Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

21-40 km

Dystans całkowity:8860.74 km (w terenie 863.50 km; 9.75%)
Czas w ruchu:412:51
Średnia prędkość:21.46 km/h
Maksymalna prędkość:33334.00 km/h
Suma podjazdów:53296 m
Maks. tętno maksymalne:192 (102 %)
Maks. tętno średnie:155 (82 %)
Suma kalorii:75387 kcal
Liczba aktywności:294
Średnio na aktywność:30.14 km i 1h 24m
Więcej statystyk

Styczniowy Czarny Staw

Sobota, 17 stycznia 2015 | dodano:17.01.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 37.81 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 01:26
  • VAVG 26.38 km/h
  • VMAX 39.63 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 164 ( 87%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie: 982 kcal
  • Podjazdy: 102 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
17 stycznia - piękna, słoneczna pogoda, na termometrze około 14 stopni, trochę co prawda wiało, ale i tak należało iść na rower. Na pierwszy wyjazd w 2015 roku wybrałem się szosówką nad Czarny Staw w Puszczy Niepołomickiej.


Grudniowa wycieczka po Puszczy

Sobota, 20 grudnia 2014 | dodano:20.12.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 20.73 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 00:53
  • VAVG 23.47 km/h
  • VMAX 37.74 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • Kalorie: 703 kcal
  • Podjazdy: 94 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Sobota, piękna pogoda, 13 stopni ciepła, słońce - więc mimo iż miałem nie za wiele czasu to postanowiłem zaliczyć grudniową wycieczkę, tym samym zaliczyłem wycieczki rowerowe w każdym miesiącu 2014 roku.

Forma podczas wyjazdu już raczej bardzo słaba, na początku jechałem co prawda dość szybko po asfalcie, ale gdy tylko skręciłem do lasu (na szeroką szutrową drogę) od razu poczułem niemoc. Po przeprawieniu się przez Puszczę w Szarowie miałem do podjechania nie długi i dość łatwy pojazd, ale w obecnej formie nie okazał się on specjalnie łatwy. Potem seria zjazdów i powrót do domu.

Tym wyjazdem ostatecznie zakończyłem rowerowy sezon 2014, nie był jakoś specjalnie udany, co prawda kilometrażowo wyszło w sumie nieźle, ale był to sezon raczej mało ciekawych wycieczek. Naprawdę ciekawe wyjazdy to do wycieczka do Krynicy w maju i lipcowy wyjazd do Sandomierza - obie niestety jednodniowe, w tym roku nie zaliczyłem żadnej wyprawy z sakwami.

Dość udany miałem natomiast sezon startowy. Wraz z Krzyśkiem wziąłem udział w 5 imprezach na orientacje, z dwóch przywieźliśmy srebrnej medale: Ciupaga Orient w Jordanowie (trasa turystyczna) i Galicja Orient w Bolęcinie (2 dniowa, trasa piknikowa). Blisko medalu byliśmy również podczas Wiosennej Odysei w Miechowie, tam jedna zawaliliśmy trochę na ostatnim punkcie i skończyło się na 5 miejscu. Do tego doszło II miejsce w klasyfikacji generalnej Galicja Trophy na który to cykl składały się powyższe imprezy. Wystartowaliśmy jeszcze dwa razy na trasach długi (około 100 km) podczas KORNO w Dąbrowie Górniczej (zaliczony komplet punktów choć miejsce niskie) i na Mordowniku w Beskidzie Niskim (tu poszło gorzej, ale trochę przez problemy sprzętowe). Ogólnie sezon startowy wypadł bardzo dobrze. 

Z planów przedsezonowych zrealizowałem tylko część punktów:
- przejechać co najmniej 2000 km - zrobione
- wziąć udział w co najmniej dwóch imprezach na orientację - zrobione,
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską - niezrealizowane,
- odwiedzić rowerem wszystkie cmentarze wojenne (z I WŚ) okręgu IX - Bochnia - niezrealizowane.
- zdobyć wszystkie ciekawe Geocache w mojej najbliższej okolicy - niezrealizowane

Jeśli chodzi o niezrealizowane plany to punktu 4 i 5 nie realizowałem w ogóle ze względu na brak czasu, na przełęcz Knurowską chciałem pojechać, ale obowiązki domowe niestety mi to uniemożliwiły.

