- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
21-40 km
Dystans całkowity: | 8860.74 km (w terenie 863.50 km; 9.75%) |
Czas w ruchu: | 412:51 |
Średnia prędkość: | 21.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 33334.00 km/h |
Suma podjazdów: | 53296 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 155 (82 %) |
Suma kalorii: | 75387 kcal |
Liczba aktywności: | 294 |
Średnio na aktywność: | 30.14 km i 1h 24m |
Więcej statystyk |
Do Niepołomic
Sobota, 3 września 2011 | dodano:03.09.2011 Kategoria Przez Puszczę Niepołomicką, Po płaskim, Po górkach, 21-40 km, samotnie
- DST: 39.11 km
- Teren: 10.00 km
- Czas: 01:39
- VAVG 23.70 km/h
- VMAX 57.21 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 226 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Niepołomic tym razem przez Szarów i Gruszki, powrót już jak zwykle przez Szarów i Kłaj.
Galeria wycieczki
IX Krakowski Maraton Rowerowy - dystans mini
Niedziela, 28 sierpnia 2011 | dodano:28.08.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, samotnie, zawody
- DST: 35.43 km
- Teren: 25.00 km
- Czas: 01:50
- VAVG 19.33 km/h
- VMAX 45.21 km/h
- Temp.: 19.0 °C
- Podjazdy: 381 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Postanowiłem wystartować w Maratonie Krakowskim, mimo iż cały tydzień nie jeździłem wcale, a na upały czułem się kiepsko. Zgodnie z tradycją przed maratonem mocno popadało - deszcz jeszcze mnie złapał pod Wieliczką o 7:30 w rezultacie trasa była miejscami mocno mokra, a zjazdy jak dla mnie były zabójce. To właśnie zjazdy mnie załatwiły w tym wyścigu oraz problemy sprzętowe, najpierw z siodełkiem a później z łańcuchem. Ostatecznie zająłem 288 miejsce na 517 sklasyfikowanych, w kategorii M2 byłem 82 - mój czas zmierzony przez organizatorów to 1:53:16 i strata do zwycięzcy 52:02.
Mój licznik zmierzył 1:50:48 czyli resztę straciłem stojąc i naprawiając awarię - bo na bufecie spędziłem dosłownie 10 sekund.
Tym razem udało mi się ustawić do startu na początku stawki, przede mną było może ze 100 osób. Początek bardzo szybki po błoniach, minęło mnie kilka osób, ale i ja też wiele osób wyprzedziłem. Dalej była jazda po szosie ulicami: Mydlnicką, Hamernia i Jesionowa tu przycisnąłem bardzo mocno - na liczniku miałem 32-38 na godzinę i wyprzedziłem sporo osób. W momencie przejazdu koło Willi Decjusza byłem chyba nawet w pierwszej 50. Początek podjazdu po asfalcie też szedł mi nieźle, problemy zaczęły się w momencie wjazdu do Lasku Wolskiego gdy rozpoczął się błotnisty podjazd przez las. Na podjeździe dałem się zablokować i musiałem zsiąść z roweru i prowadzić po błocie pod górę - na tym odcinku na pewno straciłem kilka miejsc. Po podjeździe nastąpił odcinek w miarę płaski a później ostry zjazd po kamieniach. Zjazdy na tym maratonie sprawiły mi spore problemy, choć jak się potem przekonałem ten zjazd był jeszcze stosunkowo łatwy. Niestety na tym zjeździe poluzowało mi się siodełko i bardzo podniósł się przód siodełka - jechać się nie dało i musiałem się zatrzymać zaraz po zjeździe na ulicy Zakamycze. Regulacja siodełka kluczem imbusowym zajęła mi dłuższą chwilę i tylko patrzyłem jak kolejni zawodnicy wypadają z lasu i mnie mijają - myślę że w tym momencie straciłem co najmniej 100 miejsc.
