- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Odyseja Wiosenna w Miechowie - trasa turystyczna
Niedziela, 19 maja 2013 | dodano:19.05.2013 Kategoria 41-60 km, Po górkach, RNO, zawody
- DST: 57.85 km
- Teren: 20.00 km
- Czas: 03:47
- VAVG 15.29 km/h
- VMAX 55.85 km/h
- Temp.: 26.0 °C
- Podjazdy: 706 m
- Sprzęt: GT Avalanche 3.0
- Aktywność: Jazda na rowerze
Według już oficjalnych wyników 12 miejsce na trasie turystycznej w kategorii mężczyzn - czas 7:23 (w tym 135 minut kary), Krzysiek 13 miejsce - czas 7:24 (w tym 135 minut kary), za nami 28 osób sklasyfikowanych i 18 zdyskwalifikowanych. Z kategorii kobiet lepsza od nas okazała się tylko zwyciężczyni z czasem 7:16.
Jadąc zawody w Miechowie byłem przyzwyczajony, że jadę wszystkie punkty, w dwóch poprzednich edycjach udawało się to bez większych problemów, więc i tym razem zrobiliśmy założenie, że jedziemy wszystko i tak zaplanowaliśmy trasę. Tym czasem okazało się, że tym roku było strasznie ciężko, punkty poukrywane, teren ciężki, bardzo gorąco z temperaturą dochodzącą do 30 stopni i efekcie nie zaliczyliśmy 3 z 12 punktów. To co zaliczyliśmy dało nam miejsca na początku drugiej dziesiątki: ja - 12, a Krzysiek 13, za mami zawody ukończyło jeszcze 28 osób (w kategorii mężczyźni open), i 18 osób nie zostało sklasyfikowanych bo nie zdążyli wrócić przed zamknięciem mety o 16:30 (łącznie startowało 59 mężczyzn).
Zacznijmy jednak od początku, około 9:40 dojechaliśmy do Miechowa, odebraliśmy numery 103 i 104, obejrzeliśmy start trasy klasycznej (100 km - Puchar Polski w Maratonach na Orientacje) i zaczęliśmy się przygotowywać do startu, który miał nastąpić i 11:00.
O 10:55 dostaliśmy mapę z 12 punktami kontrolnymi (o 3 więcej niż rok wcześniej) oraz informacje o tym że: trasa w optymalnym wariancie to 56 km, czas został wydłużony do 16:30 bez kar a potem od razu dyskwalikacja, dwa punkty a mianowicie nr 5 i 17 są trochę w innym miejscu niż na mapie. Ustaliliśmy następującą kolejność przejazdu punktów: 2, 3, 4, 5, 22, 11, 21, 17, 16, 7, 6, 1. Wydawało się, że 5 godz. 30 minut powinniśmy dać radę. Rok temu z Wojtkiem przejechaliśmy 9 punktów na trasie w czasie 3 godz. 6 minut robiąc 56 km - więc uważałem że nasze założenie jest jak najbardziej realne.
Ze startu ruszyliśmy do punktu nr 2, mniej więcej w tym miejscu znajdował się też punkt w roku 2011, więc dojazd bardzo szybko. Problem pojawił się dopiero przy samym punkcie, okazało się że lampion jest dojść mocno ukryty w krzakach (co się raczej do tej pory się nie zdarzało na imprezach organizowanych przez Compass czy później przez Bikeholików), poszukiwania w większej grupie zawodników trochę trwały, ale po kilku minutach odbiliśmy punkt nr 2. Dalej zdecydowaliśmy się na skrót i to niestety był wielki błąd, droga po chwili się skończyła i musieliśmy się przeprawiać, przez trawę, pokrzywy, orne pole - w większości na noga i to jeszcze po pagórkach. Gdy w końcu wyjechaliśmy na asfalt byliśmy już mocno zmęczeni, ale cóż pędzimy do punktu nr 3. Sam dojazd punktu łatwy, ale szukanie punktu to katastrofa, miało być skrzyżowanie ścieżek, przejechaliśmy wszystkie ścieżki w okolicy, wszystkie skrzyżowania a lampionu nie ma. W końcu ktoś za ornym polem, na skarpie znalazł lampion, podbiliśmy i dół do drogi. W tym momencie stało się jasne, że będzie ciężko, dlatego zdecydowaliśmy, że do punktu nr 4 jedziemy trochę na około po asfaltach. Z samym punktem poszło nam dość łatwo, najpierw dziewczyna jadąca od góry powiedziała nam, że do punktu tą drogą, a jak wyjechałem na górkę, patrzę a tu jakiś chłopaczek szuka punktu i pyta mnie czy nie widziałem, a ja patrzę w lewo a tu za krzakiem lampion. Podbijamy i jedziemy dalej.