Teraz trochę statystycznych osiągnięć za rok 2014:
Wszystkie kilometry: 3562,26 km (w terenie 344.60 km, 9,7%)
Czas aktywności: 161:26
Średnia prędkość: 22.07 km/h
Suma podjazdów: 22875 m
Wycieczek: 102
Średnio na wycieczkę: 34.92 km i 01:34 godz.

Najdłuższa wycieczka w sezonie to: 172,21 km - Do Sandomierza - drugi wynik w życiu:)

z czego na rowerze crossowym: 1968.52 km (w terenie 135.60 km, 6,9%), 59 wycieczek, średnia prędkość 22.85 km/h;

na góralu: 520.93 km (w terenie 192.00 km, 36,9%), 12 wycieczek, średnia prędkość 17.15 km/h;

na szosówce (Lapierre): 982.21 km (w terenie 10 km, 0,1%), 27 wycieczek, średnia prędkość 25.86 km/h;

na szosówce (Peugeot): 74,20 km (w terenie 2 km, 2,7%), 3 wycieczek, średnia prędkość 27.31 km/h;

W porównaniu w poprzednim sezonem, nastąpił regres w większości statystyk, w tym sezonie jeździłem jednak znacznie szybciej, a gdyby nie starty na orientacje, gdzie średnie prędkości mam zwykle niskie, to byłoby jeszcze lepiej.

Pisząc te słowa tak się zastanawiam jakie cele postawić sobie na rok 2015. Mam małe prawie roczne dziecko, może w tym roku uda się już ją wziąć na jakieś przejażdżki rowerowe, pewnie pojeżdżę też trochę w moją żoną, ale będą to raczej krótkie wycieczki. Chciałbym się wybrać na przynajmniej jeden wyjazd z sakwami, przynajmniej na kilka dni, do tego oczywiście starty na orientacje, może ciągle jeszcze nie zrealizowany udział w Tour de Pologne Amatorów - zobaczymy, wstępnie cele ustalam następująco:

Cele na sezon 2015:
- przejechać co najmniej 3000 km,
- wziąć udział w co najmniej czterech imprezach na orientację,
- podjechać co najmniej dwie przełęcze w tym Knurowską,
- wziąć udział w Tour de Pologne Amatorów,
- wybrać się na wyprawę z sakwami.

Mam nadzieję, że uda się zrealizować cele, a jeśli zrobię coś więcej to będzie bardzo dobrze.


Terenowo po Puszczy

Wtorek, 14 października 2014 | dodano:15.10.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.34 km
  • Teren: 23.00 km
  • Czas: 01:17
  • VAVG 22.08 km/h
  • VMAX 32.67 km/h
  • Temp.: 17.0 °C
  • Podjazdy: 65 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dzień nauczyciela, dzień wolny od zajęć lekcyjnych, po porannej akademii i ślubowaniu klasy I, uczniowie poszli do domu. Ja też dziś znalazłem czas na małą wycieczkę po Puszczy Niepołomickiej - dziś bardzo terenowo, kilkoma ścieżkami, którymi jeszcze nie jeździłem.

Na początek przez Kobylą Głowę w kierunku Kłaja, przejeżdżam koło jednostki wojskowej i przed samym Kłajem odbijam w lewo. Jadę szutrową, dobrze utwardzoną drogą równoległą do asfaltu biegnącego wzdłuż ściany lasu od Kłaja do Stanisławic. W bok odbija wiele dobrze zarysowanych leśnych ścieżek, może kiedyś którejś spróbuję. Po kilku kilometrach dojeżdżam do leśnego asfaltu w prowadzącego w kierunku Czarnego Stawu, ale jadę nim tylko kawałek, asfalt skręca w prawo a ja dalej ciągnę na prostu po leśnej drodze. Po kolejnych kilku kilometrach przecinam kolejną nitkę asfaltu, tym razem tą biegnącą od Damienic, ale ja jadę ciągle prosto po szutrze. 

