Info

 

Rok 2016

baton rowerowy bikestats.pl

Rok 2015

button stats bikestats.pl

Rok 2014

button stats bikestats.pl

Rok 2013

button stats bikestats.pl

Rok 2012

button stats bikestats.pl

Rok 2011

button stats bikestats.pl

Rok 2010

button stats bikestats.pl

Rok 2009

 Moje rowery

 Znajomi

 Szukaj

 Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy jasonj.bikestats.pl

 Archiwum

 Linki

Do okoła jeziora Dobczyckiego

Niedziela, 1 lipca 2012 | dodano:02.07.2012 Kategoria 41-60 km, Po górkach, Z Żoną / Narzeczoną
  • DST: 42.66 km
  • Teren: 1.00 km
  • Czas: 03:12
  • VAVG 13.33 km/h
  • VMAX 59.30 km/h
  • Temp.: 34.0 °C
  • Podjazdy: 481 m
  • Sprzęt: Kross Grand Spin S
  • Aktywność: Jazda na rowerze


W ramach wyrabiania formy przed rowerowymi wakacjami na Mazurach wybrałem się z żoną na wycieczkę dookoła Jeziora Dobczyckiego. Do Dobczyc pojechaliśmy samochodem, zaparkowaliśmy na rynku i ruszyliśmy na trasę. Na początek podjechaliśmy sobie pod ruiny zamku bardzo stroną ulicą Kazimierza Wielkiego, żona kręciła ostro i padła dopiero 100 metrów przed bramą wejściową. Obejrzeliśmy zamek i skansen z zewnątrz, pooglądaliśmy widoki z zamkowego wzgórza i już chcieliśmy jechać dalej, ruszam a tu w tylnym kole flak. Zatrzymaliśmy się cieniu obok kościoła znajdującego się w murach dawnego zamku i szybko wymieniłem oponę i ruszyliśmy dalej w kierunku na Kornatkę. Mimo iż było jeszcze przed 11 to już było strasznie gorąco a tu jazda pod górkę. Przyznam szczerze, że sądziłem że czeka nas tylko jeden ciężki podjazd do Kornatki właśnie a potem już będziemy jechać brzegiem jeziora. Kręcąc powoli osiągnęliśmy szczyt w Kornatce na wysokości około 350 metrów npm, potem nastąpił zjazd ale już po chwili znowu jechaliśmy pod górę, dwie hopki i znowu byliśmy na 350 metrach. Dalej był długi wspaniały zjazd, na którym zjechaliśmy na 276 m npm, ale już po chwili stanął przed nami ciężki podjazd w miejscowości Brzezowa - 2,6 km i 119 metrów przewyższenia, średnie nachylenie 4,4%. Na tym podjeździe podziwialiśmy widok na znajdujący się na przeciwległym brzegu zamek i zaporę w Dobczycach. Z pewnymi problemami osiągnęliśmy jednak szczyt na wysokości prawie 400 m npm i popędziliśmy w dół do Drogini - ten odcinek tylko w przeciwnym kierunku pokonywali chyba kolarze podczas Mistrzostw Polski Juniorów, które odbyły się niedawno właśnie w Dobczycach, gdyż na asfalcie było sporo napisów dopingujących kolarzy. Tuż za kościołem w Drogini stanął przed nami kolejny podjazd, było już koło południa i grzało niemiłosiernie, podjazd ten mimo iż łatwiejszy od poprzedniego sprawił, że moja żona musiała kawałek podprowadzić rower, ale już po chwili pędziliśmy w dół, na skrzyżowaniu skręciliśmy na Osieczany i po prawie 16 km męczącej górskiej przeprawy z którą moja żona poradziła sobie dzielnie, zaczęła się w końcu w miarę łatwa jazda. Za Osieczanami odbiliśmy w ulicę Zdrojową, którą dojechaliśmy na Zarabie w Myślenicach.

Po męczącej jeździe - 23 km i 380 metrów przewyższenia, rozbiliśmy się w cieniu nad Rabą. Ludzi na rzeką mnóstwo, większość brodziła w płytkiej (po kostki) Rabie, niektórzy się opalali, a jeszcze inni jak my po prostu odpoczywali w cieniu. Przy okazji odpoczynku nad rzeką, mieliśmy okazję wypróbować kupioną w Decathlonie matę - sprawdziła się dobrze, ja lekko się ochłodziłem w rzece, zjedliśmy po zapiekance i po jakiś 2 godzinach stwierdziliśmy, że wracamy - tym razem główną drogą 967, że trochę ograniczyć trudności w postaci ciężkich podjazdów. Pierwotnie plany były trochę inne, ja planowałem nawet podjazd pod górę Chełm, myślałem, że żona będzie w tym czasie odpoczywać na plaży, albo może pojedzie na górę wyciągiem, ale straszny upał ostudził nasze plany. Wracać pierwotnie, mieliśmy tą samą drogą, ale okazała się ona strasznie trudna i uznaliśmy, że jednak pojedziemy drogą główną. Na początek jednak odwiedziliśmy jeszcze malowniczy rynek w Myślenicach, zjedliśmy lody i ruszyliśmy w drogę. Na początek przez Myślenice ulicą Kazimierza Wielkiego, a potem już drogą 967. Tuż za Myślenicami droga prowadzi mocno pod górę, na szczęście przy jezdni jest chodnik, na nieszczęście ten chodnik zrobiono w formie niewysokich schodków. Jazda po takie nawierzchni jeszcze pod górę jest ciężka, ale uznaliśmy, że będzie to mimo wszystko bezpieczniejsze niż podjeżdżanie szosą. Prawie 2 km podjazd na średnie nachylenie powyżej 5%, więc było ciężko ale jakoś osiągnęliśmy szczyt. Po drodze do Dobczyc czekały nas jeszcze dwa podjazdy na szczęście już sporo łatwiejsze i to pokonywane bo asfalcie (bo chodnika już nie było). Na koniec zjazd do Dobczyc, gdzie na parkingu przed kościołem zamknęliśmy 40 km pętlę. Mój licznik pokazał większy dystans, ale jeździłem rowerem jeszcze do sklepu i po jedzenie w czasie pobytu nad Rabą w Myślenicach.

Wycieczka fajna, choć trasa trudna a upał wręcz straszny. Odcinek do Myślenic zmęczył nas strasznie, odcinek główną drogą do Dobczyc był krótszy i w sumie dużo łatwiejszy, ale ze względu na spory ruch samochodów zdecydowanie mniej przyjemny. Moja żona miała, ze dwa momenty kryzysu, ale w sumie z tą ciężka trasą poradziła sobie wzorowo - to dobry prognostyk przed zbliżającymi się wakacjami na Mazurach. Zamierzamy przejechać z Iławy przez Grunwald, Szczytno nad Wielkie Jeziora Mazurskie, objechać jeziora i skończyć wycieczkę gdzie pewnie w Kętrzynie skąd wrócimy pociągiem. Taki jest plan, jak będzie zobaczymy, zapowiadają upały w gwałtownymi burzami, które mam nadzieje nas ominą. Ruszamy we czwartek - relacja po powrocie na mojej stronie:)

Galeria wycieczki



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa enera
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]