- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
21-40 km
Dystans całkowity: | 8860.74 km (w terenie 863.50 km; 9.75%) |
Czas w ruchu: | 412:51 |
Średnia prędkość: | 21.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33334.00 km/h |
Suma podjazdów: | 53296 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (82 %) |
Suma kalorii: | 75387 kcal |
Liczba aktywności: | 294 |
Średnio na aktywność: | 30.14 km i 1h 24m |
Więcej statystyk |
Praca #17 - na szosówce
Poniedziałek, 8 czerwca 2015 | dodano:09.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, samotnie
- DST: 27.50 km
- Czas: 00:56
- VAVG 29.46 km/h
- VMAX 40.60 km/h
- Temp.: 17.7 °C
- HRmax: 173 ( 92%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie: 628 kcal
- Podjazdy: 35 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po kilku dniach przerwy do roweru i spacerów po Beskidzie Sądeckim z ciężkim plecakiem wypełniony marudzącym brzdącem, dziś trochę z konieczności pojechałem rowerem do pracy.
Tempo do pracy dość wolne, jechało mi się ciężko, jakoś nie mogłem się wkręcić na właściwe obroty. W zasadzie stwierdziłem, że nie będę też finiszował, ale równym tempem dojadę do szkoły, ale jak zobaczyłem, że jest szansa na czas poniżej 27 minut to na ostatnich metrach trochę docisnąłem. Ostatecznie wykręciłem czas 26:54 i średnią 30,3 km/h.
Gdy tylko wyszedłem z pracy to od razu zobaczyłem, że mocno wieje. Jak ruszyłem, to stwierdziłem, że o dziwo wiatr jest dziś moim sprzymierzeńcem:) Rozpędziłem, więc rower i jazda. Odcinek do Puszczy Niepołomickiej pokonałem tempem ekspresowym i wtedy pomyślałem sobie, że może zawalczył bym na segmencie. Co prawda w Puszczy wiatr już nie pomagał, a nawet momentami lekko przeszkadzał, ale byłem rozpędzony, więc na twardym przełożeniu 52x16 cisnąłem przez cały segment. Do Sitowca jeszcze jakoś szło, ale potem zacząłem słabnąć, siłą woli jakoś cisnąłem dalej, na końcowych metrach miałem już autentycznie dość i jak tylko minąłem metę segmentu to musiałem odsapnąć. Ostatecznie jednak rekord pobiłem mój czas to 10:49 (średnia 35,63 km/h) i jest wynik lepszy o 18 sekund od poprzedniego rekordu.
Mocne tempo zarówno na odcinku do Puszczy jak i później na segmencie przełożyło się na bardzo dobry czas w całej drodze powrotnej. Mimo zwolnienia w mieście i zatrzymania w rynku wykręciłem czas 24:25 (średnia 34,3 km/h) - tak szybko jeszcze nigdy nie jechałem. Bardzo mocna droga powrotna przełożyła się też na rekordową średnią na całej trasie, mimo dość przeciętnego czasu na odcinku do pracy, wykręciłem czas 51:19 (średnia 32,2 km/h).
Na segmentach:
Tempo do pracy dość wolne, jechało mi się ciężko, jakoś nie mogłem się wkręcić na właściwe obroty. W zasadzie stwierdziłem, że nie będę też finiszował, ale równym tempem dojadę do szkoły, ale jak zobaczyłem, że jest szansa na czas poniżej 27 minut to na ostatnich metrach trochę docisnąłem. Ostatecznie wykręciłem czas 26:54 i średnią 30,3 km/h.
Gdy tylko wyszedłem z pracy to od razu zobaczyłem, że mocno wieje. Jak ruszyłem, to stwierdziłem, że o dziwo wiatr jest dziś moim sprzymierzeńcem:) Rozpędziłem, więc rower i jazda. Odcinek do Puszczy Niepołomickiej pokonałem tempem ekspresowym i wtedy pomyślałem sobie, że może zawalczył bym na segmencie. Co prawda w Puszczy wiatr już nie pomagał, a nawet momentami lekko przeszkadzał, ale byłem rozpędzony, więc na twardym przełożeniu 52x16 cisnąłem przez cały segment. Do Sitowca jeszcze jakoś szło, ale potem zacząłem słabnąć, siłą woli jakoś cisnąłem dalej, na końcowych metrach miałem już autentycznie dość i jak tylko minąłem metę segmentu to musiałem odsapnąć. Ostatecznie jednak rekord pobiłem mój czas to 10:49 (średnia 35,63 km/h) i jest wynik lepszy o 18 sekund od poprzedniego rekordu.
Mocne tempo zarówno na odcinku do Puszczy jak i później na segmencie przełożyło się na bardzo dobry czas w całej drodze powrotnej. Mimo zwolnienia w mieście i zatrzymania w rynku wykręciłem czas 24:25 (średnia 34,3 km/h) - tak szybko jeszcze nigdy nie jechałem. Bardzo mocna droga powrotna przełożyła się też na rekordową średnią na całej trasie, mimo dość przeciętnego czasu na odcinku do pracy, wykręciłem czas 51:19 (średnia 32,2 km/h).
- do pracy - brak pomiaru (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 10:49 średnia 35,63 km/h (dotychczasowy rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 26:54; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,95 km; czas: 24:25; średnia: 34,3 km/h.
Praca #16 - na szosówce - znów rekord
Środa, 3 czerwca 2015 | dodano:08.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.53 km
- Czas: 00:52
- VAVG 31.77 km/h
- VMAX 40.80 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- HRmax: 176 ( 94%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 644 kcal
- Podjazdy: 72 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
3 czerwca i trzeci raz w czerwcu rowerem do pracy. Dziś miało być całkiem lajtowo, ale jechało mi się dobrze, więc tempo było wysokie. GC nie zmierzył mi segmentu na Drodze Królewskiej, ale pokonałem go ze średnią około 31,54 km/h i na wylocie z lasu miałem średnią około 31 km/h. Stwierdziłem, więc że jest szansa na dobry wynik i jeszcze przyspieszyłem. Średnia rosła a ja dociskałem z całej siły, postanowiłem też wcześniej niż zwykle rozpocząć mocny finisz na metę, więc na jakieś 2 kilometry przed szkołą wrzuciłem twardsze przełożenie i przyspieszyłem.
Już w samej Woli Zabierzowskiej zobaczyłem, że jestem na styku rekordowego czasu, więc do samej mety pełnym gazem. Ostatecznie wykręciłem czas 25:21 czyli o 4 sekundy lepiej niż dotychczasowy rekord.
