Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Krynica - Przełęcz Krzyżowa

Sobota, 6 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria pieszo, wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 6.58 km
  • Teren: 4.00 km
  • Czas: 01:42
  • VAVG 3.87 km/h
  • VMAX 6.00 km/h
  • Temp.: 28.0 °C
  • Kalorie: 120 kcal
  • Podjazdy: 324 m
  • Aktywność: Wędrówka
Po udanym teście nosidełka, dziś postanowiliśmy zdobyć Jaworzynę Krynicką - oczywiście na szczyt zamierzaliśmy wjechać kolejką, ale żeby nie było za łatwo to z Krynicy do dolnej stacji kolejki w Dolinie Czarnego Potoku postanowiliśmy dojść szlakiem zielonym przez Przełęcz Krzyżową. Niby blisko ale jak się okazało droga ta była jednak sporym wyzwaniem.

Samochód zostawiliśmy w centrum Krynicy i drogę. Na początek po asfalcie a potem po kostce brukowej, ale to mocno w górę ulicą Zieloną. Od samego rano było bardzo gorąco a Emilce wyraźnie nie bardzo się dzisiejsza wycieczka podobała i w zasadzie od samego początku była marudna. Po przejściu ul. Zielonej weszliśmy w las, droga cały czas prowadziła stromo pod górę, zrobiliśmy mały postój po którym Emilkę z krzykiem wsadziliśmy z powrotem do nosidełka. Po kilkudziesięciu minutach doszliśmy na Przełęcz Krzyżową (769 m npm) gdzie musieliśmy zrobić dłuższy postój. Wyjęta z nosidełka Emilka moment odzyskała dobry humor, niestety oo przerwie gdy wsadzaliśmy ją do nosidełka znów ryk:( 

Na szczęście teraz już było tylko w dół i stosunkowo blisko do Doliny Czarnego Potoku, gdzie znajdowała się stacja kolejki. Kupiliśmy bilety i wyjechaliśmy na Jaworzynę, na szczycie Emilka strasznie rozrabiała, biegała i zbierała kamienie:) Nie zbyt spodobał jej się już sam zjazd na dół, zacząłem się obawiać jak z powrotem wrócimy do Krynicy. Emilka nawet nie chciała słyszeć o ponownym wejściu do nosidełka i uciekała po całym parkingu, żebym jej nie wsadził. Wpadłem na pomysł, że pójdę sam i przyjadę samochodem, ale po chwili namysłu postanowiliśmy jednak wsadzić Emilkę i siłę do nosidełka. 

Podejście ponownie do przełęczy było ciężkie zarówno fizyczne (stromo) jak i psychiczne bo dziecko prawie cały czas płakało. Na przełęczy znów zrobiliśmy postój, Emilka od razu poczuła się lepiej i po przerwie o dziwo nawet w nosidełku nie było już tak źle. Spokojnie zeszliśmy sobie do Krynicy szlakiem zielonym. Planowałem co prawda zejście szlakiem niebieskim, ale w tej sytuacji postanowiłem wybrać najkrótszą możliwą drogę do samochodu.

Ta wycieczka trochę mnie zdołowała, okazało się że Emilka nie bardzo chcę siedzieć w nosidełku i nie bardzo podoba jej się dłuższe chodzenie po górach. W planie na ten rok mieliśmy podejście do Morskiego Oka, ale w tej sytuacji trzeba będzie z tego zrezygnować.

Po południu poszliśmy jeszcze na zakupy do Tylicza, przy okazji zwiedziliśmy cerkiew grekokatolicką i zabytkowy drewniany kościół. Emilka o dziwo siedziała w nosidełku dość spokojnie, więc może nie będzie jednak tak źle:)

Spacer z Emilką na plecach po Tyliczu

Piątek, 5 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria wycieczki piesze, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 6.00 km
  • Teren: 2.00 km
  • Czas: 01:30
  • VAVG 15:00 km/h
  • VMAX 10:00 km/h
  • Temp.: 25.0 °C
  • Kalorie: 600 kcal
  • Podjazdy: 56 m
Na długi weekend pojechaliśmy rodzinnie do Tylicza oddalonego o 6 km od Krynicy. Podczas pobytu w górach mieliśmy testować nosidełko na dziecko z zamiarem wędrówki po górach.