Dalej był dłuższy odcinek płaskiego terenu najpierw asfaltem a później łąkami, przejechaliśmy nad autostradą i później pojechaliśmy wzdłuż zalewu w Kryspinowie, choć samego zalewu niestety nie widziałem. Na 17 kilometrze był bufet, ale ja stanąłem tam tylko na chwilę i wypiłem kubek wody, nie jadłem nic ponieważ miałem żele energetyczne i właśnie na wysokości bufetu sobie zaaplikowałem 1 dawkę żelu truskawkowego. Na bufecie więc przerwy nie było i ruszyłem dalej. Od momentu gdy regulowałem siodełko i ruszyłem na trasę zacząłem wyprzedzać dość dużo osób, kilka osób też minęło mnie ale dosłownie kilku. W dość mocnym tempie dojechałem ponownie do Lasku Wolskiego tu od razu rozpoczął się ostry podjazd w terenie. Początkowo kręciłem ale po chwili dojechałem do większej grupy prowadzącej rower, więc też zsiadłem i też zacząłem prowadzić, ale jak się okazało to co najgorsze miało dopiero nastąpić. Po podjeździe nastąpiła seria bardzo ciężkich i stromych zjazdów. Tu miałem mega problemy, łatwiejszą część zjechałem, a trudniejszą zbiegłem, kilka razy na trudniejszych odcinkach próbowałem jechać, ale dwa razy poszedłem ślizgiem w krzaki, a raz po hamowaniu musiałem przeskoczyć przez kierownicę. Na tych zjazdach straciłem naprawdę sporo, minęło mnie kilkunastu zawodników. Po zjeździe był jeszcze podjazd wąską drogą po kostce brukowej i tu zobaczyłem swoją szansę na dogonienie kilku zawodników jadących przede mną, zacząłem mocno pedałować pod górę, a tu nagle łańcuch mi przeskoczył i spadł z kasety, stanąłem założyłem, wsiadłem przejechałem 10 metrów i łańcuch spadł mi znowu:( Musiałem zmienić przerzutki i dopiero pojechałem dalej, na tym zamieszaniu znowu trochę straciłem:( Gdy wypadłem na asfalt na ulicę Królowej Jadwigi rozpędziłem rower a tu wołają za mną, że miałem skręcić w ulicę Józefa Korzeniowskiego, musiałem się zatrzymać nawrócić i pojechać tam gdzie trzeba, niestety znowu parę osób przemknęło koło mnie. Dwóch zawodników zdołałem jeszcze dogonić na asfalcie i na ostatniej prostej na Błoniach, ale dwóch kolejnych niestety mi uciekło.
Na metę wpadłem strasznie zmęczony, w sumie pojechałem dość dobrze, średnia prędkość na całym dystansie wyszła 19,1 km/h co na takiej trudnej trasie uznaję za naprawdę dobry wynik. Trochę szkoda mi tego czasu straconego na walkę z łańcuchem i siodełkiem, bo mogło być jeszcze kilka minut lepiej. Dużo też straciłem na zjazdach, bo po prostu nie umiem zjeżdżać a tu jeszcze było ślisko. Niestety obawiam się, że mój rower mocno ucierpiał na tym wyścigu, jeśli problemu z łańcuchem nie były związane z błotem to pewnie do wymiany jest napęd:( a tu za miesiąc odyseja i trzeba by mieć sprawny sprzęt.
Galeria wycieczki
Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca
Piątek, 19 sierpnia 2011 | dodano:19.08.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 35.46 km
- Teren: 8.00 km
- Czas: 01:23
- VAVG 25.63 km/h
- VMAX 55.46 km/h
- Temp.: 28.0 °C
- Podjazdy: 195 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Kolejna wycieczka do Niepołomic na rowerze górskim - tym razem jechało mi się znacznie lepiej, wykręciłem bardzo dobrą średnią. Rano do Niepołomic zajechałem w 41:28 ze średnią 25,2 km, wracałem jeszcze mocniejszym tempem bo na koniec wycieczki wyszła mi średnia 25,45 co jest wynikiem jak dla mnie znakomitym biorąc pod uwagę, że kręciłem na rowerze górskim.
Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca
Środa, 17 sierpnia 2011 | dodano:17.08.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 38.33 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 01:38
- VAVG 23.47 km/h
- VMAX 57.43 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 201 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka do Niepołomic na rowerze GT - dawno na nim nie jeździłem i niestety mocno to odczułem, ale muszę się do niego przyzwyczajać bo już niedługo Maraton Krakowski, a później Odyseja.
Do Tyńca, na krakowski rynek i na Wawel
Niedziela, 7 sierpnia 2011 | dodano:07.08.2011 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Z Żoną / Narzeczoną
- DST: 40.82 km
- Teren: 1.00 km
- Czas: 02:29
- VAVG 16.44 km/h
- VMAX 34.51 km/h
- Temp.: 30.0 °C
- Podjazdy: 120 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Mimo niekorzystnych prognoz pogody na niedzielę, postanowiliśmy się z żoną wybrać na wycieczkę rowerową do Tyńca. Od samego rana mieliśmy piękną pogodę, zapakowaliśmy, więc rowery na samochód i pojechaliśmy do Krakowa pod centrum handlowe Plaza. Tu zaparkowaliśmy auto i ruszyliśmy już na rowerach do Tyńca ścieżką rowerową poprowadzoną bulwarami wiślanymi. Trasę tą przejeżdżaliśmy już kilka razy, nową kładką rowerowo-pieszą zmieniliśmy brzeg Wisły na wysokości krakowskiego Kazimierza i spokojnym tempem ruszyliśmy dalej.
Po jednej godzinie i 10 minutach spokojnego kręcenia dotarliśmy do Tyńca, zrobiliśmy postój, zjedliśmy lody i tuż przed godziną 12 weszliśmy do klasztoru, gdzie zrobiliśmy kilka fotek i wzięliśmy udział w niedzielnej mszy świętej. Prognozy pogody mówiły, że po południu pogoda ma się załamać, ale o 13:00 nic na to wskazywało, dla pewności postanowiliśmy jednak zrobić przerwę obiadową dopiero w Krakowie.
W drodze powrotnej jechaliśmy trochę szybciej i po niecałej godzinie byliśmy na krakowskim rynku w restauracji Chaczapuri. Po obiedzie pojechaliśmy jeszcze na Wawel, a następnie ruszyliśmy bulwarami wiślanymi do Plazy. Zrobiliśmy jeszcze zakupy w Decathlonie na planowany w najbliższym czasie wyjazd rowerowy Szlakiem Orlich Gniazd. Mamy jechać wspólnie, moja żona ma sporo zapału i mam nadzieję, że wystarczy jej też sił na taką wyprawę - trasę planuję rozłożyć na 3 dni, więc dzienny dystans nie powinien przekraczać 60 km (ruszymy z Krakowa).
Galeria wycieczki
Wyprawa do Wilna - Dzień 4
Czwartek, 28 lipca 2011 | dodano:31.07.2011 Kategoria Wyprawy wielodniowe, 21-40 km
- DST: 26.65 km
- Czas: 01:05
- VAVG 24.60 km/h
- VMAX 50.97 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 130 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Odcinek Troki - Wilno
Dzień 4
Wyjazd do Wilna dla grupy rowerowej był zaplanowany na 8:30, był mały poślizg ale przed 9 już pedałowaliśmy w kierunku stolicy Litwy. Za namową Pana Stanisława - naszego gospodarza, wybraliśmy jazdę drogą główną, która na mapie posiada oznaczenie A16, ale autostrada to na pewno nie była. Na rowerowy podbój Wilna zdecydowałem się ja, Kuba, Janusz i Andrzej, Krzysiek z chłopakami mieli dojechać busem. Jechaliśmy mocnym tempem i po 54 minutach pedałowania byliśmy już w Wilnie. Postój zrobiliśmy jeden na fotkę pod tablicą Wilno. Odcinek około 24 kilometrów do stacji benzynowej przy której stanęliśmy, pokonaliśmy ze średnia 25,7 km/h, ostatnie 2 kilometry w poszukiwaniu dworca kolejowego przejechaliśmy już trochę wolniej.