Pracy jechało mi się ciężko, na długich odcinkach było pod wiatr. Z trudem utrzymywałem średnią powyżej 30 km/h, przejazd przez Rynek oczywiście sprawił, że średnia jeszcze spadła, mimo wszystko udało mi się zanotować czas poniżej 53 minut na całej trasie i średnią 31,2 km/h.
Na segmentach:
Już w samej Woli Zabierzowskiej zobaczyłem, że jestem na styku rekordowego czasu, więc do samej mety pełnym gazem. Ostatecznie wykręciłem czas 25:21 czyli o 4 sekundy lepiej niż dotychczasowy rekord.
Pracy jechało mi się ciężko, na długich odcinkach było pod wiatr. Z trudem utrzymywałem średnią powyżej 30 km/h, przejazd przez Rynek oczywiście sprawił, że średnia jeszcze spadła, mimo wszystko udało mi się zanotować czas poniżej 53 minut na całej trasie i średnią 31,2 km/h.
- do pracy - brak pomiaru (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:21; średnia: 32,1 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:34; średnia: 30,4 km/h.
Praca #15 - na szosówce - rekordowo
Wtorek, 2 czerwca 2015 | dodano:03.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, samotnie
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:54
- VAVG 31.11 km/h
- VMAX 38.90 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- HRmax: 176 ( 94%)
- HRavg 148 ( 79%)
- Kalorie: 677 kcal
- Podjazdy: 40 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Początek czerwca rozpieszcza piękną, słoneczną pogodą, więc 2 czerwca po raz drugi jadę rowerem do pracy. Przy okazji testuję, też zmontowany wczoraj nowy napęd do mojego Peugeota.
Przez miasto dość szybko na przełożeniu 39/14, pod Zajazdem Królewskim średnia w okolicach 28 km/h. Na Drodze Królewskiej zaczynam się rozpędzać, wrzucam na błat i zonk, łańcuch spada. Muszę się więc zatrzymać i go nałożyć, coś wyraźnie mam problem z regulacją przedniej przerzutki. Próbuje uzyskać stan w którym nie będzie tarć ani na przełożeniu 39/14, ani na 39/28, wczoraj w miarę mi się to udało, ale jak się okazuje, przerzutka przerzuca za daleko przy przełożeniu 52/14 - będzie to trzeba jeszcze podregulować. Ponownie rozpędzam rower i jadę na przełożeniu 52/18, kręci mi się dość dobrze i uzyskuję niezłą prędkość. Na wylocie z lasu mam średnią w okolicach 30,5 km/h. Przez Zabierzów kręcę dalej równym tempem w granicach 33-34 km/h i moja średnia przekracza 31 km/h. Powoli zbliżam się do rekordowej średniej na tej trasie 31,7 km/h. Na ostatnich 1300 metrach finiszuję, wrzucam twardsze przełożenie osiągając prędkość w granicach 36-38 km/h. Pod szkołą zatrzymuję stoper na czasie 25:25 (średnia 32,1 km/h) - jest więc nowy rekord poprzedni rekord poprawiony o 18 sekund, co przy tym poziomie to już sporo. Do tego przecież musiałem się zatrzymać i nakładać łańcuch co wybiło mnie z rytmu, myślę że czas poniżej 25 minut jest do osiągnięcia.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że segment na Drodze Królewskiej pokonałem dość wolno - czas powyżej 13 minut średnia 29,3 km/h, potężne przyspieszenie nastąpiło więc dopiero po wyjeździe z lasu.
W drodze powrotnej niestety bardzo mocno wiało, na odcinku do lasu cisnąłem bardzo się męcząc i patrząc jak spada mi średnia. W lesie już na szczęście tak nie wiało i udało mi się przyspieszyć, zrobiłem nawet całkiem niezły czas na segmencie 11:56. W mieście oczywiście trochę straciłem, ale w sumie na całej trasie osiągnąłem niezłą średnią 31,3 km/h.
Na segmentach:
Przez miasto dość szybko na przełożeniu 39/14, pod Zajazdem Królewskim średnia w okolicach 28 km/h. Na Drodze Królewskiej zaczynam się rozpędzać, wrzucam na błat i zonk, łańcuch spada. Muszę się więc zatrzymać i go nałożyć, coś wyraźnie mam problem z regulacją przedniej przerzutki. Próbuje uzyskać stan w którym nie będzie tarć ani na przełożeniu 39/14, ani na 39/28, wczoraj w miarę mi się to udało, ale jak się okazuje, przerzutka przerzuca za daleko przy przełożeniu 52/14 - będzie to trzeba jeszcze podregulować. Ponownie rozpędzam rower i jadę na przełożeniu 52/18, kręci mi się dość dobrze i uzyskuję niezłą prędkość. Na wylocie z lasu mam średnią w okolicach 30,5 km/h. Przez Zabierzów kręcę dalej równym tempem w granicach 33-34 km/h i moja średnia przekracza 31 km/h. Powoli zbliżam się do rekordowej średniej na tej trasie 31,7 km/h. Na ostatnich 1300 metrach finiszuję, wrzucam twardsze przełożenie osiągając prędkość w granicach 36-38 km/h. Pod szkołą zatrzymuję stoper na czasie 25:25 (średnia 32,1 km/h) - jest więc nowy rekord poprzedni rekord poprawiony o 18 sekund, co przy tym poziomie to już sporo. Do tego przecież musiałem się zatrzymać i nakładać łańcuch co wybiło mnie z rytmu, myślę że czas poniżej 25 minut jest do osiągnięcia.
Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że segment na Drodze Królewskiej pokonałem dość wolno - czas powyżej 13 minut średnia 29,3 km/h, potężne przyspieszenie nastąpiło więc dopiero po wyjeździe z lasu.
W drodze powrotnej niestety bardzo mocno wiało, na odcinku do lasu cisnąłem bardzo się męcząc i patrząc jak spada mi średnia. W lesie już na szczęście tak nie wiało i udało mi się przyspieszyć, zrobiłem nawet całkiem niezły czas na segmencie 11:56. W mieście oczywiście trochę straciłem, ale w sumie na całej trasie osiągnąłem niezłą średnią 31,3 km/h.
- do pracy - 13:08 średnia 29,3 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:56 średnia 32,3 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:25; średnia: 32,1 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,89 km; czas: 27:16; średnia: 30,5 km/h.
Szosowo z Maćkiem i Krzyśkiem
Wtorek, 2 czerwca 2015 | dodano:03.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach
- DST: 25.55 km
- Czas: 00:56
- VAVG 27.38 km/h
- VMAX 64.20 km/h
- Temp.: 20.1 °C
- HRmax: 186 ( 99%)
- HRavg 146 ( 78%)
- Kalorie: 610 kcal
- Podjazdy: 203 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Około godziny 19 wybrałem się na wieczorny trening szosowy z Maćkiem i Krzyśkiem po okolicznych górkach.
