Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Dębowy Orient - trasa GIGA

Sobota, 3 sierpnia 2013 | dodano:04.08.2013 Kategoria Po górkach, 100 km i więcej, RNO, zawody
  • DST: 102.23 km
  • Teren: 35.00 km
  • Czas: 05:29
  • VAVG 18.64 km/h
  • VMAX 46.17 km/h
  • Temp.: 32.0 °C
  • Podjazdy: 560 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W drużynie z Krzyśkiem przejechaliśmy Dębowy Orient na trasie GIGA, udało nam się zaliczyć 19 z 21 punktów jednak w mocnej obsadzie chyba nie zajęliśmy za wysokiego miejsca, choć pełnych wyników jeszcze nie ma.

Punkty kontrolne:
1-10 Punkty stałe gry terenowej Dębowy orient (naniesione na mapę, w terenie stałe paliki przy łatwych do zidentyfikowania miejscach).

1. Centrum Pogoria (III)
2. Centrum Pogoria w Parku Zielona
3. obok remizy strażackiej
4. przy stadionie
5. obok remizy strażackiej
6. przy kościele
7. skrzyżowanie leśnych dróg (opuszczony)
8. wyrobisko piasku
9. teren Eurocampingu
10. gospodarstwo agroturystyczne

Punkty 11-21 do samodzielnego naniesienia na mapę - wzór na punktach 1 i 2:

11. skrzyżowanie ścieżek
12. krzyż
13. tablica nr 5 na ścieżce przyrodniczej
14. skrzyżowanie ścieżek
15. granica lasu - punkt widokowy
16. krzyż
17. Wapiennik Bardowicza
18. krzyż
19. skrzyżowanie ścieżek
20. drzewo
21. granica lasu (opuszczony)

Start w Dębowym Oriencie planowałem już od dawna, rok temu w podobnej imprezie BSOrient w kameralnej obsadzie zdobyłem 2 miejsce na trasie GIGA, więc i w tym roku planowałem jechać GIGA. Śledząc rowerowe fora internetowe i listę startową widziałem, że w tym roku nie będzie tak łatwo i obsada będzie dużo mocniejsza.

Tuż przed startem zacząłem się zastanawiać, czy jednak nie pojechać trasy rekreacyjnej, byłem mocno zmęczony, miałem za sobą przeszło 500 km z sakwami do Wiednia, dzień wcześniej walczyłem na trasie VI etapu TdP pod Ząb i Gliczarów, do tego mega upał, ale Krzysiek nastawił się na próbę GIGA (nigdy wcześnie nie jechał tak długiej trasy, nawet na zwykłej wycieczce), więc nie pozostawało nic innego jak walczyć na GIGA:)

Odprawa trochę opóźniona zaczyna się parę minut po 10, regulamin strasznie zagmatwany, dostajemy mapy gry terenowej Dębowy Orient na której jest 10 punktów (stałych oznaczonych palikami z perforatorami) do tego pozostałe 11 punktów mamy sobie odwzorować z kartek na drzewie, z tym że 5 punktów do odwzorowania jest w bazie rajdu, a 6 kolejnych na pkt 2. Odrysowuję punkty podbijamy 1 i jedziemy za tłumem na 2, odrysowuję pozostałe punkty i decydujemy się na dość niezwykłą taktykę (chyba jako jedyni). Konieczność jazdy na 2 zaraz na początku sugerowała wariant trasy zgodny z ruchem wskazówek zegara, my tymczasem postanawiamy zaliczyć punkty po drugiej stronie Pogorii (przejazd pomiędzy jeziorami III i IV) a następnie jechać w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara.

Tak robimy przejeżdżamy pomiędzy jeziorami i jedziemy na 13 (tablica nr 5 na ścieżce dydaktycznej) na punkt trafiamy w miarę bez problemu, choć remonty dróg trochę utrudniają jazdę. Dalej jedziemy na punkt 19, nie ma żadnym problemów, odbijamy i jedziemy w kierunku 16. Przejeżdżamy tory, wjeżdżamy w boczną drogę, która po chwili przechodzi w ścieżkę i szukamy krzyża. Przy ścieżce nie ma, szukamy w krzakach nie ma, w końcu idąc w chaszcze bliżej, biegnąc powyżej nasypem, drogi głównej, znajduję krzyż, ale nie ma punktu - co jest grane. Na odprawie była mowa, że z jednym krzyżem coś nie gra, Krzysiek twierdzi, że to dotyczyło pkt 20, ale ja nie jestem pewny. Dzwonimy do Kosmy, wiadomość to ten krzyż nie jest krzyżem, punkt w krzakach, szukamy ale dalej nie ma w końcu okazuję się, że punkt znajduję się w miejscu gdzie asfalt przechodzi w ścieżkę - dobre 20 minut w plecy:(

