Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w kategorii

61-80 km

Dystans całkowity:2496.36 km (w terenie 278.00 km; 11.14%)
Czas w ruchu:127:15
Średnia prędkość:19.62 km/h
Maksymalna prędkość:71.42 km/h
Suma podjazdów:18889 m
Maks. tętno maksymalne:182 (97 %)
Maks. tętno średnie:153 (81 %)
Suma kalorii:15921 kcal
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:69.34 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Do Niepołomic powrót przez Puszczę

Niedziela, 3 kwietnia 2011 | dodano:03.04.2011 Kategoria 61-80 km, Po górkach, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze, samotnie
  • DST: 61.87 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 03:06
  • VAVG 19.96 km/h
  • VMAX 62.90 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 404 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka do Niepołomic przez Grodkowice i Brzezie - na miejscu postój, wymiana roweru na Krossa. Krótka pętla po Niepołomicach z fotografowaniem zabytków i powrót do domu przez Puszczę Niepołomicką i Bochnię.

Z Łapczycy wyruszyłem około 9 rano, było ciepło ale strasznie mglisto. Skierowałem się do Chełmu, później przez Łężkowice do Grodkowic, gdzie miałem do pokonania pierwszy podjazd na szczycie którego obejrzałem sobie Pałac Żeleńskich. Dalej przejazd przez Brzezie, niestety na punktach widokowych niewiele było widać, mgła co prawda zaczęła powoli zanikać ale rewelacyjnej widoczności nie było. Z Brzezia przez Staniątki dojechałem do domu rodziców w Niepołomicach. Tu zrobiłem sobie postój, wymieniłem rower górski na crossowy, który co dopiero wyremontowałem, więc chciałem zobaczyć jak chodzi.

Drogę powrotną rozpocząłem od wycieczki po Niepołomicach, byłem na Kopcu Grunwaldzki, później na rynku oglądając kolejno: Urząd Miasta, Dąb Wolności w Parku, Zamek wraz Ogrodami Królowej Bony i podgrodziem, budynek Centrum Dźwięku i Słowa, Zespołu Szkół, Rynek, Kościół a przy wyjeździe z miasta jeszcze Kirkut żydowski. Później już jazda, najpierw ścieżka rowerową do Szarowa, dalej do Kłaja gdzie skręciłem w boczną drogą biegnącą wzdłuż linii lasu, odwiedziłem Kozi Las z ładnym jeziorkiem. Dalej leśną drogą dojechałem do Stanisławic, gdzie wspiąłem się na leśne wzgórze, co ciekawe jechałem to drogą wiele razy, a dopiero pierwszy raz rzuciło mi się ono w oczy, w płaskiej jak stół Puszczy Niepołomickiej jest to na pewno jedno w wyższych wzniesień. Ze Stanisławic, również drogą przez las dojechałem do Czarnego Stawu, który sfotografowałem tym razem z innego mniej dostępnego dla turystów brzegu. Na tym skończyły się atrakcje niedzielnej wycieczki i już bez przystanków ruszyłem do domu. Rabę sforsowałem kładką w Damienicach i do pokonania została mi jeszcze ostatnia trudności w postaci podjazdu na Górny Gościniec, szczególnie trudny jest odcinek pomiędzy cmentarzem komunalnym a Osiedlem Niepodległości. Poprowadzona tędy stosunkowo niedawno droga pozwala ominąć centrum Bochni, ale jest strasznie stroma - na odcinku niewiele powyżej kilometra mamy przeszło 60 metrów różnicy wysokości przy czym nie jest to stałe nachylenie. Mamy dwa odcinki znacznie bardziej strome i dwa odcinki o zdecydowanie mniejszym nachyleniu. Ten podjazd strasznie mnie zmęczył, a tu za chwilę musiałem podjechać jeszcze jakieś 30 metrów w pionie do Górnego Gościńca. Dalej już tylko zjazdy do samego domu.

Wycieczka sumie udana, ale forma słaba, problem był w zasadzie pod każde wzniesienie, a na prostej też jakiegoś szybkiego tempa nie było, szczególnie gdy trafiły się odcinki pod wiatr. Trzeba dalej trenować do Odysei w Miechowie.