Od dziś moim podstawowym i jedynym rowerem szosowym jest stary poczciwy Peugeot, Lapierra sprzedałem Krzyśkowi. Dziś nadszedł czas na sprawdzenie nowego napędu w moim rowerze na górkach - po zmianie wolnobiegu dysponuję zdecydowanie lżejszymi przełożeniami.
Na początek jedziemy z Krzyśkiem do rynku gdzie czeka Maciek, z rynku jedziemy do Staniątek, przejeżdżamy pod torami i przed nami staje pierwszy podjazd Staniątki Górne - cisnę z całej siły i na szczycie osiągam czas 0:46,6 średnia 31,9 km/h (rekord poprawiony o 5 sekund).
Dalej zjazd i jedziemy na Winnicę. Chciałem się rozpędzić i wziąć podjazd na maksa, ale od początku górki coś mi nie szło, prędkość szybko spadła i na koniec użyłem nawet mojego nowego lekkiego biegu czyli 39x28 - powiem szczerze, że dzięki takiemu przełożeniu udało mi się do samego końca utrzymać dość dobrą kadencje. Rekordu oczywiście nie było, słabo zacząłem i szybko się zmęczyłem, ostatecznie wykręciłem czas: Winnica - long 2:23,4 średnia 19,54 (gorzej od rekordu o prawie 20 sekund), Gruszki (krótsza wersja) 1:50,4 średnia 19,09 km/h (gorzej od rekordu 15 sekund).
Dalej zjazd i skręcamy w prawo na Brzezie, przed nami podjazd Brzezie - kominki. Tym razem nie jechałem na rekord, pod pierwszą górkę, prowadził Krzysiek, dopiero później lekko przyspieszam i jadę do przodu, na serpentynach wrzucam najlżejsze i dobrą kadencją wkręcam na szczyt - nawet bez nadmiernego wysiłku. Dzisiejszy czas 4:09,7 średnia 20,39 km/h, wynik jest gorszy od rekordu z przed 3 dni o 15 sekund, ale dziś zacząłem znacznie wolniej - na tym segmencie mam jeszcze duże rezerwy i myślę, że niedługo tu czas poprawię.
Z Brzezia zjeżdżamy przez Łysokanie do Szarowa - piękny długi zjazd, potem czeka nas niewielki podjazd pod kościół w Szarowie i zapada decyzja, że atakujemy podjazd pod OSP w Dąbrowie w wersji krótkiej. Zjeżdżam w dół, rozpędzam rower i całych sił wpadam na segment, prędkość początkowa około 36 km/h, im wyżej to stromiej i redukuję biegi, pod sam koniec wrzucam 39x28 i o dziwo udaje mi się na tym przyspieszyć. Na szczycie mega zmęczenie, ale rekord wydaje się pewny, ostatecznie wykręciłem czas 1:19,6 średnia 20,29 km/h (wynik poprawiony o prawie 11 sekund).
Dalej zjazd i kolejny segment Wietrzna prosta Staniątki - cisnę z całej siły, a na moje koło załapał się Maciek, udało mi się go zgubić dopiero na ostatnich metrach segmentu, do skrzyżowania dojeżdżam ostatkiem sił, ale jest kolejny rekord: 1:40,0 średnia 36,01 km/h (poprawa o 2,7 sekundy).
Na koniec wycieczki pozostaje nam segment na Dębowej, w zasadzie miałem go sobie odpuścić, ale Krzysiek namawia mnie na walkę. Cisnę od początku z całych sił, a Krzysiek za mną jak cień na kole. W końcówce trochę słabnę, ale rekord jest 1:06,2 średnia 43,86 km/h (poprawa o 1,3 sekundy), ale co ciekawe jadący za mną Krzysiek notuję lepszy o 1,2 czas. Ciekawe z czego to wynikło, czy dogonił mnie na początku segmentu, czy też może jego odczyt z koła okazał się dokładniejszy niż mój szacowany tylko na podstawie GPSa? Druga sprawa jest taka, że ja zjechałem z segmentu ledwo żywy, a Krzysiek nawet nie zdradzał oznak większego zmęczenia, jednak jazda na kole jest dużo łatwiejsza:)
Wyjazd udany, pobiłem rekordy na 4 segmentach, nowe, miększe przełożenie okazało się bardzo pomocne w utrzymaniu dobrej kadencji na bardziej stromych odcinkach.
Od dziś moim podstawowym i jedynym rowerem szosowym jest stary poczciwy Peugeot, Lapierra sprzedałem Krzyśkowi. Dziś nadszedł czas na sprawdzenie nowego napędu w moim rowerze na górkach - po zmianie wolnobiegu dysponuję zdecydowanie lżejszymi przełożeniami.
Na początek jedziemy z Krzyśkiem do rynku gdzie czeka Maciek, z rynku jedziemy do Staniątek, przejeżdżamy pod torami i przed nami staje pierwszy podjazd Staniątki Górne - cisnę z całej siły i na szczycie osiągam czas 0:46,6 średnia 31,9 km/h (rekord poprawiony o 5 sekund).
Dalej zjazd i jedziemy na Winnicę. Chciałem się rozpędzić i wziąć podjazd na maksa, ale od początku górki coś mi nie szło, prędkość szybko spadła i na koniec użyłem nawet mojego nowego lekkiego biegu czyli 39x28 - powiem szczerze, że dzięki takiemu przełożeniu udało mi się do samego końca utrzymać dość dobrą kadencje. Rekordu oczywiście nie było, słabo zacząłem i szybko się zmęczyłem, ostatecznie wykręciłem czas: Winnica - long 2:23,4 średnia 19,54 (gorzej od rekordu o prawie 20 sekund), Gruszki (krótsza wersja) 1:50,4 średnia 19,09 km/h (gorzej od rekordu 15 sekund).
Dalej zjazd i skręcamy w prawo na Brzezie, przed nami podjazd Brzezie - kominki. Tym razem nie jechałem na rekord, pod pierwszą górkę, prowadził Krzysiek, dopiero później lekko przyspieszam i jadę do przodu, na serpentynach wrzucam najlżejsze i dobrą kadencją wkręcam na szczyt - nawet bez nadmiernego wysiłku. Dzisiejszy czas 4:09,7 średnia 20,39 km/h, wynik jest gorszy od rekordu z przed 3 dni o 15 sekund, ale dziś zacząłem znacznie wolniej - na tym segmencie mam jeszcze duże rezerwy i myślę, że niedługo tu czas poprawię.