Moim celem jest cmentarz żydowski w Baczkowie, niestety zamiast jechać dalej moją wygodną szutrówką, postanawiam przebić się ścieżką do Drogi Złodziejskiej. Początek jest zachęcający, ścieżka do prawda już nie tak dobrze utwardzona, ale szeroka i można po nie jechać, niestety w pewnym momencie ścieżka najpierw się zwęża, a po chwili zamienia się w błotną masakrę. Jakoś bokiem udaje mi się przejść i po stromym podejściu, dochodzę do Drogi Złodziejskiej. Dalej jadę w miarę bez problemu, choć dość wolno, bo droga jest pełna piasku. Pod cmentarzem chwila przerwy i kilka fotek, a następnie jadę dalej i z Puszczy wyjeżdżam w Proszówkach.

Kilka kolejnych kilometrów do jazda po asfalcie przez Baczków do Gawłówka, gdzie po krótkim postoju pod zapomnianym pomnikiem radzieckiego pilota, odbijam ponownie do Puszczy. Kolejne kilometry znowu stosunkowo wolno, bo droga jest poważnie zniszczona przez ciężki sprzęt pracujący przy wyrębie lasu. W końcu dojeżdżam do przecinki w której znajduje się mogiła radzieckiego skoczka-zwiadowcy, który właśnie w tym miejscu został zastrzelony i pochowany. Grobem chyba ktoś się zajął, bo został on wymalowany, a na grobie pojawiły się kwiaty.

Dalej jadę już dość szybko, cały czas po szutrze, przecinam obie nitki asfaltu, przejeżdżam koło rezerwatu żubrów i po kilku kilometrach dojeżdżam do leśniczówki Przyborów. 

Wyjazd w sumie udany, choć pogoda była taka sobie, po porannym słońcu, później zrobiło się dość chłodno. Tempo jazdy jak na duże odcinki po leśnych drogach (na cienkich oponach) dość wysokie.

Średnia 22,06 km/h.



Szosowy wyjazd w grupie

Sobota, 11 października 2014 | dodano:11.10.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 36.81 km
  • Czas: 01:20
  • VAVG 27.61 km/h
  • VMAX 40.90 km/h
  • Temp.: 19.0 °C
  • HRmax: 171 ( 91%)
  • HRavg 128 ( 68%)
  • Kalorie: 731 kcal
  • Podjazdy: 65 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Umówiłem się z Krzyśkiem na szosowy wyjazd do Puszczy Niepołomickiej. Krzysiek miał jechać moim Lapierre a ja na starym poczciwym Peugeocie. Później okazało się, że mają do nas dołączyć jeszcze Łukasz (na odcinek do Zabierzowa) i Szymek na cały wyjazd. Mieliśmy wyjechać o 14 bo miałem czas tylko do 16, niestety okazało się, że Łukasz gdzieś utknął i w rezultacie ruszyliśmy z Niepołomic dopiero o 14:35. Na Sitowcu musieliśmy jeszcze chwilę poczekać na Szymka i do skrętu na Żubrostradę dojechaliśmy od 14:50. Łukasz ruszył na dalszą trasę, a my w trójkę pojechaliśmy w kierunku Czarnego Stawu - miałem na jazdę już tylko 1 godz 10 minut.

Jak już wcześnie pisałem na Żubrostradzie trochę podkręciliśmy tempo, później zakręt w prawo i przejazd koło Czarnego Stawu, ja stwierdziłem, że nie mam czasu na postój, więc chłopaki pojechały ze mną. Tak we trójkę dojechaliśmy do skrętu na Stanisławice, tam oni obili w prawo, a ja w lewo zamknąć pętle. Od tego momentu cisnąłem już całkiem mocno. W sumie nie miałem w planach walczyć na segmencie na Drodze Królewskiej, ale dość mi się spieszyło, więc cisnąłem. Po jakiś 2 km postanowiłem powalczyć i przyspieszyłem jeszcze bardziej. Na jakieś 2 km przed końcem segmentu trochę zaczęło mi brakować pary, ale skoro walka to do końca. Na końcu segmentu nowy rekord 11:07 średnia 34,71 km/h rekord poprawiony, ale w klasyfikacji spadłem. Okazało się, że serwis znalazł jakiś przejazd z marca tego roku, lepszy od mojego o 26 sekund. Dziś trochę wolno zacząłem ten segment, więc jest jeszcze miejsce na poprawę, poza tym dziś jechałem stalowym Peugeotem na Lapierre powinno być lepiej.