Galeria wycieczki


Niedzielna wycieczka

Niedziela, 14 listopada 2010 | dodano:14.11.2010 Kategoria 61-80 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 74.85 km
  • Teren: 5.00 km
  • Czas: 03:20
  • VAVG 22.45 km/h
  • VMAX 30.80 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Połowa listopada a pogoda jak w czerwcu, ciepło, słonecznie, bezwietrznie - nic tylko jeździć na rowerze. Postanowiłem więc zrobić porządną wycieczkę, co prawda po płaskim, ale za to na dłuższym dystansie - pojechałem przez całą Puszczę Niepołomicką i Okulice do Wrzępi na cmentarz wojenny nr 318. Wracać miałem tą samą drogą ale wprowadziłem pewne zmiany w rezultacie przejechałem prawie 75 km, poprawiając tym samym wynik przejechanych kilometrów w ciągu roku z poprzedniego sezonu. Plany były co prawda dużo bardziej ambitne ale wyszło jak wyszło.

Wycieczkę rozpocząłem w Niepołomicach, gdzie w dniu 1 listopada zostawiłem rower crossowy. Pojechałem do Puszczy Niepołomickiej przez która zamierzałem dostać się do Mikluszowic. Trasę Drogą Królewską i Żubrostradą pokonywałem wiele razy, tym razem też starałem się jechać dość mocno, ale obecnie nie stać mnie na szybką i mocną jazdę, w rezultacie przejechałem leśną trasę do Mikluszowic w czasie 48 minut, dobre 2 minuty wolniej niż za najwyższej formie.

Po krótkim postoju w Mikluszowicach ruszyłem już znaczniej wolniej w kierunku Wrzępi na cmentarz wojenny 318, przejechałem kładkę na Rabie Mikluszowice-Majkowice i dalej przez Bogucice, Okulice, Bratucice do znajdujące się w lesie cmentarza z I wojny. Po sfotografowaniu cmentarza ruszyłem w drogę powrotną - miałem pierwotnie jechać tą samą drogą do domu, ale po obejrzeniu cmentarza 317 w Bogucicach postanowiłem zmodyfikować trochę trasę. Przez Majkowice ruszyłem w kierunku Gawłowa gdzie przy drewnianym kościele św. Andrzeja Boboli znajduję się cmentarz wojenny 316. Gdy dojechałem do Gawłowa zatrzymałem się i sfotografowałem cmentarz wojenny i przy okazji cmentarz ewangelicki i drewniany kościół.

Postanowiłem już się nie wracać do Mikluszowic, tylko przekroczyć Rabę kładką w Krzyżanowicach (gdzie sfotografowałem drewniany kościół św. Joachima), co prawda po dojechaniu do drogi Bochnia - Zielona i tak musiałem się trochę wrócić, ale jechałem inną drogą niż rano. Do Puszczy wjechałem w Baczkowie i dalej drogą asfaltową przez las dojechałem do szutrowego odcinka Drogi Królewskiej, którą dojechałem do leśniczówki na Hysnym. Tutaj zobaczyłem jak dużo osób przyjechało tego dnia do Puszczy, samochody były dosłownie wszędzie, ale ludzie spacerowali i jeździli po Puszczy. Po krótkim odpoczynku pod leśniczówką pokonałem ostatnie 8 km do domu rodziców w Niepołomicach. W sumie pokonałem prawie 75 km co dało 1757 km przejechanym w tym roku (o 50 km więcej niż w roku ubiegłym).

Galeria wycieczki


Ojcowski Park Narodowy

Wtorek, 17 sierpnia 2010 | dodano:17.08.2010 Kategoria 61-80 km, Po górkach
  • DST: 67.45 km
  • Teren: 20.00 km
  • Czas: 03:58
  • VAVG 17.00 km/h
  • VMAX 56.90 km/h
  • Temp.: 22.0 °C
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Wycieczka po OPN - poniżej trasa w dużej mierze rysowana bo GPS zapisał ją tylko od połowy:(

Mimo katastrofalnej formy podczas wycieczki do Lipnicy Murowej postanowiłem, że w ostatnim tygodniu urlopu muszę zaliczyć jakiś ciekawy wyjazd, więc pojechałem do OPN. Ponieważ odwoziłem żonę do pracy to na miejscu startu - w Korzkwi pod zamkiem byłem już o 7:30. Rozłożyłem sprzęt i około 7:45 ruszyłem na trasę, najpierw do Hamerni na szlak Doliny Prądnika. Rano było dość zimno, ale jechało mi się całkiem dobrze, po kilku kilometrach odbiłem w lewo w kierunku Białego Kościoła. Tu czekał mnie pierwszy poważny sprawdzian - kilku kilometrowy podjazd, co prawda nie strasznie stromy ale za to droga wiodła cały czas pod górę. Muszę przyznać, że zmęczyłem się strasznie, ale przynajmniej nie miałem już takiego kryzysu jak podczas wcześniejszej wycieczki.

