- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Szlak Żeleńskich
Sobota, 20 października 2012 | dodano:20.10.2012 Kategoria Po górkach, 100 km i więcej, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze, samotnie
- DST: 104.35 km
- Teren: 15.00 km
- Czas: 05:03
- VAVG 20.66 km/h
- VMAX 57.80 km/h
- Temp.: 20.0 °C
- Podjazdy: 1105 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
Wycieczka Szlakiem Żeleńskich z Niepołomic do Jodłownika i z powrotem. Szlak Żeleńskich został otwarty 16 października 2011 r. więc przeszło rok temu, wielokrotnie podczas moich wyjazdów trafiałem na oznaczenia tego szlaku, a od czerwca byłem też posiadaczem mapy szlaku. Na taki wyjazd szykowałem się już od dawna, a że zapowiadali naprawdę piękną pogodę na sobotę, to postawiłem, że czas wykonać plan.
Szlak startuję w Niepołomicach na leśnym parkingu przy byłym ośrodku Krakowianka, czyli dokładnie w tym samym miejscu gdzie szlak Salina Cracoviensis, który przejechałem na wiosnę. Do Niepołomic pojechałem samochodem, zaparkowałem w domu u moich rodziców, była godzina 9 rano, było zimno i strasznie mglisto. Postanowiłem, że pojadę na kawę do kolegi do rynku i poczekam aż mgła opadnie. Niestety do 10:00 nic się nie zmieniło, postanowiłem, więc że nie ma na co czekać, ubrałem kurtkę, wsiadłem na rower i ruszyłem w kierunku Puszczy, na parking gdzie szlak startuje. Porobiłem kilka fotek, włączyłem GPSa i ruszyłem na trasę. Na początek dobrze mi znane tereny, szybka fotka pod pomnikiem pomordowanych na Kozich Górkach, potem koło torów kolejowych przy pomniku upamiętniającym nieudany zamach AK na Hansa Franka i dalej przez Puszczę do Dąbrowy. W Puszczy mgła zalegała wszędzie, natomiast tuż za lasem zaczęło się wyraźnie przejaśniać, zrobiło się też cieplej. Dalej szlak prowadzi nas przez Gruszki do Brzezia, tu po raz pierwszy zauważyłem brak oznakowania, nie ma tabliczki na skrzyżowaniu kierującej nas na cmentarz w Brzeziu, którędy szlak przebiega i rezultacie pojechałem prosto od razu pod kościół. Pod kościołem postój na fotografowanie, na placu przed kościołem znajduje się okazały grobowiec rodziny Żeleńskich. W Brzeziu już słońce grzało na całego, więc ściągnąłem kurtkę i pojechałem dalej w kierunku Grodkowic pod pałac Żeleńskich. Obecny pałac został zbudowany na początku XX wieku i pełni funkcje konferencyjno-imprezowe, można tu np. zorganizować sobie wesele. Zrobiłem kilka fotek pałacu i przyległego parku i ruszyłem dalej. Tu znowu można mieć zastrzeżenia do oznakowania trasy, po prostu nie ma żadnych tabliczek, z mapy wyczytałem, że należy jechać drogą obok pałacu (wyłożoną starą kostką brukową), ale ujechałem kawałek, patrzę brama, napis wstęp wzbroniony, więc postanowiłem się wrócić i pojechać normalnie asfaltem. Szlak biegł jednak tą drogą, którą nie pojechałem, widać to wyraźnie jadąc od drugiej strony, bo tam są tabliczki sygnalizujące skręt, z drugiej strony to dziwne, że szlak poprowadzono przez tereny prywatne z zakazem wstępu.