Na dworcu poczekaliśmy na resztę grupy, zostawiliśmy rowery w przechowalni bagażów i całą grupą ruszyliśmy na starówkę. Niestety w zwiedzaniu przeszkodził nam deszcz, ja co prawda zdecydowałem się na zwiedzanie w deszczu, ale przy ładnej pogodzie na pewno zobaczył bym więcej. Cały przemoczony przyszedłem na dworzec już około 16:00 mimo, że pociąg powrotny mieliśmy dopiero o 18. Podczas oczekiwania na pociąg padł pomysł, żeby pojechać następnego dnia pociągiem do miejscowości Marcinkonys, a następnie przez park narodowy i Druskienniki dotrzeć w jeden dzień do Polski. Tym samym mieliśmy zapewnić sobie powrót do domu na niedziele (na czym zależało Januszowi) i do tego inną drogą niż przyjechaliśmy. W przypadku 2 dniowego powrotu tylko na rowerach musielibyśmy jechać praktycznie tą samą drogą i było duże ryzyko, że mimo wszystko nie zdarzymy, był jeszcze wariant powrotu 3 dniowego ale w takiej sytuacji Janusz mógł mieć problem z dotarciem w poniedziałek do pracy, a chłopaki nie bardzo mieli siły i ochotę na taką długą trasę. Zapadła więc decyzja, że następnego dnia o 6 rano wsiadamy w pociąg, a od 8 pedałujemy do Polski.
Galeria wycieczki
Puszcza i Czarny Staw
Niedziela, 17 lipca 2011 | dodano:17.07.2011 Kategoria 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką, Z Żoną / Narzeczoną
- DST: 39.65 km
- Teren: 4.00 km
- Czas: 02:27
- VAVG 16.18 km/h
- VMAX 16.08 km/h
- Temp.: 30.0 °C
- Podjazdy: 45 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka do Puszczy Niepołomickiej i nad Czarny Staw ze znajomymi, na koniec jeszcze odwiedziny na Kopcu Grunwaldzkim w Niepołomicach.
Punktem docelowym wycieczki był Czarny Staw, ale ponieważ nasi znajomi byli w Niepołomicach po raz pierwszy to zaczęliśmy od zwiedzanie zamku, a później Drogą Królewską ruszyliśmy nad leśny staw. Nad Czarny Stawem zrobiliśmy sobie prawie godzinną przerwę a potem droga powrotna - tym razem wariant szosowy po Żubrostradzie. W Niepołomicach znowu przerwa na lody a na koniec wycieczki wybraliśmy się jeszcze na Kopiec Grunwaldzki z którego można było podziwiać piękne widoki. Na ostatnim zdjęcie w galerii widoczny jest kopiec Krakusa oraz pasmo Sowińca z klasztorem Kamedułów i kopcem Piłsudskiego.
Galeria wycieczki
Zonia od Sobolowa, Czyżyczka od Zawady
Sobota, 16 lipca 2011 | dodano:16.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
- DST: 30.18 km
- Czas: 01:20
- VAVG 22.64 km/h
- VMAX 62.87 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 419 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po porannej wycieczce do Niepołomic, oglądnąłem Tour De France a wieczorem zrobiło się pięknie i słonecznie, więc wyczyściłem rower i wybrałem się na wycieczkę. Postanowiłem zaliczyć dwa podjazdy: Zonię od strony Sobolowa i Czyżyczkę od Zawady (po raz pierwszy w histori:).