W miejscowości Biały Kościół szybko zrobiłem parę fotek białego kościoła i ruszyłem do jednego z nielicznych zaplanowanych punktów na trasie mojej wycieczki czyli do miejsca gdzie znajduję się rekonstrukcja słupa granicznego z czasów zaborów. Słup znajduję się na wlocie do Doliny Kluczwody, więc z Białego Kościoła miałem dojść długi zjazd w tym kierunku. Na szczęście słup graniczny znajduję zaraz na początku doliny, bo droga przez dolinę była mocno wypłukana i nasiąknięta wodą w wyniku deszczów:( Zobaczyłem piękną rekonstrukcję słupa granicznego pomiędzy Rosją carską i Cesarstwem Austro - Węgier, rzeczkę wypływająca spod słupa w kierunku doliny Kluczwody i zrobiłem szybki odwrót do miniętej chwilę wcześniej drogi prowadzącej pod jaskinię Wierzchowska Górą. Droga do jaskini nie była specjalnie trudna, więc po chwili byłem już przed wejściem do jaskini - jak się jednak okazało byłem tu pierwszy, ani turystów ani obsługi tylko ja:) W tej jaskini na szczęście już kiedyś byłem podczas jednej z nielicznych wycieczek z moją mało turystyczną wychowawczynią w LO, więc ruszyłem dalej w kierunku Czajowic z zamiarem podjechania pod Grotę Łokietka. W jaskini Łokietka byłem już kilka razy ale nigdy rowerem, podczas mojej ostatniej wycieczki w te strony po wspinaczce pod grotę od strony Ojcowa pod samą jaskinią zobaczyłem gościa na kolarzówce - pomyślałem sobie wtedy jak on tu wyjechał - teraz już wiem. W Czajowicach przeciąłem drogę krajową 94 i pięknym asfaltem ruszyłem w kierunku Groty Łokietka. Asfalt kończy się parkingiem jakieś 600 metrów od jaskini, a dalej wiedzie dobrze utwardzona droga szutrowa, nawet nie jest specjalnie pod górę. Pod Grotą Łokietka też byłem pierwszy:) zrobiłem szybką fotkę przy bramie i ruszyłem w drogę powrotną do Czajowic dopiero tu spotkałem osoby z obsługi jaskini udające się na stanowisko pracy:) - ciągle było jednak przed 9:00.

W Czajowicach zacząłem się zastanawiać jak jechać dalej, pogoda była super, więc postanowiłem zahaczyć o Dolinę Będkowską, pojechałem do Będkowic i tu zielonym szlakiem pieszym skierowałem się do doliny. To był niestety wielki błąd, wąska, prowadząca ostro w dół ścieżka przez las była praktycznie nieprzejezdna. Wypłukana przez wodę, z powalonymi drzewami i mocno zarośnięta krzakami - efekt był taki, że momentami musiałem prowadzić rower na ścieżce prowadzącej w dół, to mi się dawno nie zdarzyło. Gdy dotarłem do doliny to było już trochę lepiej, co prawda droga była strasznie mokra i momentami ciężko było przejechać, ale już przynajmniej jechałem na rowerze. Z Doliny Będkowskiej wyjechałem wprost na jaskinię Nietoperzową, postanowiłem więc zrobić krótki postój i przy okazji zwiedzić jaskinie:) Na szczęście na wejście nie czekałem prawie wcale, więc zwiedzanie jaskini nie zajęło specjalnie dużo czasu.