Z Brzezia zjeżdżamy przez Łysokanie do Szarowa - piękny długi zjazd, potem czeka nas niewielki podjazd pod kościół w Szarowie i zapada decyzja, że atakujemy podjazd pod OSP w Dąbrowie w wersji krótkiej. Zjeżdżam w dół, rozpędzam rower i całych sił wpadam na segment, prędkość początkowa około 36 km/h, im wyżej to stromiej i redukuję biegi, pod sam koniec wrzucam 39x28 i o dziwo udaje mi się na tym przyspieszyć. Na szczycie mega zmęczenie, ale rekord wydaje się pewny, ostatecznie wykręciłem czas 1:19,6 średnia 20,29 km/h (wynik poprawiony o prawie 11 sekund).
Dalej zjazd i kolejny segment Wietrzna prosta Staniątki - cisnę z całej siły, a na moje koło załapał się Maciek, udało mi się go zgubić dopiero na ostatnich metrach segmentu, do skrzyżowania dojeżdżam ostatkiem sił, ale jest kolejny rekord: 1:40,0 średnia 36,01 km/h (poprawa o 2,7 sekundy).
Na koniec wycieczki pozostaje nam segment na Dębowej, w zasadzie miałem go sobie odpuścić, ale Krzysiek namawia mnie na walkę. Cisnę od początku z całych sił, a Krzysiek za mną jak cień na kole. W końcówce trochę słabnę, ale rekord jest 1:06,2 średnia 43,86 km/h (poprawa o 1,3 sekundy), ale co ciekawe jadący za mną Krzysiek notuję lepszy o 1,2 czas. Ciekawe z czego to wynikło, czy dogonił mnie na początku segmentu, czy też może jego odczyt z koła okazał się dokładniejszy niż mój szacowany tylko na podstawie GPSa? Druga sprawa jest taka, że ja zjechałem z segmentu ledwo żywy, a Krzysiek nawet nie zdradzał oznak większego zmęczenia, jednak jazda na kole jest dużo łatwiejsza:)
Wyjazd udany, pobiłem rekordy na 4 segmentach, nowe, miększe przełożenie okazało się bardzo pomocne w utrzymaniu dobrej kadencji na bardziej stromych odcinkach.
Praca #14 - na szosówce
Poniedziałek, 1 czerwca 2015 | dodano:02.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:54
- VAVG 31.11 km/h
- VMAX 36.30 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- Kalorie: 1057 kcal
- Podjazdy: 80 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Czerwiec wita mnie piękną, słoneczną pogodą, postanawiam więc jechać ponownie rowerem do pracy. Dziś tempo niższe,ciągnę w granicach 30 km na godzinę, starając się jechać dość równo. Idzie mi to w miarę sprawnie i bez większego wysiłku, niestety nie do końca mogę kontrolować tętno, bo pas zostawiłem niestety w domu.
Ostatecznie wykręcam czas poniżej 27 minut, do rekordu niby daleko, ale czas całkiem przyzwoity.
W drodze powrotnej cisnąłem bardzo mocno, udało mi się wykręcić całkiem niezły czas na segmencie na Drodze Królewskiej. Niestety na ulicach miasta mocno straciłem, tym bardziej, że na ulicy Pięknej spadł mi łańcuch przy przerzucanie na dużą tarczę z przodu. Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas przyzwoity ale daleki od rekordowych.
Przygoda z łańcuchem skłoniła mnie do przeprowadzenia regulacji roweru. W zasadzie w ostatnią sobotę myłem rower i czyściłem napęd, ale po tej operacji z mojego napędu zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Zmierzyłem, więc dzisiaj łańcuch i stwierdziłem, że kwalifikuje się do wymiany. Już wcześniej zastanawiałem się na wymianą łańcucha i wolnobiegu w moim rowerze, znalazłem nawet na allegro wolnobiegi szosowe firmy Sunrace i poważniej zastanawiałem się nad zakupem. Jednak na forum szosa.org wyczytałem, że niektórzy montują do starych szosówek wolnobiegi Shimano TZ20 (14-28) - sprzęt co prawda nie do końca szosowy, ale podobno do szosy się nadający. Kiedyś dawno temu nabyłem taki właśnie wolnobieg z myślą o modernizacji mojego komunijnego Torino, nigdy go nie użyłem i leżał sobie w szafie, do tego zdałem sobie sprawę, że posiadam też nowy łańcuch HG50, który kupiłem przed rokiem do crossa, postanowiłem, więc zmienić napęd w mojej szosówce.
Sama wymiana przebiegła bez większych komplikacji, trochę trudności sprawiła mi regulacja przerzutek, ale w końcu i ta operacja dobiegła końca. Było już późno, więc zdążyłem zrobić tylko krótki test. Pierwsze wrażenie to cisza, napęd chodzi cichutko w porównaniu z poprzednim. Nowy wolnobieg to co prawda taniocha, ale za to założyłem całkiem przyzwoity łańcuch. Zmieniły mi się trochę przełożenia w rowerze, dawniej dysponowałem rozkładem 13-15-17-19-21-24, teraz mam 14-16-18-21-24-28. Bałem się, że moja przerzutka nie poradzi sobie tą 28 zębową koronką, ale problemów nie ma żadnych. Przed modernizacją dysponowałem przełożeniami od 52/13 (4) do 39/24 (1,625), teraz mam 52/14 (3,71) do 39/28 (1,39). Teraz mam, więc miększe przełożenia, będę miał lżej pod górkę, będę musiał się spróbować z okolicznymi górkami. Jeśli chodzi o najtwardsze przełożenia, to i tak w zasadzie nigdy go nie używałem, więc myślę, że tu nie będzie problemów.
Na segmentach:
Ostatecznie wykręcam czas poniżej 27 minut, do rekordu niby daleko, ale czas całkiem przyzwoity.
W drodze powrotnej cisnąłem bardzo mocno, udało mi się wykręcić całkiem niezły czas na segmencie na Drodze Królewskiej. Niestety na ulicach miasta mocno straciłem, tym bardziej, że na ulicy Pięknej spadł mi łańcuch przy przerzucanie na dużą tarczę z przodu. Ostatecznie na całej trasie wykręciłem czas przyzwoity ale daleki od rekordowych.
