- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Wpisy archiwalne w kategorii
samotnie
Dystans całkowity: | 12977.67 km (w terenie 1061.20 km; 8.18%) |
Czas w ruchu: | 557:47 |
Średnia prędkość: | 23.27 km/h |
Maksymalna prędkość: | 76.10 km/h |
Suma podjazdów: | 93851 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (102 %) |
Maks. tętno średnie: | 158 (84 %) |
Suma kalorii: | 118232 kcal |
Liczba aktywności: | 383 |
Średnio na aktywność: | 33.88 km i 1h 27m |
Więcej statystyk |
Niepołomice, budowa, odbiór samochodu w Bochni
Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano:07.08.2013 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 49.08 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 02:05
- VAVG 23.56 km/h
- VMAX 58.80 km/h
- Temp.: 35.0 °C
- Podjazdy: 130 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Rano pojechałem do Niepołomic pozałatwiać parę spraw związanych z budową domu. Z Łapczycy wyjechałem około 8 rano, na termometrze 22 i jechało się bardzo przyjemnie do Niepołomic zajechałem parę minut przed 9. Musiałem tam zostać aż do 16, bo wtedy miałem umówione jeszcze jedno spotkanie. Jak już załatwiłem wszystko to musiałem jechać do Bochni do znajomego odebrać samochód w którym zepsuł mi się podnośnik szyby - awaria naprawiona, ale niestety mój portfel trochę ucierpiał.
Do Bochni jechałem przez Puszczę Niepołomicką, na Drodze Królewskiej w najbardziej zniszczonych miejscach (osiedle Piaski i Sitowiec) położyli nowy równiusieńki asfalt. Jedzie się dużo wygodnie, ale niestety wariaty z samochodach też jeżdżą dużo szybciej:( Przejechałem całą Drogę Królewską, również tą szutrową i w końcu wylądowałem w Baczkowie, tam krótka przerwa na loda i colę i jazda dalej do Bochni. Odebrałem samochód, więc rower na dach i do Łapczycy już powrót samochodem. Po południu mimo olbrzymiego gorąca przez las jechało się w miarę dobrze, ale wszelkie zatrzymania w miejsca nie zacienionych to już katastrofa.
Galeria wycieczki
VI etap Tour de Pologne - Bukowina Tatrzańska
Piątek, 2 sierpnia 2013 | dodano:04.08.2013 Kategoria 61-80 km, Po górkach, samotnie, wyścig kolarski
- DST: 66.82 km
- Teren: 2.00 km
- Czas: 03:37
- VAVG 18.48 km/h
- VMAX 58.26 km/h
- Temp.: 30.0 °C
- Podjazdy: 1258 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Tour de Pologne Amatorów, podjazdy pod Ząb i Gliczarów Górny oraz na metę do Bukowiny, w końcu wyścig zawodowców - to wszystko miałem podczas piątkowej wycieczki po Podhalu.
Tour de Pologne amatorów startował z Bukowiny o godzinie 9:45, chciałem objechać pętle przed wyścigiem, więc z domu wyjechałem już o 6:10. Mnie więcej o 7:40 byłem już pod Termami Podhalańskimi w Szaflarach, przygotowałem rower i tuż przed 8:00 ruszyłem na trasę. Pętla TdPA zaczynała się w Bukowinie, ale start ostry wyznaczony był dopiero w Poroninie przy Zakopiance, ja z Szaflar miałem do pokonania podobny dystans co kolarze amatorzy z Bukowiny z tym, że oni jechali w dół, a ja musiałem się lekko wspiąć. Kilka minut po 8 przekroczyłem Zakopiankę i w drogę.