Na początek zrobiliśmy sobie kontrolny spacer po Tyliczu. Emilka przy wkładaniu trochę się buntowała, ale potem nawet siedziała spokojnie. Wychodziliśmy dwa razy, najpierw koło południa na obiad i zakupy a potem drugi raz po południu już bardziej zwiedzać (dane wycieczki, tylko z drugiego wyjścia).

Po południu poszliśmy najpierw na rynek w Tyliczu a potem na powstałą niedawno Golgotę. Znajdujący się na wzgórzu za nowym kościołem parafialnym obiekt jest imponujący. Najpierw idzie się ścieżkami w kierunku wysokiej kamiennej wieży, a potem wąskim korytarzem osiąga się szczyt wieży na której stoi krzyż. Całość naprawdę ładna, warto obejrzeć.

Miałem jeszcze plan wyjść na któreś z okolicznych wzgórz, ale nie bardzo wiedziałem którędy. Postanowiłem więc udać się szlakiem czarnym prowadzącym do Krynicy. Przeszliśmy jednak tylko odcinkiem prowadzącym po asfalcie, dalej było straszne błoto, więc zrezygnowaliśmy ze wspinaczki. Inną drogą wróciliśmy do rynku w Tyliczu, gdzie zjedliśmy lody i następnie wróciliśmy na kwaterę.

Pierwsze testy nosidełka wypadły pomyślnie, Emilka nie protestowała a mi szło się nawet nie najgorzej, choć ciężar wiercącego się brządąca czułem wyraźnie.

W Boże Ciało rowerem po Puszczy z Emilką

Czwartek, 4 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 0-20 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Z córką, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 11.10 km
  • Czas: 00:32
  • VAVG 20.81 km/h
  • VMAX 26.00 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • HRmax: 140 ( 74%)
  • HRavg 110 ( 58%)
  • Kalorie: 100 kcal
  • Podjazdy: 20 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Popołudniowa wycieczka z żoną i córką do Puszczy Niepołomickiej. W Boże Ciało jak zwykle pogoda była taka sobie, ale na szczęście nie padało, więc po południu załadowałem córkę na rower, wyjątkowo zabrałem z sobą też żonę i ruszyliśmy na wycieczkę rowerową.

Z córką zwykle jeżdżę na plac zabaw i z powrotem, dziś postanowiłem wybrać się dalej, czyli na zarządzamy przez Nadleśnictwo plac przy leśniczówce na Sitowcu.

Na miejsce dojechaliśmy dość sprawnie i na miejscu nadszedł czas na odpoczynek i zabawę, nawet słońce wyszło zza chmur i zaczęło świecić na całego. Po dłuższej przerwie ruszyliśmy z powrotem do Niepołomic z zamiarem odwiedzenia jeszcze placu zabaw. Niestety w drodze powrotne Emilka dość mocno rozrabiała, wykładając swoje nogi na moje plecy. Nie jest to oczywiście zbyt przyjemne, niestety moja córka nie toleruje przypinania nóg do krzesełka, krzyczy wtedy wniebogłosy, musiałem więc próbować jej wytłumaczyć, że ma tak nie robić. Oczywiście maluch wiele sobie z moich uwag nie robi, więc droga powrotna była dość uciążliwa.

Dopiero plac zabaw zaspokoił potrzebę ruchu u mojej córki, potem jeszcze lody i do domu pakować się na wyjazd do Tylicza.

Baczków w grupie

Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 44.02 km
  • Czas: 01:27
  • VAVG 30.36 km/h
  • VMAX 46.13 km/h
  • Temp.: 26.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 140 ( 74%)
  • Kalorie: 1750 kcal
  • Podjazdy: 80 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Rano wykręciłem nowy rekord do pracy i po południu w zasadzie miałem odpoczywać, ale Krzysiek namówił mnie na kolejny wspólny trening na szosie. Po wczorajszym pagórkowatym treningu dziś miało być płasko, czyli przez Puszczę do Baczkowa.