Do 17 prowadzi czarny szlak pieszy, jest też podjazd od drogi nr 94, ale na odprawie była mowa, że nią jeździć nie wolno, więc szukamy innego - szybszego jak się nam wydaje - rozwiązania. Na mapie jest jest dobre wyglądająca ścieżka, która powinna nam trochę skrócić drogę w stosunku to tej wyznaczonej przez szlak. Wpadamy w las, ścieżka wygląda kiepsko, ale początkowo da się jeszcze jechać, jednak mniej więcej w połowie drogi, zonk, chaszcze, krzewy, komary, z bólem wracamy do drogi. Wbijamy się na czarny szlak, jedziemy wzdłuż torów, dojeżdżamy do osiedla Jamki i wyjeżdżamy na wysypisko śmieci, zaczyna się las i żadnej dalszej ścieżki nie widać :( Do wysypiska prowadzą znaki szlaku, ale co dalej. Grzeje jak cholera, przejścia na 16 i próby przebicia się przez las mocno nas zdołowały, myślę nawet nad odpuszczeniem punktu, ale jeszcze jedna próba, atakujemy od zakazanej drogi 94. W sumie i tak nie można na nią wyjechać bo poprowadzona jest wysokim wiaduktem. Jedziemy równoległą drogą przez Strzemieszyce, nie ma jak przekroczyć 94 bo nie dróg dojazdowych, w końcu za Biedronką widzę możliwość przeprawy, przekraczamy 94, kilkaset metrów przez las i jesteśmy na punkcie - pluję sobie w brodę, że wcześniej tak nie pojechaliśmy - oszczędzilibyśmy czas i dużo sił.

Nie jest za dobrze, przez 16 i 17 straciliśmy kupę czasu. Wracamy tak jak przyjechaliśmy, koło Biedronki, potem na Szałasowiznę szukać kolejnego krzyża. Po paru kilometrach dojeżdżamy, jest krzyż, nie ma punktu, ale w sumie na kartce napis krzyż jest przekreślony i napisano drzewo. Jedziemy jeszcze 200 metrów do skrzyżowania, bo w końcu krzyż-drzewo miał być na skrzyżowaniu, jest drzewo na łące, 50 metrów od drogi a na nim punkt. Krzyże dziś nas prześladują, ale cóż jedziemy dalej.

Czeka nas długi przelot w stronę Okradzianowa, na asfalcie zaliczam lekki kryzys, przejechaliśmy dopiero 30 km w słabym czasie, a ja już mam dość. Robimy przerwę w sklepie, piję colę, napełniam bidony i jedziemy dalej. Wjeżdżamy do lasu pobliżu wzgórza Tomalówka, droga na szczęście dobra i bez problemu dojeżdżamy do pkt 14, gdzie spotykamy Pana Tadka, on jedzie w kierunku przeciwnym i jest już tu, nie jest dobrze:( Z punktu nie próbujemy żadnych niepewnych przecinek tylko wracamy na szeroką szutrówkę, którą przejechaliśmy i skręcamy na Sławków.

Przez chwilę droga jest dalej dobra, ale potem się kończy, są trzy przecinki, wybieramy tą teoretycznie najlepszą, która po kilkuset metrach powinna nas zaprowadzić do drogi. Ale coś nie gra, nie ma dobrej drogi, wracamy do rozstaju i wybieramy środkową przecinkę, droga bardzo dobra wyprowadza nas na asfalt przy torach kolejowych - dlaczego nie pojechaliśmy jej od razu. Pod wiaduktem w Okradzianowie spotykamy kolejnych bikerów jadących z przeciwka, to utwierdza nas w przekonaniu, że jesteśmy strasznie w plecy:(

Dalej dobrze nam znana droga, zjazd pod młyn Freya i podjazd do Nowej Kuźniczki, olewamy szlak pieszy (mimo iż w sumie wiemy, że jest dobry - jechaliśmy tędy na wiosnę) i jedziemy do dobrego asfaltowego zjazdu szlakiem rowerowym. Pędzimy do gospodarstwa agroturystycznego Reczków. Znów wymijamy się zawodnikiem, 10 to punkt stały, zaliczamy bez problemu. Dalej jedziemy czarnym szlakiem rowerowym, jest lekka gmatwanina ścieżek, nie ma oznaczeń, ale spotykamy jakiegoś miejscowego, który wskazuje nam najlepszy wariant.