Na początek łatwiejszy z podjazdów pod Ząb (co wcale nie znaczy, że łatwy). Początkowo jeszcze w miarę łatwo, spokojnie i dość szybko jechałem sobie przez Suche, ale za wyciągiem narciarskim zaczyna się robić bardziej stromo, zrzucam przerzutki i kręcę dalej, prędkość w granicach 9-11 km/h. Do znaku Ząb podjazd trzyma mniej więcej stałe nachylenie, dopiero pod sam koniec robi się jeszcze bardziej stromo. Premia górska miała być umiejscowiona na skrzyżowaniu z drogą z Gubałówki na Sierockie, ale jak jechałem to jeszcze jej tam nie było. Zasadniczy podjazd od Zakopianki na premię to mniej więcej 4,2 km, średnie nachylenie 5,9%; różnica wysokości 246 metrów, jednak to nie koniec podjazdu na trasie, po skręcie w prawo na Sierockie ciągle jest pod górę. Potem chwila zjazdu i znów pod górę na wysokość ponad 1000 metrów npm na Rolów Wierch (Sierockie). Dalej skręt na Leszczyny i wąski techniczny zjazd aż do Białego Dunajca. Na zjeździe wyprzedzili mnie dwaj kolarze, chyba trenowali przed etapem - jeden w koszulce Reprezentacji Polski. Na zjeździe piękne widoki, ale trzeba uważać na drogę, są bardzo ostre zakręty i momentami kiepska nawierzchnia.
Po zjeździe kilkaset metrów po płaskim, skręt w prawo i rozpoczynamy podjazd pod Gliczarów Górny - tą górkę jechałem już w tamtym roku i mam ją opisaną w bazie podjazdów. Początek mocno pod górę, potem droga przez Gliczarów Dolny w miarę lajtowa i nagle dwie bardzo strome ścianki z nachyleniem powyżej 20%. W tamtym roku zrobiłem je w siodle, ale prędkość momentami spadła mi do 4 km/h. Teraz mam twardszą kasetę i musiałem jechać w stójce, było ciężko ale prędkość nie spadła poniżej 6 km/h. Na podjeździe byli już kibice, nawet pytali czy mnie pchnąć, ale podziękowałem. Po drugiej ściance ulga, choć dalej jest ostro pod górę, ale po wcześniejszym wysiłku to już pikuś. Do premii jeszcze kawałek - zlokalizowana była dopiero w kulminacji drogi pod bacówką w Gliczarowie Górnym. Dwie szybkie fotki i jadę dalej - premii jeszcze nie ma niestety. Dwa kolejne siodła (zjazd-podjazd), skręt w lewoi kolejny szybki zjazd. Znowu piękne widoczki, ale i trudna technicznie trasa. W pewnym momencie muszę się zatrzymać bo rozstawiający dmuchaną bramę pracownicy wyścigu całkiem zablokowali drogę, po chwili kontynuuję zjazd do drogi nr 49, kawałek szosą i na rondzie skręt w prawo w zablokowaną już przez policję drogę na Bukowinę. Z oglądanych w telewizji poprzednich edycji TdP wiedziałem, że droga do Bukowiny prowadzi pod górę, ale tego co nastąpiło to się nie spodziewałem.
Zaraz za rondem zaczyna się regularny podjazd o stromiźnie porównywalnej do tej na Zębie, a brama informuje mnie, że do mety jeszcze 4 km. Do samego kościoła w Bukowinie jest przekichane, podjazd trzyma ostro cały czas, za kościołem już trochę lepiej, choć względne wypłaszczenie jest dopiero na mecie przy rondzie w Bukowinie. W sumie ten finałowy podjazd od ronda do ronda to 4 km ze średnim nachyleniem 5%.
Po przejechaniu linii mety stwierdziłem, że pokonałem trasę od startu ostrego w Poroninie do mety w czasie 1 godz. 51 minut - czyli nawet doliczając ten odcinek z Bukowiny dałbym radę przejechać pętle w limicie czasu. Ustawiłem się w pobliżu mety w oczekiwaniu za zawodników jadących w TdPA i jak się okazało nie musiałem długo czekać już około 11 pierwsi zawodnicy byli na mecie - czas zwycięzcy to 57 minut średnia 40 km/h. Po 1 godz. i 7 minutach przyjechał Czesław Lang, Szurkowski na pokonanie trasy potrzebował 1:20. Większość zawodników, których widziałem jechała na szosówkach, czasem zdarzył się ktoś na rowerze podobnym do mojego, lub góralu na cienkich gumach, widziałem nawet jednego gościa na góralu z oponami górskimi, ale to były wyjątki, może pod koniec stawki było takich rowerów więcej, ale nie czekałem do końca.
Poszedłem natomiast pod BUKOVINA Terma Hotel Spa zobaczyć podpisywanie listy startowej przez zawodowców. Upolowałem m.in. Phinneya, Hushovda, Przemka Niemca, lidera Iona Izagirre Insausti i kilku innych zawodników. Nie czekałem jednak za długo, ale zdecydowałem się ruszyć na punkt obserwacyjny na Gliczarowie, tym razem od strony Bukowiny. Tu podjazd dużo łatwiejszy i szybko dotarłem na miejsce.