Do domu przyjechałem 0 15:56. Wycieczka udana, choć trochę szkoda tej pierwszej godziny podczas której pokonałem 9 km, jakbym zaczął solidnie jechać od 14:00 to mogłem zrobić dziś pod 50 km.


Do pracy w październiku

Piątek, 10 października 2014 | dodano:10.10.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.06 km
  • Czas: 01:04
  • VAVG 26.31 km/h
  • VMAX 32.94 km/h
  • Temp.: 13.3 °C
  • HRmax: 157 ( 83%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie: 777 kcal
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś po raz kolejny wybrałem się do pracy na rowerze. Pogoda zachęcała do jazdy od kilku dni było ciepło, nawet rano koło 10 stopni i słonecznie, więc na koniec tygodnia postanowiłem w końcu taki wyjazd zrealizować. Temperatura odczuwalna podczas jazdy w Puszczy Niepołomickiej wynosiła około 6,5 stopnia, ale nie wiało więc nie było zimna i jechało mi się całkiem dobrze. Niestety kompletnie nie mam siły kręcić, jazda na jakimś twardym obrocie z prędkością powyżej 26 km/h dziś była dla mnie praktycznie nie osiągalna. Starałem się trzymać dobre tempo ale jechałem na miękkim obrocie więc rzadko przekraczałem 26 km/h. Forma już słaba niestety:)

W drodze powrotnej jechało mi się znacznie lepiej, pogoda była piękna, ciepło, bezwietrznie nic tylko jechać. Cisnąłem więc dość mocno w okolicach 28 km/h i dopiero pod koniec zabrakło mi trochę pary.

Do pracy: 13,8 km/h, czas: 32:24, średnia: 25,57 km/h, maks: 32,13
Z pracy: 14,26 km/h, czas: 31:56, średnia: 26,79 km/h, maks: 32,94

Średnia 26,17 km/h

Michał Kwiatkowski mistrzem świata

Niedziela, 28 września 2014 | dodano:29.09.2014 Kategoria 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 36.55 km
  • Czas: 01:15
  • VAVG 29.24 km/h
  • VMAX 42.59 km/h
  • Temp.: 11.0 °C
  • HRmax: 181 ( 96%)
  • HRavg 145 ( 77%)
  • Kalorie: 838 kcal
  • Podjazdy: 103 m
  • Sprzęt: Lapierre S Tech 300
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Od kilku dni czuję się słabo, jestem przeziębiony, więc mimo iż zapowiada się piękna niedziela, nie miałem w planach wyjścia na rower. Gdzieś koło 10 włączam TV, patrzę wyścig o mistrzostwo świata zawodowców, myślałem że transmisja jest dopiero od 12:20, ale nic oglądam. Ucieczka, 15 minut przewagi, Polacy gonią. Koło 12 idę do kościoła, potem na Pola Chwały, wracam koło 14, do mety pozostało 70 kilometrów, ciągle pada, a tu nagle czwórka Polaków wycofuje się jednocześnie w wyścigu. Na 60 km do końca idzie ucieczka, nie ma w niej Polaków, dziś chyba nic z tego nie będzie:(