Przygoda z łańcuchem skłoniła mnie do przeprowadzenia regulacji roweru. W zasadzie w ostatnią sobotę myłem rower i czyściłem napęd, ale po tej operacji z mojego napędu zaczęły wydobywać się dziwne dźwięki. Zmierzyłem, więc dzisiaj łańcuch i stwierdziłem, że kwalifikuje się do wymiany. Już wcześniej zastanawiałem się na wymianą łańcucha i wolnobiegu w moim rowerze, znalazłem nawet na allegro wolnobiegi szosowe firmy Sunrace i poważniej zastanawiałem się nad zakupem. Jednak na forum szosa.org wyczytałem, że niektórzy montują do starych szosówek wolnobiegi Shimano TZ20 (14-28) - sprzęt co prawda nie do końca szosowy, ale podobno do szosy się nadający. Kiedyś dawno temu nabyłem taki właśnie wolnobieg z myślą o modernizacji mojego komunijnego Torino, nigdy go nie użyłem i leżał sobie w szafie, do tego zdałem sobie sprawę, że posiadam też nowy łańcuch HG50, który kupiłem przed rokiem do crossa, postanowiłem, więc zmienić napęd w mojej szosówce.
Sama wymiana przebiegła bez większych komplikacji, trochę trudności sprawiła mi regulacja przerzutek, ale w końcu i ta operacja dobiegła końca. Było już późno, więc zdążyłem zrobić tylko krótki test. Pierwsze wrażenie to cisza, napęd chodzi cichutko w porównaniu z poprzednim. Nowy wolnobieg to co prawda taniocha, ale za to założyłem całkiem przyzwoity łańcuch. Zmieniły mi się trochę przełożenia w rowerze, dawniej dysponowałem rozkładem 13-15-17-19-21-24, teraz mam 14-16-18-21-24-28. Bałem się, że moja przerzutka nie poradzi sobie tą 28 zębową koronką, ale problemów nie ma żadnych. Przed modernizacją dysponowałem przełożeniami od 52/13 (4) do 39/24 (1,625), teraz mam 52/14 (3,71) do 39/28 (1,39). Teraz mam, więc miększe przełożenia, będę miał lżej pod górkę, będę musiał się spróbować z okolicznymi górkami. Jeśli chodzi o najtwardsze przełożenia, to i tak w zasadzie nigdy go nie używałem, więc myślę, że tu nie będzie problemów.
- do pracy - 12:32 średnia 30,7 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,57 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:37; średnia: 30,2 km/h.
Praca #13 - na szosówce
Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.70 km/h
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś od rana ładna pogoda, trzeba więc korzystać, do pracy jadę na rowerze. Jestem lekko spóźniony, bo z samego rana moja córka zafundowała mi mały prezent, jadę więc bez śniadania.
Mimo iż słońce świeci na całego, to zaraz po starcie czuję, że jest mi zwyczajnie zimno. Po wjeździe do Puszczy próbuję się rozpędzić, ale od razu czuję, że dziś nie jest mój dzień. Do Sitowca dużym wysiłkiem trzymam jeszcze niezłe tempo, ale potem uznaje że nie ma sensu się męczyć (wychodzi jednak brak śniadania), zrzucam więc z dużej tarczy i wyraźnie zwalniam. Tak dojeżdżam do leśniczówki Przyborów, gdzie postanawiam ponownie przyspieszyć. Przez Zabierzów utrzymuję średnią w okolicach 30 km/h, a na finiszu w Woli Zabierzowskiej jeszcze przyspieszam. W rezultacie wykręcam czas 26:45 i średnią 30,6 km/h - to całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że kilka ładnych kilometrów jechałem znacznie wolniej.
W drodze powrotnej kręciło mi się znacznie lepiej, choć dalej na dość wysokim tętnie. Ostatecznie wykręciłem czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 31 km/h. Średnia w obie strony też w sumie wyszła przyzwoita, choć wyniki na poszczególnych odcinkach nie były porażające, ale za to tempo w miarę równe na całym dystansie.
Na segmentach:
Mimo iż słońce świeci na całego, to zaraz po starcie czuję, że jest mi zwyczajnie zimno. Po wjeździe do Puszczy próbuję się rozpędzić, ale od razu czuję, że dziś nie jest mój dzień. Do Sitowca dużym wysiłkiem trzymam jeszcze niezłe tempo, ale potem uznaje że nie ma sensu się męczyć (wychodzi jednak brak śniadania), zrzucam więc z dużej tarczy i wyraźnie zwalniam. Tak dojeżdżam do leśniczówki Przyborów, gdzie postanawiam ponownie przyspieszyć. Przez Zabierzów utrzymuję średnią w okolicach 30 km/h, a na finiszu w Woli Zabierzowskiej jeszcze przyspieszam. W rezultacie wykręcam czas 26:45 i średnią 30,6 km/h - to całkiem nieźle biorąc pod uwagę, że kilka ładnych kilometrów jechałem znacznie wolniej.
W drodze powrotnej kręciło mi się znacznie lepiej, choć dalej na dość wysokim tętnie. Ostatecznie wykręciłem czas poniżej 27 minut i średnią powyżej 31 km/h. Średnia w obie strony też w sumie wyszła przyzwoita, choć wyniki na poszczególnych odcinkach nie były porażające, ale za to tempo w miarę równe na całym dystansie.
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:09 średnia 31,7 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,63 km; czas: 26:45; średnia: 30,6 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:54; średnia: 31,1 km/h.
Na szosówkach z Krzyśkiem
Piątek, 29 maja 2015 | dodano:01.06.2015 Kategoria 21-40 km, Po górkach
- DST: 21.30 km
- Czas: 00:47
- VAVG 27.19 km/h
- VMAX 53.31 km/h
- Temp.: 23.0 °C
- HRmax: 183 ( 97%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie: 412 kcal
- Podjazdy: 148 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Ostatecznie postanowione, sprzedaje Lapierra, kupcem Krzysiek:) Z jednej strony trochę mi szkoda, bo to świetny rower, ale z drugiej strony jednak potrzebuję szosówki na większej ramie.