Na Gliczarowie w najbardziej stromym miejscu - dzikie tłumy, więc po pierwszej pętli zacząłem przemieszczać się wyżej. Po czwartej (przedostatniej pętli) pojechałem na metę, gdzie jeszcze zdążyłem zobaczyć zawodników na przedostatnim okrążeniu. Potem ulokowałem w możliwie najlepszym miejscu i oczekiwałem na finisz. Etap wygrał Atapuma, który na ostatniej prostej ograł nowego lidera Riblona, Majka przyjechał 5, ale spadł na 3 miejsce w generalce. Etap rozbił bardzo mocno peleton, nie było więc sensu czekać na wszystkich, a ponieważ dekoracja mogła się odbyć dopiero po przyjeździe Huzarskiego i Marczyńskiego, który byli daleko to postanowiłem wracać do Szaflar.
Miałem jechać w dół przez Stasikówkę, ale kibice całkiem zablokowali przejście i nie było szans się przebić, już miałem jechać znowu pod górę do Gliczarowa, gdy wypatrzyłem jakąś boczną drogę w lewo. Po chwili niestety szosa się skończyła, ale jakąś szutrówką a potem przez łąkę przebiłem się do interesującej mnie drogi. W dół pędziłem bardzo szybko, prędkość 40-45 km/h, wyprzedziłem jakiegoś gościa na góralu, uczepił mi się na kole i tak go doholowałem do Poronina, gdzie skręciłem na Biały Dunajec. Kawałek Zakopianką i potem już boczną drogą do Szaflar.
Wycieczka bardzo udana, zrobiłem fajną trasę i przy pięknej pogodzie obejrzałem wyścig amatorów i zawodowców:)
Galeria i mapa wycieczki
IV etap TdP - Nowe Brzesko
Środa, 31 lipca 2013 | dodano:31.07.2013 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, wyścig kolarski
- DST: 60.50 km
- Teren: 7.00 km
- Czas: 02:36
- VAVG 23.27 km/h
- VMAX 49.69 km/h
- Temp.: 28.0 °C
- Podjazdy: 317 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Nowego Brzeska zobaczyć IV etap Tour de Pologne. Podczas tego etapu kolarze jechali z Tarnowa przez Żabno, Szczurową (lotna premia) - Nowe Brzesko - Proszowice i dalej na Skałę, Dąbrowę Górniczą do Katowic.
Ja ruszyłem z Łapczycy i zamierzałem wyjechać na niewielką górkę za Nowym Brzeskiem w kierunku Proszowic. W zasadzie planowałem jechać już wczoraj na III etap ze startem ostrym w Wieliczce, ale padało i zrezygnowałem, więc postanowiłem nadrobić to dzisiaj.
Z Łapczycy pojechałem do Chełmu i przez Targowisko, Kłaj, Puszczę Niepołomicką dojechałem do Zabierzowa Bocheńskiego, później przez Ispinę dojechałem do Nowego Brzeska. Była dopiero godzina 11:20, więc wstąpiłem jeszcze na rynek w Nowym Brzesku, zrobiłem przerwę, wypiłem colę i zjadłem loda. W centrum Nowego Brzeska zaczęli się już gromadzić kibice i oczywiście służby porządkowe. Pamiętam, że za Nowym Brzeskiem jest niewielka górką, więc postanowiłem tam pojechać i tam zaczekać na peleton. Wjechałem na górkę, ale na szczycie postanowiłem się kawałek wrócić w miejsce gdzie był lepszy widok.
W miejscu w którym stałem zatrzymał się też samochodów z napisem Polsat, który przywiózł kamerzystę, fotografa i panią redaktor, był też jakiś kolarz, z rozmowy wywnioskowałem, że to jakiś zawodnik, który walczył o miejsce w TdP ale nie miał szczęścia i się nie załapał.