Dalej szlak prowadzi dobrze utwardzoną, ale dość nierówną szutrówką pomiędzy polami, tu miałem okazję zaobserwować mgłę zalegającą nisko na polami. Tą drogą dojechałem do Cichawy, tam mam wrażenie że oznakowanie szlaku jest trochę inne niż to co widać na mapie, nie mniej znaki pojawiają się kiedy trzeba i można spokojnie jechać za drogowskazami szlaku. Z Cichawy do Niegowici pojechałem asfaltem mimo iż szlak odbija w wąską błotnistą ścieżkę między polami by po chwili wrócić na asfalt, którym ja cały czas jechałem. W Niegowici najpierw przejeżdżamy koło cmentarza (pojawiły się tu poprawne oznakowania szlaku Salina Cracoviensis - gdy jechałem ten szlak na wiosnę to tabliczki jeszcze nie było) i po krótkim podjeździe dojeżdżamy pod kościół. W Niegowici przez dwa lata wikariuszem był Karol Wojtyła i jest tu bardzo wiele miejsc z nim związanych. Na wyjeździe z centrum Niegowici, po lewej stronie widzimy posesję ogrodzoną wysokim murem, za którym znajduje się odnowiony zabytkowy dworek. Jeszcze kilka lat temu dworek był w ruinie obecnie wygląda bardzo ładnie, ale wstęp na jego teren jest wzbroniony - brama zamknięta, zrobiłem więc tylko szybką fotkę i ruszyłem dalej. Po kilkuset metrach szlak skręca w prawo w drogę między polami (znów brak tabliczki sygnalizujące skręt) tym razem postanowiłem jechać za szlakiem po chwili moim oczom ukazał się bardzo ładny widok na Niegowić i okoliczne wzniesienia. Po jakimś kilometrze jazdy ścieżką wyjeżdżamy ponownie na asfalt i kierujemy się na Liplas. Tu ponownie szlak skręca między polami i jest bardzo dobrze oznakowany, jechałem kiedyś między polami tak jak prowadzi szlak (wycieczka szlakiem okrężnym ziemi gdowskiej) ale uważam, że ten odcinek nie wnosi nic ciekawego do wycieczki, więc do Gdowa pojechałem asfaltem. Szlak nie prowadzi nas przez centrum Gdowa, tylko boczną drogą wyprowadza na most na Rabie na drodze 966, zaraz za mostem należy skręcić na parking restauracji Szałas (niestety brak oznakowania skrętu) i po chwili jedziemy już wąską dróżką wzdłuż Raby. Droga niestety nie jest najlepsza, nierówna, błotnista a jedyny jej urok to fakt, że prowadzi brzegiem rzeki i co chwila są miejsca gdzie możemy nad Rabą się zatrzymać. Po kilku minutach jazdy droga zacznie delikatnie odbijać od rzeki, tu trzeba uważać, żeby nie przegapić oznakowania skrętu w polną drogę, która po kilkuset metrach doprowadzi nas do asfaltu w miejscowości Podolany. Przez Podolany znów w zasadzie jedziemy wzdłuż rzeki z tym, że drogą asfaltową, tu natchnąłem się na jakieś zawody samochodów terenowych i quadów zrobiłem kilka fotek i ruszyłem dalej. Wąską drogą między domami dojedziemy do skrzyżowania z drogą prowadzą przez Klęczany i Kobylec do Łapanowa, skręcamy w prawo i rozpoczynamy podjazd pod Kobylec. Jechałem tą drogą w 2008 roku i wtedy podjazd był dla mnie bardzo ciężki, tym razem poszło w miarę gładko, choć trzeba trochę popedałować pod górę. To właśnie tą drogą prowadzi Szlak Papieski z Niegowici do Łapanowa, jeśli więc chcielibyśmy trochę sobie skrócić jazdę do Jodłownika to można nie jechać przez Liplas, Gdów i Podolany tylko z Niegowici jechać za oznakowaniem szlaku papieskiego.