Po chwili jesteśmy już Krzykawie, spotykamy Amigę i DJK71 - mają już całą górę mapy zrobioną, stajemy pod sklepem i uzupełniamy bidony w tym czasie przemykają koło nas Zdezorientowani. Dojeżdżamy do 8 - po drodze wymijamy Bikekoholików, droga w dół poszło ekspresowo. W zasadzie podczas postoju w Krzykawie podjęliśmy decyzję, że opuszczamy punkt 7 - który jest oddalony dobre 2 km od naszej drogi, widać że będzie to droga po piasku w dodatku trzeba się wrócić z punktu tą samą drogą, chcemy też opuścić 21 bo jest dość daleko na północ, też nie bardzo po drodze. W tym momencie wydawało się to rozsądne posunięcie, mieliśmy słaby czas - do zamknięcia mety trochę ponad 3 godziny i jeszcze aż 12 punktów do zaliczenia - wydaję się, że nie mamy szans na więcej niż 15-16 punktów, więc te dwa są nie po drodze, po co je zaliczać.

Tym czasem na 8 spotykamy kilka osób, jeden zawodnik zmienia dętkę i mówi nam żebyśmy uważali na 7, a my na to, że tam nie jedziemy, a on że to blisko, jest co prawda piasek i coś tam nie gra z punktem, ale to blisko. Jednak ja nie specjalnie słucham, w końcu już postanowione, nie robimy tego puntu i do tego przecież usłyszałem, że piasek to tylko utwierdza mnie w słuszności decyzji. Krzysiek jeszcze coś napomyka, że może jednak pojedziemy, patrzę na zegarek 15:15 - zostały 3 godziny a my mamy jeszcze 11 punktów, jak opuścimy dwa to i tak mamy 9 z marnymi szansami na zaliczenie przy dotychczasowym tempie. Obliczam odległość do 7 - ponad 2 km, po piachu w jedną stronę, pewnie ze 20-30 minut - nie jedziemy. Mijamy skręt i pędzimy znajomą drogą do Eurocampingu, podbijamy pkt 9 i planowo omijając punkt 21 jedziemy w kierunku 6.

Droga pod górę, Krzysiek, który na początku szalał zaczyna wyraźnie zostawać. Dojeżdżamy do pkt 5 pod kościołem Łęce, spotykamy Qnicka z Bikeholików, myślę dlaczego on jest dopiero tu - pewnie miał jakąś inną koncepcje trasy - to końcu nie amator w rajdach na orientacje. Jedziemy dalej do punktu 5, grzeje jak cholera, teren otwarty do tego lekko pod górę. Dojeżdżamy pod remizę Tucznawie, odbijam punkt, Krzyśka coś nie ma, po chwili dojeżdża, robimy zakupy i przerwę. Ostatnie 4 punkty poszły gładko, zaczynam widzieć szansę na zaliczenie reszty punktów - tylko czy Krzysiek da rady - na razie mówi, że jedziemy dalej.

Z kawałek asfaltem i obijamy na Bugaj, przez osiedle i szutrówką pod górę, punkt na skraju lasu, coś nie do końca mi się zgadza mapą, ale nic innego nie znaduję, więc obijamy i lecimy dalej. Na wprost, po kilkuset metrach w lewo na czarny szlak rowerowy, koło jakiegoś zakładu i wkręt w prawo przy znaku na wieżę widokową. Ujeżdżamy może z 500 metrów, jest punkt ale coś za blisko, jedziemy dalej i po kolejnych 500 metrach jest ten właściwy. Obijamy i niestety popełniamy błąd. W planie w zasadzie było opuszczenie pkt 3, ale czas jest niezły, my jednak zamiast próbować przebić się przecinką do Trzebiesławic, wracamy i jedziemy na pkt 4 do Ujejsca.

Punkt 4 odbijamy bez problemu, pytam Krzyśka czy jedziemy na 3, bo coś wygląda niewyraźnie, nie jest do końca zdecydowany, więc postanawiam zaliczyć najpierw 12, jak pójdzie szybko to możemy spróbować jeszcze tą 3. Z punktem 12 przy krzyżu nie ma żadnego problemu - no może poza brakiem dziurkacza, pytam Krzyśka czy jedzie na 3 czy też wokół Pogorii IV pojedzie już do bazy. Ja jestem dość zdecydowany jechać pkt 3, mamy jeszcze prawie godzinę a mam jeszcze sporo sił. W końcu Krzysiek decyduje, że jedzie ze mną. Niestety droga pod górę, Krzysiek trochę zostaje, ale w końcu daję radę i odbijamy 3.