Kolarze się niestety spóźniali, mieli być o 12:16, tym czasem 8 osobowa ucieczka przyjechała dopiero około 12:30. W składzie ucieczki - trójka Polaków Jacek Morajko z CCC i dwóch młodych zawodników z Reprezentacji Polski: Frantczak i Gradek. Po 4 minutach przejechał już cały peleton, górka na której stałem okazała się na tyle wymagająca, że kolarze jechali dość wolno i spokojnie mogłem zrobić fotki. Za peletonem jeszcze dwóch kolarzy między samochodami serwisowymi i wyścig pojechał dalej. W drodze powrotnej znalazłem jeszcze bidon Movistaru:)
Po wyjechaniu z Nowego Brzeska, postanowiłem jechać tym razem przez Groblę, Drwinię, Proszówki i Bochnię. Na długiej prostej drodze jechałem częściowo pod wiatr, więc nie miałem siły rozkręcać tempa za mocno. Dalej jeszcze górka w Bochni, Górny Gościnie i byłem w domu. Teraz czas na obejrzenie reszty etapu w telewizji.
Po 6 dniowej wyprawie do Wiednia, czuję się lekko zmęczony, jechało mi dość ciężko, bolały mnie nogi. Po wyprawie postanowiłem trochę odchudzić mój rower i ściągnąłem z niego bagażnik, jutro jeszcze zamierzam założyć cienkie opony i takim bicyklem zamierzam się wybrać na etap Tour de Pologne w Bukowinie Tatrzańskiej. Od kilku lat planuję wystartować w TdP Amatorów, ale po namyśle chyba jednak nie wystartuję również w tym roku - impreza kosztuję aż 140 zł to dla mnie trochę za dużo. Natomiast chyba pojadę sobie jako kibic, przejadę trasę TdP Amatorów, a potem pooglądam wyścig zawodowców.
Galeria i mapa wycieczki
Ostatni raz do pracy przed urlopem
Wtorek, 23 lipca 2013 | dodano:23.07.2013 Kategoria praca, 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 28.10 km
- Czas: 01:06
- VAVG 25.55 km/h
- VMAX 29.16 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
W sumie miałem dziś nie jechać rowerem tylko robić odpoczynek przed rozpoczynającą się jutro wyprawą do Wiednia. Jednak odpoczywałem w niedzielę i w poniedziałek, a dziś dodatkowo musiałem odstawić samochód do mechanika, więc zdecydowałem że pojadę rowerem w tempie lajtowym. Rano w Niepołomicach było dość chłodno, więc musiałem zarzucić cienką bluzę, ale w Woli Zabierzowskiej jak dojechałem już grzało na całego.
Do pracy: 13,97 km; czas: 34:58; średnia: 23,98 km/h.
Do pracy: 13,97 km; czas: 34:58; średnia: 23,98 km/h.
Do Niepołomic odebrać crossa z serwisu
Sobota, 20 lipca 2013 | dodano:20.07.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 36.02 km
- Teren: 9.00 km
- Czas: 01:33
- VAVG 23.24 km/h
- VMAX 56.22 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 222 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Niepołomic na GT odebrać rower crossowy z serwisu. Powrót do Łapczycy już na crossie.
Wyjechałem rano i popędziłem do Niepołomic, kilka minut po 9 byłem już na rynku w Niepołomicach. Tempo było niezłe, przeszło 23 km/h choć na rowerze górskim nie jeździ mi się za dobrze. Po przerwie na kawę u kolegi, poszedłem do serwisu odebrać mój rower crossowy. W końcu zmieniłem w nim obręcze, ponieważ tylna była pęknięta w jednym miejscu. Założyłem nowe obręcze AlexRims DH19, podobno tą to obręcze do kół pod sakwy, zobaczymy jak się będą spisywać.
Na dwóch rowerach pojechałem do domu rodziców, przełożyłem jeszcze nóżkę z górala do crossa i ruszyłem do Łapczycy już na crossie. Pojechałem przez las do Staniątek dalej do Dąbrowy i Szarowa, koło kościoła w Szarowie dalej do Targowiska i przez Chełm do domu. Tempo utrzymywałem niezłe, pierwszy test obręczy wypadł pozytywnie, ale czy wszystko w kołami jest w porządku okaże się pewno dopiero na wyprawie do Wiednia.
Po południu zastanawiałem się czy jeszcze nie wyskoczyć w Beskid Wyspowy i nie podjechać na Łopuszne Wschodnie, ale ostatecznie zrezygnowałem i obejrzałem przed ostatni etap Tour de France. Klęskę poniósł Contador, który wypadł w podium, niestety Michał Kwiatkowski też trochę stracił i wypadł z pierwszej dziesiątki, ostatecznie będzie 11 to i tak sukces, choć w ostatnim tygodniu było widać, że Michał jest już mocno zmęczony.