Najpierw lekko po górę i potem grzbietem wzgórza do samego punktu, to był pierwszy nie schowany punkt na trasie, podbijamy więc 5 i pędzimy szutrówką z dużymi kamieniami w dół. Wyjeżdżamy na asfalt i pędzimy na Gołczy, tam skręt w prawo i ostro pod górkę, po długim podjazdzie dojeżdżamy do lasu i obijamy w lewo do punktu 22 - poszło dość łatwo i szybko obijamy punkt w lesie. Wracamy do skrzyżowania i decydujemy się jechać na 11. Dojazd do punktu bez problemu, ale szukanie to mega problem, punkt mocno ukryty i to jeszcze nie w tym miejscu gdzie był zaznaczony na mapie. Tracimy dużo czasu, ale w końcu ktoś znajduje punkt i odbijamy. Dalej chciałem jechać asfaltem, ale Krzysiek znowu namówił mnie na skrót i znów był to błąd, w pewnym momencie droga się skończyła a my musieliśmy jeść w dół po bardzo stromej skarpie, dalej lekko pod górę przecinamy drogę i po chwili jesteśmy pod punktem 21 - tak nam się przynajmniej wydaje. Na miejscu jest chyba ze 30 osób, wszyscy szukają punktu opisanego jako skałki po byłym kamieniołomie. Chodzimy po krzakach sprawdzamy, a po 20 minutach okazuje że punkt jest jednak dużo dalej, dojeżdżamy i podbijamy, po czym jedziemy na bufet. Na bufecie przerwa, zjedliśmy drożdżówki, uzupełniliśmy bidony i stajemy przed wyborem co dalej (do końca czasu mamy jakieś 2 godz. 20 minut), za bufetem są jeszcze dwa punkty 17 i 16, po podpytaniu innych zawodników na bufecie decydujemy, że próbujemy zaliczyć 17 i opuszczamy 16.
Punkt 17 niby nie był specjalnie trudny, ale droga najpierw pod górę, potem mocno zarośniętą ścieżką, potem znowu pod górę już za punktem spowodował, że na zaliczenie tego punktu straciliśmy dobre 35 minut. Znów przejechaliśmy koło bufetu i popędziliśmy w kierunku Gołczy. W planie były jeszcze punkty 6 i 7, ale ich lokalizacja w lasach, długi odcinek drogi do Miechowa, palące słońce i coraz większe zmęczenie Krzyśka i upływający szybko czas do zamknięcia mety spowodowało, że w końcu zdecydowali jechać prosto do Miechowa gdzie mieliśmy do zaliczenia jeszcze punkt nr 1. Przed Gołczą skręciliśmy jeszcze w drogę na Krępe bijąc się myślami czy nie zaatakować jednak 6, ale jednak zmęczenie wygrało i popędziliśmy w kierunku Miechowa.
Już w Miechowie był jeszcze punkt 1, skręciliśmy w szutrową ścieżkę, niestety znowu nie poszło jak trzeba, wybraliśmy szeroką drogę, która najpierw zaprowadziła nas do górę i potem musieliśmy zjeżdżać w drugą stronę do punktu, ale w końcu udało się. W tym miejscu zostawiłem Krzyśka i popędziłem pod górę, wyjechałem na asfalt, którym zjechałem do rynku w Miechowie i po chwili byłem na mecie - była godzina 16:08.
Po chwili zaczęli przyjeżdżać kolejni zawodnicy, którzy większość z nich nie miała więcej niż 8 punktów, my mieliśmy 9, więc i tak nie było najgorzej. Na punkcie nr 1 spotkaliśmy zawodnika, który jak się później okazało jako jedyny zaliczył wszystkie punkty. Około 17 nastąpiło zakończenie i dekoracja trasy turystycznej, nasze miejsca to odpowiednio 12 i 13 do mega dobrego wyniku czyli pozycji 6 zabrakło 1 punktu więcej, ale niestety zabrakło nam sił. Po dekoracji losowanie, ja wygrywam kask Catlike Kompakt Pro - cena katalogowa 299 zł:) a Krzysiek dopasowywanie pozycji na rowerze:) opłacało się więc zmęczyć.
Podsumowując uważam imprezę za udaną, do pełni szczęścia zabrakło zaliczenia 1 punktu co oznaczało by czas krótszy o 45 minut i miejsce 6. Na pewno nie byliśmy wstanie zaliczyć wszystkich 12 punktów, ale myślę że mogliśmy trochę lepiej zaplanować przejazd, jednak wtedy trzeba by założyć, że nie pojedziemy wszystkich punktów, a my przecież zakładaliśmy zaliczyć wszystko. Mogliśmy jednak pominąć 17, która może nie była mega trudna ale czasowo zeszło sporo, w zamian można było spróbować zaliczyć 6 i 7, które co prawda podobno były dość trudne, ale zwycięzca, który jechał mniej więcej tak jak my mówił, że od tej strony co zamierzaliśmy atakować te punkty nie było tragedii i przy odrobinie szczęścia może udało by się je nam zaliczyć. Impreza jak na trasę turystyczną, była bardzo trudna, teren ciężki punkty poukrywane, niektóre w niewłaściwym miejscu to wszystko sprawiło, że trasa była praktycznie nie do zaliczenia w całości - tym bardziej gratuluję zwycięzcy, który jako jedyny tego dokonał. Organizatorzy tłumaczyli trudność trasy, faktem że na trasie klasycznej (której nasza trasa była fragmentem) obywał się Puchar Polski i nie mogło być za łatwo, jednak mimo wszystko uważam, że było za ciężko, niedokładnie zaznaczone punkty, mało mówiące opisy (czasem wręcz błędne - punkt oznaczony jako koniec drogi był przy przelotowej szerokiej szutrówce). To wszystko sprawiło, że wśród stałych uczestników trasy turystycznej słychać było głosy niezadowolenia.
Ja jestem zadowolony, uważam że poszło nam nieźle, oczywiście zawsze mogło być lepiej, ale na tle innych uczestników wypadliśmy dobrze 12 i 13 miejsce na przeszło 50 startujący to wynik dobry.