Wczoraj to ja głównie prowadziłem grupę, a dodatkowo dzisiejszy wyjazd do pracy też dał mi trochę w kość i bolały mnie trochę mięśnie, więc dziś grupę prowadził Krzysiek. Całkiem dobrym tempem dojechaliśmy do Sitowca, gdzie dałem Krzyśkowi zmianę. W rezultacie na segmencie na Drodze Królewskiej wykręciliśmy całkiem niezły czas 11:24 (średnia 33,76 km/h - drugi mój wynik na GC). Na dojeździe do Żubrostrady, trochę zwolniliśmy, ale potem Krzysiek ponownie rozkręcił tempo w okolicach 30 km/h. Tak jechałem sobie spokojnie gdzieś do połowy Żubrostrady, gdzie postanowiłem ruszyć w ucieczkę:) Zza pleców Krzyśka bardzo mocno zaatakowałem, dokręciłem do 46 km/h i szybko odjechałem od peletonu, oczywiście po chwili spuchłem, prędkość spadła najpierw do 40 km/h a potem do 35-36 km/h. Dzięki atakowi szybko zyskałem spory dystans przewagi, który starałem się utrzymywać jadąc w okolicach 35 km/h. Pod koniec Żubrostrady, zacząłem powoli tracić parę, ale mimo wszystko udało mi dojechać do końca lasu z bezpieczną przewagą nad peletonem, ustanawiając przy okazji nowy rekord na segmencie a3 (Droga Królewska + Żubrostrada) czas 31:21, średnia 32,58 km/h - wynik ten daje mi obecnie 3 miejsce na GC.

Dalej już spokojnie dojechaliśmy do sklepu w Baczkowie, gdzie zrobiliśmy sobie postój. W drodze powrotnej jechaliśmy cały czas tempem na 30 km/h z kilometrowymi zmianami. Zmieniałem się głównie ja z Krzyśkiem, Maciek wyszedł na razie tylko raz ma zmianę, ale jak potrenuje to będziemy gonili go częściej na zmianę:) Jazda kilometr z przodu i kilometr na kole pozwala na odpoczynek, ale gdybyśmy jechali kilometr z przodu i dwa na kole, to myślę, że bez problemu można by tempo podkręcić do jakiś 32 km/h. 

Wycieczka udana, tempo niezłe, rekord na segmencie do Mikluszowic, choć muszę przyznać, że przyjechałem do domu dość zmęczony.

Praca #16 - na szosówce - znów rekord

Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 27.53 km
  • Czas: 00:52
  • VAVG 31.77 km/h
  • VMAX 40.80 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • HRmax: 176 ( 94%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie: 644 kcal
  • Podjazdy: 72 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
3 czerwca i trzeci raz w czerwcu rowerem do pracy. Dziś miało być całkiem lajtowo, ale jechało mi się dobrze, więc tempo było wysokie. GC nie zmierzył mi segmentu na Drodze Królewskiej, ale pokonałem go ze średnią około 31,54 km/h i na wylocie z lasu miałem średnią około 31 km/h. Stwierdziłem, więc że jest szansa na dobry wynik i jeszcze przyspieszyłem. Średnia rosła a ja dociskałem z całej siły, postanowiłem też wcześniej niż zwykle rozpocząć mocny finisz na metę, więc na jakieś 2 kilometry przed szkołą wrzuciłem twardsze przełożenie i przyspieszyłem. 

Już w samej Woli Zabierzowskiej zobaczyłem, że jestem na styku rekordowego czasu, więc do samej mety pełnym gazem. Ostatecznie wykręciłem czas 25:21 czyli o 4 sekundy lepiej niż dotychczasowy rekord.

Pracy jechało mi się ciężko, na długich odcinkach było pod wiatr. Z trudem utrzymywałem średnią powyżej 30 km/h, przejazd przez Rynek oczywiście sprawił, że średnia jeszcze spadła, mimo wszystko udało mi się zanotować czas poniżej 53 minut na całej trasie i średnią 31,2 km/h.
Na segmentach:
- do pracy - brak pomiaru (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 25:21; średnia: 32,1 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:34; średnia: 30,4 km/h.