Po trwającej wieku przerwy na reklamy okazuje się, że jednak większość faworytów dalej jedzie w peletonie, ucieczka nie jest odpuszczona, więc może jeszcze Kwiatek ma szansę. Na kolejnych okrążenia idą kolejne ataki, Polacy siedzą cicho w peletonie, ucieka mocna czwórka, na 20 km mają prawie minutę przewagi, robi się niebezpiecznie, na czoło wychodzi Paterski a za nim Kwiatek. Paterski na kresce przed ostatnim okrążeniem likwiduję groźny kontratak z dwoma Hiszpanami, na przedzie dalej czwórka, dalej ponad 40 sekund przewagi, do pracy biorą się Hiszpanie, przewaga topnieje. Podjazd pod Confederación 5 km średnio 3,3 procent, w końcówce podjazdu Gołaś wyprowadza Kwiatka na czoło, ostatnie metry Kwiatek ciśnie i na zjazd wpada z przewagą może 2 metrów, ale na zjeździe ucieka. Na dole przewaga jest minimalna, ale jednak, po chwili Kwiatek dopada uciekająca czwórkę, chwilę jedzie na kole, ale jak zbliża się peleton i rozpoczyna podjazd od Mirador, Kwiatek ciśnie i ucieka. Peleton dopada ucieczkę i konsternacja, kto ma gonić Kwiatka, myślą i myślą a Kwiatek jedzie. W końcu atakuje Purito, za nim idzie Valverde, Gilbert, Gerrans, Van Avermaet, Breschel, Gallopin, ale Kwiatek jest już na szczycie i pędzi w dół. Przewaga 9 sekund, w drugiej grupie znowu nie ma kto gonić, w końcu Gilbert postanawia się poświęcić, pędzi za Kwiatkiem ile sił w nogach, ale przewaga nie maleje, do mety coraz bliżej. Na 1,5 km przed metą wściekły Gilbert daje znak pomóżcie już nie dam rady. Kwiatek ciągle z przodu, ostatni kilometr, 500 metrów, na 100 metrów przed metą Kwiatek obraca się do tyłu i przestaje kręcić, podnosi ręce, całuję orzełka, a za nim finisz, wygląda jakby mieli go zaraz dopaść, ale nic z tych rzeczy, Kwiatek przetacza się przez linię mety, za nim wpada rozpędzona grupa i mija go 5 metrów za metą. Niesamowite KWIATEK MISTRZEM ŚWIATA.

Drugi Gerrans, trzeci Valverde, przegrani Belgowie, Gilbert nie finiszował bo nie miał sił po pogoni, Van Avermaet nie dał rady i skończył dopiero 5, ale jak to ma znaczenie. Kwiatek wygrywa, w peletonie na 17 miejscu przyjeżdża Paterski, też niesamowity wynik biorąc pod uwagę pracę jaką wykonał dla Kwiatka:)

Przyznam szczerze, że nie wierzyłem, że może się udać, wiadomo było że chłopak ma potencjał, ale zawsze czegoś brakowało. Po cichu liczyłem na medal, ale na mistrzostwo. Jednak Kwiatek rozegrał wyścig jak profesor, czekał prawie do samego końca, zaatakował w najlepszym momencie, wiedział, że jak dojedzie w czołówce to na kresce taki Gerrans i Valverde go ograją, a tu nie dał im na to szans. Pojechał pięknie, choć te ostatnie 100 metrów i celebrowanie zwycięstwa przed metą mnie prawie przyprawiły i o zawał:)

Po czymś takim po prostu nie mogłem zostać w domu, mimo że przecież jestem przeziębiony, szybko się ubieram, oglądam jeszcze dekoracje, wyciągam szosówkę i drogę. Dziś miało być spokojnie, bez walki na segmentach, bez napinki. Jadę sobie przez Puszczę, tempo w granicach 30 km/h i jeszcze raz przeżywam wyścig. Oglądam kolarstwo od dobrych 5-6 lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem, ten sezon był wspaniały, ale to czego dokonał dziś Kwiatek - niesamowite. Miałem jechać nad Czarny Staw, ale decyduję się skręcić na Stanisławice, wyjeżdżam z lasu i kręcę przez Cikowice i Stanisławice ma Kłaj. Słońce powoli zachodzi, robi się chłodno, miało być spokojnie ale w głowie świta mi walka na segmencie w Dąbrowie (na tej dłuższej, nie mojej wersji). Przejeżdżam przez Szarów, skręcam koło wiaduktu i walka. Początek łagodny, maks 3%, zakręt i zaczyna się mój odcinek, po chwili stromizna rośnie, staram się z całych sił, ale właśnie sił mi brakuje. Tętno skacze ponad 180, ale prędkość i tak spada do 14 km/h. Na szczycie prawie zawał, ale wynik udaje się poprawić, na dłuższej wersji wskakuje nawet na 2 miejsce średnia 21,33 km/h, na krótszej (mojej) wersji też się poprawiam, ale końcówkę pojechałem słabo i mam dopiero 4 wynik.