Królewski etap Tour de France w Pirenejach o niczym nie rozstrzygnął, faworycie pilnowali się i nie atakowali, wygrał Belg z ekipy Omega Lotto, który w klasyfikacji generalnej jest daleko. Trochę zdegustowany mało ciekawym etapem postanowiłem jechać na rower, najpierw wyczyściłem i nasmarowałem łańcuch i około 18:00 ruszyłem na trasę, plan ambitny - Zonia od Sobolowa i Czyżyczka od Zawady. Ponieważ czekały mnie dwa ciężkie podjazdy to do Sobolowa postanowiłem pojechać po płaskim - doliną Stradomki. Droga była faktycznie płaska, ale dość długa, zanim dojechałem do podnóża podjazdu, musiałem pokonać przeszło 12 km, zrobiłem to w bardzo szybkim tempie, ze średnią powyżej 28 km/h.
Trudny podjazd na Zonię zaczyna się w zasadzie już jakieś 200 metrów za znakiem Sobolów i droga od razu pnie się bardzo mocno pod górę - ten krótki odcinek podczas, którego pokonujemy prawie 40 metrów w pionie kończy się pod kościołem w Sobolowie. Kiedyś jak jechałem ten podjazd, to pod kościół podjechałem z drugiej strony od Nieprześni - tam też droga pod kościół prowadzi mocno w górę. Kościół mijamy po prawej i zaraz dojeżdzamy do znaku Zonia 3 km. Po skręcie na Zonię droga cały czas prowadzi pod górę choć początkowo dość łagodnie, na pierwszym kilometrze podjazdu za kościołem zacząłem się nawet zastanawiać, czy ten podjazd jest faktycznie taki trudny jak pamiętałem - dojechałem do wysokości 300 m npm i jechało mi się dość gładko. Na kolejnych metrach jednak szybko zmieniłem zdanie, na następnym kilometrze trzy kolejne bardzo strone ścianki, odcielone bardzo któtkimi momentami wytchnienia. Na pierwszej ściance ledwo wjechałem przepychając pedały przy prędkości 6 km/h, później odcinek może 100 metrów gdzie stromizna maleje i znowu podobna ścianka, później odcinek około 300 metrów wypłaszczenia i ostatni podjazd wąwozem przez las na szczyt wzniesienia a w zasadzie na punkt kulminacyny szosy. GPS wskazał 393 metry, choć jest w tym miejscu około 400 metrów npm, trzymając się jednak dzisiejszy wskazań urządzenia pokonałem dystans 3,1 km (licząc z odcinkiem jeszcze przed kościołem), różnica wzniesień 178 metrów co daję średnie nachylenie na poziomie 5,5%, a na drugim kilometrze na poziomie 7%. Jeśli weźmieny najtrudniejszy fragment dwóch kolejnych bardzo stromych ścianek to na dystansie 550 metrów pokonujemy 65 metrów różnicy wzniesień czyli nachylenie wynosi około 11,8%, a na pojedynczej ściance pewnie jest jeszcze wyższe.
Gdy dojechałem na szczyt szosowy byłem strasznie zmęczony, właściwy szczyt wzgórza mijamy po prawej stronie jednak tam droga nie prowadzi. Po przejeździe przez wieś rozpoczyna się zjazd na którym mijamy po lewej cmentarz wojenny z okresu I wojny i dalej pędzimy szybko w dół aż do stacji narciarskiej w Woli Nieszkowskiej. Tu możemy podziwiać piękne widoki i popędzić dalej w dół w kierunku Zawady. To właśnie w Zawadzie miałem rozpocząć kolejny podjazd, tym razem na dobrze mi znane wzgórze Czyżyczka - tą drogą w górę jeszcze nigdy nie jechałem. Podjazd rozpoczyna się już na skrzyżowaniu z drogą na Olchawę, choć ja pomiaru czasu podjazdu dokonywałem dopiero od głównego skrzyżowania w Zawadzie z drogami na Sobolów i Bochnię - miejsce to znajduję się 14 metrów wyżej niż początek podjazdu. Podjazd na Czyżyczkę od strony Zawady jest długi, ale łatwy - najtrudniejsze są ostatnie metry podjazdu, zarówno asfaltowego jak później szutrowego na sam szczyt. Długość podjazdu wyliczyłem na 4,77 km (5,13 km licząc od skrzyżowania z drogą na Olchawę) czas podjazdu 16:50 od głównego skrzyżownia w Zawadzie, różnica wysokości 109 metrów (123 od skrzyżowania z drogą na Olchawę) średnie nachylenie zaledwie 2,3% - czyli podjazd łatwy, choć są trudniejsze odcinki, ale tylko momentami o tylko trochę trudniejsze. Na podjeździe mamy 2 wypłaszczenie z niewielkimi stratami wysokości.