Galeria i mapa wycieczki
Do pracy - tym razem inną drogą
Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
- DST: 29.90 km
- Czas: 01:04
- VAVG 28.03 km/h
- VMAX 31.73 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś pojechałem do pracy na szosówce trochę inną drogą. Musiałem coś załatwić w centrum Zabierzowa, więc na skręciłem na Ulesie i dojechałem do centrum. Załatwiłem co trzeba i do Woli Zabierzowskiej pojechałem przez wieś, jak to mówią miejscowi. W sumie wyszło mi prawie 16 km. Tempo było raczej wolne, nie spieszyło mi się, a poza tym jakoś nie mogłem złapać właściwego rytmu.
Do pracy: 15,97 km; czas: 34:55; średnia: 27,47 km/h.
Powrót do Niepołomic klasyczną drogą, tempo podobne jak do pracy.
Do pracy: 15,97 km; czas: 34:55; średnia: 27,47 km/h.
Powrót do Niepołomic klasyczną drogą, tempo podobne jak do pracy.
Z Rowerową Bazą Podjazdów na Jastrząbkę w Beskidzie Wyspowym
Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano:18.07.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
- DST: 23.85 km
- Czas: 01:20
- VAVG 17.89 km/h
- VMAX 57.98 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 501 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem do Żegociny zmierzyć się z podjazdami w Beskidzie Wyspowym, w planie były dwa podjazdy wypatrzone w ostatnim numerze Rowertouru z Rowerowej Bazy Podjazdów: na Jastrząbkę pod cmentarz wojenny i na Łopuszne Wschodnie. Niestety zasiedziałem się przed górskim etapem Tour de France z metą na Alpe d`Huez i z domu wyjechałem dopiero o 17:35 a na rower wsiadłem o 18:10 i po podjechaniu na Jastrząbkę brakło mi już czasu a na atak na trudniejszy podjazd na Łopuszne Wschodnie. W rezultacie w drodze powrotnej zaliczyłem jeszcze podjazd z Rozdziela Dolnego na Przełęcz Widoma i tuż przed 20:00 wróciłem do samochodu.
Wyruszyłem z Żegociny w kierunku Limanowej, droga cały czas pnie się pod górę do Przełęczy Widoma, tym razem jednak nie wyjechałem na samą przełęcz, ale przed najbardziej stromym odcinkiem, skręciłem w lewo na Rozdziele. Kolejne kilometry to zdecydowany zjazd pod kościółek w Rozdzielu Dolnym. Dalej skręt w prawo i dalej zjazd przez Jurkówkę (kolejny kościółek - tym razem kamienny) do doliny Łososiny - czyli do drogi Laskowa - Łososina Dolna. Doliną jazda po płaskim aż do kolejnego skrzyżowania w Kamionce Małej (drogowskaz Kamionka 2).
W tym miejscu na wysokość mniej więcej 304 m npm rozpoczyna się podjazd na Jastrząbkę pod cmentarz wojenny nr 357 (na skrzyżowaniu są drogowskazy na cmentarz). Początkowo podjazd jest dość łagodny, jedziemy wzdłuż potoku Kamionka i co prawda pniemy się w górę, ale delikatnie. Po przejechaniu 2,5 mijamy po prawej drewniany XVII wieczny kościółek pw. św. Katarzyny - podobno bardzo ładny w środku, ja go jednak nie zwiedzałem. Za centrum z kościółkiem droga zaczyna robić się bardziej stroma. Po przejechaniu 3,4 km dojeżdżamy do rozjazdu (407 m npm) i zgodnie z drogowskazami na cmentarz wojenny skręcamy w lewo, od tego momentu aż do szczytu będzie już bardzo ciężko. Do pokonania mamy jeszcze mniej więcej 1,5 km o średnim nachyleniu 9% (jak podaje RBP średnio 10%, maksymalnie 15%). Jedziemy wąską nitką dobrego asfaltu między domami, co jakiś czas trafiając na krótką ale bardzo stromą ściankę. Po kilkuset metrach wyjeżdżamy z osiedla na otwarty teren, po lewej widzimy szczyt Jastrząbki i las w którym schowany jest cmentarz, po prawej mamy bardzo ciekawą panoramę na okoliczne wzgórza, a przed sobą widzimy bardzo stromy odcinek trasy. Po przejechaniu 4,46 km od początku podjazdu dojeżdżamy do zakrętu o jakieś 150 stopni, po jego pokonaniu w końcu robi się łatwiej, co prawda musimy przejechać jeszcze jakieś 380 metrów - 23 metry w pionie, ale ja już miałem wrażenie, że jest po podjeździe. Droga kończy się przy cmentarzu wojennym nr 357 na Jastrząbce. Jest to bardzo ciekawy obiekt, jeden z ładniejszych cmentarzy wojennych jakie widziałem, położony w lesie, pod szczytem wzgórza, z piękną drewnianą kaplicą. Przed cmentarzem kilka tablic opisujących cmentarz, jest też tablica szlaku I wojny światowej.
