Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Dąbrowica w słońcu, powrót w deszczu

Czwartek, 30 maja 2013 | dodano:30.05.2013 Kategoria 21-40 km, Po górkach, samotnie
  • DST: 32.95 km
  • Czas: 01:27
  • VAVG 22.72 km/h
  • VMAX 53.87 km/h
  • Temp.: 18.0 °C
  • Podjazdy: 374 m
  • Sprzęt: GT Avalanche 3.0
  • Aktywność: Jazda na rowerze


Ostatnio coś nie bardzo mi się chcę jeździć, przez 2 tygodnie byłem na rowerze dwa razy i to na zawodach. Dziś dzień wolny, ale oczywiście od rano lało, jednak koło 11 zaczęło się rozpogadzać, więc koło 13 postanowiłem, że jadę na rower.

Na początek podjazd w kierunku Gdowa, zjazd, szybki przejazd przez Gierczyce i skręt na pagórkowaty teren przez Nieszkowice Małe. Jechałem mocno i nawet na niewielkich wzniesieniach trochę się zmęczyłem. Potem wyjechałem na płaski teren i przez Stradomkę dojechałem do Dąbrowicy. Na mapie wpatrzyłem podjazd przez Las Wieniecki w kierunku Klęczan, tą drogą nigdy jeszcze nie jechałem - do tej pory zawsze wybierałem podjazd przez Wieniec i Jaroszówkę. Zaraz za Zespołem Szkół w Dąbrowicy, skręciłem w prawo, przejechałem obok dość rozległych ogrodów i boisk szkolnych, potem obok jakiegoś osiedla i rozpocząłem podjazd wąską drogą przez las. Ruch zerowy, asfalt kiepski i droga pnącą się coraz mocniej pod górę. Pierwszy odcinek to pojazd na wysokość 317 m npm (z 226) - ten odcinek kończy się na wypłaszczeniu przy którym jest jakiś parking, leśniczówka, miejsce do odpoczynku. W tym miejscu zaczyna się jakiś rezerwat, są tabliczki z informacjami o występujących gatunkach drzew. Zrobiłem parę fotek i ruszyłem dalej.

Do tego momentu wszystko było idealne, gdy wyjechałem z domu na niebie zaczęło pojawiać się słońce, na podjeździe było mi nawet trochę gorąco. Jednak gdy dojechałem do rezerwatu usłyszałem głośny grzmot, chmur jeszcze nie widziałem ale ciągle byłem w dość gęstym lesie. Stwierdziłem, że jadę dalej po krótkim wypłaszczeniu dalej mocno pod górę, ale już po nowiutkim asfalcie. Po kilku stromy ściankach dojechałem do drogi Kamyk - Klęczany (361 m npm), skręciłem w prawo ale po chwili odbiłem jeszcze w lewo w kierunku punktu widokowego przy drodze do Woli Wieruszyckiej. Widok piękny, ale też w całej okazałości zobaczyłem nadchodzącą burzę. Miałem nawet plan wrócić przez Wieniec do Stradomki, ale końcu stwierdziłem, że raz się żyję i ruszyłem w dół przez Klęczany w kierunku Marszowic. Już na zjeździe coś tam kropiło, porzuciłem więc plan terenowego przejazdu do Kopca Dąbrowskiego w Pierzchowie i ruszyłem do drogi głównej 967. Jakieś 300 metrów przed wyjazdem na drogę zaczęło padać, włożyłem kurtkę i pędzę do drogi gdzie znalazłem przystanek pod którym się schowałem.

Przeszła gwałtowna burza z gradem, ale po chwili padać przestało - myślałem czy nie popędzić drogą 967 wprost do domu, ale ponieważ na drodze było pełno wody i nie chciałem być ciągle ochlapywany przez pędzące auta wpadłem na pomysł przejechania przez Niegowić do Książnic boczną drogą. Dojechałem do Niegowici, ale niestety za szybko odbiłem w prawo i po znowu wylądowałem na drodze 967 tym razem w Pierzchowie a na domiar złego znów zaczęło padać. Zatrzymałem się na kolejnym przystanku i czekam tym razem jednak padało i grzmiało bez ustanku. Stałem tak dobre 30 minut, pogoda nie specjalnie się poprawiała a mi zaczęło robić się zimno - postanowiłem więc jechać. Tym razem już bez kombinacji drogą główną. Jechałem bardzo mocno, padało tylko trochę, ale woda z drogi mocno mnie chlapała, już po chwili miałem kałuże w butach. Za Siedlcem zaczęły się podjazdy, cisnąłem z całej siły, ale powoli traciłem impet, od Gierczyc zjazd w Łapczycy jeszcze raz pod górkę i zjazd do domu.

Rower cały mokry, w butach kałuże, koszulka w miarę sucha bo kurtka wyłapała deszcz i wodę z kałuż. Niestety jazda w takich warunkach to nic miłego. Pierwsza część wycieczki super udana, druga już kiepska - jazda główną drogą (na szczęście dziś bez specjalnego ruchu) i to jeszcze w takich warunkach do miłych nie należy. Popełniłem też niestety błąd, po pierwszej burzy powinienem od razu jechać główną drogą może bym jakoś dojechał przez całkowitym załamaniem pogody, a tak przez mój objazd zrobiłem 5 km pokonując może ze 2 km w kierunku domu, zatrzymałem się gdy znowu zaczęło padać i doczekałem się długiej i ulewnej burzy.

Na wieczór pogoda się poprawiła, niebo się rozpogodziło i nawet zaczęło pojawiać się słońce, szkoda że nie wcześniej.

Galeria wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa konag
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]