Po podjechaniu do Kobylca czeka nas długi i fajny zjazd do Łapanowa. W Łapanowie znów zgubiłem szlak, nie wiem czy brakowało oznakowania czy po prostu z rozpędu go nie zauważyłem, szlak prowadzi wąską szutrówką pod cmentarz a potem pod kościół a ja pojechałem od razu pod kościół po asfalcie. Jakieś 100 metrów dalej po drugiej stronie ulicy znajduję się zabytkowy drewniany kościółek, tablica z opisem szlaku Żeleńskich i kierunkowskazami mówiącymi, że pokonaliśmy już 35 km a do Jodłownika pozostało nam 15 km. W tym miejscy szlak od razu skręca na widoczną w pobliżu kładkę i boczną drogą wyprowadza nas z Łapanowa, ja postanowiłem jednak podjechać na rynek i zrobić sobie krótką przerwę. Myślę, że warto nadłożyć te kilkaset metrów i zobaczyć sobie niewielki rynek w Łapanowie. Po przerwie wróciłem pod drewniany kościółek i zgodnie z oznakowaniem szlaku przekroczyłem rzeczkę po kładce i bocznymi drogami pojechałem w stronę zalewu w Łapanowie a potem po ponownym przejechaniu rzeczki po wale wyjechałem z Łapanowa. Do tego miejsca jechałem dobrze znanymi mi drogami, no może poza odcinkiem w Podolanach, ale dalszej drogi już nie znałem. Po wyjechaniu na asfalt i przejechaniu jakiegoś kilometra szlak skręca w lewo na most i kieruje nas na Boczów. Po przejechaniu przez wieś dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą Tarnawa - Grabie, skręcamy w prawo (uwagi tu tabliczki szlaku są lekko mylące) i po krótkim podjeździe skręcamy w lewo w wąską asfaltową drogę (tu skręt dobrze oznaczony). Krótki zjazd i rozpoczynamy najcięższy podjazd na szlaku do Słupi.
Najpierw jedziemy wśród domów, potem ładną drogą przez las i potem znowu wśród zabudowań - cały czas pod górę. Podjazd nie jest może specjalnie trudny, ale dość długi i można się na nim zmęczyć. Po wyjeździe z lasu powoli dojeżdżamy do szczytu wzniesienia i możemy obserwować coraz piękniejsze i bardzo odległe widoki. Jadąc cały czas za szlakiem dojeżdżamy w końcu do szczytu wzniesienia i schowanego za murem kolejnego dworku. Potem czeka nas szybki zjazd, na skrzyżowaniu w prawo (trzeba uważać znów brak znaku) i w końcu wyjeżdżamy na drogę w Krasnych Lasocicach, skręcamy w lewoi przez Mstów dojeżdżamy do Jodłownika gdzie na Placu im. III Rzeczypospolitej - szlak się kończy. W Jodłowniku oprócz wspomnianego placu przy który znajduję się budynek banku i OSP są jeszcze dwa kościoły - nowy i zabytkowy drewniany kościół w którym akurat był pogrzeb, zajrzałem więc do środka ale wchodzić nie wypadało. Z Jodłownika jest zaledwie 4 km do Szczyrzyca gdzie znajduję się ciekawy klasztor cystersów - byłem tam wycieczce w 2011 roku. W Jodłowniku zrobiłem tylko krótki postój na uzupełnienie zapasów i po chwili ruszyłem w drogę powrotną.
Kilka danych dotyczących szlaku: według wskazań na tabliczka w Niepołomicach i w Jodłowniku szlak ma długość 49 km, mi wyszło 51,5 km nie wszędzie jednak jechałem za szlakiem choć 2,5 km to chyba raczej nie nadłożyłem. Pokonanie szlaku zajęło mi 2:35:04 jazdy a jakieś 3:10 z przerwami na fotografowanie, jadąc do Jodłownika nawet specjalnie się nie zmęczyłem, choć kilka metrów pod górę trzeba wjechać najpierw na wysokość około 340 m npm w Kobylcu, a potem na wysokość przeszło 420 m npm w Słupi no i jeszcze kilka mniejszych górek po drodze. Szlak jest ciekawy, miejscami fajny widokowo, choć jakiegoś nagromadzenia zabytków na nim nie znajdziemy.