Cały podjazd to 4,7 km, różnica wzniesień 240 metrów (304-543 m npm), średnie nachylenie 5,1% (ostatnie 1,5 km - 10%), mój czas to 26:22, średnia prędkość 10,9 km/h.
Po krótkiej przerwie na fotografowanie ruszyłem w dół, już wiedziałem, że muszę zrezygnować z próby podjazdu pod Łopuszne Wschodnie. Zjechałem więc w dół do Rozdziela Dolnego i rozpocząłem podjazd pod Przęłecz Widoma - podjazd z tej strony jest bardzo ciężki - długość 2,3 km, różnica wzniesień 140 m (393-532 m npm), średnie nachylenie 5,9%, więc żartów nie ma. Ten podjazd pokazał, że chyba nie dałbym rady podjechać pod Łopuszne, bo na końcowych metrach przed przełęczą strasznie się męczyłem i jechałem bardzo wolno. Na przełęczy kilka fotek i popędziłem w dół, było przed 20 i na zjeździe było mi zwyczajnie zimno. Niecałe 4 km do Żegociny pokonałem błyskawicznie, ale w końcu jechałem prawie 5% zjazdem.
Wycieczka w sumie udana, podjazd pod Jastrząbkę ciekawy, a cmentarz na szczycie chciałem odwiedzić na rowerze już wielokrotnie. Niestety nie powiódł się atak szczytowy na Łopuszne Wschodnie, więc będę musiał tu jeszcze wrócić i spróbować tego podjazdu. W zamian podjechałem ciekawy i trudny wariant podjazdu na Przełęcz Widoma.
Podjazdy Beskidu Wyspowego coraz częściej trafiają do RBP i to zwykle jako podjazdy bardzo trudne, ja mam na rozkładzie nie do końca udane próby na Pasierbiecką Górę (nr 10 w rankingu) i na Makowicę (nr 12), całkiem udane próby na Górę Chełm w Myślenicach (nr 113), Bacówkę na Zadzielu przez Przełęcz Widoma (nr 188), Przełęcz pod Ostrą (nr 193) i teraz na Jastrząbkę (nr 279). Jeździłem też na przełęcz Widoma z Laskowej i teraz z Rodziela Dolnego, oraz w Limanowej podjazd pod Krzyż Millenijny. Ogólnie górki w tym paśmie górskim są dość ciężkie, szczególnie wtedy gdy zdecydujemy się odbić z drogi głównej na jakiś przysiółek leżący na stoku, to wtedy możemy trafić na stromiznę rzędu 25%.
Galeria i mapa wyjazdu
Spotkanie organizacyjne przed wyprawą do Wiednia
Środa, 17 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria samotnie, Po górkach, 21-40 km, Przez Puszczę Niepołomicką
- DST: 21.02 km
- Czas: 00:47
- VAVG 26.83 km/h
- VMAX 40.77 km/h
- Temp.: 25.0 °C
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Pojechałem na spotkanie organizacyjne przed wyprawą rowerową pod nazwą "Rowerowa husaria" do Wiednia, ale żeby nie było za łatwo pojechałem tam przez 3 górki:)
Do Gimnazjum w Niepołomicach, gdzie miało się odbyć spotkanie mam 1 km, postanowiłem więc tą trasę trochę przedłużyć. Pojechałem do Staniątek tam podjechałem na Staniątki Górne i skierowałem się na Winnicę. Podjazd dał mi trochę w kość, to chyba przez to że najtrudniejszy jest przed szczytem, gdy jest się już trochę zmęczonym. Jakoś jednak dałem radę i zjechałem w dół do Szarowa, tam znowu podjazd, krótki i dość stromy, tym razem poszło trochę lepiej. Następnie zjazd pod pomnik, dość łatwy podjazd pod kościół w Szarowie znowu zjazd i rozpocząłem podjazd pod OSP w Dąbrowie. Ten podjazd ma podobną charakterystykę jak Winnica, im dalej ty ciężej do tego cały czas prosta droga bez zakrętów. Ta górka dała mi chyba jeszcze bardziej w kość niż Winnica, na szczęście dalej już tylko w dół przez Dąbrowę do Staniątek. Dokładnie o 16:57 byłem pod Gimnazjum na spotkaniu organizacyjnym przed wyjazdem do Wiednia.