Potem seria zjazdów, przejazd przez Puszczę i przede mną jeszcze jeden segment na ulicy Dębowej. Rozkręcam rower i pędzie ponad 40 km/h, ale jest próg zwalniający, trochę się boję wjechać na niego z taką prędkością, lekko hamuje, za progiem mam 32 km/h i muszę znów rozkręcać, tym razem dochodzę już tylko do jakiś 38-39 km/h na godzinę. Na domiar złego doganiam samochód, który jeszcze zwalnia przed skrzyżowaniem (metą segmentu). Wynik poprawiony, średnia 38,89 km/h, wskakuję na 3 miejsce, ale ten odcinek na pewno mogę pojechać mocniej, tyle że chyba muszę zaryzykować na progu, no i potrzebne są sprzyjające okoliczność i brak przeszkód w postaci wolno jadących samochodów, do drugiego miejsca brakuje mi 5 sekund.

Do domu dojeżdżam strasznie zmęczony, cała wycieczka na stosunkowo wysokim jak na mnie tętnie. Nie czułem się dziś za dobrze, ale w sumie wycieczka wyszła dość szybka:)

Średnia 28,98 km/h.


Interwałowy trening

Środa, 24 września 2014 | dodano:24.09.2014 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 26.05 km
  • Teren: 3.00 km
  • Czas: 01:10
  • VAVG 22.33 km/h
  • VMAX 46.97 km/h
  • Temp.: 11.0 °C
  • HRmax: 180 ( 96%)
  • HRavg 133 ( 71%)
  • Kalorie: 590 kcal
  • Podjazdy: 200 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejny szybki wieczorny trening z Krzyśkiem, tym razem po okolicznych górkach, mocno interwałowo. Po drodze zaliczamy kilka segmentów, wyznaczam też dwa nowe, jeden ciężki podjazd od drogi 94 do Suchoraby z 15% ścianką.

Przez cały dzień było ciepło i słonecznie, ale gdy wyjeżdżaliśmy na trasę około 17:30 zaczęło robić się zimno. Dziś wytyczyłem trasę z paroma podjazdami. Na początek jedziemy do Staniątek i przed nami pierwszy segment "Staniątki Górne" cisnę ile sił w nogach i udaje się poprawić wynik średnia 28,68 km/h (2 miejsce). Potem zjazd i jedziemy na Zagórze,tu segmentu nie było ale po powrocie wycieczki go wytyczam, bo jest to kawałek solidnego wzniesienia: 430 m, 3,1%. Wykręcam tu średnią 23,24 km/h i jak na razie jestem najlepszy. Potem przejazd przez Zagórze, gdy dojeżdżamy do drogi 94 jesteśmy już mocno podmęczeni. Tu zaczyna się kolejny podjazd, najpierw 94, a potem skręt w kierunku Suchoraby. Po skręcie robi się coraz stromiej, ale dopiero końcówka, gdzie alimetr pokazuje 15% jest naprawdę mega ciężki. Wykręcam średnią 14,12 km/h, ale na szczycie jestem wykończony.

Na liczniku mamy tylko 10 km, ale zmęczenie jest już dość duże. Dojeżdżamy do cmentarza wojennego i terenowym skrótem kręcimy, znów lekko pod górę, na Czyżów. Potem długi i szybki zjazd i znów podjazd w Brzeziu, stromizna znów sięga 11%. Z Brzezia w dół w kierunku Dąbrowy i przed nami kolejny segment, nie wiem dokładnie gdzie się zaczyna, wyrywam za wcześnie i rezultacie w końcówce brakuje mi trochę sił. Średnia 20,84 km/h, dopiero 8 miejsce, słabo mimo że podjazd od tej strony nie jest wcale taki ciężki, trzeba będzie tu kiedyś przyjechać poprawić ten wynik.

W planie był jeszcze przejazd przez Szarów i podjazd w pod tą samą górkę z drugiej, zdecydowanie trudniejszej strony, ale robi się ciemno i zimno, my jesteśmy zmęczeni, więc skręcamy na Staniątki i jedziemy do domu. Krzysiek walczy jeszcze jeszcze na segmencie na ulicy Dębowej, ja sobie odpuszczam i spokojnie dojeżdżamy do domu.

Wycieczka udana, choć wyruszyliśmy za późno, jeśli chcemy jeszcze pojeździć w tygodniu po pracy to musimy ruszać przynajmniej o 17:00.