Do domu zdecydowałem się wracać jakąś inną drogą na początek pojechałem jednak tak samo przez Mstów w kierunku na Krasne Lasocice z tym, że tym razem nie skręciłem na Słupię tylko pojechałem prosto i rozpocząłem podjazd. Przejechałem obok kościoła w Krasnych Lasocicach, za którym znajduję się cmentarz parafialny a tam cmentarz wojenny, który już kiedyś widziałem, więc tym razem postanowiłem go sobie odpuścić. Pokręciłem więc w górę aż do szczytu wzniesienia z którego możemy jeszcze odbić na szlak przez Boczów do Łapanowa, ale ja pojechałem za drogą w dół i przez Żerosławice dojechałem do Kępanowa. Przejechałem koło kolejnego cmentarza wojennego i dojechałem do Grabia, tu zdecydowałem się nie jechać do Łapanowa tylko przez Grabie i Lubomierz dojechać do Zagórzan (tej drogi jeszcze na rowerze nie jechałem). Po drodze kilka dość stromy hopek ale w końcu po ładnym zjeździe przez las dojechałem do drogi nr 966 w Zagórzanach, dalej jeszcze kawałek pod górę i dość długi zjazd w kierunku Gdowa. W Gdowie już dziś byłem, ale tylko przejechałem wtedy bokiem, więc tym razem postanowiłem wstąpić na rynek, a potem na cmentarz parafialny zobaczyć kwaterę wojenną z okresu I wojny i kopiec powstańczy z 1846. Po odwiedzinach na cmentarzu wróciłem na drogę do Liplasu, postanowiłem nie jechać tym razem do Niegowici, tylko po krótkiej wizycie w remontowanym dworku w Liplasie ruszyć na Wiatowice. Przez Wiatowice i Zborówek dojechałem do Zabłocia, a po podjechaniu stromym podjazdem do Suchoraby zjechałem w kierunku drogi nr 4. Przejechałem kawałek 4 i skręciłem na Słomiróg, by dalej przez Staniątki dojechać do Niepołomic, postanowiłem, że zamknę pętlę pod tablicą informacyjną na leśnym parkingu, więc przebiłem się między tłumami turystów spacerujących po Puszczy i dojechałem na miejsce gdzie zaczynałem jazdę po Szlaku Żeleńskich - była godzina 16:15, więc do startu na szlak minęło równo 6 godzin.
Wycieczka udana, pogoda ładna a jak na koniec października to nawet bardzo ładna. Łącznie z dojazdem z domu na Krakowiankę i potem do domu przejechałem przeszło 104 km, dzięki czemu przekroczyłem granicę 4 000 km w sezonie, była to dla mnie 99 wycieczka w tym roku, więc do setki brakuje mi już tylko jednej. Ten wyjazd to w zasadzie koniec sezonu rowerowego a na pewno koniec z dłuższymi wyjazdami, może jak będzie pogoda to pojeżdżę sobie jeszcze trochę na szosówce, może coś z żoną jeśli będzie miała ochotę, ale jak będzie zobaczymy.
Na szlaku Niepołomice - Jodłownik:
dystans: 51,52 km
czas: 2:35:04
Na szlaku Niepołomice - Jodłownik - Niepołomice:
dystans: 98,71 km
czas: 4:47:44
Dzięki tej wycieczce przekroczyłem próg 4 000 km w sezonie 2012, do 100 wycieczek pozostał jeszcze jeden wyjazd.
Wszystkie kilometry: 4049.26 km (w terenie 577.00 km, 14%)
Czas aktywności: 219:24
Średnia prędkość: 18.45 km/h
Suma podjazdów: 32152 m
Wycieczek: 99
Średnio na wycieczkę: 40.90 km i 02:13 godz.
Galeria wycieczki