Po wyjściu z jaskini skierowałem się bocznymi droga w kierunku Jerzmanowic, na chwilę odbiłem z trasy żeby podjechać na punkt widokowy przy skale Grodzisko (502 metry npm - wyjechałem stromą ścieżką szutrową). W Jerzmanowicach sfotografowałem 2 kościoły (jeden to w zasadzie ruina) i poboczem drogi krajowej skierowałem się na Sąspów (skręt w prawo z krajówki po jakiś 2 km). W Sąspowie nie zdecydowałem się na zwiedzanie zabytkowego kościoła, natomiast tuż przed znakiem Wola Kalinowska odbiłem w lewo za oznakowaniem niebieskiego szlaku rowerowego i tym oto sposobem pięknym asfaltem przez Wąwóz Sokolec wyjechałem pod samą Maczugą Herkulesa:) Pod zamek w Pieskowej Skale postanowiłem podjechać rowerem, minąłem więc schody prowadzące od parkingu do zamku i kilkaset metrów dalej skręciłem w prawo na mega stromą kamienistą ścieżkę pod zamek. Wrzuciłem najlżejsze przełożenie i dzielnie jechałem do momentu gdy chciałem objechać bruzdę wypłukaną przez wodę, koło trafiło na duży kamień i wykonało ostry skręt i żeby się nie przewrócić to musiałem się zatrzymać. A jak już się zatrzymałem to nie mogłem ruszyć, było za stromo, koło obracało mi się w miejscu, więc kilka metrów musiałem podejść a jak zrobiło się trochę bardziej płasko wsiadłem na rower i ostatnie metry już podjechałem. Do zamku da się oczywiście dojechać drogą asfaltową, ale trzeba dołożyć sporo metrów. Na zamku krótki postój i szybkie zdjęcia, zwiedzałem zamek już wiele razy więc szybko ruszyłem dalej. Zdecydowałem się pojechać do Skały drogą wojewódzką 794, a po drodze zwiedzić ponownie Grodzisko pod Ojcowem z kościołem i pustelnią bł. Salomei.

W Grodzisku byłem w zeszłym roku z obecną moją żona, ale weszliśmy tam stromym podejściem na nogach od strony Ojcowa, tym razem postanowiłem nadłożyć kilka kilometrów i wjechać tam rowerem. Po wizycie w Grodzisku pojechałem do Skały gdzie zrobiłem krótki odpoczynek na posiłek. Niestety w tym momencie pogoda już poważnie zaczęła się psuć pojawiły się czarne chmury, mocno wiało, więc postanowiłem jak najszybciej skierować się do samochodu. Ze Skały zjechałem do Ojcowa, tu tylko kilka fotek i doliną Prądnika ruszyłem do Korzkwi. Po drodze tylko fotka pod Bramą Krakowską i krótki postój pod Kaplicą Łaskawiec, a dalej już prosto na parking gdzie zostawiłem samochód. Gdy dojechałem do Korzkwi to wydawało mi się że zaraz zacznie lać, schowałem nawet rower do samochodu, zamiast na uchwyt i szybko ruszyłem w stronę Krakowa.

Wycieczka bardzo udana, forma już trochę lepsza niż podczas poprzedniej wycieczki, choć daleka jeszcze od ideału. Pokonałem 67 kilometrów z częstymi przerwami na zwiedzanie i fotografowanie, ale tak miało być to była przede wszystkim wycieczka turystyczna po Jurze, ale na odysei trzeba będzie pokonać taki dystans praktycznie bez przerwy i to jeszcze w trudniejszym terenie - trzeba więc jeszcze dużo ćwiczyć.

Galeria wycieczki


Na zamek w Dębnie

Niedziela, 27 czerwca 2010 | dodano:27.06.2010 Kategoria 61-80 km, Po górkach, Po płaskim, Zachodniogalicyjskie cmentarze
  • DST: 74.55 km
  • Czas: 03:31
  • VAVG 21.20 km/h
  • VMAX 50.00 km/h
  • Temp.: 24.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W niedziele w końcu doczekałem się ładnej pogody, dawno nie jeździłem i zdawałem sobie sprawę, że z moją formą będzie raczej słabo, więc zdecydowałem się na wycieczkę do Dębna - jakieś 35 km w jedną stronę po płaskim terenie. Jednak z Łapczycy w każdą stronę jest pod górkę, więc na początek musiałem pokonać podjazd pod Górny Gościniec - tu już miałem pewne problemy, ale jakoś się udało. Od Bochni już praktycznie całkiem płasko, przez Krzeczów, Rzezawę i Jodłówkę do Brzeska. W Brzesku zrobiłem sobie krótki odpoczynek i ruszyłem dalej do Dębna. Pod zamkiem w Dębnie miałem na liczniku równo 35 km. Mimo początkowych problemów z formą, jechało mi się całkiem nieźle i odczuwałem tylko lekkie zmęczenie. W Dębnie obejrzałem sobie zamek, odwiedziłem cmentarz parafialny w poszukiwaniu kwater żołnierzy z I wojny oraz zobaczyłem kościół. Tym samym w zasadzie osiągnąłem zaplanowany cel podróży.