Szosowo z Maćkiem i Krzyśkiem

Wtorek, 2 czerwca 2015 | dodano:03.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach
  • DST: 25.55 km
  • Czas: 00:56
  • VAVG 27.38 km/h
  • VMAX 64.20 km/h
  • Temp.: 20.1 °C
  • HRmax: 186 ( 99%)
  • HRavg 146 ( 78%)
  • Kalorie: 610 kcal
  • Podjazdy: 203 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Około godziny 19 wybrałem się na wieczorny trening szosowy z Maćkiem i Krzyśkiem po okolicznych górkach.

Od dziś moim podstawowym i jedynym rowerem szosowym jest stary poczciwy Peugeot, Lapierra sprzedałem Krzyśkowi. Dziś nadszedł czas na sprawdzenie nowego napędu w moim rowerze na górkach - po zmianie wolnobiegu dysponuję zdecydowanie lżejszymi przełożeniami.

Na początek jedziemy z Krzyśkiem do rynku gdzie czeka Maciek, z rynku jedziemy do Staniątek, przejeżdżamy pod torami i przed nami staje pierwszy podjazd Staniątki Górne - cisnę z całej siły i na szczycie osiągam czas 0:46,6 średnia 31,9 km/h (rekord poprawiony o 5 sekund).

Dalej zjazd i jedziemy na Winnicę. Chciałem się rozpędzić i wziąć podjazd na maksa, ale od początku górki coś mi nie szło, prędkość szybko spadła i na koniec użyłem nawet mojego nowego lekkiego biegu czyli 39x28 - powiem szczerze, że dzięki takiemu przełożeniu udało mi się do samego końca utrzymać dość dobrą kadencje. Rekordu oczywiście nie było, słabo zacząłem i szybko się zmęczyłem, ostatecznie wykręciłem czas: Winnica - long 2:23,4 średnia 19,54 (gorzej od rekordu o prawie 20 sekund), Gruszki (krótsza wersja) 1:50,4 średnia 19,09 km/h (gorzej od rekordu 15 sekund).

Dalej zjazd i skręcamy w prawo na Brzezie, przed nami podjazd Brzezie - kominki. Tym razem nie jechałem na rekord, pod pierwszą górkę, prowadził Krzysiek, dopiero później lekko przyspieszam i jadę do przodu, na serpentynach wrzucam najlżejsze i dobrą kadencją wkręcam na szczyt - nawet bez nadmiernego wysiłku. Dzisiejszy czas 4:09,7 średnia 20,39 km/h, wynik jest gorszy od rekordu z przed 3 dni o 15 sekund, ale dziś zacząłem znacznie wolniej - na tym segmencie mam jeszcze duże rezerwy i myślę, że niedługo tu czas poprawię.

Z Brzezia zjeżdżamy przez Łysokanie do Szarowa - piękny długi zjazd, potem czeka nas niewielki podjazd pod kościół w Szarowie i zapada decyzja, że atakujemy podjazd pod OSP w Dąbrowie w wersji krótkiej. Zjeżdżam w dół, rozpędzam rower i całych sił wpadam na segment, prędkość początkowa około 36 km/h, im wyżej to stromiej i redukuję biegi, pod sam koniec wrzucam 39x28 i o dziwo udaje mi się na tym przyspieszyć. Na szczycie mega zmęczenie, ale rekord wydaje się pewny, ostatecznie wykręciłem czas 1:19,6 średnia 20,29 km/h (wynik poprawiony o prawie 11 sekund). 

Dalej zjazd i kolejny segment Wietrzna prosta Staniątki - cisnę z całej siły, a na moje koło załapał się Maciek, udało mi się go zgubić dopiero na ostatnich metrach segmentu, do skrzyżowania dojeżdżam ostatkiem sił, ale jest kolejny rekord: 1:40,0 średnia 36,01 km/h (poprawa o 2,7 sekundy).