Wyruszamy 24 w środę spod Gimnazjum. Pierwszy dzień chyba najcięższy, przez góry do Chochołowa. Kolejne trzy dni na Słowacji noclegi zaplanowane w Żylinie, Nowym Mieście i Bratysławie. Piątego dnia mamy dojechać do Wiednia, szóstego dnia zwiedzanie i powrót wieczorem specjalnym busem. Planowane odcinki 90-110 km, ostatni etap do Wiednia mam być krótszy. Będzie super, oby tylko pogoda była w miarę.
Mapa wyjazdu
Do Gimnazjum w Niepołomicach, gdzie miało się odbyć spotkanie mam 1 km, postanowiłem więc tą trasę trochę przedłużyć. Pojechałem do Staniątek tam podjechałem na Staniątki Górne i skierowałem się na Winnicę. Podjazd dał mi trochę w kość, to chyba przez to że najtrudniejszy jest przed szczytem, gdy jest się już trochę zmęczonym. Jakoś jednak dałem radę i zjechałem w dół do Szarowa, tam znowu podjazd, krótki i dość stromy, tym razem poszło trochę lepiej. Następnie zjazd pod pomnik, dość łatwy podjazd pod kościół w Szarowie znowu zjazd i rozpocząłem podjazd pod OSP w Dąbrowie. Ten podjazd ma podobną charakterystykę jak Winnica, im dalej ty ciężej do tego cały czas prosta droga bez zakrętów. Ta górka dała mi chyba jeszcze bardziej w kość niż Winnica, na szczęście dalej już tylko w dół przez Dąbrowę do Staniątek. Dokładnie o 16:57 byłem pod Gimnazjum na spotkaniu organizacyjnym przed wyjazdem do Wiednia.
Wyruszamy 24 w środę spod Gimnazjum. Pierwszy dzień chyba najcięższy, przez góry do Chochołowa. Kolejne trzy dni na Słowacji noclegi zaplanowane w Żylinie, Nowym Mieście i Bratysławie. Piątego dnia mamy dojechać do Wiednia, szóstego dnia zwiedzanie i powrót wieczorem specjalnym busem. Planowane odcinki 90-110 km, ostatni etap do Wiednia mam być krótszy. Będzie super, oby tylko pogoda była w miarę.
Mapa wyjazdu
Kolejny wyjazd do pracy
Środa, 17 lipca 2013 | dodano:17.07.2013 Kategoria 21-40 km, praca, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, Po płaskim
- DST: 28.31 km
- Czas: 01:01
- VAVG 27.85 km/h
- VMAX 33.09 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Dziś jazda na klasycznym lajcie, miałem dużo czasu więc postanowiłem jechać bez napinki. Ostatecznie czas 30:28, więc mniej więcej tyle potrzebuję żeby dojechać do pracy bez ścigania się. Gdy zabierałem klucze miałem 30:04, więc aż 24 sekund potrzebuję na dojazd tych 200 metrów i ponowne wyhamowanie roweru, gdybym jechał prosto myślę rozpędzonym rowerem, że 10 sekund by wystarczyło.
Do pracy: 13,91 km; czas: 30:28; średnia: 27,41 km/h.
Z powrotem też tempem przeciętnym, było dość duszno a jakoś nie mogłem zmusić się do jakiegoś szybkiego zasuwania.
Z pracy: 14,40 km; czas: 31:19; średnia: 27,59 km/h.
Całość: 28,31 km; czas: 1:01:47; średnia: 27,50 km/h.
Do pracy: 13,91 km; czas: 30:28; średnia: 27,41 km/h.