Miałem wracać do domu tą samą drogą, ale strasznie mnie kusiło żeby podjechać pod punkt widokowy na wzgórzu Bocheniec, podjąłem szybką decyzję i ruszyłem na Bocheniec. Jazda do Poręby Uszewskiej bez większych podjazdów, tam zobaczyłem Grotę Maryjną, Kościół i kolejny cmentarz wojenny, po czym ruszyłem ostro pod górę. Wyjazd na Bocheniec od tej strony jest bardzo stromy, już na początkowych metrach zaczęły się problemy, ale kręciłem ostro na najlżejszym przełożeniu, jednak po około 2 kilometrach po dojeździe do wypłaszczenia musiałem skapitulować. Bocheniec okazał się więc pierwszą górą od dość dawna z którą przegrałem. Dwu minutowy odpoczynek w celu wyrównania oddechu i ruszyłem dalej, nie ujechałem jednak daleko i sytuacja się powtórzyła i znowu musiałem stanąć, po kolejnym krótkim odpoczynku dojechałem w końcu do szczytu. Forma katastrofalna, wyjeżdżałem już przecież w tym roku podobne podjazdy i nie miałem takich problemów, ale tym razem po prostu nie dałem rady.

Na szczycie znajduję się piękny punkt widokowy oraz kościółek Św. Anny i kapliczka źródełko. Po krótkim odpoczynku na Bocheńcu ruszyłem w dół do Jadownik, zjazd bardzo stromy. W Jadownikach zatrzymałem się pod kościołem, żeby odwiedzić kolejny cmentarz wojenny znajdujący się na cmentarzu parafialny. Po krótkich postoju na cmentarzu ruszyłem w dół, przekroczyłem drogę nr 4 i już tą samą drogą od Jadownik przez Brzesko i Bochnie wróciłem do domu.

Wycieczka strasznie mnie zmęczyła, forma była kiepska, co gorsza rower Kross też coś nawalał, więc jechało się ciężko. Na dodatek już Łapczycy złapałem gumę, powietrze na szczęście uszło dopiero pod domem. Po dzisiejszej wycieczce wiem, że muszę szybko odbudowywać formę i zdecydowanie więcej jeździć bo ostatnio się mocno zaniedbałem, pogoda ma już być podobno lepsza więc w miarę wolnego czasu biorę się za trening.

Zapis trasy przedstawiony poniżej zaczyna się od Brzeska bo coś mi sprzęt nawalił, jednak z Łapczycy do Brzeska, jechałem praktycznie tą samą trasą co później wracałem.

Galeria wycieczki


Wycieczka do Proszowic

Niedziela, 27 września 2009 | dodano:27.09.2009 Kategoria Po górkach, 61-80 km
  • DST: 66.20 km
  • Teren: 15.00 km
  • Czas: 03:07
  • VAVG 21.24 km/h
  • VMAX 43.00 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Trasa: Niepołomice - Pobiednik Mały - Pobiednik - Tropiszów - Glewiec - Wierzbno - Koniusza - Proszowice - Łaganów - Rudno Dln - Strzęgoborzyce - Wawrzeńczyce - Wałem Wiślanym do Igołomii - Koźlica Igołomska - wzdłuż walu do Pobiednika Małego - po wale do mostu w Niepołomicach - Niepołomice

Galeria wycieczki


Rajd po górkach do Dobczyc

Niedziela, 12 lipca 2009 | dodano:12.07.2009 Kategoria Po górkach, 61-80 km
  • DST: 74.40 km
  • Teren: 7.00 km
  • Czas: 03:36
  • VAVG 20.67 km/h
  • VMAX 67.00 km/h
  • Temp.: 30.0 °C
  • Podjazdy: 1262 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Niepołomice - Staniątki - Podłęże - Zagórze - Ochmanów - Sułków - Tomaszkowice - Mietniów - Chorągwica (430 m npm) - Raciborsko - Rudnik - Dobczyce - Winiary - Gdów - Marszowice - Pierzchów - Książnice - Gierczyce - Łapczyca - Moszczenica - Chełm - Targowisko - Kłaj - Szarów - Puszcza Niepołomicka (ścieżka rowerowa) - Niepołomice

Galeria wycieczki