Czarny Staw w Krzyśkiem

Sobota, 20 września 2014 | dodano:20.09.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką
  • DST: 37.14 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:34
  • VAVG 23.71 km/h
  • VMAX 40.22 km/h
  • Temp.: 13.0 °C
  • HRmax: 171 ( 91%)
  • HRavg 114 ( 60%)
  • Kalorie: 653 kcal
  • Podjazdy: 52 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś po 17 wybrałem się na wycieczkę - może lekki trening z Krzyśkiem nad Czarny Staw. Dziś przed południem solidnie lało, więc po południu było mokro i dość chłodno, ruszyliśmy też dość późno więc trzeba było się dobrze ubrać.

Do Czarnego Stawu jechaliśmy raczej wolno, dużo rozmawiając. Dojazd na miejsce zajął nam jakieś 50 minut. Potem 5 minut przerwy i jazda w drogę powrotną. Ponieważ robiło się już szarawo i coraz bardziej chłodno to w powrotnej drodze trochę docisnęliśmy. Tempo na całego poszło na odcinku od leśniczówki Przyborów na Piaski, gdzie wyznaczony jest segment. Ja co prawda nie miałem szans na rekord, który ustawiłem na szosie i wynosi ponad 33 km/h, ale Krzysiek mógł walczyć o poprawę wyniku. Cały odcinek cisnęliśmy bardzo mocno, a na koniec urządziliśmy sobie sprint. W rezultacie średnia w granicach 28,8 km/h, słabiej nawet niż wczoraj z sakwą ale Krzysiek rekord ustanowił.

Ten ostatni odcinek sprawił, że do domu przyjechałem mocno zmęczony. Znowu wskoczył mi tylko segment od strony Zabierzowa, a nie zaliczył mi odcinka od Niepołomic. To ciekawe bo u Krzyśka wskoczyły oba. Co prawda dziś odcinek od Niepołomic jechaliśmy tempem rekreacyjnym ale już drugi raz ten odcinek mi nie wskakuje, mimo iż sam ten segment wyznaczyłem.


Praca w połowie września

Piątek, 19 września 2014 | dodano:20.09.2014 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 28.33 km
  • Czas: 01:03
  • VAVG 26.98 km/h
  • VMAX 34.40 km/h
  • Temp.: 14.0 °C
  • HRmax: 167 ( 89%)
  • HRavg 136 ( 72%)
  • Kalorie: 761 kcal
  • Podjazdy: 65 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze
19 września, cały tydzień jest piękny a ja nie mam czasu ani specjalnie ochoty jeździć na rowerze, Mniej więcej od wtorku wybierałem się też rowerem do pracy, ale rano zawsze rezygnowałem. Dziś jest piątek, od poniedziałku ma być ochłodzenie, więc postanawiam jednak się przejechać:) Rano pogoda jest ładna, słoneczna, nie ma nawet specjalnie mgły, ale termometr wskazuje ledwo około 8 stopni. Podczas jazdy przez Puszczę momentami odczuwalna temperatura wynosi nawet 6 stopni. Ja na szczęście jestem ciepło ubrany, nowe spodnie kupione niedawno w Lidlu są naprawdę ok, nie czuję chłodu. Na górę mam ubraną koszulkę z długim rękawem Brubecka i kurtkę softshellową z Lidla, tu mi trochę brakuje, szczególnie na początku odczuwam lekki chłód.

W sumie dziś jechało mi się całkiem nieźle, na początku nawet utrzymywałem niezłe tempo, ale potem zwyczajnie brakło mi sił i pod koniec musiałem nieco zwolnić.

Po południu dużo cieplej, jadę w spodenkach i koszulce. Niestety trochę wieje, mimo to trzymam dobre tempo. Na segmencie Droga Królewska od Zabierzowa wykręcam średnią powyżej 29 km/h co jak na jazdę crossem i to jeszcze sakwą jest całkiem niezłym wynikiem.

Dzięki dzisiejsze przejażdżce pęka 3000 km w tym sezonie.

Do pracy: dyst.: 13,80 km; czas: 31:37; średnia: 26,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 14,53 km; czas: 32:59; średnia: 26,43 km/h.