Na koniec wycieczki pozostaje nam segment na Dębowej, w zasadzie miałem go sobie odpuścić, ale Krzysiek namawia mnie na walkę. Cisnę od początku z całych sił, a Krzysiek za mną jak cień na kole. W końcówce trochę słabnę, ale rekord jest 1:06,2 średnia 43,86 km/h (poprawa o 1,3 sekundy), ale co ciekawe jadący za mną Krzysiek notuję lepszy o 1,2 czas. Ciekawe z czego to wynikło, czy dogonił mnie na początku segmentu, czy też może jego odczyt z koła okazał się dokładniejszy niż mój szacowany tylko na podstawie GPSa? Druga sprawa jest taka, że ja zjechałem z segmentu ledwo żywy, a Krzysiek nawet nie zdradzał oznak większego zmęczenia, jednak jazda na kole jest dużo łatwiejsza:)

Wyjazd udany, pobiłem rekordy na 4 segmentach, nowe, miększe przełożenie okazało się bardzo pomocne w utrzymaniu dobrej kadencji na bardziej stromych odcinkach.

Praca #15 - na szosówce - rekordowo

Wtorek, 2 czerwca 2015 | dodano:03.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, samotnie
  • DST: 28.00 km
  • Czas: 00:54
  • VAVG 31.11 km/h
  • VMAX 38.90 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • HRmax: 176 ( 94%)
  • HRavg 148 ( 79%)
  • Kalorie: 677 kcal
  • Podjazdy: 40 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Początek czerwca rozpieszcza piękną, słoneczną pogodą, więc 2 czerwca po raz drugi jadę rowerem do pracy. Przy okazji testuję, też zmontowany wczoraj nowy napęd do mojego Peugeota. 

Przez miasto dość szybko na przełożeniu 39/14, pod Zajazdem Królewskim średnia w okolicach 28 km/h. Na Drodze Królewskiej zaczynam się rozpędzać, wrzucam na błat i zonk, łańcuch spada. Muszę się więc zatrzymać i go nałożyć, coś wyraźnie mam problem z regulacją przedniej przerzutki. Próbuje uzyskać stan w którym nie będzie tarć ani na przełożeniu 39/14, ani na 39/28, wczoraj w miarę mi się to udało, ale jak się okazuje, przerzutka przerzuca za daleko przy przełożeniu 52/14 - będzie to trzeba jeszcze podregulować. Ponownie rozpędzam rower i jadę na przełożeniu 52/18, kręci mi się dość dobrze i uzyskuję niezłą prędkość. Na wylocie z lasu mam średnią w okolicach 30,5 km/h. Przez Zabierzów kręcę dalej równym tempem w granicach 33-34 km/h i moja średnia przekracza 31 km/h. Powoli zbliżam się do rekordowej średniej na tej trasie 31,7 km/h. Na ostatnich 1300 metrach finiszuję, wrzucam twardsze przełożenie osiągając prędkość w granicach 36-38 km/h. Pod szkołą zatrzymuję stoper na czasie 25:25 (średnia 32,1 km/h) - jest więc nowy rekord poprzedni rekord poprawiony o 18 sekund, co przy tym poziomie to już sporo. Do tego przecież musiałem się zatrzymać i nakładać łańcuch co wybiło mnie z rytmu, myślę że czas poniżej 25 minut jest do osiągnięcia.

Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że segment na Drodze Królewskiej pokonałem dość wolno - czas powyżej 13 minut średnia 29,3 km/h, potężne przyspieszenie nastąpiło więc dopiero po wyjeździe z lasu.

W drodze powrotnej niestety bardzo mocno wiało, na odcinku do lasu cisnąłem bardzo się męcząc i patrząc jak spada mi średnia. W lesie już na szczęście tak nie wiało i udało mi się przyspieszyć, zrobiłem nawet całkiem niezły czas na segmencie 11:56. W mieście oczywiście trochę straciłem, ale w sumie na całej trasie osiągnąłem niezłą średnią 31,3 km/h.
Na segmentach:
- do pracy - 13:08 średnia 29,3 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:56 średnia 32,3 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,60 km; czas: 25:25; średnia: 32,1 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,89 km; czas: 27:16; średnia: 30,5 km/h.