Z powrotem też tempem przeciętnym, było dość duszno a jakoś nie mogłem zmusić się do jakiegoś szybkiego zasuwania.
Z pracy: 14,40 km; czas: 31:19; średnia: 27,59 km/h.
Całość: 28,31 km; czas: 1:01:47; średnia: 27,50 km/h.
Ładna pogoda, znowu do pracy na szosie
Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano:16.07.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie, praca
- DST: 28.27 km
- Czas: 00:56
- VAVG 30.29 km/h
- VMAX 37.27 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 50 m
- Sprzęt: Peugeot Nice
- Aktywność: Jazda na rowerze
Po kilku dniach przerwy od roweru spowodowanych brzydką pogodą, dziś znowu wybrałem się szosówką do pracy. Miałem jechać na lajcie i zacząłem bardzo wolno, po przejechaniu przez miasto pod Zajazdem Królewskim (1,61 km) miałem średnią ledwie 22 km/h. Jednak z każdym kilometrem zacząłem się rozkręcać, zauważyłem że bez większych problemów mogę jechać ponad 32 km/h, postanowiłem się jednak jechać na czas, jednak ta decyzja zapadła dopiero na Sitowcu po przejechaniu jakiś 4,5 km. Ostatecznie osiągnąłem czas równo o minutę lepszy od mojego rekordowego czasu na crossie i o 46 sekund szybciej niż ostatnio na szosówce, z tym że znowu zatrzymałem się 200 metrów przed szkołą pod klucze (tak jak ostatnio na crossie), gdyby nie to pewnie mógłbym wykręcić czas o jakieś 10 sekund lepszy.
Do pracy: 13,93 km; czas: 27:42; średnia: 30,21 km/h.
Drogę powrotną rozpocząłem z kopyta widziałem co prawda, że będę musiał jechać pod wiatr, ale na odcinku do lasu był to tylko wiatr boczny, więc prędkość cały czas powyżej 32 km/h. W lesie jeszcze dobrze, prędkości na liczniku nawet 34-35 km/h, ale jak dojechałem do Sitowca to zgon. Krótki odcinek nie osłonięty przez drzewa i wiatr kompletnie mnie wykończył, chyba też zacząłem za mocno i powoli robiłem się coraz słabszy. Na osiedlu Piaski wiatr hulał już na całego do tego zmęczenie i jazda przez miasto. Na rynku w Niepołomicach miałem średnią dokładnie 30,21 km/h więc taką samą jak pod szkołą. Jednak potem jeszcze odcinek do domu rodziców i średnia spadła mi do 30,12 km/h. Liczyłem, że uda się wykręcić czas poniżej 55 minut, a tu wyszło 56:19, no może gdybym nie jechał na rynek tylko prosto do domu to byłoby z pół minuty lepiej. Ten czas na całej trasie i tak był rekordowy, choć sam powrót do domu wypadł przeciętnie.
Z pracy: 14,34 km; czas: 28:37; średnia: 30,07 km/h.
Do pracy: 13,93 km; czas: 27:42; średnia: 30,21 km/h.
Drogę powrotną rozpocząłem z kopyta widziałem co prawda, że będę musiał jechać pod wiatr, ale na odcinku do lasu był to tylko wiatr boczny, więc prędkość cały czas powyżej 32 km/h. W lesie jeszcze dobrze, prędkości na liczniku nawet 34-35 km/h, ale jak dojechałem do Sitowca to zgon. Krótki odcinek nie osłonięty przez drzewa i wiatr kompletnie mnie wykończył, chyba też zacząłem za mocno i powoli robiłem się coraz słabszy. Na osiedlu Piaski wiatr hulał już na całego do tego zmęczenie i jazda przez miasto. Na rynku w Niepołomicach miałem średnią dokładnie 30,21 km/h więc taką samą jak pod szkołą. Jednak potem jeszcze odcinek do domu rodziców i średnia spadła mi do 30,12 km/h. Liczyłem, że uda się wykręcić czas poniżej 55 minut, a tu wyszło 56:19, no może gdybym nie jechał na rynek tylko prosto do domu to byłoby z pół minuty lepiej. Ten czas na całej trasie i tak był rekordowy, choć sam powrót do domu wypadł przeciętnie.
Z pracy: 14,34 km; czas: 28:37; średnia: 30,07 km/h.