Krzysiek powoli próbuje się z rowerem szosowym, a dziś postanowił się sprawdzić na niewielkich na razie górkach. Ruszamy dość późno, bo dopiero o 18:20, na początek jedziemy do Staniątek, tempo mocno rekreacyjne. W Staniątkach trzeba się niestety przeprawić pod torami, wyłączam GPS w przejściu podziemnym i jak się potem okaże, zapomnę bo włączyć:(
Zaraz za torami pierwszy segment - Staniątki Górne, cisnę z całych sił, jadę na prawdę mocno, byłby rekord jak nic, ale GPS oczywiście nie działa. Jedziemy dalej i teraz kolej na Winnicę, tu nie jadę na rekord. Do połowy górki jadę równo z Krzyśkiem, ale on zaczyna redukować biegi, a ja już nie bardzo mam czym, więc jadę do przodu. Wyprzedzam Krzyśka dość mocno, ale zmęczenie na szczycie górki jest duże, prawie takie jak wtedy gdy jadę ją od początku na maksa - czasu oczywiście nie mam, bo GPS nie działał. Mniej więcej na Winnicy orientuję się w końcu, że garmin jest zastopowany włączam go i jedziemy dalej. Kolejny podjazd to Brzezie - Kominki, cisnę od początku mocno, pod koniec na serpentynach brakuję mi już trochę pary, ale udaje mi się wykręcić niezły czas - 3:54,9 średnia 21,7 km/h - miejsce na GC dopiero 10, bo tą drogą jeżdżą kolarze na etapie Małopolskiego Wyścigu Górskiego.
Z Brzezia wracamy tą samą drogą, w planie jest jeszcze podjazd z obu stron pod OSP w Dąbrowie, ale już w Brzeziu Krzysiek mówi, że nie podjeżdża od tej trudniejszej strony, więc jedziemy tylko będący po drodze podjazd Dąbrowa nr 1. Cisnę mocno pod górę, do pobicia czas sprzed kilku dni zrobiony na Lapierrze. Ostatecznie wykręcam czas 1:12,7 (średnia 28,81 km/h) i o przeszło 6 sekund poprawiam poprzedni rekord.
Z Dąbrowy zjeżdżamy do Staniątek, rezygnując z trudniejszej wersji podjazdu pod Dąbrowę, kilka kilometrów zjazdu i rozpoczyna się nie lubiana przeze mnie wietrzna prosta w Staniątkach. Postanawiam zrobić tu segment, więc cisnę z całych sił. Dziś nie wieje, ale pozostałe trudności pozostają, droga ma kiepski asfalt, a w końcowej fazie lekko się wznosi. Początkowo mam bardzo wysoką prędkość, ale słabnę i średnia spada, resztkami sił dojeżdżam do skrzyżowania i odbijam w kierunku stacji w Staniątkach - segment ma 1 km długości, mój czas 1:42,7 (średnia 35,06 km/h) - daje mi to 2 miejsce na segmencie w GC.
Zjeżdżam do stacji kolejowej i postanawiam jeszcze raz pojechać pod górę, bo już wiem że segment z początku treningu nie został zanotowany. Jednak tym razem jadę znacznie wolniej i na dodatek na szczycie zwalniam, a segment kończy się dopiero na skrzyżowaniu, więc mój czas na segmencie jest dość kiepski. Przejeżdżamy pod torami i przed nami ostatni segment - Dębowa sprint. Przed segmentem zaczynamy się rozpędzać, ale okazuję się że na wysepce zwalniającej na początku segmentu robi się korek i musimy lekko zwolnić. W ulicę Dębową wpadam z prędkością około 34 km/h, szybko rozpędzam się do 44 km/h, przez próg zwalniający przelatuję na pełnej prędkości (grubsze opony Peugeota spokojnie na to pozwalają). Na końcu Dębowej zaczynam mieć powoli dość, ale siłą woli dociągam do mety z prędkością mniej więcej 41 km/h - rekord wydaje się być pewny. Jak się potem okazuje, pokonałem segment w czasie 1:07,5 (średnia 43 km/h) poprawiam poprzedni rekord o przeszło 7 sekund i wskakuję na 2 miejsce na GC.
Pozostaje nam już tylko kilkaset metrów do domu. Krzysiek niestety traci cały ślad, więc dziś nie mam porównania z jego wynikami. W sumie wyjazd udany, ustanowione rekordy do Brzezia, na łatwiejszej Dąbrowie i na sprincie na Dębowej, szkoda tylko rekordu na segmencie Staniątki Górne, bo podczas tego nie zarejestrowanego przejazdu rekord na pewno by był.
Krzysiek powoli próbuje się z rowerem szosowym, a dziś postanowił się sprawdzić na niewielkich na razie górkach. Ruszamy dość późno, bo dopiero o 18:20, na początek jedziemy do Staniątek, tempo mocno rekreacyjne. W Staniątkach trzeba się niestety przeprawić pod torami, wyłączam GPS w przejściu podziemnym i jak się potem okaże, zapomnę bo włączyć:(
Zaraz za torami pierwszy segment - Staniątki Górne, cisnę z całych sił, jadę na prawdę mocno, byłby rekord jak nic, ale GPS oczywiście nie działa. Jedziemy dalej i teraz kolej na Winnicę, tu nie jadę na rekord. Do połowy górki jadę równo z Krzyśkiem, ale on zaczyna redukować biegi, a ja już nie bardzo mam czym, więc jadę do przodu. Wyprzedzam Krzyśka dość mocno, ale zmęczenie na szczycie górki jest duże, prawie takie jak wtedy gdy jadę ją od początku na maksa - czasu oczywiście nie mam, bo GPS nie działał. Mniej więcej na Winnicy orientuję się w końcu, że garmin jest zastopowany włączam go i jedziemy dalej. Kolejny podjazd to Brzezie - Kominki, cisnę od początku mocno, pod koniec na serpentynach brakuję mi już trochę pary, ale udaje mi się wykręcić niezły czas - 3:54,9 średnia 21,7 km/h - miejsce na GC dopiero 10, bo tą drogą jeżdżą kolarze na etapie Małopolskiego Wyścigu Górskiego.
Z Brzezia wracamy tą samą drogą, w planie jest jeszcze podjazd z obu stron pod OSP w Dąbrowie, ale już w Brzeziu Krzysiek mówi, że nie podjeżdża od tej trudniejszej strony, więc jedziemy tylko będący po drodze podjazd Dąbrowa nr 1. Cisnę mocno pod górę, do pobicia czas sprzed kilku dni zrobiony na Lapierrze. Ostatecznie wykręcam czas 1:12,7 (średnia 28,81 km/h) i o przeszło 6 sekund poprawiam poprzedni rekord.
Z Dąbrowy zjeżdżamy do Staniątek, rezygnując z trudniejszej wersji podjazdu pod Dąbrowę, kilka kilometrów zjazdu i rozpoczyna się nie lubiana przeze mnie wietrzna prosta w Staniątkach. Postanawiam zrobić tu segment, więc cisnę z całych sił. Dziś nie wieje, ale pozostałe trudności pozostają, droga ma kiepski asfalt, a w końcowej fazie lekko się wznosi. Początkowo mam bardzo wysoką prędkość, ale słabnę i średnia spada, resztkami sił dojeżdżam do skrzyżowania i odbijam w kierunku stacji w Staniątkach - segment ma 1 km długości, mój czas 1:42,7 (średnia 35,06 km/h) - daje mi to 2 miejsce na segmencie w GC.