Winnica, Brzezie, Dąbrowa

Czwartek, 11 września 2014 | dodano:11.09.2014 Kategoria Po górkach, 21-40 km
  • DST: 24.78 km
  • Czas: 01:03
  • VAVG 23.60 km/h
  • VMAX 56.30 km/h
  • Temp.: 16.0 °C
  • HRmax: 176 ( 94%)
  • HRavg 134 ( 71%)
  • Kalorie: 561 kcal
  • Podjazdy: 227 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś znowu trenowałem z Krzyśkiem, przy okazji treningów prowadzimy testy Garmina Edge 800, a w szczególności jego możliwości nawigacji po wytyczonym wcześniej kursie, więc przed wyjazdem za pomocą serwisu Garmin Connect wyrysowałem sobie ładną, mocną interwałową trasę na godzinkę jazdy.

Początek kursu byłpod cmentarzem, jesteśmy na Wielickiej bo wyjechałem kawałek po Krzyśka, nakazujemy Garminowi nawigować do początku kursu, a on nie wiadomo czemu chce nas prowadzić na około po ul. Płaszowskiej i Księcia Witolda. Ignorujemy wskazówki i wjeżdżamy na Cmentarną, mniej więcej po 200 metrach jazdy Garmin pyta czy przeliczyć drogę i po chwili kieruje nas już jak trzeba. Przejeżdżamy punkt z początkiem kursu i garmin już bezproblemowo nawiguje po narysowanej trasie. Jedziemy Dębową do Staniątek.

Pierwszy podjazd do Staniątek Górnych, Krzysiek wychodzi na prowadzenie i ciśnie z całej siły. Ja początkowo trochę zostaję, ale już po chwili kręcę przed Krzyśkiem, on na poprawia swój rekord na segmencie, mi jednak trochę brakło (czas jest wyśrubowany:) Dalej jedziemy w kierunku Winnicy, wirtualny partner, którego ustawiłem w kursie na 22 km/h mocno depta nam po piętach. Pod Winnicę jadę jakoś bez przekonania, mam tam dobry czas zrobiony na szosówce, a dziś nie specjalnie się czuję. Pod koniec podjazdu na liczniku widzę wartości w granicach 13-14 km/h i już wiem, że czas będzie słaby. Na szczycie wzniesienia czekam na Krzyśka, który coś odpadł na podjeździe, dojeżdża i mówi że formy dziś brak, teraz ma szansę odpocząć bo mamy zjazdy.

Jednak już po chwili znów podjeżdżamy na wzniesienia w Brzeziu. Najpierw kawałek pod górę, potem wypłaszczenie pod wiaduktem, a potem znów mocno pod górę, im bliżej szczytu to coraz ciężej. Wyjeżdżam i znów muszę chwilę zaczekać na Krzyśka. Dalej zjazd przez Łysokanie i znów podjazd w Szarowie, znów około 8% tym razem na szczęście dość krótko. Chwila zjazdu i znów pod górę - pod kościół w Szarowie, tu jest jakieś 3-4%, mam rozpędzony rower i wjeżdżam z dużą szybkością. Zjazd i ostatnie dziś wyzwanie OSP w Dąbrowie. Jadę z całej siły, ale gdy dojeżdżam do największej stromizny (11%) opadam z sił, zrzucam i wciągam z prędkością 10 km/h.

Dalej seria zjazdów, przejazd przez Staniątki, przed nami jest segment Sprint Dębowa, ale dziś odpuszczamy i jedziemy sobie powolutku. Pod cmentarzem garmin informuje o zakończeniu kursu, nawigacja po kursie sprawowała się dobrze, przed zmianą kierunku garmin przełączał się na ekran z mapą i sygnalizował skręt, odliczał też ostatnie 200 metrów do skrętu. Wbrew temu co wyczytałem na forach, urządzenie pokazuje również profil wysokości dla wyrysowanego kursu, oraz przy pomocy dużej kropki miejsce gdzie na tym profilu znajdujemy się my i na rywal - wirtualny partner, niestety nie zauważyłem możliwości przewijania profilu i sprawdzania co dalej przed nami. 

Forma na dzisiejszym treningu słaba, pod górki brakowało mocy, tętno skakało a prędkość spadała. Może dzisiejsza nienajlepsza pogoda tak źle wpłynęła na naszą formę. Jutro przerwa, a sobotę walczymy na Mordowniku - o przetrwanie oczywiście:) bo o medale powalczą inni:)