycieczki
Wyścig Solidarności i Olimpijczyków - etap 2
Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano:30.06.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie, wyścig kolarski
- DST: 26.47 km
- Teren: 1.00 km
- Czas: 01:15
- VAVG 21.18 km/h
- VMAX 59.34 km/h
- Temp.: 23.0 °C
- Podjazdy: 449 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Rajbrotu zobaczyć 2 etap wyścigu kolarskiego Solidarności i Olimpijczyków wyjechałem na szczyt wzgórza pomiędzy Muchówką a Lipnicą Murowaną - tu był najwyższy punkt na trasie 2 etapu z Krosna do Krakowa.
Wyjazd na wyścig planowałem od dłuższego czasu, ale prognozy pogody na ten dzień były katastrofalne, zapowiadali deszcz, burze z gradem, więc wydawało mi się, że będę musiał zrezygnować z wyprawy. Rano pogoda wydawała się potwierdzać prognozy, ale około południa zaczęło się rozjaśniać i zdecydowałem się, że jednak jadę tyle, że nie z Łapczycy a z Nowego Wiśnicza. Drogę do Nowego Wiśnicza pokonałem, więc samochodem, zaparkowałem pod cmentarzem komunalnym, wsiadłem na rower i ruszyłem na trasę. Postanowiłem pojechać na wzniesienie pomiędzy Muchówką a Lipnicą Murowaną na drodze 966 w pobliżu Kamieni Brodzińskiego. Na początek przejazd przez Wiśnicz a potem droga pod górę w kierunku Leksandrowej drogą 965 w tą stronę tą trasą jeszcze nie jechałem. Droga w zasadzie od samego Wiśnicza aż do punktu kulminacyjnego w Połomiu Dużym wiedzie cały czas pod górę, podjazd może nie jest strasznie trudny, ale ciągła jazda pod górę męczy, a momenty wypłaszczeń dają tylko chwilową ulgę. Podjazd kończy się na wysokości 409 m npm, po prawej mijamy maszt chyba telefonii komórkowej a po lewej mamy piękną panoramę na okoliczne wzgórza. Dalej do Muchówki zjazd i pod kościołem skręciłem w drogę na Tymową. Tą właśnie drogą tyle, że w przeciwnym kierunku mieli jechać kolarze, najpierw mamy odcinek około kilometra po prostej a później zaczyna się podjazd. Gdy wsiadłem na rower w Wiśniczu widziałem, wielką czarną chmurę, na zjeździe do Muchówki zaczęło kropić na szczęście jednak padać na dobre nie zaczęło i podjazd w kierunku szczytu wzniesienia rozpocząłem bez deszczu. Na podjeździe droga prowadzi przez las, asfalt kiepski, ruch spory a na znaku tabliczka ostrzegająca przed 8% nachyleniem. Ja jednak nie odczułem jakiejś strasznej stromizny, fakt że trzeba kręcić pod górę przez jakiś kilometr, ale droga jest dość przyjemna w sumie pokonujemy tylko około 60 metrów różnicy wzniesień, więc naprawdę nie było wielkim problemów z podjazdem. Na szczycie wzniesienia najpierw zauważyłem tabliczki z oznakowaniem szlaku niebieskiego przy którym znajdują się Kamienie Brodzińskiego, kawałek dalej mamy parking, hotel i Gospodę pod Kamieniem. Tu postanowiłem poczekać na peleton, zjechałem jeszcze kawałek dalej żeby zobaczyć czy nie ma bardziej stromego odcinka przed szczytem, ale niestety niżej były co prawda piękne widoki, ale droga się wypłaszczała, więc ostatecznie stwierdziłem, że czekam na wyścig na szczycie.
W oczekiwaniu na wyścig podjechałem jeszcze na miejsce w którym widziałem oznakowania szlaku, ale nie było żadnej tabliczki jak daleko jest do Kamieni Brodzińskiego, więc postanowiłem, że pojadę tam po wyścigu. Wróciłem na miejsce i czekałem, najpierw wyszło słońce, ale tuż przed godziną 17 zaczęło dość intensywnie kropić. Pelton w najbardziej optymistycznym wariancie miał być na premii lotnej w Lipnicy Murowanej o godzinie 17:00 tym czasem już o 16:55 zaczęły pojawiać się samochody i motocykle z kolumny wyścigu, a o godzinie 17:00 zobaczyłem jak moim kierunku zmierza 4 kolarzy z ucieczki. Byli to Konrad Czajkowski (Team BGŻ), Adam Wadecki (Polska Elita), Maksym Vasyliev (ISD – Lampre Continental) i Bartosz Warchoł (Polska Młodzieżowa), który na szczycie mieli pewnie około minuty przewagi na peletonem. Zarówno ucieczka jak i peleton wjeżdżali na szczyt dość wolno, więc jednak podjazd dał im się solidnie we znaki. Za peletonem przejechał jeszcze sznurek pojazdów technicznych, nie było żadnych maruderów, więc szybko pojawiły się samochody, które wcześniej zostały zatrzymane przez wyścig, nie pozostało mi nic innego jak wybrać się pod Kamienie Brodzińskiego.