Zjeżdżam do stacji kolejowej i postanawiam jeszcze raz pojechać pod górę, bo już wiem że segment z początku treningu nie został zanotowany. Jednak tym razem jadę znacznie wolniej i na dodatek na szczycie zwalniam, a segment kończy się dopiero na skrzyżowaniu, więc mój czas na segmencie jest dość kiepski. Przejeżdżamy pod torami i przed nami ostatni segment - Dębowa sprint. Przed segmentem zaczynamy się rozpędzać, ale okazuję się że na wysepce zwalniającej na początku segmentu robi się korek i musimy lekko zwolnić. W ulicę Dębową wpadam z prędkością około 34 km/h, szybko rozpędzam się do 44 km/h, przez próg zwalniający przelatuję na pełnej prędkości (grubsze opony Peugeota spokojnie na to pozwalają). Na końcu Dębowej zaczynam mieć powoli dość, ale siłą woli dociągam do mety z prędkością mniej więcej 41 km/h - rekord wydaje się być pewny. Jak się potem okazuje, pokonałem segment w czasie 1:07,5 (średnia 43 km/h) poprawiam poprzedni rekord o przeszło 7 sekund i wskakuję na 2 miejsce na GC.
Pozostaje nam już tylko kilkaset metrów do domu. Krzysiek niestety traci cały ślad, więc dziś nie mam porównania z jego wynikami. W sumie wyjazd udany, ustanowione rekordy do Brzezia, na łatwiejszej Dąbrowie i na sprincie na Dębowej, szkoda tylko rekordu na segmencie Staniątki Górne, bo podczas tego nie zarejestrowanego przejazdu rekord na pewno by był.
Praca #12 - na szosówce
Czwartek, 28 maja 2015 | dodano:29.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.57 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.21 km/h
- VMAX 34.90 km/h
- Temp.: 10.0 °C
- HRmax: 170 ( 90%)
- HRavg 147 ( 78%)
- Kalorie: 680 kcal
- Podjazdy: 41 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pogoda w drugiej połowie maja niestety nie rozpieszcza, a na dodatek od ostatniego piątku jestem dość mocno przeziębiony, to wszystko sprawiło, że od mojego ostatniego wyjazdu do pracy na rowerze minęło aż 9 dni. Na dziś prognozy były w miarę dobre i mimo iż rano niebo było mocno zachmurzone to postanowiłem jechać rowerem do pracy.
Po dłuższej przerwie spodziewałem się spadku formy, więc założyłem sobie jazdę na lajcie. Niestety tu pojawia się pewien problem, jeśli wrzucę dużą tarczę z przodu to muszę cisnąć powyżej 30 km/h, że kadencja była właściwa, jeśli z przodu wrzucę mniejszą tarczę, to albo strasznie młynkuję, albo jadę w okolicach 27 km/h. W końcu zdecydowałem się na dużą tarczę i prędkość ponad 30 km/h. Spadek formy był widoczny od razu, tętno szybko skoczyło nie chciało opaść, mimo iż nie dawałem z siebie wszystkiego. Na Sitowcu miałem średnią 31 km/h, ale potem trochę zwolniłem i pod leśniczówką było 30,7 km/h. Postanowiłem utrzymać średnią w okolicach 31 km/h, co niestety kosztowało mnie sporo sił. Nie byłem też wstanie mocno zafiniszować, niestety na ostatnim kilometrze jechałem pod wiatr i utrzymywanie prędkości w okolicach 32 km/h kosztowało mnie bardzo dużo.
Ostatecznie osiągnąłem bardzo dobry czas 26:14 (średnia 31,2 km/h), ale do pracy przyjechałem skrajnie zmęczony.
W drodze z pracy do domu niestety towarzyszył mi dość mocny wiatr. Zacząłem dość mocno, ale z każdym kilometrem jechałem słabiej. Na obwodnicy Niepołomic miałem ciągle niezłą średnią, ale w mieście nie miałem już sił walczyć o jej utrzymanie. W rezultacie mój dzisiejszy powrót do domu trwał stosunkowo "długo".
Na segmentach:
Po dłuższej przerwie spodziewałem się spadku formy, więc założyłem sobie jazdę na lajcie. Niestety tu pojawia się pewien problem, jeśli wrzucę dużą tarczę z przodu to muszę cisnąć powyżej 30 km/h, że kadencja była właściwa, jeśli z przodu wrzucę mniejszą tarczę, to albo strasznie młynkuję, albo jadę w okolicach 27 km/h. W końcu zdecydowałem się na dużą tarczę i prędkość ponad 30 km/h. Spadek formy był widoczny od razu, tętno szybko skoczyło nie chciało opaść, mimo iż nie dawałem z siebie wszystkiego. Na Sitowcu miałem średnią 31 km/h, ale potem trochę zwolniłem i pod leśniczówką było 30,7 km/h. Postanowiłem utrzymać średnią w okolicach 31 km/h, co niestety kosztowało mnie sporo sił. Nie byłem też wstanie mocno zafiniszować, niestety na ostatnim kilometrze jechałem pod wiatr i utrzymywanie prędkości w okolicach 32 km/h kosztowało mnie bardzo dużo.
Ostatecznie osiągnąłem bardzo dobry czas 26:14 (średnia 31,2 km/h), ale do pracy przyjechałem skrajnie zmęczony.
W drodze z pracy do domu niestety towarzyszył mi dość mocny wiatr. Zacząłem dość mocno, ale z każdym kilometrem jechałem słabiej. Na obwodnicy Niepołomic miałem ciągle niezłą średnią, ale w mieście nie miałem już sił walczyć o jej utrzymanie. W rezultacie mój dzisiejszy powrót do domu trwał stosunkowo "długo".
- do pracy - segment nie zaliczony (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h, - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 12:24 średnia 31,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 26:14; średnia: 31,2 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 27:41; średnia: 30,2 km/h.
Praca #11 - na szosówce
Wtorek, 19 maja 2015 | dodano:20.05.2015 Kategoria samotnie, Przez Puszczę Niepołomicką, praca, Po płaskim, 21-40 km
- DST: 27.54 km
- Czas: 00:53
- VAVG 31.18 km/h
- VMAX 38.50 km/h
- Temp.: 18.0 °C
- HRmax: 169 ( 90%)
- HRavg 141 ( 75%)
- Kalorie: 647 kcal
- Podjazdy: 28 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
We wtorek już tradycyjnie jadę do pracy na rowerze. Dziś założenie proste jadę na lajcie bez napinki, bez rekordów w czasie nawet na 30 minut.
Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.
Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
Na segmentach:
Cel nie do końca osiągnięty:) w sumie chyba forma u mnie rośnie bo mimo iż miałem jechać luźno to średnia prędkość stale rosła, a tętno na szczęście nie. W drodze do pracy cały czas jechałem z prędkością w okolicach 31 km/h i z tętnem nie przekraczającym 145. Szło mi tak dobrze, że w końcówce postanowiłem przyspieszyć i jeszcze podkręcić średnią, w efekcie zrobiłem czas poniżej 27 minut i średnią na całej trasie powyżej 30 km/h, a zmęczyłem się naprawdę tylko na bardzo mocnym finiszu w Woli Zabierzowskiej. Do niedawna byłby to czas tylko nieznacznie gorszy od rekordu życiowego, teraz jest to po prostu niezły czas, ale do rekordów sporo brakuje.
Na odcinku z pracy do domu mocno przycisnąłem, szczególnie mocno jechałem na odcinku z pracy do Puszczy Niepołomickiej. Na segmencie na Drodze Królewskiej też starałem mocno cisnąć i rezultacie na obwodnicy Niepołomic miałem średnią 31,4 km/h. Niestety na ulicach Niepołomic sporo straciłem, od obwodnicy do rynku spadek o 0,2 km/h, a jeszcze gorzej było na dojeździe do domu, gdzie drogę pod kościołem zatarasował mi tir, była mijanka i spadek średnie do 30,9 km/h.
- do pracy - 12:25 średnia 31 km/h (rekord 11,34 średnia 33,27 km/h - samotnie, 10:27 - średnia 36,84 km/h z Krzyśkiem)
- z pracy - 11:39 średnia 33,1 km/h (rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 26:53; średnia: 30,3 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,94 km; czas: 26:23; średnia: 31,5 km/h.
Praca #10 - znów na rekord
Piątek, 15 maja 2015 | dodano:15.05.2015 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
- DST: 28.00 km
- Czas: 00:52
- VAVG 32.31 km/h
- VMAX 38.70 km/h
- Temp.: 14.0 °C
- HRmax: 182 ( 97%)
- HRavg 150 ( 80%)
- Kalorie: 675 kcal
- Podjazdy: 52 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś już po raz 10 w tym roku wybrałem się do pracy na rowerze. Gdy wyjeżdżałem kilka minut przed 7 było zimno - około 6 stopni, ale zapowiadał się ładny dzień. Kilka dni temu założyłem sobie, że jak następnym razem pojadę do pracy to spróbuję powalczyć o wynik na segmencie do pracy, a nie na całej trasie. Jednak wtedy do pracy pojechałem samochodem i z planów nic nie wyszło. Dziś rano stwierdziłem, że jadę na lajcie może nawet na czas w granicach 30 minut, ale mimo iż jakoś się nie zaginałem to dojeżdżając do obwodnicy miałem średnią 28,6 km/h, niestety musiałem wyhamować do zera i po chwili moja średnia wynosiła ledwie 26,6 km/h.
Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu
Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.
Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
Na segmentach:
Na segment wjechałem więc raczej wolno, ale po chwili patrzę a to jakieś 200 metrów przede mną jedzie ciągnik, stwierdziłem więc że spróbuję go dogonić. Wrzuciłem twarde przełożenie i jazda, średnia w okolicach 35 km/h i dość szybko ciągnik dopadłem, wtedy pomyślałem, że skoro jedzie mi się tak dobrze, to może jednak spróbuję z tym segmentem. Do Sitowca jechało mi się dobrze, choć moje tętno już przekroczyło 160, potem była już tylko walka o przetrwanie. Cisnąłem z całych sił, tętno przekroczyło 170, potem 175 a do końca segmentu jeszcze kawałek. Ostatni kilometr jechałem już ostatkiem sił, walcząc o to żeby za bardzo nie zwolnić, o mocnym finiszu nie było mowy, w końcu zakręt i koniec segmentu. Na szczęście okazało się, że udało mi się poprawić czas na segmencie, mój nowy czas to 11:34 (poprawa o 17 sekund). Wynik ten pozwolił mi wskoczyć na 3 miejsce w klasyfikacji tego segmentu
Żeby odpocząć puściłem korby, prędkość spadła do 26-27 km/h ale moje serce powoli zaczęło zwalniać, zanim wyjechałem z Puszczy serce biło już tylko w tempie 150 uderzeń na minutę, a moja średnia spadła tylko o 0,1 km/h z 31,5 na 31,4 km/h. Wtedy pomyślałem sobie, że przecież mogę jednak spróbować pojechać na rekord na całej trasie. Przez Zabierzów jechałem na utrzymanie tempa, w końcu rekordową średnią prawie miałem, dopiero na Woli Zabierzowskiej, zdecydowałem się na tradycyjny ponad kilometrowy (1,3 km) finisz. Byłem mocno zmęczony, więc finisz nie był jakiś piorunujący, nie mniej jednak pod szkołą zanotowałem czas 25:43 - o 5 sekund lepszy od rekordu z przed tygodnia. Kosztowało mnie to naprawdę sporo, po przejechaniu mety dojechałem pod OSP i tam musiałem chwilę dychnąć, potem wolniutkim tempem pojechałem jeszcze do sklepu i dopiero tam moje serce ostatecznie zwolniło do normalnego tempa.
Wracając do domu, niestety musiałem walczyć z wiatrem. Mimo to dość długo udawało mi się utrzymać średnią w okolicach 31,7 - 31,8 km/h. Dopiero po przejechaniu obwodnicy Niepołomic, średnia zaczęła mi trochę spadać ostatecznie pod domem zanotowałem średnią 31,4 km/h. Łączny czas jazdy był oczywiście gorszy od ostatniego rekordowego przejazdu, gdy w drodze powrotnej udało mi się jeszcze podkręcić średnią i ostatecznie zanotować średnią 32 km/h. Dziś jednak jak mówiłem wcześniej, mocno wiało i na taki rezultat nie było szans.
- do pracy - 11:34 średnia 33,27 km/h (rekord na GC - rekord 11,34 średnia 33,27 km/h)
- z pracy - 12:07 średnia 31,84 km/h (6 mój czas na GC - rekord 11,07 średnia 34,71 km/h)
Do pracy: dyst.: 13,60 km; czas: 25:43; średnia: 31,7 km/h.
Z pracy: dyst.: 13,93 km; czas: 26:49; średnia: 31,1 km/h.