Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2013

Dystans całkowity:717.13 km (w terenie 127.00 km; 17.71%)
Czas w ruchu:36:16
Średnia prędkość:19.77 km/h
Maksymalna prędkość:59.02 km/h
Suma podjazdów:7186 m
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:55.16 km i 2h 47m
Więcej statystyk

Szosówką nad Czarny Staw

Piątek, 6 września 2013 | dodano:06.09.2013 Kategoria 21-40 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, samotnie
  • DST: 35.86 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 01:12
  • VAVG 29.88 km/h
  • VMAX 38.71 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 50 m
  • Sprzęt: Peugeot Nice
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Szybka wieczorna wycieczka szosówką nad Czarny Staw. Prace na budowie na szczęście poszły sprawnie, więc po uprzątnięciu paru rzeczy mogłem się wybrać na rower.

Gdy już miałem wyjeżdżać to listonosz przyniósł dla mnie paczkę a w niej nowe opony do mojej szosówki. Zdecydowałem się na dość drastyczny krok, a mianowicie kupiłem najszersze opony które jeszcze można nazwać szosowymi czyli gumy o szerokości 28 milimetrów. Do tej pory jeździłem na oponach, które chyba były w mojej kolarzówce od nowości (no przynajmniej z takimi oponami był on wystawiany w katalogach) - opony te nie były specjalnie starte, ale niestety były mocno popękane. Co prawda przez 3 lata od kiedy jeżdżę na tym rowerze nigdy nie sprawiły mi kłopotów, ale mimo wszystko zdecydowałem się na zmianę. Stare opony były firmy Michelin w klasycznym szosowym rozmiarze 23 milimetry, niestety jadąc na nich nie czułem się za pewnie, stąd też zakup szerszych opon - też Michelin model Dynamic.

Założyłem więc opony i o godzinie 16:50 ruszyłem na trasę, celem był Czarny Staw. Ubrałem się na krótko i zaraz po wjeździe do lasu poczułem, że to nie była dobra decyzja, było mi po prostu chłodno, chyba jest już ten czas, że mimo ładnej pogody trzeba się będzie ubierać cieplej. Rozpocząłem wolno, miasto i pierwsze kilometry w Puszczy były rozgrzewkowe. W zasadzie nie planowałem jechać jakoś wybitnie szybko, ale po paru kilometrach poczułem, że mogę jechać szybciej, więc przyspieszyłem. Do leśniczówki Przyborów dojechałem w 17 minut ze średnią około 29 km/h. Do Czarnego Stawu jeszcze trochę nacisnąłem i w rezultacie pod stawem średnia 29,4 km/h i to mimo iż ostatnie 300 metrów trzeba przejechać po szutrze. Na szutrowym odcinku, szersze opony okazały się doskonałe, przemknąłem dość szybko i pewnie.

Pod stawem kilka zdjęć komórką - dziś wyszły lepiej, bo i oświetlenie było lepsze i po kilku minutach jazda do domu. Domykam pętlę w Puszczy i wracam na Żubrostradę, dalej Drogą Królewską - cisnę dość mocno. Pod Zajazdem Królewskim na obwodnicy Niepołomic sprawdzam czy jest szansa na średnią powyżej 30 km/h, na liczniku 30,02 km/h, więc wszystko jasne, nie zdołam na mieście takiej średniej utrzymać. Pod górę przy wodociągach z całej siły 25-27 km/h, ale na kolejnych dwóch skrzyżowania muszę hamować do zera. Pod domem moich rodziców średnia 29,85 - więc trochę jednak zabrakło.

Wycieczka udana, siły miałem nawet sporo i mocna jazda na szosówce nie zmęczyła mnie jakoś specjalnie - choć z drugiej strony do rekordowych przejazdów na tej trasie sporo zabrakło, ale to głównie wina za wolnego początku, bo potem już się rozkręcałem. Nowy opony są ok, pewnie stawiają trochę większy opór na asfalcie, ale i tak jak na moje możliwości można na nich jechać dość szybko, a komfort jazdy jest dużo większy. Dziś akurat jechałem głównie dobrym lub bardzo dobrym asfaltem, ale i na tych krótkich odcinkach z gorszą nawierzchnią radziłem sobie nieźle, na szutrach nawet bardzo dobrze - tam gdzie zwykle jechałem 17 km/h dziś przemknąłem 22-25 km/h.