Na szczycie Czyżyczki zrobiłem kilka zdjęć i ruszyłem w dół, do Łapczycy dotarłem najkrótszą drogą. W sumie cała wycieczka to 30 km, pierwszej 12 praktycznie całkiem płaskie, a kolejne to dwa podjazdy i zjazdy z nich, na całej trasie pokonałem 419 metrów przewyższeń i przyjechałem do domy w niezłej formie:)
Galeria wycieczki
Łapczyca - Niepołomice - Łapczyca
Sobota, 16 lipca 2011 | dodano:16.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 38.02 km
- Teren: 8.00 km
- Czas: 01:31
- VAVG 25.07 km/h
- VMAX 56.70 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 211 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Już tradycyjne sobotnie odwiedziny w Niepołomicach, całkowite zachmurzenie temperatura około 19 stopni, ale poza tym pogoda idealna brak wiatru, więc tempo szybkie mimo iż sporo kilometrów po szutrach.
Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.
Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.
Później przyszedł czas na Tour de France... :)
Z domu wyjechałem około 8:30, było dość chłodno więc jechałem w bluzie z długim rękawem. Na początek oczywiście podjazd do Chełmu dalej zjazd do 4, kawałek drogą nr 4 i skręt w prawo na wysokości stacji benzynowej w stronę żwirowni. Drogą żwirową dojechałem do Targowiska i tu objazdem, koło cmentarza pod szkołę w Kłaju, drogą koło szkoły do centrum Kłaja i dalej w kierunku Szarowa. Do Niepołomic dojechałem ścieżką rowerową przez wdłuż DK75. W wyniku zamknięcia ulicy Centralnej Targowisko - Kłaj, trasa do Niepołomic wydłużyła się o około kilometr. Całą trasę pokonałem bardzo dobrym tempem w czasie 44 minut, ze średnią powyżej 24 km/h. W Niepołomicach już tradycyjnie zrobiłem przerwę na kawę u kolegi w sklepie, a później pojechałem rodziców. Tu też przerwa i przed 12 ruszyłem w drogę powrotną. Trasa w zasadzie identyczna z tą tylko różnicą, że przez Niepołomice przejechałem ulicą Dębowa do lasu i dalej ścieżką rowerową przez Kozie Górki do Szarowa. Tempo w drodze powrotnej jeszcze mocniejsze i rezultacie bardzo wysoka średnia na koniec wycieczki.
Wypad bardzo udany, zrobiłem solidny trening, tempo mocne.
Później przyszedł czas na Tour de France... :)
Do domu przez Bochnię
Środa, 13 lipca 2011 | dodano:13.07.2011 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 27.24 km
- Czas: 01:04
- VAVG 25.54 km/h
- VMAX 70.04 km/h
- Temp.: 29.0 °C
- Podjazdy: 181 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Z pracy do domu pojechałem szosowym wariantem trasy: Żubrostrada - Damienice - Bochnia - Górny Gościniec. Ten wariant jest zdecydowanie dłuższy i sporo trudniejszy w sumie dojechanie do domu zajęło jakieś 1 godz. 10 minut z 1 godz. 4 minuty kręcenia na rowerze. Do kładki w Damienicach utrzymywałem średnią jazdy powyżej 27 km/h ale podjazd pod Górny Gościniec przez Osiedle Niepodległość dało mi mocno w kość - przy takim upale to naprawdę ciężki podjazd. Pewnie jeszcze wybiorę się ze 2 razy do pracy na rowerze, choć będę jeździł krótszą drogą przez Kłaj.
Galeria wycieczki