Pierwszy odcinek szlaku niebieskiego pokonałem rowerem, ale w ostatnie metry stromego podejścia, wąską leśną ścieżką poprzecinaną korzeniami drzew musiałem już wypchać. Na rowerze górskim może dało by się ten odcinek też wyjechać, ale na moim crossie nie miało to sensu. Na szczycie wzniesienia znajduję się grupa kilku wielkich kamieni zwanych Kamieniami Brodzińskiego. Jak podaję wikipedia są to ostańce wierzchowinowe (dokładniej twardzielce) – twardsze skały, które przetrwały erozję. Czas ich uformowania do obecnej postaci liczy się na kilkaset tysięcy lat (czas powstania samych skał to ponad 65 mln lat). Największy jednak wpływ na ich powstanie miała epoka lodowcowa, a zwłaszcza ostatnie zlodowacenie. Składają się z piaskowca istebniańskiego dolnej płaszczowiny śląskiej, powstałych w czasie późnej kredy Kamienie znajdują się na szczycie wzgórza Paprotna na wysokości 436 metrów npm. Zrobiłem więc dokładną sesję fotograficzną i ruszyłem w drogę powrotną, po drodze zjadłem jeszcze kilka jagód rosnących przy ścieżce i po chwili byłem znowu na asfalcie, którym ruszyłem w kierunku Lipnicy Murowanej, a więc drogą którą kolarze pokonywali pod górę.
Do samej Lipnicy mamy cały czas zjazd, w sumie do pokonania jest przeszło 120 metrów w pionie. Na rynku w Lipnicy jedynym śladem, że w tym miejscu była lotna premia, była kreska na asfalcie, więc nie zastanawiając się długo ruszyłem do Wiśnicza. Na początek oczywiście dość męczący podjazd, a później głównie zjazdy do rynku w Nowym Wiśniczu. Na sam koniec finisz pod górę na parking przy cmentarzu. W sumie pokonałem 26 km i 449 metrów różnicy wzniesień przy średniej prędkości prawie 21 km/h, więc poszło mi całkiem nieźle, szczególnie że średnia mocno mi opadła podczas jazdy przez las do Kamieni Brodzińskiego. Mimo katastrofalnych prognoz pogody, było całkiem nieźle, co prawda przejazdowi kolarzy towarzyszył lekki deszczyk, ale już po chwili świeciło słońce, a gdy wracałem do Łapczycy wypogodziło się na całego.
Właśnie skończył się czerwiec, był to dla mnie bardzo udany miesiąc, podczas 13 wyjazdów pokonałem 448 kilometrów w tym zaliczyłem rekordową wycieczkę do Tarnowa - 133 km. Forma jest całkiem niezła, na lipiec planuję wyprawę Białystok - Wilno - Białystok z nauczycielami z Gimnazjum w Niepołomicach mam nadzieję, że się uda i pogoda dopisze - choć prognozy znowu są dość niepokojące.
Galeria wycieczki
Terenowo po lesie
Poniedziałek, 27 czerwca 2011 | dodano:27.06.2011 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
- DST: 17.30 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 01:08
- VAVG 15.26 km/h
- VMAX 58.54 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 301 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Terenowa wycieczka po lesie Skarbowym i lesie Kopalińskim. Nie jeździłem w trudniejszym terenie od maratonu w Zabierzowie, tamte zawody dały mi ostro w kość jak również poważnie nadwyrężyły mój rower ostatnio, więc jeździłem głównie na szosie, dziś jednak postanowiłem spróbować terenu w okolicznych lasach.