Praca #14 - na szosówce

Poniedziałek, 1 czerwca 2015 | dodano:02.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.00 km
  • Czas: 00:54
  • VAVG 31.11 km/h
  • VMAX 36.30 km/h
  • Temp.: 19.0 °C
  • Kalorie: 1057 kcal
  • Podjazdy: 80 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Czerwiec wita mnie piękną, słoneczną pogodą, postanawiam więc jechać ponownie rowerem do pracy. Dziś tempo niższe,ciągnę w granicach 30 km na godzinę, starając się jechać dość równo. Idzie mi to w miarę sprawnie i bez większego wysiłku, niestety nie do końca mogę kontrolować tętno, bo pas zostawiłem niestety w domu.

Ostatecznie wykręcam czas poniżej 27 minut, do rekordu niby daleko, ale czas całkiem przyzwoity.

W drodze powrotnej cisnąłem bardzo mocno, udało mi się wykręcić całkiem niezły czas na segmencie na Drodze Królewskiej. Niestety na ulicach miasta mocno straciłem, tym bardziej, że na ulicy Pięknej spadł mi łańcuch przy przerzucanie na dużą tarczę z przodu. Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas przyzwoity ale daleki od rekordowych.

Przygoda z łańcuchem skłoniła mnie do przeprowadzenia regulacji roweru. W zasadzie w ostatnią sobotę myłem rower i czyściłem napęd, ale po tej operacji z mojego napędu zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Zmierzyłem, więc dzisiaj łańcuch i stwierdziłem, że kwalifikuje się do wymiany. Już wcześniej zastanawiałem się na wymianą łańcucha i wolnobiegu w moim rowerze, znalazłem nawet na allegro wolnobiegi szosowe firmy Sunrace i poważniej zastanawiałem się nad zakupem. Jednak na forum szosa.org wyczytałem, że niektórzy montują do starych szosówek wolnobiegi Shimano TZ20 (14-28) - sprzęt co prawda nie do końca szosowy, ale podobno do szosy się nadający. Kiedyś dawno temu nabyłem taki właśnie wolnobieg z myślą o modernizacji mojego komunijnego Torino, nigdy go nie użyłem i leżał sobie w szafie, do tego zdałem sobie sprawę, że posiadam też nowy łańcuch HG50, który kupiłem przed rokiem do crossa, postanowiłem, więc zmienić napęd w mojej szosówce.

Sama wymiana przebiegła bez większych komplikacji, trochę trudności sprawiła mi regulacja przerzutek, ale w końcu i ta operacja dobiegła końca. Było już późno, więc zdążyłem zrobić tylko krótki test. Pierwsze wrażenie to cisza, napęd chodzi cichutko w porównaniu z poprzednim. Nowy wolnobieg to co prawda taniocha, ale za to założyłem całkiem przyzwoity łańcuch. Zmieniły mi się trochę przełożenia w rowerze, dawniej dysponowałem rozkładem 13-15-17-19-21-24, teraz mam 14-16-18-21-24-28. Bałem się, że moja przerzutka nie poradzi sobie tą 28 zębową koronką, ale problemów nie ma żadnych. Przed modernizacją dysponowałem przełożeniami od 52/13 (4) do 39/24 (1,625), teraz mam 52/14 (3,71) do 39/28 (1,39). Teraz mam, więc miększe przełożenia, będę miał lżej pod górkę, będę musiał się spróbować z okolicznymi górkami. Jeśli chodzi o najtwardsze przełożenia, to i tak w zasadzie nigdy go nie używałem, więc myślę, że tu nie będzie problemów.
Na segmentach:
- do pracy - 12:32 średnia 30,7 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)

Do pracy:
dyst.: 13,57 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:37; średnia: 30,2 km/h.

XIV Gwiaździsty Rajd Rowerowy

Niedziela, 31 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Rajdy rekreacyjne, Z uczniami
  • DST: 61.40 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 02:49
  • VAVG 21.80 km/h
  • VMAX 36.89 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 177 ( 94%)
  • HRavg 111 ( 59%)
  • Kalorie: 886 kcal
  • Podjazdy: 56 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Na niedzielę miałem zaplanowany kolejny już wyjazd z dziećmi na Gwiaździsty Rajd Rowerowy, który w tym roku odbywał się w Dziewinie na skraju Puszczy Niepołomickiej.

