- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Kesze w Krakuszowicach, Niegowici i Pierzchowie
Niedziela, 17 listopada 2013 | dodano:17.11.2013 Kategoria 21-40 km, Geocaching, Łapczyca, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
- DST: 26.69 km
- Teren: 0.50 km
- Czas: 01:15
- VAVG 21.35 km/h
- VMAX 46.65 km/h
- Temp.: 6.0 °C
- Podjazdy: 286 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po ubiegło tygodniowym rekonesansie w ostatni czwartek udało mi się w końcu uruchomić moją pierwszą skrzynkę geocachingową - Cmentarz wojenny 336 Gierczyce - Czyżyczka. Punkt powstał jako część bardzo ciekawego projektu - Zachodniogalicyjskie Cmentarze Wojenne, od kilku lat poważnie interesuję się tą tematyką, dlatego postanowiłem wesprzeć inicjatywę w tym kierunku. Punkt jak już wspomniałem powstał w czwartek, w piątek wieczorem zyskałem aprobatę recenzenta i moją skrzynka została oficjalnie opublikowana. Na pierwsze znalezienie nie czekałem długo, w sobotę o 10:45 do skrzynki dotarli: Lady_Murazor i Murazor - pierwsze opinie o skrzynce pochlebne i mam nadzieję, że tak będzie dalej:)
Dziś postanowiłem jeszcze trochę poszukać, rozważałem skrzynki: Cmentarze wojenny 333 w Cichawie (to mój ulubiony cmentarz wojenny), Kopiec w Krakuszowicach, Cmentarz wojenny 335 w Niegowici, Wikary Wojtyła w Niegowici, Kopiec Dąbrowskiego w Krakuszowicach. Po dłuższej analizie odrzuciłem Cmentarz w Cichawie (trudny teren i z wpisów w logbooku wynika, że chyba skrzynka zaginęła), miałem też spore wątpliwość co do skrzynki Wikary Wojtyła, bo mieści się ona przy kościele, a ja jechałem w niedzielę.
Gdy wyjeżdżałem z domu, to na niebie po porannych mgła zaczęło pojawiać się słońce, ale było zimno. Ubrałem się ciepło, ale i tak marzłem. Pojechałem w kierunku Książnic, gdzie obiłem na boczną drogę na Cichawę. Po przejechaniu 10 km od wyjazdu z domu dojechałem do Kopca Krakusa w Krakuszowicach, korzystając ze wskazówki bardzo szybko odnalazłem kesza. Niestety pojemnik był w woreczku foliowym zawiązanym gumką recepturką, z która w rękawiczkach miałem spore problemy. W końcu się udało rozpakować, szybki wpis, fotka, ponowne ukrycie i jazda do Niegowici. Pierwszy z keszy w Niegowici to Cmentarz wojenny nr 335 z odnalezieniem kesza nie miałem żadnych problemów, ale mam do miejsca ukrycia pewne zastrzeżenia, bo w chwili obecnej kesz w zasadzie w żaden sposób nie jest związany z cmentarzem wojennym i można go zaliczyć w ogóle nie patrząc na cmentarz.
Kolejny kesz - Wikary Wojtyła miał znajdować się pobliżu kościoła w Niegowici, sądziłem że będzie gdzieś przy pomniku Karola Wojtyły, tym czasem GPS pokazał miejsce gdzie koło kościoła - trwała msza, więc z tego punktu musiałem zrezygnować. Po kilku fotka ruszyłem do Pierzchowa po kesz na kopcu Dąbrowskiego. Okazało się, że w Garminie nie ma wgranych współrzędnych tego kesza, na szczęście pomocny okazał się smartphone i aplikacja c:geo, która z dużą precyzją doprowadziła mnie do miejsca ukrycia kesza.
W tym momencie postanowiłem wracać do domu, przez chwilę zastanawiałem się jeszcze czy nie pojechać na Czyżyczkę zobaczyć mojego kesza, ale stwierdziłem, że już na dziś mi wystarczy. W Łapczycy podjechałem jeszcze pod kościół poszukać pierwszej skrzynki ze współrzędnymi skrzynki finalnej - niestety znowu bez sukcesu, tym razem nie szukałem za długo, obejrzałem tylko kilka miejsc i po kilku minutach wróciłem do domu.
Wyjazd w sumie bardzo udany, ale jest już na prawdę zimno - chyba trzeba kończyć sezon rowerowy 2013, myślę że dobiję jeszcze 4700 km i odłożę rower do wiosny.
Galeria wycieczki