W niedzielę szykuję się na rekord i zastanawiam się nawet czy nie jechać na tą trasę właśnie szosówką - jest to mój najlżejszy i najszybszy rower, choć na takiej długiej trasie może lepiej postawić na rower bardziej wygodny czyli na crossa. Na trasie są też przewidziane dwa odcinki po szutrach przez las, więc szosówką nawet na tych szerszych oponach może być ciężko, jednak z drugiej strony szutry to może 10 km na trasie, a pozostałem ponad 150 km to asfalty i tu szosówka byłaby jak znalazł. Nie wiem jednak jak wytrzyma moje siedzenie i nogi na szosówce na takim długim dystansie, do tej pory na tym rowerze przejechałem maks 60 km, a cross jest jednak na długich trasach sprawdzony. Ten dylemat muszę rozstrzygnąć jutro, bo w niedzielę rano ruszam z Niepołomic do Nowego Korczyna i z powrotem.

Galeria wycieczki

Krótko ale intensywnie do Chełmu i z powrotem

Czwartek, 5 września 2013 | dodano:05.09.2013 Kategoria 0-20 km, Łapczyca, Po górkach, samotnie
  • DST: 10.74 km
  • Teren: 0.50 km
  • Czas: 00:30
  • VAVG 21.48 km/h
  • VMAX 55.01 km/h
  • Temp.: 20.0 °C
  • Podjazdy: 188 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Mimo ładnej pogody w ostatnim tygodniu jakoś nie miałem okazji pojeździć. Dziś wieczorem postanowiłem się wybrać na krótką przejażdżkę, niestety wyjechałem dość późno bo dopiero o 19:05.

We wrześniu godzina 19 to jednak już późno, mimo iż dzień był bardzo ciepły i słoneczny, to o tej godzinie zaczęło się już robić chłodno. Postanowiłem, więc że czas mam tylko na krótką wycieczkę i że jadę do Chełmu. Pod górki starałem się cisnąć dość mocno i nawet szło mi nieźle. Po przejechaniu około 4,5 km byłem już na grodzisku w Chełmie gdzie miałem okazje podziwiać ostatnie promienie słońca. Zrobiłem nawet fotkę moim nowym telefonem, ale niestety jak to zdjęcie z telefonu przy kiepskich warunkach oświetleniowych - wyszło słabo.

W drodze powrotnej postanowiłem jeszcze zaliczyć krótki, ale dość stromy podjazd z Moszczenicy pod górny kościół w Łapczycy. Poszło mi nawet całkiem dobrze, choć na najbardziej stromych prędkość spadła mi do 7 km/h. Potem już tylko zjazd do drogi nr 4 i do domu.

Wycieczka w sumie bardzo krótka ale za intensywna, na 10 km zrobiłem 188 metrów podjazdów, jechałem dość szybko pod górki, więc była okazja porządnie się zmęczyć. W niedziele mam być ładna pogoda, więc może uda mi się zaatakować rekord długości trasy.

Do Bochni po Rowertour zamiast rekordu:(

Niedziela, 1 września 2013 | dodano:01.09.2013 Kategoria 0-20 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 13.53 km
  • Czas: 00:37
  • VAVG 21.94 km/h
  • VMAX 58.26 km/h
  • Temp.: 15.0 °C
  • Podjazdy: 232 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Dziś miała być rekordowa wycieczka do Nowego Korczyna, ale pogoda była niestety deszczowa, więc cały dzień przesiedziałem w domu oglądając Vueltę i GP Ouest France – Plouay. We Francji atakował Kwiatkowki, ale niestety nic z nie wyszło. Na Vuelcie był finisz pod mega stromy kilometrowy podjazd - wygrał Moreno. Mniej więcej koło 17 jak oglądałem Vueltę zaczęło się przejaśniać, więc po wyścigu około 17:50 ruszyłem do Bochni po nowy numer Rowertouru.

Co prawda na niebie zaczęło się pojawiać słońce, ale całodziennych opadach było jednak dość zimno. Do Bochni postanowiłem jechać Górnym Gościńcem, więc już na starcie miałem do pokonania ciężki podjazd, niestety pod górę ostatnio nie idzie mi najlepiej, co prawda wjeżdżam w zasadzie pod każdą górkę, ale robię to wolno i wyraźnym trudem. Potem już łatwo, Górnym Gościńcem, przez Osiedle Niepodległości do Galerii Rondo, dużo zjazdów i po niecałych 17 minutach byłem na miejscu - średnia 24,5 km.

Kupiłem Rowertour i ruszyłem w drogę powrotną. W tą stronę jest więcej pod górę, najtrudniej oczywiście od cmentarza do Osiedla Niepodległości, podjazd może nie strasznie stromy ale dość długi i cały czas mocno trzymający. Potem jeszcze kawałek pod górę, za osiedlem i jazda Górnym Gościńcem - dość niespodziewanie na szczycie mocno wieje i na dodatek muszę jechać pod wiatr, więc jest mi trochę zimno. Do domu docieram z czasem 37 minut, przejechane 13,5 km, no więc do rekordu 160-170 km jednak sporo brakło, no cóż może uda się tydzień.

Galeria wycieczki