Co prawda w lesie Skarbowym i lesie Kopalińskim byłem do tej pory ledwie po razie, ale pamiętałem, że łatwo nie będzie. Teren jest mocno pagórkowaty a drogi leśne dość nierówne - z takim własnie wyzwaniem postanowiłem się zmierzyć. Z domu ruszyłem na drogę nr 4 wdłuż której przejechałem pod kościół, w tym miejscu w prawo odchodzi droga prowadząca do przysiółka Podlas. Droga co prawda asfaltowa ale dość stroma, więc od początku było ciężko, za ostatnim domem droga zamienia się w ścieżkę przez pola którą można dotrzeć do lasu Skarbowego. Tym razem nie popełniłem takiego błędu jak przed rokiem i od razu wjechałem w las we właściwym miejscu. Pierwszy odcinek to wąska ale w miarę dobra ścieżka między drzewami, którą po niecałym kilometrze dotarłem do szerokiej szutrowej drogi prowadzącej do Pogwizdowa, ja jednak pojechałem w lewo z powrotem w kierunku Łapczycy, na tym odcinku najpierw mamy zjazd a potem lekki podjazd do skrzyżowania dróg leśnych. W tym miejscu możemy jechać do Łapczycy lub za oznakowaniami szlaku do Bochni (Kopalin) lub do Dołuszyc - ja wybrałem drogę do Dołuszyc. Zgodnie z oznakowaniami szlaku jest to odcinek 2,5 km który prowadzi cały czas w dół, ani raz nie obróciłem korbą i dojechałem do drogi asfaltowej Bochnia - Pogwizdów. W tym miejscu zacząłem się zastanawiać co robić dalej, miałem pomysł ponownie wjechać do lasu Skarbowego i udać się ścieżką w kierunku Kopalin, ale ostatecznie postanowiłem spróbować niebieskiego szlaku pieszego prowadzącego przez las Kopaliński do Pogwizdowa. Co prawda wiem z doświadczenia, że szlaki piesze często bywają trudno przejezdne, ale pojechałem. Od samego początku było mocno pod górę, ale jak się okazało stromizna na tym szlaku to najmniejszy problem, droga była katastrowalna, cała z olbrzymin koleinach w których miejscami stała woda, więc odcinek około 2 kilometrów po szlaku aż do dobrze utwardzonej drogi leśnej z Kopalin do Pogwizdowa pokonałem bardzo powoli miejscami prowadząc rower. Droga dla mnie całkiem nie przejezdna, stromizny miejscami duże ale przy dobrej drodze byłyby do pokonia, jednak na takiej ścieżce kompletnie nie mogłem sobie poradzić:( W końcu jednak dotarłem do wspomnianej wyżej drogi, którą pokonywałem już kiedyś w 2008 roku jadąc z Nowego Wiśnicza do Łapczycy. Tą drogą wyjechałem na skraj lasu i dalej dotarłem do Pogwizdowa, szlak pieszy prowadzi jeszcze dalej przez las i miejscami łączy się z czerwonym szlakiem rowerowym ale tego odcinka spróbuję może kiedy indziej.
Dalej pojechałem znaną mi już dobrze drogą prowadzącą w kierunku Czyżyczki, czyli trasą widokową Via Panoramica, porobiłem więc kilka zdjęć, zatrzymałem się pod zbiornikiem na wodę takim samym jak stoi na Czyżyczce. Po drodze minąłem kilku rowerzystów, których spotkałem wcześniej w lesie Skarbowym i w końcu dojechałem do skrętu w las oznakowanego jako niebieski szlak rowerowy. Jadąc tą drogą w kierunku Łapczycy zatoczyłem pętle i ponownie znalazłem się na opisanym wyżej skrzyżowaniu szlaków, tym razem skręciłem na Łapczycę, droga do samej drogi nr 4 prowadzi cały czas mocno w dół, najpierw przez las a potem już po asfalcie, na 4 wyjechałem na wysokości sklepu z meblami sosnowymi. Przejechałem, więc szosę i do domu dotarłem chodnikiem wdłuż drogi.
W sumie wycieczka udana, zaliczyłem co prawda mały wypadek zaraz na początku jazdy przez las - uderzyłem tylnym kołem w szlaban i kloczek hamulcowy zaklinował mi koło, ale potem już bez problemu. Nieprzejezdny odcinek przez las Kopalińskiego strasznie odniżył mi średnią wyjazdu, ale cóż takie trasy też trzeba ćwiczyć jeśli chcę startować w zawodach terenowych:) Jak dojeżdżałem do domu usłyszałem przy hamowaniu niepokojący dzwięk, tylne klocki hamulcowe zdarły się już całkowicie, chyba nie mogę dalej odkładać remontu, trzeba wymienić hamulce i podratować amortyzator bo dziś nie działał tak jak trzeba. Chyba co jakiś czas będę sobie robił takie próby terenowe, to ciekawa odmiana po kilometrach szosowych a lasy w pobliżu Łapczycy napewno kryją jeszcze wiele ciekawych tras.