Pod zabytkowym kościółkiem jest znak czarnego szlaku rowerowego na Pogorię IV, ale ja decyduję, że wracamy w końcu wiemy że będzie w dół, pod cmentarzem obijamy w prawo i krótszą drogą niż prowadził szlak docieramy do Pogorii IV. Wjazd na ścieżkę jest przez parking, nie sposób się przebić nawet rowerem, jest korek jak cholera. Tracimy trochę czasu, ale po chwili pędzimy już pięknym asfaltem po ścieżce wokół jeziora. Przy kolejnym, już nie tak zatłoczonym, parkingu odbijamy w prawo i zaliczamy pkt 18 - krzyż przy drodze 86. Wracamy na ścieżkę i jedziemy do bazy, z przeciwka nadjeżdża jeszcze dobrze nam znana para z Lider Bajk eMTeBe, pewnie jadą na 18. Poganiam Krzyśka, żeby trzymał koło, tempo jest niezłe - 25-26 km/h. Przy Pogorii III dużo ludzi, musimy zwolnić, jakoś jednak się przeciskamy i o godzinie 18:02 (13 minut przed limitem), jesteśmy na mecie.

Od razu widać, że nasze 19 punktów nie jest wynikiem rewelacyjnym, dużo osób zaliczyło wszystko i to jeszcze w bardzo dobrym czasie. Jednak chyba powinniśmy być w miarę zadowoleni, po słabym początku wyraźnie się rozkręciliśmy, brakło nam tylko 2 punktów, a przecież w połowie dystansu zapowiadało się znacznie gorzej. Dla Krzyśka była to pierwsza setka w życiu, którą zrobił w dodatku na zawodach i to w mega upale - nic więc dziwnego, że pod koniec miał trochę dość. Ja miałem kryzys już na 30 km, ale pod koniec jechało mi się już zdecydowanie lepiej.

Błędy - niestety sporo. Pech na 16, większość uczestników raczej nie miała tam problemów, a my szukaliśmy strasznie długo, znaleźliśmy krzyż z opisu, a punkt był na drzewie przy wjeździe na ścieżkę i przy odrobinie szczęścia można było go od razu wypatrzeć. Porażka na 17, trzeba było od razu atakować ją od południa, większość zawodników jechała z przeciwnego kierunku niż my i atak od południa był dla nich w miarę oczywisty, dla nas była to najdłuższa droga - jednak pozostałe okazały się nie do przebycia. Kilka mniejszych błędów: między pkt 14 a Okradzianowem, między pkt 11 i pkt 3, błędne było też założenie z opuszczaniem punktów po drodze (7 i 21) w sumie zawsze można było nie jechać któryś punktów bliżej mety. Dużym błędem było też nie wysłuchanie wskazówek odnośnie pkt 7, mogliśmy ten punkt zaliczyć małym nakładem czasu i bez problemów jakie spotkały innych uczestników rajdu - wystarczyło posłuchać:(

Wynik w sumie uważam za niezły, w końcu zwykle startujemy na krótszych trasa, dla mnie to była dopiero druga trasa GIGA, a dla Krzyśka pierwsza. Miejsce pewnie będziemy mieli słabe, bo dużo zawodników zaliczyło wszystkie punkty, ale generalnie nie mamy chyba na co narzekać.


Galeria i mapa wycieczki


Komentarze
W tej sytuacji to żal, że nie posłuchaliście kolegi...
djk71
- 13:10 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj
djk71 patrząc na opis trasy na twoim blogu mam wrażenie, że nie do końca mieliśmy nosa z tym punktem, my jechaliśmy od drugiej strony, mieliśmy wielkie problemy ze znalezieniem pkt 16 (mimo iż znaleźliśmy krzyż, a kartka była na drzewie), z dotarciem do pkt 17 - gdzie próbowaliśmy wjechać przez las i zaliczyliśmy mega zonka, więc jak już dojeżdżaliśmy do 7 to mieliśmy mało czasu, mało punktów zaliczonych i postanowiliśmy już wcześniej opuścić 7 i 21. Tym czasem na 8 spotkaliśmy gościa, który łatał dętkę i chciał nam coś powiedzieć o tej 7, ale powiedzieliśmy mu że tam nie jedziemy, gdybyśmy go posłuchali, pewnie wszystko by nam ładnie opowiedział, a jak ten punkt był dużo bliżej niż był zaznaczony to pewnie w kilka minut byśmy go zaliczyli, a tak go odpuściliśmy:(
jasonj
- 09:54 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj
mi dalej skacze ciśnienie na myśl o siódemce
amiga
- 08:04 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj
Punkt 7 - opuszczony - niektórzy to mają nosa... :-)
djk71
- 06:12 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ktakj
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]