- Kategorie bloga:
- 0-20 km (165)
- 100 km i więcej (35)
- 21-40 km (294)
- 41-60 km (130)
- 61-80 km (36)
- 81-99 km (12)
- Akcja cmentarze 2014 (10)
- Geocaching (8)
- Gniezno 2016 (5)
- Jura 2015 (3)
- Jura 2016 (3)
- Jura2012 (2)
- Łapczyca (51)
- Mazury 2012 (9)
- miasto (11)
- pieszo (26)
- Po górkach (325)
- Po płaskim (348)
- praca (107)
- Przez Puszczę Niepołomicką (291)
- Rajdy rekreacyjne (6)
- RNO (24)
- samotnie (383)
- w grupie (29)
- Wiedeń 2013 (6)
- wycieczki piesze (6)
- Wyprawy wielodniowe (34)
- wyścig kolarski (19)
- Z córką (15)
- Z uczniami (5)
- Z Żoną / Narzeczoną (66)
- Zachodniogalicyjskie cmentarze (104)
- zawody (24)
Do Niepołomic, powrót przez Puszczę
Sobota, 6 października 2012 | dodano:06.10.2012 Kategoria 41-60 km, Po płaskim, Przez Puszczę Niepołomicką, Zachodniogalicyjskie cmentarze
- DST: 54.47 km
- Teren: 16.00 km
- Czas: 02:27
- VAVG 22.23 km/h
- VMAX 57.15 km/h
- Temp.: 22.0 °C
- Podjazdy: 220 m
- Sprzęt: Kross Grand Spin S
- Aktywność: Jazda na rowerze
W zasadzie w dniu 6 października powinienem pedałować w poszukiwaniu pomarańczowych lampionów po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej na Odysei Jurajskiej Krzeszowice 2012, niestety na zawody nie pojechałem więc pozostało mi tylko przejechać się gdzieś na miejscu. Pogoda od rana była bardzo dobra, więc pojechałem do Niepołomic stałą trasą przez Chełm, Targowisko, Kłaj, Szarów i ścieżką rowerową do Niepołomic. Na Rynku zrobiłem krótki postój u kolegi na kawę, a potem pojechałem do domu moich rodziców, gdzie musiałem coś zrobić. Skończyłem około 12 i ruszyłem w drogę powrotną, ale żeby nie było za prosto, to postanowiłem jechać na około przez Puszczę Niepołomicką.
No więc jazda Drogą Królewską na Sitowiec, tam postanowiłem skręcić na Wolę Batorską i przyjrzeć się cmentarzowi wojennemu nr 324 - ostatniemu obiektowi okręgu IX, którego jeszcze w tym roku nie odwiedziłem. Na cmentarz nie ma drogi dojazdowej, można się tam dostać przez bramkę w ogrodzeniu SKR, ale tym razem postanowiłem tam nie wchodzić tylko wykorzystać zoom 12 w moim aparacie i zrobić kilka fotek z pewnej odległości. Zoom dał radę i po sfotografowaniu cmentarza wróciłem na Drogę Królewską. Zrobiłem jeszcze kilka fotek cmentarza 325 i ruszyłem dalej. Po dojechaniu do leśniczówki Przyborów pojechałem dalej szutrową Drogą Królewską, przejechałem koło rezerwatu żubrów i po kolejnych kilku kilometrach dojechałem do Czarnego Stawu. Tu spotkała mnie niespodzianka, na drodze pod stawem stoi autobus, gdy dojechałem pod sam staw musiałem się przedzierać pomiędzy ludźmi z wycieczki, było też trochę turystów rowerowych, słońce mocno przygrzewało było ciepło, nic tylko wybrać się na wycieczkę. W drodze nad Czarny Staw postanowiłem, że spróbuję poszukać wieży pożarowej znajdującej się w pobliżu, pojechałem więc dalej szutrowo-piaskową ścieżką, następnie skręciłem z niej w prawo na drogę pomiędzy drzewami. Przeszło rok temu dostałem wskazówki jak tam dotrzeć od jednego z rowerzystów, wtedy jednak nie znalazłem wieży, w domu miałem nawet mapkę z zaznaczonym punktem, ale jak znowu postanowiłem tam jechać, to mapka leżała sobie w szufladzie. Efekt taki, że mimo iż pokręciłem się trochę po lesie to wieży nie znalazłem. Już w domu popatrzyłem na mapkę i okazało się, że znowu byłem blisko, przez chwilę nawet chciałem jechać w kierunku górki na której stoi wieża, koniec końców jednak pojechałem do Proszówek.
Dalej asfaltem do Bochni, jechało mi się trochę ciężko bo przeszkadzał mi wiatr, co prawda nie do końca przeciwny, ale boczny z mocnymi porywami. W Bochni skręciłem na rondo pod cmentarzem komunalnym i rozpocząłem podjazd na Osiedle Niepodległości, po drodze dogoniłem jakiegoś młodego chłopaczka, po kasku ze szczęką sądząc to był to jakiś miłośnik downhillu, który z konieczności musiał uprawiać uphill:) Dogonienie go poszło jak z płatka, ale potem nie bardzo chciał się dać urwać i mocno gonił za mną, a ja nie mogłem wymięknąć w rezultacie poszedłem tą górkę na maksa. Chłopaczka zostawiłem dość daleko w tyle, ale zmęczyłem się strasznie, w rezultacie podjazd na Górny Gościniec to już tempo spacerowe. Co gorsza jak już tam wyjechałem to zamiast cieszyć się płaskim odcinkiem to musiałem walczyć z centralnie przeciwnym i dość mocnym wiatrem. Zatrzymałem się pod kościołem Kazimierzowskim w Łapczycy, zrobiłem fotkę i popędziłem w dół do domu.
Wycieczka udana, pogoda jak na październik piękna, wykonałem założony cel zwiedzenia wszystkich cmentarzy wojennych okręgu IX w jeden rok, ale niestety wciąż w pamięci mam, że tego dnia powinienem być gdzie indziej i walczyć z lampionami:( Na pocieszenie pozostaje mi fakt, że niedziela - 7 października była fatalna jeśli chodzi o pogodę, a na odysei trzeba by walczyć również w takich warunkach.