Z dziećmi byłem umówiony pod szkołą o godzinie 9:00, z domu ruszyłem o 8:27, postanowiłem jechać na Peugeocie, bo dojazd na metę rajdu miał prowadzić drogami asfaltowymi i dodatkowo na szosówce mam, zamontowany bagażnik. Tym razem jadę drogą główną, przez miasto jeszcze nie zbyt szybko i na obwodnicy Niepołomic mam średnią jakieś 29 km/h, ale za skrzyżowaniem, mocno przyspieszam. Na tzw. Ruskie na początku Woli Batorskiej (5 km) dojeżdżam w czasie około 9:40 bijąc tym samym rekord ustanowiony dawno temu na Torino, do którego do tej pory coś nie mogłem się zbliżyć. Dalej cisnę z całych sił, mimo iż na niektórych odcinkach było trochę pod wiatr. W Zabierzowie w pod szkołą mam czas poniżej 20 minut (znów rekordowo), więc cisnę dalej. Pod szkołę w Woli Zabierzowskiej dojeżdżam w czasie 23:46 (dystans 12,97 - czyli jakieś 600 metrów bliżej niż przez las), średnia 32,7 km/h - było bardzo mocno.

Dalej to już wycieczka tempem rekreacyjnym z uczniami. Spod szkoły dojeżdżamy pod leśniczówkę Przyborów, gdzie czekamy na grupę z Niepołomic. Na postoju stopuję garmina i potem oczywiście zapominam go włączyć. Około 10:00 już wszyscy razem ruszamy Żubrostradą do Dziewina. Na miejscu piknik, konkurencje sportowe, losowanie nagród i około 15:30 jedziemy z powrotem. Postanawiam uskutecznić lekko terenowy skrót, jest bliżej, ale droga dość ciężka, szczególnie na szosówkę. Wracamy, więc na Żubrostadę, którą dojeżdżamy do końca Puszczy, a potem jedziemy pod szkołę, gdzie odstawiam uczniów - rajd można uznać za zakończony.

Trzeba jeszcze oczywiście wrócić do domu, jadę z koleżanką, ona jedzie na góralu, więc tempo jest dość wolne. Na segmencie na Drodze Królewskiej mamy czas 16:13 (23,8 km/h), mimo dość wolnego tempa, zaczynam być zmęczony. Kręcę na niższym przełożeniu, ale męczę się prawie tak, jak jadąc znacznie szybciej na twardszym przełożeniu. Do domu dojeżdżam około 17:30.

Wyjazd udany, pogoda dość dobra. Na odcinku z Niepołomic do Woli Zabierzowskiej zrobiłem mocny trening a potem już rekreacja. Znów popełniłem błąd polegający na nie włączeniu GPS i mój ślad jest krótszy o przeszło 7 km, jakoś nie mogę się to takiego działania Garmina przyzwyczaić. Jednak żeby tego uniknąć, to włączyłem sobie przypominanie o tym, że GPS nie jest włączony co minutę, może to pozwoli mi nie tracić śladów.

Na szosówkach z Krzyśkiem

Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach
  • DST: 21.30 km
  • Czas: 00:47
  • VAVG 27.19 km/h
  • VMAX 53.31 km/h
  • Temp.: 23.0 °C
  • HRmax: 183 ( 97%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie: 412 kcal
  • Podjazdy: 148 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatecznie postanowione, sprzedaje Lapierra, kupcem Krzysiek:) Z jednej strony trochę mi szkoda, bo to świetny rower, ale z drugiej strony jednak potrzebuję szosówki na większej ramie.

Krzysiek powoli próbuje się z rowerem szosowym, a dziś postanowił się sprawdzić na niewielkich na razie górkach. Ruszamy dość późno, bo dopiero o 18:20, na początek jedziemy do Staniątek, tempo mocno rekreacyjne. W Staniątkach trzeba się niestety przeprawić pod torami, wyłączam GPS w przejściu podziemnym i jak się potem okaże, zapomnę bo włączyć:(

Zaraz za torami pierwszy segment - Staniątki Górne, cisnę z całych sił, jadę na prawdę mocno, byłby rekord jak nic, ale GPS oczywiście nie działa. Jedziemy dalej i teraz kolej na Winnicę, tu nie jadę na rekord. Do połowy górki jadę równo z Krzyśkiem, ale on zaczyna redukować biegi, a ja już nie bardzo mam czym, więc jadę do przodu. Wyprzedzam Krzyśka dość mocno, ale zmęczenie na szczycie górki jest duże, prawie takie jak wtedy gdy jadę ją od początku na maksa - czasu oczywiście nie mam, bo GPS nie działał. Mniej więcej na Winnicy orientuję się w końcu, że garmin jest zastopowany włączam go i jedziemy dalej. Kolejny podjazd to Brzezie - Kominki, cisnę od początku mocno, pod koniec na serpentynach brakuję mi już trochę pary, ale udaje mi się wykręcić niezły czas - 3:54,9 średnia 21,7 km/h - miejsce na GC dopiero 10, bo tą drogą jeżdżą kolarze na etapie Małopolskiego Wyścigu Górskiego.

Z Brzezia wracamy tą samą drogą, w planie jest jeszcze podjazd z obu stron pod OSP w Dąbrowie, ale już w Brzeziu Krzysiek mówi, że nie podjeżdża od tej trudniejszej strony, więc jedziemy tylko będący po drodze podjazd Dąbrowa nr 1. Cisnę mocno pod górę, do pobicia czas sprzed kilku dni zrobiony na Lapierrze. Ostatecznie wykręcam czas 1:12,7 (średnia 28,81 km/h) i o przeszło 6 sekund poprawiam poprzedni rekord. 

Z Dąbrowy zjeżdżamy do Staniątek, rezygnując z trudniejszej wersji podjazdu pod Dąbrowę, kilka kilometrów zjazdu i rozpoczyna się nie lubiana przeze mnie wietrzna prosta w Staniątkach. Postanawiam zrobić tu segment, więc cisnę z całych sił. Dziś nie wieje, ale pozostałe trudności pozostają, droga ma kiepski asfalt, a w końcowej fazie lekko się wznosi. Początkowo mam bardzo wysoką prędkość, ale słabnę i średnia spada, resztkami sił dojeżdżam do skrzyżowania i odbijam w kierunku stacji w Staniątkach - segment ma 1 km długości, mój czas 1:42,7 (średnia 35,06 km/h) - daje mi to 2 miejsce na segmencie w GC.

Zjeżdżam do stacji kolejowej i postanawiam jeszcze raz pojechać pod górę, bo już wiem że segment z początku treningu nie został zanotowany. Jednak tym razem jadę znacznie wolniej i na dodatek na szczycie zwalniam, a segment kończy się dopiero na skrzyżowaniu, więc mój czas na segmencie jest dość kiepski. Przejeżdżamy pod torami i przed nami ostatni segment - Dębowa sprint. Przed segmentem zaczynamy się rozpędzać, ale okazuję się że na wysepce zwalniającej na początku segmentu robi się korek i musimy lekko zwolnić. W ulicę Dębową wpadam z prędkością około 34 km/h, szybko rozpędzam się do 44 km/h, przez próg zwalniający przelatuję na pełnej prędkości (grubsze opony Peugeota spokojnie na to pozwalają). Na końcu Dębowej zaczynam mieć powoli dość, ale siłą woli dociągam do mety z prędkością mniej więcej 41 km/h - rekord wydaje się być pewny. Jak się potem okazuje, pokonałem segment w czasie 1:07,5 (średnia 43 km/h) poprawiam poprzedni rekord o przeszło 7 sekund i wskakuję na 2 miejsce na GC.

Pozostaje nam już tylko kilkaset metrów do domu. Krzysiek niestety traci cały ślad, więc dziś nie mam porównania z jego wynikami. W sumie wyjazd udany, ustanowione rekordy do Brzezia, na łatwiejszej Dąbrowie i na sprincie na Dębowej, szkoda tylko rekordu na segmencie Staniątki Górne, bo podczas tego nie zarejestrowanego przejazdu rekord na pewno by był.